Przepraszam wszystkich… że nic nie
publikowałem, ale jakoś nie miałem pomysłu, no i zajęty byłem tworzeniem tego
nowego nagłówka… :D – i co powiecie, podoba się wam…? – dobra… koniec tego
gadania, a teraz zapraszam na nową notkę…
<<< Notka ujrzała światło dzienne 29 stycznia 2008 roku >>>
- Proszę wejdź i nie moknij więcej – powiedziałem i
wskazałem jej ręką na przedpokój.
- Arigato… - dziewczyna tylko wyszeptała i weszła do
środka.
- No to… z jaką to prośbą, mnie odwiedzasz… - spytałem z
wielkim uśmiechem od ucha do ucha.
- Widzisz… nie dawno się obudziłam i chciałam wziąć
prysznic… ale okazało się że nie mam wody – Sakura mówiąc to, weszła w głąb
mojego domu.
- Rozumiem… więc przyszłaś, aby skorzystać z mojej łazienki
– i spojrzałem na nią podejrzliwym wzrokiem.
- Hai! – odparła krótko i się do mnie uśmiechnęła.
- Proszę bardzo… łazienka jest na wprost chodów – wskazałem
jej kierunek, a sam poszedłem do kuchni zaparzyć zieloną herbatkę. Gdy
włączyłem czajnik… to zaraz sobie przypomniałem – „…że przecież jestem w
szlafroku, a pod nim mam tylko bokserki…” – tak więc bez dłuższego
zastanawiania się, szybciutko poszedłem po schodach na górę do swojego pokoju,
aby założyć w nowe i suche już ubranie. Gdy przechodziłem obok łazienki,
usłyszałem jak Sakura dopiero włącza prysznic. Na chwilę przystanąłem za nimi i
zacząłem wsłuchiwać się w szum wody, ale zaraz – „Kuso !! Co ja robie…” –
obudziłem się z tego niby transu, w jaki popadłem przed sekundą i podreptałem z
powrotem do kuchni. Po zagotowaniu się wody, zalałem torebki z herbatą
wrzątkiem i usiadłem przy stole, czekając na mojego nieoczekiwanego gościa.
„Naruto… no dalej… powiedz jej to… teraz jest okazja… nie
zaprzepaść tego…” – nagle w mojej głowie, zaczęła się burzliwa dyskusja… ale
zaraz została przerwana, bo za oknem walnął kolejny piorun. Minęło może z 15
minut, odkąd usiadłem przy stole, a Sakura jeszcze nie skończyła się kąpać…
Patrząc na drzwi od łazienki, wiele rozmyślałem o tym, co by było – „…gdy był
teraz tam do niej poszedł i otworzył drzwi…”
- Naruto… o czym ty do cholery myślisz – powiedziałem sobie
pod nosem i zaraz wyrzuciłem z głowy ten pomysł.
Ale jednak nie… jakoś korci mnie, aby to właśnie zrobić…
jestem bardzo ciekaw, co zastane za nimi. Chcąc, nie chcąc… nagle, moje nogi
same się wyprostowały i zacząłem iść, powolnym, ale zdecydowanym krokiem ku
schodom. Gdy do nich dotarłem, kurczowo trzymając się poręczy, po cichutku
wszedłem stopień po stopniu, aż na samą górę. Po dotarciu do celu… usłyszałem,
jak zielonooka nuci pod nosem jakąś melodię…
„Ach… jaką ona ma przyjemną barwę głosu…” – zaraz
pomyślałem i się do siebie uśmiechnąłem. Po chwili stania tam jak kolek, już
miałem chwycić za klamkę i otworzyć drzwi… ale usłyszałem, jak woda zostaje
zakręcona i teraz zaraz przyszła mi kolejna myśl do głowy – „…cholera, jeśli
Sakura teraz wyjdzie i się na mnie natknie, to w najlepszym wypadku wyląduje w
szpitalu…” – zabrałem rękę z nad klamki i odwróciwszy się na pięcie, już miałem
iść z powrotem do kuchni.
- Naruto… - usłyszałem głos dobiegający z za drzwi do
łazienki. Nic nie odpowiedziałem, aby się nie zdradzić, że jestem tuż za
drzwiami. Stojąc tam, nie miałem innego wyjścia i na palcach szybciutko udałem
się do mojego pokoju, który jest zaraz za ścianą.
- Naruto… - po kilku minutach kompletnej ciszy, usłyszałem
jeszcze raz wołanie mojego imienia, tylko z tą różnicą, że znacznie
głośniej. Po kolejnych paru minutach
ciszy… w końcu postanowiłem się ujawnić i zapytałem.
- Tak… słucham… - powiedziałem to stojąc w głębi swojego
pokoju… tak aby wyglądało na to, że jestem gdzie indziej.
- Czy mógłbyś mi przynieść ręcznik… powinien być w
przedpokoju w kolorowej siatce.
„Hę…? Czyżby Sakura idąc do łazienki, zapomniała zabrać ze
sobą ręcznik…” – po usłyszeniu jej kolejnej prośby, zaraz sobie rozważyłem
wszystkie słowa tego zdania.
- Dobrze… już ci go niosę – zaraz jej odparłem i już
normalnym krokiem poszedłem po ręcznik. Wyjąłem go z torby i zarzuciwszy go
sobie na ramię poszedłem z powrotem pod łazienkę.
- Sakura… ale jak mam ci go podać – po podejściu pod drzwi,
zapytałem i zaraz przystawiłem ucho do drewna.
- Po prostu wejdź i mi go daj… ale… - i nie do kończyła, bo
ja już nacisnąłem klamkę i lekko uchyliłem drzwi.
TO BE CONTINUED…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
Wiem, wiem… strasznie krótka notka… lepsze
to niż nic :P – a chyba specjalnie taka krótka, abyście nabrali smaczku
:D:D:D:D – pozdrawiam i proszę o komentowanie…
Hej,
OdpowiedzUsuńco za myśli kłębią się w głowie Naruto, a końcówka...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia