Oto i kolejna odsłona publikowanej tu powieści. Tym razem w
całości rozgrywająca się w Konoha. Mam nadzieje, że notka spotka się z
pozytywnym przyjęciem i uzyska kilka komentarzy. Pozdrawiam. Enjoy!
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
W tym samym czasie po drugiej
stronie globu w odległym kraju Ognia, a dokładniej w wiosce Ukrytego Liścia trwały
gorączkowe przygotowania do przeprowadzenia po raz pierwszy obopólnego
głosowania, kto miałby objąć stanowisko Szóstego Hokage. Lecz póki co wszystkie
plany z tym związane niweczyła obecność legendarnego Sannina i jego po raz już
enty zadane to samo pytanie.
- Dlaczego w tym zestawieniu
nie widzę nazwiska Uzumaki Naruto?
- Ponieważ Naruto odszedł z
wioski – odparła Tsunade.
- I tylko dlatego zaprzepaścisz
jego marzenie? – Jiraija szedł w zaparte. – Jak możesz!
- Jak mogę!? – kobieta podniosła
się z fotela tracąc resztki spokoju ducha. – To nie ja zerwałam pieczęć
Yondaime wiążącą potęgę Kyuubi no Kitsune w swojej duszy! To nie ja porzuciłam
swój ukochany dom! Swoich towarzyszy! To nie ja dopuściłam się zdrady naszych
wartości i…
- Ty naprawdę w to wierzysz? –
pustelnik również wstał z zajmowanego miejsca na kanapie i stanął na środku
biura dokładnie w połowie drogi między biurkiem, a drzwiami. Miał zmarszczone
brwi, dłonie zaś zaciśnięte w pięści. Te dwa symptomy stanowiły symbol powagi
zadanego przed chwilą pytania.
Tsunade wytrzymała jego
spojrzenie.
- Dlaczego ty zawsze musisz być
taki uparty!?
- A ty? Dobrze wiesz, że Naruto
nikogo nie zdradził! A ta sprawa z zerwaniem pieczęci Yondaime? Nie wierzę, że
w ogóle zrobiłby coś takiego!
- Skoro tak, to jak wyjaśnisz
widok Kyuubi no Kitsune w całej swojej krwiożerczej formie górującego nad
wioską? – spytała Tsunade w obronie na słowa przyjaciela. – Co innego może to
oznaczać, jak nie zerwanie pieczęci?
- Kontrolę? – wtrąciła się
Shizune. – Że Naruto zapanował nad drzemiącą w nim potęgą?
- Tak, dokładnie! – ucieszył się
Jiraija. – Dziękuję Shizune.
- A więc mówicie, że była to
pełna kontrola nad mocą Lisiego Demona? Może tak właśnie było, ale nie zmienia
to faktu, że to, co Naruto odstawił pod czas rekonstrukcji ramienia Itachiego
było skrajnie nieodpowiedzialne i śmiertelnie niebezpieczne.
Pustelnik odetchnął głęboko.
- Przyznaję, kiedy usłyszałem jak
oddał władzę nad swoim ciałem i pozwolił Kyuubiemu na tak wielką swobodę, to
mnie również przeszły ciarki po plecach. Tylko, że potem nic się nie stało!
- Ależ stało się – zaoponowała
Tsunade. – Tym zagraniem Naruto poważnie nadszarpnął moje zaufanie, potem zaś
zmanipulował moją najlepszą uczennicę i nakłonił ją do wspólnego odejścia z
wioski.
- A ty znowu o tym? Ustaliliśmy
przecież, że Haruno Sakura dokonała tego wyboru samodzielnie.
- Nie odwracaj kota ogonem! –
krzyknęła Piąta. – To Naruto ją do tego nakłonił! Wpoił jej, że tak trzeba
postąpić, że to właściwa droga! Zmusił Sakurę do obezwładnienia swojego Sensei,
który próbował ją zatrzymać! Dziękuję Kami-sama na kolanach, że to coś, czym
znokautowała Kakashiego nie miało większego stężenia, bo mógł wówczas nawet
umrzeć! Jak myślisz, kto ją popchnął do takiego zagrania!? A to, że teraz tu
siedzimy i tracimy czas na bzdurnej dyskusji!? – Tsunade podeszła do okna by
wyjrzeć na panoramę śpiącej wioski. – Nie chcę zabrzmieć, jak jakaś stara hipokrytka,
ale… wszystkie nasze problemy spowodował nie kto inny, jak Uzumaki Naruto!
Zaczynam żałować, że zrobiłam z niego Jounina…
- Dalsza dyskusja chyba nie ma
sensu – odezwał się dotąd milczący Sannin. W następnym ruchu odwrócił się na
pięcie i twardo stawiając kroki podszedł do drzwi wyjściowych. Chwytając za
klamkę jeszcze na chwilę się odwrócił. – Nie poznaję Cię, Tsunade. Żeby gadać
takie głupoty i oczerniać mojego ucznia! To się w głowie nie mieści! Teraz
widzę wyraźnie, że chyba i ja muszę odejść z wioski…
- To nie byłby pierwszy raz!
- Ale możliwe, że będzie ostatni
– dodał naciskając na klamkę i otworzył drzwi. – Mam nadzieję, że kiedy znowu
się spotkamy, to nie będziesz taka… zimna.
Huk zatrzaskiwanych drzwi
rozniósł się echem po całym biurze.
- I poszedł – skwitowała Shizune.
– Co teraz, Hokage-sama?
Lecz stojąca pod oknem kobieta
nie zareagowała. Z cisnącymi się do oczu łzami obserwowała, jak białowłosy
pustelnik wychodzi z budynku, zatrzymuje się na środku alei, odwraca i zadziera
głowę do góry, by zapewne ostatni raz na nią spojrzeć. Trwał w takiej pozycji
może jedną minutę, po której złączył przed sobą dłonie w kilka znaków i zniknął
w białym obłoczku. Gdy wiatr go rozwiał Tsunade ostatecznie poddała się swoim
emocjom i pozwoliła łzom dowoli spływać po policzkach.
~ ~ ~
Zaczynało świtać, zaś temperatura
powietrze powolutku ogrzewać. Po wyjściu z budynku Administracyjnego czuł, że
musi strzelić sobie kielicha. Na rozluźnienie. Z takim też postanowieniem
skierował swoje kroki do najbliższej knajpy, gdzie już po chwili zasiadł przy
barze i zamówił butelkę ryżowego sake. Kiedy barman po niespełna minucie
postawił przed nim szklaneczkę z przeźroczystym płynem, Sannin uniósł ją do ust
i wychylił pierwszy łyk. Piekący posmak natychmiast przypomniał mu o kłótni,
którą stoczył ze swoją przyjaciółką Tsunade. – Czy ona zawsze musi być taka
uparta? – rozmyślał. – Dlaczego nie chcesz zrozumieć, że Naruto w
zasadzie nie zrobił niczego złego? Co, Tsu[1]?
No dobra, może odrobinę przesadziłem. Zerwanie pieczęci i uwolnienie Kyuubiego
było nierozważnym posunięciem, przyznaję, ale Naruto musiał mieć konkretny
powód, nie? Przecież nie zrobiłby tego na polecenie lisiego demona. A może
jednak? Nie! To nie może być prawda. Kyuubi nie może mieć nad nim takiej
władzy! Zaraz. A co, jeśli jednak ją ma? Co, jeśli Naruto zrobił to, ponieważ
zawarł z lisem kontrakt?! Co, jeśli rzeczywiście był i jest przez NIEGO
kontrolowany?!? – umysł mężczyzny zalała fala czarnych myśli. Zmarszczone
brwi i wykrzywione usta najlepiej to obrazowały, choć barman nieco inaczej
odczytał te symptomy.
- Za mocne? – spytał wycierając
białą ściereczką dopiero co umyty kufel.
- Co? Nie… Nie za mocne, a w sam
raz.
- To skąd ta kwaśna mina, hm?
- A co Cię to obchodzi, człowieku
– Jiraija przyjrzał mu się uważnie. – Nie interesuj się, jeśli wiesz, co dla
ciebie dobre.
Barman w odpowiedzi wzdrygnął się
i czym prędzej odszedł na drugi koniec lady barowej. Dumny z siebie za
osiągnięcie zamierzonego celu Sannin powrócił do sączenia kolejnej szklaneczki.
W tym momencie jedynie jej zawartość była wstanie ukoić jego zszargane nerwy.
Czemu zszargane, spytałby postronny słuchacz? A temu, że wciąż, jakoś nie
potrafił pogodzić się z myślą, że jego ukochany uczeń świadomie wybrał swoją
ścieżkę.
- Jiraija-sama? A co ty tu
robisz? – mężczyzna usłyszał zdziwiony kobiecy głos za swoimi plecami, a gdy
chciał się obejrzeć ta już do niego podeszła. – I dlaczego pijesz to świństwo?
- Na pewno chcesz wiedzieć, Anko?
- Trudna noc? – spytała siadając
obok i machnęła na barmana, aby i jej dał szklankę. Kiedy wypiła pierwszy łyk
piekącej substancji, pustelnik lekko się uśmiechnął.
- Świństwo, co?
- No cóż… Ja też nie próżnowałam
minionej nocy i teraz potrzebowałam czegoś właśnie takiego – odparła wskazując
na stojącą przed nimi butelkę.
- A co takiego robiłaś?
- Jeśli zdradzę Ci, co robiłam,
to potem ty mi powiesz, dlaczego masz taką ponurą minę, zgoda?
- Zgoda! – na znak dobrych woli
Anko i Jiraija stuknęli się szklankami. – Zatem?
- Od czego by tu zacząć? Może
powiem tak. Orientujesz się trochę w sytuacji, jaka panuje w wiosce po
opuszczeniu jej przez Haruno Sakura i Uzumaki Naruto?
- Nie bardzo – przyznał z kwaśną
miną. – Kilka ostatnich tygodni spędziłem po za wioską.
- W porządku. W takim razie,
mówiąc w wielki skrócie, nie wygląda to najlepiej – widząc niezrozumiałe
spojrzenie siedzącego obok pustelnika, Anko przebiegle się uśmiechnęła,
wychyliła kolejną szklankę i zaraz kontynuowała. – Kiedy Naruto obronił wioskę przed
atakiem Kyona Omury i jego armii barbarzyńców, jednocześnie zerwał pieczęć
Yondaime i uwolnił Kyuubiego… dość rzec, że nie przysporzył sobie tym fanów.
Oczywiście pokonując Kyona wiele zyskał w oczach naszych obrońców, choć i
znaleźli się tacy, co twierdzili, że Uzumaki i Omura działali w zmowie.
- Co takiego!? Toż to największa
bzdura…
- Zaczekaj, to nie wszystko –
kobieta uśmiechnęła się na prawidłową reakcję białowłosego. – Gdy po całej
walce Naruto odbierał gratulacje od swoich zwolenników i z drobną pomocą
przyzwanej bestii pacyfikował tych mniej zdecydowanych, Ci najbardziej
zdeterminowani przeciwnicy już planowali przeprowadzenie zamachu – widząc, jak
Jiraija otwiera usta podniosła rękę, by jej nie przerywał. – Lecz do niczego
takiego nie doszło, ponieważ wszyscy zaraz zostali zebrani do kupy i zabrani na
gruntowne przesłuchanie w wykonaniu Ibiki Morino, przy drobnej asyście ze
strony Usagi.
- Usagi? A któż to taki?
- Nie wiesz? Usagi to najnowsza
członkini ANBU, która bardzo szybko zyskała należny jej szacunek i posłuch
wśród Jouninów oraz pozostałych członków tej elitarnej grypy zabójców. Co
ciekawsze, niemal od samego początku bezgranicznie lojalna wobec Uzumaki
Naruto.
Sannin na te słowa wybałuszył
oczy w geście autentycznego zdziwienia.
- Tak i muszę przyznać, że niezłe
z niej ziółko. Wysoka charyzma, inteligencja i potęga perswazji to jej
najlepsze atuty, z drugiej zaś strony bezwzględna i brutalna, gdy jakiś śmieć
ma czelność w jej towarzystwie uwłaczać godności Naruto – Anko wypiła enty już
łyk sake. – Minionej nocy byłam świadkiem takiego przesłuchania. I muszę powiedzieć, że dawno już nie widziałam czegoś podobnego.
- Co takiego zrobiła ta Usagi? –
dopytywał się białowłosy widząc grozę malującą się na twarzy byłej uczennicy
Orochimaru.
- Jeśli pozwolisz nie będę się
nad tym rozwodziła, ale w wielkim skrócie po tym przesłuchaniu Ibiki, ja i
kilkudziesięciu innych Chuninów oraz Jouninów już wiemy, że głoszenie złego
słowa o Uzumaki Naruto nie jest najrozsądniejszym wyjściem. Że oto tu w Konoha
Gakure no Sato ten konkretny jinchuuriki posiada potężnego i nad wyraz krwawego
obrońcę, który bez cienia zawahania każdemu poderżnie gardło… – kunoichi zrobiła
pełną napięcia pauzę, po czym na powrót się rozweseliła. – To tyle. Teraz twoja
kolej!
- No ładnie. Teraz już rozumiem,
dlaczego Tsunade nic nie zrobiła, kiedy Naruto przyszedł do niej i powiedział,
że opuszcza wioskę – mężczyzna pociągnął ze swojej szklanki głębszy łyk sake.
- Jak to, nic nie zrobiła?
Przecież wszyscy wiemy, że pojawiła się pod północną bramą i próbowała go
zatrzymać.
- To prawda, lecz to była jedynie
swego rodzaju zmyłka. Pozory. Żeby nie powiedzieć, że Tsunade świadomie mu na
to wszystko pozwoliła – teraz to Anko wybałuszyła oczy.
- Co ty mówisz? Twierdzisz, że
uwolnienie Kyuubiego i odejście z wioski to był pomysł Hokage?? – upewniła się
co do swoich domysłów. – Kami-sama[2]! Świat
się wali!
- To nie wszystko. Teraz Tsu upiera się i całkiem dobrze jej to wychodzi, że Naruto winny jest wszystkim
naszym problemom wliczając w to odejście Haruno Sakury.
- Żartujesz!? Prawda??
- O nie, sytuacja jest tym
bardziej ciekawa, gdyż Tsunade obecnie usilnie pracuje we współpracy z Shizune
nad zorganizowaniem niecodziennych wyborów na swojego następcę – Jiraija
tryumfalnie się uśmiechnął widząc jeszcze większy szok na twarzy swojej
rozmówczyni. – I w tajemnicy powiem Ci, że kandydatura Uzumaki Naruto do stołka
Rokudaime Hokage w ogóle nie jest brana pod uwagę.
- A to ci dopiero nowina. Już ja
widzę, co tu będzie się działo, kiedy tylko Usagi o wszystkim się dowie! –
kobieta szaleńczo się zaśmiała wyobrażając sobie krwawe zamieszki na ulicach
rodzinnej wioski.
NEXT COMIN’ SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto