sobota, 20 stycznia 2018

110. To ja Rukia… Rukia Nakamura!

Wiem, że notka miała ukazać się dopiero jutro, ale jak widać… los chciał inaczej. Pozdrawiam i zapraszam na notkę 110 ^__^.



<<< Odcinek ukazał się 6 marca 2009 roku >>>



Odgłos kapiącej wody powoli rozprzestrzenia się po korytarzu. Niewielkie kropelki wody, rozbijające się o taflę wody, jaka wypełnia podłogę korytarza, wydają bardzo stłumione odgłosy. Na ścianie wiszą niewielkie lampy jarzeniowe, które nieco brzęcząc, jednocześnie migają i sprawiają, że przed moimi oczami pojawiają się czarne plamki. Wolno wiszące kable, poprzyczepiane do ścian za pomocą niewielkich haków. Zardzewiałe rury podwieszone pod sufitem, z których co jakiś czas przecieka woda… to właśnie widok i odgłosy, które zobaczyłem czy usłyszałem, gdy tylko się ocknąłem. Leżąc na podłodze i patrząc zmęczonym wzrokiem w wilgotny sufit momentalnie począłem zastanawiać się, czemu to się wydarzyło. Próbując sobie przypomnieć, co takiego Miyoko robiła pod czas rozmowy z Sakurą…
- Nad czym dumasz Naruto??
…nagle usłyszałem znajomy głos.
- Wiesz Kyuubi. Tak się zastanawiam, skoro Miyoko chciałby żebym został jej mistrzem, tylko nadal nie wiem czemu… – Westchnąłem. – …to czy nie powinienem wpierw w jakiś sposób zapanować nad tą jej tajemniczą mocą??
- Hmmm, biorąc pod uwagę fakt, że ona nie jest Jinchuriki, to mógłbyś…
- Nie jest Jinchuriki?!! – Momentalnie podniosłem się na równe nogi.
- No nie jest!!
Krzyknął demon, gdyż chyba zdenerwował się, że mu przerwałem.
- Gdyby ona była nosicielem któregokolwiek z moich braci, to już dawno bym Ci o tym powiedział, ale tak to nie miałem powodu by się wtrącać!!
- A no, chyba że tak.
Ponownie usiadłem w kałuży wody, gdyż i tak mam już mokre spodnie, po czym podparłem brodę rękoma i na powrót popadłem w zadumę.
- Tak wiec, wracając do tematu… o pomoc mógłbyś poprosić jednego z Sanninów.
- No nie wiem. Tsunade-sama raczej nie zna żadnej pieczęci podobnej do mojej, a Jiraiyi-sama nie ma obecnie w wiosce.
- Skąd wiesz? Sprawdziłeś już wszystkie potencjalne miejsca jego pobytu??
- Eeee, jeszcze nie.
- To na co czekasz?! Na oklaski?! Do roboty!!
- Hai!! – Odkrzyknąłem, zasalutowałem i oddaliwszy się od klatki 9-ogoniastego, zaraz powróciłem do świata żywych.
* * *
Gdy otworzyłem oczy, momentalnie okazało się, że nie jestem już w Ichiraku Ramen. Podniósłszy się do pozycji wyprostowanej, zaraz się rozejrzałem i to co zobaczyłem niebywale mnie zaskoczyło. Mianowicie jestem w jakimś pomieszczeniu. Po mojej lewej widzę drewniany regał, kanapę z zielona tapicerką i sporej wielkości telewizor. Po prawej stronie natomiast trochę wolnej przestrzeni, niewielki dywan na podłodze i zamknięte drzwi. Gdy spojrzałem przed siebie, dostrzegłem wyrwę w ścianie, a na podłodze skruszone cegły.
„Cholera! Eksplozja chyba wyrzuciła mnie gdzieś daleko i teraz zrujnowałem komuś mieszkanie.” – Pomyślałem lekko zdenerwowany tym co się stało i zaraz ruszyłem się z miejsca. Przemieściwszy się z tego zburzonego pomieszczenia do innego, po chwili znalazłem się w kuchni, gdzie przy stole zastałem siedzących mieszkańców tego domu. Po ich twarzach wywnioskowałem, że są niezwykle zdziwieni moim nagłym pojawieniem się, wiec zaraz zastygłem w bez ruchu począłem czekać na to co się zaraz wydarzy. Patrząc prosto w błękitne oczy młodej dziewczyny siedzącej przy stole dokładnie naprzeciwko mnie, zaraz począłem zastanawiać się… czy ja gdzieś już jej nie widziałem.
„Kurczę. Te oczy, ten uśmiech, ten wyraz twarzy… ona jest taka podobna do Rukii Nakamury, lecz ma nie ten kolor włosów. Poza tym, Rukia została zamordowana, a jej śmierć pomszczona!” – Pomyślałem, przypomniawszy sobie tamten wieczór, i zaraz zacisnąłem pieść.
- N-Naruto?! – Nagle odezwała się obserwowana przeze mnie dziewczyna. Momentalnie coś we mnie drgnęło. Gdy usłyszałem jej głos, w mgnieniu oka do mnie dotarło, że to jednak musi być ona.
„Ale jak to możliwe?? Wyraźnie widziałem zwęglone jej ciało! Więc skąd ona tutaj się wzięła?!!” – Krzyknąłem w myślach i zaraz, bez słowa wyjaśnienia, wycofałem się do tyłu, po czym zniknąwszy za drzwiami, postanowiłem się nie odwracać i wyjść przez otwór w ścianie.
„Nie! Musiałem się przesłyszeć! Przecież ona nie żyje!!” – Bijąc się z myślami w głowie, zaraz wskoczyłem na dach pobliskiego budynku i już chciałem ruszyć w kierunku Ichiraku Ramen, gdy ponownie usłyszałem głos tej dziewczyny.
- Naruto! Zaczekaj!
Nie znajoma dziewczyna wybiegła za mną z domu i dzięki temu, że szybko wskoczyłem na dach innego budynku, ona już mnie nie zauważyła. Obserwując ją z ukrycia, jak gorączkowo rozgląda się w poszukiwaniu mnie, na chwile przysiadłem na krawędzi dachu i jeszcze raz się jej przyjrzałem.
„Te ruchy, ta mimika twarzy… wszystko takie podobne, prawie identyczne, ale wyraźnie widziałem jej zwłoki!? Więc o co chodzi??” – Od tego główkowania aż mnie głowa rozbolała.
„Zaraz... a może to kto inny został tam zamordowany?? Może to nie ciało Rukii tam widziałem?? Taka możliwość też istnieje.” – Do głowy przyszedł mi inny pomysł wytłumaczenia tego, co właśnie obserwuję. Rozmyślając jeszcze przez chwilę o tamtym wieczorze, po chwili wstałem do pozycji wyprostowanej i w tym momencie zostałem dostrzeżony prze rozglądającą się dziewczynę.
- Naruto!! Czemu przede mną uciekasz?! – Krzyknęła i zaraz zaczęła wchodzić po ścianie budynku.
„Co?! A wiec ona też jest ninja.” – Pomyślałem widząc jak dziewczyna bez trudu wdrapuje się po pionowej ścianie.
- To ja, Rukia… Rukia Nakamura!! Nie poznajesz mnie?!?
Jak tylko weszła na dach, zaraz ponownie się odezwała. Nic jej nie odpowiedziałem, tylko jedynie zrobiłem krok do tyłu i spojrzałem jej w oczy.
- Dlaczego tak sie zachowujesz?
- Bo cie nie znam. Może i jesteś podobna do Rukii którą znałem, nawet bardzo podobna… ale ona umarła. – Odparłem z kamiennym wyrazem twarzy. Dziewczynie momentalnie spłynęło kilka łez po policzku.
- Jak możesz tak mówić? Przecież stoję tu. – Niebieskooka teraz już nie kryjąc się, na całego wylewa łzy.
- Przepraszam, ale sam widziałem jej zwęglone zwłoki, więc ty nie możesz nią być.
Patrząc jej prosto w oczy, z wciąż kamiennym wyrazem twarzy, jednocześnie coś mnie podkusiło, aby dziewczynę sprawdzić… bo jeśli ona mówi prawdę, to tamtej nocy pomściłem śmierć jakieś innej dziewczyny. Martwa cisza, jaka momentalnie między nami zapadła, zaraz jednak została przerwana.
- Skoro tak stawiasz sprawę, to może spróbujmy innego sposobu.
Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie tajemniczo, po czym błyskawicznie do mnie podeszła i nim zdołałem cokolwiek uczynić, ona w oka mgnieniu pocałowała mnie prosto w usta. Momentalnie zastygłem w jednej pozycji, a po plecach przebiegł mi dziwnie znajomy dreszczyk emocji. Gdy się ode mnie odkleiła i na powrót stanęła na przeciw mnie, ja nadal ani drgnąłem.
- I jak? – Spytała, chyba zadowolona z tego co zrobiła.
Ponownie nic jej nie odpowiedziałem.
„Muszę przyznać, że pod względem całowania, to daleko jej do standardów jakie oferuje mi Sakura-chan… wiec chyba będę musiał ja jakoś spławić.” – Pomyślałem i zaraz otworzyłem usta, by w końcu udzielić odpowiedzi.
- Gdyby moja dziewczyna teraz nas widziała, to zapewne nie dożyłbym jutra… tak wiec, pozwól że to co przed chwilą zrobiłaś, pozostawię bez odpowiedzi.
* * *
Shizune i Sakura, dzięki wspólnemu wysiłkowi, w szybkim tempie uleczyły znaczną część poparzonego ciała, nieprzytomnego właściciela Ichiraku Ramen, lecz nie na tyle, aby pozostawić go już bez opieki. Czarnowłosa podniósłszy po chwili głowę do góry, poczęła szukać wzrokiem kogoś do pomocy. Wypatrzywszy po chwili Kibę Inuzuka i Neji’ego Hyuuga, dziewczyna zaraz do nich krzyknęła…
- Kiba! Neji! Możecie tu podejść?!
Zawołani chunini momentalnie zareagowali i po przebiegnięciu połowy długości ulicy, po chwili znaleźli się koło kunoichi. Gdy czarnowłosa ponownie chciała się już odezwać, nagle za plecami wezwanych chłopaków pojawił się jeszcze trzeci shinobi.
- Ja go wezmę!
Powiedział młody Akimichi wyraźnie zaniepokojony stanem jego ulubionego kucharza. Asystetka Hokage, spojrzawszy mu w oczy, momentalnie dostrzegła w nich powagę i zrozumiała, że nie ma co się wykłócać, kto zaniesie Staruszka do szpitala.
- Dobrze, ale czy poradzisz sobie?
- Spokojnie, już nie takich nosiłem na plecach.
Największy łakomczuch w wiosce odparł z lekkim entuzjazmem w głosie, ale i jednocześnie z wielką pewnością siebie. Brunet z lekkim stęknięciem pod nosem podniósł mężczyznę, prawie dwa razy większego od siebie i przerzuciwszy go przez ramię, powolnym lecz zdecydowanym krokiem skierował się w stronę szpitala. Gdy chłopak znikną wszystkim z pola widzenia, zaraz odezwał się Inuzuka.
- Eee, to w takim razie…
- Do czego my się możemy przydać? – Dokończył Hyuuga.
Shizune spojrzawszy im prosto w oczy, zaraz popadła w chwilową zadumę, a gdy nie wymyśliła nic konkretnego, inicjatywę przejęła jej koleżanka po fachu.
- Przeszukajcie dokładnie to gruzowisko w poszukiwaniu jeszcze około 3 osób. – Głos zielonookiej wydał się im taki nazbyt władczy i rozkazujący, ale rzuciwszy sobie jedynie porozumiewawcze spojrzenia, Kiba i Neji zaraz uśmiechnęli się nieco rozbawieni tym co usłyszeli. Stanąwszy na baczność, jakby składali raport przed obliczem Hokage…
- Hai! – Zasalutowali i rozpoczęli misję pod tytułem: „Znajdź i uratuj życie.”
Różowo włosa, czując coś w rodzaju wielkiego respektu, jakim mogliby darzyć ją jej przyjaciele, nie znacznie się uśmiechnęła… lecz widząc zaskoczone spojrzenie czarnookiej zawieszone na jej osobie, momentalnie spłonęła wielkim rumieńcem i na powrót zawiesiła wzrok na piaszczystej drodze.
- Sakura, a kogo szukamy?? – Nagle odezwał się Kiba, brodzący pomiędzy gruzowiskiem. Wołana dziewczyna momentalnie się otrząsnęła i skierowała swoje zielone spojrzenie ku brunetowi.
- Szukamy 7-latki o blodwlosach, Naruto i Ayame, córki właściciela Ichiraku. – Odkrzyknęła. – A raczej, właściciela tego co zostało z Ichiraku. – Dodała Haruno półgłosem, patrząc jednocześnie na słup dymu unoszący się wysoko ponad wioskę.
„Jak to się stało? Ta Miyoko, to takie sympatyczne dziecko, a wyzwoliła się z niej taka niszczycielska energia. I to wszystko niespodziewanie nastąpiło.” – Pomyślała różowo włosa, kierując się powoli w stronę swoich kolegów w tym czasie przeczesujących gruzowisko. Gdy dotarła do granicy zawaliska, sama również poczęła rozglądać się za znajomą Uzumakiego. Dziewczyna, starając się wyczuć… choćby znikome ślady chakry swojego ukochanego, jednocześnie rozglądając się dokoła, nie może uwierzyć, że tak młoda osoba mogła, jak Miyoko, potrafi dokonać takich zniszczeń w koło siebie.
- ZNALAZŁEM!! – Nagle rozbrzmiał donośny głos Inuzuki, przepełniony dumą i entuzjazmem. Momentalnie, ze wszystkich kierunków zbiegli się do niego wszyscy pomagający w przeszukiwaniu gruzowiska.
- Kogo odnalazłeś? – Pierwszy odezwał się Neji.
- Sakura, czy to ta dziewczynka, o której mówiłaś?? – Brunet o psim węchu, odsunął większy kawał stropu restauracji i zebranym oczom ukazał się widok nieprzytomnej Inaby leżącej plackiem na strzaskanej podłodze.
- Miyoko!! – Momentalnie uklękła przy niej Shizune i odruchowo poczęła sprawdzać, czy dziewczynka odniosła jakieś obrażenia. Czarnooka, po chwili dostrzegła nieznaczne, choć miejscami poważne oparzenia skory nóg i ramion dziewczynki.
- Szybko! Trzeba ją natychmiast przenieść do szpitala! – Krzyknęła, jednocześnie podnosząc wzrok na męską część zebranych.
- No to na co jeszcze czekamy?! – Odezwał się Hyuuga i schyliwszy się, delikatnie wziął Inabę na ręce i pobiegł w stronę szpitala Konoha-Gakure. Asystentka Hokage, również po chwili wstała i nie zważając na przyglądających się jej Kibie i Sakurze, czym prędzej pobiegła w ślad za białookim. Obserwująca wszystko Sakura, gdy czarnowłosa zniknęła za rogiem najbliższego domostwa, ta momentalnie popadła w zadumę nad tym co właśnie zobaczyła.
„Kurczę… ta jej moc, naprawdę jest bardzo niebezpieczna. Choć z drugiej strony, pierwszy raz widziałam niebieski ogień samoczynnie wydobywający się z ludzkiego ciała.” – Dziewczyna z bardzo zamyślonym wyrazem twarzy, powoli poczęła oddalać się od stojącego nieopodal Inuzuki. – „Gdy Miyoko odzyska świadomość, będzie trzeba o tym powiadomić Hokage. A właśnie… jestem ciekawa, czy Naruto wiedział coś o tej dziwnej mocy?” – Sakura spytała samą siebie i w tym momencie dostrzegłam kątem oka Uzumakiego idącego powoli w jej kierunku.
* * *
„Odkąd przed chwilą widziałem się z Rukią, choć nie mam pewności czy to naprawdę była ona, to jakoś cały czas prześladuje mnie jedna myśl… jak zareaguje Sakura na wiadomość, że przeszłości prawie ją zdradziłem z inną?? Nie wiem, naprawdę nie wiem, co mam teraz zrobić.” – Pomyślałem i podniosłem wzrok do góry, aby sprawdzić gdzie jestem i w tym momencie dostrzegłem machająca do mnie Sakurę-chan. Dziewczyna zaraz podbiegła…
- Naruto! Czy wszystko w porządku?!
Spytała, jednocześnie przyglądać mi się z uwagą.
- Tak. Mam tylko kilka siniaków, ale to nic poważnego.
- To dobrze, bo widzisz… martwiłam się o ciebie! – Dziewczyna zarumieniła się nie znacznie.
- Och Sakura-chan, jesteś taka kochana!!
Chwyciłem ją w tali i przyciągnąłem bliżej siebie, by po chwili patrzenia w te jej zabójczo zielone oczy, delikatnie lecz namiętnie ją pocałować. Dziewczyna w mgnieniu oka oddała pocałunek, a gdy się po chwili rozkleiliśmy…
- A tak w ogóle, to gdzie ty się podziewałeś przez ten cały czas?
- Przepraszam, ale eksplozja wyrzuciłam mnie daleko stąd. – Uśmiechnąłem się głupawo, jednocześnie drapiąc się w tył głowy. – Aż na drugi koniec wioski. – Dodałem po chwili namysłu, na co dziewczyna zareagowała wielkim zaskoczeniem.
- Kochany, nie masz za co przepraszać. Przecież to nie twoja wina.
- Niby tak, ale nikogo nie ostrzegłem o tej tajemniczej mocy malej. Przepraszam.
„A więc wiedział.” – Pomyślała Haruno.
- Mój ty lisie! Nic się nie stało, naprawdę! – Zielonooka uśmiechnęła się do mnie promiennie, po czym obydwoje złączyliśmy się w jeszcze jednym, bardzo namiętnym pocałunku.
- Co?! Czy ja dobrze usłyszałem?!?



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki

„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto

109. Ichiraku Ramen zburzone!

Czas na odcinek następny, czyli będzie to już 109 post ^^. Pozdrawiam i zapraszam na chwilę relaksu…



<<< Odcinek ukazał się 28 lutego 2009 roku >>>



Całując się bardzo namiętnie, jak rasowi kochankowie, po kilku minutach w końcu się od siebie odkleiliśmy, a Sakura jedynie westchnęła z zadowoleniem.
- No co?
- Nic, po prostu strasznie mi tego brakowało. – Odparła z charakterystycznym błyskiem w oku i szerokim uśmiechem. Odwzajemniwszy ten słodki uśmiech, od razu zrobiło mi się lżej na sercu. Nie słysząc już wrzasków wydobywających się z wnętrza biura Hokage, pomyślałem sobie, że Tsunade może krzywdę sobie zrobiła, ale gdy spróbowałem otworzyć drzwi, niespodziewanie Haruno mnie powstrzymała.
- Zostaw. Skoro Tsunade-sama już sie uciszyła, to nie oznacza że już się uspokoiła.
- Rozumiem.
Odparłem i zaraz zacząłem kierować się w stronę wyjścia. Naturalnie dziewczyna zaraz mnie dogoniła i tak w milczeniu, spokojnie wyszliśmy z budynku. Gdy zatrzymałem się w progu, momentalnie dostrzegłem co najmniej setkę par oczu, teraz nas obserwującą.
- Wiesz Sakura-chan. Mam takie dziwne wrażenie, jakby to co się teraz dzieje, już się kiedyś wydarzyło. – Powiedziałem po chwili namysłu i spojrzałem na wciąż zachmurzone niebo.
- Zdaje ci się.
- Pewnie masz rację. – Westchnąłem i na powrót zawiesiłem wzrok na zdziwionych twarzach mieszkańców. Po chwili rozglądania się, dostrzegłem w tym tłumie kilka znajomych twarzy. Są tam chyba wszyscy i wszyscy mają tak samo zaskoczony wyraz twarzy. Jedynie Neji podejrzanie się uśmiecha.
- Naruto? Jak ich ominiemy? – Spytała Sakura i wskazała na Upiornych, odwróconych do nas plecami.
- A jak ich ominęłaś za pierwszym razem?
Dziewczyna zaskoczona tym pytaniem, zaraz popadła w zadumę.
- Szczerze powiem, to sama tak do końca tego nie wiem. Gdy się do nich zbliżyłam, ci… samurajowie po prostu odsunęli się na bok i mnie tu wpuścili. Tylko nie rozumiem, dlaczego???
- Bo im kazałem. – Odparłem i spojrzałem na dziewczynę, która teraz już zdębiała całkowicie.
- Ka-kazałeś??
- Tak.
- To znaczy, że ci wszyscy…
- Tak, to moje prywatne wojsko. – Odparłem bez chwili namysłu. Kunoichi momentalnie popatrzyła na mnie, jakby się mnie przestraszyła, lecz gdy ją objąłem ramieniem, jedynie nieznacznie się uśmiechnęła. Momentalnie zapadła między nami bardzo długa cisza, którą jedynie co jakiś czas zakłócają szmery wydobywające się z tłumu.
- Naruto.
- Tak skarbie?
- Z dzisiejszej rozmowy z Tsunade-sama, jest jeszcze jedno pytanie, które nie doczekało się odpowiedzi z twojej strony.
Kunoichi wyrwała się z pod mojego ramienia i stanęła tuż przede mną, zasłaniając sobą widok niespokojnego tłumu mieszkańców Konoha-Gakure.
- Hę? Jak brzmiało to pytanie??
- Ilu ich jest?! – Dziewczyna spojrzał mi głęboko w oczy. W jej spojrzeniu wyczułem nutkę napięcia i powagi.
- Z tego co pamiętam z rozmowy z Jogenshą… to jest ich około 50 000. – Odparłem ze stoickim spokojem w głosie, na co Sakura zareagowała bardzo gwałtownym odruchem, wyrażającym maksymalne zaskoczenie i przerażenie. Kunoichi odskoczywszy ode mnie, po chwili zrobiła jeszcze jeden krok do tyłu i niczego nie świadoma, zetknęła się plecami z jednym z Upiornych. Zielonooka, odwróciwszy głowę w lewą stronę, spojrzała przestraszona na przeszkodę, na jaką przyszło się jej natknąć. Żołnierz z początku nie zareagowawszy, zaraz jednak odwrócił się do Haruno i spojrzał na nią swymi czerwonymi ślepiami. Ta momentalnie upadła na ziemię i zakryła twarz rękoma, zupełnie jakby paraliżujący strach nie pozwolił jej na nic innego. Oglądając ta scenę z lekkim rozbawieniem, zaraz dostrzegłem, że Sakura rzeczywiście się ich boi. Momentalnie, bez chwili zwłoki, podszedłem do niej i przykucnąłem.
- Sakura-chan?
Spytałem troskliwie, a gdy nie otrzymałem jakiejkolwiek odpowiedzi, powstałem i spojrzałem na żołnierza. Wojownik, jakby przeczuwając że jego zagranie nieco mnie zdenerwowało, zaraz skłonił mi się w geście przepraszającym, po czym powrócił do swojej poprzedniej pozycji.
„Czy ich wygląd, obecność… rzeczywiście sieją taki zamęt, strach i przerażenie w sercach ludzi??” – Spytałem samego siebie, jednocześnie patrząc na trzęsącą się różowowłosą. Przykucnąwszy po chwili, ponownie pogłaskałem dziewczynę po głowie, a gdy ta w końcu na mnie spojrzała, zaraz się do niej uśmiechnąłem.
- Już dobrze. Oni nic ci nie zrobią. – Powiedziałem i bez uprzedzenia wziąłem ja na ręce.
- Ej! Co robisz? Postaw mnie na ziemi!
Sakura momentalnie oburzyła się, a jej stanowczy głos jedynie mnie ucieszył. Moje zagranie chyba sprawiło, że dziewczyna błyskawicznie zapomniała o tym co się przed chwilą wydarzyło. Gdy jednak nie zrobiłem tak, jak mi kazała, ona po chwili przestała się rzucać i przytuliła się do mojej piersi.
* * *
Tym czasem w restauracji Ichiraku Ramen, gdzie przed kilkoma godzinami zawitała się Miyoko Inaba przyprowadzona za rękę przez klona Uzumakiego w towarzystwie Shizune. Cała trójka, zająwszy miejsce przy jednym z większych stolików w oczekiwaniu na przybycie prawdziwego blondyna i Sakury, prowadzą bardzo luźną rozmowę.
- A wiec Naruto, mówisz że to zadanie nie było takie trudne, jakby mogła na to wskazywać jego ranga? – Asystentka Hokage, zaciekawiona wylewnością klona, zadała tego dnia już kolejne pytanie.
- Tak, choć nie powinniśmy mówić tu o całkowitym braku trudności.
- Rozumiem. Misje rangi S+ zaliczane są do najtrudniejszych i tobie udało się ją wykonać w zaledwie 5 dni. – Dziewczyna uśmiechnęła się z wielkim podziwem w oczach.
- Nie Shizune, nie mnie. Ja jestem tylko klonem tego, który prawdziwie wykonał to przeklęte zadanie i to on zasługuje na największy szacunek.
- Oczywiście… a właśnie, kiedy ten prawdziwy Naruto się tu pojawi??
- Już nie długo.
Odparł klon i w tym momencie do restauracji Ichiraku Ramen wkroczyła dwójka shinobi, kurczowo trzymających się za ręce. Blondyn w pierwszej chwili rozejrzał się po pomieszczeniu do którego właśnie wkroczył, a gdy w końcu dostrzegł machającego, do niego, innego blondyna… zacisnął swoją dłoń na dłoni dziewczyny stojącej obok niego i razem podeszli do stolika.
- Cześć wam! – Krzyknęła Sakura, wyraźnie znacznie bardziej spokojna i roześmiana, niż przed kilkoma godzinami. Uzumaki w tym czasie podszedł do swojego klona, którego wziął na stronę.
- I jak? Czy Miyoko nie miała żadnego ataku tej dziwnej mocy? – Spytałem z poważną miną.
- Nie i wiesz co, odkąd wyszliśmy z gabinetu piątej, to jeszcze ani razu się nie odezwała. Zupełnie jakby znowu czegoś się obawiała. – Odparł klon.
- Rozumiem. Wniosek z tego taki, że dziewczynka po prostu jeszcze nie zdołała przyzwyczaić się do ludzi. – Stwierdziłem z przykrością. – No nic, teraz pozostaje nam jedyni czekać na dalszy rozwój wydarzeń… a i dzięki za pomoc.
- Naruto, nie ma sprawy… w końcu jestem tobą, nie? – Zaśmiał się klon. Uścisnąwszy sobie jeszcze dłonie na pożegnanie, mój klon po chwili zniknął w chmurze białego dymu.
„Zgadza się, ja i moje klony to wciąż jedna i ta sama osoba.” – Pomyślałem i uśmiechnąłem się pod nosem. Odwróciwszy się i powróciwszy do stolika, zaraz zaobserwowałem bardzo interesujący widok. Mianowicie Sakura i Miyoko rozmawiały jakby znały się od lat, a czarnowłosa asystentka Hokage jedynie im się przysłuchuje.
Stojąc przez chwilę w cieniu, zaraz poczułem w pobliżu jakieś drgania potężnej ilości chakry, a gdy po rozejrzeniu się po barze niczego niepokojącego nie dostrzegłem, nagle usłyszałem krzyk dobiegający od strony śmiejących się dziewczyn.
- Miyoko! Co ci jest?!
Gdy spojrzałem w tamtym kierunku, momentalnie dostrzegłem te same niebieskie płomienie, powoli spowijające drobne ciało dziewczynki. Nie wiele się zastanawiając, podbiegłem do przestraszonej Sakury i zaskoczonej Shizune, patrzących przerażonym wzrokiem na blondynkę.
- Szybko! Uciekajcie jak najdalej stąd!!
- Co się dzieje?! – Spytały Shizune i Sakura.
- Nie czas na wyjaśnienia. Już was tu nie ma!!
Krzyknął Naruto, a po tonacji jego głosu dziewczyny zrozumiały, że on nie żartuję i szybko wykonawszy polecenie, po chwili wybiegły z restauracji. Gdy zniknęły za drzwiami, chłopak jeszcze tylko rzucił krótkie spojrzenie na Inabę i nagle całe pomieszczenie rozbłysło białym, oślepiającym światłem, przez co Uzumaki musiał zakryć twarz rękami, a w sekundę potem nastąpiła potężna eksplozja.
- NARUTOOO!!!!
Krzyknęły Sakura i Shizune jednocześnie, po czym zakryły twarz rękoma przed nadciągającą, niewielką falą uderzeniową, jaka powstała po wybuchu. W mgnieniu oka, z restauracji pozostała jedynie bardzo duża kula pyłu i kurzu, powoli unosząca się ku szaremu niebu, a zewsząd spadające odłamki drewna i kamienia rozsypały się po całej najbliższej okolicy. Patrząca na to wszystko przestraszonym wzrokiem Shizune, po chwili kątem oka dostrzegła jakiegoś mężczyznę leżącego na ziemi, nie opodal tego co pozostało po restauracji.
- Sakura! Tam ktoś leży! – Krzyknęła i razem z różowowłosą podbiegła do rannego. Nieznajomym okazał się być właścicielem baru Ichiraku, którego stan nie jest najlepszy. Poważnie poparzone ciało mężczyzny z początku przeraziło Haruno, lecz gdy Shizune przy nim uklękła i ona to uczyniła. Czarnooka dziewczyna bez chwili namysłu, zaraz skumulowała w dłoniach leczniczą chakrę i poczęła leczyć poważnie poranione ciało Staruszka.
- Sakura pomóż mi, jeśli mamy go ocalić!
- H-hai!
Zielonooka po chwili skupiła się i również przy użyciu skumulowanej leczniczej chakry w dłoniach, poczęła pomagać w ratowaniu życia Staruszkowi. Gdy kunoichi starają się o ocalenie życia właścicielowi baru Ramen, w okolicy gruzowiska nagle pojawili się inni shinobi zwabieni odgłosem wybuchu.
- Co tu się stało?! – Krzyknął zaniepokojony Inuzuka, widząc jedynie kłęby dymu i kurzu nieprzepuszczającego światło dzienne.
- Nie wiem Kiba, ale jedno jest pewne… cokolwiek to było, to zmiotło Ichiraku Ramen z powierzchni naszej wioski. – Odparł mu Neji.
- NIEEE!!! MOJE KOCHANE ICHIRAKU RAMEN!!!! – Wydarł się Choji, wyraźnie zbulwersowany zaobserwowanym widokiem.
- Kto to zrobił?! No, kto?! Niech się pokaże!! Zabije gnoja!! – Akimichi dostał białej gorączki i rzucając się na wszystkie strony, począł szukać winowajcy. Momentalnie ku niemu rzucili się jego przyjaciele, chcąc go w jakiś sposób uspokoić, a gdy to w końcu nastąpiło… Choji najzwyczajniej w świecie rozpłakał się i załamał ręce.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki

„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto

108. Czysta wściekłość Hokage

Obiecałem scenę NaruSaku i dotrzymam danego słowa ^__^ - może nie będzie w niej nic nadzwyczajnego, ale zawsze lepsze to niż jeszcze dłuższe czekanie. Pozdrawiam i zapraszam na 108 odcinek ^__^.



<<< Odcinek ukazał się 21 lutego 2009 roku >>>



Zielonooka stojąc, pierwszy raz od bardzo długiego czasu, tak blisko chłopaka którego darzy niewyobrażalnie silnym uczucie, nagle poczuła straszne gorąco na policzkach. Patrząc mu głęboko w oczy, dosłownie w chwilę potem wyciągnęła do niego rękę i dotknęła jego torsu. Upewniwszy się, że jest prawdziwy, zaraz sięgnęła do policzka, na co blondyn szeroko się uśmiechnął.
- Sakura-chan, to tylko ja.
Powiedział bardzo życzliwym tonem, po czym i on dotknął policzka zielonookiej. Kunoichi czując jego delikatny dotyk po chwili nieznacznie się uśmiechnęła, po czym nie zważając na przyglądającą się wszystkiemu Hokage, rzuciła się Naruto na szyję. Przewracając go tym samym na podłogę, jednocześnie usiadła okrakiem na chłopaku, ograniczając mu pole manewru.
- To naprawdę TY!!
Krzyknęła Sakura, po czym nachyliła się i delikatnie, lecz namiętnie pocałowała błękitnookiego w usta. Ten, również czując wielką tęsknotę za ukochaną, na chwilę zapomniał o bożym świecie i odwzajemnił pocałunek. Zakochani trwaliby w takiej pozycji, lecz blondyna stojąca nad nimi nie pozwoliła im na to, w tak napiętej sytuacji.
- Ekhm!!
Burknęła Tsunade i puściła groźne spojrzenie w stronę swojej uczennicy, która momentalnie opamiętała się i wstała z blondyna. Gdy i Naruto się podniósł, Hokage ponownie się odezwała.
- Naruto!! Co miałeś na myśli mówiąc, że…
Kobieta nie dokończyła, bo bez pukania do pomieszczenia weszła jakaś postać.
- Naruto-sama! Melduję, iż zgodnie z twym rozkazem… wioska została zabezpieczona, a siły rozlokowane wedle wskazówek jakie otrzymałem.
Do biura wszedł jeden z Upiornych, który uklęknąwszy na prawe kolano, skłonił się nisko. Tsunade, jak i Sakura niesamowicie zdziwiły się na wypowiedzianą końcówkę przy imieniu blondyna. Ich zaskoczenie wzrosło jeszcze bardziej, gdy zobaczyły z jakim szacunkiem w głosie i czynie, zdawany jest raport sytuacyjny.
- Dziękuję. Możesz odejść. – Uzumaki machnął ręką na żołnierza, po czym gdy ten się podniósł, dodał. – Jogensha, jeszcze nie znikaj tylko poczekaj na zewnątrz aż cię ponownie wezwę.
- Hai!
Gdy drzwi się za nim zatrzasnęły, w pomieszczeniu momentalnie zapadła grobowa cisza, w której można jedynie usłyszeć przyśpieszony oddech zszokowanej Haruno i zdziwionej Hokage.
- Co?! Jak to wioska została zabezpieczona wedle twojego rozkazu?! – Po kilku minutowej przerwie, nagle do rozmowy włączyła się Sakura.
- I o jakich siłach on mówił?! – Tym razem spytała Tsunade, coraz bardziej czując jak się denerwuje. Nie wiedząc czemu, ale kobieta poczuła że to jest zdenerwowanie wywołane przerażeniem.
- Już wyjaśniam. Widzicie, motorem mojego działania oczywiście nie jest próba obalenia twoich rządów Hokage-sama, bynajmniej… lecz wyjaśnienie okoliczności śmierci Yondaime Hokage. – Naruto, przerwawszy na chwilę swoją wypowiedź, podszedł do biurka Tsunade i po chwili szukania wzrokiem skrawka papieru i długopisu, zaraz coś zanotował. Gdy skończył, kartkę złożył na pół i się wyprostował. – Widząc wasze przerażone twarze, mogę nieco zmniejszyć ilość żołnierzy w wiosce, lecz nie do końca.
Blondyn spojrzał wpierw na Godaime, potem na Sakurę, a następnie zawołał czekającego na zewnątrz żołnierza. Upiorny odebrawszy kartkę od swego przywódcy, zaraz skłonił się nisko i zniknął w kłębach białego dymu. Po kolejnej przerwie przyglądania się sobie nawzajem, Hokage nagle się odezwała.
- Nie rozumiem co to wszystko ma wspólnego ze śmiercią Namikaze?? – Kobieta spojrzała na blondyna. – Znaczy, co takiego wydarzyło się na tej misji, że nagle wracasz tu z jakąś armią, którą rozstawiasz po całej wiosce i mieszasz jeszcze w to wszystko śmierć swojego ojca?!?!
- Pewnie Tsunade nie zrozumiesz, ale za tym co wydarzyło się dokładnie 19 lat temu, stoją członkowie naszej zacnej Starszyzny.
- Co?! Skąd ci to przyszło do głowy?! – Kobieta wstała na równe nogi, zaskoczona usłyszaną nowiną.
- Posiadam takie informacje od mojego zaufanego i odwiecznego przyjaciela.
- Kto to taki?! Każe powiesić go za flaki, za rozpowiadanie fałszywych pogłosek o Starszyźnie!! – Tsunade chyba nieco się zbulwersowała.
- Ja wierzę, że nie są to fałszywe pogłoski, a kim jest ten przyjaciel… cóż Tsunade, powinnaś wiedzieć. – Naruto odparł tajemniczo.
- Znam go?!
- Oczywiście.
- Kto to taki?!? – Do rozmowy włączyła się Haruno. Dziewczyna słuchając od dłuższego czasu tej bezsensownej rozmowy, w końcu straciła cierpliwość w czekaniu na odpowiedź i sama postanowiła wszystko wybadać.
- Kyuubi no Yoko.
W biurze momentalnie zapadła martwa cisza a twarz zielonookiej w oka mgnieniu pobladła, zupełnie jakby Sakura źle się poczuła. Lecz to nie jest powód złego wyglądu jej twarzy…, dziewczynie po prostu wrócił obraz przemienionego Naruto w miniaturkę demona. Jednak po chwili, grobową ciszę przerwało donośne pukanie… raczej walenie w drzwi wejściowe.
- Wejść!! – Krzyknęła Godaime, zirytowana nagłym zakłóceniem rozmowy o bardzo napiętym oddźwięku.
- Hokage-sama! Wioska została zaatako… – Chłopak który wszedł do biura, gdy zobaczył Uzumakiego zaraz zaniemówił, jednocześnie urywając wypowiadane zdanie. Spojrzawszy na swoją przywódczynie, momentalnie dostrzegł napięty wyraz jej twarzy i groźnie wyglądające spojrzenie, mówiące że kobieta jest poirytowana do granic możliwości.
- Wiem o tym i nasza wioska nie została zaatakowana. Powiedz wszystkim, że nie ma się czego bać. – Odparła chłodno, nie spuszczając z chunina wzroku.
„Mam przynajmniej taką nadzieję, że nie ma się czego bać..” – Pomyślała Tsunade i po chwili spojrzała na Naruto, dziwacznie się uśmiechającego.
- Eee.. skoro tak, to może ja już pójdę. – Odparł chunin i z lekko zmieszanym wyrazem twarzy opuścił biuro Godaime. Gdy cała trójka ponownie pozostała sama, a w pomieszczeniu ponownie zaległa martwa cisza, nie wiedząc czemu… Naruto po chwili wyciągnął katanę i podszedł do przywódczyni swojej wioski. Hokage z początku przestraszyła się i cofnęła na fotelu do tyłu, lecz gdy chłopak położył katanę na blacie biurka, jedynie odetchnęła z ulgą i na powrót przysunęła się. Blondyn stanąwszy z powrotem koło Sakury, tym razem będącej w już znacznie lepszym humorze, lecz z wielkim pytaniem w oczach, po chwili się odezwał.
- Czy wiesz Tsunade-sama co to takiego? – Wskazał na miecz z goła klingą.
- Twoja katana. – Odparła, jednocześnie dziwiąc się na postawione pytanie.
- Owszem, ale czy wiesz kto był jej poprzednim właścicielem?
Kobieta zastanowiła się przez chwilę, a gdy nie doszła do żadnych wniosków, spojrzała pytająco na blondyna.
- Tak też myślałem. Więc Hokage, ten miecz wcześniej był w posiadaniu przez Yondaime Hokage.
- Dobrze wiedzieć, ale co to ma wszystko wspólnego z tym co nam powiedziałeś i z tym co się wkoło dzieje?? – Odparła blondyna.
- Już mówię. Nim Konoha-Gakure zostało zaatakowane przez Kyuubiego…
Uzumaki stojąc z rękoma założonymi na piersi i patrząc swym błękitnym wzrokiem prosto w oczy Godaime, dokładnie opowiedział jej całą historię o Minato Namikaze, jaką usłyszał od demona o 9 ogonach. Sakura stojąca obok blondyna i słuchająca z zaciekawieniem wszystkiego tego, co akurat wychodzi z ust chłopak, po chwili spojrzała na swoją mentorkę i momentalnie się zlękła. Widząc piorunujące spojrzenie kobiety, jak i śmiertelnie poważny wyraz jej twarzy, już teraz wie, że gdy Naruto skończy mówić ona dosłownie wybuchnie czystą wściekłością i Bóg jeden raczy wiedzieć co uczyni. Dziewczyna uśmiechnąwszy się na samą tą myśl, zaraz spojrzała na błękitnookiego i widząc spokojny wyraz jego twarzy, ponownie popadła w zadumę. – „Naruto. Witaj w domu.”
* * *
Tym czasem w wiosce, gdy z wnętrza budynku Hokage nie dochodzą żadne krzyki czy burzliwe odgłosy, pod jego wejściem zaczął gromadzić się nawet spory tłumek przestraszonych mieszkańców, jak i rozgoryczonych shinobi. Cała ta zbieranina trzymając się w odległości ok 4 metrów od Upiornych żołnierzy okalających budynek szczelnym pierścieniem, dokładnie się im przygląda. Po chwili, nagle za plecami żołnierzy pojawił się dodatkowy rządek wojowników z łukami, którzy momentalnie podnieśli swoja broń do góry i zatrzymawszy groty strzał pomiędzy głowami żołnierzy stojących w pierwszym rzędzie, wycelowali w zbierający się tłum. Mieszkańcy, jak i shinobi Konaha-Gakure, widząc to zlękli się jeszcze bardziej i zrobiwszy jeden krok do tyłu, odsunęli się od tej obrony jeszcze bardziej. Powstały w ten sposób szeroki pas wolnej przestrzeni, jednocześnie stał się swego rodzaju strefą bezpieczeństwa.
- O co chodzi??
- Co tu się dzieje?!
- Kim są ci żołnierze??
- Czego chcą?!
- Czemu bronią dostępu do budynku Hokage??
W zebranym tłumie rozgorzał zażarta dyskusja i najróżniejsze spekulacje co do zaistniałej sytuacji. Dość głośny gwar rozniósł się po najbliższej okolicy, zwabiając do siebie jeszcze większą ilość ciekawskich. W tym tłumie  znaleźli się również przyjaciele blondyna.
- Nic już z tego nie rozumiem. Jak się obudziłem, ubrałem i wyszedłem przed dom, to zobaczyłem tam dokładnie takich samych mrocznie wyglądających samurajów. – Powiedział Kiba, a jego pies tylko to potwierdził szczekając potrójnie. – Gdy chciałem ich ominąć, to jeden z nich mnie zaatakował odrzucając do tyłu. Powiem, że mnie to tylko rozdrażniło, lecz nim zdołałem wyprowadzić kontratak, oni gdzieś zniknęli.
- To powiem ci przyjacielu, że pod moim domem rozegrała się podobna akcja, lecz z tą różnicą, że ja z nimi walczyłem. – Odparł Hyuuga.
Inuzuka spojrzał na niego zdziwiony i jednocześnie trochę podekscytowany.
- I co?!
- Nic. Nie zdołałem ich pokonać… ale dowiedziałem się dość nieciekawej rzeczy.
- Hę??
- Szukając ich punktów przepływu chakry, hehe… nie znalazłem ich.
- Że co?! Jak to nie znalazłeś?!
- Normalnie, tak wiec wniosek z tego taki, że ci… jak ich nazwałeś „mroczni samurajowie” nie są ludźmi. – Neji przyznał ze spokojem w głosie.
Kiba natomiast spojrzał na niego przestraszony, a zaraz potem spojrzał w kierunku Upiornych i począł zastanawiać się nad pytaniem…
„To w takim razie kim są??”
Pomyślał, a gdy swemu przyjacielu miał już zadać kolejne pytanie… z budynku Hokage nagle wydobyły się dźwięki wydzierania się. Bez wątpienia jest to głos Tsunade, którego ton w mgnieniu oka zasiał idealną ciszę w szeregach zebranego tłumu. Wrzaski lekko stłumione przez ściany i okna, w końcu po kilku minutach ucichły, a przez okno wychodzące z biura piątej, nagle wyleciał skurzany fotel. Nim mebel zdążył z hukiem roztrzaskać się o ziemię tuż za plecami Upiornych, z biura ponownie dobiegły liczne pokrzykiwania i wrzaski, których nikt nie zidentyfikował. Gdy fotel przestał już istnieć jako jedna rzecz, przez to samo okno po chwili wypadło masywne biurko, które przeleciawszy w powietrzu trochę większą odległość od swojego poprzednika, zaraz spadło jak kamień… zamieniając się w stertę drzazg …tuż przed zebranym tłumem. Momentalnie w powietrze wzbiły się tumany pyłu i kurzu, które na chwilę dokładnie zasłoniły widok budynku Hokage z wielką dziurą zamiast okna.
- Ocho… ktoś nieźle musiał wkurzyć Godaime. – Stwierdziła Ino, jak dotąd się nie odzywająca.
- Oj tak… brrrr, nie chciałbym być teraz na miejscu tego „kogoś”. – Dodała Tenten, choć tak naprawdę dziewczyna nie wie, co spowodowało taką wściekłość u Hokage.
* * *
„W czasie gdy Tsunade demoluje własne biuro w przypływie nieopisanej wściekłości, moje zadanie chyba właśnie się zakończyło, bo jak zakładam… gdy ona już się wykrzyczy i zmęczy, to później będzie wyciągać gorzkie wnioski z tego co tu usłyszała.” – Pomyślałem zadowolony i spojrzałem na Sakurę, która wyraźnie trzęsie się ze strachu. Czyżby ona aż tak bała się swojej mentorki? Patrząc w jaka furię wpadła piąta, chyba można to bez przeszkód przyznać. Wyciągnąwszy ramię do zielonookiej, po chwili delikatnie ją przytuliłem i począłem głaskać po jej cudownych włosach.
- No już. Chodź, dajmy Hokage oswoić się z tym co tu usłyszała. – Powiedziałem czule, a gdy spojrzałem w oczy Haruto, ta jedynie uśmiechnęła się do mnie, pocałowała w policzek i chwyciwszy za rękę, wyprowadziła na korytarz. Gdy drzwi się za nami zatrzasnęły, ponownie usłyszeliśmy odgłosy tłuczonego szkła, łamanego drewna, licznych przekleństw… „nawet nie myślałem, że ona zna takie słowa” …i wszystkiego tego co może się dziać z martwymi przedmiotami, gdy w pobliżu jest zdenerwowana Tsunade.
- Naruto, jak myślisz co ona tera zrobi?? – Spytała Sakura.
- Myślę, że niebawem się o tym przekonamy, a tym czasem… – Rozejrzałem się po korytarzu w poszukiwaniu Shizune, Miyoko i mojego klona. Nie mogąc ich znaleźć, zaraz zamknąłem oczy i telepatycznie skontaktowałem się z moim sobowtórem.
            ~ Gdzie jesteście?
            ~ W Ichiraku Ramen. – Po chwili odezwał się klon.
~ Dobra. Zaraz tam będziemy.
Otwarłszy ponownie oczy, zaraz napotkałem na swej drodze pytające spojrzenie zielonookiej. Dziewczyna przyglądając mi się z uwagą, po chwili otworzyła usta by coś powiedzieć, lecz jej w tym przeszkodziłem. Korzystając z okazji szybko lecz delikatnie ją pocałowałem. Haruno w pierwszej chwili się zdziwiła, lecz zaraz oddała pocałunek.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki

„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto

107. Czego ty chcesz!?

Wiecie co? Też już mi brakuje sceny NaruSaku w tym opowiadania, ale skoro tak to wszystko sobie wymyśliłem, to nie mogę teraz obecnie dziejącej się akcji pozostawić bez odpowiedzi. Tak więc na scenę NaruSaku będziemy musieli jeszcze chwilę poczekać. Pozdrawiam i zapraszam na odcinki 107 ^___^



<<< Odcinek ukazał się 18 lutego 2009 roku >>>



Słońce wiszące nad Ukrytą Wioską Liścia, niespodziewanie zostało przysłonięte przez gęste chmury. W jednej chwili zrobiło się szaro i buro, zupełnie jakby miał lunąć ulewny deszcz, lecz z takiego nieba nie spadła ani jedna kropla. W całej wiosce, na każdym skrzyżowaniu w gęstych kłębach białego dymu pojawiło się po dwudziestu żołnierzy, którzy trzymając dłonie zaciśnięte na swych zakrwawionych katanach, w piątkach poustawiali się na każdym z czterech rogów skrzyżowań. W koło Akademii Ninja, szpitala i budynku Hokage, w podobny sposób pojawiło się po czterdziestu żołnierzy. Wszyscy Upiorni, trzymając katanę przy piersi, ustawili się w odległości 2 metrów od siebie tworząc swego rodzaju pierścienie w koło tych budynków. W ciągu kolejnych 10 minut, dokładnie takie same sceny odbyły się w koło domu rodu Hyuuga, Yamanaka, Inuzuka, Akimichi, Aburame, Nara oraz w koło domów wszystkich geninów i chuninów Ukrytej Wioski Liścia.
Strażnicy Wschodniej, Zachodniej, Południowej i Północnej bramy wioski, siedząc w swoich budkach z przerażeniem i niepokojem w oczach, dokładnie obserwują, jak czterdziestoosobowe odziały Upiornych żołnierzy szczelnie zamykają gigantyczne wrota bram i ustawiwszy się po obu ich stronach, z powyciąganymi katanami bronią dostępu. W tym samym czasie na murach obronnych, otaczających wioskę i odgradzających jej mieszkańców od reszty kraju Ognia, w podobnych gęstych chmurach dymu pojawiły się równe szeregi, sześciu tysięcy łuczników Ukrytej Armii. Upiorni trzymając strzały z zatrutymi grotami na cięciwach, stoją skierowani na zewnętrzną stronę murów. Pozostałe cztery tysiące Upiornych łuczników w czwórkach pojawiło się na dachach każdego domu w wiosce, również gotowi do natychmiastowego otwarcia ognia.
* * *
Na budziku stojącym na drewnianej szafeczce, ulokowanej koło niewielkiego łóżka, duża wskazówka właśnie pokazała godzinę 10.30 rano, a w chwilę potem odezwał się dźwięk. Urządzenie momentalnie zostało stłamszone przez leniwie wyciągniętą rękę, która zrzuciła go z szafki na podłogę. To jednak nie zdołało go uciszyć, wiec właściciel ociężałej dłoni, przekręciwszy się na brzuch sięgnął pod łóżko, gdzie poleciał budzik. Po kilku minutach, poirytowany właściciel hałaśliwego urządzenia, gdy je w końcu znalazł z pełną premedytacją wywalił je przez uchylone okno. Ustrojstwo lecąc 3 metry w dół, po chwili rozsypało się w drobny mak, uderzywszy o hełm jednego z Upiornych. Gdy błoga cisza na powrót ogarnęła pomieszczenie sypialne, nagle otworzyły się drewniane drzwi przez które wbiegł biały pies. Zwierzę wskoczywszy na łóżko, tym samym znalazło się na plecach swojego pana i poczęło donośnie szczekać.
- Co się stało Akamaru?
Pies ponownie zaszczekał, tym razem czterokrotnie.
- Co? Jak to nie możesz wyjść na ulicę??
Chłopak zdziwił się niezwykle na tą wiadomość, po czym jak poparzony usiadł na łóżku, pogłaskał swego pupila, szybko się ubrał i poszedł do kuchni. Tam wyjrzał przez okno i momentalnie poczuł jak zmraża mu krew w żyłach. Nie wiedząc za bardzo o co może chodzić, brunet wyszedł przed dom i nagle poczuł jak paraliżuje go blady strach.
* * *
Brunet mierząc swojego przeciwnika przeszywającym wzrokiem, przy użyciu sekretnej techniki Byakugan, którą zna i może używać jedynie jego rodzina, począł szukać punktów przepływu chakry. Zaniepokojony tym, że nie może ich znaleźć, ponownie już tego ranka zebrał chakrę w otwartych dłoniach i szybko podbiegł do przeciwnika. Jego ataki chyba zdają się być bezsilne, gdyż Upiorny który wyszedł z szeregu okalającego dom Hyuuga, wszystko paruje swoją kataną.
- Kim jesteście i czemu oblegacie nasz dom!! – Krzyknął.
Chłopak powoli odczuwając zmęczenie, wywołane długotrwałym, niespodziewanym sparingiem w końcu postanowił chyba dać za wygraną. Usiadłszy na brzegu werandy, z tyłu domu, Neji teraz obmyśla kolejny już plan wydostania się na zewnątrz. W tym czasie wewnątrz domu, a dokładniej w jednym z pokoi z błogiego i długiego snu, powoli budzi się do życia młoda kunoichi. Dziewczyna otwarłszy delikatnie swe oczy, spojrzała za okno i widząc gęste chmury na niebie, poczuła że jednak nie chce się jej dzisiaj wstawać. Leżąc na lewym boku i trzymając głowę na puchowej poduszce, kruczowłosa ponownie zamknęła oczy, lecz czując ze już się wyspała, w końcu postanowiła wstać. Usiadłszy na łóżku, momentalnie kątem oka dostrzegła jakichś ludzi stojących na dachu sąsiedniego domu. Zaciekawiona tym faktem, zaraz podeszła do okna i otwarłszy je na oścież, dosłownie doznała szoku. Wiśniowe zbroje i krwistoczerwone oczy, to widok który i jej zmroził krew w żyłach. Lecz co się rzuca w oczy, to broń jaką ci żołnierze trzymają w dłoniach.
„Łucznicy??” – Pomyślała.
Dziewczyna nie wiele się zastanawiając zaraz ubrała szlafrok, nasunęła kapcie na bose stopy i szybko zeszła do ogrodu. Wychodząc na werandę dostrzegła swojego kuzyna ciężko oddychającego, który wyraźnie przed chwilą trenował lub z kimś walczył. Spojrzawszy na ogród, zobaczyła poważnie zorany trawnik z licznymi pomniejszymi kraterami, na końcu otoczony rzędem upiornie wyglądających ludzi.
- Neji-san, co tu się dzieje i kim oni są??
- Hinata nie mam bladego pojęcia, ale jedno jest pewne. – Chłopak wskazał palcem na Upiornych. – Oni NIE są ludźmi.
* * *
Stojąc pod swoim domem i opierając się o ścianę, chłopak o nieprzeciętnej inteligencji obecnie stara się odzyskać siły oraz utraconą chakrę w walce z Upiornym. Czując kropelki potu ściekające mu z czoła, dalej po policzku… zbytnio się nimi teraz nie przejmuje, gdyż ma przed sobą poważniejszy problem do rozgryzienia. Przykucnąwszy, brunet po chwili otworzył oczy i jeszcze raz spojrzał w ten przerażający wyraz maski, jaka zasłania twarz żołnierza w wiśniowej zbroi.
„Jakby Cię tu pokonać? Hmm…”
Shikamaru wykorzystawszy do pracy wszystkie szare komórki, począł zastanawiać się nad odnalezieniem najodpowiedniejszej taktyki, gdyż jak się już przekonał, walka w ręcz na nic się tu nie zdaje.
„Nie dość, że wygląd tego gościa przyprawia mnie o lodowate ciarki na plecach, to jeszcze jest bardzo szybki w unikaniu moich ciosów. Rzucanie w niego kunaiami też jest bez sensu, a o shurikenach już nie wspomnę. Ale to upierdliwe!” – Chłopak odetchnął głębiej.
- Tato! – Zawołał po chwili.
- Słucham?! – Mężczyzna odezwał się z kuchni.
- Choć tu na chwilę!
„Rety, czego ten dzieciak ode mnie chce…” – Pomyślał pan Nara, po czym podszedł do drzwi wejściowych by je otworzyć. – O co chodzi Shikamaru?
Gdy mężczyzna wyjrzał na zewnątrz, w pierwszej kolejności spojrzał na syna pytającym wzrokiem, a potem na Upiornych otaczających jego dom. Zatrzymawszy wzrok na żołnierzu stojącym w połowie dróżki prowadzącej od furtki do drzwi, w tym momencie z jego twarzy nie można wyczytać nic, co by wskazywało na jakiekolwiek zaskoczenie czy niepokój. Zmierzywszy niespodziewanych gości od stóp do głów, surowym wzrokiem, po chwili milczenia na powrót spojrzał na syna.
- Czy to twoi, nowi znajomi?? – Spytał, wskazując palcem ów „znajomych”.
- Nie zadawaj idiotycznych pytań! Oczywiście, że nie!
- To w takim razie, kim oni są??
- A żebym to ja wiedział… – Shikamaru odparł z całkowitą rezygnacją w głosie.
* * *
Ceramiczna miska stojąca na drewnianym blacie baru, wypełniona po brzegi brązową cieczą o smakowitym zapachu, powoli zaczyna stygnąć, gdyż osoba która zamówiła przysmak twardogłowego shinobi w obecnej chwili kompletnie straciła ochotę na jedzenie. Siedząc przodem do kucharza, głowę ma spuszczoną, ręce splecione na kolanach i wzrok wlepiony w stygnące danie.
- Nie jesteś głodna? – Spytał staruszek wyraźnie zaniepokojony nostalgicznym wyglądem twarzy dziewczyny.
- Nie. Dziękuję. – Odparła krótko, na co kucharz wzruszył obojętnie ramionami i zabrał danie z przed nosa kunoichi, po czym zaniósł je na zaplecze. Właścicielka różowych włosów o miękkim, aksamitnym dotyku spojrzała na oddalającego się barmana.
„Straciłam apetyt na to danie już dwa dni temu. Tak mi ciężko jest teraz poruszać się po wiosce, gdy wiem że Naruto został wysłany na misję rangi S+ i że może już z niej nie wrócić.” – Pomyślała kunoichi.
„Naruto! Gdzie jesteś? Moje serce coraz bardziej tęskni za twoją osobą. Chcę byś mnie przytulił, pocałował… chcę żebyś wiedział, że strasznie za tobą tęsknie.” – Dziewczyna rozmyślając o błękitnookim, zaraz wstała z miejsca i podeszła do wyjścia.
- Do widzenia.
Powiedziała i przekroczyła próg drzwi wejściowych do restauracji Ichiraku Ramen. Skierowawszy się w stronę swojego domu, zielonooka na najbliższym skrzyżowaniu dostrzegła grupkę dziwnie ubranych mężczyzn.
„Co to za jedni???” – Dziewczyna zdziwiła się i zaraz rozejrzała po pobliskiej okolicy, by po chwili dostrzec jeszcze kilkudziesięciu żołnierzy na innych skrzyżowaniach oraz łuczników stojących na dachach pobliskich domów.
„O co tu chodzi???” – Sakura zaraz zatrzymała się w miejscu i po chwili przyglądania się jednemu z Upiornych, postanowiła zmienić kierunek swojego marszu.
„Muszę natychmiast porozmawiać z Hokage!!” – Dziewczyna przyśpieszywszy kroku, czym prędzej skierowała się ku największemu budynkowi w jej rodzinnej wiosce.
* * *
Brązowooka kobieta, siedząc w swoim fotelu trzyma łokcie oparte o blat masywnego biurka. Patrząc prosto przed siebie na brązowe drzwi wejściowe do jej biura i rozmyślając o tym, co przed chwila uczynił Naruto, teraz co jakiś czas kątem oka spogląda na blondyna dziwacznie uśmiechającego się. Jego wyraz twarzy, co prawda trochę ją zaskakuje, ale również i przeraża, gdyż nie wie co on zamierza. Blondyna oddychając równomiernie powoli zaczyna odczuwać napięcie i zirytowanie tym czekaniem, które jak na razie trwa 30 minut. Gdy w końcu miały już puścić jej nerwy, nagle rozległo się pukanie do drzwi.
- Wejść!
Tsunade powiedziała lekko ociężałym głosem. Po chwili drzwi otworzyły się, a w progu pojawiła się zielonooka dziewczyna z wyraźnie zaniepokojonym i zamyślonym wyrazem twarzy. Tym czasem, Uzumaki stojący koło Hokage niespodziewanie wykonał rękoma jakieś znaki i nagle gdzieś znikną, czego Tsunade nie zdołała już zaobserwować. Gdy się odwróciła by spojrzeć na Naruto, jej zdumienie urosło jeszcze bardziej.
„A on to gdzie się podział?!” – Pomyślała zaniepokojona i momentalnie poczęła rozglądać się po pomieszczeniu, gdy nagle usłyszała głos różowowłosej.
- Hokage-sama, w wiosce pojawili się jacyś obcy żołnierze.
- Co? Jak to??
Kobieta w mgnieniu oka zerwała się na równe nogi i czym prędzej podeszła do wielkiego okna, znajdującego się za jej plecami. Otworzywszy je na oścież, jej uwagę od razu przykuło zachmurzone niebo, a po chwili widok niezliczonej ilości łuczników na dachach domów i żołnierzy otaczających jej budynek, jak i Akademię i szpital.
- NARUTO DO JASNEJ CHOLERY, CZEGO TY CHCESZ?!?!
Wrzasnęła przerażona Tsunade.
- Sprawiedliwości.
Odparł spokojnie blondyn, nagle pojawiając się za plecami Haruno, która przestraszywszy się, gwałtownie odwróciła się i od razu napotkała błękitne spojrzenie przyglądające się jej z uwagą.
- Na-Naruto…??!! – Szepnęła.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto