sobota, 25 kwietnia 2020

254. Różnica zdań


Oto i kolejna odsłona publikowanej tu powieści. Tym razem w całości rozgrywająca się w Konoha. Mam nadzieje, że notka spotka się z pozytywnym przyjęciem i uzyska kilka komentarzy. Pozdrawiam. Enjoy!
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
W tym samym czasie po drugiej stronie globu w odległym kraju Ognia, a dokładniej w wiosce Ukrytego Liścia trwały gorączkowe przygotowania do przeprowadzenia po raz pierwszy obopólnego głosowania, kto miałby objąć stanowisko Szóstego Hokage. Lecz póki co wszystkie plany z tym związane niweczyła obecność legendarnego Sannina i jego po raz już enty zadane to samo pytanie.
- Dlaczego w tym zestawieniu nie widzę nazwiska Uzumaki Naruto?
- Ponieważ Naruto odszedł z wioski – odparła Tsunade.
- I tylko dlatego zaprzepaścisz jego marzenie? – Jiraija szedł w zaparte. – Jak możesz!
- Jak mogę!? – kobieta podniosła się z fotela tracąc resztki spokoju ducha. – To nie ja zerwałam pieczęć Yondaime wiążącą potęgę Kyuubi no Kitsune w swojej duszy! To nie ja porzuciłam swój ukochany dom! Swoich towarzyszy! To nie ja dopuściłam się zdrady naszych wartości i…
- Ty naprawdę w to wierzysz? – pustelnik również wstał z zajmowanego miejsca na kanapie i stanął na środku biura dokładnie w połowie drogi między biurkiem, a drzwiami. Miał zmarszczone brwi, dłonie zaś zaciśnięte w pięści. Te dwa symptomy stanowiły symbol powagi zadanego przed chwilą pytania.
Tsunade wytrzymała jego spojrzenie.
- Dlaczego ty zawsze musisz być taki uparty!?
- A ty? Dobrze wiesz, że Naruto nikogo nie zdradził! A ta sprawa z zerwaniem pieczęci Yondaime? Nie wierzę, że w ogóle zrobiłby coś takiego!
- Skoro tak, to jak wyjaśnisz widok Kyuubi no Kitsune w całej swojej krwiożerczej formie górującego nad wioską? – spytała Tsunade w obronie na słowa przyjaciela. – Co innego może to oznaczać, jak nie zerwanie pieczęci?
- Kontrolę? – wtrąciła się Shizune. – Że Naruto zapanował nad drzemiącą w nim potęgą?
- Tak, dokładnie! – ucieszył się Jiraija. – Dziękuję Shizune.
- A więc mówicie, że była to pełna kontrola nad mocą Lisiego Demona? Może tak właśnie było, ale nie zmienia to faktu, że to, co Naruto odstawił pod czas rekonstrukcji ramienia Itachiego było skrajnie nieodpowiedzialne i śmiertelnie niebezpieczne.
Pustelnik odetchnął głęboko.
- Przyznaję, kiedy usłyszałem jak oddał władzę nad swoim ciałem i pozwolił Kyuubiemu na tak wielką swobodę, to mnie również przeszły ciarki po plecach. Tylko, że potem nic się nie stało!
- Ależ stało się – zaoponowała Tsunade. – Tym zagraniem Naruto poważnie nadszarpnął moje zaufanie, potem zaś zmanipulował moją najlepszą uczennicę i nakłonił ją do wspólnego odejścia z wioski.
- A ty znowu o tym? Ustaliliśmy przecież, że Haruno Sakura dokonała tego wyboru samodzielnie.
- Nie odwracaj kota ogonem! – krzyknęła Piąta. – To Naruto ją do tego nakłonił! Wpoił jej, że tak trzeba postąpić, że to właściwa droga! Zmusił Sakurę do obezwładnienia swojego Sensei, który próbował ją zatrzymać! Dziękuję Kami-sama na kolanach, że to coś, czym znokautowała Kakashiego nie miało większego stężenia, bo mógł wówczas nawet umrzeć! Jak myślisz, kto ją popchnął do takiego zagrania!? A to, że teraz tu siedzimy i tracimy czas na bzdurnej dyskusji!? – Tsunade podeszła do okna by wyjrzeć na panoramę śpiącej wioski. – Nie chcę zabrzmieć, jak jakaś stara hipokrytka, ale… wszystkie nasze problemy spowodował nie kto inny, jak Uzumaki Naruto! Zaczynam żałować, że zrobiłam z niego Jounina…
- Dalsza dyskusja chyba nie ma sensu – odezwał się dotąd milczący Sannin. W następnym ruchu odwrócił się na pięcie i twardo stawiając kroki podszedł do drzwi wyjściowych. Chwytając za klamkę jeszcze na chwilę się odwrócił. – Nie poznaję Cię, Tsunade. Żeby gadać takie głupoty i oczerniać mojego ucznia! To się w głowie nie mieści! Teraz widzę wyraźnie, że chyba i ja muszę odejść z wioski…
- To nie byłby pierwszy raz!
- Ale możliwe, że będzie ostatni – dodał naciskając na klamkę i otworzył drzwi. – Mam nadzieję, że kiedy znowu się spotkamy, to nie będziesz taka… zimna.
Huk zatrzaskiwanych drzwi rozniósł się echem po całym biurze.
- I poszedł – skwitowała Shizune. – Co teraz, Hokage-sama?
Lecz stojąca pod oknem kobieta nie zareagowała. Z cisnącymi się do oczu łzami obserwowała, jak białowłosy pustelnik wychodzi z budynku, zatrzymuje się na środku alei, odwraca i zadziera głowę do góry, by zapewne ostatni raz na nią spojrzeć. Trwał w takiej pozycji może jedną minutę, po której złączył przed sobą dłonie w kilka znaków i zniknął w białym obłoczku. Gdy wiatr go rozwiał Tsunade ostatecznie poddała się swoim emocjom i pozwoliła łzom dowoli spływać po policzkach.
~ ~ ~
Zaczynało świtać, zaś temperatura powietrze powolutku ogrzewać. Po wyjściu z budynku Administracyjnego czuł, że musi strzelić sobie kielicha. Na rozluźnienie. Z takim też postanowieniem skierował swoje kroki do najbliższej knajpy, gdzie już po chwili zasiadł przy barze i zamówił butelkę ryżowego sake. Kiedy barman po niespełna minucie postawił przed nim szklaneczkę z przeźroczystym płynem, Sannin uniósł ją do ust i wychylił pierwszy łyk. Piekący posmak natychmiast przypomniał mu o kłótni, którą stoczył ze swoją przyjaciółką Tsunade. – Czy ona zawsze musi być taka uparta? – rozmyślał. – Dlaczego nie chcesz zrozumieć, że Naruto w zasadzie nie zrobił niczego złego? Co, Tsu[1]? No dobra, może odrobinę przesadziłem. Zerwanie pieczęci i uwolnienie Kyuubiego było nierozważnym posunięciem, przyznaję, ale Naruto musiał mieć konkretny powód, nie? Przecież nie zrobiłby tego na polecenie lisiego demona. A może jednak? Nie! To nie może być prawda. Kyuubi nie może mieć nad nim takiej władzy! Zaraz. A co, jeśli jednak ją ma? Co, jeśli Naruto zrobił to, ponieważ zawarł z lisem kontrakt?! Co, jeśli rzeczywiście był i jest przez NIEGO kontrolowany?!? – umysł mężczyzny zalała fala czarnych myśli. Zmarszczone brwi i wykrzywione usta najlepiej to obrazowały, choć barman nieco inaczej odczytał te symptomy.
- Za mocne? – spytał wycierając białą ściereczką dopiero co umyty kufel.
- Co? Nie… Nie za mocne, a w sam raz.
- To skąd ta kwaśna mina, hm?
- A co Cię to obchodzi, człowieku – Jiraija przyjrzał mu się uważnie. – Nie interesuj się, jeśli wiesz, co dla ciebie dobre.
Barman w odpowiedzi wzdrygnął się i czym prędzej odszedł na drugi koniec lady barowej. Dumny z siebie za osiągnięcie zamierzonego celu Sannin powrócił do sączenia kolejnej szklaneczki. W tym momencie jedynie jej zawartość była wstanie ukoić jego zszargane nerwy. Czemu zszargane, spytałby postronny słuchacz? A temu, że wciąż, jakoś nie potrafił pogodzić się z myślą, że jego ukochany uczeń świadomie wybrał swoją ścieżkę.
- Jiraija-sama? A co ty tu robisz? – mężczyzna usłyszał zdziwiony kobiecy głos za swoimi plecami, a gdy chciał się obejrzeć ta już do niego podeszła. – I dlaczego pijesz to świństwo?
- Na pewno chcesz wiedzieć, Anko?
- Trudna noc? – spytała siadając obok i machnęła na barmana, aby i jej dał szklankę. Kiedy wypiła pierwszy łyk piekącej substancji, pustelnik lekko się uśmiechnął.
- Świństwo, co?
- No cóż… Ja też nie próżnowałam minionej nocy i teraz potrzebowałam czegoś właśnie takiego – odparła wskazując na stojącą przed nimi butelkę.
- A co takiego robiłaś?
- Jeśli zdradzę Ci, co robiłam, to potem ty mi powiesz, dlaczego masz taką ponurą minę, zgoda?
- Zgoda! – na znak dobrych woli Anko i Jiraija stuknęli się szklankami. – Zatem?
- Od czego by tu zacząć? Może powiem tak. Orientujesz się trochę w sytuacji, jaka panuje w wiosce po opuszczeniu jej przez Haruno Sakura i Uzumaki Naruto?
- Nie bardzo – przyznał z kwaśną miną. – Kilka ostatnich tygodni spędziłem po za wioską.
- W porządku. W takim razie, mówiąc w wielki skrócie, nie wygląda to najlepiej – widząc niezrozumiałe spojrzenie siedzącego obok pustelnika, Anko przebiegle się uśmiechnęła, wychyliła kolejną szklankę i zaraz kontynuowała. – Kiedy Naruto obronił wioskę przed atakiem Kyona Omury i jego armii barbarzyńców, jednocześnie zerwał pieczęć Yondaime i uwolnił Kyuubiego… dość rzec, że nie przysporzył sobie tym fanów. Oczywiście pokonując Kyona wiele zyskał w oczach naszych obrońców, choć i znaleźli się tacy, co twierdzili, że Uzumaki i Omura działali w zmowie.
- Co takiego!? Toż to największa bzdura…
- Zaczekaj, to nie wszystko – kobieta uśmiechnęła się na prawidłową reakcję białowłosego. – Gdy po całej walce Naruto odbierał gratulacje od swoich zwolenników i z drobną pomocą przyzwanej bestii pacyfikował tych mniej zdecydowanych, Ci najbardziej zdeterminowani przeciwnicy już planowali przeprowadzenie zamachu – widząc, jak Jiraija otwiera usta podniosła rękę, by jej nie przerywał. – Lecz do niczego takiego nie doszło, ponieważ wszyscy zaraz zostali zebrani do kupy i zabrani na gruntowne przesłuchanie w wykonaniu Ibiki Morino, przy drobnej asyście ze strony Usagi.
- Usagi? A któż to taki?
- Nie wiesz? Usagi to najnowsza członkini ANBU, która bardzo szybko zyskała należny jej szacunek i posłuch wśród Jouninów oraz pozostałych członków tej elitarnej grypy zabójców. Co ciekawsze, niemal od samego początku bezgranicznie lojalna wobec Uzumaki Naruto.
Sannin na te słowa wybałuszył oczy w geście autentycznego zdziwienia.
- Tak i muszę przyznać, że niezłe z niej ziółko. Wysoka charyzma, inteligencja i potęga perswazji to jej najlepsze atuty, z drugiej zaś strony bezwzględna i brutalna, gdy jakiś śmieć ma czelność w jej towarzystwie uwłaczać godności Naruto – Anko wypiła enty już łyk sake. – Minionej nocy byłam świadkiem takiego przesłuchania. I muszę powiedzieć, że dawno już nie widziałam czegoś podobnego.
- Co takiego zrobiła ta Usagi? – dopytywał się białowłosy widząc grozę malującą się na twarzy byłej uczennicy Orochimaru.
- Jeśli pozwolisz nie będę się nad tym rozwodziła, ale w wielkim skrócie po tym przesłuchaniu Ibiki, ja i kilkudziesięciu innych Chuninów oraz Jouninów już wiemy, że głoszenie złego słowa o Uzumaki Naruto nie jest najrozsądniejszym wyjściem. Że oto tu w Konoha Gakure no Sato ten konkretny jinchuuriki posiada potężnego i nad wyraz krwawego obrońcę, który bez cienia zawahania każdemu poderżnie gardło… – kunoichi zrobiła pełną napięcia pauzę, po czym na powrót się rozweseliła. – To tyle. Teraz twoja kolej!
- No ładnie. Teraz już rozumiem, dlaczego Tsunade nic nie zrobiła, kiedy Naruto przyszedł do niej i powiedział, że opuszcza wioskę – mężczyzna pociągnął ze swojej szklanki głębszy łyk sake.
- Jak to, nic nie zrobiła? Przecież wszyscy wiemy, że pojawiła się pod północną bramą i próbowała go zatrzymać.
- To prawda, lecz to była jedynie swego rodzaju zmyłka. Pozory. Żeby nie powiedzieć, że Tsunade świadomie mu na to wszystko pozwoliła – teraz to Anko wybałuszyła oczy.
- Co ty mówisz? Twierdzisz, że uwolnienie Kyuubiego i odejście z wioski to był pomysł Hokage?? – upewniła się co do swoich domysłów. – Kami-sama[2]! Świat się wali!
- To nie wszystko. Teraz Tsu upiera się i całkiem dobrze jej to wychodzi, że Naruto winny jest wszystkim naszym problemom wliczając w to odejście Haruno Sakury.
- Żartujesz!? Prawda??
- O nie, sytuacja jest tym bardziej ciekawa, gdyż Tsunade obecnie usilnie pracuje we współpracy z Shizune nad zorganizowaniem niecodziennych wyborów na swojego następcę – Jiraija tryumfalnie się uśmiechnął widząc jeszcze większy szok na twarzy swojej rozmówczyni. – I w tajemnicy powiem Ci, że kandydatura Uzumaki Naruto do stołka Rokudaime Hokage w ogóle nie jest brana pod uwagę.
- A to ci dopiero nowina. Już ja widzę, co tu będzie się działo, kiedy tylko Usagi o wszystkim się dowie! – kobieta szaleńczo się zaśmiała wyobrażając sobie krwawe zamieszki na ulicach rodzinnej wioski.


NEXT COMIN’ SOON…


~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto


[1] Tsu – to pieszczotliwe zdrobnienie od imienia Tsunade
[2] Kami-sama (jap.) – Borze Święty