niedziela, 7 stycznia 2018

040. C-co powiedziałeś?


<<< Odcinek ukazał się 8 kwietnia 2008 roku >>>



Wstał kolejny piękny dzień w wiosce Ukrytego Liścia...
- Tsunede.. Tsunade, pobudka – odezwał się cichy i jakże delikatny głos jednej z podwładnych Hokage.
- Jeszcze 5 minut – kobieta odparła półprzytomnym głosem, poczym dalej poszła spać.
- No już, koniec tego leniuchowania – krzyknęła Shizune. Wnet blond włosa kobieta poderwała się jak poparzona i z lekkim przerażenie, w już szeroko otwartych oczach, z powrotem usiadła na fotelu.
- Cz-czyżbym znowu zasnęła przy pracy..?
- Na to wygląda.
- Shizune, jakbyś była taka dobra i przyniosła mi coś na obudzenie umysłu.
- Hai, Godaime..! – ta jej tylko przytaknęła i zaraz wyszła z biura.
„Zaraz... co było wczoraj...” – czcigodna zrobiła zamyśloną minę i podparła się łokciem o biurko – „...a tak, Naruto nas opuścił...” – po tej myśli, mina jej zrzedła. Hokage wstała z krzesła i podeszła do okna – „...dziwne, czyżby w nocy była burza...” – zdziwiła się, widząc liczne kałuże na uliczkach wioski – „...Naruto, gdzie jesteś, jak przetrwałeś tą noc i co planujesz na najbliższe dni... mam nadzieję, że prośba którą mi powierzyłeś, nie wyjdzie za szybko na światło dzienne...” – brązowooka, zaraz z powrotem usiadła przy biurku, a i w tym samym czasie do biura powróciła jej podwładna z tacą i butelką jakiegoś trunku.
- Co.. sake..? – zdziwiła się piąta.
- A co źle... przecież pani lubi ten trunek.
- Tak, ale nie o 6 rano... jak mówiłam o czymś na pobudzenie, to miałam na myśli kawę.
- Ups... moja wina, chwilka... zaraz przyniosę kawę – brunetka strzeliła focha i gdy już chciała wyjść, została jeszcze zatrzymana.
- Ale sake zostaw... przyda się później.
- Dobrze, Godaime, proszę... – dziewczyna postawiła butelkę procentowego trunku na biurku Hokage, po czym wyszła.
„Ciekawe co robi Naruto.. i co zrobi Sakura, jak się o wszystkim dowie..” – po chwili pomyślała brązowo oka i zaraz powróciła do papierkowej roboty, jaką w nocy przerwała ze zmęczenia.
* * *
W tym samym czasie, w innej części wioski, pierwsze promienie słońca, wyłaniającego się z za horyzontu, poczęły padać przez okno, na twarz różowowłosej kunoichi. Dziewczyna drażniona świeżymi promieniami, leniwie otworzyła zaspane oczy i usiadłszy na brzegu łóżka, szeroko się przeciągnęła – „...łaaa.. ale miałam koszmarny sen..” – pomyślała ziewając i zarzuciwszy szlafrok na ramiona, zeszła do kuchni na śniadanie.
- Sakura.. a co ty tak wcześnie dziś wstałaś.. – zaraz została zatrzymana, przez pytanie matki, kręcącej się po kuchni.
- Aaa.. jakoś nie mogłam spać, może to przez ten koszmarny sen, jaki miałam w nocy..??
- Jaki znowu koszmarny sen..? Opowiedz mi o nim..?
Dziewczyna powolnym i jeszcze mocno zaspanym krokiem, usiadła przy stole i zaraz oparła głowę o ręce, próbując sobie przypomnieć, co jej się śniło.
- A więc.. śniło mi się, że Naruto był u mnie w nocy i chyba... – tu zawiesiła głos na kilka chwil – ...chyba zostawił mi na biurku jakąś kopertę, po czym opuścił wioskę...
- I co.. była tam koperta..?
- Nie wiem.. jeszcze się tym nie zajęłam, w końcu był to tylko sen.
- Rzeczywiście, koszmarny sen, zwłaszcza, ze wczoraj tak miło mi się z nim rozmawiało o Tobie – nagle do pomieszczenia, wszedł pan Haruno z nową gazeta pod pachą.
- Naprawdę..? – dziewczyna, tak jakby bardziej się przebudziła i spojrzawszy na ojca, zrobiła wielkie oczy.
- Dokładnie.. myślę, że to najodpowiedniejszy partner dla ciebie – po jego słowach, zapadła na chwilę grobowa cisza, która została zlustrowana lekko zdziwionym spojrzeniem pani Haruno i wielkiego rumieńca na policzkach Sakury.
- Mamo.. czy to trochę niedorzeczny sen..?? – spytała zielonooka.
- Może trochę.. bo niby czemu miałby ponownie opuścić wioskę..??
- No właśnie nie wiem i oto sobie teraz łamię głowę. – dziewczyna w końcu wstała i zaparzyła poranną herbatę. Zielonooka, po wypiciu trunku, jakim była zielona herbatka, powróciła do swojego pokoju i niezwłocznie udała się do łazienki. Po odświeżającej kąpieli, szybko się ubrała i wyszła z domu – „..no, czas zacząć nowy dzień..” – pomyślała nabierając w płuca dużo świeżego powietrza. Sakura w pierwszej kolejności, jako że jest druga asystentką i uczennicą Tsunade, powolnym i spacerowym krokiem poszła pod bramę wioski.
- Ohayo Kotetsu-san.. – dziewczyna przywitała się, po dotarciu na miejsce.
- Ooo.. witaj Sakura, a co Cię do mnie sprowadza..?
- To co zwykle.. przychodzę po meldunki dla Hokage.
- A tak, proszę Cię bardzo, oto i one – jounin podał zielonookiej, plik kart i listów dla Godaime. Gdy Sakura powoli zaczęła je przeglądać, Kotetsu wahając się chwilę rzekł...
- Wiesz Sakura.. dzisiejszej nocy, wydarzyło się coś zaskakującego.
- Co takiego..? – spytała nawet na niego nie spojrzawszy.
- Może cię to zaciekawi, ale Naruto opuścił wioskę.
- C-co powiedziałeś? – w tym momencie, dziewczyna wypuściła z rąk wszystkie meldunki jakie trzymała, spojrzała na strażnika, po czym osunąwszy się na ziemię, zemdlała z wrażenia.
- Sakura! Co ci jest? – zaraz przykucnął przy niej, lecz ta już się nie obudziła. Kotetsu, wiele się nie zastanawiając, wziął dziewczynę na ręce i położył w cieniu pobliskiego dębu, opierając jej głowę o pień drzewa. Jounin gdy tylko się wyprostował, szybko pobiegł do pobliskiej kwiaciarni państwa Yamanaki, po odrobinę wody, aby ocucić zielonooką. Po 10 minutach, powrócił do swojego miejsca pracy i zaraz zobaczył, że woda już nie potrzebna, bo różowo włosa siedzi zamyślona pod drzewem. Koketsu, po chwili namysłu, wylał wodę pod jakiś krzaczek, a sam podszedł do kunoichi.
- Sakura.. dobrze się czujesz..? – spytał z lekka troską w głosie.
- Tak, dziękuję.. – dziewczyna spojrzała na jounina, a po między nimi zapadłą głęboka ciszy.
- Kotetsu-san, kiedy niby Naruto odszedł z wioski..? – spytała po chwili milczenia.
- Dokładnie dziś o północy i wiesz co jest najdziwniejsze..?
- Co takiego..? – zielonooka, spojrzała na niego jeszcze raz.
- To, że nawet miał odpowiednie pozwolenie prosto z rąk Hokage – odparł strażnik, zgodnie z prawdą – „Nani..?? Jak ona mogła.. dlaczego w ogóle puściła blondyna..” – Sakura zaraz zaczęła zadawać sobie wiele pytań, ale gównie teraz jej umysł był zajęty czym innym – „..skoro mój sen już się sprawdził w połowie, to teraz musze powrócić do domu i sprawdzić pierwszą jego część..” – dziewczyna jak pomyślała, tak też zrobiła. Pożegnała się z Kotetsu, podziękowała za bardzo ważne dla niej informacje, jeszcze wzięła ze sobą meldunki, z zamiarem późniejszego odwiedzenia biura Godaime i szybkim krokiem powróciła do domu.
* * *
Po nagłym wparowaniu do domu, Sakura szybko pobiegła do swojego pokoju i w drzwiach, stanęła jak wryta. Dokładnie tak jak było w jej śnie, zielonooka dostrzegła białą kopertę opartą o zdjęcie jej byłej drużyny. Zaraz przeszedł ją zimny dreszcz po plecach, co wywołało lekkie dreszcze i gęsią skórkę. Sakura powolnym krokiem podeszła do biurka i chwyciwszy kopertę, poczęła dokładnie się jej przyglądać, czy aby na pewno jest prawdziwa – „..czyżbym miała przywidzenia..??” – po chwili spytała samą siebie widząc specjalną karteczkę pieczętującą, osadzoną w miejscu zamknięcia koperty. Różowo włosa zaraz odłożyła kopertę na biurko, po czym złożywszy ręce przed sobą, użyła techniki rozproszenia (nie pamiętam nazwy tego jutsu – Autor Opowiadania) i po chwili, karteczka zniknęła w chmurze białego dymu, ukazując Sakurze zamknięcie koperty. Zielonooka, powoli otworzyła ją i wyciągnęła ze środka list. Rozłożywszy go, zaczęła powoli, lecz sukcesywnie wodzić po nim oczami...

Droga Sakuro:
Wiele nad tym problemem rozmyślałem i w końcu doszedłem do wniosku, że łatwiej będzie mi wyrazić wszystko, pisząc do ciebie ten oto list. Nastał czas kolejnej dłuższej naszej rozłąki, lecz proszę cię abyś mnie nie próbowała zawrócić czy sprowadzić z powrotem. Na razie nie mogę zdradzić powodu, mojego odejścia... ale chcę abyś wiedziała, jak wiele dla mnie znaczysz ty i twoja głęboka miłość do mnie. Sakura, kocham Cię nad życie i nic już tego nie zmieni, lecz teraz muszę cię opuścić. Nie wiem kiedy powrócę, ale wrócę na pewno... Wiem, że sprawiam ci wiele bólu i zawodu, wiem że teraz mnie znienawidzisz i będziesz wylewać wiele łez... Sakura kochanie, wybacz mi że cię skrzywdziłem ale najwyraźniej tak już musi być – …skoro taka jest cena przyjaźni… – nie gniewaj się na Kibę, to nie jego wina, że odszedłem.. lecz przyjacielskie zobowiązanie. Żegnaj i wiedz, że nigdy Cię nie zapomnę, a moje serce tylko będzie czekać, aż ponownie otworzysz swe serce, dla jego głębokiego uczucia do ciebie.

Naruto Uzumaki

Zielonooka kunoichi wioski Ukrytego Liścia, czytając owy list, aż z wrażenia i braku tchu, usiadła na brzegu własnego łóżka. Przeczytawszy go raz jeszcze, uroniła wiele łez, które powoli poczęły spływać po aksamitnej skórze jej policzków. Owe słone łzy, zebrawszy się na brodzie, zaczęły kapać wprost na jej kolana i spodnią część listu. Dziewczyna przyłożyła skrawek papieru do piersi i pomyślała.. – „Naruto.. co do jednego, to możesz być pewny... nigdy o tobie nie zapomnę, a moje serce zawsze będzie otwarte i gotowe na ponowne przyjęcie Cię..” – różowo włosa, zaraz zacisnęła pięści, gniotąc przy tym list, wstała i szybko wybiegła z domu, głośno i z hukiem zatrzaskując za sobą drzwi.
* * *
- Dzień dobry... jak się spało..? – spytałem przyjaciela, jakim stał się lisi demon.
- A no dobrze... chociaż trochę krótko..
- Tak wiem, ale co tam, może następna noc będzie spokojniejsza, kto wie… – szeroko się uśmiechnąłem – …to jak, idziemy dalej..?
- No... czemu nie, może w końcu coś się wydarzy ciekawego – teraz to już kompletnie zaskoczyły mnie jego słowa.
I tak, po przygotowaniu i zjedzeniu ramenu z torebki, jeszcze tylko złożyłem namiot, zatarłem ślady po palenisku i udałem się w dalsza drogę ku odnalezieniu spokoju i wyciszeniu ducha, mojego wewnętrznego ducha. Musi być chyba bardzo wczesna pora, bo w powietrzu da się wciąż wyczuć świeży powiew, jaki przyszedł wraz z burzą. Jak na ta godzinę, to słońce jeszcze do końca nie podniosło się ponad horyzont, ale z każdą minutą zaczyna mocniej przygrzewać. – „Mam nadzieję, że słusznie postąpiłem opuszczając wioskę i mam również nadzieję, że nikt nie wyruszy, aby mnie zawrócić...” – pomyślałem skacząc z gałęzi na gałąź. Po kilku kolejnych godzinach, w końcu dotarłem do granicy Konohy-Gakure, gdzie kończą się lesiste tereny, a zaczynają piaszczyste tereny Suny-Gakure.
„Nareszcie dotarłem... teraz pora obrać kierunek do wioski Ukrytego Piasku..” – pomyślałem dziarsko się przy tym uśmiechając i nabierając w płuca powietrza. Po kilku minutowym postoju na granicy Suny i Konohy, wyruszyłem w dalszą podróż po przez nieprzewidywalną pustynię.



TO BE CONTINUED…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o ten odcinek... ^_^ Mam nadzieję, że się Wam podobał... ^_^ Pozdrawiam i zapraszam do komentowania ^_^ ^_^ ^_^

039. „…skoro taka jest cena przyjaźni…”

Tu.. jak powiadają, zaczynają się schody... od tej notki, Naruto rozpoczyna kolejny rozdział swojego życia, niestety również z dala od ukochanej Sakury Haruno, która z całą pewnością, będzie starała się odnaleźć blondyna... (a wszystko z winy Kiby Inuzuki, ale to tak na marginesie) ...a teraz zapraszam do notki ^_^ ^_^



<<< Odcinek ukazał się 6 kwietnia 2008 roku >>>



Gdy Naruto powrócił w końcu do domu, po całym dniu pełnym wrażeń, wiele się nie zastanawiając, poszedł do swojego pokoju i usiadłszy przy biurku, przez najbliższe kilka godzin, próbował wymyśleć coś sensownego, jak najlepiej wyjaśniającego jego nagłe odejście z wioski i opuszczenie swojej ukochanej Sakury. Po upływie 4 godzin, niebieskooki skończył pisać pożegnalny list, spakował go do koperty, przycisnął pieczęcią i sam poszedł się na chwilę zdrzemnąć, gdyż czekała go trudna noc.
Obudziłem się o godzinie 23.00, gdy spojrzałem za okno, zobaczyłem jak powoli pojawiają się pierwsze gwiazdy na granatowym niebie, a księżyc niebawem zatrzyma się na miejscu gorącego słońca, jakie było dzisiejszego dnia – „...a myślałem, że to był tylko zły sen, ale jednak to prawda, Kiba zażądał ode mnie odejścia z wioski na rok, w zamian za naszą przyjaźń... no cóż, najwyraźniej tak już musi być...” – westchnąłem głęboko, wychodząc przez okno swojego pokoju, z plecakiem i namiotem na ramionach. Zamknąwszy za sobą okno, z wcześniej napisanym listem, udałem się pod dom Sakury. Zostawiłem graty pod murem i przy użyciu chakry, wszedłem po pionowej ścianie domu, wprost do okna zielonookiej – „...uff, jakie to szczęście, że Sakura mało kiedy zamyka szczelnie okno na noc...” – pomyślałem wchodząc do środka przez uchylone okno. Gdy już się wyprostowałem, dostrzegłem dziewczynę smacznie śpiącą w swoim łóżku – „...tak mi przykro, ale muszę to zrobić... wybacz mi...” – uroniłem samotną łezkę, zostawiając list oparty o zdjęcie naszego teamu, jeszcze lekko ucałowałem Sakure w czoło i z powrotem wyskoczyłem przez okno.
* * *
- PUK, PUK – rozległ się rytmiczny dźwięk po biurze Hokage.
„Ciekawe, kto to może być, o tak późnej porze..” – pomyślała blondyna, siedząca jak zwykle pod sterta papierów. (zauważmy, że jest teraz godzina 23.30 – Autor Opowiadania)
- Wejść..! – po niespełna minucie, odezwała się właścicielka ów pomieszczenia. Zaraz drzwi się lekko uchyliły i do biura wszedł blond włosy shinobi.
- Komban-wa.. Godaime – przywitałem się, spoglądając na moją „szefową”.
- Naruto..? A co cię do mnie sprowadza..? – kobieta zaskoczona nagłym pojawieniem się chłopaka, odwzajemniła spojrzenie i odłożyła trzymane papiery, na bok.
- Czy możemy chwilę porozmawiać..? – spytałem niepewny jej odpowiedzi.
- Ależ oczywiście.. proszę, siadaj – Tsunade serdecznie się uśmiechnęła i wskazała krzesło, stojące nie opodal jej biurka. Chłopak posłusznie i w ciszy, co do niego nigdy nie było podobne, zajął wskazane mu miejsce.
- To o czym chciałeś ze mną porozmawiać – po chwili, spytała łagodnym tonem głosu.
- Chodzi oto, że... nie wiem jak to powiedzieć.. – lekko zacząłem się jąkać, jakby obawiając sie czegoś.
- No co takiego..? – ton głosu blondynki, radykalnie się zmienił, z przyjaznego na zniecierpliwiony.
- Czy nie miałabyś Godaime nic przeciwko, gdybym znowu odszedł z wioski na jakiś czas..? – w końcu wypowiedziałem te słowa, które od dłuższego czasu kłębiły mi się w głowie i często nawet nie dawały spokoju na dłuższy okres czasu.. Gdy podniosłem wzrok do góry, dostrzegłem zdziwienie i niepokój narysowany na twarzy czcigodnej.
- Przecież dopiero co wróciłeś i znowu chcesz odejść.. iść trenować..? – jej słowa zdały się być przepełnione żalem i niezgodą.
„Cholera.. wiedziałem, że tak zareaguje.. ale co tam, słowo się rzekło..” – pomyślałem i się lekko uśmiechnąłem.
- Tak.. wiem, ale ja nie odchodzę, dlatego że chcę dalej trenować.. – tu zawiesiłem na chwile swoje słowa, bo Hokage poczęła mi się bacznie przyglądać.
- W takim razie, dlaczego..? – zaraz spytała, dalej wyczekując mojej odpowiedzi.
- Mam swoje powody, których raczej nikt by nie zrozumiał… – i się lekko uśmiechnąłem – …a po za tym, jest to również cena przyjaźni – zaraz dodałem pod nosem, ale tak, że Hokage tego nie usłyszała. Kobieta nic mi nie odpowiedziała, tylko z powrotem, wygodnie usiadłszy w swoim fotelu zaczęła coś bazgrolić, na skrawku papieru.
- A kiedy chcesz wyruszyć..? – spytała w miedzy czasie pisania.
- Od razu po wyjściu od ciebie, Godaime – skwitowałem krótko i zaraz dostrzegłem zdziwienie w jej spojrzeniu.
- Co tak szybko.. nie poczekasz chociaż do świtu..?
- Przykro mi.. lecz i im szybciej odejdę, tym lepiej dla mieszkańców naszej wioski – od moich słów powiało lodem i lekką groźbą, ale to jakoś nie zaskoczyło Hokage. Po tej wymianie zdań, Tsunade skończyła pisać kartkę i wystawiła do mnie rękę.
- Rozumiem.. proszę, oto i pozwolenie na opuszczenie wioski – kobieta, podała mi kartkę, głęboko nieświadoma mojej rozmowy z Kibą Inuzuką.
- Arigatoo Hokage-sama i proszę na razie nikomu nic nie mówić... jak najdłużej się da – podziękowałem i wstając, ponownie się uśmiechnąłem.
- Dobrze.. postaram się, ale wiedz że twoi przyjaciele, na pewno będą próbowali cię sprowadzić z powrotem.
- Wakarimasu.. liczę się z tym – spuściłem głowę, na znak, że jest mi bardzo przykro z tego powodu, bo tak jest. Kobieta, zaraz do mnie podeszła i położywszy mi rękę na ramieniu, spojrzała głęboko w oczy
- Naruto Uzumaki.. wierzę, że jak odnajdziesz spokój i kontrolę ducha, to powrócisz do nas cały i zdrowy.
- Na pewno, możesz na mnie liczyć... tylko nie wiem, kiedy to nastąpi, może za miesiąc, a może nawet za rok – mówiąc to uroniłem samotną łezkę i zaraz spojrzałem za okno, gdzie jest idealny widok na dom ziolonookiej. Po tej wymianie uprzejmości, odwróciłem się na pięcie, wziąłem swój ekwipunek i bez słowa wyszedłem z pomieszczenia.
„Ja nie żartuję... Naruto, uważaj na siebie... tym razem nie będzie Ci towarzyszył Jiraiya, a i będziemy tęsknili za twoim wybuchowym temperamentem...” – po zatrzaśnięciu się drzwi za blondynem, brązowooka jeszcze chwile porozmyślała o zaistniałej sytuacji, po czym powróciła do swoich codziennych obowiązków, wypełniania sterty papierów i teczek.
- Gładko poszło – zaraz na korytarzu, usłyszałem znajomy głos. Nic mu nie odpowiedziałem, tylko zarzuciwszy plecak na ramię, w ciszy i skupieniu opuściłem budynek czcigodnej i w jaskrawych promieniach księżyca, udałem się prosto pod bramę wioski. Po dotarciu na miejsce, zaraz zostałem zatrzymany przez strażnika.
- Naruto.. a co ty tu robisz o tej porze i to z plecakiem na ramieniu – ninja spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem.
- Wybacz Kotetsu-san, ale mam swoje powody, dla których muszę odejść z wioski na jakiś czas – moje słowa kompletnie go zaskoczyły, ale nie dziwie mu się, też bym tak zareagował.
- Hokage o tym wie..?
- Tak.. właśnie od niej idę, proszę oto i pozwolenie – podałem jouninowi skrawek papieru, jaki wręczyła mi Tsunade.
- W porządku, możesz iść… – shinobi spojrzał na mnie – …szczęśliwej drogi i wróć do nas kiedyś..!
- Oto bym się nie martwił.. w końcu powrócę.. żegnaj przyjacielu..!! – pomachałem mu jeszcze na pożegnanie, spojrzałem ten ostatni raz na moja ukochaną wioskę, po czym wskoczyłem na pobliskie drzewo i zniknąłem pomiędzy konarami.
Powolnymi krokami, dochodzi już godzina 01:00 w nocy. Natura, dawno już ułożyła się spać, nie słychać ptaków czy innych zwierząt, jakie mogły by jeszcze nie spać. W koło panuje idealna cisza, jedyne co słychać to trzeszczenie gałęzi, po których właśnie skacze blond włosy shinobi Kraju Ognia.
„Jest już tak późno i może powinienem zrobić postój na nocleg, ale z drugiej strony, nie.. zatrzymam się jak tylko wyjdę po za granice Konohy..” – pomyślałem i ile sił w nogach, przyśpieszyłem kroku. Lecz po upływie kolejnych minut, poczułem nagłe zmęczenie w kolanach, od ciągłego skakania, co zmusiło mnie do zrobienia postoju. Gdy już zszedłem na ziemię, znalazłem odpowiednie miejsce, czyli niewielką polankę między drzewami, na której rozbiłem mój namiot i jeszcze rozpaliwszy ognisko, w końcu poszedłem spać. Ale minęły ze 3 godziny, gdy nagle obudziła mnie burza, jaka rozszalała sie w nocy. Silny wiatr, prawie porwał mi namiot, lecz ciężar mojego ciała sprawił, że moje tymczasowe schronienie, zostało na miejscu. Zaczął lać ulewny deszcz, a powietrze stało się rześkie i przyjemne do oddychania. Czując, że już raczej nie usnę, postanowiłem porozmawiać z Kyuubim.
- Lisie.. śpisz..? – spytałem w myślach.
- Nie.. przez tą burzę, również nie mogę zmrużyć oka.
- Mam pytanie..
- Słucham cię, badawczo...
- Czemu nagle zrobiłeś się taki miły w rozmowach ze mną..? – i zaraz poczułem, że moje pytanie zaskoczyło demona.
- Czemu... a no bo widzisz.. zawsze byłem zły i wściekły, że jestem skazany na mieszkanie w tobie.. ale któregoś dnia, zrozumiałem, że to się raczej szybko nie zmieni i być może postanowiłem, na małą zmianę..
- Cieszy mnie twoje nagłe postanowienie.. zauważ, że chyba dobrze nam się razem pracuje – lekko się zaśmiałem.
- Taaa... a zwłaszcza gdy wpadniesz we wściekłość.. – i tu usłyszałem niski i donośny śmiech lokatora mojego ciała.
- O tak.. tu muszę się z tobą zgodzić – odparłem z chytrym uśmieszkiem i zaraz, tuż obok mojego namiotu, w pobliskie drzewo walną piorun, w wyniku czego, pień się złamał i z hukiem zwalił na ziemie.
- Przeklęta pogoda.. – zakląłem pod nosem.
- Nie przesadzaj, mogło by być gorzej.
- Na przykład jak..? – jego odpowiedź zaintrygowała mnie do dalszej rozmowy.
- Wiesz.. gdym wyszedł z ciebie, to mógłbym stworzyć Ci takie tsunami, że zmiotło by połowę tego lasu.
- Taa.. ale na szczęście to się nie stanie, prawda..?
- Prawda, prawda.. a teraz wybacz, ale rozmowy z tobą są czasem bardzo wyczerpujące – demon lekko się zaśmiał, poczym udał się na odpoczynek.
- Nie ma sprawy... – po tej, jakże bogatej konwersacji z moim lisim demonem, w końcu poszedłem spać, a tuż przed zaśnięciem, usłyszałem, jak pogoda zaczyna się uspokajać. Burza trwała kilkanaście minut i lał bardzo intensywny deszcz, co wystarczyło, aby i w lesie i w wiosce Ukrytego Liścia, powstały gigantyczne kałuże, niekiedy zdolne do przejścia jedynie przez Shinobi.



TO BE CONTINUED…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto






Może i mało tu akcji.. ale nie możecie wymagać, że każda notka będzie taka sama, niekiedy muszą być same dialogi... tak jak w tym przypadku. Mam nadzieję, że notka się wam podobała ^_^ - Pozdrawiam i zapraszam do komentowania ^_^

038. Zaskakująca wiadomość

A oto i kontynuacja przez wielu tak wyczekiwana. Pozdrawiam i zapraszam na chwilę relaksu… ^_^



<<< Odcinek ukazał się 4 kwietnia 2008 roku >>>



Po tej, jakże dla mnie trudnej rozmowie z Hinatą, postanowiłem wrócić do domu, gdyż już mi odebrało chęci do jakiegokolwiek treningu. Trzymając ręce w kieszeniach spodni, co jakiś czas spoglądałem na niebo, jakie rozpościera się nad moją głową. Idąc przed siebie, powolnym krokiem zacząłem kierować się w stronę domu, gdy nagle zostałem zatrzymany, przez bruneta z białym psem u boku.
- Ohayo Naruto..!! – przywitał się z szerokim uśmiechem.
- Kiba..?? A ciebie to kiedy ze szpitala wypuścili..?? – spytałem i spojrzałem w jego kierunku.
- Wczoraj, ale nie o tym chciałem z tobą rozmawiać Naruto..
- A o czym..?? – jego słowa mnie zaciekawiły.
- Pamiętasz naszą umowę..??
- Tak pamiętam doskonale.. – odparłem z lekkim smutkiem w głosie.
„Kurczę, że akurat teraz mnie to spotkało, dopiero co wyznałem Sakurze swoje uczucie, a teraz muszę ją znowu opuścić.. ech, życie jest czasem nie do zniesienia..” – pomyślałem i spuściłem wzrok.
- No to co tu jeszcze robisz..??
- Spokojnie, skoro aż tak ci na tym zależy, to jeszcze dziś opuszczę wioskę.. lecz wpierw załatwię jeszcze parę spraw.
- Jakich spraw..??
- Nie twój interes..!! – odburknąłem
- Dobra, tylko spokojnie, nie chciałbym znowu wyładować w szpitalu z twojego powodu – Inuzuka głośno się zaśmiał.
- Tak więc, lepiej mnie nie denerwuj.. – zrobiłem szyderczy uśmieszek.
- Dobra, dobra.. to ja już może pójdę.. chodź Akamaru, jak widać nie chcą nas tutaj – Kiba pogłaskał swojego pupila po głowie, poczym pożegnał się z blondynem i zniknął za rogiem.
„Rany, co za palant..!! Nadal się nie skapnął, że to był tylko żart.. hehe, jutro się przekonamy, czy rzeczywiście opuścił wioskę..” – pomyślał Inuzuka, zadowolony ze swojego pomysłu.
„Dobra, to gdzie to ja szedłem.. a tak, do domu..” – gdy się już pożegnałem z brunetem, ponownie zacząłem kierować się w stronę domu, gdy nagle sobie przypomniałem, że jest jeszcze jedna sprawa jaką chciałem załatwić, czyli rozmowa z ojcem Sakury, o tym co widział. Tak więc, zaraz zmieniłem kierunek marszu i teraz zacząłem kierować się w stronę domu państwa Haruno. Po około 10 minutach, spacerowego kroku, dotarłem do celu i już miałem zadzwonić, gdy nagle drzwi się otworzyły i zobaczyłem w nich Sakurę.
- N-Naruto.. a co ty tu robisz..?? – spytała zaskoczona i jednocześnie uradowana.
- Ohayo Sakura.. czy zastałem twojego ojca w domu..??
- Tak.. proszę wejdź.
- Dzięki.. – szeroko się uśmiechnąłem, a gdy ją mijałem to klepnąłem ręką w jej pośladek. Sakura natychmiast zareagowała i zamknąwszy za mną drzwi, chwyciła mnie za rękę, zatrzymując tym samym. Gdy się na nią spojrzałem..
- Oj ty niegrzeczny.. – powiedziała lekko się przy tym uśmiechając.
- Sumimasen.. ale nie mogłem się powstrzymać.. – odparłem drżącym głosem, bojąc się że dostanę za to w twarz, którą zaraz zasłoniłem rękoma.
- Naruto.. – po chwili ciszy, usłyszałem jej słodki głos. A gdy opuściłem ręce, zielonooka zarzuciła mi swoje ręce na szyję, przysuwając się tym samym do mnie bliżej.
„Ech.. czy ona nigdy nie ma dość..?” – spytałem samego siebie i po chwili oplotłem swoje ręce na jej tali. Gdy już mieliśmy się pocałować, usłyszeliśmy donośne wołanie z kuchni.
- Sakura.. ktoś przyszedł..?? – i już wiedziałem, że to głos jej ojca. Jak na zawołanie, dziewczyna szybko ode mnie odskoczyła
- Tak tato.. yyy.. masz gościa – prędko odparła, a gdy już miałem wejść do kuchni, ona nagle złapała mnie za rękę i wyszeptała.
- Dokończymy to później..
- Hai.. – odparłem bez namysłu i powolnym krokiem wszedłem do kuchni, gdzie zastałem jej ojca siedzącego i czytającego dzisiejszą gazetę. Mężczyzna zaraz ją położył na stole, po czym dostrzegłem zaskoczenie na jego twarzy.
- Dzień dobry.. – przywitałem się na wstępie.
- A to ty, znajomy Sakury.. proszę, siadaj – pan Haruno wskazał krzesło, znajdujące sie po przeciwnej stronie stołu. Sakura w tym czasie, zaparzyła dla nas herbaty.
- No to z czym do mnie przychodzisz, młody człowieku.
- Jest jedna sprawa, którą chciałbym z panem omówić, lecz w cztery oczy.. – mówiąc to, zrobiłem bardzo poważną minę.
- Rozumiem.. w porządku, Sakura czy mogłabyś zostawić nas samych..?? – ojciec spojrzał na córkę.
- Ale..
- Żadnego ale, no już, idź do pokoju – mężczyzna odezwał się stanowczym głosem, na co Sakura posłusznie opuściła kuchnię.
„O nie, nie tak prędko.. muszę wiedzieć, o czym Naruto będzie rozmawiać z moim ojcem..” – różowowłosa, zaraz po wyjściu z pomieszczenia kuchennego, zatrzymała się za rogiem, tak aby nie było jej widać, a i żeby wszystko doskonale mogła usłyszeć.
- To co to takiego, że musimy rozmawiać w cztery oczy..??
- Może powiem wprost... wiem, że widział pan, jak się całowałem z Sakurą, tu przed państwa domem... i chcę tylko powiedzieć, że bez względu na to jak pan postąpi, nie zamierzam tak łatwo oddać Sakury, znaczy... kocham ją nad życie i jeśli ma pan coś przeciwko naszemu związkowi, to proszę wiedzieć, że nie tak prędko z niej zrezygnuję.. – gdy skończyłem swoją część wypowiedzi, dostrzegłem zaciekawienie i jednocześnie radość, na twarzy pana Haruno.
- Hmm.. ciekawe, bardzo ciekawe.. – jego słowa kompletnie mnie zaskoczyły.
- Co jest takie ciekawe..?! – lekko się oburzyłem jego postawą.
- Naruto.. tak masz na imię, prawda..?
- Tak..
- A wiec, Naruto.. ja nic nie mam przeciwko waszemu związkowi i nawet bardzo się cieszę, że w końcu odwzajemniłeś jej uczucie – mężczyzna oparł się ręką o blat stołu.
- Jak to.. „w końcu” ..nic już nic z tego nie kapuje.
- Bo widzisz.. moja córka, przez te wszystkie lata, jak Cię tu nie było.. to każdego wieczoru, mówiła tylko o jednym.
- O czym..? – jego słowa jeszcze bardziej mnie zaciekawiły.
- O Tobie, o blondynie, który jako jedyny, zawsze i wszędzie był dla niej podporą, co więcej.. aż do znudzenia, wciąż cię wspominała – w tym momencie, mężczyzna wybuch gromkim śmiechem.
„O kurczę... tego to ja bym się nie spodziewał, zwłaszcza po Sakurze..” – zaraz pomyślałem i szeroko się uśmiechnąłem.
- Tak wiec, Naruto, jak widzisz nie mam nic przeciwko.. ale tylko spróbuj złamać jej serce, to będziesz miał ze mną do czynienia.. rozumiemy się..??
- Spokojna głowa.. o to bym się nie martwił.. – zaśmiałem się, lecz zaraz zamilkłem i popadłem w zadumę.
„Cholera.. i co ja mam teraz robić, z jednej strony, nie mogę złamać danego słowa, a z drugiej, jak opuszczę teraz Sakurę, to w pewnym sensie złamię jej serce.. jakie życie, czasem potrafi być kłopotliwe..”.
- Coś nie tak..? – po chwili z zamyślenie, wyrwało mnie pytanie pana Haruno.
- Nie.. wszystko w najlepszym porządku – odparłem szybko i bez namysłu.
Minęło jeszcze sporo czasu, gdy tak sobie rozmawiałem z ojcem mojej ukochanej. Rozmawialiśmy o wielu sprawach i tych istotnych i tych mniej istotnych, o Sakurze i o mnie. Rozmawiało mi się z nim, jak ze starym znajomym, jak równy z równych, chodź mężczyzna jest ode mnie starszy co najmniej 30 lat, jeśli nie więcej.
- Wspaniale mi się z panem rozmawia, ale chyba lepiej już pójdę, nie chcę dalej nadużywać pańskiej gościnności – w końcu postanowiłem zakończyć ta naszą wspólną pogawędkę.
- Dobrze.. nie zatrzymuję cię.
- Jeśli pan pozwoli, to chciałbym pożegnać się z Sakurą.
- Yhym.. – mężczyzna skinął głową, poczym uścisnąłem mu rękę i wyszedłem z kuchni. Gdy spojrzałem na zegarek, zobaczyłem że dochodzi już 17.00 – „..ale ten czas szybko leci..” – pomyślałem i zaraz skierowałem się w stronę pokoju różowowłosej. Gdy dotarłem na miejsce, lekko uchyliłem drzwi i wszedłem do środka.
- Sakura, jesteś tu..? – spytałem i zaraz poczułem, jak coś, a raczej ktoś rzuca mi się na plecy. Pod ciężarem jego ciała, nogi mi się lekko zachwiały i na szczęście padłem na pobliskie łóżko, rozkwaszając sobie przy tym nos.
- Aaa.. mój nos..!! – krzyknąłem i zaraz się odkręciłem na plecy. To co zobaczyłem, jakoś mnie nie zdziwiło. Mianowicie, zobaczyłem siedzącą na mnie Sakurę.
- S-Sakura... co ty robisz, chcesz mnie zabić..?
- Nie... chcę cię pocałować – rzekła, schyliła się, a nasze usta złączył bardzo namiętnym pocałunek – „..muszę przyznać, że dziewczyna potrafi się całować..” – pomyślałem i uśmiechnąłem się głęboko w duszy. Gdy się tak całowaliśmy, postanowiłem zmienić pozycję i użyłem swoich mięśni, tak aby Sakura znalazła się pode mną. Po jakichś 15 minutach, w końcu odkleiłem się od niej i podparłszy na rękach o materac łóżka, spojrzałem jej głęboko w oczy. Wnet dostrzegłem w nich wiele miłości i pożądania, które w tym momencie zawładnęło jej ciałem.
- Wiem, że podsłuchiwałaś nas.. – w końcu wyszeptałem i rozgarnąłem jej włosy.
- Skąd..?
- Wyczułem twoją obecność.. w końcu jestem shinobi i przyszłym Hokage.
- Nie zaprzeczę.. i wiedz, że to co ci powiedział mój ojciec, to szczera prawda... przez ten cały czas, jak cię nie było, to każdego wieczoru myślałam tylko o jednym.. – Sakura mówiąc to, zaczęła bawić się moimi piórkami. (Chodzi tu o włosy Naruto – Autor Opowiadania)
- Niech zgadnę, myślałaś o mnie..?
- Tak..!!
- Hehehe... tak też myślałem – powiedziawszy to, szeroko się uśmiechnąłem, po czym zszedłem z niej i położyłem się obok – „..gdy by życie było takie piękne.. grrr... ale nie jest i teraz muszę ją opuścić, bez pożegnania..?” – pomyślałem jednocześnie zadając sobie bardzo ważne pytanie.
- Naruto.. o czym myślisz...?
- Hę..? A o niczym ważnym.. – odwzajemniłem uśmiech, jaki zielonooka mi puściła.
- Jak to o niczym.. przecież widzę, jaką nagle zdobiłeś poważną minę.
- Naprawdę.. o niczym ważnym.. kochanie daj spokój.
- Dobrze.. jak chcesz, ale jutro mi wszystko powiesz.. a teraz wybacz, ale jestem już trochę zmęczona i chciałabym odpocząć – Sakura usiadła na brzegu łóżka.
- Hai.. już mnie nie ma.. spokojnej nocy.. – również usiadłem na brzegu łóżka, po czym wstałem i podszedłem do drzwi.
- Chwila... a gdzie buziak na dobranoc..? – zaraz różowowłosa mnie zatrzymała.
- Ech.. jesteś niemożliwa.
- Wiem – dziewczyna pokazała swe białe ząbki, po czym nasze usta ponownie złączyły się w namiętnym pocałunku, ostatnim tego dnia. Gdy się już odkleiliśmy od siebie, jeszcze raz spojrzałem jej głęboko w oczy i za chwilę, bez słowa, opuściłem progi jej domu. Idąc przed siebie, prosto do swojego domu, zacząłem gorączkowo się zastanawiać, jak to przekazać Sakurze i gdy dotarłem już na miejsce, z moich przemyśleń wywnioskowałem, że najlepiej będzie jak zostawię jej list.



TO BE CONTINUED…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o ten odcinek ^_^ - mam głęboką nadzieję.., że się wam podobał i pozostawicie mi komentarze na temat waszych uczuć i odczuć, jakie macie po jego przeczytaniu ^_^ - Pozdrawiam Was gorąco ^_^

037. Słowa, które dają tyle samo szczęścia, co nieszczęścia

Ech... chyba początek tej notki za bardzo mi nie wyszedł, ale co tam... ocena należy do was, pozdrawiam i zapraszam na chwilę relaxu ^_^



<<< Odcinek ukazał się 2 kwietnia 2008 roku >>>



Do sali, w której się właśnie znajdujemy z Sakurą, weszła pewna kobieta o blod włosach i brązowych oczach.
- Ooo... widzę Naruto, że się w końcu obudziłeś.. – powiedziała z wielkim uśmiechem na ustach.
- Jak widać.. Hokage-sama – odwzajemniłem uśmiech.
- I ci humorek dopisuje... to dobrze, dzisiaj jeszcze ci go nie popsuje, ale jutro lub pojutrze spodziewaj się rychłego wysłania na misję.. – mówiąc to, podeszła bliżej łóżka, na którym już bardziej siedzę niż leżę.
- Hai.. a co dzisiaj jest..?
- Nic specjalnego, lecz ta oto tu panna, prosiła mnie, abym was dzisiaj nigdzie nie wysyłała – kobieta wskazała na Sakurę, a gdy na nią spojrzałem, dostrzegłem szczery uśmiech zielonookiej i liczne rumieńce na jej policzkach.
- Rozumiem.. i dziękuję – odparłem, wciąż patrząc różowowłosej w oczy.
- Nie mnie dziękuj, tylko jej... a teraz pokaż swoją rękę – Tsunade-sama, zaczęła powoli, lecz sukcesywnie odwijać zabandażowaną rękę.
- No.. nie ma śladu po ranach, a i dobrze, że ci wtedy nie urwało ręki, miałeś mnóstwo szczęścia.
- Yhym – przytaknąłem.
Tym czasem, Haruno dalej nic nie mówiąc, wciąż wpatrywała się w blondyna, jak w obrazek, tak jakby jej tam nie było duchem – „...nie wiem co mnie podkusiło, do wyznania, że go kocham, chociaż to najszczersza prawda.. ale czy on czuje to samo do mnie, czy odwzajemni moje uczucie... to już nie wiem i postaram się być cierpliwa w oczekiwaniu na jego ruch..” – Sakura popadła w głęboką zadumę, z której po chwili została wyrwana...
- No Naruto.. skoro jesteś już zdrowy, to z przyjemnością informuję, że możesz iść do domu – powiedziała Godaime.
- Yatta..!! – krzyknąłem w przypływie radości.
- Sakura, chodź.. dajmy chłopakowi czas na przebranie się – po chwili dodała Tsunade.
- Hai.. Hokage-sama, już idę – dziewczyna zaraz wstała i wyszła za swoją mentorką, ukradkiem spoglądając co chwilę w moją stronę.
„Co za dziwne i zarazem bardzo przyjemne uczucie.., jak ja się cieszę, że moje serce wybrało właśnie ją...” – z szerokim uśmiechem od ucha do ucha, wstałem i się przebrałem w codzienne ciuchy, które znalazłem na krześle obok łóżka. O dziwo, są bardzo czyste i pachnące, lecz nie wiem skąd się tu takie wzięły – „..jeszcze tylko moja opaska shinobi i jestem gotowy na opuszczę nie tego miejsca” – jeszcze tylko zasłałem po sobie łóżko i skierowałem się ku drzwiom. Gdy je otworzyłem, zaraz znalazłem różowowłosą, posłusznie czekającą... chyba na mnie.
- Sakura-chan... to co robimy, skoro mamy cały dzień tylko dla siebie – chytrze się uśmiechnąłem. Z początku dziewczyna nic mi nie odparła, tylko spojrzała w oczy i odwzajemniła uśmiech. Przez najbliższe kilka minut, ponownie w głuchej ciszy, zaczęliśmy się sobie bacznie wpatrywać w oczy i wnet dostrzegłem, że zielonooka, z jakiegoś powodu, jest smutna – „...co ją trapi, czemu jest smutna.. nic z tego nie rozumiem..” – pomyślałem i zaraz uświadomiłem to siebie – „..zaraz, przecież ja jej jeszcze nie wyznałem, co do niej czuje.. ale ja jestem głupi.. to z tego powodu dziewczyna jest smutna.. zaraz to zrobię, lecz nie tutaj, mam odpowiedniejsze miejsce do takich spraw..” – szeroko się uśmiechnąłem, co zostało przez nią odebrane, zdziwionym spojrzeniem.
- Chodź.. zabieram cię na spacer.. – zaraz chwyciłem ją za rękę i bez słowa wyszliśmy ze szpitala. Gdy tak idziemy, po przez wioskę i trzymamy się za ręce, spostrzegłem lekko zdziwione spojrzenia mieszkańców, ale jakoś mnie to nie zdziwiło. Nagle, Sakura mocniej ścisnęła moją rękę, a gdy się na nią spojrzałem, ponownie nic mi nie powiedziała, tylko odwzajemniła spojrzenie i lekko się zarumieniła. Po ok. 10 minutach, w końcu dotarliśmy do celu, jakim jest drewniany mostek na strumyku, płynącym przez wioskę.
- Naruto... czemu mnie tu przyprowadziłeś..? – dziewczyna udała, że nie wie, po co.
- Tam w szpitalu..
- Tak..?
- Jak mi powiedziałaś, że mnie kochasz.. to.. to.. – i nie dokończyłem bo zaraz się zamyśliłem.
„Powiedzieć jej czy nie..” – począłem bić się z myślami.
- To co..? Naruto, powiedz mi..?
- Sakura, dzień przed moim treningiem.. widziałem sie z Hinatą… – przełknąłem ślinę, czekając na jej reakcję, lecz nie otrzymałem żadnej odpowiedzi, tylko lekko zaskoczone spojrzenie ze strony zielonookiej – …i ona mi wyznała, że mnie kocha.
- Rozumiem.. – reakcja różowowłosej kompletnie mnie zaskoczyła, mógłbym przysiądz, że zostanę zmieszany z błotem, a tu proszę, spokojna odpowiedź i głębokie zasmucenie na twarzy Sakury.
- Rozumiem, że ty też ją kochasz.. w porządku, usunę sie w cień, nie będę wam przeszkadzała.. – dziewczynie poleciały łzy, gdy to mówiła, a mi się zrobiło strasznie głupio, że jej o tym powiedziałem. Nagle Haruto odwróciła sie do mnie plecami i powolnym i melancholijnym krokiem zaczęła kierować sie z powrotem do centrum wioski.
- Czekaj.. to nie tak.. – chwyciłem ją za nadgarstek i szybkim ruchem odwróciłem do siebie przodem, po czym druga ręką złapałem zielonooką w tali i przyciągnąłem ku sobie, tak że dzieli nas teraz odległość kilkunastu centymetrów.
- Nie.. nie kocham jej, moje serce należy do innej, różowowłosej dziewczyny, która zawsze wiele dla mnie znaczyła.. – mówiąc to, przejechałem ręką po jej włosach, po czym spojrzałem głęboko w oczy. Sakura stanęła jak wryta, nic nie odpowiedziała, teoretycznie, wszystkiego sie spodziewała, ale nie takiego rozwoju wypadków. Wciąż wpatrując się w niebieskie oczy blondyna, tylko jednego jej jeszcze brakowało do szczęścia...
- Sakura.. kocham Cię nad życie i już zawsze tak będzie i nic nam tego szczęścia nie zniszczy – po tych słowach, chwyciłem jej podbródek i pocałowałem prosto w usta. Pocałunek był krótki, lecz wyrażający moje głębokie uczucie, jakim darzę jej osobę i ducha.
- Och Naruto.. – tym razem ona przejęła inicjatywę i zarzuciwszy mi ręce na szuję, jeszcze bardziej sie do mnie przysunęła, po czym nasze usta ponownie się złączyły, lecz tym razem już w dłuższym i głębszym pocałunku. Aby było mi wygodniej, oplotłem swoje ręce na jej tali i mocno przytuliłem do siebie. Gdy się od siebie odkleiliśmy, dostrzegłem porządnego rumieńca na policzkach zielonookiej i ja chyba też się lekko zarumieniłem, lecz zaraz mina mi zrzedła i posmutniałem, co Sakura doskonale zauważyła.
- Co się stało.. Naruto..?
- Z jednej strony jestem nieziemsko szczęśliwy.. – szeroko sie do niej uśmiechnąłem – ..a z drugiej... co ja teraz powiem Hinacie..? – spytałem, jakby samego siebie, poczym uroniłem samotną łezkę.
- Prawdę.. – różowowłosa podeszła do mnie i otarła policzeki z łez, poczym złożyła kolejnego namiętnego całusa na moich ustach, który natychmiast odwzajemniłem.
- Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.. – przytuliłem zielonooka do siebie.
- Co ty taki sceptyczny sie nagle zrobiłeś..?
- Nie wiem.. ale jakoś mi nie w smak, mówić Hinacie, że jej nie kocham i nigdy nie pokocham..
- Oj nie przesadzaj.. będzie musiała się z tym pogodzić, bo teraz mój drogi.. należysz do mnie – Sakura chytrze się do mnie uśmiechnęła.
- Wiem, wiem.. a teraz na RAMEN..!! – odparłem i się szeroko uśmiechnąłem.
- Na ramen..!! – dziewczyna przyjęła mój pomysł z aprobatą.
* * *
„Ciekawa jestem, co porabia Naruto... co mi odpowie, skoro już zna moje najszczersze uczucie jakim go darzę..” – biało-oka kunoichi z klanu Hyuuga, powoli otworzyła swe oczy, po czym leniwym ruchem usiadła na brzegu łóżka – „..muszę się dziś tego dowiedzieć, musze poznać jego odpowiedź..”. Nagle dziewczyna usłyszała pukanie do drzwi swojego pokoju.
- Proszę.. – odparła bez chwili namysłu.
- Już wstałaś..? Chodź na śniadanie – w drzwiach stanął jej kuzyn Neji.
- Dobrze, już schodzę – granatowo-włosa szybko się odświeżyła w łazience, ubrała codzienne ciuchy, zawiązała opaskę Shinobi na szyi i poszła do kuchni na śniadanie. Gdy zajęła swoje miejsce przy stole, dziewczyna spostrzegła wzrok ojca zawieszony na jej osobie. Trochę ją to zaczęła krępować, bo Hiashi nigdy na nią w ten sposób nie patrzył. Gdy i Neji, w końcu usiadł przy stole, zapadłą grobowa cisza, która jednak zaraz zakłócono...
- Hinata.. 5 dni temu.. co on tutaj robił – nagle spytał najstarszy członek rodu Hyuuga. Biało-oka nic mu nie odpowiedziała, bo zaraz poczuła na sobie wzrok kuzyna i siostry.
- Co ten blondyn, wtedy robił u ciebie w pokoju... czekam na odpowiedź – ponowił swoje pytanie, a jego głos stał się nie miły. Lecz Hinata, nadal ze spuszczoną głową, nic nie odpowiadała.
- Jaki blondyn..? – po chwili wtrąciła się Hanabi. Nagle Neji, pijąc swoją herbatę, zakrztusił się.
- Co..? Naruto tu był..? – odstawiwszy kubek, spytała zaskoczony i złapał się ręką w okolicy gardła. Hinata dalej patrząc w talerz, nic nie odpowiadała, lecz aby uniknąć awantury o nic, postanowiła – „..chyba nie mam innego wyjścia, musze wyjawić im, co się stało, skąd nagle Naruto wziął się u mnie w pokoju..” – pomyślała i podniosła wzrok na swoja rodzinę, teraz bacznie ją obserwującą.
- Tamtego dnia, poszłam w odwiedziny do szpitala, do Kiby Inuzuki, lecz gdy tam dotarłam zastała Uzumakiego rozmawiającego z Kibą – dziewczyna ponownie spuściła wzrok.
- Dobrze.. ale jakim cudem znalazł się u ciebie w pokoju..? – po chwili spytał Hiashi.
- Tam w szpitalu, gdy go zobaczyłam, po ty 3 latach, chyba znowu zemdlałam, baj się później obudziła, to już leżałam w moim pokoju na łóżku.
- Czyżby Naruto cię tu przyniósł..? – spytał zaciekawiony Neji.
- C-chyba tak..
- O czym rozmawialiście..? – przerwał jej ojciec.
- Nie mogę powiedzieć – Hinata szybko i bez namysłu odparła, co wcale nie spodobało się głowie rodu Hyuuga.
- Odpowiadaj, ale już.. – Hiashi krzyknął i uderzył ręką o blat stołu.
- NIE..!! – dziewczyna krzyknęła, po czym ze łzami w oczach wybiegła z domu.
- STÓJ.. ZABRANIAM CI.. – mężczyzna, również krzyknął i szybko wstał od stołu, aby zatrzymać córkę, lecz było już za późno. Po tym zdarzeniu, Hanabi szybko dokończyła śniadanie i poszła na trening, tak samo uczynił Neji, lecz z tą różnicą, ze nie udał się na trening, tylko za Hinatą.
* * *
- I jak kochanie.. smakował ci Ramen..? – spytała zielonooka, głaszcząc blondyna po czuprynie.
- A jak... i to bardzo, zwłaszcza że ten czas spędziłem u twego boku..!! – odparłem zadowolony, a w nagrodę za moje słowa, otrzymałem całusa w policzek.
- Sakura, mogę cię odprowadzić..? – po chwili spytałem.
- Pewnie, będzie mi bardzo miło..
- No to prowadź, moja droga – i chwyciłem dziewczynę za ręką, a ta mnie pociągnęła za sobą. Po upływie 10 minut, powolnym, spacerowym krokiem, dotarliśmy do domu państwa Haruno.
- Dziękuję za mile spędzony czas.. – zielonooka szeroko się do mnie uśmiechnęła.
- Nie, to ja dziękuję.. – odwzajemniłem uśmiech, a gdy dziewczyna miała już otworzyć drzwi swojego domu, chwyciłem ją za nadgarstek i odwróciwszy do siebie przodem, złożyłem namiętnego całusa na jej ustach, co zaraz zostało odwzajemnione tym samym. Złączeni tak w pocałunku, pełnym miłości i  namiętności, nagle kątem oka dostrzegłem, obserwującego nas ojca Sakury, z okna kuchennego, które wychodzi na ulicę.
„Co tam, niech nacieszy oczy, póki może... teraz jest juz mi wszystko jedno, co powie, bo i tak nie pozwolę, aby odebrał mi Sakurę, aby nie daj bóg, zabronił jej się ze mną spotykać..”. Gdy Sakura, już się ponownie uwolniła z mojego uścisku, nadal stoją blisko mnie, spojrzała w me niebieskie oczy.
- Tak się cieszę, że los zechciał nas połączyć ze sobą – powiedziała i się zarumieniła.
- Anata-wa miryokuteki desu..!! – odparłem i się szeroko do niej uśmiechnąłem. (tłumacząc dosłownie.. Jesteś urocza – Autor Opowiadania)
- Arigato Naruto.. – różowowłosa w końcu weszła do domu, na koniec puszczając mi oczko.
„Boże.. jak ja ją kocham..” – pomyślałem, kierując sie w stronę swojego domu – „..zaraz, przecież dopiero jest godzina 12.00, jestem po solidnym śniadaniu i spotkaniu z ukochaną, więc teraz mogę iść i  ponownie spróbować udoskonalić mojego Rasenana..” – z ta myślą, zaraz zmieniłem kierunek marszu i zacząłem iść w stronę bramy naszej wioski. Gdy tak szedłem z rękoma w kieszeniach mich spodni, co jakiś czas spoglądałem na błękitne niebo, teraz rozpościerające się nad moją głową, nagle natknąłem się na...
- Hinata..? – spytałem i zaraz dostrzegłem liczne łzy, ściekające po jej policzkach – ..co Ci jest, czemu płaczesz..?
- N-Naruto-kun.. to nic.. sprawy rodzinne – dziewczyna, gdy zobaczyła blondyna, szybko otarła twarz rękawem kurtki.
- Jak to nic.. mi możesz powiedzieć..? – i się szeroko uśmiechnąłem.
- Chodzi o mojego ojca.. – nie dokończyła, bo poczuła mój wzrok na swojej osobie.
- Rozumiem... nadal traktuje cię jak obcą osobę..?
- T-tak.. w pewnym sensie..
- Hinata, musisz być silna i w końcu mu się postawić, musisz przemówić mu do rozumu, że nie może tak tobą gardzić, w końcu jesteście jedną rodziną.. – moje słowa, chyba podziałały na nią kojąco, bo zaprzestała wylewania łez i w końcu odwzajemniła moje spojrzenie.
„Cholera.. to chyba jest ten moment.. chyba teraz musze jej powiedzieć, o moich prawdziwych uczuciach..” – na chwilę, popadłem w zadumę, która lekko zaniepokoiła biało-oką.
- Hinata.. wtedy u ciebie w pokoju.. gdy mi wyznałaś swoje uczucie do mnie...
- Tak..? – spytała zaciekawiona.
- Widzisz... jesteś bardzo fajną, inteligentną i co ważniejsze, ładną dziewczyną... lecz moje serce należy do kogoś innego – spostrzegłem, na jej policzkach liczne rumieńce i lekki uśmiech, który zaraz opuścił jej usta, oddając miejsce wielkiemu przygnębieniu.
- J-jak to..? – spytała niedowierzając słowom blondyna, który w tym momencie, doznał lekkiej ulgi na sercu.
- Nie chcę cię ranić.. ale dziękuję za twoje szczere intencje i proszę, nie zrozum mnie źle – dziewczyna zaraz ponownie zaczęła płakać, już nie kryjąc się z tym przed nikim. Nie wiem co mnie podkusiło, lecz widząc wielki smutek na jej twarzy, podszedłem bliżej i przytuliłem do siebie. Hinata, o dziwo nie odepchnęła mnie od siebie, tylko jeszcze mocniej się do mnie przytuliła i powoli zaczęła się uspokajać. Gdy już ją puściłem, a ona mnie, powiedziałem...
- Hinata... zrozum, tak już musi być..
- Rozumiem.. – odparła bardzo smutnym tonem głosu.
- Założę się... że jest w tej wiosce jeszcze jedna osoba, która odwzajemni twoje uczucie, jeśli dasz jej na to, odrobinę szansy.
- Arigato Naruto-kun – ponownie, moje słowa, podziałały na nią w jakiś lepszy sposób i dziewczyna, zaraz się rozchmurzyła.



TO BE CONTINUED…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





Uff  i gotowe.. mam nadzieję, że odcinek sie wam podobał i napiszecie mi kilka wyczerpujących komentarzy na jego temat ^_^ - Pozdrawiam i z góry Arigato Gozaimasu za bycie stały czytelnikiem tego skromnego bloga o parze Naruto & Sakura.