<<< Odcinek ukazał się 8 kwietnia
2008 roku >>>
Wstał kolejny
piękny dzień w wiosce Ukrytego Liścia...
- Tsunede..
Tsunade, pobudka – odezwał się cichy i jakże delikatny głos jednej z
podwładnych Hokage.
- Jeszcze 5 minut
– kobieta odparła półprzytomnym głosem, poczym dalej poszła spać.
- No już, koniec
tego leniuchowania – krzyknęła Shizune. Wnet blond włosa kobieta poderwała się
jak poparzona i z lekkim przerażenie, w już szeroko otwartych oczach, z
powrotem usiadła na fotelu.
- Cz-czyżbym znowu
zasnęła przy pracy..?
- Na to wygląda.
- Shizune, jakbyś
była taka dobra i przyniosła mi coś na obudzenie umysłu.
- Hai, Godaime..!
– ta jej tylko przytaknęła i zaraz wyszła z biura.
„Zaraz... co było
wczoraj...” – czcigodna zrobiła zamyśloną minę i podparła się łokciem o biurko
– „...a tak, Naruto nas opuścił...” – po tej myśli, mina jej zrzedła. Hokage
wstała z krzesła i podeszła do okna – „...dziwne, czyżby w nocy była burza...”
– zdziwiła się, widząc liczne kałuże na uliczkach wioski – „...Naruto, gdzie
jesteś, jak przetrwałeś tą noc i co planujesz na najbliższe dni... mam
nadzieję, że prośba którą mi powierzyłeś, nie wyjdzie za szybko na światło
dzienne...” – brązowooka, zaraz z powrotem usiadła przy biurku, a i w tym samym
czasie do biura powróciła jej podwładna z tacą i butelką jakiegoś trunku.
- Co.. sake..? –
zdziwiła się piąta.
- A co źle...
przecież pani lubi ten trunek.
- Tak, ale nie o 6
rano... jak mówiłam o czymś na pobudzenie, to miałam na myśli kawę.
- Ups... moja
wina, chwilka... zaraz przyniosę kawę – brunetka strzeliła focha i gdy już
chciała wyjść, została jeszcze zatrzymana.
- Ale sake
zostaw... przyda się później.
- Dobrze, Godaime,
proszę... – dziewczyna postawiła butelkę procentowego trunku na biurku Hokage,
po czym wyszła.
„Ciekawe co robi
Naruto.. i co zrobi Sakura, jak się o wszystkim dowie..” – po chwili pomyślała
brązowo oka i zaraz powróciła do papierkowej roboty, jaką w nocy przerwała ze
zmęczenia.
* * *
W tym samym
czasie, w innej części wioski, pierwsze promienie słońca, wyłaniającego się z
za horyzontu, poczęły padać przez okno, na twarz różowowłosej kunoichi.
Dziewczyna drażniona świeżymi promieniami, leniwie otworzyła zaspane oczy i
usiadłszy na brzegu łóżka, szeroko się przeciągnęła – „...łaaa.. ale miałam
koszmarny sen..” – pomyślała ziewając i zarzuciwszy szlafrok na ramiona, zeszła
do kuchni na śniadanie.
- Sakura.. a co ty
tak wcześnie dziś wstałaś.. – zaraz została zatrzymana, przez pytanie matki,
kręcącej się po kuchni.
- Aaa.. jakoś nie
mogłam spać, może to przez ten koszmarny sen, jaki miałam w nocy..??
- Jaki znowu
koszmarny sen..? Opowiedz mi o nim..?
Dziewczyna powolnym
i jeszcze mocno zaspanym krokiem, usiadła przy stole i zaraz oparła głowę o
ręce, próbując sobie przypomnieć, co jej się śniło.
- A więc.. śniło
mi się, że Naruto był u mnie w nocy i chyba... – tu zawiesiła głos na kilka
chwil – ...chyba zostawił mi na biurku jakąś kopertę, po czym opuścił wioskę...
- I co.. była tam
koperta..?
- Nie wiem..
jeszcze się tym nie zajęłam, w końcu był to tylko sen.
- Rzeczywiście,
koszmarny sen, zwłaszcza, ze wczoraj tak miło mi się z nim rozmawiało o Tobie –
nagle do pomieszczenia, wszedł pan Haruno z nową gazeta pod pachą.
- Naprawdę..? –
dziewczyna, tak jakby bardziej się przebudziła i spojrzawszy na ojca, zrobiła wielkie
oczy.
- Dokładnie..
myślę, że to najodpowiedniejszy partner dla ciebie – po jego słowach, zapadła
na chwilę grobowa cisza, która została zlustrowana lekko zdziwionym spojrzeniem
pani Haruno i wielkiego rumieńca na policzkach Sakury.
- Mamo.. czy to trochę
niedorzeczny sen..?? – spytała zielonooka.
- Może trochę.. bo
niby czemu miałby ponownie opuścić wioskę..??
- No właśnie nie
wiem i oto sobie teraz łamię głowę. – dziewczyna w końcu wstała i zaparzyła
poranną herbatę. Zielonooka, po wypiciu trunku, jakim była zielona herbatka,
powróciła do swojego pokoju i niezwłocznie udała się do łazienki. Po
odświeżającej kąpieli, szybko się ubrała i wyszła z domu – „..no, czas zacząć
nowy dzień..” – pomyślała nabierając w płuca dużo świeżego powietrza. Sakura w
pierwszej kolejności, jako że jest druga asystentką i uczennicą Tsunade,
powolnym i spacerowym krokiem poszła pod bramę wioski.
- Ohayo
Kotetsu-san.. – dziewczyna przywitała się, po dotarciu na miejsce.
- Ooo.. witaj
Sakura, a co Cię do mnie sprowadza..?
- To co zwykle..
przychodzę po meldunki dla Hokage.
- A tak, proszę
Cię bardzo, oto i one – jounin podał zielonookiej, plik kart i listów dla
Godaime. Gdy Sakura powoli zaczęła je przeglądać, Kotetsu wahając się chwilę
rzekł...
- Wiesz Sakura..
dzisiejszej nocy, wydarzyło się coś zaskakującego.
- Co takiego..? –
spytała nawet na niego nie spojrzawszy.
- Może cię to
zaciekawi, ale Naruto opuścił wioskę.
- C-co
powiedziałeś? – w tym momencie, dziewczyna wypuściła z rąk wszystkie meldunki
jakie trzymała, spojrzała na strażnika, po czym osunąwszy się na ziemię,
zemdlała z wrażenia.
- Sakura! Co ci
jest? – zaraz przykucnął przy niej, lecz ta już się nie obudziła. Kotetsu,
wiele się nie zastanawiając, wziął dziewczynę na ręce i położył w cieniu
pobliskiego dębu, opierając jej głowę o pień drzewa. Jounin gdy tylko się
wyprostował, szybko pobiegł do pobliskiej kwiaciarni państwa Yamanaki, po
odrobinę wody, aby ocucić zielonooką. Po 10 minutach, powrócił do swojego
miejsca pracy i zaraz zobaczył, że woda już nie potrzebna, bo różowo włosa
siedzi zamyślona pod drzewem. Koketsu, po chwili namysłu, wylał wodę pod jakiś
krzaczek, a sam podszedł do kunoichi.
- Sakura.. dobrze
się czujesz..? – spytał z lekka troską w głosie.
- Tak, dziękuję..
– dziewczyna spojrzała na jounina, a po między nimi zapadłą głęboka ciszy.
- Kotetsu-san,
kiedy niby Naruto odszedł z wioski..? – spytała po chwili milczenia.
- Dokładnie dziś o
północy i wiesz co jest najdziwniejsze..?
- Co takiego..? –
zielonooka, spojrzała na niego jeszcze raz.
- To, że nawet
miał odpowiednie pozwolenie prosto z rąk Hokage – odparł strażnik, zgodnie z
prawdą – „Nani..?? Jak ona mogła.. dlaczego w ogóle puściła blondyna..” –
Sakura zaraz zaczęła zadawać sobie wiele pytań, ale gównie teraz jej umysł był
zajęty czym innym – „..skoro mój sen już się sprawdził w połowie, to teraz
musze powrócić do domu i sprawdzić pierwszą jego część..” – dziewczyna jak
pomyślała, tak też zrobiła. Pożegnała się z Kotetsu, podziękowała za bardzo
ważne dla niej informacje, jeszcze wzięła ze sobą meldunki, z zamiarem
późniejszego odwiedzenia biura Godaime i szybkim krokiem powróciła do domu.
* * *
Po nagłym
wparowaniu do domu, Sakura szybko pobiegła do swojego pokoju i w drzwiach,
stanęła jak wryta. Dokładnie tak jak było w jej śnie, zielonooka dostrzegła
białą kopertę opartą o zdjęcie jej byłej drużyny. Zaraz przeszedł ją zimny
dreszcz po plecach, co wywołało lekkie dreszcze i gęsią skórkę. Sakura powolnym
krokiem podeszła do biurka i chwyciwszy kopertę, poczęła dokładnie się jej przyglądać,
czy aby na pewno jest prawdziwa – „..czyżbym miała przywidzenia..??” – po
chwili spytała samą siebie widząc specjalną karteczkę pieczętującą, osadzoną w
miejscu zamknięcia koperty. Różowo włosa zaraz odłożyła kopertę na biurko, po czym
złożywszy ręce przed sobą, użyła techniki rozproszenia (nie pamiętam nazwy tego jutsu – Autor Opowiadania) i po chwili,
karteczka zniknęła w chmurze białego dymu, ukazując Sakurze zamknięcie koperty.
Zielonooka, powoli otworzyła ją i wyciągnęła ze środka list. Rozłożywszy go,
zaczęła powoli, lecz sukcesywnie wodzić po nim oczami...
Droga Sakuro:
Wiele nad tym problemem rozmyślałem i w końcu
doszedłem do wniosku, że łatwiej będzie mi wyrazić wszystko, pisząc do ciebie
ten oto list. Nastał czas kolejnej dłuższej naszej rozłąki, lecz proszę cię
abyś mnie nie próbowała zawrócić czy sprowadzić z powrotem. Na razie nie mogę
zdradzić powodu, mojego odejścia... ale chcę abyś wiedziała, jak wiele dla mnie
znaczysz ty i twoja głęboka miłość do mnie. Sakura, kocham Cię nad życie i nic
już tego nie zmieni, lecz teraz muszę cię opuścić. Nie wiem kiedy powrócę, ale
wrócę na pewno... Wiem, że sprawiam ci wiele bólu i zawodu, wiem że teraz mnie
znienawidzisz i będziesz wylewać wiele łez... Sakura kochanie, wybacz mi że cię
skrzywdziłem ale najwyraźniej tak już musi być – …skoro taka jest cena
przyjaźni… – nie gniewaj się na Kibę, to nie jego wina, że odszedłem.. lecz przyjacielskie
zobowiązanie. Żegnaj i wiedz, że nigdy Cię nie zapomnę, a moje serce tylko
będzie czekać, aż ponownie otworzysz swe serce, dla jego głębokiego uczucia do
ciebie.
Naruto
Uzumaki
Zielonooka
kunoichi wioski Ukrytego Liścia, czytając owy list, aż z wrażenia i braku tchu,
usiadła na brzegu własnego łóżka. Przeczytawszy go raz jeszcze, uroniła wiele
łez, które powoli poczęły spływać po aksamitnej skórze jej policzków. Owe słone
łzy, zebrawszy się na brodzie, zaczęły kapać wprost na jej kolana i spodnią
część listu. Dziewczyna przyłożyła skrawek papieru do piersi i pomyślała.. – „Naruto..
co do jednego, to możesz być pewny... nigdy o tobie nie zapomnę, a moje serce
zawsze będzie otwarte i gotowe na ponowne przyjęcie Cię..” – różowo włosa,
zaraz zacisnęła pięści, gniotąc przy tym list, wstała i szybko wybiegła z domu,
głośno i z hukiem zatrzaskując za sobą drzwi.
* * *
- Dzień dobry... jak się spało..? –
spytałem przyjaciela, jakim stał się lisi demon.
- A
no dobrze... chociaż trochę krótko..
- Tak wiem, ale co tam, może następna
noc będzie spokojniejsza, kto wie… – szeroko się uśmiechnąłem – …to jak,
idziemy dalej..?
- No...
czemu nie, może w końcu coś się wydarzy ciekawego – teraz to już
kompletnie zaskoczyły mnie jego słowa.
I tak, po przygotowaniu i zjedzeniu
ramenu z torebki, jeszcze tylko złożyłem namiot, zatarłem ślady po palenisku i udałem
się w dalsza drogę ku odnalezieniu spokoju i wyciszeniu ducha, mojego
wewnętrznego ducha. Musi być chyba bardzo wczesna pora, bo w powietrzu da się
wciąż wyczuć świeży powiew, jaki przyszedł wraz z burzą. Jak na ta godzinę, to
słońce jeszcze do końca nie podniosło się ponad horyzont, ale z każdą minutą
zaczyna mocniej przygrzewać. – „Mam nadzieję, że słusznie postąpiłem opuszczając
wioskę i mam również nadzieję, że nikt nie wyruszy, aby mnie zawrócić...” –
pomyślałem skacząc z gałęzi na gałąź. Po kilku kolejnych godzinach, w końcu
dotarłem do granicy Konohy-Gakure, gdzie kończą się lesiste tereny, a zaczynają
piaszczyste tereny Suny-Gakure.
„Nareszcie dotarłem... teraz pora
obrać kierunek do wioski Ukrytego Piasku..” – pomyślałem dziarsko się przy tym
uśmiechając i nabierając w płuca powietrza. Po kilku minutowym postoju na
granicy Suny i Konohy, wyruszyłem w dalszą podróż po przez nieprzewidywalną
pustynię.
TO BE CONTINUED…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o ten odcinek... ^_^
Mam nadzieję, że się Wam podobał... ^_^ Pozdrawiam i zapraszam do komentowania
^_^ ^_^ ^_^