Dziś notka podzielona na dwie
sceny..^^ - Pozdrawiam i zapraszam do czytania…
<<< Odcinek ukazał się 1 sierpnia
2008 roku >>>
>>>
Wioska Bez Nazwy <<<
Gdy wpuszczono mnie do
środka przez ogromne wrota, zaraz przypomniało mi się, że tak wyglądają drzwi
do tajemnej komnaty. Skierowawszy się na wprost od wejścia, ujrzałem zielonooką
siedzącą przy stole nie wielkich rozmiarów.
- Chciałaś się ze mną
widzieć Arcykapłanko..? – Spytałem.
- Owszem i wybacz Naruto,
że tak szybko cię niepokoję, ale.. – Dziewczyna nie dokończyła, gdyż jej
przerwałem.
- Nic nie szkodzi, bo i
tak nie zmrużyłem oka.
- Dlaczego.. Coś cię
gnębi..?
- W sumie nie, choć
niedawno wydarzyło się kilka znaczących zdarzeń, które z całą pewnością
odmieniły moje życie na zawsze.
- Co takiego..?
- Przepraszam, ale na
razie nie mogę o tym mówić.
„Rany, co za dociekliwa
dziewczyna..” – Pomyślałem, słysząc co raz to kolejne pytania.
- Nie możesz czy nie
chcesz..?
- Nie twoja sprawa..!! – Krzyknąłem
zirytowany.
„Kuso..! Co za wścibska
baba..!” – Pomyślałem, odwróciwszy się do niej tyłem. Między nami zapadła
grobowa cisza, która nie przeszkodziła mi w wyjściu z hukiem z auli bez
pożegnania.
- Naruto..! Stój..! To
rozkaz..! – Krzyknęła dziewczyna, lecz blondyn już jej nie usłyszał, gdyż
wszystko stłumiły kamienne wrota.
„A to bezczelny typ.. Jak
on śmie podnosić na mnie głos..!! – Takeya krzycząc w myślach, również wyszła z
auli, lecz skierowała swe kroki wprost do dowódcy Świątynnych Strażników.
„Kuso..! Może i jest
Arcykapłanką, ale to nie daje jej prawa do przesłuchań..!” – Krzyknąłem w
myślach wychodząc z świątyni.
- Naruto… co ty robisz..? Chcesz mieć wroga w jej osobie..? – Zaraz
usłyszałem wołanie demona.
„Nie”.
- No to, co to było..?
„Nie wiem.. Teraz mam
ważniejsze rzeczy do roboty, niż martwienie się takimi bzdetami..!”
- Jakie rzeczy..?
„Ty też zaczynasz..?”
- Nie, ale jako mieszkaniec twojej duszy, chciałbym pokrótce wiedzieć
dokąd zmierzasz..?
„Powiem tylko tyle, że do
biblioteki” – odparłem zgodnie z prawdą. Między nami zapadła cisza, po której
Kyuubi wybuchnął śmiechem…
- Ty i czytanie..?! Pierwsze słyszę.. hahaha..!!
„Nie, ale jest jedna
rzecz którą muszę sprawdzić” – powiedziałem w myślach powoli dochodząc do celu
mej wędrówki. Spytawszy się kilku osób o interesujący mnie dział, zostałem
skierowany do regału stojącego pod oknem na samym końcu ogromnego pomieszczenia
bibliotecznego. Ten ogrom najróżniejszych zwojów i ksiąg, z początku zaczął
mnie poważnie przytłaczać, lecz po jakimś czasie powoli zacząłem się
przyzwyczajać.
„U jak Ukryta Armia..” –
pomyślałem wodząc palcem po regale i szukając interesującej mnie lektury. Po
kilku minutach znalazłem wielką i stara księgę o takiej samej nazwie, jaka
została wyryta na ostrzu katany jaką przy sobie mam. Zająwszy wygodne miejsce
przy jednym ze stołów tam stojących, jeszcze tylko zdmuchnąłem grubą warstwę
kurzu i zacząłem przewracanie zżółkłych kartek.
- Naruto..? A co ty tu
robisz..? – nagle wyrwał mnie głos znajomego mnicha.
- Arukoru..
przestraszyłeś mnie.
- Wybacz... myślałem, że
rozmawiasz z Yumiko-samą..?
- Już nie.. powiedzmy, że
się z nią pokłóciłem – odparłem zgodnie z prawdą.
- Naruto.. jeśli zaczęła
cię o wszystko wypytywać, to nie gniewaj się na nią.. jest jeszcze młoda i niedoświadczona
– mężczyzna zajął krzesło obok mnie.
- Właśnie zauważyłem.
- Jak to dobrze że już
wróciłeś..! Od naszego ostatniego spotkania minęło już 10 miesięcy i powili
zaczynałem się o ciebie martwić..! – po jego słowach moje zdumienie urosło
jeszcze bardziej.
- Nie potrzebnie, umiem o
siebie zadbać.. ale mam pytanie..?
- Słucham..? – mnich
zaraz nadstawił uszy.
- Powiedziałeś że minęło
10 miesięcy, ale ja jak liczę to niebyło mnie zaledwie 10 dni..?!
- Tak.. Toushi-sama mówił
mi, że w tej komnacie co byłeś, czas płynie bardzo powoli… tak więc skoro
mówisz że byłeś tam tylko 10 dni, tu na zewnątrz minęło już 10 miesięcy.
„Czyli minęło już 10
miesięcy, cholera, to czas najwyższy wracać do domu” – pomyślałem i się szeroko
do siebie uśmiechnąłem.
- A wracając do twej
lektury.. to co takiego czytasz..? – mnich wyrwał księgę z moich rak i spojrzał
na zakurzoną okładkę. Jego oczy momentalnie się rozszerzyły, a ręce lekko
zaczęły się trząść.
- Coś się stało… – spytałem
widząc stan w jaki wpadł mnich – …czy jest coś co powinienem wiedzieć..?
Mężczyzna w pierwszej
chwili nic mi nie odpowiedział, a spojrzawszy mi w oczy zaraz z hukiem wstał,
jednocześnie przewracając krzesło, po czym odwrócił się do mnie tyłem i szybko
wyszedł z pomieszczenia bibliotecznego.
- Co jest..? O co chodzi..? – spytałem pod nosem, by po chwili
postawić przewrócone krzesło na swoje miejsce, a zaraz powrócić do czytania i
szukania interesujących mnie informacji. Przekładając kolejne kartki księgi, w
końcu, tracąc już nadzieję, doczytałem się czegoś bardzo interesującego…
„…aby przywołać jednego z żołnierzy Ukrytej Armii.. użytkownik musi w
pierw wykonać wszystkie znane mu pieczęcie, w odpowiedniej kolejności, by
następnie przy wymawianiu odpowiednich słów, na końcu dodać liczbę i nazwę
przywoływanej osoby…” – przeczytawszy tych kilka słów, zaraz to wszystko
wydało mi się takie proste, że aż trudne do uwierzenia. Zamknąwszy i odłożywszy
na swoje miejsce księgę, nie oglądając się na nic więcej, szybko skierowałem
się do wyjścia, by za chwilę szukać jakiejś wolej polany do treningu, jaki mam
zamiar odbyć. Nie znalazłszy takiego miejsca w wiosce Bez Nazwy, skierowałem
się do jej wyjścia i minąwszy uśmiechniętych strażników, poszedłem w las do polany
oddalonej o kilka kilometrów. Dotarłszy na miejsce, stanąłem po środku
trawiastej równiny i począłem sobie przypominać słowa zapisane w księdze…
„Jak to szło.. a tak, już
wiem..” – zraza stanąłem w lekkim rozkroku, złożyłem przed osobą palce po czym zacząłem
wykonywać wszystkie pieczecie w odpowiedniej kolejności.
„Baran, Pies, Królik,
Małpa, Ptak, Wąż, Świnia, Smok, Koń, Wół, Szczur i Tygrys..” – Pod czas
wykonywania pieczęci, w myślach, po kolei mówiłem sobie ich nazwy. Gdy
skończyłem, zaraz przystawiłem dłoń do ziemi…
- Kuchiyose, San-ju
Heitai – krzyknąłem pod nosem, a na ziemi pokazały się jakieś znaki. Po chwili,
dosłownie w momencie, gdy się wyprostowałem, nagle pojawiła się gęsta jak mleko
mgła, a gdy ta opadła pokazało się przede mną 30 żołnierzy z Ukrytej Armii.
- Wzywałeś nas
Naruto-sama..? – Spytał jeden z nich, a gdy spojrzałem w jego kierunku, wszyscy
jak na zawołanie w mgnieniu oka uklękli przede mną, trzymając głowy nisko.
„Kuso.. Jeszcze się do
końca z tym nie oswoiłem..” – Moje myśli musiałem natychmiast zakończyć, gdyż
poczułem, że ktoś nas obserwuje.
- Proszę.. Wstańcie, nie
jestem jeszcze do końca oswojony z takim zachowaniem, jakie czynicie względem
mnie.. – Rzekłem tak, aby tylko i wyłącznie żołnierze to usłyszeli. Wojownicy,
ukazawszy mi swe czerwone ślepia, zaraz się wyprostowali i stanęli w jednym
rzędzie.
„Co robić, co robić.. Czy
kazać im rozprawić się z podglądaczami..?” – Na chwilę poważnie się zamyśliłem,
a moje zadumanie zostało całkiem spokojnie odebrane przez wezwanych samuraiów.
- Naruto-sama… wybacz że
ci przeszkadzam, ale ktoś nas obserwuje – nagle odezwał się inny żołnierz.
- Wiem o tym… i chyba
nawet wiem jak rozwiązać ten problem… wy dwaj zostajecie ze mną… – wskazałem
ręką na żołnierzy stojących najbliżej mnie – …a reszta ma mi przyprowadzić tych
nieproszonych gości, tylko ich nie zabijajcie..! – Rozkazałem pokazując ręką,
aby już odeszli. W tym momencie dwóch wskazanych wojów stanęło po mojej prawej
i lewej stronie, a pozostałych dwudziestu ośmiu zniknęło w chmurach
biało-szarego dymu.
- Naruto..? Co ty planujesz..? – Nagle odezwał się Kyuubi.
„Chyba wiem, kto mnie
obserwuje i powiedzmy, że ich tylko troszeczkę nastraszę..” – Odparłem zgodnie
z mym szaleńczym planem.
- Dobra, tylko żebyś się nie przeliczył.
„Spokojna głowa, nic im
nie zrobię” – gdy skończyłem zdanie, zaraz usłyszałem krzyki przerażenia, ale
gdy spojrzałem w kierunku odgłosu, ten zaraz ucichł a w chwile potem nagle w chmurach
dymu, pojawili się wszyscy wysłani żołnierze z zakładnikami. Jak się okazało,
tymi podglądaczami są Arcykapłanka, Arukoru i 4 świątynnych strażników. Moi
kochani obserwatorzy zostali jedynie związani i zakneblowani przez wojowników,
którzy czekając na moje dalsze rozkazy, stanęli w dość dużym okręgu w koło nas,
odwracając się tyłem i pilnując aby nikt nas nie zaatakował. Spoglądając w
zszokowane i przestraszone oczy moich 6 zakładników, zacząłem zastanawiać się
nad rozwiązaniem tego spotkania…
- I co powiecie na swoje
usprawiedliwienie..? – Spytałem i zaraz się zorientowałem, że przecież mają
zasłonięte usta…
„Kuso.. Ale ze mnie
debil..!” – Skarciłem się w myślach.
- Natychmiast mi ich
rozwiązać.. – Rzekłem stanowczym głosem, a żołnierze stojący obok mnie,
natychmiast wykonali mój rozkaz. W kilka minut oswobodzili Takeye, Arukoru i
strażników z więzów, co zapewne sprawiło im wielką ulgę, lecz strach jaki
wyczytuje z ich oczu nie minął. Gdy wojownicy powrócili na swoje miejsca… w
końcu Yumiko odważyła się coś powiedzieć…
- N-Naruto… chciałam cię
tylko przeprosić – powiedziała prawie nie słyszalnie.
- Przeprosiny przyjęte
Arcykapłanko – odparłem z szerokim uśmiechem.
Strażnicy patrząc
wytrzeszczonymi oczyma dookoła siebie, nic nie powiedzieli, tak jakby im mowę
odebrano. Arukoru natomiast, również nic nie mówiąc, począł dokładnie się
wszystkiemu przyglądać, by po chwili jednak się odezwać…
- C-czy to przypadkiem
nie jest Hitoshirezu Houmentai..? – Gdy się o to spytał, otaczający nas
żołnierze nadal nie odwracając się, co jakiś czas zaczęli spoglądać na mnicha.
Zobaczywszy to, zaraz machnąłem na nich ręką, a ci tylko posłusznie zaprzestali
się odwracać i na powrót stanęli na baczność.
- Może sprecyzujmy…
nieznaczna jej część… a dokładnie tylko 30 żołnierzy – szeroko się
uśmiechnąłem, zakładając ręce na głowie.
- Niebywałe..! – Mruknął
jeden ze strażników.
- Wstrząsające – dodał
kolejny strażnik.
- Nie wiarygodne..! – Westchnął
3 ze strażników, a czwartemu po prostu szczęka opadła z wrażenia.
- Co..? O czym wy
mówicie..? – Spytała zdezorientowana Takeya.
- Czcigodna Arcykapłanko,
potem ci wszystko wyjaśnię – Arukoru zbliżył się do dziewczyny, by ta nie
zadawała więcej pytań.
„Dobra, czas zakończyć to
przedstawienie..” – Pomyślałem i zaraz się odezwałem…
- Żołnierze..!! Dziękuję..
Możecie odejść..! – Krzyknąłem tak aby wszyscy mnie usłyszeli.
- Hai.. Naruto-sama..!! –
Wojownicy zaraz się do nas odwrócili przodem, po czym uklękli na ziemi i
spuścili głowy, to samo uczynili woje stojący obok mnie. Po chwili ponownie
pojawiła się gęsta mgła, która pochłonęła wszystkich zebranych żołnierzy. Gdy
niebo się przejaśniło, jeszcze chwilę porozmawiałem z przyjaciółmi, wyjaśniając
im to i owo, po czym pożegnawszy się, skierowałem się w drogę powrotną do domu.
* * *
>>>
Wioska Ukryta w Liściach <<<
- S-Sa-Sakura..?! –
Hatake momentalnie rozszerzyło się jedyne widoczne oko, a kunai który akurat
dzierży w dłoni, wypadł z jego dłoni by wbić się zaraz w ziemię, tuż obok
stopy. Jego zdumienie urosło jeszcze bardziej, gdyż nie spodziewał się iż
różowo włosa może należeć do Akatsuki.
- O co chodzi..? – Spytał
głupkowato, lekko zdezorientowany Gai, co szczerze powiedziawszy Kurenai uznała
za głupi żart, ale widząc zdumienie rysujące się na twarzy posiadacza wielkich
brwi, sama zaczęła zastanawiać się, czy to co widzi jest prawdziwe.
- Uważajcie.. To może być
jakiś podstęp..! – Jedynie Sarutobi nie popadł w osłupienie, coś podejrzewając,
podniósł wyżej broń, tak aby dziewczyna ją dostrzegła. Zielonooka widząc wielki
zaskoczenie w oczach sensei’ów oraz podejrzliwość u Asumy, postanowiła na razie
nic nie robić, aby przypadkiem jej nie zaatakowano, gdyż to mogłoby się źle
skończyć. Zrobiwszy krok w tył, dziewczyna z powrotem założyła kapelusz,
zasłaniając tym samym twarz, po czym ręce na powrót opuściła wzdłuż smukłego
ciała. Kakashi patrząc wciąż przeszywającym wzrokiem na kunoichi, począł
prowadzić bitwę z myślami, gdy nagle jego rozważania zostały zakłócone przez
krzyk towarzysza…
- Uwaga..! Ona chyba coś
knuje..! – Jak na zawołanie, Kurenai i Gai wyciągnęli swoje kunaie, a sam
Asuma, do swych kastetów dołączył jeszcze chakre, wydłużając tym samym ich
końce. Mężczyzna nie zważając na nic zaczął biec w stronę dziewczyny, aby ja
zaatakować i gdy był już blisko, nagle odezwał się chwilowo nie obecny Hatake…
- STÓJ..! TO ROZKAZ..! – Krzyknął
i w mgnieniu oka, pojawił się miedzy kolegą a zielonooką. Sarutobi widząc lekko
zdenerwowaną minę przyjaciela jak i dowódcy ANBU do którego razem należą, zaraz
się zatrzymał i natychmiast opuścił broń, mocniej zaciągając się papierosem.
Sakura nadal się nie odzywając, spojrzała na białowłosego stojącego kilka
kroków przed nią, po czym lekko się uśmiechnęła.
- Nie tak szybko
przyjacielu… – powiedział Kakashi, kładąc rękę na ramieniu Asumy – …mimo iż
dziewczyna wstępując do Akatsuki, stała się naszym wrogiem.. To bez wyraźnego
rozkazu Hokage, nie możemy z nią walczyć. – Po chwili dodał i się lekko
uśmiechnął, co jego rozmówca przyjął i na znak zrozumienia kiwną głową.
Posiadacz Sharingana widząc akceptację jego słów, zaraz odwrócił się do byłej
uczennicy.
- Sarutobi, Kurenai…
stańcie za plecami Haruno Sakury, a Gai tu, obok mnie..! – Zakomenderował
kopiujący ninja.
- Hai..! – Odparli
wszyscy zgodnie, po czym zastosowali się do słów Hatake.
- Sakura.. Mam nadzieję
iż nie będziesz stawiać oporu, gdyż w tym szyku musimy cię zaprowadzić do
Hokage-sama – Kakashi wypowiedział te słowa, śmiertelnie poważnym tonem głosu.
- Arigato… – jedyne co
dziewczyna odpowiedziała, po czym razem z jouninami skierowała się do
największego budynku w wiosce. W tym czacie, Izumo i Kotetsu, schowawszy broń
na swoje miejsce, jakby nigdy nic, powrócili do swych poprzednich zajęć, choć
ich zaskoczenie nie dawało im spokoju jeszcze przez długi czas.
Pod czas tej wędrówki pod
bacznym okiem czterech jouninów, osoba zielonookiej w przebraniu Akatsuki,
poczęła przyciągać coraz to więcej spojrzeń, w wyniku czego za plecami eskorty,
zaczął zbierać się coraz to szerszy tłum ciekawskich mieszkańców jak i innych
jouninów czy chuninów wioski Ukrytej w Liściach.
„Wybaczcie mi
przyjaciele.. Ale moje głęboko zakorzenione uczucie do pewnego blondyna,
zmusiło mnie do podjęcia tak radykalnych decyzji..” – Sakura ze wzrokiem wbitym
w podłoże, po którym akurat się porusza, poczęła zastanawiać się nad wymówką
lub uzasadnieniem, jakie przejdzie jej złożyć przed V Hokage kraju Ognia. Gdy w
końcu cała piątka dotarła szczęśliwie pod budynek piątej, tuz przed wejściem
odezwał się Kakashi…
- Sakura... Nie wiem co
się podkusiło do takiego czynu, ale raczej nie licz na ciepłe powitanie..!
- Rozumiem i jestem
gotowa ponieść konsekwencje swych czynów, nad którymi ubolewam i jestem bardzo
przygnębiona – odpowiedź dziewczyny wielce wszystkich zaskoczyła i jednocześnie
dała do zrozumienia, że było to podyktowane przez siły wyższe. Po wejściu do
budynku, w chwilę potem białowłosy delikatnie zapukał w drzwi biura.
- Wejść..! – Usłyszawszy
charakterystyczny i donośny głos brązowookiej przywódczyni, jounin nacisnął
klamkę i razem z Gai’em, wprowadził Haruno do środka, jednocześnie każąc
pozostałej dwójce eskortujących jouninów, pozostać na zewnątrz i nikogo nie
wpuszczać.
- O co chodzi.. Jestem
troszeczkę zajęta..! – Krzyknęła Tsunade-sama, kompletnie nic nie widząc, gdyż
widok na drzwi zasłaniają jej troję innych shinobi, właśnie składających raport
z odbytej misji. Na nieszczęście zielonookiej w biurze Hokage akurat znajduje
się Shikamaru Nara, Ino Yamanaka oraz Chouji Akimichi.
- Wybacz Hokage-sama to
najście… ale mamy nie lada problem..! – Odezwał się Kakashi poważnym głosem. W
tym momencie, drużyna Nary odsunąwszy się na bok, odsłoniła blondynie widok na
nowych gości. W mgnieniu oka, w pomieszczeniu zapadła grobowa cisza, a Sakura z
wciąż zasłoniętą twarzą, poczęła zastanawiać się, czy powrót do domu w ogóle
był dobrym pomysłem. Ta cisza oczywiście nie potrwała zbyt długo, gdyż została
zakłócona przez wiecznie zrzędzącego Shikamaru…
- O rany… ale ciekawie
rozpoczął się ten dzień. Nie dość że nasza misja nie poszła najlepiej, to teraz
jeszcze popatrzymy co Hokage zgotuje temu gościowi – chłopak zobaczywszy
jednego z członków Akatsuki, pierwszej chwili zaczął mówić sam do siebie, lecz
gdy ów postać odwróciła głowę w jego kierunku, zaraz ujrzał znajome zielone
spojrzenie i momentalnie zamilkł.
- Przymknij się Shikamaru
i nie pogarszaj naszej sytuacji.. Przyznaje, misja poszła nam nie najlepiej,
ale to nie powód aby dramatyzować – odezwała się Ino, waląc przyjaciela w
ramię. Z całego tego towarzystwa jedynie Chouji się nie odezwał, gdyż zajmuje
go spożywanie, kolejnej już tego dnia, paczki chipsów. Nagle drzwi biura się
otworzyły…
- Tsunade-sama.. Oto
sake.. O.. Które.. Prosiłaś.. – dziewczyna minąwszy Gaia, ostatnie 3 słowa
wypowiedziała niemalże szeptem. Przyciszenie jej głosu może wynikać tylko z
tego, iż jest tak samo wielce zaskoczona, jak wszyscy zebrani w biurze Hokage,
faktem niespodziewanego pojawienia się w wiosce Ukrytej w Liściach,
jakiegokolwiek członka tak zbrodniczej organizacji jak Akatsuki. Tym czasem
blondyna siedząca za biurkiem z łokciami opartymi o blat i palcami splecionymi
na wysokości nosa oraz z bardzo poważną miną, poczęła głęboko zastanawiać się
nad rozwiązaniem tej sytuacji.
„Kim jesteś..? Dlaczego
nas niepokoisz swoim przybyciem..?” – Kobieta prowadząc burzliwą dyskusję w
głowie, teraz wpatruje się wprost w osobę członka Akatsuki.
- Gai..! – Nagle odezwała
się, a jej ton głosu wywarł u wszystkich lekkie ciarki.
- Tak Godaime Hokage..?
- Wyprowadź proszę tą
trójkę za drzwi.. – tu wskazała na drużynę Nary – ..z nimi skończę później i
przyślij do mnie Irukę Umino. – dodała po chwili.
- Tak jest..!!
Chodźcie..! – jounin podszedł do trójki młodych shinobi i wyprowadził ich na
zewnątrz. Gdy te się zatrzasnęły z hukiem, nagle odezwała się błękitnooka
blondynka…
- To nie fair, ja też
chcę zobaczyć, kim jest ten koleś.
- Nie martw się, nie
jesteś jedyna – westchną Shikamaru.
- Nooo.. – dodał Chouji
połykając kolejnego chipsa. Trojka przyjaciół z jednej drużyny, zajęła ławkę
stojąca dokładnie naprzeciwko drzwi biura, oczekując gdy Hokage skończy
ważniejsze sprawy i zechce zakończyć z nimi poprzednią rozmowę. Wracając do
wydarzeń z przed kilku chwil w biurze Godaime Hokage…
- A więc Kakashi..? Co mi
powiesz ciekawego..? – spytała brązowooka. Nim jounin się odezwał, do biura
wszedł wcześniej wezwany Iruka Umino i lekko dziwiąc się na widok członka
Akatsuki, powoli i cichutko podszedł do Tsuande…
- Wzywałaś mnie Hokage..?
- Tak… jesteś mi
potrzebny, gdyż dłużej ode mnie zajmujesz się takimi sprawami.. – tu, kobieta
wskazała na postać stojąca obok Hatake.
- A-ale niby jak mam
pomoc, skoro nie wiem, kim jest ta osoba.
- No właśnie zaraz się
tego dowiemy… – odparła kobieta, jednocześnie biorąc łyk sake przyniesionego
przez Shizune – …to jak Kakashi, dowiem się w końcu czegoś..?
- Eee… widzisz Hokage,
ten… eee… ta… eee… - białowłosy począł się jąkać, gdyż za bardzo nie wie jak
powiedzieć Tsunade, że ta osoba to jej uczennica.
- No..?! – Spytała
zniecierpliwiona blondyna.
- Może ja to wyjaśnię..!
– Nagle odezwał się kobiecy głos z pod słomianego kapelusza. W tym momencie wszystkie
pary oczu zebrane w pomieszczeniu padły na członka Akatsuki.
- Zaraz..! Ten głos.. – Pomyślała
na głos Hokage.
- Tak.. Tsunade-sama, to
ja.. Sakura Haruno – dziewczyna przedstawiając się, jednocześnie zdjęła
kapelusz. Gdy to uczyniła, w biurze kage momentalnie zapadła grobowa cisza,
gdyż wszystkich strasznie zaskoczyła taka sytuacja. Shitzune trzymająca w
rękach tacę z Sake, wypuściła ją, robiąc przy tym mnóstwo hałasu, Iruce
odebrało mowę, a samej Hokage szczęka opadła.
- Tsunade-sama, proszę mi
wybaczyć…, ale są dwa powody, dzięki którym jestem dziś tym, kim jestem –
powiedziała Sakura, a po jej policzku spłynęła kolejna samotna łza.
- Hę..?! Słucham..?!
- Po pierwsze, dwa
miesiące temu, gdy odeszłam z wioski by odnaleźć Naruto, jeszcze tego samego dnia,
w drodze do Suna-Gakure, zostałam porwana przez Itachiego Uchihę,
argumentującego wszystko, że ich organizacja potrzebuje medyka. Z początku nie
byłam skora do współpracy, ale on przy pomocy genjutsu zmusił mnie do
wstąpienia w ich szeregi. Po drugie.. W 2 tygodnie po porwaniu, sama uznałam,
iż tylko dzięki wstąpieniu do ich organizacji uda mi się szybko odnaleźć
Uzumakiego i po długich rozmowach z ich przywódcą, dobrowolnie się do nich
przyłączyłam. Teraz, gdy minęły 2 miesiące, wciąż nie mogąc odnaleźć Naruto, za
pozwoleniem Peina, odeszłam od nich, by powrócić tu i zacząć wszystko od
początku. Wiem, że z dniem odejścia z wioski stałam się, Missing-ninem, ale mam
nadzieję, iż moje uczynki podyktowane przez siły wyższe, zostaną mi wybaczone…
- różowowłosa skończywszy to krótkie, lecz pełne wytłumaczenie, z powrotem
założyła słomiany kapelusz na głowę i poczęła czekać na werdykt Hokage.
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
I co powiecie… jak
się wam podobał odcinek..? Czy zasługuje on na otrzymanie jakichkolwiek
komentarzy..? Czy zdobędę waszą akceptację na kontynuowanie przedstawianej tu
akcji..? – Pozdrawiam i zapraszam do komentowania ^^