niedziela, 14 stycznia 2018

080. Nie równa walka

Mam nadzieję, że poniższa notka zyska wasze uznanie ^^



<<< Odcinek ukazał się 24 września 2008 roku >>>



Czarno włosa asystentka, nie zważając już na późną porę i wykonując zlecone jej zadanie przez Hokage, w szybkim tempie odwiedziła domy wszystkich ważniejszych rodów wioski Ukrytego Liścia, jak i te, w których mieszkają obecni genini i chunini. Tylko w jednym z domów, nie zastała nikogo. Jako ostatni dom jaki dziewczyna odwiedziła, była posiadłość najpotężniejszego rodu w Konoha. Pojawiwszy się przed drzwiami frontowymi, czarnooka jeszcze tylko nabrało powietrza w płuca, po czym je wypuściła i zaraz delikatnie zapukała w drewniane drzwi. Po kilku minutach…
- Cholera! Kogo tu niesie o tej porze?! – słyszała nie zadowolony głos gospodarza domu.
- Wybacz Hiashi-sama taką późną porę na odwiedziny, ale mamy malutki kryzys i Hokage wzywa cię do siebie.
- Co? Dobrze, już idę! – Mężczyzna słysząc słowa dziewczyny, zaraz wszystko jej wybaczył, po czym odwróciwszy się do tyłu, krzyknął. – Neji! Wychodzę na chwilę!
- Dobrze wuju. – Zaraz dało się usłyszeć odzew bruneta.
- Shizune, nie idziesz? – Spytał Hiashi, stojąc już kilkanaście metrów od swojego domu.
- Nie, mam jeszcze sprawę do Neji’ego i Hinaty.
- Dobrze, w taki razie zobaczymy się u Hokage.
- Hai! – Odkrzyknęła czarnowłosa i zniknęła mężczyźnie z pola widzenia, we wnętrzu jego domu. Dziewczyna robiąc kolejne to kroki w głąb domu, nagle drogę zastąpiła jej kruczowłosa kunoichi, która lekko przestraszona i oszołomiona po chwili upadła na podłogę. Czarnooka z serdecznym uśmiechem zaraz pomogła jej wstać…
- Shizune, a co ty tu robisz? – Z pomieszczenia obok, wyszedł białooki chłopak.
- Neji, Hinata.. mam dla was wiadomość od Hokage.
- Od Hokage? – Powtórzyła nieśmiało kuzynka bruneta.
- Tak.. a dokładniej mówiąc, to jest to zakaz zbliżania się do Naruto Uzumakiego. – Po tych słowach na twarzach członków rodu Hyuuga, momentalnie pojawiło się wielkie zaskoczenie. Hinata zaniemówiła, tak jakby coś nie pozwalało jej się odezwać, a jej kuzyn, patrząc podejrzliwie na asystentkę Godaime…
- Czy to jakiś żart?! – Po chwili milczenia, spytał poważnym tonem.
- Nie, choć nie dziwie się wam, gdyż tak samo zareagowali pozostali wasi przyjaciele.. – Tu dziewczyna przerwała, gdyż przypomniała sobie o jednym jeszcze nie powiadomionym shinobi. – Neji? Nie wiesz może, gdzie się podziewa Rock Lee?
* * *
„Kurczę! I co ja mam teraz zrobić? Walczyć z tym przygłupem i po wszystkim dowiedzieć się o co mu chodziło, czy może po prostu ulotnić się stąd, jednocześnie okazując słabość??” – Zastanawiając się nad rozwiązaniem zaistniałej sytuacji, nagle do moich uszu doszły odgłosy walki i po kolei znikanie stworzonych klonów.
Gdy Lee, wciąż biegający z zawrotną prędkością wokół Uzumakiego i jego klonów, powoli dzięki celnym ciosom, zaczął eliminować repliki blondyna, w końcu z ciosami dotarł do oryginału, który w ostatniej chwili go zauważywszy, zaraz zablokował wszystkie ciosy. Lee widząc, że taka taktyka nic nie daje, zaraz zatrzymał się w odległości kilku metrów od błękitnookiego i mierząc go wściekłym wzrokiem, zaraz odwinął końcówki bandaży na rękach. „Brewka” zaraz z zawrotną prędkością ruszył miejsca, pozostawiając jedynie po sobie tumany kurzy, a gdy zbliżył się do blondyna, ku jego zaskoczeniu, nie dość że Uzumaki uniknął jego ataku, to jeszcze w błyskawicznym tempie wyciągnął swoją katanę i zadał czarnookiemu cios, rozcinający jego kostium na plecach. Podopieczny Gai’a momentalnie poczuł przeszywający ból, a z powstałej rany zaczęła sączyć się szkarłatna ciecz o czerwonawym zabarwieniu. Upadłszy na kolana, Lee wydał z siebie okrzyk bólu, lecz to tylko wzmogło jego furię. Chłopak zaraz się pozbierawszy, odwrócił się do blondyna trzymającego w rękach zakrwawiony miecz, po czym zlustrowawszy go wściekłym wzrokiem, zaraz otworzył pierwsze trzy bramy. W wyniku uwolnionych ogromnych pokładów chakry, cięta rana widniejąca na jego plecach zaraz się zrosła, a sam Lee w mgnieniu oka pojawił się tuz przed blondynem i wyprowadził potężne uderzenie w jego brzuch. Naruto odrzucony do tyłu, z dużą siłą uderzył plecami o ścianę pobliskiego budynku, przebijając ją i wpadając do środka. Przerażeni mieszkańcy owego domu, z krzykiem odskoczyli na bok i z wielkimi oczami poczęli przyglądać się lekko oszołomionemu blondynowi.
- Tfu!! – Odkaszlnąłem i splunąłem strużką krwi, gdy się tylko podniosłem z gruzowiska, jakie powstało przy uderzeniu i nagle poczułem jak zaczyna we mnie wzbierać gniew.
„Kuso!! Już ja mu pokaże, co to znaczy zadzierać z Naruto Uzumakim!!” – Krzyknąłem w myślach i moje oczy momentalnie przybrały kolor czerwony. Zaraz wstałem na równe nogi i rozejrzałem się po pomieszczeniu do którego wpadłem. Mój wzrok zaraz zatrzymał się na dwójce, przerażonych ludzi, stojących w kącie, obok niewielkiego, murowanego kominka. Uśmiechnąwszy się do nich złowieszczo, zaraz wyszedłem na zewnątrz, przez powstała dziurę i zaraz otrzymałem kolejny niespodziewany cios. Tym razem poczułem jakby moja twarz uderzyła w coś bardzo twardego. Najzwyczajniej w świecie, tym twardym przedmiotem okazała się stopa Rock’a, która dosłownie wbiła mnie w ziemię. Jeszcze bardziej zachęcony do walki tym zagraniem, leżąc na ziemi, chwyciłem „brewkę” za kostki i jednocześnie podnosząc się, rzuciłem nim o pobliskie drzewo, rosnące nie opodal. Chłopak uderzywszy o nie plecami, również zaraz odkaszlnął krwią, po czym spojrzawszy na mnie, zaraz jego mina zbledła.
„C-co się stało z jego oczami? I co to za czerwona aura?” – Lee patrząc lekko przerażonym wzrokiem na Uzumakiego, począł się zastanawiać nad dziwną, czerwoną aurą, spowijającą ciało blondyna. Lecz zaraz musiał zakończyć rozpoczęta w głowie dyskusję, gdyż gdy się podniósł, nagle tuż obok niego w poranione drzewo powbijało się kilka kunai i shurikenów, by po chwili pojawił się tuż przed nim Naruto z uformowanym niebiesko-czerwonym Rasenganem.
- Kyuubi Rasengan!! – Krzyknął błękitnooki i cisnął zmodyfikowanego Rasengana prosto w klatkę piersiową chłopaka. Niestety podopieczny Maito nie zdołał uniknąć tego ataku i trafiony nim, momentalnie poczuł ogromny ból w klatce piersiowej, by po chwili strącić kontakt z podłożem, gdyż zastosowana technika dosłownie przecisnęła go przez drzewo, łamiąc je przy tym i cisnęła nim z ogromną prędkością na budynek znajdujący się z tyłu. Już lekko oszołomiony czarnooki, z ogromną prędkością przeleciawszy przez budynek, burząc go, zatrzymał się na następnej ścianie. Gdy blondyn posłał swojego przeciwnika daleko od miejsca w którym odbywała się ich walka, nagle poczuł jak zalewa go jeszcze większa wściekłość, nad która zaczyna powoli tracić jakąkolwiek kontrolę, a która również zaczyna sprawiać mu ogromny ból. Momentalnie jego paski na policzka się uwydatniły, a już wydłużone paznokcie, wkrótce zmieniły się w szpony. Blondyn złapawszy się rękoma za głowę, zaraz wydarł się jak stare prześcieradło, a jego krzyk mrożący krew w żyłach, wydał się być rykiem uśpionej bestii. Ze zburzonego budynku, przez który przeleciał ledwo przytomny Lee, nagle wyczołgali się jacyś ludzie i widząc co się dzieje z blondynem w zielonej kamizelce jounina, w pierwszej chwili zamarli z przerażenia. Gospodarz zawalonego domu i jego żona, patrząc się na cierpiącego chłopaka, zaraz usłyszeli krzyk i płacz swojej malutkiej córeczki. Dziecko klejąc się do ich nóg, próbuje za wszelką cenę ukryć twarz, by tylko nie widzieć, jak blondyn traci ostatnie siły w kontrolowaniu, wciąż wylewającej się z niego czerwonej chakry, zapieczętowanego w nim demona.
- O-odej-jdźcie s-stąd! – Krzyknął Uzumaki, ostatkiem sił, by po chwili jego ciało już kompletnie zostało spowite przez czerwoną chakrę. Jego twarz momentalnie zniknęła zasłonięta przez chakrę Kyuubiego, w miejscu oczu pojawiły się białe ślepia, a włosy zamieniły w uszy przypominające lisie. Chłopak przybrawszy postawę „na czworaka” nagle nabrał powietrza w płuca, by po chwili z powrotem się pochylić do przody i wypuścić biało-czerwony pocisk.
Sparaliżowani przez strach ludzie, w pierwszej chwili nie usłuchali Uzumakiego i teraz w ich kierunku z ogromną prędkością mknie, ryjąc w ziemi głęboki rów, śmiercionośny atak malutkiej repliki Kyuubiego. Nagle za plecami trójki mieszkańców wioski Ukrytego Liścia, pojawił się zamaskowany shinobi o białych włosach i w ostatniej chwili, zabrał ich w bezpieczne miejsce. Wypuszczony pocisk demona, dosłownie na milimetry minął plecy Hatake, by po chwili uderzyć w gruzowisko domu, zamieniając je w jeden duży krater. W wyniku wybuchu, po całej wiosce porozrzucane zostały kawałki zburzonego budynku, jak i jego wyposażenie.
* * *
W biurze Tsunade-sama, z godnie z rozkazem po kilkunastu minutach pojawiła się większość jouninów, obecnie przebywających w wiosce. Również w  tym samym momencie do pomieszczenia wszedł Hiashi Hyuuga, lekko zaniepokojony tym nagłym wezwaniem.
- O co chodzi Hokage-sama? – Zaraz spytał przedstawiciel najpotężniejszego rodu w Kraju Ognia.
- Wezwałam was do siebie, gdyż jest sprawa która musimy koniecznie obgadać.
- Co takiego? – Spytał zaspanym głosem Gai. Kobieta spojrzawszy na niego, a potem na wszystkich zebranych, zaraz nabrała powietrza w płuca i gdy je powoli wypuściła, po chwili milczenia w końcu się odezwała.
- Czy wszyscy tu zebrani wiedzą kto jest Jinchuriki Kyuubiego??
- Hai… potomek IV Hokage. – W odpowiedzi usłyszała jednocześnie Asume i Kurenai, którzy spojrzawszy na siebie zdziwionym wzrokiem, zaraz lekko się do siebie uśmiechnęli.
- Dokładnie i w tej sprawie was wezwałam. – Momentalnie po twarzach jouninów przeleciał spazm zaskoczenia, jak i wielkiego zaciekawienia.
- A co z nim? – Zaraz poważnym tonem odezwał się Hiashi.
- Ech.. może nie będę owijała w bawełnę. – Tu blondyna wstała z krzesła i podeszła do okna. – Pieczęć, zawiązująca Kyuubiego w ciele Naruto Uzumakiego, została uszkodzona.
- COOO!?! – Krzyknęli wszyscy jednocześnie, po czym przypomniały im się wydarzenia z przed 18 lat. Przypomniawszy sobie co się stało, gdy Konohe zaatakował demon o 9 ogonach, zaraz wśród zebranych można usłyszeć przyśpieszone oddechy.
- C-co w takim razie robimy? – Odezwał się Ibiki Morino.
- Nie dopuścimy, aby Naruto stracił nad sobą kontrolę! – Nagle w otwartych drzwiach, pojawił się białowłosy pustelnik. – Tsunade, czy wiesz coś więcej o tej sprawie?
- Nie. Tylko to co mi powiedziała Sakura.
- Rozum… – Nie dokończył sannin, bo nagle przez ścianę, z ogromną prędkością przeleciała pokiereszowana lodówka. Urządzenie trafiwszy w pustelnika, zmiotła go tym samym i wbiła w ścianę za jego plecami.
- Ooochrrrr... – Wydobył się charczący oddźwięk z ust obolałego sannina. Zebrani jounini zaraz pomogli mu wydostać się ze ściany, odsuwając pogiętą lodówkę, z której zaczęła na podłogę wylewać się ciecz, śmierdząca sfermentowanym mlekiem. Tsunade patrząc się na pokiereszowana lodówkę, zaraz podeszła do powstałej dziury, by zobaczyć skąd nadleciała i zaraz poczuła ból w piersi. Złapawszy się ręką w okolicy serca, zaraz się uspokoiła i nie odrywając wzroku od dostrzeżonego przemienionego Uzumakiego, jeszcze odetchnęła kilka razy głębiej…
- Gai, Asuma, Kurenai!! – Krzyknęła.
- Tak Hokage-sama?
- Natychmiast ewakuujcie wioskę, a Ibiki, Hiashi i Jiraiya.. za mną! – Krzyknęła i wyskoczyła przez powstałą dziurę. Gdy zdziwieni mężczyzna podeszli do otworu w ścianie, ich zaskoczenie momentalnie gdzieś znikło, po czym uspokoiwszy nerwy, raz poszli za Hokage.
* * *
Postać chłopaka, już całkowicie opętanego przez mroczną chakrę 9 ogoniastego demona, kompletnie nie biorąc pod uwagę jakich zniszczę już dokonał wokół siebie, rycząc przerażającym głosem, nagle został zaatakowany przez białowłosego jounina, który wcześniej w bezpieczne miejsce przeniósł trojkę zdezorientowanych mieszkańców wioski Ukrytego Liścia. Teraz, stojąc naprzeciwko bestii z białymi ślepiami i już 4 ogonami, zaczął się zastanawiać, co on tak na prawdę tutaj robi. Kakashi odsłoniwszy oko z sharinganem, zaraz w błyskawicznym tempie wykonał kilka pieczęci i po chwili nabrał powietrza w płuca. Jounin po chwili wypościł pomieszane powietrze z chakrą z ust i posłał w stronę demona kulę ognia, która dotarłszy do niego, tylko lekko go przesunęła do tyłu, nie wyrządzając żadnych mu nic złego. Chłopak zawył, dając tym samym oznakę rozgoryczenia, by po chwili machnięciem jednego z ogonów, stworzyć malutką falę powietrza, która rozszerzając się w zetknięciu z murami pobliskich domów, szybko zamieniła je w kupy gruzu. Hatake dotknięty przez ta falę powietrza trwającą dosłownie kilka sekund, zasłoniwszy twarz, oparł się jej sile z wielkim trudem utrzymując równowagę. Gdy fala go minęła, na kilka chwili zapadła martwa cisza, którą zaraz zakłócił kolejny ryk bestii. Gdy Kakashi odsłonił twarz, momentalnie dostrzegł pędzącą w jego kierunku kolejną biało-czerwona kulę energii. Mężczyzna zrobiwszy unik w bok, ponownie poczuł na biodrze porażającą moc emanującą od pocisku, który w chwilę potem dotarła do kolejnego budynku, burząc go doszczętnie. Naruto pod postacią małego Kyuubiego, zaraz rozejrzał się za białowłosy, a gdy już go zlokalizował, momentalnie zerwał się z miejsca i gdy już miał go zaatakować, nagle demon otrzymał potężnego kopniaka w twarz, który odrzucił go w bok, wprost na gruzowisko zburzonego wcześniej budynku. Autorem tego ataku okazała się Hokage, która zaraz wzięła zmęczonego Hatake pod ramię i zabrała go w okolice przebywania Hiashiego i Jiraiyi.
- Hokage-sama, nie mogłem nic na to poradzić! Za późno zareagowałem! – Krzyknął lustrzany shinobi, którym zajął się jego przyjaciel Ibiki.
- Jak to się stało, że Naruto przemienił się w to.. w tego potwora!?! – Krzyknęła blondyna, dokładnie obserwując miejsce, w które jednym, silnym kopniakiem, posłała przemienionego Uzumakiego.
- T-to moja w-wina. – Nagle usłyszała w odpowiedzi, lekko drżący głos poobijanego Rocka Lee, który na chwiejnych nogach wyczołgał się z gruzowiska, by po przyznaniu się do swej winy, zaraz omdleć z powodu utraty dużej ilości krwi, sączącej się z rany na jego klatce piersiowej.
- Przecież wydałam wyraźny rozkaz, zakazujący zbliżanie się do Naruto!?!
- Ja-jaki rozkaz? – Spytał półprzytomny Lee, podnosząc ostatkiem sił, wzrok na Hokage.
„Czy on sobie robi ze mnie jaja? Nie, nie Lee! W takim razie ten chłopak zaczął walczyć z Naruto, nim Shizune do niego dotarła!?! Tylko o co im poszło??” – Brązowooka poczęła sie zastanawiać nad wieloma ją nurtującymi pytaniami. Nim się spostrzegła, „brewka” stracił przytomność, by po chwili znalazła się u jego boku różowo włosa kunoichi z zamiarem uleczenia go.
- Sakura!? A co ty tu robisz!?! – Krzyknęła Tsunade widząc swoją podopieczną.
- Eee.. zignorowałam rozkaz i ratuje życie przyjacielowi! – Odparła zielonooka, by po chwili skupić swoją leczniczą chakre w wysuniętych dłoniach. Dziewczyna zaraz przystawiła dłonie do pleców czarnookiego mistrza taijutsu i zaczęła leczyć jego liczne rany i otarcia, powstałe w wyniku bliskiego spotkania z murowaną ścianą budynku.
- COO!?!?! Ech… później się z tobą policzę za złamanie rozkazu… – Westchnęła Hokage. – …gdyż teraz mamy ważniejsze sprawy na głowie!! – I zaraz ponownie spojrzał na wciąż unoszący się dymek z miejsca wylądowania demona. Po kilku minutach wyczekiwania i wsłuchiwania się w grobową ciszę, zaraz z gruzowiska wygramolił się czerwonawy stwór o czterech ogonach. Rozejrzawszy się dokoła, zaraz zawiesił swój demoniczny wzrok na blond włosej kobiecie, dumnie wypinającej swoją wydatny biust ku niemu.
„No choć tu ty poczwaro, nie boję się ciebie…” – Pomyślała Tsunade, widząc przyglądającego się jej, małego Kyuubiego, jeszcze nie do końca uformowanego.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto




Dziś brak komentarza ze strony Autora.

Pozdrawiam i zapraszam do komentowania ^^

079. Konoha Senpuu

Kontynuując poprzednią notkę, serdecznie zapraszam na post 79^^ - Mam nadzieję, że nie macie mi za złe, że nic się ważniejszego nie dzieje, ale myślę, że jak przebrniemy przez to co teraz się rozgrywa w opku, to myślę że w końcu coś się wydarzy ciekawego…



<<< Odcinek ukazał się 21 września 2008 roku >>>



Czarnowłosa asystenta Hokage, usłyszawszy nowinę nie zwykle się zdziwiła. Zaraz przyszło jej do głowy kilka kompletnie, teraz bezużytecznych informacji i konkluzji, na temat tej wiadomości…
- A-ale niby po co?
- Nie mam pojęcia, ale myślę że jutro wszystkiego się dowiemy. – Odparła piąta, jednocześnie odkładając list do szuflady biurka.
- Hmm… a komu zlecimy odebranie jej z pod bramy? – Spytała Shizune po chwili milczenia. Blond włosa kobieta, spojrzawszy na nią badawczym wzrokiem, zaraz poczęła zastana wiać się nad tym zagadnieniem.
- Najlepiej aby był to któryś z jouninów, co??
- Tylko kto??
- Chyba nie mamy zbyt wielkiego wyboru.
- No właśnie. – Przytaknęła Shizune. – Kakashi wciąż w szpitalu leży, a reszta jest zajęta swoimi drużynami. – dziewczyna wytężywszy wszystkie komórki mózgowe, zaczęła zastanawiać się nad rozwiązaniem tego problemu, gdy nagle przyszło jej do głowy coś innego.
- Tsunade?
- Hę? – Kobieta spojrzała na asystentkę.
- Mamy przecież jeszcze jednego jounina, który nie ma na głowie żadnej drużyny. – Czarnowłosa szeroko się uśmiechnęła.
- Kogo masz na myśli?
- Naruto Uzumakiego!
- Aaa taaak. Kompletnie o nim zapomniałam! – Kobieta o blond włosach szeroko się uśmiechnęła, po czym zaklęła w myślach, że zapomniała o nowo mianowanym jouninie.
„Tylko czy to aby dobry wybór?” – Zaraz zamyśliła się Hokage.
- Jak mogła Tsunade o nim zapomnieć?
- A nie wiem, tak jakoś wyszło.
- Oczywiście, już ja dobrze wiem dlaczego.
- No dlaczego? – Zaciekawiła się blondyna.
- To zasługa Sake.
- Co?!
- No tak, za dużo jej pijesz. – Zaśmiała się Shizune.
- Nie prawda, po prostu jeszcze się do tego nie przyzwyczaiłam.
- Do czego?
- No do tego, ze Naruto został Jouninem! – Krzyknęła Hokage zirytowana tym atakiem i zwalaniem wszystkiego na sake, które ona tak uwielbia. Czarnowłosa dziewczyna tak jakby lekko się zlękła reakcją Godaime, ale zaraz szeroko się uśmiechnęła, a po chwili milczenia, obydwie kobiety patrząc sobie głęboko w oczy, głośno wybuchły gromkim śmiechem. Gdy Tsune i Shizune już się uspokoiły, zaraz w pomieszczeniu ponownie zapadła martwa cisza, zwiastujące kolejnych kilka minut milczenia.
- Tsunade-sama?
- Tak?
- A czy w tej wiadomości jest napisane coś więcej o tej wnuczce Kobayashi’ego? – Spytała asystentka, tym samym wprawiając Godaime tym pytaniem w zainteresowanie.
- Dobre pytanie.. zerknijmy. – Kobieta sięgnęła ręką do szuflady biurka, gdzie przed kilkoma chwilami schowała rozszyfrowaną wiadomość.
- I?
- Z tego co tu pisze, to wynika że dziewczyna ma jasne, długie głosy sięgające jej do połowy pleców i zielone oczy… – Brązowooka zawiesiła swój głos na ostatnim zdaniu, przyglądając się ostatnim dwóm słowom.
„Hmm… zielone oczy, tak? No to jeśli postanowi ona pozostać u nas dłużej, to będzie to druga dziewczyna w wiosce o takich właśnie oczach.” – Hokage zastanawiając się nad przyszłym gościem, zaraz wstała z fotela i z trzymana kartką w dłoni podeszła do okna, by spojrzeć na już rozgwieżdżone niebo.
* * *
Gdy różowowołosa kunoichi, usłyszawszy słowa blondyna, w szybkom tempie opuściła szpitalne progi, zaraz czym prędzej z załzawionymi oczyma, udała się wprost do swej mentorki, aby zapewne zdać jej raport z ostatnich kilkunastu minut.
- Co ja zrobiłem! – Krzyknął Uzumaki, uderzając jednocześnie ręką o swoją pierś.
- Ale ja jestem głupi!! – Zaraz opadł na krawędź parapetu, a z jego błękitnych oczu, już lekko zmęczonych tym wszystkim co się ostatnio wydarzyło, poleciały właśnie pierwsze łzy rozpaczy. Chłopak przeklinając pod nosem, zaczął uderzać zaciśniętymi dłońmi o swoje kolana, a po jego policzkach i brodzie ściekają słone łzy.
- Naruto! Możesz przestać się nad sobą roztkliwiać?! – Blondyn nagle usłyszał oschły krzyk zapieczętowanego w nim demona.
- Zamknij się!!
- Uprzedzałem się, że to się tak skończy!
- To wszystko twoja wina!!
- Moja wina?!
- Tak… odkąd pamiętam, to mam tylko przez ciebie same problemy!! – Rzucił Naruto już zdenerwowanym głosem. Demona natomiast nic już mu nie odpowiedział. Czekając aż Uzumaki się wypłacze, postanowił wszystko przemilczeć, gdyż sam nie chce wracać do tego co było kilka lat wcześniej. Milczenie demona lekko zaskoczyło błękitnookiego i jeszcze bardziej zdenerwowało, ale zaraz sobie przypomniawszy kogo właśnie stracił, jego furia nagle gdzieś się ulotniła, ustępując miejsca rozpaczy. Po kilku minutach, jak to nazwał Kyuubi, roztkliwiania się nad sobą, chłopak zaraz otarł łzy, wstał i wzruszywszy ramionami na milczenie demona, podszedł do drzwi wejściowych, by wezwać stojących za nimi żołnierzy. Pozwoliwszy im odejść, blondyn zaraz odwrócił się przodem do łóżka Kakashiego i nagle jego wzrok spotkał się z otwartym okiem białowłosego jounina, gdyż drugie przykrywa granatowa maska. Mężczyzna widząc zaskoczone spojrzenie byłego ucznia, zaraz spróbował wstać z łóżka i ku jego wielkiemu zaskoczeniu, nie poczuł nic, co by mu w tym przeszkodziło. Wyprostowawszy się w końcu po kilku dniowym leżeniu prawie w bez ruchu, Hatake momentalnie poczuł, że mam ogromne zapasy sił i chakry, tak jakby wcześniej zupełnie z nikim nie walczył.
- Co mi zrobiłeś? – Zaraz spytał, jednocześnie spojrzawszy na blondyna. Chłopak w pierwszej chwili nic mu nie odparł, tylko nie znacznie się uśmiechnąwszy, zaraz podszedł do okna.
- Kakashi.. ja tylko sprawiłem, że zemdlałeś… a kto cię uleczył i zregenerował twoje siły, to już zupełnie inna rozmowa. – Blondyn odparł bardzo tajemniczym tonem głosu, po czym otworzywszy okno na oścież i zaraz przez nie wyskoczył, pozostawiając zdziwionego Hatake z kilkoma pytaniami, nasuwającymi się mu do ust. Mężczyzna stojąc tak jeszcze przez kilka minut i gapiąc się jak sroka w gnat na otwarte okno, zaraz poczuł chłodny powiew z zewnątrz. Otrząsnąwszy się z osłupienia i zdumienia, w jaki ostatnimi czasy wprawia go Uzumaki, zaraz ubrał się w swój codzienny struj jounina, zabrał całą broń z szuflady szafeczki stojącej obok łóżka, po czym i on podszedł do otwartego okna.
- Zapewne Hokage nie będzie zadowolona z tego co zaraz uczynię, ale mam teraz znacznie ważniejsze rzeczy na głowie, niż zamartwianie się jej reakcją..” – Pomyślał Hatake, odetchnął świerzym powietrzem, po czym wyskoczył przez otwarte okno w ślad za blondynem.
     Uzumaki opuściwszy szpital, zaraz w wielkim zamyśleniu o tym co wydarzyło się miedzy nim a Sakurą, w błyskawicznym tempie, skacząc po dachach domów, znalazł się nie opodal baru Ichiraku Ramen.
„Dlaczego mnie to spotyka?” – Pomyślał lekko zdołowany Naruto.
- Znowu zaczynasz?!
„Ooo, czyżby pan szanowny demon, jednak raczył się w końcu odezwać?!” – Krzyknął blondyn w myślach, pogardliwym tonem głosu. Na szczęście w pobliżu nie ma nikogo, kto mogły jakiś sposób zareagować na to, że Naruto mówi sam do siebie.
- Tak! Dla twojej wiadomości, jestem w tobie zapieczętowany i nie masz na to żadnego wpływu! Czy ci to odpowiada czy nie, JA TU JESTEM i nic tego nie zmieni!! – Kyuubi chyba się zdenerwował, co błękitnooki tylko przemilczał, a gdy demon już zamilkł… Naruto niespodziewanie…
- HAHAHAHA!!!! – Wybuchnął gromkim śmiechem.
- Z czego rżysz?!
„Z ciebie Kyuubi.” – Chłopak zaraz otarł łzy z oczu. – „Przepraszam, ale już od dawna mnie to korciło.”
- Co takiego??
„Cała ta moja złość na ciebie i to całe moje gadanie, to były żarty… hihihi!!”
- COOO??
„A tak.. po prostu przekomarzałem się z tobą, choć przyznam że na początku mówiłem wszystko na serio! Ale jak już się nie odezwałeś, to mi przeszło i teraz to już było na żarty, wiec spokojnie…”
- Tyyy…!!!! Ech, co ja musze z tobą znosić!! – Powiedział demon już spokojniejszym głosem.
- Hihihi!! – Zaśmiał się blondyn pod nosem, jednocześnie szeroko się szczerząc. Nagle blondyn usłyszał tupanie za swymi plecami, a gdy się odwrócił…
- Konoha Senpuu!! – Natychmiast dostał potężnego kopniaka w klatkę piersiową, co go odrzuciło w tył na ścianę pobliskiego budynku. Gdy blondyn już się otrząsnął, nagle wyczuł nadciągający kolejny cios, a gdy ten już nadszedł chłopak nagle zniknął, by pojawić się za plecami napastnika w odległości kilku metrów od niego. Gdy powstały przy jego upadku kurz, już opadł Naruto w końcu dostrzegł kto go zaatakował.
- Lee?! – Blondyn zrobił oczy jak pięciozłotówki. – Co ty do cholery robisz?!
- NARUTO!! Co żeś zrobił Sakurze-chan?? – Krzyknął posiadacz krzaczastych brwi i zaraz wyprowadził kolejny atak na Uzumakiego. Błękitnooki z gracją jounina począł odparowywać wszystkie ataki przyjaciela, kompletnie nie rozumiejąc o co może mu chodzić. Gdy podopieczny Gai’a wyprowadził kopniaka w brzuch blondyna, ten to szybko zablokował, jednocześnie odskakując do tyłu.
- A-ale o co ci chodzi??
- Nie udawaj głupka, już ty dobrze wiesz!! – Rock najwyraźniej zdenerwował się słowami Naruto, gdyż zaraz usiadł po turecku w miejscu w którym przed chwilą stał. Ku kompletnemu już zaskoczeniu blondyna, tym co wyprawia jego przyjaciel w zielonym kostiumie, zaraz przyszła mu do głowy dziwna myśl..
- Lee, czy ty piłeś dziś coś procentowego?
- Nie!! Jestem trzeźwy!! – Odburknął mu czarnowłosy.
- To o co ci chodzi?!
- Co żeś zrobił Sakurze?? – Krzyknął „brewka” jednocześnie wstając z piaszczystej ziemi, z metalowymi ciężarkami trzymanymi w rekach. Gdy chłopak je odrzucił na bok, momentalnie ziemia lekko zadrżała, a w powietrze wbiły się tumany kurzu.
„Kurczę. Nie chce mi się z nim walczyć.” – Pomyślał zażenowany Naruto, widząc co jego przyjaciel szykuje.
- Chyba nie masz wyboru!
„Taaa… chyba jak zwykle masz rację, Kyuubi.” – Przytaknął Uzumaki, po czym przybrał postawę obronną.
- Naruto! Albo mi zaraz powiesz dlaczego Sakura płakała, gdy ją spotkałem, albo wyślę cię do szpitala na dłuuugi czas! – Krzyknął brewka, a gdy blondyn już otworzył usta aby udzielić odpowiedzi, ten nagle zniknął z pola widzenia, by za chwilę znaleźć się tuż przed Uzumakim z pięścią wykierowana prosto w jego twarz. Prędkość poruszania się „brewki” momentalnie tak wzrosła, że Naruto nie zdołał się uchylić przed tym atakiem i potraktowany, twardą jak skała, pięścią Rock’a, został odrzucony z ogromną siłą do tyłu. Blondyn uderzywszy plecami i głową o ziemie, poczuł jak powoli zaczyna wzbierać w nim gniew, ale wiedząc co się może stać, gdy zostanie uwolniona mroczna część chakry demona o 9 ogonach, postanowił jak najdłużej trzymać nerwy na wodzy. Powstawszy na nogi, Naruto zaraz się otrzepał i spojrzawszy na swego niespodziewanego przeciwnika, zaraz stanął w lekkim rozkroku.
- Kage Bunshin no Jutsu!! – Krzyknął Uzamaki i stworzył 20 klonów, gotowych do ataku na ulubieńca Gai’a.
- Dobrze, skora tak.. to sam się o to prosiłeś! – Powiedział Lee zły, że nie otrzymał zadowalającej go odpowiedzi, po czym ruszył w stronę blondyna i jego klonów. Nim się wszyscy spostrzegli ten nagle zaczął biegać z ogromną prędkością w koło nich, tworząc coś w rodzaju piaszczystej zasłony utworzonej z powstałego kurzu. Blondyni kompletnie przez to wszystko oślepieni i stali się bezbronni, a sam oryginalny Uzumaki zaczął zastanawiać się nad rozwiązaniem tej sytuacji, bez demolowania wszystkiego dokoła.
* * *
Wracając do wydarzeniami z biura Hokage wioski Ukrytego Liścia w kraju Ognia, nagle po pomieszczeniu biura, rozległo się donośne pukanie...
- Wejść!! – Krzyknęła Tsunade. Zaraz drzwi się szeroko otworzyły, a w ich obramowaniu pojawiła się zielonooka dziewczyna z policzkami mokrymi od licznych łez. Kunoichi zrobiwszy krok na przód, pozwoliła jeszcze aby drzwi się za nią zamknęły i za chwilę podeszła do biurka piątej.
- I co? – Spytała blondyna zaciekawionym głosem. Różowowłosa w pierwszej chwili nic jej nie odpowiedziała, a po jej policzku słynęła już kolejna tego wieczoru, samotna łza. Brązowooka widząc w jakim stanie jest jej podopieczna, zaraz domyśliła się, że na pewno stało się coś poważnego, gdyż Sakura bez powodu nigdy tak się nie zachowuje.
- Co się stało? – Tym razem odezwała się Shizune, wciąż stojąca obok.
- Ch-chodzi o Na-Naruto. – Zielonooka, powiedziała to poprzez liczne łzy, spływające po jej już mokrych policzkach.
- Tak? O co chodzi? – Spytał Tsunade-sama bardzo troskliwie nastawionym głosem. Wtedy zielonooka, dokładnie opisała całe jej spotkanie z Uzumaki, no może z pominięciem sceny, gdy się namiętnie całowali. Blondyna jak i jej asystentka, ze zdumieniem przysłuchując się słowom różowowłosej kunoichi, jednocześnie ciężko westchnęły gdy ta skończyła składanie raportu.
- A więc wioska jest w wielkim niebezpieczeństwie? – Westchnęła zamyślona Hokage.
- Tego nie powiedziałam. – Zaprzeczyła Sakura, powoli zaprzestając wylewania łez.
- Ale tak to zabrzmiało.
- Co robimy? – Spytała Shizune. Brązowooka Kage kraju Ognia, przez chwilę w milczeniu spoglądając na gwieździste niebo, zaraz westchnęła głęboko, po czym z ponurym wyrazem twarzy odwróciła się do swych rozmówczyni.
- Wiedziałam, że to kiedyś w końcu nastąpi. – Powiedziała spoglądając pustym wzrokiem na blat biurka. – Shizune!
- Tak?
- Wezwij do mnie natychmiast Hiashi’ego Hyuuge oraz wszystkich dostępnych jouninów, a chuninom i geninom wydaj rozkaz, aby pod żadnym pozorem nie próbowali walczyć z Naruto Uzumakim czy go denerwować!! – Zakomenderowała Hokage, a jej asystentka tylko zasalutowawszy, zaraz czym prędzej opuściła biuro.
- Tsunade-sama, co planujesz? – Zaraz odezwała się Haruno, odrobinę bojąc się o swojego wybrańca serca.
- Sakura… wiedz, że musimy być przygotowani na najgorsze… a co do Naruto, to póki nikt go dostatecznie nie zdenerwuje, możemy spać spokojnie. – Odparła blondyna, nad wyraz spokojnym głosem, choć można po jej spojrzeniu wywnioskować, że poważnie martwi się tym co usłyszała o błękitnookim blondynie.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





I to byłoby na tyle ^^ - Pozdrawiam i zapraszam do komentowania ^^

078. Kłopotliwe wyznanie

Wiem, że wielu z was bardzo długo już czeka na ten odcinek, ale musicie mnie zrozumieć, że choć dla mnie jeszcze szkoła się nie zaczęła, to też mam wiele spraw na głowie i nie zawsze mi wena dopisuje. – Pozdrawiam i życzę miłej lekturki^^ - A i poniższą notkę dedykuję czytelnikowi „Pele”.



<<< Odcinek ukazał się 18 września 2008 roku >>>



Gdy zielonooka zawiesiła się rękoma na moich ramionach, zaraz ciężarem swojego ciała przewróciła na podłogę, co wywołało nie lada huk. Oparłszy się plecami o lodowatą posadzkę szpitalnej podłogi, poczułem lekki ciężar w okolicy brzucha. Gdy otworzyłem oczy, które zamknąłem w momencie upadku, zobaczyłem szeroki uśmiech różowowłosej. Dziewczyna nadal nic nie mówiąc, przez chwilę patrząc mi się głęboko w oczy, zaraz nachyliła się i złożyła delikatnego całusa na moich rozwartych wargach. Naturalnie od razu oddałem pocałunek, a gdy się od siebie odkleiliśmy, zielonooka w końcu się odezwała…
- Naruto, co ty kombinujesz? – Spytała z chytrym uśmieszkiem.
- Ja?
- Tak. Dlaczego pozbawiasz mnie zajęcia? – Ponownie się uśmiechnęła, po czym nachyliła i tym razem pocałowała znacznie namiętniej. Po upłynięciu kilku kolejnych minut, Sakura ponownie odkleiła się ode mnie, by zaraz na powrót spojrzeć mi głęboko w oczy…
- I skąd znacz medyczne jutsu? – Spytała po chwili, z tym samym chytrym uśmieszkiem co na początku.
- Sakura-chan, przepraszam, ale Hinata wymaga natychmiastowej pomocy i nie mogliśmy czekać na Hokage czy na ciebie, jeśli o to chodzi?
- Po części, choć zastanawia mnie, jak tego dokonałeś? – Odparła zielonooka i uśmiechnęła się promiennie. Nic jej nie odparłem, gdyż zaraz użyłem niewielkiej ilości siły i ku zaskoczeniu Haruno, szybko zmieniłem pozycje, tak, że teraz ona leżała na plecach, a ja na niej.
- Wiem, że to zaskakujące, ale na razie nie mogę powiedzieć nic więcej. – Odwzajemniłem chytry uśmieszek i tym razem ja się na chyliłem nad nią, by za chwilę złożyć namiętnego całusa na jej różowych wargach. Dziewczyna oswobodziwszy ręce z mojego uścisku, zaraz oplotła je wokół mojej szyi, przyciągając tym samym mnie do siebie. Trwając tak w namiętnym uniesieniu, nagle oboje usłyszeliśmy lekkie pojękiwanie i zaraz do nas dotarło, że nadal leżymy na podłodze w szpitalu, tuż przy łóżku Kakashiego, lecz chyba Sakura się tym nie przejęła, bo nawet nie poluźniła uścisku. Dalej namiętnie się całując…
„Kurczę, teraz to już naprawdę, nie wiem kto lepiej całuje..” – Pomyślałem, czując jak dziewczyna wpycha swój język do moich ust. Starając się nadążyć nad jej tempem, lekko przygryzłem jej język…
- Ej! – Krzyknęła odrywając się ode mnie, po czym na powrót się uśmiechnęła. Nic jej nie odpowiedziałem, nawet nie przeprosiłem tylko odwzajemniłem uśmiech i powróciłem do całowania. Po kilku minutach, przerwaliśmy by nabrać powietrza w płuca…
- O taaaak! Tego mi brakowało. – Usłyszałem zadowolony głos Sakury. Spojrzawszy w te jej zielone oczy, nagle poczułem, że kurczę szkoda byłoby stracić taką dziewczynę.
- Sakura-chan?
- Tak?
- Kochasz mnie?
- Oczywiście, że tak! Co to za pytanie? – Zielonooka spojrzała mi głęboko w oczy.
- To chyba zrozumiesz, że są pewne rzeczy których nie mogę Ci teraz wyjawić. – Powiedziałem, podpierając się jednocześnie na rękach, by po chwili wstać i usiąść na parapecie pobliskiego okna. Różowo włosa w szybkim tempie, również zaraz podniosła się z zimnej posadzki szpitalnego pomieszczenia i spojrzawszy na mnie lekko podejrzliwym wzrokiem zaraz się uśmiechnęła…
- Dobrze, poczekam na ten odpowiedni moment.
- Dziękuję. – Uśmiechnąłem się do niej nieznacznie, po czym lekko posmutniałem. Haruto zobaczywszy lekkie przygnębienie swego przyjaciela, jak i chłopaka, również posmutniała, lecz zaraz podeszła do blondyna i stanąwszy między jego rozchylonymi nogami, delikatnie pochwyciła go za głowę i przytuliła do swojej piersi. Dwójka shinobi trwając w takim uścisku, wspólnie choć zapewnie nieświadomie, zatopiła się w swych, bardzo do siebie zbliżonych, marzeniach.
* * *
Tym czasem do biura Hokage dotarła wiadomość, przysłana przez jednego ze szpiegów, jakich Konoha posiada w każdej z Ukrytych wiosek, miast i osad okalających kraj Ognia. Do pomieszczenia piątej, po wcześniejszym zapukaniu, wszedł młody mężczyzna w stroju chunina z zapieczętowana koperta w dłoni.
- Godaime Hokage, proszę wybaczyć że przeszkadzam, ale właśnie dotarła do nas zaszyfrowana wiadomość. – Blond włosa kobieta oderwawszy się od swojej dotychczasowej pracy papierkowej, zaraz podniosła wzrok na przybysza.
- Zaszyfrowana wiadomość? – Spytała, a w jej głosie można odczytać nutkę zainteresowania. Shinobi stanąwszy na baczność, zaraz podał jej kopertę, po czy odwróciwszy się zaraz opuścił biuro Godaime. Brązowooka przed chwilę dokładnie przyglądając się otrzymanej kopercie, zaraz otrząsnęła się z lekkiego osłupienia, po czym wydarła na całe gardło…
- SHIZUNE!!!!!! – Po dosłownie minucie, do pomieszczenia weszła wzywana czarnowłosa asystentka.
- Wzywałaś mnie Tsunade-sama?
- Tak.. natychmiast wezwij do mnie szyfrantów!!
- Hai!! – Dziewczyna w mgnieniu oka wybiegła z biura, zatrzaskując za sobą drzwi.
„Zaszyfrowana wiadomość? Co to może być? Ostrzeżenie przed Atakiem? A może prośba o pomoc?” – Kobieta nachylając się nad koperta jasnych kolorów, po chwili zaczęła przyglądać się stylowi zastosowanej pieczęci. Po kilkuminutowych, dogłębnych oględzinach, piata stwierdziła, że to wiadomość średniej wagi poufności, choć tak na prawdę nie wie czego się spodziewać. Nagle do pomieszczenia Hokage wbiegła jakaś kobieta o brązowych włosach i bardzo poważnym wyrazie twarzy.
- Wzywałaś mnie Tsunade-sama? – Spytała podchodząc bliżej biurka.
- Tak. Proszę o rozszyfrowanie tej wiadomości!
- Hai! – Kobieta odebrała kopertę, po czym złożyła ręce przed sobą. – Kai*! – Krzyknęła, a pieczęć na kopercie znikła w niewielkiej chmurce białego dymu. Zaraz potem delikatnie wyciągnęła z koperty białą kartkę, po czym zasalutowawszy swej przywódczyni szybko wybiegła z nią z biura.
„Co to może być tak ważnego, że aż zostało zaszyfrowane?” – Hokage zastanawiając się nad powodem otrzymania takiej niespodziewanej wiadomości, nie zdążyła sobie nawet odpowiedzieć na to pytanie, gdyż po chwili na powrót pojawiła się szyfrantka z listem.
- No i co to takiego? – Spytała blondyna.
- Proszę samej się przekonać. – Odparła kobieta, lekko zniesmaczonym tonem głosu, po czym podała list Hokage i zaraz wyszła, powróciwszy do swoich poprzednich obowiązków. Brązowooka zdziwiona reakcją szyfrantki, odebrała od niej list, po czym odprowadziła ja wzrokiem za drzwi, a gdy ta zniknęła za nimi, Tsunade zerknęła na leżący przednią list. Po kilku minutach, dokładnie przeczytawszy zawarte w liście wiadomości, kobieta rozsiadłą się wygodnie w fotelu, po czym z dziwnym uśmieszkiem, poczęła jeszcze raz go czytać.
- Shizune!! – Zaraz krzyknęła, a po chwili do biura weszła wołana asystentka.
- Słucham?
- Jutro mamy mieć gościa w wiosce.
- Tak? A kto to taki?
- Czy mówi ci coś nazwisko Kobayashi? – Spytała blondyna, spojrzawszy jednocześnie na swoją asystentkę?
- Kobayashi? Zaraz… – Dziewczyna podeszłą do szafy stojącej w rogu pomieszczenia i wyciągnęła z niej jakąś teczkę. – …Tak, to nazwisko to miał jeden z naszych klientów, bodajże inżynier z Kraju Fal, który był tu, jak jeszcze team 7 był kompletny.
- Rozumiem.
- A co się stało, że Tsunade-sama o to pyta?
- No właśnie dostałam zaszyfrowana wiadomość z informacją, że jutro ma przybyć do nas jego wnuczka, teraz już 17-latka.
* * *
Siedząc na parapecie okna, pomieszczenia szpitalnego, przytulony do klatki piersiowej jednej z najładniejszych dziewczyn w wiosce, wiele począłem rozmyślać o tym co się wydarzyło przed kilkunastoma minutami. Oplątawszy ręce wokół jej tali, zaraz mocnej się do niej przytuliłem, co dziewczyna odebrała lekkim mruknięciem zadowolenia, a zaraz poczułem bardzo przyjemne głaskanie po głowie.
- Sakura-chan?
- Słucham cię Naruto? – Odparła zielonooka oparłszy brodę o czuprynę blondyna.
- Chciałem to zachować na rozmowę z Hokage i Jiraiya-sensei, ale jakoś nie mogę dłużej cię zwodzić…
- Co takiego? – Usłyszałem jej ciepły i bardzo troskliwy głos.
Dziewczyna zaraz wyrwawszy się z uścisku blondyna, zaraz przykucnęła przed nim i spojrzała w te jego błękitne oczy.
- Chodzi oto, że…
- Tak? – Dostrzegłem jej szczery uśmiech. Na chwilę popadłem w zadumę, jednocześnie zamykając oczy, lecz po chwili ponownie je otworzyłem.
- Pamiętasz może dekret jaki wydał III Hokage, gdy jeszcze żył?
- Na temat 9 ogoniastego demona imieniem Kyuubi?
- Tak. – Na chwile zapadłą między na mi grobowa cisza. – I to, że jestem jego Jinchuriki? – Po tym ostatnim stwierdzeniu, zauważyłem w jej oczach lekki przestrach i to jak odrobinę się ode mnie odsunęła, lecz zaraz wyraz jej twarzy złagodniał, a ona wstała i ponownie mnie przytuliła.
- Tak, to też wiem i już się z tym pogodziłam. – Dziewczyna powiedziało to chyba przez łzy, lecące z jej zielonych oczu, gdyż poczułem na włosach coś mokrego kapiącego z niewielkiej odległości. Zaraz i ja wstałem, po czym spojrzałem w jej rozpłakane oczy, po czym przytuliwszy mocno do siebie, rękawem bluzy wytarłem jej policzki.
- Sakura-chan… proszę nie płacz, gdyż wszystko jest pod kontrolą. Ja i Kyuubi doszliśmy do porozumienia i teraz raczej współpracujemy… choć od pewnego czasu, powstał nowy problem. – Różowo włosa zaprzestawszy na marne wylewać łzy, zaraz spojrzała na Uzumakiego.
- Co masz na myśli, mówiąc „nowy problem”??
- No to, że…
- NARUTO!!! Co ty robisz!?! – Nagle mi przerwał krzyk zapieczętowanego we mnie demona.
„Kyuubi! Już postanowiłem. Powiem jej o uszkodzonej pieczęci i groźbie jaka nade mną wisi!” – Odkrzyknąłem w myślach.
- Ale miałeś to powiedzieć w obecności Hokage i w ogóle??
„Tak wiem, ale wolę aby to właśnie Sakura przekazała tą wiadomość naszej Kage.”
- Hmm… rozumiem, bardzo sprytnie. W ten sposób unikniesz góry pytań, jakich możesz się wkrótce spodziewać?
„Po części masz racje, ale także już dłużej nie mogę pozwolić jej żyć w nieświadomości, co do mojego zachowania.” – Odparłem smutnym tonem głosu.
- Że?? – Nagle przerwało mi pytanie zielonookiej, która chyba lekko się zaniepokoiła moim nagłym milczeniem. Spojrzawszy ponownie w te jej zielone oczy, zaraz odetchnąłem kilka razy głębiej, by w końcu zebrać się na odwagę.
- Że pieczęć, zamykająca Kyuubiego w moim ciele, została poważnie naruszona, uszkodzona. – Powiedziałem prosto z mostu, bez powrotnego owijania w bawełnę. Momentalnie w oczach Sakury dostrzegłem przerażenie, usłyszaną nowiną, a z jej twarzy, natychmiast znikł szeroki uśmiech. Dziewczyna szybko wyrwawszy się z mojego uścisku, zaraz zrobiła krok w tył…
- Sakura-chan? – Wystawiłem do niej dłoń, lecz ta splotła swoje ręce za sobą i już się do mnie nie odezwała.
- O co chodzi? – Spytałem lekko zaskoczony jej reakcją. Martwa cisza jaka miedzy nami zapadła, dała mi tylko świadectwo iż chyba źle zrobiłem, mówiąc jej o tym. Dziewczyna przez chwilę patrząc na mnie, jak na obcą osobę, zaraz w mgnieniu oka rozejrzała się po pomieszczeniu, by po chwilę zrobić coś czego kompletnie bym się nie spodziewał. Zielonooka zaraz, dosłownie podbiegła do drzwi pokoju, mocnym ruchem dłoni otworzyła je, po czym wybiegła…
- SAKURA!! – Krzyknąłem za nią, zostawiającą mnie samego w przeświadczeniu, że właśnie straciłem bardzo bliską mi osobę…



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





*Kai – technika rozproszenia.