~ Naruto-sama jest miłym i spokojnym
człowiekiem, lecz gdy ktoś mu zajdzie za skórę, to potrafi być okrutny i
bezlitosny. Jego bardzo zmienny charakter niezwykle nam pasuje i dlatego
właśnie zawsze z wielką chęcią wykonujemy wszystkie jego rozkazy, nawet te
najbardziej błahe. Wszystko co nam rozkaże, jest jedynie czystą przyjemnością…
~ Mówiłeś coś Jogensha?!
~ Nie, Naruto-sama. Ja tylko chciałem
zapowiedzieć nowy odcinek.
~ Rozumiem, a więc do dzieła!
~ Hai! …w każdym bądź razie, on jest bardzo
podobny do swojego ojca i poprzednika w rządzeniu nami. No nic, chyba wystarczy
już tego chwalenia jego osoby. Teraz czas na nowy post. Pozdrawiam i serdecznie
wszystkich zapraszam na Odcinek 120!!
<<<
Odcinek ukazał się 8 maja 2009 roku >>>
Przez cały czas podróży, w drużynie 8 panuje ponura atmosfera.
Zdarzenie z ranka, z przed bramy Konoha-Gakure odbiło swoje piętno na
zachowaniu bruneta z rodu Inuzuka. Chłopak nadal nie odnalazłszy odpowiedzi na
pytanie… czemu Sakura go poturbowała i za co, teraz spogląda co jakiś czas na
smutny wyraz twarzy dziewczyny, którą zawsze darzył szczególnym uczuciem. Nie
rozumiejąc za bardzo jej podejrzanego zachowania, po chwili rozważania czy do
niej zagadnąć, jednak się na to zdecydował. Wyrównawszy z nią swój krok, przez
dosłownie moment zatrzymał swój wzrok na niej, a gdy ta opowiedziała dokładnie
tym samym, zaraz odwrócił spojrzenie w innym kierunku.
- Dlaczego??
Usłyszał ciche szepnięcie, padające z ledwo rozwartych warg
kruczowłosej kunoichi. Ponownie spojrzawszy w jej kierunku, momentalnie
dostrzegł dużą łzę spływającą po jej gładkim policzku.
- Dlaczego mi to zrobiłeś?!
Hinata tym razem spytała pełnym głosem i ponownie odwzajemniła
jego wzrok. To pytanie zwróciło na nią i na bruneta uwagę pozostałej trójki
towarzyszy, którzy nieco się do nich zbliżywszy, poczęli czekać na zaspokojenie
rozbudzonej w tym momencie ciekawości.
- Co takiego, bo nic nie rozumiem??
- Kiba… dlaczego mnie zdradziłeś z tą rudą szmatą?!
Dziewczynie momentalnie poleciał z oczu znacznie większy potok
łez.
- Ruda szmata? – Zaciekawił się Shikamaru. – Ciekawe, ciekawe.
- Nadal nic nie rozumiem. – Odparł Inuzuka naprawdę nie
wiedząc o co lub o kogo może chodzić spadkobierczyni klanu Hyuuga. Patrząc na
białooką w milczeniu, Kiba na chwilę odpłynął gdzieś myślami, gdy nagle z
powrotem obudziło go dość mocne spoliczkowanie.
- Nie udawaj! Widziałam jak całowałeś się z jakąś dziewczyną!
Kim ona była?! Czym zasłużyła sobie na tego całusa?!!
Hinata zapomniawszy o swojej nieśmiałości w kontaktach z
innymi, w końcu wyrzuciła z siebie to bardzo uciążliwe pytanie. Brunet ponownie
popadł w chwilową zadumę, by zaraz przypomnieć sobie o kogo może chodzić. Po
chwili zbladł na twarzy. Wiedząc teraz, że biało oka jednak go wtedy widziała,
chłopak począł szybko główkować nad znalezieniem odpowiedniego wytłumaczenia.
„Cholera! I co mam jej
powiedzieć?? Z jednej strony zawsze darzyłem ją bardzo głęboko zakorzenionym
uczuciem, ale gdy spotkałem Rukię, moje uczucia diametralnie zmieniły swój
kierunek i teraz mam problem. Teraz, do Hinaty już nic nie czuję… wiec jak mam
jej to przekazać, by jej jeszcze bardziej nie skrzywdzić??” – Pomyślał
Kiba, a widząc bardzo napięty wyraz twarzy Hyuugi, jego mina również
momentalnie spoważniała.
- Wiesz Hinata, zawsze miałem nadzieję, że kiedyś odwzajemnisz
moje uczucie… ale widząc, że kompletnie nie jesteś tym zainteresowana i kiedy w
końcu to nastąpiło… to było już za późno. Moje uczucie do ciebie wygasło.
Przykro mi, ale taka jest prawda i nic już tego nie zmieni.
Dziewczyna wysłuchawszy tej krótkiej, lecz wszystko mówiącej
wypowiedzi, jakoś nie poczuła się dotkliwie skrzywdzona. To prawda, nigdy nie
odwzajemniła uczucia bruneta, jakim on ją darzył od niepamiętnych czasów. Lecz
gdy te 4-5 dni temu, jednak dała za wygraną… jego uczucia przeszły już na kogoś
innego.
- Dobrze Kiba. W takim razie nie będę już ci więcej
przeszkadzała.
Odparła kruczowłosa. Jej słowa niezwykle wszystkich
zaskoczyły, a najbardziej Inuzukę, gdyż chłopak myślał, że Hinata choć przez
chwilę będzie próbowała go odzyskać. Biało oka wytarłszy mokre od łez policzki,
zaraz przyspieszyła kroku i wyprzedziwszy nawet Hatake, pognał daleko przed
siebie.
- Oj chłopie. Wiesz, co żeś właśnie uczynił? – Spytał Nara.
- Wiem i mam nadzieję, że ona nie zrobi teraz żadnego
głupstwa.
Nagle tuż obok bruneta pojawił się Shino, do tych czas
trzymający się nie co z tyłu. Spojrzawszy przez ciemne okulary prosto na
przyjaciela, przez dosłownie począł mu się bacznie przyglądać.
- No co?!
- Wiesz Kiba. Jednak, świnia z ciebie! Wpierw przez bardzo długi
okres czasu starasz się o względy Hinaty, a gdy ta w końcu daje ci szansę… ty
tak po prostu, nagle zmieniasz decyzję!
- Ale…
- Sam dobrze wiesz, że ona jest bardzo wrażliwą dziewczyną! –
Shino ciągnął dalej swoją nieoczekiwaną reprymendę. – Bóg jednej wie, co jej
może teraz przyjść do głowy. Choć z nad wyraz wielkim spokojem przyjęła do
świadomości twoje, bardzo ją raniące słowa, to było widać jak na dłoni, że jest
zrozpaczona. – Odparł Aburame, po czym również nieco przyśpieszył kroku,
wyprzedził Hatake i czym prędzej pognał w ślad za kruczowłosą. Shikamaru
przysłuchujący się całej tej rozmowie z wielkim zaciekawieniem, zaraz spojrzał
krzywo na bruneta.
- Ty też coś do mnie teraz masz?! – Spytał Kiba, zły że
wszyscy tak negatywnie odebrali jego postanowienie.
- Nie.
„Leniuch” odparł krótko, lecz treściwie.
*
* *
- Sakura! Za tobą!!
Zielonooka powaliwszy swojego dotychczasowego przeciwnika na
ziemię, po chwili odwróciła się i sparowała kolejny atak wymierzony w jej
osobę. Przeciwnik precyzyjnie wymierzając swoje ciosy, tym samym bardzo
utrudnia dziewczynie prowadzenie obrony. Haruno zwinnie i z gracją szybko
okrążyła przeciwnika, po czym wymierzyła precyzyjne kopnięcie z ukosa w jego
bok. Mężczyzna całkowicie nie spodziewając się takiego ataku, zaraz zrobił fikołka
w powietrzu i grzmotną ciężko o podłoże. Podniósłszy się z ziemi z wyraźną
chęcią rozszarpania dziewczyny, skontrował atak i rzucił się do walki.
Momentalnie, na zielonooką posypał się grad ciosów mieczem, które wkrótce
wywołały u niej już wielkie zmęczenie. Sakura po chwili dostrzegła sporą lukę w
obronie swojego przeciwnika. Zacisnąwszy dłoń prawej ręki w pięść, zebrała w
niej sporą dawkę chakry, po czym w oka mgnieniu uderzyła zbira prosto w klatkę
piersiową. Mężczyzna w jednej sekundzie czując porażający ból, jednocześnie
znowu przeleciał w powietrzu kilka metrów, po czym uderzył z całej siły plecami
o jakieś drzewo, dosłownie łamiąc je.
„Szósty z głowy…” –
Pomyślała triumfalnie i nagle poczuła ucisk w okolicy brzucha. Upadłszy na
kolana i odkaszlnąwszy strużką krwi, dziewczynie momentalnie oczy zaszły lekką
mgiełką. Czując mdłości, niezauważalnie zebrała leczniczą chakrę w dłoni i
przystawiwszy ja do brzucha, szybko uleczyła siniaki i otarcia powstałe w
czasie walki. Odzyskawszy siły, po chwili wstała do pozycji wyprostowanej i
spojrzała w kierunku walczącej Yamanaki. Widząc, że jej przyjaciółka w miarę
dobrze sobie radzi z dwójką innych wrogów i jednego szybko powala silnym ciosem
kunaia w brzuch, zaraz na powrót spojrzała w kierunku pozostałych shinobi i
nagle poczuła jak zimna stal przeszywa ją na wylot.
- NIE!!!!
Krzyknęła Ino i błyskawicznie rozprawiła się z drugim
przeciwnikiem. Gdy tamten z rozpłatanym gardłem, plując krwią na wszystkie
strony… wreszcie wyzionął ducha, spojrzała na Sakurę i momentalnie dostrzegła
jak z dziewczyny o różowych włosach błyskawicznie ulatuje życie. Haruno
kompletnie już nie czując sił do walki, lecz czując ogromny ból przeszywający
całe jej ciało, bezwiednie oparła głowę o tors swojego oprawcy. Mężczyzna
uśmiechając się szyderczo, zaraz przekręcił miecz w ranie sprawiając tym
dziewczynie ogromny ból, splunął jej w twarz i nacieszywszy się chwilą… zrzucił
z ostrza na ziemię.
- Giń szmato!!
Krzyknął napastnik i podniósł katanę nad głowę, by zadać
Sakurze ostatni cios. Patrząc na nią z czysta pogardą i szelmowskich
uśmieszkiem, widniejącym na jego ustach… mężczyzna nagle znieruchomiał, a po
chwili padł martwy na ziemię z trzema długimi igłami powbijanymi w kark.
Momentalnie koło ciężko rannej dziewczyny pojawiła się Shizune i złapawszy
zielonooką za rękę, bez słowa przyjrzała się jej ranie, po czym jedynie
wyszeptała…
- Przepraszam.
Asystentka Hokage, rzuciwszy wściekłe spojrzenie na
pozostałych sześciu shinobi piasku, po chwili rzuciła w nich kilkoma parami
zatrutychi senbon i tylko jednego udało się jej załatwić na amen. Reszta z
przeciwników puściwszy sobie krótkie spojrzenia porozumiewawcze, po chwili
powyciągali kunai’e i miecze przed siebie. Brunetka odwróciwszy się do nich
przodem, zaraz wstała na równe nogi i również chwyciwszy za kunai, przybrała
postawę obronną.
Tym czasem koło rannej Haruno nagle pojawia się jej blond
włosa przyjaciółka z zamiarem uleczenia jej. Dziewczyna skupiwszy cały swój
zapas leczniczej chakry w dłoniach, zaraz skoncentrowała się i przystawiła je
do brzucha różowowłosej.
- Sakura nie umieraj!
Krzyknęła, a jej głos przepełniony troską rozszedł się echem
po gęstych lasach kraju Ognia. Zielonooka nic jej nie odpowiedziawszy, jeszcze
przez moment wytrzymała jej wzrok, po czym zemdlała w wyniku utraty dużej
ilości krwi. Oddychając nie regularnie, jej ciało momentalnie się wychłodziło a
kończyny skostniały. Blondynka wykorzystując cały swój nagromadzony potencjał
medycznej chakry, by tylko jak najszybciej ulżyć przyjaciółce w cierpieniu, po
chwili zrozumiała, że jej doświadczenie jest za małe by Sakurze pomóc.
- Cholera
jasna! Sakura słyszysz… NIE ZOSTAWIAJ MNIE!!
Ponownie krzyknęła, a z jej oczu poleciał potok gorzkich łez. Dziewczyna
nie przestając leczenia rany Haruno, jedną ręką sprawdziła jej puls i
momentalnie zbladła jeszcze bardziej.
- SHIZUNE!! NIE WYCZUWAM U NIEJ PULSU!!!!
Wrzasnęła na całe gardło do brunetki stojącej do niej tyłem.
Gdy medyczna się odwróciła z równie wielkim przerażeniem na twarzy, koło niej
momentalnie pojawił się pierwszy z wrogów i wycelowawszy swoją katanę w jej
brzuch… ta szybko zareagowała. Uniknąwszy nazbyt spodziewanego ataku,
dziewczyna błyskawicznie wyprowadziła kontratak i uderzyła otwartą dłonią w
kark mężczyzny, powalając go tym na ziemię. Gdy napastnik lekko oszołomiony,
spróbował ponownie się podnieść, nagle w jego plecy wbiła się srebrna klinga
samurajskiego miecza, przybijając go tym do podłoża. W jednej chwili, koło
zdziwionej Shizune pojawiła się postać w kremowym płaszczu i ceramicznej masce na
twarzy.
- Shizune pomóż Ino w ratowaniu Sakury, a ja przytrzymam ich
na dystans!
Powiedział młody głos, który obydwu medyczkom wydał się bardzo
znajomy, lecz stanowczo nie pasujący do mężczyzny w jasnym płaszczu. Brunetka
nie odpowiedziawszy, wciąż będąc w lekkim szoku, jeszcze przez moment po
przyglądała się ANBU, by zerknąć zaraz z ukosa na pozostałą czwórkę shinobi
piasku. Po chwili, nie zwlekając już dłużej, dziewczyna szybko uklękła naprzeciwko
Yamanaki i spojrzała głęboko w jej zrozpaczone oczy.
NEXT
COMING SOON…
~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story
by Wielki
„Naruto”
and its characters belong to Masashi Kishimoto