Co to ja chciałem..? Eee, nie ważne… serdecznie
zapraszam na chwilę relaxu ^^
<<<
Odcinek ukazał się 17 sierpnia 2008 roku >>>
>>> Wioska Ukryta w
Liściach <<<
Po tym kilku minutowym spotkaniu z Yamanaką, w drodze
powrotnej do domu wiele rozmyślałem, lecz nie doszedłem do żadnego ważniejszego
wniosku. W związku iż ostatnimi czasy przebyłem długą drogę powrotną do wioski,
bez żadnego postoju, gdy tylko wszedłem do domu, zaraz padłem zmęczony na łóżko
i od razu zasnąłem.
Następnego dnia, obudziłem się dość wcześnie, bo o piątej
rano, co wcale mnie nie zdziwiło, bo jakoś ostatnio zdarza mi się tak wcześnie
wstawać. W związku z tym, iż poprzedniego dnia padłem na łóżko w ubraniu, teraz
szybko się rozebrałem do bielizny i poszedłem do łazienki wziąć, bardzo
odświeżającą, kąpiel. Po porannej toalecie, z powrotem założyłem wczorajsze
ubranie, przymocowałem katanę na plecach, przewiązałem opaskę shinobi na czole
i zszedłem na śniadanie do kuchni. Gdy zajrzałem do lodówki, jedyne co tam dostrzegłem
to puste pułki porośnięte wieloma pajęczynami.
„Ech.. jakże by inaczej.. w końcu długo mnie tu nie było..” –
pomyślałem zamykając drzwiczki od lodówki, po czym po krótkim namyśle,
postanowiłem zjeść śniadanie w Ichiraku Ramen. Gdy wyszedłem na zewnątrz,
słońce dopiero co zaczęło budzić przyrodę z jesiennego snu, gdyż poczułem
jeszcze zimny wiatr, jaki hulał tej nocy, a i niebo jeszcze jest szare. Idąc
przed siebie, po przez opustoszałą wioskę…
„Nic dziwnego, że tak tu pusto.. przecież jest dopiero szósta
rano..” – pomyślałem.
…zacząłem się wszystkiemu na nowo przyglądać i poznawać
otoczenie. Po nie długim spacerku, w końcu dotarłem do celu i wszedłem do
środka.
- Konichi-wa..! – przywitałem się zajmując miejsce tuż przy
barze. Po chwili zza kotary, jaka oddziela kuchnie od pomieszczenia, w którym
się znajduję, wyszedł starszy mężczyzna, tak na oko koło sześćdziesiątki. Gdy
na mnie spojrzał, to stanął jak wryty i wypuścił z rąk to co trzymał, a były to
świeżo umyte miski do ramenu. Nie wiele się zastanawiając, w mgnieniu oka
pojawiłem się tuż obok niego i złapałem w locie owe miski. Mężczyzna, lekko się
wystraszył moim zagraniem i aż odskoczył w bok. Bez słowa, wyprostowałem się i
postawiłem naczynia na ladzie baru, po czym już normalnym krokiem wróciłem na
swoje miejsce. Patrząc się w jego kierunku, postanowiłem nic nie mówić, gdyż
mógłbym go jeszcze bardziej wystraszyć.
- Yo-Yondaime..?! – w końcu raczył coś powiedzieć właściciel
Ichiraku Ramen. Szczerze powiem, że jego pytanie wielce mnie zaskoczyło,
chociaż spotkałem się już z tym określeniem, gdy ktoś na mnie patrzył.
- Sumimasen, ale nie – gdy to powiedziałem, spuściłem wzrok
ale przed tym dostrzegłem lekkie rozczarowanie na twarzy staruszka. Mężczyzna bez
słowa, zaraz zniknął na zapleczu i po chwili pojawił się ponownie z jakimś
grubym albumem w reku. Położył go na blacie tuż przed moimi oczyma i otworzył,
tak że akurat wypadło na środkową stronę. Przez chwilę oglądałem zamieszczone
tam zdjęcia, aż w końcu zawiesiłem wzrok nad jednym zdjęciem z podpisem „Yondaime
– 4 Hokage”. Normalnie szczęka mi opadła, gdy się mu przyjrzałem.
- Tak chłopcze... jesteś zabójczo podobny do Czwartego
Hokage.. – po chwili wahania, powiedział kucharz.
- A-ale jak to możliwe..? Przecież nie jestem z nim
spokrewniony..! – rzekłem, pytając jednocześnie i spojrzałem w kierunku
kucharza, który wzruszył ramionami na moje słowa, po czym zamknął album i
powrócił na zaplecze. W tym momencie do Ichiraku weszła pewna kobieta.
- Ależ jesteście spokrewnieni.. – rzekła, a gdy się odwróciłem
to od razu ją rozpoznałem.
- Hokage-sama.. skąd ta myśl..?
- A no bo widzisz Naruto, może powiem wprost.. Yondaime był
twoim ojcem – kobieta podeszła od mnie i zajęła miejsce obok. Wnet powrócił do
nas właściciel baru..
- Podać coś..? – spytał.
- Tak.. po proszę ramen – odparłem i się szeroko
uśmiechnąłem.
- Dla mnie proszę kieliszek sake – powiedziała Godaime.
Puściwszy spojrzenia kucharzowi powróciliśmy do poprzedniego tematu. Szczerze powiem,
że Piąta zaskoczyła mnie tym stwierdzeniem.
„Czwarty Hokage był moim ojcem.. i poświecił się dla dobra
wioski.. to się nazywa bohaterski czyn..” – zamyśliłem się, co wywołało nie
lada uśmiech na twarzy Godaime.
- Naruto.. pewnie się zastanawiasz co ja tak wcześnie dzisiaj
wstałam..? – po chwili milczenia, spytała z troską w głosie.
- Nie.. ale rzeczywiście jest to zaskakujące – kobieta
ponownie się do mnie uśmiechnęła, po czym otrzymaliśmy zamówione rzeczy, ja
miskę ramen a ona sake. Blondynka wzięła łyk tego boskiego trunku, po czym
skierowała swój wzrok na katanę chłopaka.
- Naruto, powiedz od kiedy to ty używasz katany..?
- Ooo… będzie już z 4 miesiące.. tak wiem, że to troszeczkę
dziwne, ale to długa historia.
- Dobrze.. na razie nie musisz mi jej opowiadać. – między
nami zapadło chwilowe milczenia – Wyczuwam, że chyba chciałeś się o coś mnie
zapytać..?
- Nie zapytać, lecz prosić.. – odparłem, biorąc do ust
kolejną porcję pysznego ramen.
- O co..? – moje słowa najwyraźniej wywołały u niej
zaciekawienie.
- Chodzi o to... że skoro mam dziś pokazać Wam czego się nauczyłem
przez ostatnie cztery lata, to niezależnie od tego jak potoczy się moja walka z
Kakashim-sensei, chciałem prosić abyś jej nie przerywała.
- Dlaczego..? – spytała zaskoczona.
- Bo widzisz Tsunade-sama.. poznałem jedną technikę walki,
którą chciałbym zaprezentować.
- Dobrze.. ale pod jednym warunkiem..!
- Jakim, Godaime Hokage..? – w tym momencie spojrzałem w te
jej brązowe oczy.
- Że nikomu nic się nie stanie… ponieważ mniej więcej wiem na
co cię stać. – kobieta szeroko się do mnie uśmiechnęła.
- Dobrze.. Hokage-sama, postaram się cię nie zawieść. –
szybko dokończyłem swoje danie, położyłem pieniądze na ladzie, wstałem,
ukłoniłem się w geście pożegnalnym, po czym opuściłem bar Ichiraku Ramen.
„Naruto… widać że naprawdę się zmieniłeś… pierwszy raz
poczułam się jak prawdziwa Hokage, będąc w twoim towarzystwie. Jeszcze nigdy,
jak Cię znam, nie wyrażałeś się z takim szacunkiem w rozmowie ze mną...” – gdy
blondyn opuścił jadalnie, Tsunade-sama pomyślała i również dokończyła swój
napitek. Gdy przyszedł kucharz, zabrała pieniądze chłopaka, mówiąc aby wystawił
rachunek dla Hokage. Staruszek lekko się zdziwił, ale posłusznie wykonał
polecenie przywódczyni swojej wioski.
~
~ ~
>>> Dom państwa Yamanaka
<<<
Tym czasem w innej części wioski, właśnie zaczęła dochodzić
godzina 08:15 rano. Promienie słońca nieubłaganie poczęły wpadać przez odsłonięte
okno pokoju, w domu pewnej blądwłosej kunoichi. Leniwie, przetarła swe zaspane
oczy, po czym bardzo nie chętnie je otworzyła. Od razu pierwsze promyki słońca,
poczęły drażnić jej błękitne tęczówki, które powoli zaczęły na nie reagować
prawidłowo. Dziewczyna usiadłszy na brzegu swego łóżka, jeszcze tylko się
przeciągnęła i spojrzała na zegarek stojący tuż obok.
- CO..?! Już 08:15..!! – rzekła zaskoczona swym nad wyraz
długim snem.
„Czyżby mój długi sen był spowodowany powrotem Uzumakiego do
wioski..? Nie.. co ja wygaduje.. przecież ten idiota nigdy nic więcej dla mnie
nie znaczył, jak tylko zwykły przyjaciel.. wiec skąd taki długi sen u mnie..?”
– blondynka podrapała się po głowie. Wzruszywszy ramionami, na znak obojętności
na swe dziwne myśli, poszła do łazienki odbyć poranną toaletę.
~
~ ~
>>> Dom państwa Haruno <<<
Dokładnie w tym samym czasie co w pokoju Yamanaki, w innej
części wioski, w innym domu, również przez okno poczęły padać pierwsze promienie
słońca dokładnie na zamknięte oczy, pewnej różowo włosej kunoichi. Dziewczyna,
czując jak promienie słońca co raz bardziej grzeją ją w powieki, również bardzo
niechętnie je otworzyła. Od razu spojrzawszy na zegarek, szeroko otworzyła oczy
ukazując światu swoje zielone tęczówki.
- Nie możliwe.. zaspałam..!! Jest już 08:15..!! – powiedziała
pod nosem, lekko oburzona, po czym bez ceregieli szybko się zebrała i poszła do
swojej łazienki. Po około 15 minutach, wyszła czysta i pachnąca, z nadzieją iż
szybko odzyska swego blondyna.
„Kurczę.. gdyby nie to że zaspałam, to jeszcze bym się
wyrobiła.. a tak to spotkam się z nim dopiero na tym polu treningowym..” –
zielonooka pomyślawszy nad tym co się stało, ubrała codzienne ciuchy, związała
opaskę Shinobi na głowie, zabrała jeszcze broń i poszła do kuchni na małe co
nie co.
~
~ ~
>>> Dom państwa Yamanaka
<<<
Tak jak w przypadku Sakury, Ino również poranna toaleta
zajęła 15 minut. Po wyjściu z łazienki, szybko ubrała codzienne ciuchy,
zawiązała opaskę Shinobi w tali, zabrała swoją broń w postaci shuriken’ów i
kunai, po czym poszła do kuchni na śniadanie.
„Jestem bardzo ciekawa, co dziś nam zaprezentujesz Naruto…
czego się nauczyłeś, przez te długie 4 lata..” – dziewczyna wchodząc do kuchni,
od razu zobaczyła swoją mamę, siedząca przy stole i pijącą poranną kawę.
- A co ty dzisiaj tak wcześnie wstałaś..? – spytała Ino.
- Równie dobrze mogłabym spytać o to samo ciebie..? – odparła
kobieta, spoglądając podejrzliwym wzrokiem na córkę.
- Dobrze.. powiem wprost.. wczoraj do wioski powrócił nasz
przyjaciel.. Naruto Uzumaki. Za 30 minut ma odbyć pokazowa walkę z Kakashi’m
Hatake – blondynka powiedziała wszystko zgodnie z prawdą.
- Rozumiem.. idziesz do chłopaka – matka dziewczyny szeroko
się uśmiechnęła, po czym wzięła kolejny łyk porannej kawy.
- Tak.. NIE, ON NIE JEST MOIM CHŁOPAKIEM.. tylko przyjacielem
– niebieskooka lekko się oburzyła i jednocześnie zdziwiła, pytaniem matki.
- Dobrze, już
dobrze.. ja tylko żartowałam – kobieta, opuściwszy gazetę, szeroko się
uśmiechnęła. Blondynka o niebieskich oczach, przyjąwszy do świadomości słowa
swojej matki, bez słowa i z obrażoną miną wyszła z pomieszczenia kuchennego i
skierowała się do drzwi.
- A śniadanie..?! –
krzyknęła pani Yamanaka.
- Nie jestem głodna..
– odparła dziewczyna, po czym szybkim ruchem dłoni otworzyła drzwi, by po
chwili zniknąć za nimi.
~
~ ~
>>>
Dom państwa Haruno <<<
- Dzień dobry.. –
powiedział lekko zaspanym głosem, gospodarz domu. Gdy pan Haruno wszedł do
kuchni, zaraz dostrzegł kręcącą się w niej, swoją córkę. Z lekkim zdziwieniem
na twarzy, po chwili wzruszył ramionami, po czym zajął miejsce przy stole.
Sakura tym czasem, szybko przygotowała sobie niewielkie śniadanie i herbatę.
Zająwszy miejsce przy stole obok ojca, bez słowa zabrała się za konsumowanie
porannego posiłku.
- Sakura..?
- Tak..? – dziewczyna
z pełnymi ustami, od razu zareagowała na pytanie ojca.
- Czy wszystko gra…
gdzie się tak śpieszysz…? – pan Haruno lekko zaniepokoił się o stan swej córki.
Dziewczyna w niewiarygodnie szybkim tempie pochłonęła śniadanie, a na koniec
wszystko popiła letnią herbatą.
- Ależ oczywiście… a
gdzie się śpieszę, to na pole treningowe nr 5 – różowo włosa odparła zgodnie z
prawdą.
- Hmm… rozumiem,
tylko proszę nie wróć za późno do domu.
- Dobrze.. paaa… -
dziewczyna krzyknęła i zaraz zniknęła za drzwiami wyjściowymi.
~
~ ~
Zielonooka idąc
uliczkami wioski, jeszcze do końca nie strawiwszy szybkiego śniadania, przez
ten cały swój pośpiech poczuła nagły ból brzucha, a po kolejnej dłuższej chwili
poczuła mdłości, co ją zaprowadziło wprost do najbliższych krzaków.
- Yeeeh, fuj.. przez
ten cały pośpiech zwróciła właśnie śniadanie.. – dziewczyna skrzywiła się na
samą myśl okropnego zdarzenia jakie właśnie nastąpiło. Różowo włosa wciąż
trzymając się rękoma za brzuch, już spokojniejszym krokiem dowlokła się do
niewielkiego strumyka, płynącego przez park w zachodniej części wioski, po czym
szybko uklękła nad jego brzegiem i kilkoma haustami napiła się klarownie
czystej wody.
- Ooo tak, od razu mi
lepiej. – Sakura usiadłszy na zielonej trawce, poczuła jak słońce powoli
zaczyna coraz mocnej przygrzewać. Po kilku minutowym takim bezczynnym
siedzeniu, dziewczyna ponownie stanęła na równe nogi, po czym na powrót poczęła
kierować się w stronę pola treningowego nr 5.
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto
Ale mi beznadziejna wyszła ta notka..!! A jak wy uważacie..?? –
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania ^^
PS. – Nie powiadomiłem o tej notce nikogo, gdyż już wyjechałem, a notka
pojawiła się automatycznie. Nie ma mnie od 14.08.2008 do 20.08.2008 – Pozdrawiam
i zapraszam do komentowania ^^