piątek, 12 stycznia 2018

065. Ciekawy poranek

Co to ja chciałem..? Eee, nie ważne… serdecznie zapraszam na chwilę relaxu ^^



<<< Odcinek ukazał się 17 sierpnia 2008 roku >>>



>>> Wioska Ukryta w Liściach <<<
Po tym kilku minutowym spotkaniu z Yamanaką, w drodze powrotnej do domu wiele rozmyślałem, lecz nie doszedłem do żadnego ważniejszego wniosku. W związku iż ostatnimi czasy przebyłem długą drogę powrotną do wioski, bez żadnego postoju, gdy tylko wszedłem do domu, zaraz padłem zmęczony na łóżko i od razu zasnąłem.
Następnego dnia, obudziłem się dość wcześnie, bo o piątej rano, co wcale mnie nie zdziwiło, bo jakoś ostatnio zdarza mi się tak wcześnie wstawać. W związku z tym, iż poprzedniego dnia padłem na łóżko w ubraniu, teraz szybko się rozebrałem do bielizny i poszedłem do łazienki wziąć, bardzo odświeżającą, kąpiel. Po porannej toalecie, z powrotem założyłem wczorajsze ubranie, przymocowałem katanę na plecach, przewiązałem opaskę shinobi na czole i zszedłem na śniadanie do kuchni. Gdy zajrzałem do lodówki, jedyne co tam dostrzegłem to puste pułki porośnięte wieloma pajęczynami.
„Ech.. jakże by inaczej.. w końcu długo mnie tu nie było..” – pomyślałem zamykając drzwiczki od lodówki, po czym po krótkim namyśle, postanowiłem zjeść śniadanie w Ichiraku Ramen. Gdy wyszedłem na zewnątrz, słońce dopiero co zaczęło budzić przyrodę z jesiennego snu, gdyż poczułem jeszcze zimny wiatr, jaki hulał tej nocy, a i niebo jeszcze jest szare. Idąc przed siebie, po przez opustoszałą wioskę…
„Nic dziwnego, że tak tu pusto.. przecież jest dopiero szósta rano..” – pomyślałem.
…zacząłem się wszystkiemu na nowo przyglądać i poznawać otoczenie. Po nie długim spacerku, w końcu dotarłem do celu i wszedłem do środka.
- Konichi-wa..! – przywitałem się zajmując miejsce tuż przy barze. Po chwili zza kotary, jaka oddziela kuchnie od pomieszczenia, w którym się znajduję, wyszedł starszy mężczyzna, tak na oko koło sześćdziesiątki. Gdy na mnie spojrzał, to stanął jak wryty i wypuścił z rąk to co trzymał, a były to świeżo umyte miski do ramenu. Nie wiele się zastanawiając, w mgnieniu oka pojawiłem się tuż obok niego i złapałem w locie owe miski. Mężczyzna, lekko się wystraszył moim zagraniem i aż odskoczył w bok. Bez słowa, wyprostowałem się i postawiłem naczynia na ladzie baru, po czym już normalnym krokiem wróciłem na swoje miejsce. Patrząc się w jego kierunku, postanowiłem nic nie mówić, gdyż mógłbym go jeszcze bardziej wystraszyć.
- Yo-Yondaime..?! – w końcu raczył coś powiedzieć właściciel Ichiraku Ramen. Szczerze powiem, że jego pytanie wielce mnie zaskoczyło, chociaż spotkałem się już z tym określeniem, gdy ktoś na mnie patrzył.
- Sumimasen, ale nie – gdy to powiedziałem, spuściłem wzrok ale przed tym dostrzegłem lekkie rozczarowanie na twarzy staruszka. Mężczyzna bez słowa, zaraz zniknął na zapleczu i po chwili pojawił się ponownie z jakimś grubym albumem w reku. Położył go na blacie tuż przed moimi oczyma i otworzył, tak że akurat wypadło na środkową stronę. Przez chwilę oglądałem zamieszczone tam zdjęcia, aż w końcu zawiesiłem wzrok nad jednym zdjęciem z podpisem „Yondaime – 4 Hokage”. Normalnie szczęka mi opadła, gdy się mu przyjrzałem.
- Tak chłopcze... jesteś zabójczo podobny do Czwartego Hokage.. – po chwili wahania, powiedział kucharz.
- A-ale jak to możliwe..? Przecież nie jestem z nim spokrewniony..! – rzekłem, pytając jednocześnie i spojrzałem w kierunku kucharza, który wzruszył ramionami na moje słowa, po czym zamknął album i powrócił na zaplecze. W tym momencie do Ichiraku weszła pewna kobieta.
- Ależ jesteście spokrewnieni.. – rzekła, a gdy się odwróciłem to od razu ją rozpoznałem.
- Hokage-sama.. skąd ta myśl..?
- A no bo widzisz Naruto, może powiem wprost.. Yondaime był twoim ojcem – kobieta podeszła od mnie i zajęła miejsce obok. Wnet powrócił do nas właściciel baru..
- Podać coś..? – spytał.
- Tak.. po proszę ramen – odparłem i się szeroko uśmiechnąłem.
- Dla mnie proszę kieliszek sake – powiedziała Godaime. Puściwszy spojrzenia kucharzowi powróciliśmy do poprzedniego tematu. Szczerze powiem, że Piąta zaskoczyła mnie tym stwierdzeniem.
„Czwarty Hokage był moim ojcem.. i poświecił się dla dobra wioski.. to się nazywa bohaterski czyn..” – zamyśliłem się, co wywołało nie lada uśmiech na twarzy Godaime.
- Naruto.. pewnie się zastanawiasz co ja tak wcześnie dzisiaj wstałam..? – po chwili milczenia, spytała z troską w głosie.
- Nie.. ale rzeczywiście jest to zaskakujące – kobieta ponownie się do mnie uśmiechnęła, po czym otrzymaliśmy zamówione rzeczy, ja miskę ramen a ona sake. Blondynka wzięła łyk tego boskiego trunku, po czym skierowała swój wzrok na katanę chłopaka.
- Naruto, powiedz od kiedy to ty używasz katany..?
- Ooo… będzie już z 4 miesiące.. tak wiem, że to troszeczkę dziwne, ale to długa historia.
- Dobrze.. na razie nie musisz mi jej opowiadać. – między nami zapadło chwilowe milczenia – Wyczuwam, że chyba chciałeś się o coś mnie zapytać..?
- Nie zapytać, lecz prosić.. – odparłem, biorąc do ust kolejną porcję pysznego ramen.
- O co..? – moje słowa najwyraźniej wywołały u niej zaciekawienie.
- Chodzi o to... że skoro mam dziś pokazać Wam czego się nauczyłem przez ostatnie cztery lata, to niezależnie od tego jak potoczy się moja walka z Kakashim-sensei, chciałem prosić abyś jej nie przerywała.
- Dlaczego..? – spytała zaskoczona.
- Bo widzisz Tsunade-sama.. poznałem jedną technikę walki, którą chciałbym zaprezentować.
- Dobrze.. ale pod jednym warunkiem..!
- Jakim, Godaime Hokage..? – w tym momencie spojrzałem w te jej brązowe oczy.
- Że nikomu nic się nie stanie… ponieważ mniej więcej wiem na co cię stać. – kobieta szeroko się do mnie uśmiechnęła.
- Dobrze.. Hokage-sama, postaram się cię nie zawieść. – szybko dokończyłem swoje danie, położyłem pieniądze na ladzie, wstałem, ukłoniłem się w geście pożegnalnym, po czym opuściłem bar Ichiraku Ramen.
„Naruto… widać że naprawdę się zmieniłeś… pierwszy raz poczułam się jak prawdziwa Hokage, będąc w twoim towarzystwie. Jeszcze nigdy, jak Cię znam, nie wyrażałeś się z takim szacunkiem w rozmowie ze mną...” – gdy blondyn opuścił jadalnie, Tsunade-sama pomyślała i również dokończyła swój napitek. Gdy przyszedł kucharz, zabrała pieniądze chłopaka, mówiąc aby wystawił rachunek dla Hokage. Staruszek lekko się zdziwił, ale posłusznie wykonał polecenie przywódczyni swojej wioski.
~ ~ ~
>>> Dom państwa Yamanaka <<<
Tym czasem w innej części wioski, właśnie zaczęła dochodzić godzina 08:15 rano. Promienie słońca nieubłaganie poczęły wpadać przez odsłonięte okno pokoju, w domu pewnej blądwłosej kunoichi. Leniwie, przetarła swe zaspane oczy, po czym bardzo nie chętnie je otworzyła. Od razu pierwsze promyki słońca, poczęły drażnić jej błękitne tęczówki, które powoli zaczęły na nie reagować prawidłowo. Dziewczyna usiadłszy na brzegu swego łóżka, jeszcze tylko się przeciągnęła i spojrzała na zegarek stojący tuż obok.
- CO..?! Już 08:15..!! – rzekła zaskoczona swym nad wyraz długim snem.
„Czyżby mój długi sen był spowodowany powrotem Uzumakiego do wioski..? Nie.. co ja wygaduje.. przecież ten idiota nigdy nic więcej dla mnie nie znaczył, jak tylko zwykły przyjaciel.. wiec skąd taki długi sen u mnie..?” – blondynka podrapała się po głowie. Wzruszywszy ramionami, na znak obojętności na swe dziwne myśli, poszła do łazienki odbyć poranną toaletę.
~ ~ ~
>>> Dom państwa Haruno <<<
Dokładnie w tym samym czasie co w pokoju Yamanaki, w innej części wioski, w innym domu, również przez okno poczęły padać pierwsze promienie słońca dokładnie na zamknięte oczy, pewnej różowo włosej kunoichi. Dziewczyna, czując jak promienie słońca co raz bardziej grzeją ją w powieki, również bardzo niechętnie je otworzyła. Od razu spojrzawszy na zegarek, szeroko otworzyła oczy ukazując światu swoje zielone tęczówki.
- Nie możliwe.. zaspałam..!! Jest już 08:15..!! – powiedziała pod nosem, lekko oburzona, po czym bez ceregieli szybko się zebrała i poszła do swojej łazienki. Po około 15 minutach, wyszła czysta i pachnąca, z nadzieją iż szybko odzyska swego blondyna.
„Kurczę.. gdyby nie to że zaspałam, to jeszcze bym się wyrobiła.. a tak to spotkam się z nim dopiero na tym polu treningowym..” – zielonooka pomyślawszy nad tym co się stało, ubrała codzienne ciuchy, związała opaskę Shinobi na głowie, zabrała jeszcze broń i poszła do kuchni na małe co nie co.
~ ~ ~
>>> Dom państwa Yamanaka <<<
Tak jak w przypadku Sakury, Ino również poranna toaleta zajęła 15 minut. Po wyjściu z łazienki, szybko ubrała codzienne ciuchy, zawiązała opaskę Shinobi w tali, zabrała swoją broń w postaci shuriken’ów i kunai, po czym poszła do kuchni na śniadanie.
„Jestem bardzo ciekawa, co dziś nam zaprezentujesz Naruto… czego się nauczyłeś, przez te długie 4 lata..” – dziewczyna wchodząc do kuchni, od razu zobaczyła swoją mamę, siedząca przy stole i pijącą poranną kawę.
- A co ty dzisiaj tak wcześnie wstałaś..? – spytała Ino.
- Równie dobrze mogłabym spytać o to samo ciebie..? – odparła kobieta, spoglądając podejrzliwym wzrokiem na córkę.
- Dobrze.. powiem wprost.. wczoraj do wioski powrócił nasz przyjaciel.. Naruto Uzumaki. Za 30 minut ma odbyć pokazowa walkę z Kakashi’m Hatake – blondynka powiedziała wszystko zgodnie z prawdą.
- Rozumiem.. idziesz do chłopaka – matka dziewczyny szeroko się uśmiechnęła, po czym wzięła kolejny łyk porannej kawy.
- Tak.. NIE, ON NIE JEST MOIM CHŁOPAKIEM.. tylko przyjacielem – niebieskooka lekko się oburzyła i jednocześnie zdziwiła, pytaniem matki.
- Dobrze, już dobrze.. ja tylko żartowałam – kobieta, opuściwszy gazetę, szeroko się uśmiechnęła. Blondynka o niebieskich oczach, przyjąwszy do świadomości słowa swojej matki, bez słowa i z obrażoną miną wyszła z pomieszczenia kuchennego i skierowała się do drzwi.
- A śniadanie..?! – krzyknęła pani Yamanaka.
- Nie jestem głodna.. – odparła dziewczyna, po czym szybkim ruchem dłoni otworzyła drzwi, by po chwili zniknąć za nimi.
~ ~ ~
>>> Dom państwa Haruno <<<
- Dzień dobry.. – powiedział lekko zaspanym głosem, gospodarz domu. Gdy pan Haruno wszedł do kuchni, zaraz dostrzegł kręcącą się w niej, swoją córkę. Z lekkim zdziwieniem na twarzy, po chwili wzruszył ramionami, po czym zajął miejsce przy stole. Sakura tym czasem, szybko przygotowała sobie niewielkie śniadanie i herbatę. Zająwszy miejsce przy stole obok ojca, bez słowa zabrała się za konsumowanie porannego posiłku.
- Sakura..?
- Tak..? – dziewczyna z pełnymi ustami, od razu zareagowała na pytanie ojca.
- Czy wszystko gra… gdzie się tak śpieszysz…? – pan Haruno lekko zaniepokoił się o stan swej córki. Dziewczyna w niewiarygodnie szybkim tempie pochłonęła śniadanie, a na koniec wszystko popiła letnią herbatą.
- Ależ oczywiście… a gdzie się śpieszę, to na pole treningowe nr 5 – różowo włosa odparła zgodnie z prawdą.
- Hmm… rozumiem, tylko proszę nie wróć za późno do domu.
- Dobrze.. paaa… - dziewczyna krzyknęła i zaraz zniknęła za drzwiami wyjściowymi.
~ ~ ~
Zielonooka idąc uliczkami wioski, jeszcze do końca nie strawiwszy szybkiego śniadania, przez ten cały swój pośpiech poczuła nagły ból brzucha, a po kolejnej dłuższej chwili poczuła mdłości, co ją zaprowadziło wprost do najbliższych krzaków.
- Yeeeh, fuj.. przez ten cały pośpiech zwróciła właśnie śniadanie.. – dziewczyna skrzywiła się na samą myśl okropnego zdarzenia jakie właśnie nastąpiło. Różowo włosa wciąż trzymając się rękoma za brzuch, już spokojniejszym krokiem dowlokła się do niewielkiego strumyka, płynącego przez park w zachodniej części wioski, po czym szybko uklękła nad jego brzegiem i kilkoma haustami napiła się klarownie czystej wody.
- Ooo tak, od razu mi lepiej. – Sakura usiadłszy na zielonej trawce, poczuła jak słońce powoli zaczyna coraz mocnej przygrzewać. Po kilku minutowym takim bezczynnym siedzeniu, dziewczyna ponownie stanęła na równe nogi, po czym na powrót poczęła kierować się w stronę pola treningowego nr 5.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto




Ale mi beznadziejna wyszła ta notka..!! A jak wy uważacie..?? – Pozdrawiam i zapraszam do komentowania ^^

PS. – Nie powiadomiłem o tej notce nikogo, gdyż już wyjechałem, a notka pojawiła się automatycznie. Nie ma mnie od 14.08.2008 do 20.08.2008 – Pozdrawiam i zapraszam do komentowania ^^

064. Co się zmieniło?


<<< Odcinek ukazał się 13 sierpnia 2008 roku >>>



>>> Wioska Ukryta w Liściach <<<
Po ponad 10 miesiącach, od opuszczenia wioski Ukrytej w Liściach przez Naruto, pod bramą tejże właśnie osady, zjawił się młody chłopak o blond czuprynie. Jego włosy są troszeczkę dłuższe i gęściejsze, lekko opadające na oczy. Ubranie ma podobne, do tego w którym chodził Uzumaki. Na nogach ma czarne buty, dokładnie kryjące stopy. Spodnie i kurtka już nie są dresowe, lecz zrobione z materiału znacznie odporniejszego na podarcie czy podziurawienie z pomarańczowymi elementami na ramionach, rękawach i nogawkach. Dłonie z kolei przykrywają skurzane rękawiczki z obciętymi palcami i przyczepionymi, metalowymi ochraniaczami po zewnętrznej stronie dłoni. Co ważniejsze, ma on na plecach uczepiony miecz samurai’ski, a na nodze jak na ninje przystało, kaburę na shuriken’y i kunai’e.
- Minął tylko rok, a to miejsce niczym się nie odróżnia, od tego które pamiętam – powiedziałem pod nosem, szeroko się uśmiechając, lecz gdy dostrzegłem, że moja osoba przykuła uwagę strażników, moja mina zaraz spoważniała. Stojąc dokładnie w bramie, sięgnąłem prawą ręką za siebie i wyciągnąłem miecz. Moje zachowanie chyba wzbudziło lekki niepokój u strażników, którzy bacznie mi się przyglądali, bo gdy spojrzałem w ich kierunku, dostrzegłem lekką obawę w ich oczach. Jednak, ja nie mając złych zamiarów i aby nic złego sobie o mnie nie pomyśleli, lewą ręką, z tylnej kieszeni spodni, wyciągnąłem kawałek materiału, którym za chwilę przejechałem w tą i z powrotem po ostrzu miecza. Po tej czynności, schowałem broń na swoje miejsce i powolnym krokiem zacząłem się kierować w stronę dobrze znanych mi ninja. Jest teraz pora jesienne, więc słońce już tak mocno nie przygrzewa, jak kilka miesięcy temu, ale i tak potrafi czasem nieźle dać w kość.
- Ohayo Kotetsu, ohayo Izumo.. – po podejściu na stosowną odległość, przywitałem się z szerokim uśmiechem, od ucha do ucha.
- O-ohayo... chwila, kim jesteś i skąd znasz nasze imiona..?? – spytał Kotetsu, troszeczkę podenerwowany.
- N-no właśnie.. i czego tu szukasz..?? – dodał Izumo.
- Nie poznajecie mnie..?? – spytałem.
- Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek cię widział czy znał.. – odparł szybko Kotetsu.
„A tak.. ale ze mnie idiota... przecież, nie mam na czole przewiązanej opaski naszej wioski..” – pomyślałem i chwyciłam ręką za siebie, do torby wiszącej na moim biodrze, na co chunini zareagowali wyciągnięciem kunai.
- Spokojnie.. chyba nie chcecie ze mną walczyć..?
- Nie.. ale wolimy dmuchać na zimne, bo nie wiemy co zamierzasz..!!
- Hahaha.. – głośno się zaśmiałem i aby im nerwy nie puściły, szybko wyciągnąłem z za siebie rękę. Trzymając za jeden koniec opaski, pokazałem im ją dokładnie, po czym zawiązałem na czole, podwiązując tym samym włosy opadające na oczy. Gdy opuściłem ręce i ponownie na nich spojrzałem, chunini również opuścili broń, po czym zaraz ją schowali.
- Teraz mnie poznajecie..?? – ponownie spytałem i się uśmiechnąłem.
- Chyba tak.. już chyba gdzieś cię widziałem.. – zamyślił się Izumo.
- N-Naruto..? – spytał Kotetsu.
- No nareszcie.. hahaha.. – wybuchnąłem gromkim śmiechem, trzymając się rękoma za brzuch.
- Sumimasen Naruto, za nasze zachowanie.. ale ostatnio jesteśmy jacyś, lekko podenerwowani.
- Nic nie szkodzi.. i tak się nieźle ubawiłem obserwując was.
- No tak..! A jak ty byś zareagował, widząc nieznajomego z mieczem samurai’skim w ręku..? – zaraz oburzył się Izumo.
- Podobnie jak wy.. – odparłem z już poważniejszą miną. Po tej wymianie uprzejmości, jeszcze chwile z nimi pogadałem i się wspólnie pośmialiśmy, lecz przyszedł czas na odwiedzenie Hokage. Pożegnałem się ze strażnikami i z szerokim uśmiechem poszedłem do biura Godaime, aby zameldować o swym powrocie. Idąc przed siebie przez wioskę, dostrzegłem wiele spojrzeń na swojej osobie. Ludzie bacznie mi się przyglądali, tak jakby nigdy nie widzieli Shinobi, ale co mnie najbardziej zaskoczyło, to ich komentarze..
- Czy to możliwe.. czy to może być on..?
- Nie.. przecież 4 Hokage nie żyje już od dawna..
- To w takim razie, kto to jest..?!
- Ten chłopak jest taki podobny do Yondaime..!
Słyszałem wiele identycznych komentarzy, które z początku bardzo mnie zaciekawiły, ale zaraz zaczęły strasznie irytować.. – „Czyżbym aż tak się zmienił.. o co tu chodzi..?” – powtarzałem sobie w myślach to jedno pytanie. Moje przemyślenia, zaraz musiałem skończyć, ponieważ dotarłem już na miejsce.
~ ~ ~
Gdy niebieskooki blondyn odszedł spod bramy w kierunku biura Godaime Hokage, z innej strony wioski, po dosłownie 10 minutach, podeszła do strażników różowo włosa kunoichi z równie szerokim uśmiechem, co blondyn.
- Patrz.. idzie Sakura..! – zaraz odezwał się Izumo do swego kolegi.
- Taaa... a to się dziewczyna ucieszy, jak jej zaraz powiemy o powrocie Naruto – odparł Kotetsu, wygodnie zasiadając na krześle w swoim posterunku.
- Ohayo..!! – po chwili przywitała się zielonooka, podchodząc bliżej.
- Witaj Sakura.. niech zgadnę, przychodzisz po meldunki dla Hokage..?
- Hai.
- No to powiemy ci, że nie wiele ich... a dokładniej, od rana tylko jeden.
- Jeden..? – zdziwiła się dziewczyna – a jaki..?
- Hehe.. – zaśmiał się pod nosem Kotetsu.
- A taki, że do wioski wrócił Uzumaki Naruto..! – uśmiechnął się Izumo.
Różowo włosa, jakby lekko drgnęła. Gdy usłyszała TO imię, zaraz poleciały jej łzy z oczu. Jej nogi nagle zrobiły się miękkie jak z waty, a serce poczęło szybciej bić. Lecz dziewczyna, zaraz oprzytomniała i spróbowała coś powiedzieć.
- To.. to.. to.. – zaczęła się jąkać.
- Gdzie poszedł..? – przerwał jej chunin.
- T-tak.
- A no prosto do biura Hokage – odparł Kotetsu, uśmiechając się do niej promiennie.
- Arigato gozaimasu..!! – zielonooka podziękowała za informacje, po czym niezwłocznie pobiegła do biura swojej mentorki na rychłe spotkanie z Uzumakim. Dziewczyna biegnąc przez wioskę, ile sił w nogach, w szybkim tempie dotarła na miejsce i bez pukania wparowała do biura Hokage.
- NARUTOOOO..!!!!!! – krzyknęła i się zatrzymała w odległości 2 metrów od chłopaka, tuż pod drzwiami pomieszczenia.
~ ~ ~
Gdy tak spokojnie rozmawiałem z Tsunade-sama o tym, co było i o tym, co będzie dalej, nagle usłyszałem bardzo znajomy krzyk. Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem Sakurę stojącą przede mną z zaszklonymi, od łez, oczyma. Przez kilka najbliższych chwil, przyglądaliśmy się sobie, gdy nagle zielonooka szybko do mnie podeszła i rzuciwszy się na szyję, rzekła...
- Naruto.. jak ja za tobą tęskniłam..!
- S-Sakura-chan.. – jedyne słowo, jakie zdołałem z siebie wydobyć w tym momencie, to właśnie było jej imię. Zaraz i ja ją objąłem, tym samym odwzajemniając uścisk, który po chwili musiałem zakończyć, bo Hokage lekko się zirytowała.
- Ekhm.. no już, Sakura wystarczy tych czułości – powiedziała stanowczym głosem.
- Sumimasen Godaime – zielonooka zaraz mnie puściła i stanęła obok, a ja z powrotem odwróciłem się przodem do Tsunade.
- A więc Naruto.. czyli postanowiłeś już zostać w wiosce na dobre..? – kobieta spojrzała na mnie swoim brązowym spojrzeniem. Oczywiście zaraz odwzajemniłem jej gest i spojrzawszy na Sakurę, odparłem krótko i zwięźle..
- Hai.. Godaime Hokage.
- Cieszy mnie to i Sakurę pewnie też..? – uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na różowo włosą.
- Jeszcze jak..!! – dziewczyna mówiąc to, chwyciła mnie mocno za rękę.
- Skoro wszystko ustalone.. to Naruto, jutro o 9 rano na polu treningowym numer 5, odbędziesz pokazową walkę z Kakashim Hatake.
- Jak to..? – zdziwiłem się jej słowami.
- Chodzi mi oto, abyś pokazał nam wszystkim, czego się nauczyłeś w ciągu ostatnich 4 lat – kobieta zrobiła chytry uśmieszek.
- Przepraszam, ale co ma Pani na myśli, mówiąc „nam wszystkim”..??
„Nie możliwe, on się do niej zwrócił.. PANI..?!” – zdziwiła się Sakura wypowiedzią blondyna.
- Boże, chodzi mi o mnie i kilku jouninów.
- Aha.. rozumiem.. – odparłem i się szeroko uśmiechnąłem.
- A teraz wybaczcie, ale mam jeszcze sporo pracy i muszę was wyprosić – po krótkiej ciszy, jaka zapadła po mych słowach, Hokage machnęła ręką na znak, abyśmy już sobie poszli. Razem, z Sakurą odwróciliśmy się do niej na pięcie, po czym wyszliśmy z pomieszczenia, zatrzaskując za sobą  drzwi.
- Naruto, nie wiesz jak ja za Tobą tęskniłam.. – nagle zielonooka odwróciła się do mnie przodem i mówiąc tych kilka słów, wtuliła głowę w mój tors.
- Sakura, ja również bardzo za tobą tęskniłem, ale… – tu przerwałem i spojrzałem jej w oczy – ...ale minęło tyle czasu i zapewne sporo się zmieniło, gdy mnie nie było i teraz ponownie nie mam pewności, co do naszych wzajemnych uczuć. – gdy skończyłem, natychmiast zobaczyłem kropelki łez w kącikach oczu różowo włosej. Dziewczyna nic mi nie odpowiedziała, tylko zaraz ponownie wtuliła się we mnie, po czym powolnym krokiem udaliśmy się w stronę wyjścia z budynku Hokage.
- Naruto.. może przeszedł byś się ze mną na ramen..? – gdy wyszliśmy przed budynek piątej, po chwili spytała zielonooka, lecz ja poczułem, ze jeszcze nie jestem gotowy do ponownego chodzenia z nią na randki.. tak więc nie pozostało mi nic innego, jak..
- Przepraszam, ale odmówię.. jestem zmęczony podróżą, a jutro mam jeszcze walczyć z Kakashim-sensei, więc najlepiej powrócę do domu odpocząć – gdy to powiedziałem, dziewczynie dosłownie szczeka opadła, oczy ponownie się zaszkliły od licznych łez, lecz z jej ust nie padło żadne słowo sprzeciwu. Puściłem ją, po czym sam, powolnym krokiem skierowałem się ku domowi.
„Naruto.. co się zmieniło przez ten nie cały 1 rok.. znowu stałeś się nie dostępny.. za bardzo Cię nie rozumiem, ale jak będzie trzeba, to poczekam..” – Sakura, przyglądając się, jak jej obiekt westchnień, powoli oddala się od niej, spuściła głowę w geście smutku i lekkiego rozczarowania, po czym sama poszła na wcześniej wspomniany ramen.
„A może ty się w jakiś sposób dowiedziałeś o moim dwumiesięcznym pobycie w Akatsuki..? Nie, gdyby tak było, słowem byś się do mnie nie odezwał, a jednak coś powiedziałeś, więc w czym rzecz..??” – zielonooka po kilku minutach spaceru, dotarła do rozbudowanej wersji budki Ichiraku Ramen.
„Przepraszam cię Sakura-chan, to co ci przed chwilą powiedziałem nie jest prawdą. Wiem że mnie kochasz, bo widzę to w twoich oczach i ja też cie nadal kocham, ale póki nie uporam się z większym problemem, nie chce cię narażać na niebezpieczeństwo z mojej strony…” – nie dokończyłem mojej myśli, gdyż na swej drodze spotkałem dziewczynę o blond włosach. Gdy podniosłem wzrok do góry, dostrzegłem niebieskie oczy we mnie wpatrzone oraz jej szczery uśmiech, który zapewne płynie prosto z jej serca, choć kto wie czy to jest akurat prawdą.
- Witaj Naruto, kopę lat. – powiedziała, uśmiechając się do mnie promiennie.
- Witam… przepraszam, ale kim jesteś i skąd znasz moje imię..? – spytałem w odpowiedzi, bacznie się jej przyglądając i mierząc wzrokiem od stóp po głowę.
- To ja.. Ino Yamanaka, nie poznajesz mnie..?
- Ino Yamanaka..? Ach tak.. już sobie przypomniałem, wybacz.. w końcu nie widziałem cię dobre 4 lata.. – szeroko się uśmiechnąłem, drapiąc ręką w tył głowy – „..rany, ale ona się zmieniła, nie do poznania, to już nie jest ta sama głupia blondynka, co kiedyś..” – zaraz pomyślałem, spoglądając w te jej błękitne oczy.
- Naruto.. czemu mi się tak przyglądasz..? – po chwili, spytała lekko zawstydzona moim spojrzeniem.
- P-przepraszam Cię.. ale zmieniłaś się od tamtego czasu.. wyładniałaś, że aż trudno oderwać od ciebie wzrok. – palnąłem, pierwsze co mi ślina na język przyniosła i się szeroko uśmiechnąłem.
„Naruto.. jesteś słodki..” – pomyślała Yamanaka, odwzajemniając uśmiech blondyna.
- Arigato..!! – dziewczyna podziękowała za komplement, a na jej policzkach pojawił się spory rumieniec, co Uzumaki doskonale zauważył.
- I-Ino..?!
- Tak.. słucham..?
- Jeśli jutro rano nie masz nic lepszego do roboty, to możesz przyjść o 9 rano na pole treningowe nr 5...
- Po co..? – blondynka zaciekawiła się moją propozycją.
- Mam, Godaime Hokage i innym jouninom, pokazać czego się nauczyłem w ciągu tych 4 lat, w walce z Kakashim Hatake.
- Pewnie, że przyjdę.. sama jestem ciekawa co nam zaprezentujesz.. – dziewczyna szeroko się do mnie uśmiechnęła, po czym zrobiła coś, czego nigdy w życiu bym się nie spodziewał. Powoli do mnie podeszła i gdy dzieliła nas już nie wielka odległość, powiedziała…
- To do zobaczenia jutro, Naruto. – …i pocałowała mnie w policzek, po czym poszła dalej, w tylko sobie znanym kierunku.
- S-sayonara.. – odrzekłem i dalej nie wierząc w to co się właśnie wydarzyło, po chwili kontynuowałem powrót do domu.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





Hehehehe ^^ i jak się wam podobał ten odcinek..? – ciekawie się zaczynia, nie..? Z jednej strony Sakura, z drugiej Ino, a z trzeciej.. pokaz umiejętności Naruto.. – oj tak, będzie się działo w kolejnych nociach..!! Pozdrawiam i zapraszam do komentowania :D:D

063. Zagrożone dalsze życie

Dzisiejsza notka jest znacznie krótsza od poprzedniej, a co o tym zadecydowało..? Nie mam zielonego pojęcia ^^ - no, ale dosyć już tego przynudzania, pozdrawiam i zapraszam na chwilę relaxu…



<<< Odcinek ukazał się 10 sierpnia 2008 roku >>>



>>> Tydzień drogi od wioski Ukrytej w Liściach <<<
Tumany pyłu, pomieszane z piachem i kurzem, jakie powstały w czasie miażdżącej fali uderzeniowej, teraz już powoli zaczynają padać. Miejsce wybuchu i najbliższa jego okolica, dosłownie została zamieniona w jeden wielki krater, a wciąż spadające z nieba kawałki gruntu, robią nie lada zamieszanie w zniszczonej przyrodzie. Po kilku godzinach, gdy wszystko się już uspokoiło, a na dnie krateru spoczywa nieprzytomny i cały Naruto Uzumaki, na jego obrzeżach nagle zjawiła się grupka 20 shinobi wioski piasku. Stanąwszy w rzędzie nad tą wielką przepaścią, ich licznym oczom ukazał się ogrom zniszczeń, jakie powstały w momencie uszkodzenia pieczęci, wiążącej Kyuubiego w ciele błękitnookiego.
- C-co tu się stało..? – Spytała wielce zaskoczona Temari, dokładnie się rozglądając. Jej oczy, widząc zniszczone połacie leśne, jak i ten ogromny krater, momentalnie zalały się licznymi łzami. Lecz aby jej towarzysze nie zobaczyli, że ona jednak ma serce, zaraz szybkim ruchem dłoni, wytarła łzy, rozmazujące tusz pod oczami. Dziewczyna nagle zobaczyła na horyzoncie liczne słupy czarnego dymu, co by mogło tylko wskazywać, iż niszczycielska siła dotarła do miasta położonego dokładnie w miejscu tych licznych słupów dymu.
- Dobra, słuchajcie… – po chwili zwróciła się do swoich towarzyszy – …10 z was, ma się udać w tamtym kierunku i zrobić rozpoznanie, a reszta pozostaje i zabiera się za szukanie ewentualnych świadków tego, co tu się stało.
- Hai Temari..!! – Wszyscy odkrzyknęli zgodnie i w mgnieniu oka się rozdzielili. Jedynie dziewczyna nie ruszyła się z miejsca, gdyż spojrzawszy w dół krateru, dostrzegła nie wyraźną sylwetkę skulonego chłopaka, tak na oko 2 lata młodszego od niej. Blondynka zrobiwszy zamyślona minę, poczęła zastanawiać się nad…
„Zaraz, ja już gdzieś widziałam te blond czuprynę..” – Podparłszy brodę ręką, po chwili poczuła lekki wiaterek, który wzbił w powietrze liście poprzewracanych drzew, a jej włosy połączone w dwa duże kuce, poczęły swobodnie trząść się w rytm jego podmuchów. Blondynka nie czując w powietrzu ani krzty chakry, jakiegokolwiek przeciwnika czy nieprzytomnego blondyna, powoli poczęła schodzić stromym zboczem. Robiąc krok za krokiem, dziewczyna nagle dostrzegła poruszenie w dole, a do jej uszu doleciał niewyraźny odgłos jęczenia…
~ ~ ~
- Ooo moja głowa.. – Gdy się ocknąłem, poczułem nagły ból głowy, zupełnie jakby mnie, kto ze skały zrzucił. Próbując podnieść się z wilgotnej ziemi, momentalnie poczułem przeszywający ból w łokciach, które natychmiast musiałem ponownie zgiąć, w wyniku czego z powrotem opadłem na glebę. Ponownie otworzywszy oczy, tym razem poruszyłem nogami, i też poczułem przeszywający ból w kolanach i kostkach. Zaraz dokładnie sobie wszystko przypomniałem. No prawie wszystko, gdyż moja pamięć sięga do chwili zderzenia z elektrycznym pociskiem, a zaraz potem już mi się film urwał.
- Naruto..? – Nagle mych uszu dobiegło znajome wołanie. Po chwili usłyszałem kroki, a zaraz uklękła przy mnie jakaś dziewczyna. Mimo wielkiego bólu przeszywającego całe moje ciało, postanowiłem odwrócić się na plecy, tak aby moc spojrzeć jej w oczy.
- Spokojnie, nic ci nie grozi… – gdy się poruszyłem, zaraz poczułem dłoń na swym ramieniu – …nie ruszaj się, zabierzemy cię do lekarza. – Jej głos zdał mi się bardzo znajomy, a gdy ponownie się odezwała aby zwołać innych, rozpoznałem ją.
„Temari..? Skąd ona się tu wzięła..? I co się stało gdy zemdlałem..?” – Zaraz zadałem sobie kilka znaczących pytań, lecz nie odnalazłem na nie w tej chwili odpowiedzi, gdyż znowu poczułem ból głowy.
~ ~ ~
Nagle wszystko poczerniało, a ja sam znalazłem się w jakimś ciemnym korytarzu, który jest zalany wodą aż po kostki. Gdy zrobiłem krok na przód, zaraz rozpoznałem to dziwaczne miejsce, którym jest moja dusza.
- Witaj Naruto… jak się czujesz..? – Nagle odezwał się znajomy głos, a za stawową kratą pojawiły się krwisto czerwone ślepia.
„Kyuubi..? C-co sie stało..?” – Spytałem.
- Jakby ci to powiedzieć… ale w wyniku naszego starcia z tym Uchiha Sasuke… została uszkodzona pieczęć wiążąca mnie w twoim ciele. – W tej chwili dopiero dostrzegłem naderwany jeden z boków karteczki naklejonej na kracie. Zaraz przeszedł mi po plecach lodowaty dreszcz, co doskonale zostało zauważone przez demona.
- Widzę Naruto lekkie zwątpienie w twoich oczach. Czyżbyś się obawiał mojego uwolnienia się..?! – Głos demona z łagodnego jaki słyszałem ostatnimi czasy, nagle zmieniła się na szyderczy ton, tak jakby Kyuubiemu nagle spodobała się wizja uwolnienia. Nic mu nie odparłem, gdyż moje myśli teraz zajęte są rozważaniem ewentualnego sposobu nie dopuszczenia takiej możliwości. Tylko, że w jaki ja niby sposób mam naprawić taką pieczęć..? Nigdy się nad tym nie zastanawiałem wcześniej, nawet przez myśl mi nie przeszło, iż kiedykolwiek przyjdzie mi się zmierzyć z taką sytuacją.
- Chłopcze, cokolwiek sobie teraz o tym wszystkim myślisz, chciałbym cię zapewnić, że do póki pieczęć jest cała, to nic ci nie grozi… – jego głos momentalnie na powrót przyjął przyjacielski wyraz, co sprawiło mi niebywałą ulgę i całe napięcie zaraz gdzieś się ulotniło, lecz jego słowa trochę mnie zaniepokoiły – …ale wiedz, że jeśli ona zostanie ostatecznie zerwana, to nie gwarantuję twojego przeżycia w momencie jej zerwania..!!
- Co..?! A co się może stać..? – Spytałem drżącym głosem – Albo nie, nie chcę wiedzieć co się może stać..!! – Dodałem po chwili milczenia.
- Doskonale rozumiem twoje obawy. Naruto, mimo iż nie zawsze dobrze się między nami układało, wiedz że cię polubiłem, ciebie i twój temperament.
- Co..? Własnym uszom nie chce mi się wierzyć..!
- Dlatego postanowiłem nie dopuścić do twojej śmierci..! – Demon nagle zniknął mi z pola widzenia, dzięki czemu zapadłą martwa cisza, a w chwilę potem, widok przed moimi oczami ponownie całkowicie poczerniał, a ja sam oddaliłem się od klatki Kyuubiego i powróciłem do świata żywych.
* * *
>>> Pustynia w Suna-Gakure <<<
- Już nie daleko, zaraz dojdziemy.. – Ponownie usłyszałem znajomy głos, a gdy lekko uchyliłem powieki, od razu zostałem porażony ostrymi promieniami porannego słońca, teraz świecącego na błękitnym nieboskłonie. Zaraz poczułem że już nie znajduję się na błotnistej glebie, tylko leżę na prowizorycznie skleconych noszach, a sztywne patyki na których leżę, wpijają mi się w plecy, co raczej nie jest najprzyjemniejsze. Niesiony przez 4 mężczyzna w kamizelkach należących do shinobi piasku, zrozumiałem że chyba nic mi nie grozi. Ponownie poruszyłem ramionami i nogami i tym razem już nic mnie nie zabolało.
- T-temari… – po chwili wymamrotałem imię mojej opiekunki, która słysząc moje wołanie, spojrzała na mnie i się promiennie uśmiechnęła – Arigato. – Odwzajemniłem jej szczery uśmiech. Dziewczyna przez chwilę, idąc w idealnej ciszy tuż obok noszy, utkwiła swym ciemno-niebieskim wzrokiem w błękitnych oczach blondyna, w nią wpatrzonych.
„Cholercia, gdy on tak się na mnie patrzy to czuje że zaczynam się rumienić..!” – Pomyślała Temari, po czym szybko odwróciła wzrok i przyspieszyła kroku, aby wysunąć się na przód swojego oddziału. Blondynka minąwszy w milczeniu prowadzącego shinobi, w krótkim tempie oddaliła się od nich wszystkich na znaczną odległość.
„To chyba już drugi raz, gdy jestem ratowany przez shinobi piasku, a zwłaszcza przez ta niezwykła dziewczynę. Kuso..! Będę musiał się jej kiedyś jakoś odwdzięczyć..” – Pomyślałem, po czym zgrabnym ruchem wstałem i zeskoczyłem z noszy, co kompletnie zbiło z tropu niosących mnie ninje.
- E-ej.. Chwila, moment..! – Usłyszałem za plecami krzyk, a gdy się odwróciłem, zaraz podszedł do mnie jeden z wojowników.
- Słucham..?
- Zaraz.. Czy ty przypadkiem przed chwilą nie byłeś ciężko ranny..? – Mężczyzna zlustrował mnie od stóp po głowę, po czym zrobił lekko zniesmaczoną minę. Ja tym czasem przeciągnąłem się, zrobiłem kilka skłonów, przysiadów i nic.
- Chyba tak… ale jak widać, nic mi nie jest, czuję się jak nowo narodzony. – Odparłem szeroko się do niego uśmiechając, po czym na nowo się odwróciłem i szybko podszedłem do dziewczyny prowadzącej całą tą zgraję.
Shinobi piasku dokładnie przyglądając się blondynowi, po chwili spojrzeli po sobie, wzruszyli ramionami, po czym zostawiwszy nosze tam gdzie się zatrzymali, zaraz przyspieszyli kroku, aby nie co zbliżyć się do swej przywódczyni i niespodziewanego gościa.
- Temari… zaczekaj. – Krzyknąłem równając się z nią.
- Naruto..? Czy ty przypadkiem nie byłeś poważnie osłabiony..? – Spytała odwzajemniając moje spojrzenie i promienny uśmiech.
- Niby tak, ale już się zregenerowałem.
- Rozumiem… – „Co za niezwykły chłopak” – …powiesz mi, co tam zaszło i skąd taki ogromny krater po środku lasu, a raczej tego co z niego pozostało..? – Z początku się zawahałem z udzieleniem odpowiedzi, gdyż nie wiem czy ona wie, iż jestem Jinchuriki.
- Widzisz Temari.. Jakby ci to powiedzieć..? Właśnie wracałem do domu, gdy nagle zostałem zaatakowany przez przyjaciela z byłej drużyny. – Wyjaśniłem, po czym lekko spuściłem wzrok na piaszczystą glebę.
- Jak to przez przyjaciela z byłej drużyny..? Co chcesz przez to powiedzieć..?
- Nic, nic… było minęło, a jeśli następnym razem go spotkam, to już nie będę taki pobłażliwy..!
- Że co..? Naruto.. O czym ty mówisz..? – Blondynka nagle się zatrzymał łapiąc mnie za rękaw kurtki.
- Chcę powiedzieć tylko to, że jeśli przyjdzie mi w przyszłości ponownie z nim walczyć, to go zabije..!! – Krzyknąłem, wyrywając rękaw z jej uścisku. Granatowo oka w milczeniu poczęła przyglądać się swemu towarzyszowi, a widząc jego lekkie rozdrażnienie rozpoczętym tematem rozmowy, postanowiła więcej go nie zamęczać pytaniami.
- Zechcesz spotkać się z naszym Kazekage..? – W końcu odezwała się po kilku minutach milczenia. Spojrzałem na nią i kiwnąłem głową na znak zgody, po czym spojrzałem przed siebie i właśnie do mnie dotarło, że już jesteśmy na miejscu.. że w końcu dotarliśmy do wioski Ukrytej w Piasku. Minąwszy bramę wejściową, dostrzegłem przyglądających mi się innych shinobi piasku, jak i mieszkańców tej wioski. Lecz gdy zobaczyli zaraz obok mnie granatowo oką, po chwili odwrócili oczy w innym kierunku, tak jakby w ich sercach na powrót zagościł spokój. Za mną i Temari, podążyło jeszcze 20 shinobi, którzy byli w tymczasowej drużynie dziewczyny, a po kilku minutowym spacerku dotarliśmy wszyscy od budynku centralnie położonego w wiosce.
- Dobra, no to jesteśmy… – nagle krzyknęła zadowolona Temari – …dziękuje wam za pomoc, możecie się rozejść, a ty Naruto proszę za mną. – dziewczyna promiennie się uśmiechnęła i wprowadziła mnie do środka. Po chwili dotarliśmy do drzwi z wyrytym na nich napisem – Kazekage – w które Temari nie znacznie zapukała.
- Proszę wejść..! – usłyszałem stłumiony krzyk Gaary. Blondynka zaraz otworzyła drzwi na oścież i wprowadziła mnie do środka.
- Witaj czcigodny Kazekage-sama – zaraz nisko się ukłoniłem, w geście pełnym szacunku do kogoś na tak zacnym stanowisku jak Kage wioski Ukrytej w Piasku. Temari bacznie przyglądając się blondynowi, nic nie powiedziała, jedynie oczy rozszerzyła, słysząc jego słowa. Tym czasem czerwono włosy chłopak, słysząc głos Uzumakiego powoli się odwrócił i również na chwilę zaniemówił. Lecz zaraz wyprostowawszy się, spojrzał na dziewczynę, tak jakby oczekiwał od niej tego samego. Granatowo wołosa zaraz również nisko się ukłoniła, a gdy blondyn się wyprostował ona także to uczyniła.
- Witaj Naruto, jak ci minęła podróż..? – spytał Gaara.
- Dobrze, na szczęście miałem bardzo sympatyczne towarzystwo. – wskazałem wzrokiem na zarumienioną Temari.
- Rozumiem… Temari, czy możesz zostawić nas samych..? – Kazekage wskazał dziewczynie wyjście, a jego głosie dało się usłyszeć prośbę. Dziewczyna bez słowa odwróciła się i zaraz wyszłaby zostawić nas w cztery oczy. Momentalnie zapadał między nami grobowa cisza, patrząc się prosto w oczy mojego przyjaciela, dopiero teraz zobaczyłem jak niektóre wydarzenia potrafią zmieniać ludzi.
„Pomyśleć, że ten człowiek kiedyś był bezwzględnym mordercą, a teraz nagle jest kimś kto jak najbardziej zasługuje na rangę Kazekage..” – zaraz promiennie się do niego uśmiechnąłem, a on ku mojemu zaskoczeniu odwzajemnił ten gest, lecz nadal nic mi nie powiedział. Czerwono włosy powoli odwróciwszy się na pięcie, z rękami założonymi z tyłu, podszedł do okna wychodzącego na jedną z ulic jego wioski. Spojrzawszy na błękitne niebo nad nią się rozpościerające, zaraz się odezwał…
- Naruto.. pewnie zastanawia cię, dlaczego chciałem rozmawiać z tobą na osobności..? – lecz nic mu nie odparłem, gdyż odpowiedź jest oczywista.
- Wiem, co zaszło tam w lesie. – tym razem to już kompletnie mnie zaskoczył.
- C-co..? Niby skąd..?
- I jak tam twoja pieczęć..? – Gaara powoli odwrócił się do mnie, a na jego twarzy dostrzegłem bardzo poważną minę.
„Zaraz… ech, nie ma się czego obawiać, zapomniałem że on też jest Jinchuriki.” – zaraz pomyślałem i odetchnąłem z ulgą.
- Trudno się do tego przyznać, ale nie najlepiej.
- Czy wiesz już jak ją naprawisz..? A może nie chcesz tego robić..? Naruto, co zamierzasz..?! – pytania Gaary trochę mnie zaskoczyły, no ale cóż, chyba nie mam innego wyboru, jak tylko na nie odpowiedzieć.
- Czcigodny Kazekage, co do pierwszego pytania, to nie znam na nie odpowiedzi… – na mojej twarzy ukazał się grymas zażenowania – …co do drugiego pytania, to jeszcze wiem co zrobię, a odpowiadając na pytanie trzecie, to jak na razie zamierzam powrócić do wioski Ukrytej w Liściach. – tu to już się szeroko uśmiechnąłem.
- Dobrze.. w takim razie nie będę cie zatrzymywał, tylko mam prośbę.
- Słucham..?
- A raczej obawę.
- No..?
- Czy rozmawiałeś już z Kyuubim o tej pieczęci..? – Gaara najwyraźniej zaczął się o mnie martwić, chyba że jego słowa podyktowane są dobrem jego wioski. Tak, myślę że to raczej będzie to drugie stwierdzenie.
- Gaara.. przyjacielu, oto to ja bym na twoim miejscu nie martwił, wszystko mam pod kontrolą. – uśmiechnąłem się do niego promiennie.
- Chciałbym w to wierzyć… - wyszeptał Gaara, ale tak że Uzumaki tego nie usłyszał.
- Za pozwoleniem, chciałbym powrócić już do domu.. dattebayo..!
- Jasne, proszę bardzo, droga wolna. – chłopak o zielonych oczach, z niewidocznym w nich niepokojem, machnął ręką w kierunku drzwi, a sam na powrót podszedł do okna i zagłębił się we własnych rozmyśleniach.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





…mam głęboką nadzieję, iż powyższy odcinek podobał się wam w prawie takim samym stopniu jak moje poprzednie publikacje ^^ - a co do ukazania się kolejnego odcinka, to od razu informuję, iż proszę się go spodziewać we środę w godzinach wieczornych lub we czwartek w godzinach między 08:00 a 12:00. Pozdrawiam i zapraszam do komentowania ^^