Niby miał się w tym miejscu pokazać
odcinek 252, ale że prace nad nim na razie ugrzęzły w miejscu, postanowiłem
nieco ożywić niniejszego bloga i wstawić dawno temu stworzony OneShot z życia
prywatnego Naruto i Sakury. Pozdrawiam i życzę przyjemnego czytania.
~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Sączył
miętowego drinka z wysokiej szklanki z tak ponurą miną, że aż barmanowi ręce
się trzęsły, gdy podawał mu orzeszki na przegryzkę. Trzymając żelazne
spojrzenie utkwione w jedynym, tylko sobie znanym punkcie przed sobą, w umyśle
odciął się od wszechobecnego gwaru rozmów i huku grającej w tle muzyki.
Przeszukiwał zakamarki własnych wspomnień, by odnaleźć powód, dla którego tego
dnia go unikała, a kiedy w reszcie ją łapał i grzecznie się pytał, o co chodzi…
przewracała oczami i zbywała go standardową wymówką o braku czasu. Za szóstym
razem, w końcu dał sobie spokój i do końca dnia chodził naburmuszony. Dopiero
godzinę temu postanowił wybrać się do miejsca, gdzie mógłby spokojnie pomyśleć,
mając pewność, że jej tam nie spotka.
I
tak oto trafił do piwnicy pod jakimś domem, gdzie urządzono klub nocnych
potańcówek z barem alkoholowym w jednym z rogów sali. Żeby wtopić się w tłum,
strój shinobi wraz z kataną Upiornej Armii zostawił w domu, przebierając się w
luźne spodnie i białą koszulę z krótkim rękawkiem, rozpiętą na umięśnionej klacie.
Jak tylko usiadł przy ladzie i dostał zamówiony napój, w przeciągu najbliższych
trzydziestu minut przysiadło się do niego kilka obcych mu dziewczyn. Każda
chciała, żeby postawił jej drinka lub zabrał na parkiet, lecz Uzumaki na nic
takiego nie miał ochoty. Wszakże, był już „zajęty” i od zaręczyn bronił tego, o
co tyle lat walczył i zabiegał, lecz obecnie czuł, jakby ktoś mu ją odebrał.
Wszystkie laski, które próbowały go uwieść lub poderwać, miały jedną wspólną
wadę. Nie były tą, za którą mógłby w ogień skoczyć.
-
Jak uważasz, Kyuu, co ją ugryzło? – blondyn
wkroczył rozluźnionym krokiem z rękoma w kieszeniach do przedsionka w głębi
własnej duszy. Znajdowały się tam złotawo-zielone, bogato zdobione wrota, a za
nimi czaiło się z pozoru, zło wcielone.
-
Myślę, że to przejściowe – odparł
basowy głos. – Jeśli dobrze pamiętam,
to już nie pierwszy raz, gdy nie chciała widzieć cię na oczy.
-
Ale tym razem, chodzi tu o co innego, niż
zwyczajne nadąsanie się za to, co mogłem wcześniej palnąć bez zastanowienia.
Gdy ją widziałem w ciągu dnia w wiosce i nasze spojrzenia spotykały się na tą,
krótką chwilę, coś mi w wyrazie jej oczu nie pasowało – chłopak przywiał ze
wspomnień obraz z tamtego momentu, zastanowił się chwilę i nagle dostał
olśnienia. – Cholera! No jasne, już
wszystko rozumiem!
-
Podzielisz się swoim odkryciem?
-
Ten tajemniczy błysk w jej oczach i
zagadkowy uśmiech błąkający się na słodkich ustach podsuwają mi pewne
wyjaśnienie. Sakura-chan zwyczajnie coś przede mną ukrywa. Wyraźnie za wszelką
cenę stara się to przede mną zachować w tajemnicy i jak na razie całkiem dobrze
jej to wychodziło, ale powoli już mnie to irytuje – blondyn podrapał się po
brodzie, jakby się nad czymś głęboko zastanawiał. – Ciekawe, ile jeszcze czasu…?
Jinchuuriki
gwałtownie zamilkł, wprawiając swojego rozmówcę w nie małe zdziwienie. Zazwyczaj,
gdy tak się działo, uszy dwudziestolatka rejestrowały coś, co było ważniejsze
od konwersacji nad nurtującymi go pytaniami i zagadkami. Tak było i tym razem.
Naruto przez harmider panujący w nocnym klubie usłyszał perlisty, pozbawiony
jakichkolwiek trosk śmiech, charakterystyczny tylko dla jednego rodzaju głosu.
Gdy się odwrócił, opierając się łokciami o blat baru i wciąż trzymając w ręce
szklankę z sączonym alkoholem, przy wejściu dostrzegł kaskadę różowych kosmków
starannie uczesanych, by kusiły swym wyglądem. Uzumaki zamarł widząc swoją
wybrankę serca. Ubrana była, jak zawsze z klasą i wdziękiem, lecz coś się zmieniło
w jej prezencji. Blondyn zmrużył oczy przyglądając się uważniej jej roześmianej
twarzy, a gdy znowu wybuchła perlistym chichotem zaobserwował to. Miała
nałożony na twarz makijaż. Delikatna purpura na policzkach i stonowana zieleń
podkreślająca oczy sprawiły, że prezentowała się nie zwykle czarująco.
-
O RZESZ W MORDĘ!!!
Jinchuuriki
zawył w myślach tak głośno, że Kyuubi mimo wszystko położył uszy po sobie,
starając się ze wszystkich sił nie ogłuchnąć. Na swoje szczęście, podniecony
ryk Naruto nie trwał tak długo, jakby można było się tego spodziewać. Kiedy
chłopak przeniósł spojrzenie na towarzysza medyczki, szok uwydatniony na jego
twarzy z powrotem skrył się za maską naburmuszonego ponuraka. W oczach momentalnie
zalśniła mu furia pomieszana z żądzą krwi, a dłonie same mocno się zacisnęły.
Szklanka, którą trzymał poszła w drobny mak, co ździebko wystraszyło z boku
stojącą, jakąś obściskującą się parę, lecz widząc, w jakim stanie emocjonalnym
znajdował się sąsiad, szybko odsunęli się od niego na bezpieczniejszą
odległość.
Towarzyszem
Haruno okazał się być jakiś wysoki, chudy brunet o nieco kościstej twarzy z
wielkimi okularami osadzonymi na złamanym nosie. Ubrany był podobnie, co on,
lecz koszulę miał z długimi rękawami zwiniętymi do łokci i była koloru
wyblakłych limonów. Uzumaki nie kojarzył gościa, lecz nie to go wnerwiło. Reakcje
zielonookiej na krótkie żarciki rzucane przez pinglarza sprawiły, że poczuł
lekkie drżenie zaciśniętych w pięści dłoni. Miał w tym momencie przeogromną
ochotę podejść tam do nich i zabić konkurenta, co próbuje odbić mu narzeczoną.
-
Opanuj się, Młody! – krzyknął
lisi demon wyczuwając, że coś zaczęło się dziać z jego przyjacielem. – To pewnie nic poważnego…
-
A ty skąd to możesz wiedzieć!? Tylko
popatrz, jak są blisko siebie! On coś szepcze jej na ucho, a ona to wyśmiewa!
Zupełnie, jakby plotkowali albo gorzej… flirtowali! – Naruto zrobił
króciutką pauzę. – Oho! Ten obwieś idzie
tu…
-
Naruto, tylko proszę Cię, nie zrób
jakieś głupoty.
Chłopak
nijak zareagował na przestrogę zawartą w słowach demona. Całkowicie go
zignorował, skupiając swoją uwagę na brunecie, którego twarz wręcz promieniała
wielkim zadowoleniem. Blondyn z całą pewnością stwierdził, iż tylko dlatego, że
przyszedł do tego przybytku tańca i zabawy w obecności powalającej urodą
kunoichi. Swoją drogą, ciekawe czy wiedział, kim była jego towarzyszka i że ona
już kogoś miała? – Postawione pytania, jak na razie musiały pozostać bez
należycie sformułowanej odpowiedzi, na co przyjdzie czas, gdy akcja rozkręci
się na tyle, że Uzumakiemu puszczą nerwy. Ku wyczuwalnej uldze Kyuubiego,
Naruto postanowił na razie nie interweniować, jedynie ograniczając się do
obserwacji i nasłuchu.
* * *
Kenji
był asystentem panny Yamanaki w codziennych czynnościach medycznych, lecz od
samego początku podkochiwał się w pannie Haruno. Wiele razy próbował się
przenieść, by móc częściej ją oglądać, ale jak dotąd nigdy mu się to nie udało.
A teraz był po prostu w siódmym niebie. Nigdy jakoś nie miał szczęścia u
dziewczyn, to pewnie z powodu swojej sporej nieśmiałości w kontaktach z płcią
piękną, lecz i do niego szczęście się uśmiechnęło. W końcu udało mu się umówić
z najładniejszą i najponętniejszą dziewczyną, jaka często chodzi po szpitalnym
korytarzu. Kiedy dziś rano po raz wtóry zaproponował Sakurze wieczorny wypad na
drinka, oczywiście nie miał wielkich nadziei, lecz ta o dziwo bez namysłu się
zgodziła posyłając mu jeden ze swych powalających uśmiechów. Zielonooka nawet
śmiała się z rzucanych przez niego żarcików na temat pacjentów, jakimi przyszło
mu się opiekować przez ostatnie kilka miesięcy. Był tak szczęśliwy, że jak
teraz szedł w stronę baru po drinki, przeciskając się miedzy bawiącymi się
ludźmi myślał tylko o tym, żeby nic nie sknocić, a być może ta znajomość jakoś
się jeszcze rozwinie.
Chłopak
rzecz jasna nic nie wiedział o relacjach łączących tą zabójczą piękność z
shinobi o blond włosach, którego zawsze darzył wielkim szacunkiem i poważaniem,
a który obecnie był protegowanym Godaime Hokage do tytułu Rokudaime Hokage. Ta
para już od jakiegoś czasu była na celowniku brukowców i ustach mieszkańców,
lecz tylko Satake Kenji nic a nic o nich nie wiedział. Wszakże, ostatnie sześć
lat spędził na studiach medycznych w kraju Wiatru, gdzie nabawił się alergii do
piasku. Po tej przygodzie miał dość widoku złotych drobin do końca życia, więc
powrócił do Konoha z zamiarem ustatkowania się u boku jakiejś piękności. Pech
chciał, że padło właśnie na pannę Haruno, przyszłą panią Uzumaki.
-
Poproszę dwa razy „Pocałunek Geishy” – powiedział właśnie Kenji do barmana,
który przyjąwszy zamówienie do wiadomości zaraz zabrał się za mieszanie
składników tego dziwnego z nazwy drinku. Kiedy stojący kilka metrów dalej
Uzumaki tylko to usłyszał, w pierwszej chwili pomyślał, że to pewnie jakiegoś
rodzaju afrodyzjak, być może tylko jeden składnik mikstury, ale widząc, z
jakich to innych alkoholi mieszane są napoje zaraz zmienił zdanie. Jego
ściągnięta w grymasie ponuraka twarz naraz przybrała bardziej podejrzliwe i
zazdrosne barwy. Zaś w duszy chłopaka na nowo rozgorzała dyskusja:
-
Co to takiego ten „Pocałunek Geishy”??
– zastanawiał się chodząc w te i z powrotem pod klatką demonicznego
przyjaciela. – Jeśli to jakiś środek
odurzający, to klnę się na Boga, że własnoręcznie skrócę tego typka o głowę!
-
Tego nie wiesz, Naruto – odparł
Kyuubi uśmiechając się drapieżnie.
-
A ty wiesz? Jeśli tak, to powiedz.
-
Nie, nie wiem – demon
uśmiechnął się przepraszająco. – Wiem
za to, że jeśli tak bardzo nie chcesz, by ktokolwiek inny „zbliżał” się do
twojej wybranki serca, to zacznij działać. Pokaż wszystkim, co to znaczy grać
na twoich uczuciach!
-
Czyli, co? Mam już teraz wyprowadzić tego
śmiecia na zewnątrz i pokazać mu, z kim zadarł? – upewnił się blondyn. – Najlepiej, zrobić to tak głośno, żeby
siedząca w głębi sali Sakura łaskawie zwróciła na nas swój wzrok? Czy tak?
-
Mniej więcej.
* * *
Siedziała
przy swoim stoliku z nogą założoną na nogę, co nieco podwinęło do góry jej
krótką spódniczkę ukazując zgrabne uda i delikatnie kołysała się w rytm muzyki
granej na parkiecie. Miała w tym momencie przeogromną ochotę z kimś zatańczyć i
najlepiej, aby ten ktoś miał blond czuprynę i błękitne oczy, ale wiedziała, że
nikogo takiego tu nie znajdzie. Jej kłótnia z Uzumakim z początku bardzo ją bawiła.
Zwłaszcza momenty, gdy blondyn chciał coś z niej wyciągnąć, lecz ona za każdym
razem odsyłała go z kwitkiem. Z jednej strony wiedziała, że ta gra w końcu źle
się skończy, ale z drugiej nigdy nie przykładała do tego większej wagi. Ważne
było, że Naruto cierpiał w ten czy inny sposób. Tak, było to perfidne
zachowanie z jej strony, wszakże byli parą, ale dlaczego nie?
Nagle
do uszu medyczki doszły jakieś wrzaski, potem zaś odgłos drewnianego baru
idącego w drzazgi. W chwili następnej poczuła jak powietrze w klubie nieco
zgęstniało. To natomiast wystarczyło, aby się poderwała i odwróciła w stronę
baru. To co tam zobaczyła, nie tylko skrajnie ją zaskoczyło, ale śmiertelnie
wystraszyło. Dostrzegła bowiem swojego ukochanego blondyna spowitego gęstą
powłoką demonicznej chakry, który właśnie chwycił w żelazny uścisk gardło
bladego z przerażenia Kenjiego i szybko go wyprowadził go na zewnątrz.
Obawiając się najgorszego, zwłaszcza po tym, w jakim stanie był Naruto, prędko
przecisnęła się przez oszołomiony tłum. Przed opuszczeniem lokalu jeszcze tylko
sprawdziła, czy w czasie wybuchu furii Uzumakiego nikt postronny nie ucierpiał.
PERHAPS… TO BE CONTINUED…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi
Kishimoto
Pozdrawiam
i życzę wszystkim odwiedzającym niniejszy blog SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2020!