poniedziałek, 8 stycznia 2018

045. Złe przeczucie

Strasznie wszystkich przepraszam, że tak długo nic nie pisałem, ale naprawdę mi uwierzcie że nie miałem weny i czasu… w ogóle, ani krzty wolnego czasu… a teraz zapraszam na kolejny odcinek z cyklu – Co słychać w świecie Naruto Uzumakiego ^^



<<< Odcienk ukazał się 18 maja 2008 roku >>>



>>> Las w Konoha-Gakure <<<
- Jujin Bunshin.. – ponownie Akamaru zmienił się w klona Kiby, lecz tym razem chłopak postanowił użyć innej techniki, znacznie skuteczniejszej – ..Gatsuga..!! – Inuzuka i jego klon wyskoczyli w powietrze i kręcąc się wokół własnej osi, rozpoczęli atak na oprycha. Kisame ponownie nic sobie z tego nie robiąc, zaczął zgrabnie unikać wszystkich ciosów, a po ok. 20 minutach Kiba i Akamaru waraźnie przystanęli z boku, gdyż poczuli zmęczenie.
„Co się do cholery dzieje..? Czemu on nie walczy..?” – brunet zaczął zachodzić w głowę nad dziwnym zachowaniem przeciwnika.
- Co się stało… zmęczenie dopadło..? – nagle przerwał tok myślenia, przeszywający głos wroga.
- Można tak powiedzieć.. – odparł chłopak lekko się szczerząc.
„Kurczę… jeszcze trochę i naprawdę padnę ze zmęczenia..” – Kiba po namyśle, spojrzał na swojego klona, który tez już zaczyna ciężej oddychać – „..oo, Akamaru też już długo nie wytrzyma takiego tępa..”. Nagle w konarze jednego z pobliskich drzew, chłopak dostrzegł jakiś ruch. Po chwili zerwał się bardzo silny wiatr, a gdy ustał z drzewa zeskoczył inny członek Akatsuki.
„CO..?! Jeszcze jeden..?” – Inuzuka najwyraźniej lekko się przestraszył tą perspektywą.
- Spokojnie, to przyjaciel.. – powiedział przeciwnik o łuskowatej skórze.
- Jaki znowu przyjaciel..? – spytał Kiba.
- Mój przyjaciel, Itachi.. – zaśmiał się Kisame. Rzeczywiście, przed Inuzuką i jego klonem teraz stoi drugi z klanu Uchiha, ten sam który w przeszłości posłał Naruto do szpitala.
„Cholera, mogłem się tego spodziewać.. no to już po mnie..” – chłopak ciężko przełknął ślinę, po czym zmierzył przeciwników wzrokiem.
- Nie baw się z nim, tylko go wykończ.. – nagle odezwał się Itachi.
- Chwila… mamy przecież czas..
- Nie, właśnie że go nie mamy a znasz Lidera.. jak spieprzymy ta misję, to się nam oberwie..
- No dobrze.. poczekaj jeszcze 10 minut, tyle powinno mi to zająć… - powiedział Kisame, szyderczo uśmiechając się do Inuzuki.
„A wiec to mój koniec… cholera, a jeszcze tyle nie spełnionych marzeń przede mną..”.
- Suiton, Bakusui Shoha – po chwili dało się usłyszeć wymawianie formułki, po czym członek Akatsuki z wielgachnym mieczem, złożył przed sobą ręce i wypluł z ust ogromna ilość wody, która w tej chwili pokryła całą najbliższą okolicę. W momencie pojawienia się wody, Kiba i Akamaru wskoczyli na gałąź pobliskiego drzewa, to samo uczynił Itachi, lecz Kisame już nie, tylko przy użyciu chakry skumulowanej w stopach, staną ta tafli wody. Kiba chcąc teraz zaatakować, nagle poczuł że nie może ruszyć się z miejsca – „..cholera, co się stało.. czuję jakby dopadł mnie nagły paraliż..” – chłopak począł gorączkowo zastanawiać się nad stanem własnego ciała, ale i jednocześnie lekko panikować. Z wielkim trudem, przekręciwszy głowę w stronę Itachiego, w końcu do niego dotarło co jest powodem tego paraliżu.. – „..już wiem co się dzieje, pamiętam jak Naruto opowiadał, że tak go właśnie załatwiono..”.
- Troszeczkę pomogę Kisame i przytrzymam tego natręta – powiedział Itachi, sam do siebie, pod nosem. Kisame chyba nic nie zauważył, gdyż nie zareagował na nie poruszanie się swojego przeciwnika.
- Co jest młokosie..? Obleciał cię strach..? – spytał z drwiącym śmiechem.
- A idź do diabła..! – skwitował krótko Kiba.
- Co..? Nie skory jesteś do rozmowy..? Dobra.. jak chcesz, pora to zakończyć.. – wokół Kisame, nagle zaczęła wirować chakra a potem woda, tworząc coś na krztałt wodnego wiru. Lecz ku zdziwieniu Inuzuki, wszystko za chwilę się uspokoiło, a przeciwnik począł wykonywać jakiś skomplikowane pieczęcie i wymawiać formułkę…
- Suiton, Suiryudan no Jutsu – w chwilę potem, z wody za wymawiającym te słowa, wyskoczył gigantyczny smok wodny o czerwonych ślepiach.
„Cholera, no to koniec..” – tylko tyle zdołał pomyśleć Kiba, nim gigantyczny smok, dosłownie pochłonął go i jego towarzysza, razem z gałęzią na której stali. Z momencie zderzenia, z dnem jeziora jakie zrobił Akatsuki, brunet poczuł przeszywający ból w kręgosłupie, tak jakby go właśnie łamano. Akamaru już w zetknięciu z wodą, natychmiast powrócił do swojej dawnej postaci, a w silnym zetknięciu z ziemią już na dobre stracił przytomność. Ku zdziwieniu Kiby, woda nagle gwałtownie poczęła opadać, a gdy już kompletnie zniknęła, pozostawiając jedynie nie wielkie kałuże, do chłopaka podszedł jego przeciwnik.
- Miło mi się z tobą walczyło, tak odprężająco.. hahaha – zaśmiał się szyderczo i kiwną na Itachiego, aby ten też podszedł. Gdy czarnooki zjawił się na miejscu, rzekł..
- A tu masz podarek ode mnie... – i rzucił w chłopaka kunai, który wbił się w jego pierś, w okolicy serca. Po tym zajściu Akatsuki jeszcze chwile po przyglądali sie swojej ofierze, jak powoli zaczyna wyziewać ducha i zaraz zniknęli w konarach pobliskich drzew.
* * *
>>> Wioska Ukryta w Liściach <<<
Nagle pękła szklanka z gorącą herbatą, stojąca na kuchennym stole w domu granatowo włosej kunoichi. Dziewczyna z początku nie zareagowała, ale jak szklana w chwilę potem się rozleciała, wylewając całą swoją zawartość na obrus…
- A to dziwne.. ale jakoś nigdy mi się to nie zdarzyło.. – rzekła do swojej rozmówczyni.
- Ale co..? Pęknięcie szklanki..?
- Tak..
- Eee.. to tylko zwykły przypadek – uśmiechnęła się serdecznie różowo włosa.
- Nie, ja wiem że to nie przypadek.. Sakura, słyszałam że to się trafia tylko, gdy dzieję się coś złego członkom twojego Team’u.
- Co ty powiesz..? – zdziwiła się Haruno.
- Dokładnie... wiesz co, muszę to sprawdzić – Hinata, tak jakby pobudziła się całą rozmową.
- Teraz..? Przecież jest tak późno..!
- I co z tego, założę się że Shino i Kiba jeszcze nie poszli spać.. – dziewczyna mówiąc to, wstała i wychodząc z kuchni, dodała…
- Sakura jeśli chcesz to możesz iść ze mną, będzie mi raźniej – się szeroko uśmiechnęła do swej przyjaciółki.
- Pewnie że chcę… nigdy bym cię nie puściła samej.. – Haruno, chwyciwszy Hyuuge pod rękę, wyszła razem z nią na dwór. I tak, obie uradowane dziewczyny w pierwszej kolejności poszły odwiedzić dom rodu Aburame. Po około 15 minutowym spacerku i oddychaniu już świerzym wieczornym powietrzem, kunoichi dotarły na miejsce i Hinata od razu zostawiając koleżankę w tyle, szybkim krokiem podeszła do drzwi i zapukała. Po nie długim czasie, drzwi sie otworzyły i stanęła w nich Pani Aburame.
- Ooo.. witaj Hinata, co cię sprowadza o tej porze..?
- Chciałam spytać jak się ma Shino..?
- Dobrze, dziękuję że pytasz… czy coś się stało..? – spytała kobieta, lekko zaskoczona nagłą troską Hinaty o jej syna.
- Właściwie to nie… tak tylko pytam.. powiedzmy że martwię się o swoja drużynę.
- Ale czym..?
- Już nie ważne.. dziękuję i dobrej nocy.. Sayonara – Hinata, podziękowała i pożegnała się, po czym powróciła do przyjaciółki. Gdy pani Aburame zamknęła drzwi, usłyszała głos obgadywanego.
- Kto to był..? – spytał Shino.
- Coś przedziwnego.. właśnie była tu twoja koleżanka z teamu, Hinata Hyuuga.
- A to rzeczywiście, dziwne.. nigdy Hinata nie odwiedzała nas, zwłaszcza o tej porze – Shino, lekko się poruszył tym co usłyszał, lecz zaraz powrócił do swoich zajęć.
- To prawda, a najdziwniejsze jest to, iż powiedziała że martwi się o swoją drużynę.. – kobieta lekko się przy tym stwierdzeniu zamyśliła.
- To akurat nie jest takie dziwne.. gdyż Hinata to bardzo delikatna i współczująca osoba, a że się o nas martwi to chyba dobrze, nie..?
- Tak.. dobrze jest wiedzieć, ze innym członkom twojego teamu zależy na tobie – pani Aburame lekko się uśmiechnęła.
Tym czasem, Sakura i Hinata powoli zaczęły zbliżać się do domu rodu Inuzuka z wielką nadzieją iż tu też jest wszystko w porządku. Granatowo włosa ponownie chciała zostawić Haruno w tyle, ale ta jej na to nie pozwoliła.
- O nie, tym razem obie to załatwimy.. – uśmiechnęła się przyjaźnie do białookiej. Dziewczyny podeszły do drzwi i już chciały w nie zapukać, gdy nagle otworzyły się i stanęła w nich starsza siostra Kiby.
- Ooo.. Hinata i Sakura.. niech zgadnę, przyszłyście do mojego brata..? – spytał uśmiechając się serdecznie.
- Hai..! – kunoichi odparły równocześnie.
- Dobrze.. zawołać go..?
- Nie trzeba, jeśli można to same do niego pójdziemy.. – w końcu odezwała się Sakura.
- Proszę bardzo, powinien siedzieć w swoim pokoju.
- Dziękujemy.. – uśmiechnęła się Hyuuga i razem z zielonooką poszła do pokoju swego przyjaciela z Teamu. Gdy zapukały, w pierwszej chwili nie usłyszały od zewu, więc Sakura troszeczkę nie pewnie nacisnęła klamkę i lekko popchnęła drzwi do środka. Oczom dziewczyn ukazał się pusty pokój z nawet zasłanym łóżkiem.
- K-Kiba-kun.. – wyszeptała nieśmiało biało oka.
* * *
>>> Wioska Ukryta w Piasku <<<
Powolnymi krokami, za oknami szpitalnego korytarza zaczyna robić się już ciemno.
- Cholera, co oni tak długo tam robią.. ile można rozmawiać – pewna blondynka poczęła lekko się niecierpliwić ciągłym oczekiwaniem.
- Spokojnie Temari.. w końcu ich ujrzysz.. – uśmiechnął się władca marionetek.
- Ale kiedy..? Zaraz oszaleje..? – dziewczyna poczęła gorączkowo kręcić się w ta i z powrotem, po korytarzu przed salą.
Gdy starsza siostra Kazekage-samy powoli zaczęła odchodzić od zmysłów, ku jej uciesze nagle drzwi się otworzyły a ze środka wydobył się siarczysty i głęboki śmiech dwóch przyjaciół. Po wyjściu na korytarz, zaraz na równe nogi zerwał się tez Kankuro.
- Hahaha… o tak, to było dobre.. – powiedział uśmiechnięty Kazekage, co szczerze strasznie zdziwiło jego starsze rodzeństwo i przyjaciół zarazem.
- Nom.. a teraz na poważnie Gaara… czy mogę u was zostać jeszcze na tą noc..? – spytałem, tym samym stopując śmiechowe uniesienia nas obydwu. Czerwono włosy od razu przestał się śmiać, a na jego twarzy ponownie zagościł grobowa mina.
- Pewnie.. a zostawaj tu ile ci się żywnie podoba.
- Dzięki, ale potrzebuje tylko jednej nocy, gdyż jutro wyruszam w dalszą podróż – i się szeroko uśmiechnąłem. Temari i Kankuro nadal się nie odzywając, poczęli dokładnie przyglądać się blondynowi i Gaarze.
- Rozumiem.. i uszanuję twoją decyzję.. ale na ramen dasz sie zaprosić, ja stawiam..! – rzekł Gaara, co już kompletnie zaskoczyło Temari i Kankuro, którym szczęka opadła aż do podłogi.
- Jasne, że dam się zaprosić.. – odparłem zadowolony propozycją mojego nowego najlepszego przyjaciela.



TO BE CONTINUED…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





Przyznaję, pierwsza scena, scena walki, może nie do końca mi wyszła.. ale cóż, nie miałem nic lepszego do napisania… - a tak po za tym, to mama nadzieję, ze notka się podobała ^^ - Pozdrawiam i serdecznie zapraszam do komentowania ^^

044. Czemu milczysz?

Tak, tak.. wiem, dawno nic nowego nie publikowałem, ale to tylko z jednej, często bardzo spotykanej przyczyny, mianowicie nie miałem weny.. :/:/ - ale teraz jak widać, już ta wena mi powróciła i w końcu udało mi się cokolwiek napisać.. Pozdrawiam i zapraszam wszystkich na chwile relax…



<<< Odcinek ukazał się 3 maja 2008 roku >>>



>>> Wioska Ukryta w Piasku <<<
- Hahaha... to ty jeszcze nie wiesz..? – nagle do pomieszczenia wszedł brunet z trzeba zwojami na plecach.
- Kankuro.. czy to ty?
- Hehehe.. we własnej osobie.. – chłopak szeroko się uśmiechnął.
- Dobra.. to kto jest waszym nowym Kazekage i czego ode mnie chce..??
- Zaraz sam się przekonasz, gdyż właśnie po niego posłałem.
- Co..? Wasz kage tu przyjdzie..? – spytałem lekko zaskoczony.
- Tak.. zresztą, od tygodnia wszyscy tylko na to czekamy.
- Co masz na myśli..?
- Nic konkretnego, tylko że nasz Kazekage pilnie chce o czymś z Toba porozmawiać.
- Jak to..? Niby o czym..? – spytałem zaskoczony.
- Nie wiem.. – mój rozmówca wzruszył ramionami, na znak nie wiedzy. Zaraz przyszło mi do głowy co innego – „..ciekawe, kim jest kage wioski Ukrytej w Piasku.. hmm, z tego co pamiętam, to Gaara świetnie się na dawał na to stanowisko, ale przy ilości morderstw jakich dokonał, to wątpię aby dostał to stanowisko..” – pomyślałem, po czym ponownie spojrzałem na przyjaciela i lekko się uśmiechnąłem.
- Kankuro.. czy możesz zostawić nas samych.. – nagle usłyszałem znajomy głos, lecz gdy spojrzałem w kierunku z którego nadleciał, dostrzegłem postać w biało-niebieskiej szacie i dużym kapeluszu, z chustą na twarzy dokładnie chroniącą drogi oddechowe przed piaskiem.
 - Gaa.. ekhm.. znaczy Kazekage-sama, w końcu przybyłeś.. eee, dobrze to ja was zostawiam samych – brunet szeroko się uśmiechnął do mnie, potem do swojego przywódcy i wyszedł, dokładnie zamykając za sobą drzwi. Po jego wyjściu, w sali zapanowała chwila konsternacji i głębokiej ciszy, w której dokładnie się przyglądałem postaci Kazekage, który począł powoli kierować się w mym  kierunku.
- A więc, Naruto.. końcu postanowiłeś do nas powrócić – w końcu do mnie przemówił, a jego głos wydał mi się niebywale znajomy.
- Przepraszam Kazekage, ale czy my się znamy..?
- Nie poznajesz mnie..? – mówiąc to, nasze spojrzenia w końcu się spotkały i wtedy do mnie dotarło, do kogo mogą należeć owe zielone oczy.
- G-Gaara..? – spytałem, a raczej wyszeptałem, nie pewny reakcji Kazekage-samy. Lecz nie otrzymałem, tak w tej chwili, upragnionej odpowiedź. Patrząc mu w oczy, wywnioskowałem że się uśmiecha, co znaczyłoby że moje pytanie go nie zaskoczyło. To co za chwilę uczynił, jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że starzyzna wioski Ukrytej w Piasku, dokonała właściwego wyboru. Czcigodny Kage, stojąc naprzeciw mnie, zdjął chustę razem z kapeluszem, ukazując mi swoją twarz.
- Kto by pomyślał, że cię wybiorą na to stanowisko i myślę że dobrze uczynili – szeroko się uśmiechnąłem i założyłem ręce za głową. Czerwono włosy, spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, lecz po chwili odwzajemnił mój uśmiech i wystawił do mnie rękę.
- Naruto.. Arigato Gozamasu..!
- Co..? Niby za co mi dziękujesz..?
- Za wszystko, ale przede wszystkim za pokazanie właściwej drogi życia – jego słowa, poczęły napawać mnie dumą i wielkim szczęściem.
- Eee, nie ma sprawy, to był tylko przyjacielski gest z mojej strony – uścisnąłem mu dłoń, po czym szeroko się uśmiechnąłem, a i on się w końcu uśmiechnął.
* * *
>>> Wioska Ukryta w Liściach <<<
W tym samym czasie, w jednym z domostw głównej wioski Konohy-Gakure.. przy kuchennym stole powoli zbierają się jego mieszkańcy. W tym że właśnie domu, mieszka zielono oka kunoichi, o różowych włosach i powalającym uśmiechu.
- Sakura kochanie.. ile jeszcze to potrwa..? – nagle zadał to pytanie jej ojciec, widząc rozległy smutek na jej twarzy.
- Co takiego..? – dziewczyna odparła bez najmniejszej nutki entuzjazmu w głosie.
- No to twoje przygnębienie..
- Nie wiem.. może aż Naruto wróci.. – po jej słowach, ponownie w pomieszczeniu zapadła głęboka i bezkresna cisza.
„Cholera.. gdyby nie to, że moja córka kocha tego chłopaka, to bym jej powiedział, żeby dała sobie z nim spokój, ale w takim razie nie mam innego wyboru, jak tylko ją pocieszać..” – zaraz pomyślał pan Haruno i powrócił do czytania swojej gazety. W tym czasie dziewczyna, z bardzo przygnębiającą miną i wciąż zaszklonymi oczyma, wpatruje się w kubek gorącej herbaty, jaki teraz przed nią stoi.
„Dlaczego mnie to spotyka... to już drugi raz, jak Naruto opuszcza wioskę, zostawiając mnie tu samą, lecz tym razem opuścił ją z przymusu… przeklęty Kiba..” – kunoichi zaklęła w myślach, po czym chwyciwszy kubek w rękę, wstała i poszła do swojego pokoju. Zielonooka, ze spuszczoną głową wchodząc do swojego domowego zakątka, postawił kubek z herbata na biurku a sama usiadła na pobliskim krześle. Po chwili chwyciła rękoma, zdjęcie swojego starego teamu i przejechała kciukiem prawej ręki po wizerunku Naruto.
„Nie wiem co się ze mną dzieje, ale nigdy przedtem tak nie reagowałam, gdy go nie było… może to rzeczywiście jest ta Wielka Miłość..” – różowo włosa odstawiwszy zdjęcie na swoje miejsce, wstała z krzesła i położyła się na łóżku, gdyż nagle poczuła zmęczenie i senność.
- Witaj Sakura-chan.. – nagle odezwał się głos, w ciemnym kącie pokoju.
- N-Naruto..? Kiedy wróciłeś..? – dziewczyna zaskoczona całą sytuacją, nie wiedziała  co powiedzieć. Ku jeszcze większemu zaskoczeniu, chłopak nic jej nie odpowiedział, tylko zrobił krok do przodu i wychyliwszy się z cienia, ukazał swoją twarz.
- Co się stało..? Czemu tak mi się przyglądasz..? – różowo włosa lekko zaniepokoiła się jego wyrazem twarzy i przeszywającym spojrzeniem. Blondyn, ponownie nic nie odpowiedział, tylko jeszcze bardziej się do niej przybliżył i teraz dzieli ich zaledwie odległość kilkunastu centymetrów.
- Czemu nic nie mówisz..? Odezwij się do mnie..! – dziewczynie zaczęły lecieć łzy z oczu, a jej dusze wypełnił strach zachowaniem błękitnookiego. Naruto bez słowa, przytulił dziewczynę do siebie i gdy tak trwają w tym uścisku, Sakura nagle usłyszała brzęczenie metalu.
- Sakura-chan.. – chłopak w końcu raczył się odezwać – ..wybacz mi..!! – wnet zielonooka poczuła jak w jej brzuch zatapia się osty kunai.
- AAAA..!!!!! – różowo włosa, w tym momencie obudziła się z przeraźliwym krzykiem i licznymi kropelkami potu na czole, a po chwili do jej  pokoju wparował zdyszany ojciec.
- C-co się stało..? – spytał mężczyzna, widząc przerażenie w oczach córki.
- Nic.. to tylko koszmarny sen..
- Może chcesz o nim porozmawiać..?
- Nie dzięki, wole więcej o tym nie myśleć..
- Jak chcesz.. a tak w ogóle, to była tu twoja przyjaciółka Hinata Hyuuga..
„Hinata..? Ciekawe po co chciała się ze mną spotkać..” – pomyślała zielono oka, a gdy jej ojciec opuścił już pokój, postanowiła to sprawdzić i odwiedzić dom rodu Hyuuga.
* * *
>>> Gdzieś w Konoha-Gakure <<<
Minęło już wiele godzin, odkąd Inuzuka opuścił rodzinną wioskę i wyruszył na poszukiwanie przyjaciela. Powolnymi krokami zbliża się już zmierzch i niebawem brunet będzie musiał zrobić postój na nocleg.
„Cholera, już powoli robi się już ciemno, a ja nawet jeszcze nie dotarłem do granicy Konohy..” – pomyślał Kiba, skacząc po kolejnych drzewach.
- Szybciej Akamaru, musimy jeszcze przed nocą dotrzeć do granicy, czuję że idziemy w dobrym kierunku – chłopak szeroko się uśmiechnął i przyspieszył kroku, a jego wierny druh podążył za nim. Nie minęło kilka minut, gdy nagle przed nosem chłopaka przeleciał kunai i wbił się w drzewo, a on sam stracił równowagę i zarył głową w ziemię.
- Jasny gwint..!! – brunet szybko się pozbierał i sam chwycił za broń, przygotowując się na rychłą walkę z wrogiem.
- HAHAHA..!! – z pobliskich krzaków wydobył się przerażający śmiech.
- Co..? Kim jesteś i czego chcesz..?
- Pobawić się..! – z krzaków wyszedł wysoki oprych w czarnym płaszczu z czerwonymi chmurami.
„Chwila moment, już gdzieś widziałem ten strój.. Nie, znowu oni..” – Kiba widząc swego przeciwnika, zaraz sobie uświadomił z kim ma do czynienia. Nie wiele się zastanawiając, postanowił zaatakować, a być może uda mu się zaskoczyć wroga.
- Jujin Bunshin.. – krzyknął brunet, a jego pies Akamaru zamienił się w dokładną replikę jego osoby - ..co powiesz na to, łajzo..!!
Przeciwnik widząc poczynania swej ofiary, z początku nic sobie z tego nie robił i daj stojąc, począł oczekiwać na kolejny ruch Inuzuki. Chłopach w tym czasie, w raz z swym klonem, przybrawszy pasowe na czworakach, zaczęli biec na członka Akatsuki z wielką szybkością. Jego przeciwnik, prawie się nie ruszając, zgrabnie zaczął unikach ataków, lecz po upływie 20 minut zaczął się troszeczkę nudzić.
„Dobra młokosie, teraz moja kolej..” – pomyślał i chwyciwszy ręką za swój miecz, uwieszony na plecach, zamachnął się i uderzył klona tak, że ten odleciał na kilka metrów i z powrotem zamienił się w białego psa.
- Akamaru..!! – krzyknął Kiba, tracąc przy tym na chwilę koncentrację na walce, co dało przeciwnikowi szanse na zadanie kolejnego ciosu. Chłopak również otrzymał cios, dzięki któremu odleciał w tył i uderzył plecami o pobliskie drzewo.
- Hahaha.. i jak ci się to podoba..? – Kisame (imię przeciwnika – Autor Opowiadania) zaśmiał się drwiąco z krzywdy, jaką odniósł Inuzuka.
„Cholera… co robić, co robić..” – brunet widząc zbliżającego się powoli wroga, począł zachodzić w głowę nad rozwiązaniem tego konfliktu – „..już wiem.. chodź to ryzykowne..!!” – Kiba szybko podniósł się z ziemi, po czym sięgnął do torby uwieszonej na biodrze i wyciągnął z niej dwie kulki prowiantowe. Jedną sam zażył, a druga podał swojemu przyjacielowi, który natychmiast w pełni odzyskał siły.
„Co..? Jakim cudem tak szybko odzyskali siły.. trudno, widzę że będę musiał dłużej się z nim pobawić..” – członek Akatsuki, widząc to zjawisko, zaraz zatrzymał się w miejscu.
- Jujin Bunshin.. – ponownie Akamaru zmienił się w klona Kiby, lecz tym razem chłopak postanowił użyć innej techniki, znacznie skuteczniejszej – ..Gatsuga..!! – Inuzuka i jego klon wyskoczyli w powietrze i kręcąc się wokół własnej osi, rozpoczęli atak na oprycha.



TO BE CONTINUED…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





Hmm… i co powiecie..? Podobał się wam ten odcinek..? Mam nadzieję że tak, gdyż włożyłem w niego wiele pracy i wysiłku :P:P :D:D – Pozdrawiam i zapraszam do komentowania ^_^. Na pytanie, kiedy ukaże się kolejny odcinek.. to odpowiadam, że nie mam pojęcia, ale pewnie znowu za 2 tygodnie... no nic, w takim razie będziecie musieli odrobinkę poczekać :D:D – Jeszcze raz pozdrawiam zapraszam do komentowania ^_^.

043. Kim jest Kazekage

Witam... może i poprzednim razem napisałem, że zawieszam tego bloga... to po jakimś czasie doszedłem do wniosku, iż ku uciesze moich stałych czytelników, nie zawieszę go.. tylko notki będą ukazywały się rzadziej niż do tych czas... tak więc, teraz zapraszam wszystkich na nowy odcinek z życia Naruto Uzumakiego i jego przyjaciół...



<<< Odcinek ukazał się 20 kwietnia 2008 roku >>>



>>> Konoha-Gakure <<<
Wstał bardzo piękny i rześki ranek, a słońce które jeszcze nie do końca wyszło z za horyzontu, powoli zaczyna swymi promieniami, otulać wioskę Ukrytą w Liściach. Wieje bardzo przyjemny wiaterek, który porusza konarami licznych drzew, otaczających ta przepiękną krainę. W pewnym domu, na uboczu wioski, mieszka rodzina, która świetnie opanowała sztukę walki w raz ze swymi pupilami. W pokoju na piętrze, po kolejnej nie przespanej nocy, w swym fotelu, siedzi młody członek rodziny Inuzuka, od tygodnia zamyślony i przygnębiony. Jego pies, ochoczo machając swym ogonem, próbuje go w jakiś sposób pocieszyć lub rozweselić, ale to nie daje żadnych rezultatów, gdyż Kiba wpadł w pewnego rodzaju trans i wygląda na nieobecnego duchowo. Po otrzymaniu porządnej reprymendy od Godaime Hokage, za swój głupi kawał, który doprowadził do kolejnego opuszczenia wioski przez Uzumakiego, poczuł że jeśli tego nie naprawi, to już nigdy może nie odzyska zaufania swoich przyjaciół, a co dopiero wybranki jego serca.
„Minął już tydzień, gdy Naruto opuścił wioskę, nie dość że Hokage jest na mnie wściekła, a i Sakura potraktowała mnie w dość brutalny sposób, to na dodatek Hinata się śmiertelnie na mnie obraziła, a tego to ja już dłużej nie wytrzymam... co jak co, ale jeśli wcześniejsze sprowadzenie Uzumakiego z powrotem do wioski coś zmieni, to jestem gotów to zrobić.. aby tylko odzyskać zaufanie i przyjaźń Hinaty..” – chłopak, prowadząc głębokie rozmyślanie nad swoim ostatnim postępowaniem, w końcu doszedł do wniosku, że nie może dalej czekać na zbawienie duszy, tylko sam musi odkupić swoje winy.
- Tak jest..! Jeszcze dziś wyruszę, aby sprowadzić Naruto z powrotem do wioski – Kiba powiedział to sobie pół głosem pod nosem, po czym z uśmiechem na twarzy pogłaskał Akamaru po głowie. Chłopak, zaraz wyjął z szafy plecak, który zawsze zabiera ze sobą na misje i położył go na łóżku, po czym zaczął pąkować do niego trochę ubrań, zapasową broń i jeszcze inne graty, które mogłyby mu się przydać, w czekającej go samotnej wędrówce za przyjacielem. Spakowawszy jeszcze niewielki, jednoosobowy namiot, brunet już miał wyskoczyć przez okno, aby nikt go nie widział, gdy nagle sobie przypomniał...
„Cholera.. chyba powinienem zostawić jakiś list..” – odłożywszy plecak na łóżko, zaraz zasiadł przy biurku, wyjął kartkę i wziął długopis w rękę...
Mamo, Tato, Przyjaciele...
Wiem, że może postąpiłem w brew zasadom, które obowiązują w naszej wiosce i mocno nad tym ubolewam, jednakże dłużej już tego nie wytrzymam.. moje serce i wewnętrzna duma, domagają się przyjęcia mojej głębokiej skruchy i przeprosin, przez najbliższych przyjaciół oraz przez osobę o białych oczach i granatowych włosach, którą darzę najgłębszym i najszczerszym uczuciem jakie znam. Tak, to jest miłość, to jest właśnie to uczucie, którym darzę... co tu dużo gadać.. Hinatę Hyuugę!!
Hinata – wiem, że nigdy nie odwzajemnisz mojego uczucia, bo twoje serce kocha Naruto, tak więc postanowiłem przynajmniej tyle dla ciebie zrobić i sprowadzić go z powrotem do wioski, aby odzyskać twoje zaufanie i przyjaźń.
Kiba Inuzuka
Brunet po napisaniu listu, wyjaśniającego jego nagłe zniknięcie, złożył kartkę w pół i oparłszy ją o zdjęcie swojego Teamu, zarzucił jeszcze plecak na ramię i wyskoczył przez okno, wraz z swym wiernym towarzyszem, psem Akamaru. Chłopak idąc powolnym krokiem po przez wioskę ze spuszczoną i z zamyśloną głową, począł kierować się prosto do bramy wioski. Po kilku minutach, dotarłszy do celu, jeszcze rozejrzał się dookoła, czy nikt go nie śledzi czy nie obserwuje, zatrzymał się przy wyjściu z wioski.
„Jeszcze krok i oficjalnie, opuszczę wioskę bez stosownego pozwolenia Hokage.. a co mi tam, teraz ważniejsze jest dla mnie sprowadzenie przyjaciela i odzyskanie Hinaty..” – pomyślał z poważną miną, jednocześnie szeroko się uśmiechając i ku własnemu zaskoczeniu, w domku granicznym, nie siedział żaden strażnik.
- No Akamaru, to co powiesz na sprowadzenie Naruto do wioski..? – spytała Kiba swego wiernego psa towarzysza. Zwierzę zaszczekawszy dwa razy, na znak swej zgody, ochoczo zamerdało ogonem.
* * *
>>> Wioska Ukryta w Piasku <<<
- Minął już tydzień, odkąd Naruto trafił do naszego szpitala i nadal się nie obudził.. – stwierdziła, lekko posmutniałym głosem Temari.
- Taak.. niestety, gdy rozmawiałem z lekarzami, powiedzieli, że Uzumaki zapadł w śpiączkę, w wyniku nadmiernym wycieńczeniu organizmu – do rozmowy włączył się jeden z główno-dowodzących w Suna-Gakure.
- Ale ile to może jeszcze trwać..?
- Nie wiemy.. może kolejny tydzień, albo i nawet miesiąc.. – jego głos zadrżał.
- Gaara.. czemu nadal nie powiadomiłeś Konohy o odnalezieniu Naruto Uzumiekiego przez nas..? – spytała już lekko zirytowana Temari.
- Ponieważ, chcę z nim porozmawiać w cztery oczy.. a gdybym ich teraz powiadomił lub tydzień temu, to zaraz przysłali by tu swój oddział ratunkowy.. – czerwono włosy, wciąż stojąc tyłem do swoich przyjaciół, spogląda pustym wzrokiem przez okno.
- A-ale o czym..? – zdziwiła się blondynka.
- Wybacz Temari.. ale nie mogę ci tego powiedzieć.. – jego słowa, bardzo zdziwiły dziewczynę i dowódcę, a w pomieszczeniu zaraz zapadła grobowa cisza.
- Dlaczego..?
- Nie i koniec..! – Kazekage lekko się zirytował natarczywością siostry.
- Dobrze, już dobrze.. tylko spokojnie.. – blondynka, zaraz zaprzestała droczenia się z bratem, co w rezultacie mogło by się dla niej źle skończyć.
- To w takim razie, co robimy Kazekage-sama..?
- A co innego możemy robić.. czekamy, aż Uzumaki się obudzi – odparł Gaara poważnym tonem głosu. Po swych słowach, ponownie odwrócił się tyłem do przyjaciół i skrzyżowawszy ręce z tyłu, ponownie począł spoglądać na swoją wioskę, przez biurowe okno.
- Proszę wszystkich o wyjście, chciałbym chwile zostać sam – po kilku minutach idealnej ciszy, odezwał się czerwono włosy.
- Jak sobie życzysz, Kazekage-sama... – odparła Temari za wszystkich, po czym opuścili pomieszczenie, zostawiając wielmożnego ze swoimi przemyśleniami.
Tym czasem, w szpitalu wioski Ukrytej w Piasku, w sali 135 na jednym ze szpitalnych łóżek, leży blond włosy chłopak o błękitnych oczach i w końcu, po tygodniowej nieobecności w świecie żywych, powoli zaczyna powracać do zdrowia.
- G-gdzie ja jestem... co się stało..? – spytałem, tak jakby samego siebie, próbując podnieść sie z białej pościeli. Lecz po chwili poczułem lekki niedowład nóg i ponownie opadłem głową na puchową poduszkę.
- Witaj Naruto.. nareszcie się obudziłeś – zaraz usłyszałem głos, nisko brzmiącym w moim umyśle.
- Ach.. to ty Kyuubi.. no właśnie, nie za bardzo pamiętam co się stało i skąd ja się tu wziąłem.
- Hmm.. jak by ci to powiedzieć.. ale zasłabłeś na pustyni z wycieńczenia, a teraz jesteśmy w szpitalu wioski Ukrytej w Piasku – spokój z jakim mówi do mnie demon, już mnie tak nie zaskakuje jak za pierwszym razem, choć nadal często zastanawia mnie jego decyzja, o zmianie charakteru z chaotycznego na spokojny.
- Co powiedziałeś..? Że gdzie jesteśmy..?
- W wiosce Ukrytej w Piasku.
- Dattebayo..!! To wspaniale, nareszcie poznam nowego Kazekage – szeroko się uśmiechnąłem, po czym ponownie spróbowałem usiąść na brzegu łóżka, ale i tym razem poczułem to samo uczucie w nogach co za pierwszym razem.
„Cholera, co się dzieje.. kompletnie nie mam czucia, paraliż czy co..?” – począłem się głęboko zastanawiać i zaraz poczułem dziwne i zarazem przyjemne mrowienie w palcach stóp – „..zaraz, pomyślmy... skoro długo już tu leże, to moja krew po prostu zapomniała o krążeniu w nogach.. ech, czasem sam się dziwie swojej inteligencji..” – szeroko się do siebie uśmiechnąłem i wstając z łóżka, począłem na nowo uczyć się chodzić. Z początku nogi sie pode mną załamały i upadłem na kolana, ale że jestem czasem bardzo upartym człowiekiem, postanowiłem się nie poddawać i szybko odzyskać władzę w nogach. Gdy tak próbowałem się podnieść z kamiennej posadzki, nagle do pomieszczenia weszła jakaś postać. Po wyjrzeniu, kto to taki, zobaczyłem że to lekarz czytający jakieś papiery, bo nawet nie zauważył że nie ma mnie na łóżku. Mężczyzna po podejściu do łóżka, w końcu opuścił papiery...
- Co..?! A gdzie się podział mój pacjent..?! – krzyknął, poczym zaczął się gorączkowo rozglądać po sali.
- Tutaj jestem.. dzień dobry.. – w końcu udało mi się wstać i wyprostować, ukazując lekarzowi – ..przepraszam, ale po tak długim leżeniu, na nowo uczyłem się chodzić.
- Dobrze, że się w końcu obudziłeś – stwierdził medyk.
- Jak to..?
- Kazekage-sama chce z tobą pilnie o czymś porozmawiać.
- A właśnie.. kto jest waszym nowym kage..? – spytałem, drapiąc się po głowie, jak to mam w zwyczaju.
- Hahaha... to ty jeszcze nie wiesz..? – nagle do pomieszczenia wszedł brunet z trzeba zwojami na plecach.
- Kankuro..? (nie wiem, czy dobrze napisałem jego imię – Autor Opowiadania)
- We własnej osobie.. – chłopak szeroko się uśmiechnął.
- Dobra.. to kto jest waszym nowym Kazekage i czego ode mnie chce..??



TO BE CONTINUED…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





Jak już wcześniej powiedziałem, wznawiam działanie tego bloga.. z ta różnicą, że notki będą się teraz rzadziej ukazywały i tak będzie aż do końca czerwca br. Pozdrawiam i zapraszam do komentowania ^_^

042. Fatamorgana


<<< Odcinek ukazał się 16 kwietnia 2008 roku >>>



>>> Pustynia Suny-Gakure <<<
Z lekko zrezygnowanym wyrazem twarzy, szedłem dalej przed siebie, a gdy się odwróciłem, to juz nic nie było widać, tylko piasek i piasek, aż po horyzont. Ból brzucha stawał się co raz to uciążliwszy, a pragnienie zaczęło mi poważnie doskwierać. Gorączkowo przełykałem ślinę, aby chociaż troszeczkę zwilżyć przełyk, ale to na nic się zdało. Gdy tak sobie idę i idę dalej przed siebie, kompletnie nie wiedząc, gdzie jestem i gdzie znajduje się wioska Ukryta w Piasku, nagle poczułem, jak promienie słońca tracą na swej intensywności, a gdy spojrzałem w niebo, dostrzegłem że lekko pociemniało.
„Czyżby się ściemniało... kurczę.. słyszałem, że noce na pustyniach są tak samo groźne jak dnie..” – pomyślałem i nagle w oddali dostrzegłem coś jak oaza. Nie wielki zbiornik wody i ze trzy, może cztery palmy, czy jakieś inne drzewa.
- Huuura..!! Jestem uratowany..!! – krzyknąłem i ostatkiem sił zacząłem biec w stronę oazy. Biegnę i biegnę, mięśnie zaczynają mnie już poważnie boleć, a oazy nie widać. Stanąłem w miejscu i rozejrzałem się dokoła.
- O jest..! Tam..! – powiedziałem pod nosem i znowu zacząłem biec, a gdy już się tam znalazłem, nagle oaza zniknęła, jak i palmy z życiodajnymi owocami.
„Co..! Nie, to nie możliwe.. to była fatamorgana..” – pomyślałem i nagle poczułem przeszywający ból w prawej dłoni. Szybko złapałem się za nadgarstek i padłem plecami na ziemie. Słońce chyba już dawno zaszło, bo pustynie przykrył płaszcz nocy, a niebo poczęło się mienić tysiącem malutkich żaróweczek.
„Z braku wody i żywności, od ponad 5 godzin.. mój umysł począł płatać mi figle... a moje obecne, najskrytsze marzenie zostało zamienione w fatamorganę..” – moje myśli, zaczęły jeszcze bardziej mnie dobijać.
- NIE..!!!!!!!! – wydarłem się na całą okolicę, święcie przekonany że nie ma nikogo w pobliżu.
* * *
- Ty.. słyszałeś to..?
- Co takiego..?
- No krzyk.. słuchaj.. – strażnicy zamarli w bezruchu i idealnej ciszy, nasłuchując odgłosów płynących z pustyni.
- Eee tam... musiało ci się coś przyśnić.. – zadrwił sobie jeden strażnik wioski piasku, ze swojego kolegi.
- Nie.. wyraźnie słyszałem tam krzyk.. trzeba to sprawdzić.. biegnę do dowódcy – odparł drugi z shinobi i czym prędzej pobiegł do swojego przełożonego. Nad wioską Ukrytego Piasku w kraju Suna-Gakure, właśnie zapadła noc, błoga i niezwykle chłodna po gorącym dniu. Pierwszy raz, tego dnia, zaczął wiać chłodny wiaterek, przyjemny dla ducha i ciała. Strażnik biegnąc ile sił w nogach po przez wioskę i zwracając uwagę jej mieszkańców, swoim biegiem, szybko dotarł do centralnego budynku. Bo odpowiednim nabraniu powietrza w płuca i odetchnięciu, lekko zapukał w drzwi, a gdy usłyszał zgodę na wejście, nacisnął klamkę.
- Kazekage-sama.. przepraszam, że przeszkadzam.. – powiedział na wstępie.
- O co chodzi..? – zaraz spytał jeden z główno-dowodzących w Suna-Gakure.
- Stojąc na straży przy bramie wioski, nagle usłyszałem krzyk nieopodal naszej wioski i pomyślałem, że warto to sprawdzić... – jounin wyjaśnił wszystko, z najmniejszymi szczegółami.
- Ciekawe.. – nagle odezwał się Kazekage, co zwróciło wzrok wszystkich, obecnie znajdujących się w pomieszczeniu, na jego osobę.
- Ja sie tym zajmę..! – skwitowała dumnym głosem, blondynka z wielkim wachlarzem na plecach.
- Dobrze.. Temari, weź 4 jouninów i idźcie to sprawdzić – rozkazał Kazekage.
- Hai..!! – odkrzyknęła starsza siostra, czerwono włosego, po czym wyszła z pomieszczenia, razem ze strażnikiem.
* * *
Leżąc tak bezwładnie na pustyni, począłem gorączkowo się zastanawiać nad własnym losem, w jednej chwili przed oczyma przeleciało mi całe moje do tych czasowe życie.. wszystkie chwile spędzone w samotności i te w gronie najbliższych przyjaciół, jak i te, które doświadczyłem w spotkaniach z moją różowo-włosą kunoichi. Teraz przestałem się już zajmować bolącym brzuchem i brakiem sił, bo wiem, że i tak nic ani nikt mi nie pomoże..
„...jestem tu sam, samiuteńki jak palec...” – pomyślałem i aż się popłakałem na samą myśl o niechlubnej i nieuniknionej śmierci w tym przeklętym morzu piachu, jaki mnie otacza ze wszystkich stron. Na dokładkę, zapadła juz noc i robi się co raz zimniej. Nagle usłyszałem głosy w oddali..
            - Jeśli to kawał, to tego strażnika, czeka nie miła kara...
            - Temari-chan.. spójrz, tam ktoś leży...
Gdy się odwróciłem na brzuch, ujrzałem niewyraźne sylwetki 5 osób, ale zaraz przyszła mi do głowy kolejna, straszna myśl – „..nie to niemożliwe, mój umyśl znowu mi to robi.. kolejna fatamorgana..” – nie dokończyłem tej bogatej dyskusji w myślach, bo moje zwidy okazały się rzeczywistością. Na w pół przytomny, patrzyłem jak się do mnie zbliżają i zbliżają.
- A jednak.. ktoś tu jest – usłyszałem donośny, znajomy głos.
- P-pomocy... – ledwo co wypowiedziałem to słowo, wiedząc że stoją nade mną prawdziwi ludzie, z krwi i kości, po czym straciłem przytomność.
Przy blondynie zaraz uklęknął jeden ze zwiadowców i sprawdził puls, po czym dokładnie obejrzał niebieskookiego.
- I co z nim..? – spytała blondynka.
- Żyje.. lecz jest nie przytomny i skrajnie wycieńczony – odparł jounin, po czym odwrócił chłopaka na plecy, ukazując wszystkim zebranym, kto to taki.
- Co..?! To nie możliwe.. – Temari powiedziała pod nosem, tak jakby do siebie i zrobiła wielkie oczy.
- Co robimy..?
- Jak to co.. bierzcie go na plecy i szybko wracamy do wioski.. – odparła stanowczym głosem. Oddział zwiadowców zabrał nieprzytomnego i wycieńczonego Naruto ze sobą i powrócił do wioski Ukrytego Piasku, po czym Temari i dwóch jouninów, udali się do biura Kazekage, złożyć raport, a blondyna zaniesiono do szpitala, gdyż jego organizm wymagał natychmiastowej interwencji lekarza. Blond włosa dziewczyna dotarłszy do biura swojego brata, szybko i bez pukania weszła do pomieszczenia Kazekage.
- Gaara..!! – krzyknęła.
- C-co sie stało..? – spytał podnosząc się z krzesła.
- Gaara.. nie uwierzysz kogo znaleźliśmy.. – Temari chytrze się uśmiechnęła. Gdy nie usłyszała odpowiedzi, a raczej pytania ze strony Kazekage czy innych shinobi, znajdujących sie w pomieszczeniu wielmożnego, dziewczyna dodała dumnym głosem..
- Znaleźliśmy.. Naruto Uzumakiego z wioski Ukrytej w Liściach.
- K-kogo..?? – po pomieszczeniu rozniosło się pytanie, z lekką nutką niedowierzania, wypowiedziane przez Kazekage. W biurze zapanowała lekka konsternacja i głucha cisza, która oczywiście nie trwała długo.
- Gdzie on teraz jest..? – po chwili spytała Gaara poważnym głosem, co zwróciło uwagę na jego osobę.
- W szpitalu, pod opieka naszych lekarzy – odparł jeden z uczestników zwiadu na pustyni. Po jego słowach, Temari jeszcze dostrzegła to złowieszcze spojrzenie swojego brata, po czym zobaczyła jak Kazekage znika w chmurze zielonobiałego dymu.
- Gaara.. czekaj.. – krzyknęła, ale było już za późno na jakąkolwiek interwencję, gdyż po chłopaku nie zostało nic, a w umyśle dziewczyny poczęły rodzić się najczarniejsze scenariusze tego spotkania, ponieważ doskonale pamięta ostatnie ich spotkanie. Po chwili, ku zaskoczeniu wszystkich lekarzy wioski Ukrytej w Piasku, na korytarzu szpitala pojawił się czerwono włosy chłopak, w biało niebieskiej szacie i kapeluszu na głowie.
- K-Kazekage-sama, co cię do nas sprowadza..! – powiedział jeden z medyków, widzących nagłe przybycie swojego przywódcy.
- Gdzie jest znaleziony ninja..? – spytał niezwykle poważnym tonem głosu.
- T-tam.. sala 135 – lekarz odparł niezwłocznie, na zadane mu pytanie. Gaara, powolnym krokiem udał się we wskazanym kierunku i po 5 minutach dotarłszy do pomieszczenia, staną w drzwiach.
- I co z nim..? – spytał, widząc dwóch innych lekarzy zajmujących się blondynem.
- Kazekage-sama tutaj? W takim razie to musi być ktoś ważny – zdziwił się jeden z lekarzy, a na korytarzu szpitala nasiliły się szmery i ciche komentarze. Gaara nie robiąc sobie nic z tego, powolnym krokiem podszedł do łóżka i spojrzał na Naruto. Wnet, zapadła idealna cisza, nikt się już więcej nie odezwał, wszyscy obserwatorzy tylko czekają na dalszy rozwój akcji. Zaraz wszystkim nasunęło się jedno pytanie – Co zrobi Kazekage-sama..?? – lecz to pytanie, nie doczekało się odpowiedzi, gdyż czerwono włosy, nic nie zrobił, tylko zawiesił swój wzrok na niebieskookim – „A więc.. Naruto, w końcu ponownie się spotykamy..” – pomyślał i zaraz spojrzał na jednego z lekarzy.
- Macie dopilnować, aby wyzdrowiał... a gdy się obudzi, natychmiast mi o tym zameldować, zrozumiano..?
- H-hai Kazekage-sama, jak sobie życzysz..! – Gaara natychmiast otrzymał odpowiedź, po czym odsunąwszy się jeden krok od łóżka, ponownie zniknął w chmurze zielonobiałego dymu – „...przyjacielu, dzięki Tobie zrozumiałem, że żeby czuć.. że się żyje, nie trzeba więcej zabijać..”.



TO BE CONTINUED…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto




I to było by na tyle, jeśli chodzi o ten odcinek ^_^ Mam nadzieję, że się wam podobał, a i zapraszam już wkrótce na nexta ^_^ - pozdrawiam Was gorąco!