środa, 3 stycznia 2018

011. Nagła śmierć III Hokage

Mam głęboko zakorzenione przekonanie, że to co dziś napisałem, również przypadnie wam do gustu… pozdrawiam i życzę miłej lekturki… i zapraszam na chwilę relaxu…






- JAK TO… NIE ŻYJE!? – Hokage wrzasnął, co było słychać doskonale przy budce Ichiraku Ramen. – JAK MOGLIŚCIE SPAPRAĆ TAK PROSTĄ MISJĘ!?
- Spokojnie Hokage… już wyjaśniam… - Kakashi powiedział to bardzo spokojnym głosem.
- Dobrze… więc, słucham… - Sarutobi, w końcu usiadł z powrotem na krześle i wsadził fajkę do ust.
- Muszę podkreślić, że nasz podopieczny na początku nas okłamał – Hatake, powiedział to z ironią w głosie.
- Okłamał… ale jak, w czym…? – Hokage-sama zrobił zdziwioną minę.
- A tak… bo pod czas trwania misji, zostaliśmy zaatakowani przez 2 ninja z wrogiej wioski.
- CO TAKIEGO…?? – trzeci ponownie podniósł się na równe nogi.
- Nooo… a w misji rangi C, nie powinno się to zdarzyć – Kakashi zaczął drapać się ręką po brodzie.
- No tak… ale chyba dałeś sobie z nimi radę…?
- Ależ oczywiście… z małą pomocą moich podopiecznych geninów – i tu Hataka się uśmiechnął.
- Rozumiem… ale powiedziałeś, że Satoo Kabayashi nie żyje… jak to się stało – Sarutobi spytał już spokojniejszym głosem.
- Jak zatrzymaliśmy się na nocleg… następnego dnia, rano… poszedłem na mały zwiad… a jak wróciłem… to Naruto, Sakury i Sasuke nie było w obozie, a same namioty były postrzępione… gdy zajrzałem do mojego namioty, gdzie spał Satoo… znalazłem go z poderżniętym gardłem… - i Kakashi nagle przerwał swoją opowieść, bo dostrzegł czerwoną twarz Hokage.
- CO TAKIEGO!? CHCESZ MI POWIEDZIEĆ, ŻE SATOO KABAYASHI, ZGINĄŁ PRZEZ TWOJE NIEDBALSTWO!? - Sarutobi zaczął ponownie się wydzierać na jounina, co spowodowało wyjście żył na czole u niego.
- Ale Hokage… - Kakashi próbuje uspokoić czcigodnego.
- CISZA! JAK ŚMIESZ MI PRZERYWAĆ!? - trzeci nagle złapał się ręką za pierś, w pobliżu serca - …I WIESZ CO CI POWIEM? NA MOCY JAKĄ MI NADANO… DE… DE… DEGRA…YYY!!! - Sarutobi nie dokończył swojego zdania, bo nagle zrobił wielkie oczy i padła na ziemię zemdlony.
- HOKAGE-SAMA… - krzyknął Kakashi podbiegając do mężczyzny
- Szybko, natychmiast wezwać lekarza – jounin zaraz wybiegł na korytarz i krzyknął do pierwszego, napotkanego chunina. Po około pięciu minutach do biura trzeciego weszło dwóch sanitariuszy i lekarz.
- Szybko… zanieść go do szpitala – powiedział medyk, po zbadaniu serca trzeciego.
* * *
- Naruto… Naruto… - gdy jadłem kolejną już miskę Ramenu, usłyszałem wołanie mojego imienia i jak się odwróciłem… zobaczyłem podbiegającego do mnie Kibę.
- O co chodzi… ja jem – spytałem stanowczym głosem…
- Szybko… zostaw to żarcie… Hokage-sama miał zawał.
- Co…? – i aż z wrażenia wylałem ramen na ziemię.
- Tak słyszałem do Shikamaru… chodź, biegnijmy do szpitala – powiedział Inuzuka zadyszanym głosem.
- Jasne… chodźmy – przytaknąłem.
Gdy dotarliśmy na miejsce, w recepcji dowiedzieliśmy się wszystkiego. Szybko biegnąc korytarzem… dotarliśmy pod wskazaną salę… nie miejscu są już wszyscy jounin, chunini i genini.
- Sakura… - powiedziałem podbiegając do dziewczyny.
- Naruto… słyszałeś co się stało – zielonooka powiedziała to bardzo zasmuconym głosem.
- Tak… ale, jak to się stało, kiedy, gdzie… - w tym momencie miałem wiele pytań… ale widząc że raczej teraz nie otrzymam satysfakcjonującej odpowiedzi… postanowiłem jak wszyscy… usiąść pod ścianą na ławce i czekać na dalsze wieści, o stanie zdrowia III Hokage. Po długich 4 godzinach wyczekiwania… w końcu zgasła czerwona lampka paląca się nad drzwiami, które po chwili się otworzymy. Wyszła z za nich postać w białym fartuchu i pierwsze co dostrzegłem, to bardzo smutną i ponurą minę owego mężczyzny.
- I co… jaki jest stan zdrowia Hokage – zaraz z tym pytaniem wyrwał się Kakashi-sensei. Po minie lekarza… wydedukowałem, że nie jest najlepiej.
- Z przykrością… musze ogłosić… że Sarutobi, III Hokage… zmarł – po jego słowach zapadła bardzo niezręczna i grobowa cisza. Nikt z zebranych nic nie powiedział, a po oczach wielu z nich, dostrzegłem wielki smutek, niedowierzanie, zaskoczenie, a nawet przerażenie.
„A to ci niespodzianka… i zarazem wielka tragedia dla wioski Ukrytej w Liściach” – zaraz pomyślałem i zrobiłem bardzo poważna i zarazem smutną minę. Gdy się tak rozglądałem, to widziałem jak żeńska część zgromadzonych, zaczyna wylewać łzy, a męska, z kolei ma bardzo poważne i zamyślone wyrazy twarzy.
„I co teraz… i co teraz będzie… nasza wioska nie ma już żadnego Hokage… kto nim teraz zostanie… kogo mianują na to, jak bardzo odpowiedzialne stanowisko…” – w myślach zacząłem zadawać sobie wiele pytań… Zapewne nikt w tym momencie nie myśli o niczym innym, jak tylko nad znalezieniem zastępcy, godnego tego stanowiska, a i również nad datą pogrzebu, czcigodnego III Hokage.



TO BE CONTINUED…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto




I tą puentą, zakończę na razie ten… jakże ciężki dla wszystkich shinobi wioski Ukrytej w Liściach…, odcinek… :D

Przepraszam że taki krótki rozdział, ale jak już wcześniej wspomniałem… najbliższe notki, będą właśnie takiej długości… Pozdrawiam i zapraszam do komentowania… 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz