poniedziałek, 8 stycznia 2018

042. Fatamorgana


<<< Odcinek ukazał się 16 kwietnia 2008 roku >>>



>>> Pustynia Suny-Gakure <<<
Z lekko zrezygnowanym wyrazem twarzy, szedłem dalej przed siebie, a gdy się odwróciłem, to juz nic nie było widać, tylko piasek i piasek, aż po horyzont. Ból brzucha stawał się co raz to uciążliwszy, a pragnienie zaczęło mi poważnie doskwierać. Gorączkowo przełykałem ślinę, aby chociaż troszeczkę zwilżyć przełyk, ale to na nic się zdało. Gdy tak sobie idę i idę dalej przed siebie, kompletnie nie wiedząc, gdzie jestem i gdzie znajduje się wioska Ukryta w Piasku, nagle poczułem, jak promienie słońca tracą na swej intensywności, a gdy spojrzałem w niebo, dostrzegłem że lekko pociemniało.
„Czyżby się ściemniało... kurczę.. słyszałem, że noce na pustyniach są tak samo groźne jak dnie..” – pomyślałem i nagle w oddali dostrzegłem coś jak oaza. Nie wielki zbiornik wody i ze trzy, może cztery palmy, czy jakieś inne drzewa.
- Huuura..!! Jestem uratowany..!! – krzyknąłem i ostatkiem sił zacząłem biec w stronę oazy. Biegnę i biegnę, mięśnie zaczynają mnie już poważnie boleć, a oazy nie widać. Stanąłem w miejscu i rozejrzałem się dokoła.
- O jest..! Tam..! – powiedziałem pod nosem i znowu zacząłem biec, a gdy już się tam znalazłem, nagle oaza zniknęła, jak i palmy z życiodajnymi owocami.
„Co..! Nie, to nie możliwe.. to była fatamorgana..” – pomyślałem i nagle poczułem przeszywający ból w prawej dłoni. Szybko złapałem się za nadgarstek i padłem plecami na ziemie. Słońce chyba już dawno zaszło, bo pustynie przykrył płaszcz nocy, a niebo poczęło się mienić tysiącem malutkich żaróweczek.
„Z braku wody i żywności, od ponad 5 godzin.. mój umysł począł płatać mi figle... a moje obecne, najskrytsze marzenie zostało zamienione w fatamorganę..” – moje myśli, zaczęły jeszcze bardziej mnie dobijać.
- NIE..!!!!!!!! – wydarłem się na całą okolicę, święcie przekonany że nie ma nikogo w pobliżu.
* * *
- Ty.. słyszałeś to..?
- Co takiego..?
- No krzyk.. słuchaj.. – strażnicy zamarli w bezruchu i idealnej ciszy, nasłuchując odgłosów płynących z pustyni.
- Eee tam... musiało ci się coś przyśnić.. – zadrwił sobie jeden strażnik wioski piasku, ze swojego kolegi.
- Nie.. wyraźnie słyszałem tam krzyk.. trzeba to sprawdzić.. biegnę do dowódcy – odparł drugi z shinobi i czym prędzej pobiegł do swojego przełożonego. Nad wioską Ukrytego Piasku w kraju Suna-Gakure, właśnie zapadła noc, błoga i niezwykle chłodna po gorącym dniu. Pierwszy raz, tego dnia, zaczął wiać chłodny wiaterek, przyjemny dla ducha i ciała. Strażnik biegnąc ile sił w nogach po przez wioskę i zwracając uwagę jej mieszkańców, swoim biegiem, szybko dotarł do centralnego budynku. Bo odpowiednim nabraniu powietrza w płuca i odetchnięciu, lekko zapukał w drzwi, a gdy usłyszał zgodę na wejście, nacisnął klamkę.
- Kazekage-sama.. przepraszam, że przeszkadzam.. – powiedział na wstępie.
- O co chodzi..? – zaraz spytał jeden z główno-dowodzących w Suna-Gakure.
- Stojąc na straży przy bramie wioski, nagle usłyszałem krzyk nieopodal naszej wioski i pomyślałem, że warto to sprawdzić... – jounin wyjaśnił wszystko, z najmniejszymi szczegółami.
- Ciekawe.. – nagle odezwał się Kazekage, co zwróciło wzrok wszystkich, obecnie znajdujących się w pomieszczeniu, na jego osobę.
- Ja sie tym zajmę..! – skwitowała dumnym głosem, blondynka z wielkim wachlarzem na plecach.
- Dobrze.. Temari, weź 4 jouninów i idźcie to sprawdzić – rozkazał Kazekage.
- Hai..!! – odkrzyknęła starsza siostra, czerwono włosego, po czym wyszła z pomieszczenia, razem ze strażnikiem.
* * *
Leżąc tak bezwładnie na pustyni, począłem gorączkowo się zastanawiać nad własnym losem, w jednej chwili przed oczyma przeleciało mi całe moje do tych czasowe życie.. wszystkie chwile spędzone w samotności i te w gronie najbliższych przyjaciół, jak i te, które doświadczyłem w spotkaniach z moją różowo-włosą kunoichi. Teraz przestałem się już zajmować bolącym brzuchem i brakiem sił, bo wiem, że i tak nic ani nikt mi nie pomoże..
„...jestem tu sam, samiuteńki jak palec...” – pomyślałem i aż się popłakałem na samą myśl o niechlubnej i nieuniknionej śmierci w tym przeklętym morzu piachu, jaki mnie otacza ze wszystkich stron. Na dokładkę, zapadła juz noc i robi się co raz zimniej. Nagle usłyszałem głosy w oddali..
            - Jeśli to kawał, to tego strażnika, czeka nie miła kara...
            - Temari-chan.. spójrz, tam ktoś leży...
Gdy się odwróciłem na brzuch, ujrzałem niewyraźne sylwetki 5 osób, ale zaraz przyszła mi do głowy kolejna, straszna myśl – „..nie to niemożliwe, mój umyśl znowu mi to robi.. kolejna fatamorgana..” – nie dokończyłem tej bogatej dyskusji w myślach, bo moje zwidy okazały się rzeczywistością. Na w pół przytomny, patrzyłem jak się do mnie zbliżają i zbliżają.
- A jednak.. ktoś tu jest – usłyszałem donośny, znajomy głos.
- P-pomocy... – ledwo co wypowiedziałem to słowo, wiedząc że stoją nade mną prawdziwi ludzie, z krwi i kości, po czym straciłem przytomność.
Przy blondynie zaraz uklęknął jeden ze zwiadowców i sprawdził puls, po czym dokładnie obejrzał niebieskookiego.
- I co z nim..? – spytała blondynka.
- Żyje.. lecz jest nie przytomny i skrajnie wycieńczony – odparł jounin, po czym odwrócił chłopaka na plecy, ukazując wszystkim zebranym, kto to taki.
- Co..?! To nie możliwe.. – Temari powiedziała pod nosem, tak jakby do siebie i zrobiła wielkie oczy.
- Co robimy..?
- Jak to co.. bierzcie go na plecy i szybko wracamy do wioski.. – odparła stanowczym głosem. Oddział zwiadowców zabrał nieprzytomnego i wycieńczonego Naruto ze sobą i powrócił do wioski Ukrytego Piasku, po czym Temari i dwóch jouninów, udali się do biura Kazekage, złożyć raport, a blondyna zaniesiono do szpitala, gdyż jego organizm wymagał natychmiastowej interwencji lekarza. Blond włosa dziewczyna dotarłszy do biura swojego brata, szybko i bez pukania weszła do pomieszczenia Kazekage.
- Gaara..!! – krzyknęła.
- C-co sie stało..? – spytał podnosząc się z krzesła.
- Gaara.. nie uwierzysz kogo znaleźliśmy.. – Temari chytrze się uśmiechnęła. Gdy nie usłyszała odpowiedzi, a raczej pytania ze strony Kazekage czy innych shinobi, znajdujących sie w pomieszczeniu wielmożnego, dziewczyna dodała dumnym głosem..
- Znaleźliśmy.. Naruto Uzumakiego z wioski Ukrytej w Liściach.
- K-kogo..?? – po pomieszczeniu rozniosło się pytanie, z lekką nutką niedowierzania, wypowiedziane przez Kazekage. W biurze zapanowała lekka konsternacja i głucha cisza, która oczywiście nie trwała długo.
- Gdzie on teraz jest..? – po chwili spytała Gaara poważnym głosem, co zwróciło uwagę na jego osobę.
- W szpitalu, pod opieka naszych lekarzy – odparł jeden z uczestników zwiadu na pustyni. Po jego słowach, Temari jeszcze dostrzegła to złowieszcze spojrzenie swojego brata, po czym zobaczyła jak Kazekage znika w chmurze zielonobiałego dymu.
- Gaara.. czekaj.. – krzyknęła, ale było już za późno na jakąkolwiek interwencję, gdyż po chłopaku nie zostało nic, a w umyśle dziewczyny poczęły rodzić się najczarniejsze scenariusze tego spotkania, ponieważ doskonale pamięta ostatnie ich spotkanie. Po chwili, ku zaskoczeniu wszystkich lekarzy wioski Ukrytej w Piasku, na korytarzu szpitala pojawił się czerwono włosy chłopak, w biało niebieskiej szacie i kapeluszu na głowie.
- K-Kazekage-sama, co cię do nas sprowadza..! – powiedział jeden z medyków, widzących nagłe przybycie swojego przywódcy.
- Gdzie jest znaleziony ninja..? – spytał niezwykle poważnym tonem głosu.
- T-tam.. sala 135 – lekarz odparł niezwłocznie, na zadane mu pytanie. Gaara, powolnym krokiem udał się we wskazanym kierunku i po 5 minutach dotarłszy do pomieszczenia, staną w drzwiach.
- I co z nim..? – spytał, widząc dwóch innych lekarzy zajmujących się blondynem.
- Kazekage-sama tutaj? W takim razie to musi być ktoś ważny – zdziwił się jeden z lekarzy, a na korytarzu szpitala nasiliły się szmery i ciche komentarze. Gaara nie robiąc sobie nic z tego, powolnym krokiem podszedł do łóżka i spojrzał na Naruto. Wnet, zapadła idealna cisza, nikt się już więcej nie odezwał, wszyscy obserwatorzy tylko czekają na dalszy rozwój akcji. Zaraz wszystkim nasunęło się jedno pytanie – Co zrobi Kazekage-sama..?? – lecz to pytanie, nie doczekało się odpowiedzi, gdyż czerwono włosy, nic nie zrobił, tylko zawiesił swój wzrok na niebieskookim – „A więc.. Naruto, w końcu ponownie się spotykamy..” – pomyślał i zaraz spojrzał na jednego z lekarzy.
- Macie dopilnować, aby wyzdrowiał... a gdy się obudzi, natychmiast mi o tym zameldować, zrozumiano..?
- H-hai Kazekage-sama, jak sobie życzysz..! – Gaara natychmiast otrzymał odpowiedź, po czym odsunąwszy się jeden krok od łóżka, ponownie zniknął w chmurze zielonobiałego dymu – „...przyjacielu, dzięki Tobie zrozumiałem, że żeby czuć.. że się żyje, nie trzeba więcej zabijać..”.



TO BE CONTINUED…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto




I to było by na tyle, jeśli chodzi o ten odcinek ^_^ Mam nadzieję, że się wam podobał, a i zapraszam już wkrótce na nexta ^_^ - pozdrawiam Was gorąco!

1 komentarz:

  1. Hej,
    biedny Naruto te fatamorgany musiały być straszne, haha padł niedaleko wejścia do wioski, też się obawiałam Gaary jak zareaguje ale po tych ostatnich słowach to jestem spokojna...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń