poniedziałek, 8 stycznia 2018

041. Czy to aby nie za drastyczne środki?

Zapraszam na kolejną notkę z życia Naruto Uzumakiego i jego przyjaciół...



<<< Odcinek ukazał się 10 kwietnia 2008 roku >>>



>>> Wioska Ukrytego Liścia <<<
Sakura idąc po przez wioskę, szybkim krokiem skierowała się do biura Tsunade-sama. Idąc ze spuszczoną głową i nie oglądając się na nikogo, jedną rękę ma zaciśniętą, a w drugiej trzyma lekko pognieciony list. Po kilku minutach, dotarła na miejsce i grzecznie zapukała w drewniane drzwi.
- Proszę..! – po chwili usłyszała znajomy krzyk. Dziewczyna powoli nacisnęła klamkę i weszła do środka, stając na przeciw blond włosej kobiety.
- Aaa, to ty Sakura... w czym mogę ci pomóc..?
- Dlaczego dała pani Naruto pozwolenie na opuszczenie wioski..? – zielonooka, wydała się lekko podenerwowana tą sprawą.
- Skąd niby wiesz, że w ogóle coś takiego mu dałam..?
- Od Kotetsu, strażnika z pod bramy..!
„Cholera, skoro Sakura już wie o odejściu Naruto, to nici z mojej obietnicy..” – zaraz pomyślała brązowo oka.
- A skąd w ogóle wiesz, że Naruto opuścił wioskę..?
- Bo mi zostawił list.. – dziewczyna podała papier kobiecie, która zaraz niezwłocznie go przeczytała i najbardziej zaciekawił ją, jego koniec...
- Hmm, a jaki związek ma z tym Kiba..?
- Też się nad tym zastanawiam.. może by go tu wezwać..? – Sakura podsunęła dobry pomysł.
- Nie zła myśl.. zaraz każę go tu przyprowadzić.. – uśmiechnęła się Tsunade, po czym krzyknęła – ..Shizune..!!
- Tak Godaime..? – po chwili do pomieszczenia weszła brunetka.
- Poślij po Kibę Inuzukę dwóch ninja z oddziału ANBU.
- A-ANBU..? A co się takiego stało, że aż anbu trzeba w to angażować..?
- Nie dyskutuj.. tylko wykonaj moje polecenie..!! – kobieta zirytowała sie pytaniem podwładnej.
- HAI..!! Już się robi..!! – odkrzyknęła dziewczyna, po czym szybko wyszła z pomieszczenia.
- A-ale Hokage-sama, czy to aby nie za drastyczne środki..? – spytała Sakura, zaniepokojona losem kolegi.
- Hehehe... spokojnie, niech się chłopak naje trochę strachu.. – brązowo oka, zaśmiała się z ironicznym uśmieszkiem.
- No tak.. ale Tsunade, skoro Naruto napisał w liście, żebym się na niego nie denerwowała, to z kolei, co takiego Kiba powiedział blondynowi, że ten odszedł..?
- Zaraz się tego dowiemy..
* * *
W tym czasie, w barze Ichiraku Ramen, przy jednym ze stolików, siedzi szóstka przyjaciół, rozmawiających i głośno się śmiejących, na różne tematy.
- Pamiętacie dzień, gdy Naruto powrócił do wioski i jeszcze tego samego dnia, zaatakował mnie..? – spytał uśmiechnięty brunet, posiadasz białego psa.
- Hai.. – odparli wszyscy chórem.
- W rezultacie czego, trafiłeś do szpitala z licznymi ranami? – spytała blondynka z długim kucem z tyłu głowy.
- Dokładnie… no i następnego dnia, z samego rana zgadnijcie, kto mnie odwiedził?
- N-Naruto! – stwierdziła nieśmiało Hinata.
- Zgadza się.
- A niby po co on do ciebie przyszedł? – spytał Shikamaru.
- Pewnie go przeprosić – wtrącił pół głosem, Lee.
- Skąd wiedziałeś? – Kiba spytał zaskoczony, stwierdzeniem przyjaciela.
- A nie wiem, tak jakoś mi się powiedziało… zresztą Naruto należy do takich ludzi.
- Jakich? – zaciekawiła się Hinata.
- Którzy, nie potrafią długo wytrzymać, beż należytych przeprosin, jeśli zrobią coś wbrew swojemu sumieniu – odparł, z godnie z prawdą, Lee i szeroko się uśmiechnął.
- Święte słowa – uśmiechnęła się Ino, co wzbudziło lekkie zdziwienie u Nary i Hyuugi.
- Do czego zmierzasz Kiba? – w końcu odezwał się Neji.
- Zmierzam do tego, że Naruto jest kompletnym imbecylem.
- Nie mów tak o nim… – oburzyła się Hinata i zrobiła obrażoną minę.
- Mniejsza z tym… czemu uważasz, że jest „kompletnym imbecylem”? – spytał Nara.
- Ponieważ, gdy z nim rozmawiałem, postawiłem warunek, gdy mnie przepraszał.
- Jaki znowu warunek – spytał ciekawski Lee.
- A taki, że jeśli chce abym przyjął jego przeprosiny, to ma opuścić wioskę na rok.. hehe.. – zaśmiał się Inuzuka.
- I on na to poszedł..? – spytała Ino.
- Nom, zgodził się bez żadnego sprzeciwu..
- A byłeś już dziś u niego sprawdzić, czy wywiązał się z umowy..? – spytał Shikamaru.
- Jeszcze nie, ale zrobię to popołudniu... zresztą najlepsze jest to, że był to tylko żart i jeśli on naprawdę opuścił wioskę, to... – Kiba nie dokończył, bo mu przerwano.
- Inuzuka Kiba..? – nagle spytał męski głos ninjy, wyłaniającego się z pół mroku, jaki panuje w barze. Ku zaciekawieniu wszystkich zebranych w koło stolika, ów ninja okazał się członkiem oddziału ANBU.
- Tak, to ja – odparł brunet, wstając z miejsca.
- Pójdziesz z nami! – odezwał się drugi członek oddziału ANBU, podchodzący do chłopaka od tyłu.
- ...to masz przechlapane – nagle, Shikamaru, poważnym głosem skwitował wypowiedź bruneta, który w tym momencie kompletnie zaskoczony rozwoje sytuacji, stoi jak wryty i tylko czeka na dalszy ciąg wydarzeń, lekko trzęsąc się jak osika.
- A-ale o co chodzi..? – wstała z miejsca Hinata, obawiając się o los kolegi z drużyny.
- Hinata..!! Nie wtrącaj się.. nic mi nie będzie.. – lecz dziewczyna zaraz została zatrzymana, przez słowa Inuzuki. Lee, Neji i Ino, teraz z wielkimi oczyma, spokojnie i bez słowa przyglądają się, jak ich przyjaciel, zostaje zabrany przez ANBU, a w ich głowach rodzą się najczarniejsze scenariusze końca tego spotkania. Gdy Inuzuka wraz z Akamaru i ANBU, opuścili bar Ichiraku Ramen, po chwili długiej ciszy, odezwał się członek rodu Nara.
- No to teraz Kiba ostro przeholował, skoro Hokage przysłała po niego ANBU.. – rzekł, niezwykle znudzonym i lekko zażenowanym tonem głosu, co wcale nie zdziwiło jego znajomych..
- Dokładnie.. ciekawe co takiego zrobił..? – spytał jakby samego siebie, lekko podenerwowany Neji.
- Mam nadzieję, ze to nie przez ten głupi kawał.. i mam również nadzieję, że Naruto nie opuścił wioski – nagle wyszeptała Hinata, wciąż spoglądając na blat stolika, przy którym wszyscy siedzą. Po jej słowach, ponownie zapadła bardzo długa i żenująca cisza, którą zaraz przerwała młoda Yamanaka.
- Wiecie co.. trochę mi go żal..
- Kogo.. Kibę..? – zdziwili się Neji i Lee.
- Nie.. chodzi mi o Naruto.. – blondynka odparła posmutniałym głosem, co z kolei wywarło wielkie zaskoczenie u Shikamaru i Hinaty.
- Co..? Ino, czy ty się dobrze czujesz..? – Nara siedzący tuż obok niej, przyłożył rękę do jej czoła.
- Tak, niby czemu miałabym się źle czuć..?
- No bo.. eee.. nigdy nic takiego nie mówiłaś o Naruto..
- Yhym.. – przytaknęła Hyuuga.
- A nie wiem... tak jakoś czuję, że nasz blondyn zmienił się od ostatniego razu, jak go widziałam... i myślę, że nie zasługuje już na takie traktowanie.
Po tej, jakże bogatej konwersacji, piątka przyjaciół, jeszcze chwilę posiedziała i wspólnie śmiejąc się na różne tematy, po około 10 minutach, poczęli się rozchodzić do domów.
* * *
>>> Pustynia Suny-Gakure <<<
Teraz to ja dopiero czuję, jakie słońce potrafi być dokuczliwe. Jego promienie bezlitośnie opadają na piaszczysty teren, ogrzewając i w rezultacie paląc, wszystko co tylko żyje, w tym też mój kark. Gdy go dotknąłem, poczułem niemiłosierne pieczenie skóry w tym miejscu.
- Aaa!! Co za ból!! – krzyknąłem, szybko zabierając rękę.
„Cholera, musze coś z tym zrobić jak najszybciej..” – pomyślałem i zaraz przystanąłem w miejscu, wyciągnąłem z plecaka koszulkę, zwilżyłem ją wodą i oplotłem sobie kark.
- Ach, co za ulga.. – odetchnąłem, czując chodny dotyk zwilżonego materiału. Idąc dalej przed siebie i co chwile popijając wodę, za trzy godziny, się mi ona skończyła. Gdy ponownie przystanąłem i kucnąwszy zajrzałem do plecaka...
„Cholera... jaki ja jestem głupi.. zapomniałem zabrać mapę.. i dodatkowa wodę.. i co teraz, niby jak ja mam tam trafić..?” – począłem przeklinać w myślach i gorączkowo rozmyślać, co robić dalej. Podniosłem głowę do góry i spojrzawszy w bez chmurne niebo, ponownie zwątpiłem... – „I gdzie tu jest jakiś punkt odniesienia... już po mnie..”.
- Co się stało Naruto? – nagle usłyszałem pytanie ze strony demona.
- Kuso! Chyba zgubiłem drogę do wioski Ukrytego Piasku.
- No to masz problem, bo ja Ci tu nie pomogę – Kyuubi zasmucił mnie ta wiadomością.
- Mówi się trudno... jakoś sam sobie poradzę, ale dzięki za dobre chęci.
- Nie sprawy, w końcu po to tu jestem.
Po tej, jakże bogatej konwersacji z lisem, poszedłem w dalsza drogę, lecz po kolejnych 2 godzinach zdrowego marszu, po przez piaskowe morze, począłem dokuczliwy bul brzucha, co by wskazywało, że mój organizm domaga się żywności. Gdy znowu zajrzałem do plecaka, okazało się, że mam tylko kilka torebek ramenu w proszki i nic po za tym – „..psia krew.. bez wody nic tu nie zdziałam..” – ponownie zakląłem w myślach, po czym już kompletnie zrezygnowany, głodny, spragniony doszedłem do wniosku, że może zrobiłem źle, że odszedłem, w końcu nie pasi mi umrzeć z wycieczenia na pustyni, jeszcze tyle przede mną...



TO BE CONTINUED…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto




Podobał się wam ten odcinek... bo mi bardzo, jak go pisałem :D:D – liczę na dużo bardzo interesujących komentarzy od Was, drodzy czytelnicy ^_^ - pozdrawiam i zapraszam już wkrótce na kolejny odcinek ^_^ 

1 komentarz:

  1. Hej,
    pomysł Tsunade świetny aby wysłać oddział ANBU po Kibe... Naruto jak zwykle bez pomyślunku...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń