Zapraszam
na kolejną notkę z życia Naruto Uzumakiego i jego przyjaciół...
<<<
Odcinek ukazał się 10 kwietnia 2008 roku >>>
>>> Wioska
Ukrytego Liścia <<<
Sakura idąc po przez wioskę, szybkim
krokiem skierowała się do biura Tsunade-sama. Idąc ze spuszczoną głową i nie
oglądając się na nikogo, jedną rękę ma zaciśniętą, a w drugiej trzyma lekko
pognieciony list. Po kilku minutach, dotarła na miejsce i grzecznie zapukała w
drewniane drzwi.
- Proszę..! – po chwili usłyszała
znajomy krzyk. Dziewczyna powoli nacisnęła klamkę i weszła do środka, stając na
przeciw blond włosej kobiety.
- Aaa, to ty Sakura... w czym mogę ci
pomóc..?
- Dlaczego dała pani Naruto
pozwolenie na opuszczenie wioski..? – zielonooka, wydała się lekko
podenerwowana tą sprawą.
- Skąd niby wiesz, że w ogóle coś
takiego mu dałam..?
- Od Kotetsu, strażnika z pod
bramy..!
„Cholera, skoro Sakura już wie o
odejściu Naruto, to nici z mojej obietnicy..” – zaraz pomyślała brązowo oka.
- A skąd w ogóle wiesz, że Naruto
opuścił wioskę..?
- Bo mi zostawił list.. – dziewczyna podała
papier kobiecie, która zaraz niezwłocznie go przeczytała i najbardziej
zaciekawił ją, jego koniec...
- Hmm, a jaki związek ma z tym
Kiba..?
- Też się nad tym zastanawiam.. może
by go tu wezwać..? – Sakura podsunęła dobry pomysł.
- Nie zła myśl.. zaraz każę go tu
przyprowadzić.. – uśmiechnęła się Tsunade, po czym krzyknęła – ..Shizune..!!
- Tak Godaime..? – po chwili do
pomieszczenia weszła brunetka.
- Poślij po Kibę Inuzukę dwóch ninja
z oddziału ANBU.
- A-ANBU..? A co się takiego stało,
że aż anbu trzeba w to angażować..?
- Nie dyskutuj.. tylko wykonaj moje
polecenie..!! – kobieta zirytowała sie pytaniem podwładnej.
- HAI..!! Już się robi..!! –
odkrzyknęła dziewczyna, po czym szybko wyszła z pomieszczenia.
- A-ale Hokage-sama, czy to aby nie
za drastyczne środki..? – spytała Sakura, zaniepokojona losem kolegi.
- Hehehe... spokojnie, niech się
chłopak naje trochę strachu.. – brązowo oka, zaśmiała się z ironicznym
uśmieszkiem.
- No tak.. ale Tsunade, skoro Naruto
napisał w liście, żebym się na niego nie denerwowała, to z kolei, co takiego
Kiba powiedział blondynowi, że ten odszedł..?
- Zaraz się tego dowiemy..
*
* *
W tym czasie, w barze Ichiraku Ramen,
przy jednym ze stolików, siedzi szóstka przyjaciół, rozmawiających i głośno się
śmiejących, na różne tematy.
- Pamiętacie dzień, gdy Naruto
powrócił do wioski i jeszcze tego samego dnia, zaatakował mnie..? – spytał
uśmiechnięty brunet, posiadasz białego psa.
- Hai.. – odparli wszyscy chórem.
- W rezultacie czego, trafiłeś do
szpitala z licznymi ranami? – spytała blondynka z długim kucem z tyłu głowy.
- Dokładnie… no i następnego dnia, z
samego rana zgadnijcie, kto mnie odwiedził?
- N-Naruto! – stwierdziła nieśmiało
Hinata.
- Zgadza się.
- A niby po co on do ciebie przyszedł?
– spytał Shikamaru.
- Pewnie go przeprosić – wtrącił pół
głosem, Lee.
- Skąd wiedziałeś? – Kiba spytał
zaskoczony, stwierdzeniem przyjaciela.
- A nie wiem, tak jakoś mi się
powiedziało… zresztą Naruto należy do takich ludzi.
- Jakich? – zaciekawiła się Hinata.
- Którzy, nie potrafią długo
wytrzymać, beż należytych przeprosin, jeśli zrobią coś wbrew swojemu sumieniu –
odparł, z godnie z prawdą, Lee i szeroko się uśmiechnął.
- Święte słowa – uśmiechnęła się Ino,
co wzbudziło lekkie zdziwienie u Nary i Hyuugi.
- Do czego zmierzasz Kiba? – w końcu
odezwał się Neji.
- Zmierzam do tego, że Naruto jest
kompletnym imbecylem.
- Nie mów tak o nim… – oburzyła się
Hinata i zrobiła obrażoną minę.
- Mniejsza z tym… czemu uważasz, że
jest „kompletnym imbecylem”? – spytał Nara.
- Ponieważ, gdy z nim rozmawiałem,
postawiłem warunek, gdy mnie przepraszał.
- Jaki znowu warunek – spytał
ciekawski Lee.
- A taki, że jeśli chce abym przyjął
jego przeprosiny, to ma opuścić wioskę na rok.. hehe.. – zaśmiał się Inuzuka.
- I on na to poszedł..? – spytała
Ino.
- Nom, zgodził się bez żadnego
sprzeciwu..
- A byłeś już dziś u niego sprawdzić,
czy wywiązał się z umowy..? – spytał Shikamaru.
- Jeszcze nie, ale zrobię to
popołudniu... zresztą najlepsze jest to, że był to tylko żart i jeśli on
naprawdę opuścił wioskę, to... – Kiba nie dokończył, bo mu przerwano.
- Inuzuka Kiba..? – nagle spytał
męski głos ninjy, wyłaniającego się z pół mroku, jaki panuje w barze. Ku
zaciekawieniu wszystkich zebranych w koło stolika, ów ninja okazał się
członkiem oddziału ANBU.
- Tak, to ja – odparł brunet, wstając
z miejsca.
- Pójdziesz z nami! – odezwał się
drugi członek oddziału ANBU, podchodzący do chłopaka od tyłu.
- ...to masz przechlapane – nagle,
Shikamaru, poważnym głosem skwitował wypowiedź bruneta, który w tym momencie
kompletnie zaskoczony rozwoje sytuacji, stoi jak wryty i tylko czeka na dalszy
ciąg wydarzeń, lekko trzęsąc się jak osika.
- A-ale o co chodzi..? – wstała z
miejsca Hinata, obawiając się o los kolegi z drużyny.
- Hinata..!! Nie wtrącaj się.. nic mi
nie będzie.. – lecz dziewczyna zaraz została zatrzymana, przez słowa Inuzuki. Lee,
Neji i Ino, teraz z wielkimi oczyma, spokojnie i bez słowa przyglądają się, jak
ich przyjaciel, zostaje zabrany przez ANBU, a w ich głowach rodzą się
najczarniejsze scenariusze końca tego spotkania. Gdy Inuzuka wraz z Akamaru i
ANBU, opuścili bar Ichiraku Ramen, po chwili długiej ciszy, odezwał się członek
rodu Nara.
- No to teraz Kiba ostro przeholował,
skoro Hokage przysłała po niego ANBU.. – rzekł, niezwykle znudzonym i lekko
zażenowanym tonem głosu, co wcale nie zdziwiło jego znajomych..
- Dokładnie.. ciekawe co takiego
zrobił..? – spytał jakby samego siebie, lekko podenerwowany Neji.
- Mam nadzieję, ze to nie przez ten
głupi kawał.. i mam również nadzieję, że Naruto nie opuścił wioski – nagle
wyszeptała Hinata, wciąż spoglądając na blat stolika, przy którym wszyscy
siedzą. Po jej słowach, ponownie zapadła bardzo długa i żenująca cisza, którą
zaraz przerwała młoda Yamanaka.
- Wiecie co.. trochę mi go żal..
- Kogo.. Kibę..? – zdziwili się Neji
i Lee.
- Nie.. chodzi mi o Naruto.. –
blondynka odparła posmutniałym głosem, co z kolei wywarło wielkie zaskoczenie u
Shikamaru i Hinaty.
- Co..? Ino, czy ty się dobrze
czujesz..? – Nara siedzący tuż obok niej, przyłożył rękę do jej czoła.
- Tak, niby czemu miałabym się źle
czuć..?
- No bo.. eee.. nigdy nic takiego nie
mówiłaś o Naruto..
- Yhym.. – przytaknęła Hyuuga.
- A nie wiem... tak jakoś czuję, że
nasz blondyn zmienił się od ostatniego razu, jak go widziałam... i myślę, że
nie zasługuje już na takie traktowanie.
Po tej, jakże bogatej konwersacji, piątka
przyjaciół, jeszcze chwilę posiedziała i wspólnie śmiejąc się na różne tematy,
po około 10 minutach, poczęli się rozchodzić do domów.
*
* *
>>> Pustynia
Suny-Gakure <<<
Teraz to ja dopiero czuję, jakie
słońce potrafi być dokuczliwe. Jego promienie bezlitośnie opadają na
piaszczysty teren, ogrzewając i w rezultacie paląc, wszystko co tylko żyje, w
tym też mój kark. Gdy go dotknąłem, poczułem niemiłosierne pieczenie skóry w
tym miejscu.
- Aaa!! Co za ból!! – krzyknąłem,
szybko zabierając rękę.
„Cholera, musze coś z tym zrobić jak
najszybciej..” – pomyślałem i zaraz przystanąłem w miejscu, wyciągnąłem z
plecaka koszulkę, zwilżyłem ją wodą i oplotłem sobie kark.
- Ach, co za ulga.. – odetchnąłem, czując
chodny dotyk zwilżonego materiału. Idąc dalej przed siebie i co chwile
popijając wodę, za trzy godziny, się mi ona skończyła. Gdy ponownie
przystanąłem i kucnąwszy zajrzałem do plecaka...
„Cholera... jaki ja jestem głupi..
zapomniałem zabrać mapę.. i dodatkowa wodę.. i co teraz, niby jak ja mam tam
trafić..?” – począłem przeklinać w myślach i gorączkowo rozmyślać, co robić
dalej. Podniosłem głowę do góry i spojrzawszy w bez chmurne niebo, ponownie
zwątpiłem... – „I gdzie tu jest jakiś punkt odniesienia... już po mnie..”.
- Co
się stało Naruto? – nagle usłyszałem pytanie ze strony demona.
- Kuso! Chyba zgubiłem drogę do
wioski Ukrytego Piasku.
- No
to masz problem, bo ja Ci tu nie pomogę – Kyuubi zasmucił mnie ta
wiadomością.
- Mówi się trudno... jakoś sam sobie
poradzę, ale dzięki za dobre chęci.
- Nie
sprawy, w końcu po to tu jestem.
Po tej, jakże bogatej konwersacji z
lisem, poszedłem w dalsza drogę, lecz po kolejnych 2 godzinach zdrowego marszu,
po przez piaskowe morze, począłem dokuczliwy bul brzucha, co by wskazywało, że mój
organizm domaga się żywności. Gdy znowu zajrzałem do plecaka, okazało się, że
mam tylko kilka torebek ramenu w proszki i nic po za tym – „..psia krew.. bez
wody nic tu nie zdziałam..” – ponownie zakląłem w myślach, po czym już
kompletnie zrezygnowany, głodny, spragniony doszedłem do wniosku, że może
zrobiłem źle, że odszedłem, w końcu nie pasi mi umrzeć z wycieczenia na pustyni,
jeszcze tyle przede mną...
TO BE CONTINUED…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
Podobał
się wam ten odcinek... bo mi bardzo, jak go pisałem :D:D – liczę na dużo bardzo
interesujących komentarzy od Was, drodzy czytelnicy ^_^ - pozdrawiam i
zapraszam już wkrótce na kolejny odcinek ^_^
Hej,
OdpowiedzUsuńpomysł Tsunade świetny aby wysłać oddział ANBU po Kibe... Naruto jak zwykle bez pomyślunku...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia