Powiem tylko tyle, że z
braku weny… ta notka nie jest jakaś super kozacko wyczesana :( – Pozdrawiam i
zapraszam na odcinek 137.
<<< Odcinek ukazał się 31 lipca 2009
roku >>>
W ciągu kolejnych dwóch godzin
Naruto z łatwością wykończył jeszcze piętnastu przeciwników, choć niedługo po
tym jak rozpłatał gardło ostatniemu oprychowi, chłopak przyznał sam przed sobą,
że nie obyło się bez odniesienia przez niego kilku ran. Czując jak z niektórych
powoli wycieka szkarłatna ciecz, wciąż zaciskając dłonie na rękojeści miecza i
nie spuszczając wzroku z pozostałych przeciwników, po chwili namysłu postanowił
wykorzystać moc zamkniętego w sobie Bijuu. Nie ruszając się z miejsca, zaraz
sprawił że całe jego ciało spowiła krwisto czerwona powłoka, która w mgnieniu
oka zaczęła leczyć wszystkie odniesione rany. Reasumując, Uzumaki zabił już
około dwudziestu oprychów, a przy życiu pozostało jeszcze dziesięciu. Mężczyzna,
który na początku tego wszystkiego jako pierwszy się do niego odezwał, cały
czas stoi w bezpiecznej odległości i z parszywym uśmieszkiem na ustach bacznie błękitnookiego
obserwuje.
„Ten
jego ogromny miecz nieco mnie niepokoi, ale sądząc po grubości jego ramion, nie
do końca jestem przekonany, czy sprawnie potrafi się nim posługiwać.” – Pomyślał Naruto i nieznacznie się uśmiechnął. Wytarłszy pot
z twarzy, blondyn zaraz dostrzegł na dłoni rozmazaną krew. – „Zapewnie, gdyby Sakura teraz mnie zobaczyła,
śmiertelnie by się przestraszyła. W wirze walki w jaki wpadłem, przy okazji
siekania swoich przeciwników, niejednokrotnie zostałem obryzgany pokaźną
fontanną krwi. We włosach mam jej pełno, na twarzy, szyi i całym ubraniu. Co
gorsze, o wykąpaniu się też nie ma mowy, gdyż wstawie jaki tu jest… cóż, pływa
kilka ciał i woda momentalnie przybrała czerwonawy kolor.” – Chłopak
wzdrygnął się na tą myśl. – „Kiedyś, gdy
moja frustracja otaczającym mnie światem była na bardzo wysokim poziomie, to
tak brutalne rozprawianie się ze swoimi przeciwnikami, regularnie przyprawiało
mnie o mdłości. Ten zapach krwi i wszechobecnej śmierci, unoszący się dookoła,
kogoś o słabych nerwach, mógłby zemdlić… ale nie mnie. Co to może oznaczać??…”
– Blondyn nie zdążył znaleźć prawidłowej odpowiedzi na ostatnie, zadane sobie
pytanie, gdyż niespodziewanie tuż koło niego pojawił się zielonowłosy mężczyzna
z gigantycznym mieczem w rękach. Naruto dostrzegłszy go, w ostatniej chwili
wykonał unik, tym samym przeskakując nad kilkoma trupami i lądując kilka metrów
dalej.
- Wybacz, że ci przerwę tą
zadumę… – Mężczyzna zaśmiał się krótko, po czym wyszczerzył do mnie swe żółtawe
ząbki. – …ale 500 000 ryou* nagrody za twoją głowę, to spora sumka, którą
tylko ktoś bardzo wpływowy mógł wyznaczyć.
Uzumaki słysząc jego słowa,
momentalnie zastygł w chwilowym paraliżu. Mimika jego twarzy przybrała wyraz
całkowitej dezorientacji i wielkiego zaskoczenia. Zielonowłosy natomiast,
widząc niemałe zakłopotanie na twarzy błękitnookiego, po chwili ponownie się
uśmiechnął, po czym wbił trzymany miecz w ziemię i się o niego oparł.
- Mnie się zdaje, czy ty o niczym
nie wiesz?!?
- Hę…??
Blondyn odparł niedbale, nadal
nie mogąc uwierzyć w to co usłyszał.
- Tak też myślałem. Pozwól, że
cię uświadomię…
Mężczyzna zaraz wyprostował się i
sięgnął ręką do tylnej kieszeni swoich spodni. Wciąż patrząc na blondyna, po
chwili wyciągnął z niej jakiś dokument z porwanymi i nieco zrulowanymi brzegami.
Spojrzawszy na niego, zaraz ponownie rzucił okiem na Naruto i po chwili mu go
rzucił. Jounin Ukrytego Liścia w mgnieniu oka otrząsnąwszy się, szybko złapał
podany mu zwój i nie spuszczając wzroku z przeciwnika, kątem oka zerknął na rozwinięty
dokument. Przeczytawszy wszystko to, co na nim zawarto, największe zaskoczenie
w blondynie wywołało potwierdzenie sumy pieniędzy wyznaczonej za jego głowę.
Przeniósłszy po chwili wzrok na wciąż szyderczo uśmiechniętego mężczyznę, ten
po chwili ponownie się odezwał.
- Twoje spojrzenie wszystko mi
mówi.
Zielonowłosy zaraz wyprostował
się i wyrwał swój miecz z ziemi.
- Dobra Naruto! Kończmy to!
Nagroda na mnie czeka!!
Krzyknął na całe gardło i rzucił
się do natarcia. Jakby się mogło wydawać, blondyn z początku nie zareagował,
lecz gdy mężczyzna wyskoczył w powietrze z zamiarem spotęgowania swojego
uderzenia, chłopak momentalnie zniknął mu z pola widzenia, w rezultacie czego
ten rozbił się tylko o ziemię. Gdy powstały po uderzeniu pył po chwili opadł, łowca
nagród nagle został kopnięty w plecy, co go od razu powaliło na ziemię.
- Szybki jest… – Mruknął niezadowolony.
Podnosząc się, mężczyzna zaraz
wyczuł nacierającego błękitnookiego i w ostatniej chwili zablokował jego atak
swoim mieczem. Uśmiechnąwszy się do niego, zielonowłosy po chwili mocniej
chwycił rękojeść miecza, poczym w mgnieniu oka wyrywając go z ziemi i
obróciwszy się w koło własnej osi, przeciął blondyna na pół. Momentalnie
pojawił się obłoczek białego dymu.
- Klon?!
- Rasengan!!
Rozległo się za jego plecami, a
gdy ten się odwrócił, zasłoniwszy się mieczem przyjął na siebie potężne
uderzenie. Siła zastosowanej techniki odrzuciła go do tyłu na kilka metrów. Gdy
powstały pył po chwili został rozwiany przez hulający wiatr, łowca z lekkim
trudem podniósł się do wyprostu. Czując, że z rany na lewym ramieniu cieknie
krew, odruchowo skrzywił się, ale w ogólnie nie dał tego po sobie poznać.
Patrząc z pod lekko przymrużonych powiek w kierunku Uzumakiego, po chwili
dostrzegł jak ten bardzo szybko wykonuje kilka pieczęci, po czym schyla się i
przystawia otwartą dłoń do ziemi…
-
Kuchiyose no Jutsu, Juu Heitai!!
…w chwilę potem, tuż za nim w
pozycji przykucniętej na jedno kolano, w chmurach biało-szarego dymu pojawiło
się dziesięciu samorai’ów w wiśniowych zbrojach. Zobaczywszy przez ułamek
sekundy ich czerwone ślepia, mężczyzna momentalnie poczuł przeciągłe ciarki
przeszywające jego plecy na wskroś. Gdy przyzwani żołnierze, po chwili się
podnieśli i zwrócili ku dziewiątce pozostałych napastników z przerażeniem
wymalowanym na ich twarzach, zielonowłosy zaraz dostrzegł Uzumakiego z
zakrwawioną katana w rękach, powoli zbliżającego się do niego z morderczym
wyrazem twarzy.
- Skoro moje życie warte jest pół
miliona ryou, to by mnie pokonać, będziesz musiał pokazać mi coś lepszego, niż
tylko sprawne wymachiwanie mieczykiem!!
Warknął Uzumaki, a jego osobę po
chwili spowiła gęsta powłoka z czerwonej chakry. W tym momencie, patrzący na
niego łowca nagród, zaraz poczuł zimne kropelki potu zbierające się na czole,
szyi… na całej jego twarzy. Błądząc gorączkowo wzrokiem po otaczającej go
roślinności, mężczyzna po chwili westchnął nieco ociężale…
-
Chyba nie mam innego wyjścia. – …mruknął
pod nosem, po czym nie zważając na szerokie rozcięcie na lewym ramieniu, zaraz
stanął w lekkim rozkroku i złożył dłonie na wysokości piersi. Po chwili w koło
niego, na ziemi, pojawił się okrąg niebieskiej chakry. Mężczyzna widząc lekko
zaskoczoną minę blondyna, nieznacznie się do niego uśmiechnął, po czym szybko
wykonał rękoma kilka pieczęci.
- Suiton, Suikoudan no Jutsu!
W mgnieniu oka z pobliskiego
jeziora, prosto w Uzumakiego wystrzelił potężny skoncentrowany strumień wody,
który uderzywszy w niego, po chwili odrzucił go do tyłu. Blondyn uderzywszy z
ogromną prędkością o jedno z drzew znajdujących się za jego plecami, wydał z
siebie pomruk bólu. Zwalone drzewo, gdy gruchnęło o podłoże, momentalnie wzbiło
w powietrze tumany kurzu i piachu.
„Uch…
tego to ja się po nim nie spodziewałem!” –
Pomyślał jounin Ukrytego Liścia podnosząc się do pozycji przyklękniętej, a
zaraz do wyprostowanej. – „A mówią, że shinobi powinien być przygotowany na
wszystko.” – Chłopak zrobiwszy kilka kroków na przód, tym samym wyszedł z
pobojowiska jakie stworzył własnym upadkiem, po czym rzucił odrobinę zmęczone i
już zdenerwowane spojrzenie na swojego przeciwnika.
- Suiton, Suiryuudan no Jutsu!
Nagle ponownie zabrzmiał głos
łowcy nagród, a w chwilę po nim z jeziorka wyskoczył gigantyczny, wodny smok.
Blondyn spojrzawszy do góry, w jego złociste ślepia, zaraz szybko musiał
zasłonić się rękoma, gdyż stworzony smok runął na niego z ogromną siłą. Porwany
przez nową falę wody, Uzumaki ponownie trafił plecami w drzewo. W tym momencie
jego frustracja sięgnęła swojej granicy. Gdy poziom wody już opadł, blondyn
podniósł głowę do góry, by pokazać swemu przeciwnikowi krwisto-czerwone źrenice
zamkniętego w nim Bijuu. Chłopak w zastraszającym tempie tracąc panowaniem nad
sobą, zaraz wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk… podobny do ryku bestii spuszczonej
ze smyczy. Blondynowi momentalnie pogłębiły się kreski na policzkach, kły się
wydłużyły, a paznokcie u rąk… w pazury się zmieniły. On sam natomiast upadł na
kolana i trzymając się rękoma za głowę, zaczął rzucać biodrami we wszystkich
kierunkach. W tym czasie całą jego osobę spowił gęsty słup czerwonej chakry
wylewającej się z niego całymi kaskadami.
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwalka super przedstawiona , trochę mnie niepokoił ten zielonooki gość i w zasadzie słusznie bo jak widać z nim będzie problem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia