piątek, 26 stycznia 2018

137. List gończy, part II

Powiem tylko tyle, że z braku weny… ta notka nie jest jakaś super kozacko wyczesana :( – Pozdrawiam i zapraszam na odcinek 137.



<<< Odcinek ukazał się 31 lipca 2009 roku >>>



W ciągu kolejnych dwóch godzin Naruto z łatwością wykończył jeszcze piętnastu przeciwników, choć niedługo po tym jak rozpłatał gardło ostatniemu oprychowi, chłopak przyznał sam przed sobą, że nie obyło się bez odniesienia przez niego kilku ran. Czując jak z niektórych powoli wycieka szkarłatna ciecz, wciąż zaciskając dłonie na rękojeści miecza i nie spuszczając wzroku z pozostałych przeciwników, po chwili namysłu postanowił wykorzystać moc zamkniętego w sobie Bijuu. Nie ruszając się z miejsca, zaraz sprawił że całe jego ciało spowiła krwisto czerwona powłoka, która w mgnieniu oka zaczęła leczyć wszystkie odniesione rany. Reasumując, Uzumaki zabił już około dwudziestu oprychów, a przy życiu pozostało jeszcze dziesięciu. Mężczyzna, który na początku tego wszystkiego jako pierwszy się do niego odezwał, cały czas stoi w bezpiecznej odległości i z parszywym uśmieszkiem na ustach bacznie błękitnookiego obserwuje.
„Ten jego ogromny miecz nieco mnie niepokoi, ale sądząc po grubości jego ramion, nie do końca jestem przekonany, czy sprawnie potrafi się nim posługiwać.” – Pomyślał Naruto i nieznacznie się uśmiechnął. Wytarłszy pot z twarzy, blondyn zaraz dostrzegł na dłoni rozmazaną krew. – „Zapewnie, gdyby Sakura teraz mnie zobaczyła, śmiertelnie by się przestraszyła. W wirze walki w jaki wpadłem, przy okazji siekania swoich przeciwników, niejednokrotnie zostałem obryzgany pokaźną fontanną krwi. We włosach mam jej pełno, na twarzy, szyi i całym ubraniu. Co gorsze, o wykąpaniu się też nie ma mowy, gdyż wstawie jaki tu jest… cóż, pływa kilka ciał i woda momentalnie przybrała czerwonawy kolor.” – Chłopak wzdrygnął się na tą myśl. – „Kiedyś, gdy moja frustracja otaczającym mnie światem była na bardzo wysokim poziomie, to tak brutalne rozprawianie się ze swoimi przeciwnikami, regularnie przyprawiało mnie o mdłości. Ten zapach krwi i wszechobecnej śmierci, unoszący się dookoła, kogoś o słabych nerwach, mógłby zemdlić… ale nie mnie. Co to może oznaczać??…” – Blondyn nie zdążył znaleźć prawidłowej odpowiedzi na ostatnie, zadane sobie pytanie, gdyż niespodziewanie tuż koło niego pojawił się zielonowłosy mężczyzna z gigantycznym mieczem w rękach. Naruto dostrzegłszy go, w ostatniej chwili wykonał unik, tym samym przeskakując nad kilkoma trupami i lądując kilka metrów dalej.
- Wybacz, że ci przerwę tą zadumę… – Mężczyzna zaśmiał się krótko, po czym wyszczerzył do mnie swe żółtawe ząbki. – …ale 500 000 ryou* nagrody za twoją głowę, to spora sumka, którą tylko ktoś bardzo wpływowy mógł wyznaczyć.
Uzumaki słysząc jego słowa, momentalnie zastygł w chwilowym paraliżu. Mimika jego twarzy przybrała wyraz całkowitej dezorientacji i wielkiego zaskoczenia. Zielonowłosy natomiast, widząc niemałe zakłopotanie na twarzy błękitnookiego, po chwili ponownie się uśmiechnął, po czym wbił trzymany miecz w ziemię i się o niego oparł.
- Mnie się zdaje, czy ty o niczym nie wiesz?!?
- Hę…??
Blondyn odparł niedbale, nadal nie mogąc uwierzyć w to co usłyszał.
- Tak też myślałem. Pozwól, że cię uświadomię…
Mężczyzna zaraz wyprostował się i sięgnął ręką do tylnej kieszeni swoich spodni. Wciąż patrząc na blondyna, po chwili wyciągnął z niej jakiś dokument z porwanymi i nieco zrulowanymi brzegami. Spojrzawszy na niego, zaraz ponownie rzucił okiem na Naruto i po chwili mu go rzucił. Jounin Ukrytego Liścia w mgnieniu oka otrząsnąwszy się, szybko złapał podany mu zwój i nie spuszczając wzroku z przeciwnika, kątem oka zerknął na rozwinięty dokument. Przeczytawszy wszystko to, co na nim zawarto, największe zaskoczenie w blondynie wywołało potwierdzenie sumy pieniędzy wyznaczonej za jego głowę. Przeniósłszy po chwili wzrok na wciąż szyderczo uśmiechniętego mężczyznę, ten po chwili ponownie się odezwał.
- Twoje spojrzenie wszystko mi mówi.
Zielonowłosy zaraz wyprostował się i wyrwał swój miecz z ziemi.
- Dobra Naruto! Kończmy to! Nagroda na mnie czeka!!
Krzyknął na całe gardło i rzucił się do natarcia. Jakby się mogło wydawać, blondyn z początku nie zareagował, lecz gdy mężczyzna wyskoczył w powietrze z zamiarem spotęgowania swojego uderzenia, chłopak momentalnie zniknął mu z pola widzenia, w rezultacie czego ten rozbił się tylko o ziemię. Gdy powstały po uderzeniu pył po chwili opadł, łowca nagród nagle został kopnięty w plecy, co go od razu powaliło na ziemię.
- Szybki jest… – Mruknął niezadowolony.
Podnosząc się, mężczyzna zaraz wyczuł nacierającego błękitnookiego i w ostatniej chwili zablokował jego atak swoim mieczem. Uśmiechnąwszy się do niego, zielonowłosy po chwili mocniej chwycił rękojeść miecza, poczym w mgnieniu oka wyrywając go z ziemi i obróciwszy się w koło własnej osi, przeciął blondyna na pół. Momentalnie pojawił się obłoczek białego dymu.
- Klon?!
- Rasengan!!
Rozległo się za jego plecami, a gdy ten się odwrócił, zasłoniwszy się mieczem przyjął na siebie potężne uderzenie. Siła zastosowanej techniki odrzuciła go do tyłu na kilka metrów. Gdy powstały pył po chwili został rozwiany przez hulający wiatr, łowca z lekkim trudem podniósł się do wyprostu. Czując, że z rany na lewym ramieniu cieknie krew, odruchowo skrzywił się, ale w ogólnie nie dał tego po sobie poznać. Patrząc z pod lekko przymrużonych powiek w kierunku Uzumakiego, po chwili dostrzegł jak ten bardzo szybko wykonuje kilka pieczęci, po czym schyla się i przystawia otwartą dłoń do ziemi…
- Kuchiyose no Jutsu, Juu Heitai!!
…w chwilę potem, tuż za nim w pozycji przykucniętej na jedno kolano, w chmurach biało-szarego dymu pojawiło się dziesięciu samorai’ów w wiśniowych zbrojach. Zobaczywszy przez ułamek sekundy ich czerwone ślepia, mężczyzna momentalnie poczuł przeciągłe ciarki przeszywające jego plecy na wskroś. Gdy przyzwani żołnierze, po chwili się podnieśli i zwrócili ku dziewiątce pozostałych napastników z przerażeniem wymalowanym na ich twarzach, zielonowłosy zaraz dostrzegł Uzumakiego z zakrwawioną katana w rękach, powoli zbliżającego się do niego z morderczym wyrazem twarzy.
- Skoro moje życie warte jest pół miliona ryou, to by mnie pokonać, będziesz musiał pokazać mi coś lepszego, niż tylko sprawne wymachiwanie mieczykiem!!
Warknął Uzumaki, a jego osobę po chwili spowiła gęsta powłoka z czerwonej chakry. W tym momencie, patrzący na niego łowca nagród, zaraz poczuł zimne kropelki potu zbierające się na czole, szyi… na całej jego twarzy. Błądząc gorączkowo wzrokiem po otaczającej go roślinności, mężczyzna po chwili westchnął nieco ociężale…
- Chyba nie mam innego wyjścia. – …mruknął pod nosem, po czym nie zważając na szerokie rozcięcie na lewym ramieniu, zaraz stanął w lekkim rozkroku i złożył dłonie na wysokości piersi. Po chwili w koło niego, na ziemi, pojawił się okrąg niebieskiej chakry. Mężczyzna widząc lekko zaskoczoną minę blondyna, nieznacznie się do niego uśmiechnął, po czym szybko wykonał rękoma kilka pieczęci.
- Suiton, Suikoudan no Jutsu!
W mgnieniu oka z pobliskiego jeziora, prosto w Uzumakiego wystrzelił potężny skoncentrowany strumień wody, który uderzywszy w niego, po chwili odrzucił go do tyłu. Blondyn uderzywszy z ogromną prędkością o jedno z drzew znajdujących się za jego plecami, wydał z siebie pomruk bólu. Zwalone drzewo, gdy gruchnęło o podłoże, momentalnie wzbiło w powietrze tumany kurzu i piachu.
„Uch… tego to ja się po nim nie spodziewałem!” – Pomyślał jounin Ukrytego Liścia podnosząc się do pozycji przyklękniętej, a zaraz do wyprostowanej. – „A mówią, że shinobi powinien być przygotowany na wszystko.” – Chłopak zrobiwszy kilka kroków na przód, tym samym wyszedł z pobojowiska jakie stworzył własnym upadkiem, po czym rzucił odrobinę zmęczone i już zdenerwowane spojrzenie na swojego przeciwnika.
- Suiton, Suiryuudan no Jutsu!
Nagle ponownie zabrzmiał głos łowcy nagród, a w chwilę po nim z jeziorka wyskoczył gigantyczny, wodny smok. Blondyn spojrzawszy do góry, w jego złociste ślepia, zaraz szybko musiał zasłonić się rękoma, gdyż stworzony smok runął na niego z ogromną siłą. Porwany przez nową falę wody, Uzumaki ponownie trafił plecami w drzewo. W tym momencie jego frustracja sięgnęła swojej granicy. Gdy poziom wody już opadł, blondyn podniósł głowę do góry, by pokazać swemu przeciwnikowi krwisto-czerwone źrenice zamkniętego w nim Bijuu. Chłopak w zastraszającym tempie tracąc panowaniem nad sobą, zaraz wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk… podobny do ryku bestii spuszczonej ze smyczy. Blondynowi momentalnie pogłębiły się kreski na policzkach, kły się wydłużyły, a paznokcie u rąk… w pazury się zmieniły. On sam natomiast upadł na kolana i trzymając się rękoma za głowę, zaczął rzucać biodrami we wszystkich kierunkach. W tym czasie całą jego osobę spowił gęsty słup czerwonej chakry wylewającej się z niego całymi kaskadami.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki

„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    walka super przedstawiona , trochę mnie niepokoił ten zielonooki gość i w zasadzie słusznie bo jak widać z nim będzie problem...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń