Witam wszystkich
serdecznie i na wstępie mam pytanie… Czy wszyscy już widzieli 88 odcinek Anime?
Bo ja tak i jestem pod wielkim wrażeniem, najbardziej jednak podobała mi się
scena ostatniej walki Naruto z tym, jak mu tam… a tak, Kakuzu^^ - Pozdrawiam i zapraszam
na kolejny rozdział z życia Naruto Uzumakiego i jego przyjaciół, wg mojej
własnej wizji wydarzeń ^^.
<<< Odcinek ukazał się 13 grudnia 2008
roku >>>
Maszeruję już tak od dobrych
kilku godzin, a granicy z krajem Herbaty jak nie było, tak nie ma. Lekki wiaterek,
nieznacznie porusza moją blond czupryną, która wystaje ponad czarny ochraniacz
wioski Liścia, jaki mam zawiązany na czole. Maska która zakryłem sobie usta i
policzki, powili zaczęła mi przeszkadzać.
„Hmm, ciekawe jak Kakashi
wytrzymuje w takiej masce?” – Pomyślałem, spoglądając na zachodzące słońce. Po
chwili wpatrywania się w tą pomarańczowa kulę, wzruszyłem ramionami na ten
fakt, po czym udałem się w dalszą drogę ku granicy. Lecz pokonawszy zaledwie
kilka kilometrów, zaraz ponownie się zatrzymałem z dziwnym uczuciem, ze o czymś
zapomniałem.
- Kyuubi? Czy jest coś o czym
mogłem zapomnieć? – Spytałem nagłos, wcześniej upewniwszy się, czy jestem sam.
- Niby co takiego?
- No właśnie nie wiem. Mam po
prostu takie wrażenie, jakbym zapomniał o czymś bardzo ważnym.
- Eee Naruto, wydaje ci się.
- Hmm… może masz rację, jak
zwykle zresztą. – Ponownie wzruszyłem ramionami, po czym wskoczyłem na
pobliskie drzewo i nieco przyśpieszyłem przekraczanie kraju Trawy.
„Muszę dotrzeć do tej przeklętej
granicy przed zmrokiem.” – Pomyślałem, odbijając się od jakiegoś drzewa.
Blondyn przebywszy kilkanaście
kilometrów, w końcu na horyzoncie ujrzał cel swej wędrówki. Dotarłszy tam z
zawrotną prędkością, zaraz zeskoczył na ziemię, po czym swobodnym krokiem
przekroczył granice z krajem Herbaty. Naruto nie przebywszy kilkunastu metrów,
zaraz został zatrzymany przez kilku dziwnie odzianych mężczyzn.
- STAĆ!! – Krzyknął jeden z
mężczyzn, którzy zagrodzili Uzumakiemu drogę. Chłopak spojrzawszy na nich lekko
zaskoczonym wzrokiem, zaraz poczuł jak wzbiera w nim gniew. Nie dość, że ma już
powoli dość tej cholernej misji i tego, że kilka razy już go próbowano zabić,
to na dodatek, co chwilę ktoś go zatrzymuje.
- Kuso! Czy do was jeszcze nie
dotarło, że ta walka nie ma sensu?! Ilu jeszcze mam was pozabijać?!? – Naruto
rzucił z wyraźnym wyrzutem i gniewem w głosie.
Wojownicy momentalnie spojrzeli
po sobie, a gdy nie doszli do żadnych wniosków, na powrót popatrzyli w stronę
zamaskowanego blondyna.
- Przepraszam chłopcze, ale o
czym ty mówisz?? – Spytał ten sam mężczyzna, co się odezwał za pierwszym razem.
- Rety.. dobra, skoro tak szybko
wam umierać, to proszę bardzo!! – Krzyknął blondyn.
Jounin z Konohy stanął w
rozkroku, po czym w mgnieniu oka zawiązawszy pieczęcie, zaraz przystawił dłoń
do podłoża…
- Kuchiyose no Jutsu: Hachi
Heitai!! – Momentalnie cała, pobliska okolica pokryła się dość gęstą mgłą, co w
wojownikach wzbudziło lekki strach. Mężczyźni zaraz stanąwszy w kole, wystawili
przed ciebie swoją broń i poczęli czekać, aż mgla na powrót opadnie. Gdy
mgielna powłoka w końcu się rozrzedziła, za Uzumakim pojawiło się ośmiu
Upiornych żołnierzy gotowych na wykonanie, każdego jego rozkazu.
- Skoro wy, wojownicy Hideo Goto
tak sie rwiecie do walki, to proszę bardzo! Zafunduję wam taką walkę, jakiej
jeszcze nigdy nie doświadczyliście!! – Naruto zaraz zwrócił się do przywołanych
upiorów, by po chwili na powrót spojrzeć na przestraszonych ludzi. Blondyn nic
nie mówiąc, na chwilę zastygł w takiej pozycji, jak figura woskowa…
- Czy to aby dobry pomysł?
„Kyuubi, przecież sam mi
powiedziałeś abym nie wahał się w używaniu ich do walki.”
- No tak, ale…
„Przepraszam, ale teraz mam tu
kilku gości do posłania na tamten świat.”
- Dobra. Później dokończymy. – Odparł demon i na powrót umilkł.
…by zaraz bez słowa ręką wskazać
mężczyzn. Żołnierze natomiast tylko skinęli głowami, po czym wyciągnąwszy
miecze, powoli poczęli zbliżać się do mężczyzn. Gdy rozgorzała zacięta walka,
po otaczającym wszystko lesie, rozniosły się odgłosy walki i pobrzękiwanie
metalu o metal. W jednej chwili, w powietrze wzbiły się tumany pyłu i piachu,
jakie się podniosły od szurania butami po wysuszonej ziemi. Po dosłownie
trzydziestu minutach walki, Upiory rozprawiły się z 4 pierwszymi wojownikami. Pozostali
3, widząc zmasakrowane ciała swych towarzyszy, zaraz rzucili na ziemię trzymaną
broń i zaczęli uciekać ile sił w nogach. Przywołani w mgnieniu oka dogonili
uciekających mężczyzn i nie zwlekając dłużej, po chwili zatopili swe
zakrwawione ostrza w ciele kolejnego z przeciwników. Dwóch pozostałych
wojowników, trzęsąc się jak osiki, z przerażeniem w oczach i na twarzach,
poczęli cofać się do tyłu. Gdy po kilku krokach, na potkali na swej drodze
drzewo, jedynie przylgnęli do niego plecami… Upiorni, po woli wyciągnąwszy
swoje miecze z ciała ukatrupionego wojownika, tym samym pozwolili ciału
swobodnie opaść na ziemie i do końca się już wykrwawić.
- Za-zacz-czekaj! N-nie
jes-steś-śmy słu-ugus-sami… – Jeden z mężczyzn, nie mogąc powstrzymać drgawek
głosu z przerażenia, ledwo cokolwiek powiedział, a i tak nie pozwolono mu
dokończyć zdania.
- Nic mnie to nie obchodzi!… – Krzyknął
Naruto bez krzty emocji w głosie. Chłopak niewiadomo skąd, nagle pojawił się na
gałęzi drzewa, tuż nad ich głowami.
Najbliżej stojący Upiorny
żołnierz, chwyciwszy swoją katanę oburącz, zaraz przymierzył się aby ściąć
głowę przerażonemu mężczyźnie. Zamachnąwszy się, po chwili dało się usłyszeć
odgłos przecinanego powietrza…
- NIEEEE!!!! – Krzyknął pierwszy,
w którego stronę właśnie leci zakrwawione ostrze.
- NIE JESTEŚMY SŁUGUSAMI GOTO!!!
– Wydarł się drugi z mężczyzn, który z przerażenia zsikał się w spodnie. Blondyn
usłyszawszy nazwisko swego celu, zaraz oprzytomniał…
- Czekaj!
Chłopak w ostatniej chwili
powstrzymał Upiornego, który zatrzymał swoją katanę, dosłownie kilka
centymetrów od krtani pierwszego z mężczyzn. Wojownik, cały zalany lodowatym
potem, z trudem przełknął gorzką ślinę. Naruto, zeskoczywszy z drzewa, po
chwili podszedł do swojego żołnierza i jego „więźnia”.
- Skąd mam wiedzieć, że nie
jesteście podwładnymi tego śmiecia? – Spytał.
„Przygwożdżony” mężczyzna nic nie
odpowiedział, zupełnie jakby wahał się, czy jego odpowiedź nie będzie błędna.
Wciąż czując na swej krtani, lodowaty dotyk ostrza katany, żołnierza dokładnie
mu się teraz przyglądającego.
„Cholera, a co jeśli…” –
Mężczyzna nie zdołał dokończyć myśli, gdyż usłyszał lekko zniecierpliwiony głos
blondyna.
- Więc??
Wojownik po chwili wahania, w
końcu otworzył usta by udzielić odpowiedzi, gdy nagle drugi z mężczyzn, zerwał
się z miejsca i zaczął uciekać. Pozostali żołnierze, widząc całe to zajście, jeszcze
tylko spojrzeli na Uzumakiego, który jedyni machnął im ręką, jednocześnie dając
wyraźny rozkaz. Przerażony mężczyzna, biegnąc ile sił w opuchniętych i
obolałych nogach, przebywszy zaledwie kilkadziesiąt metrów, zaraz poczuł jak w
plecy wbija mu się kawałek żelastwa. Zatrzymawszy się, momentalnie upadł na
ziemię i zaczął krztusić się własną krwią, napływająca do gardła. Nie mogąc się
ruszyć i wąchając piaszczystą glebę, zaraz jednak odkręcił głowę w stronę
zbliżających się do niego żołnierzy. Wojownik, powoli odczuwając zbliżającą się
rychłą śmierć, przestał się czegokolwiek bać.
Upiorni, zbliżywszy się do
leżącego mężczyzny, zaraz rzucili sobie porozumiewawcze spojrzenia, po czym
pozatapiali ostrza swoich mieczy, w ciele zranionego, tym samym powodując
szybszą jego śmierć.
- CO DO CHOLERY?! – Nagle
podbiegł do nich Naruto, krzycząc na całe gardło. – Przecież dałem wam wyraźny
rozkaz, abyście go ZŁAPALI, a nie ZABIJALI!!
Upiorni, ponownie rzuciwszy sobie
krótkie spojrzenia, jednak zaraz schowali swoją broń, po czym uklękli na jedno
kolano…
- Naruto-sama, proszę o
wybaczenie. – Odezwał się jeden z nich.
- Kuso! Kuso, dattebayo!!
- Proszę o wybaczenie złego
zrozumienia rozkazu. – Powiedział inny, nie podnosząc nawet głowy.
- Dobra. Skoro już go żeście
ukatrupili, to nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Co się stało, to się nie
odstanie, ale na przyszłość to prosiłbym o większy profesjonalizm. – Gdy Naruto
skończył, to dopiero po kilku minutach do niego dotarło, co właśnie powiedział.
„Od kiedy to ja tak filozofuję?”
– Pomyślał zaskoczony.
- HAI!! – Odparła cała 7
Upiornych żołnierzy.
Jounin jeszcze przez chwilę nad
nimi postał, coś im tłumacząc i uzgadniając kilka spraw, by zaraz pozwolić im
odejść. Żołnierze skinąwszy głowami, jeszcze raz przeprosili za swoje
zachowanie, po czym zniknęli we mgle, jaka pojawiła się z nikąd. Blondyn
zostawiwszy zmasakrowane i zakrwawione ciało przedostatniego wojowników,
powolnym lecz zdecydowanym krokiem powrócił do ostatniego mężczyzny,
pilnowanego przez 8 Upiornego. Dotarłszy tam, Naruto zobaczył swojego więźnia,
już siedzącego pod drzewem z podkulonymi nogami. Ostatni z Upiornych żołnierzy,
już nie trzymając swojego miecza przy jego gardle, teraz stoi od niego w odległości
pół metra, lecz katanę wciąż mając w gotowości do ewentualnego użycia.
- A więc, zostałeś sam. –
Stwierdził błękitnooki. – Czy dowiem się w końcu kim jesteście… ekhm, kim
jesteś?!
* * *
Tym czasem, w wiosce Ukrytego
Liścia, jej mieszkańcy powolnymi krokami kończą swoje codzienne obowiązki, by
wkrótce opuścić miejsca pracy i powrócić do domów na zasłużony odpoczynek. Młody,
brązowowłosy członek klanu Hyuuga, właśnie skończywszy codzienny trening z
przyjaciółmi z drużyny, teraz powolnym krokiem kieruje się już w stronę domu.
„Dochodzi już 17, a o 18 umówiłem
się dziś z Naruto, by mu przekazać zdobyte informacje od naszych, wspólnych
znajomych o nim… tylko jest jeden problem. Jak tu opuścić wioskę, aby nikt się
o tym nie dowiedział?” – Neji rozmyślając intensywnie nad tym zagadnieniem,
nawet nie zauważył kiedy to przeszedł już całą wioskę. Dotarłszy w okolice
swego miejsca zamieszkania, chłopak postał jeszcze przez chwilę w miejscu, by
po chwili zdecydować, że jednak spróbuje opuścić wioskę bez pozwolenia, ryzykując
otrzymaniem nagany od Hokage.
„A co mi tam. Skoro Naruto myśli,
że ma tu samych wrogów, to czas aby mu powiedzieć, że jest w błędzie.” – Hyuuga
z kamiennym wyrazem twarzy, zaraz jeszcze rozejrzał się dokoła, by po chwili
wskoczyć na dach pobliskiego domu i przy użyciu chakry, skumulowanej w stopach,
skierować się w stronę głównej bramy wioski. Skacząc z dachu domu na dach
następnego, brunet w bardzo krótkim czasie dotarł na miejsce i przy użyciu swej
sekretnej techniki Byakugan, jak znana jest tylko członkom jego klanu,
sprawdził miejsce przebywania strażników. Upewniwszy się co do tego, czy może
bezpiecznie przekroczyć granice wioski, zaraz bezszelestnie zeskoczył na ziemie
i biegiem przekroczył bramę. Zniknąwszy w konarach drzew, rosnących tuż przy
drodze, Neji z pełnym impetem skierował się w stronę umówionego miejsca.
Chłodny wiatr, wiejący od
wschodu, wszechogarniająca cisza i brzęczenie cykad mogłoby wskazywać na
zmierzch, jaki ogarnął kraj Ognia. Młody Hyuuga, nie zważając na chłód i
zmęczenie, nieprzerwanie skacząc ku zachodniej granicy swojego rodzinne kraju,
nagle wyczuł że ktoś, już od dłuższego czasu, śledzi go. Chłopak gwałtownie
zatrzymawszy się na jednym z drzew, zaraz wyciągnął z torby uczepionej na
biodrze, 6 kunai, cienką, stalowa nić oraz kilka wybuchowych karteczek.
Wykonawszy z tych rzeczy pułapkę, Neji zaraz schował się za innym z drzew i
począł czekać na swojego „kompana”. Na jego szczęście, nie musiał długo czekać,
gdyż zaraz z za innego drzewa wyskoczyła kruczowłosa kunoichi.
„Co? Hinata?” – Brunet tylko tyle
zdołał pomyśleć, gdyż jego kuzynka już zawadziła nogą o rozciągniętą nić.
Momentalnie z korony pobliskiego drzewa wyleciał kunai z wybuchającą karteczką.
- HINATA!! Uważaj!! – Krzyknął białooki,
po czym rzucił shuriken w lecący kunai. Bronie zderzyły się w powietrzu,
jednocześnie powodując eksplozję karteczki przyczepionej do sztyletu. Wybuch
był tak silny, że powstały podmuch wiatru strącił zdezorientowaną dziewczynę z
drzewa. Upadłszy na ziemię, kruczo włosa zaraz otrząsnęła się z piachu, po czym
wstała i ponownie zawadziła o nić, rozciągniętą tuż przy ziemi. Gdy się o tym
zorientowała, już w nią leciały kolejne kunie, tym razem w liczbie 5 sztuk. Jej
kuzyn nie zdążywszy ruszyć się z miejsca, zaraz zobaczył jedynie jak jego
kuzynka znika w kłębach dymu i licznych odgłosach eksplodujących karteczek.
- HINATAAAA!!!
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
I tym akcentem
zakończyłbym ten odcinek ^^ - Pozdrawiam i zapraszam do komentowania ^^!
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńech Naruto to pewnie shinobi czy jacyś wojownicy kraju herbaty... oby nic Hinacie się nie stało...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia