środa, 17 stycznia 2018

095. Kraj Herbaty

Witam wszystkich serdecznie i na wstępie mam pytanie… Czy wszyscy już widzieli 88 odcinek Anime? Bo ja tak i jestem pod wielkim wrażeniem, najbardziej jednak podobała mi się scena ostatniej walki Naruto z tym, jak mu tam… a tak, Kakuzu^^ - Pozdrawiam i zapraszam na kolejny rozdział z życia Naruto Uzumakiego i jego przyjaciół, wg mojej własnej wizji wydarzeń ^^.



<<< Odcinek ukazał się 13 grudnia 2008 roku >>>



Maszeruję już tak od dobrych kilku godzin, a granicy z krajem Herbaty jak nie było, tak nie ma. Lekki wiaterek, nieznacznie porusza moją blond czupryną, która wystaje ponad czarny ochraniacz wioski Liścia, jaki mam zawiązany na czole. Maska która zakryłem sobie usta i policzki, powili zaczęła mi przeszkadzać.
„Hmm, ciekawe jak Kakashi wytrzymuje w takiej masce?” – Pomyślałem, spoglądając na zachodzące słońce. Po chwili wpatrywania się w tą pomarańczowa kulę, wzruszyłem ramionami na ten fakt, po czym udałem się w dalszą drogę ku granicy. Lecz pokonawszy zaledwie kilka kilometrów, zaraz ponownie się zatrzymałem z dziwnym uczuciem, ze o czymś zapomniałem.
- Kyuubi? Czy jest coś o czym mogłem zapomnieć? – Spytałem nagłos, wcześniej upewniwszy się, czy jestem sam.
- Niby co takiego?
- No właśnie nie wiem. Mam po prostu takie wrażenie, jakbym zapomniał o czymś bardzo ważnym.
- Eee Naruto, wydaje ci się.
- Hmm… może masz rację, jak zwykle zresztą. – Ponownie wzruszyłem ramionami, po czym wskoczyłem na pobliskie drzewo i nieco przyśpieszyłem przekraczanie kraju Trawy.
„Muszę dotrzeć do tej przeklętej granicy przed zmrokiem.” – Pomyślałem, odbijając się od jakiegoś drzewa.
Blondyn przebywszy kilkanaście kilometrów, w końcu na horyzoncie ujrzał cel swej wędrówki. Dotarłszy tam z zawrotną prędkością, zaraz zeskoczył na ziemię, po czym swobodnym krokiem przekroczył granice z krajem Herbaty. Naruto nie przebywszy kilkunastu metrów, zaraz został zatrzymany przez kilku dziwnie odzianych mężczyzn.
- STAĆ!! – Krzyknął jeden z mężczyzn, którzy zagrodzili Uzumakiemu drogę. Chłopak spojrzawszy na nich lekko zaskoczonym wzrokiem, zaraz poczuł jak wzbiera w nim gniew. Nie dość, że ma już powoli dość tej cholernej misji i tego, że kilka razy już go próbowano zabić, to na dodatek, co chwilę ktoś go zatrzymuje.
- Kuso! Czy do was jeszcze nie dotarło, że ta walka nie ma sensu?! Ilu jeszcze mam was pozabijać?!? – Naruto rzucił z wyraźnym wyrzutem i gniewem w głosie.
Wojownicy momentalnie spojrzeli po sobie, a gdy nie doszli do żadnych wniosków, na powrót popatrzyli w stronę zamaskowanego blondyna.
- Przepraszam chłopcze, ale o czym ty mówisz?? – Spytał ten sam mężczyzna, co się odezwał za pierwszym razem.
- Rety.. dobra, skoro tak szybko wam umierać, to proszę bardzo!! – Krzyknął blondyn.
Jounin z Konohy stanął w rozkroku, po czym w mgnieniu oka zawiązawszy pieczęcie, zaraz przystawił dłoń do podłoża…
- Kuchiyose no Jutsu: Hachi Heitai!! – Momentalnie cała, pobliska okolica pokryła się dość gęstą mgłą, co w wojownikach wzbudziło lekki strach. Mężczyźni zaraz stanąwszy w kole, wystawili przed ciebie swoją broń i poczęli czekać, aż mgla na powrót opadnie. Gdy mgielna powłoka w końcu się rozrzedziła, za Uzumakim pojawiło się ośmiu Upiornych żołnierzy gotowych na wykonanie, każdego jego rozkazu.
- Skoro wy, wojownicy Hideo Goto tak sie rwiecie do walki, to proszę bardzo! Zafunduję wam taką walkę, jakiej jeszcze nigdy nie doświadczyliście!! – Naruto zaraz zwrócił się do przywołanych upiorów, by po chwili na powrót spojrzeć na przestraszonych ludzi. Blondyn nic nie mówiąc, na chwilę zastygł w takiej pozycji, jak figura woskowa…
- Czy to aby dobry pomysł?
„Kyuubi, przecież sam mi powiedziałeś abym nie wahał się w używaniu ich do walki.”
- No tak, ale…
„Przepraszam, ale teraz mam tu kilku gości do posłania na tamten świat.”
- Dobra. Później dokończymy. – Odparł demon i na powrót umilkł.
…by zaraz bez słowa ręką wskazać mężczyzn. Żołnierze natomiast tylko skinęli głowami, po czym wyciągnąwszy miecze, powoli poczęli zbliżać się do mężczyzn. Gdy rozgorzała zacięta walka, po otaczającym wszystko lesie, rozniosły się odgłosy walki i pobrzękiwanie metalu o metal. W jednej chwili, w powietrze wzbiły się tumany pyłu i piachu, jakie się podniosły od szurania butami po wysuszonej ziemi. Po dosłownie trzydziestu minutach walki, Upiory rozprawiły się z 4 pierwszymi wojownikami. Pozostali 3, widząc zmasakrowane ciała swych towarzyszy, zaraz rzucili na ziemię trzymaną broń i zaczęli uciekać ile sił w nogach. Przywołani w mgnieniu oka dogonili uciekających mężczyzn i nie zwlekając dłużej, po chwili zatopili swe zakrwawione ostrza w ciele kolejnego z przeciwników. Dwóch pozostałych wojowników, trzęsąc się jak osiki, z przerażeniem w oczach i na twarzach, poczęli cofać się do tyłu. Gdy po kilku krokach, na potkali na swej drodze drzewo, jedynie przylgnęli do niego plecami… Upiorni, po woli wyciągnąwszy swoje miecze z ciała ukatrupionego wojownika, tym samym pozwolili ciału swobodnie opaść na ziemie i do końca się już wykrwawić.
- Za-zacz-czekaj! N-nie jes-steś-śmy słu-ugus-sami… – Jeden z mężczyzn, nie mogąc powstrzymać drgawek głosu z przerażenia, ledwo cokolwiek powiedział, a i tak nie pozwolono mu dokończyć zdania.
- Nic mnie to nie obchodzi!… – Krzyknął Naruto bez krzty emocji w głosie. Chłopak niewiadomo skąd, nagle pojawił się na gałęzi drzewa, tuż nad ich głowami.
Najbliżej stojący Upiorny żołnierz, chwyciwszy swoją katanę oburącz, zaraz przymierzył się aby ściąć głowę przerażonemu mężczyźnie. Zamachnąwszy się, po chwili dało się usłyszeć odgłos przecinanego powietrza…
- NIEEEE!!!! – Krzyknął pierwszy, w którego stronę właśnie leci zakrwawione ostrze.
- NIE JESTEŚMY SŁUGUSAMI GOTO!!! – Wydarł się drugi z mężczyzn, który z przerażenia zsikał się w spodnie. Blondyn usłyszawszy nazwisko swego celu, zaraz oprzytomniał…
- Czekaj!
Chłopak w ostatniej chwili powstrzymał Upiornego, który zatrzymał swoją katanę, dosłownie kilka centymetrów od krtani pierwszego z mężczyzn. Wojownik, cały zalany lodowatym potem, z trudem przełknął gorzką ślinę. Naruto, zeskoczywszy z drzewa, po chwili podszedł do swojego żołnierza i jego „więźnia”.
- Skąd mam wiedzieć, że nie jesteście podwładnymi tego śmiecia? – Spytał.
„Przygwożdżony” mężczyzna nic nie odpowiedział, zupełnie jakby wahał się, czy jego odpowiedź nie będzie błędna. Wciąż czując na swej krtani, lodowaty dotyk ostrza katany, żołnierza dokładnie mu się teraz przyglądającego.
„Cholera, a co jeśli…” – Mężczyzna nie zdołał dokończyć myśli, gdyż usłyszał lekko zniecierpliwiony głos blondyna.
- Więc??
Wojownik po chwili wahania, w końcu otworzył usta by udzielić odpowiedzi, gdy nagle drugi z mężczyzn, zerwał się z miejsca i zaczął uciekać. Pozostali żołnierze, widząc całe to zajście, jeszcze tylko spojrzeli na Uzumakiego, który jedyni machnął im ręką, jednocześnie dając wyraźny rozkaz. Przerażony mężczyzna, biegnąc ile sił w opuchniętych i obolałych nogach, przebywszy zaledwie kilkadziesiąt metrów, zaraz poczuł jak w plecy wbija mu się kawałek żelastwa. Zatrzymawszy się, momentalnie upadł na ziemię i zaczął krztusić się własną krwią, napływająca do gardła. Nie mogąc się ruszyć i wąchając piaszczystą glebę, zaraz jednak odkręcił głowę w stronę zbliżających się do niego żołnierzy. Wojownik, powoli odczuwając zbliżającą się rychłą śmierć, przestał się czegokolwiek bać.
Upiorni, zbliżywszy się do leżącego mężczyzny, zaraz rzucili sobie porozumiewawcze spojrzenia, po czym pozatapiali ostrza swoich mieczy, w ciele zranionego, tym samym powodując szybszą jego śmierć.
- CO DO CHOLERY?! – Nagle podbiegł do nich Naruto, krzycząc na całe gardło. – Przecież dałem wam wyraźny rozkaz, abyście go ZŁAPALI, a nie ZABIJALI!!
Upiorni, ponownie rzuciwszy sobie krótkie spojrzenia, jednak zaraz schowali swoją broń, po czym uklękli na jedno kolano…
- Naruto-sama, proszę o wybaczenie. – Odezwał się jeden z nich.
- Kuso! Kuso, dattebayo!!
- Proszę o wybaczenie złego zrozumienia rozkazu. – Powiedział inny, nie podnosząc nawet głowy.
- Dobra. Skoro już go żeście ukatrupili, to nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Co się stało, to się nie odstanie, ale na przyszłość to prosiłbym o większy profesjonalizm. – Gdy Naruto skończył, to dopiero po kilku minutach do niego dotarło, co właśnie powiedział.
„Od kiedy to ja tak filozofuję?” – Pomyślał zaskoczony.
- HAI!! – Odparła cała 7 Upiornych żołnierzy.
Jounin jeszcze przez chwilę nad nimi postał, coś im tłumacząc i uzgadniając kilka spraw, by zaraz pozwolić im odejść. Żołnierze skinąwszy głowami, jeszcze raz przeprosili za swoje zachowanie, po czym zniknęli we mgle, jaka pojawiła się z nikąd. Blondyn zostawiwszy zmasakrowane i zakrwawione ciało przedostatniego wojowników, powolnym lecz zdecydowanym krokiem powrócił do ostatniego mężczyzny, pilnowanego przez 8 Upiornego. Dotarłszy tam, Naruto zobaczył swojego więźnia, już siedzącego pod drzewem z podkulonymi nogami. Ostatni z Upiornych żołnierzy, już nie trzymając swojego miecza przy jego gardle, teraz stoi od niego w odległości pół metra, lecz katanę wciąż mając w gotowości do ewentualnego użycia.
- A więc, zostałeś sam. – Stwierdził błękitnooki. – Czy dowiem się w końcu kim jesteście… ekhm, kim jesteś?!
* * *
Tym czasem, w wiosce Ukrytego Liścia, jej mieszkańcy powolnymi krokami kończą swoje codzienne obowiązki, by wkrótce opuścić miejsca pracy i powrócić do domów na zasłużony odpoczynek. Młody, brązowowłosy członek klanu Hyuuga, właśnie skończywszy codzienny trening z przyjaciółmi z drużyny, teraz powolnym krokiem kieruje się już w stronę domu.
„Dochodzi już 17, a o 18 umówiłem się dziś z Naruto, by mu przekazać zdobyte informacje od naszych, wspólnych znajomych o nim… tylko jest jeden problem. Jak tu opuścić wioskę, aby nikt się o tym nie dowiedział?” – Neji rozmyślając intensywnie nad tym zagadnieniem, nawet nie zauważył kiedy to przeszedł już całą wioskę. Dotarłszy w okolice swego miejsca zamieszkania, chłopak postał jeszcze przez chwilę w miejscu, by po chwili zdecydować, że jednak spróbuje opuścić wioskę bez pozwolenia, ryzykując otrzymaniem nagany od Hokage.
„A co mi tam. Skoro Naruto myśli, że ma tu samych wrogów, to czas aby mu powiedzieć, że jest w błędzie.” – Hyuuga z kamiennym wyrazem twarzy, zaraz jeszcze rozejrzał się dokoła, by po chwili wskoczyć na dach pobliskiego domu i przy użyciu chakry, skumulowanej w stopach, skierować się w stronę głównej bramy wioski. Skacząc z dachu domu na dach następnego, brunet w bardzo krótkim czasie dotarł na miejsce i przy użyciu swej sekretnej techniki Byakugan, jak znana jest tylko członkom jego klanu, sprawdził miejsce przebywania strażników. Upewniwszy się co do tego, czy może bezpiecznie przekroczyć granice wioski, zaraz bezszelestnie zeskoczył na ziemie i biegiem przekroczył bramę. Zniknąwszy w konarach drzew, rosnących tuż przy drodze, Neji z pełnym impetem skierował się w stronę umówionego miejsca.
Chłodny wiatr, wiejący od wschodu, wszechogarniająca cisza i brzęczenie cykad mogłoby wskazywać na zmierzch, jaki ogarnął kraj Ognia. Młody Hyuuga, nie zważając na chłód i zmęczenie, nieprzerwanie skacząc ku zachodniej granicy swojego rodzinne kraju, nagle wyczuł że ktoś, już od dłuższego czasu, śledzi go. Chłopak gwałtownie zatrzymawszy się na jednym z drzew, zaraz wyciągnął z torby uczepionej na biodrze, 6 kunai, cienką, stalowa nić oraz kilka wybuchowych karteczek. Wykonawszy z tych rzeczy pułapkę, Neji zaraz schował się za innym z drzew i począł czekać na swojego „kompana”. Na jego szczęście, nie musiał długo czekać, gdyż zaraz z za innego drzewa wyskoczyła kruczowłosa kunoichi.
„Co? Hinata?” – Brunet tylko tyle zdołał pomyśleć, gdyż jego kuzynka już zawadziła nogą o rozciągniętą nić. Momentalnie z korony pobliskiego drzewa wyleciał kunai z wybuchającą karteczką.
- HINATA!! Uważaj!! – Krzyknął białooki, po czym rzucił shuriken w lecący kunai. Bronie zderzyły się w powietrzu, jednocześnie powodując eksplozję karteczki przyczepionej do sztyletu. Wybuch był tak silny, że powstały podmuch wiatru strącił zdezorientowaną dziewczynę z drzewa. Upadłszy na ziemię, kruczo włosa zaraz otrząsnęła się z piachu, po czym wstała i ponownie zawadziła o nić, rozciągniętą tuż przy ziemi. Gdy się o tym zorientowała, już w nią leciały kolejne kunie, tym razem w liczbie 5 sztuk. Jej kuzyn nie zdążywszy ruszyć się z miejsca, zaraz zobaczył jedynie jak jego kuzynka znika w kłębach dymu i licznych odgłosach eksplodujących karteczek.
- HINATAAAA!!!



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





I tym akcentem zakończyłbym ten odcinek ^^ - Pozdrawiam i zapraszam do komentowania ^^!

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    ech Naruto to pewnie shinobi czy jacyś wojownicy kraju herbaty... oby nic Hinacie się nie stało...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń