<<< Odcinek ukazał się 10
października 2009 roku >>>
Słońce powili zachodzi, a co za
tym idzie… że dzień chyli się już ku końcowi. Skacząc z drzewa na drzewo i
śpiesząc z powrotem do domu, po kilkunastu godzinach męczącej gonitwy sam nie
wiem za czym, bez robienia postojów, około godziny siedemnastej zjawiliśmy się
u bram wioski Ukrytego Liścia. Zeskoczywszy na ziemię i idąc w dwóch parach,
pewnie i bez skrępowania po chwili przekroczyliśmy jej masywne wrota.
- Naruto, czy do składania
raportu jesteśmy ci w czymś potrzebni? – Spytał Neji z chytrym uśmieszkiem.
Stojąca obok niego dziewczyna, po chwili dźgnęła go łokciem pod żebra, co u
chłopaka wywołało spazm bólu. – Ałłłł! A to za co?
- Za zadawanie głupich pytań.
- W porządku Tenten. –
Uśmiechnąłem się do nich. – I tak miałem zamiar sam tam iść. Wasza obecność w
zupełności jest mi zbędna.
Po tych słowach, para
narzeczonych spojrzała na mnie zdziwionymi oczami, ale gdy się do nich jedynie
uśmiechnąłem, oni wzruszyli ramionami i po chwili oddalili się w stronę domu
rodu Hyuuga. Gdy zniknęli za rogiem, zaraz usłyszałem za plecami pytający głos.
- Hę?? A to dlaczego?? –
Zdziwiła się Sakura.
- Kochanie…
Zwróciłem się do niej przodem.
Złapawszy kunoichi w pasie, zaraz podszedłem do niej o krok bliżej, nachyliłem
się i namiętnie pocałowałem. Dziewczyna momentalnie oddała pocałunek,
jednocześnie oplatając swoje ręce na mojej szyi. Po chwili długiej wymiany
płynów oderwaliśmy się od siebie. Po chwili patrzenia Sakurze głęboko w oczy
udzieliłem tej właściwej odpowiedzi.
- …ponieważ, gdy to co powiem
Hokage zapewne wprawi ją we wrzenie i nie chciałbym abyś była wtedy w pobliżu.
– W mgnieniu oka, policzki różowo-włosej poczerwieniały od sporych rumieńców.
- Jesteś taki kochany gdy się o
mnie martwisz. – Zielonooka uśmiechnęła się promiennie. – Dobrze. W takim razie
poczekam na ciebie w domu.
- W twoim czy w moim?
- W naszym!
Tym razem to Sakura przejęła
inicjatywę i ponownie złączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Po chwili, po
odklejeniu się od siebie, przez kilka minut jeszcze postaliśmy w miejscu w
mocnym uścisku, po czym dziewczyna pocałowała mnie w policzek i odeszła w
stronę, jak to nazwała, naszego domu. Szczerze powiem, jej stwierdzenie nieco
mnie zaskoczyło, gdyż nie przypominam sobie abyśmy razem mieszkali. Wzruszywszy
ramionami na to zagadnienie, zaraz złożyłem dłonie przed sobą i zniknąłem w
chmurze białego dymu.
~ ~ ~
- Kami-sama, jak ja czasem nie
cierpię tej roboty.
Jęknęła Tsunade, jednocześnie
odkładając wypełnione dokumenty na bok i zaraz zabierając się za wypełnianie
kolejnych. Kobieta przeklinając pod nosem nadgorliwość swojej asystentki, z
kwaśną miną zamoczyła czubek pióra w atramencie, gdy nagle rozległo się
delikatne, lecz zdecydowane pukanie.
- Wejść!
Brązowooka rzuciła komendę i
podniosła wzrok na swojego gościa. Ku jej całkowitemu zaskoczeniu, przez drzwi
wszedł blond włosy shinobi o błękitnym, niczym letnie niebo, spojrzeniu.
Chłopak lekko uśmiechając się, zaraz podszedł bliżej biurka, po czym wyciągnął
przed siebie rękę z jakimś zwojem.
- Hokage-sama! Melduję, iż
zadanie zostało wykonane pomyślnie.
- Naruto!? Co to takiego??
Kiedy wróciliście?? Czemu tak długo??…
W mgnieniu oka, na blondyna
poleciał zmasowany grad pytań. Chłopak z wielkim spokojem i opanowaniem w
głosie, zaczął szybko odpowiadać i opowiadać przebieg misji. Oczywiście nie
zapomniał wspomnieć Hokage o walce, jaką odbył z Kazekage będąc wówczas pod
postacią mini Kyuubiego. Jak się Uzumaki spodziewał, po piętnastu minutach
recytowania wydarzeń, Godaime gwałtownie wybuchła cała czerwona na twarzy i
pierwsze co zrobiła, to połamała własne biurko w drzazgi, a w następnej
sekundzie dołączył do tego skurzany fotel, który z kolei wyleciał przez okno.
Tsunede wydzierając się na spokojnie stojącego blondyna, gdy po kilkunastu
minutach poczuła pustynię w gardle, niespodziewanie umilkła i ze srogim wyrazem
twarzy poczęła krążyć w koło błękitnookiego. Zrobiwszy kilka kółek, zaraz
powróciła na swoje miejsce i stanęła tyłem do blondyna, a przodem do okna.
- SHIZUNE!!
Wrzasnęła, a po chwili do biura
wparowała zawołana asystentka. Dziewczyna widząc zdemolowane stanowisko pracy
swojej zwierzchniczki i Naruto, stojącego w pozycji na baczność ze wzrokiem
wlepionym w Hokage, momentalnie przystanęła w miejscu.
- S-słucham Go-Godaime??
Medyczka zająknęła się, gdyż zbliżywszy
się do jounina, w mgnieniu oka wyczuła wielkie zdenerwowanie bijące od piątej.
Obawiając się, że negatywne emocje nagromadzone przez Hokage zostaną zaraz wylane
na jej osóbkę, Shizune nie usłyszawszy odpowiedzi po chwili zaczęła się powoli
wycofywać. Tym czasem, kobieta stojąca pod oknem i patrząca na szybko
zachodzące słońce, jednocześni poczęła uspokajać przyśpieszony rytm bicia serca
biorąc kilka głębszych oddechów.
-
Ten dzieciak kiedyś wpędzi mnie do grobu.
Mruknęła pod nosem tak, że
stojący za nią shinobi jej nie usłyszeli, po czym spojrzała na niebo jakby prosiła
ciała niebieskie o pomoc. Blondyna po chwili odwróciła się i wciąż utrzymując
zdenerwowany wyraz twarzy, zatrzymała spojrzenie na swej asystentce chowającej
się za Uzumakim.
- Shizune przynieś mi szklankę
wody i teczkę oznaczoną symbolem „Typ D”.
- H-hai Tsunade-sama.
Brunetka momentalnie przybrała
bardziej normalną pozę, zasalutowała, po czym w ekspresowym tempie opuściła
biuro Godaime. Gdy drzwi się za nią zatrzasnęły, kobieta momentalnie spojrzała
na szeroko uśmiechniętego blondyna. Patrząc prosto w jego błękitne oczy, po
chwili szybko odwróciła wzrok w przeciwnym kierunku i spuściła go na podłogę. Naruto
nie bardzo rozumiejąc dziwne zachowanie swej przywódczyni, zwłaszcza, że
jeszcze przed chwilą wściekała się za incydent w Suna, po chwili namysłu
postanowił wszystko przemilczeć i poczekać na powrót. Jak było się można tego
spodziewać, Shizune powróciła po dwudziestu minutach. W jednej ręce trzymając
szklankę zamówionej wody, a w drugiej tajemniczą teczkę, bez zwłocznie podeszła
do Godaime.
- Dziękuje.
Tsunade jednym ruchem wychyliła
zawartość szklanki do gardła, po czym oddała puste naczynie asystentce i
otworzyła trzymaną w drugiej ręce teczkę. Kobieta przeglądając różne papiery w
niej nagromadzone, po chwili odnalazła to, czego wymagać będą jej najbliższe
postanowienia. Spojrzawszy na wciąż uśmiechniętego blondyna, zaraz sama się do
niego uśmiechnęła… ale nie serdecznie, lecz złowieszczo.
- Naruto Uzumaki! Zważywszy na
fakt, iż dopiero co powróciłeś z misji rangi A i zapewne liczysz na zasłużony
odpoczynek, w ramach kary za to co uczyniłeś w Suna-Gakure, przez kilka
najbliższych dni będziesz wykonywał misje rangi D.
Gdy Tsunade skoczyła,
blondynowi momentalnie mina zrzedła. Roześmiane oczy straciły swój blask, a
białe ząbki skryły się za wargami wykrzywionymi w grymas niezadowolenia.
Chłopak nic nie powiedziawszy, co całkowicie zdziwiło Hokage i jej asystentkę,
po kilku minutach posępnej miny na powrót się uśmiechnął.
- Skoro taka jest twoja wola
Hokage-sama, to nie będę protestował. I tak, dziś już jestem na to zbyt
zmęczony.
- Doskonale. Zgłoś się do mnie
jutro rano po więcej informacji.
- Hai! – Naruto zasalutował, po
czym zniknął w chmurze białego dymu.
~ ~ ~
Pomysł Godaime nie specjalnie przypadł mi do
gustu. Co jak co, ale jestem już jouninem… a jouninowi nie przystoi wykonywać
misje zarezerwowane dla geninów. Moja frustracja urosła jeszcze bardziej, gdy
sobie wyobraziłem jakie to ja zadania rangi D będę musiał wykonywać. Pojawiwszy
się tuż pod drzwiami do domu państwa Haruno, jeszcze tylko ukryłem
niezadowolenie pod maską szerokiego uśmiechu, po czym delikatnie zapukałem.
- Chwileczkę.
Usłyszałem głos matki mojej
oblubienicy. Pięć minut później drzwi się otworzyły, a w nich stanęła na oko
czterdziesto paro letnia kobieta. Pani Haruno uśmiechnęła się promiennie na mój
widok, po czym gestem ręki pokazała aby śmiało wszedł do środka. Wykonawszy, to
co mi polecono zaraz przekroczyłem próg i niewielkim korytarzykiem podążyłem w
kierunku salonu. Tam, na kanapie zastałem siedzącego pana Haruno, akurat czytającego
gazetę.
- Komban-wa.
- Witaj Naruto. – Mężczyzna
szybko wstał, po czym podszedł do mnie i przytulił po przyjacielsku, mówiąc: –
Dziękuję, że zaopiekowałeś się naszą córką!
Momentalnie ogarnęło mnie
niemałe zdziwienie, bo niby skąd on by wiedział co zaszło na ostatniej misji? A
może…
- Sakura powiedziała nam, jak
nie jeden raz uratowałeś jej życie i właśnie taka informacja świadczy o tobie
jak najlepiej. – Usłyszałem z tyłu radosny głos jej matki.
- Miło mi to słyszeć, ale teraz
powiedzcie, gdzie znajdę mój kwiatuszek?
- Masz na myśli Sakurę? Właśnie
bierze prysznic. – Odparła kobieta.
- Rozumiem.
-
Ona udaje głupią czy co? Nazywając zielonooką kwiatuszkiem, właśnie o nią mi
chodziło. Szczerze muszę przyznać, że inteligencja matki mojej oblubienicy nie
jest jakaś powalająca… Sakura chyba nigdy by nie zareagowała w ten sposób na
podobne pytanie. – Pomyślałem nieco
zdegustowany, lecz na zewnątrz nie dałem tego po sobie poznać wciąż szeroko się
uśmiechając. Co jak co, ale ostatnia rzecz jakiej bym teraz chciał, to złość
Sakurki za obrazę poziomu inteligencji jej matki.
- Napijesz się czegoś?
Proponuję herbatkę. – Krzyknęła pani Haruno z wnętrza pomieszczenia kuchennego.
- Tak, proszę. – Odparłem i za
pozwoleniem gospodarza, spocząłem na kanapie tuż koło niego. Zerkając kątem oka
na gazetę trzymaną przez mężczyznę, na zewnętrznej stronie zauważyłem malutki artykulik ze swoim nazwiskiem w
tekście.
- Czy mogę? – Spytałem
uprzejmie, jednocześnie chwytając za interesującą mnie stronę. Pan domu uśmiechnął
się podejrzliwie, po czym bez słowa oddał mi całą gazetę, wstał i udał się…
chyba do kuchni. Nie zaprzątając sobie tym głowy, szybko złożyłem papier w
kostkę i mrużąc oczy począłem rozszyfrowywać, co o mnie napisano.
- Naruto Uzumaki wciąż nieuchwytny. Cena za jego głowę wzrosła z pół do
dwóch milionów ryou. Konoha-Gakure uznaje ten przejaw czystej agresji przeciwko
ich człowiekowi za próbę skłócenia społeczeństwa i doprowadzenia do wojny
domowej, co tylko sprzyjałoby nieczystym interesom jej nieprzyjaciół.
Hokage-sama publicznie oświadczyła, iż jeśli ktoś z Ukrytej Wioski Liścia lub
całego kraju Ognia sprobóje podnieść rękę na jej: Najlepszego jounina – to…
Blondyn nie doczytał do końca
artykułu, gdyż nagle wyrwał go krzyk dobiegający z wnętrza pokoju różowo-włosej
kunoichi. Chłopak momentalnie poderwał się z kanapy i chwytając za katanę
uczepioną na plecach, zaraz pojawił się przy schodach. Widząc tam rodziców
dziewczyny, ręką pokazał im aby zostali na dole, po czym wyciągnął miecz i
biegiem udał się na piętro. Wparowawszy jak strzała do pokoju osiemnastolatki,
zastał ją gołą jedynie owiniętą w biały ręcznik, siedzącą na brzegu łóżka.
- Co się stało??
Spytał chowając broń i
przykucnął tuż przed nią. Dziewczyna trzymając spuszczoną głowę, dopiero po
jakimś czasie spojrzała na blondyna. Chłopak dostrzegł w jej oczach kropelki
słonych łez i strach.
- Sakura-chan, powiedz co się
stało??
Jego głos przybrał znacznie
troskliwszy ton.
- T-tam ktoś jest.
Błękitnooki od razu zrozumiał o
co chodzi i spojrzawszy w stronę okna, zobaczył że jest lekko uchylone.
Ucałowawszy cały czas trzęsącą się kunoichi, zaraz wyprostował się, ponownie wyciągnął
katanę i powoli podszedł do parapetu. Wyjrzawszy ostrożnie na zewnątrz, gdy
upewnił się, że nikogo tam nie ma i już chciał z powrotem się schować… usłyszał
delikatne szuranie na dachu budynku. Spojrzawszy w stronę różowo-włosej, gdy i
ona na niego spojrzała, Naruto szeroko się uśmiechnął.
- Zaraz wracam.
Powiedział i czym prędzej
wyszedł na zewnątrz. Przy pomocy chakry skumulowanej w stopach, po chwili
znalazł się na dachu i począł dokładnie go przeczesywać. Po kilku minutach, blondyn
nagle dostrzegł czarną postać stojącą koło komina.
- Coś za jeden!?
Krzyknął, jednocześnie
przygotowując się do walki. Jego oczy błyskawicznie zmieniły swoją barwę z
błękitnej na krwisto-czerwoną.
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to
Masashi Kishimoto
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, misje rangi "D" no to pewnie będzie gonił kota albo malował płot... ciekawe kim jest ten ktoś, a może to Itachi...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia