sobota, 27 stycznia 2018

145. Artykuł w gazecie


<<< Odcinek ukazał się 10 października 2009 roku >>>



Słońce powili zachodzi, a co za tym idzie… że dzień chyli się już ku końcowi. Skacząc z drzewa na drzewo i śpiesząc z powrotem do domu, po kilkunastu godzinach męczącej gonitwy sam nie wiem za czym, bez robienia postojów, około godziny siedemnastej zjawiliśmy się u bram wioski Ukrytego Liścia. Zeskoczywszy na ziemię i idąc w dwóch parach, pewnie i bez skrępowania po chwili przekroczyliśmy jej masywne wrota.
- Naruto, czy do składania raportu jesteśmy ci w czymś potrzebni? – Spytał Neji z chytrym uśmieszkiem. Stojąca obok niego dziewczyna, po chwili dźgnęła go łokciem pod żebra, co u chłopaka wywołało spazm bólu. – Ałłłł! A to za co?
- Za zadawanie głupich pytań.
- W porządku Tenten. – Uśmiechnąłem się do nich. – I tak miałem zamiar sam tam iść. Wasza obecność w zupełności jest mi zbędna.
Po tych słowach, para narzeczonych spojrzała na mnie zdziwionymi oczami, ale gdy się do nich jedynie uśmiechnąłem, oni wzruszyli ramionami i po chwili oddalili się w stronę domu rodu Hyuuga. Gdy zniknęli za rogiem, zaraz usłyszałem za plecami pytający głos.
- Hę?? A to dlaczego?? – Zdziwiła się Sakura.
- Kochanie…
Zwróciłem się do niej przodem. Złapawszy kunoichi w pasie, zaraz podszedłem do niej o krok bliżej, nachyliłem się i namiętnie pocałowałem. Dziewczyna momentalnie oddała pocałunek, jednocześnie oplatając swoje ręce na mojej szyi. Po chwili długiej wymiany płynów oderwaliśmy się od siebie. Po chwili patrzenia Sakurze głęboko w oczy udzieliłem tej właściwej odpowiedzi.
- …ponieważ, gdy to co powiem Hokage zapewne wprawi ją we wrzenie i nie chciałbym abyś była wtedy w pobliżu. – W mgnieniu oka, policzki różowo-włosej poczerwieniały od sporych rumieńców.
- Jesteś taki kochany gdy się o mnie martwisz. – Zielonooka uśmiechnęła się promiennie. – Dobrze. W takim razie poczekam na ciebie w domu.
- W twoim czy w moim?
- W naszym!
Tym razem to Sakura przejęła inicjatywę i ponownie złączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Po chwili, po odklejeniu się od siebie, przez kilka minut jeszcze postaliśmy w miejscu w mocnym uścisku, po czym dziewczyna pocałowała mnie w policzek i odeszła w stronę, jak to nazwała, naszego domu. Szczerze powiem, jej stwierdzenie nieco mnie zaskoczyło, gdyż nie przypominam sobie abyśmy razem mieszkali. Wzruszywszy ramionami na to zagadnienie, zaraz złożyłem dłonie przed sobą i zniknąłem w chmurze białego dymu.
~ ~ ~
- Kami-sama, jak ja czasem nie cierpię tej roboty.
Jęknęła Tsunade, jednocześnie odkładając wypełnione dokumenty na bok i zaraz zabierając się za wypełnianie kolejnych. Kobieta przeklinając pod nosem nadgorliwość swojej asystentki, z kwaśną miną zamoczyła czubek pióra w atramencie, gdy nagle rozległo się delikatne, lecz zdecydowane pukanie.
- Wejść!
Brązowooka rzuciła komendę i podniosła wzrok na swojego gościa. Ku jej całkowitemu zaskoczeniu, przez drzwi wszedł blond włosy shinobi o błękitnym, niczym letnie niebo, spojrzeniu. Chłopak lekko uśmiechając się, zaraz podszedł bliżej biurka, po czym wyciągnął przed siebie rękę z jakimś zwojem.
- Hokage-sama! Melduję, iż zadanie zostało wykonane pomyślnie.
- Naruto!? Co to takiego?? Kiedy wróciliście?? Czemu tak długo??…
W mgnieniu oka, na blondyna poleciał zmasowany grad pytań. Chłopak z wielkim spokojem i opanowaniem w głosie, zaczął szybko odpowiadać i opowiadać przebieg misji. Oczywiście nie zapomniał wspomnieć Hokage o walce, jaką odbył z Kazekage będąc wówczas pod postacią mini Kyuubiego. Jak się Uzumaki spodziewał, po piętnastu minutach recytowania wydarzeń, Godaime gwałtownie wybuchła cała czerwona na twarzy i pierwsze co zrobiła, to połamała własne biurko w drzazgi, a w następnej sekundzie dołączył do tego skurzany fotel, który z kolei wyleciał przez okno. Tsunede wydzierając się na spokojnie stojącego blondyna, gdy po kilkunastu minutach poczuła pustynię w gardle, niespodziewanie umilkła i ze srogim wyrazem twarzy poczęła krążyć w koło błękitnookiego. Zrobiwszy kilka kółek, zaraz powróciła na swoje miejsce i stanęła tyłem do blondyna, a przodem do okna.
- SHIZUNE!!
Wrzasnęła, a po chwili do biura wparowała zawołana asystentka. Dziewczyna widząc zdemolowane stanowisko pracy swojej zwierzchniczki i Naruto, stojącego w pozycji na baczność ze wzrokiem wlepionym w Hokage, momentalnie przystanęła w miejscu.
- S-słucham Go-Godaime??
Medyczka zająknęła się, gdyż zbliżywszy się do jounina, w mgnieniu oka wyczuła wielkie zdenerwowanie bijące od piątej. Obawiając się, że negatywne emocje nagromadzone przez Hokage zostaną zaraz wylane na jej osóbkę, Shizune nie usłyszawszy odpowiedzi po chwili zaczęła się powoli wycofywać. Tym czasem, kobieta stojąca pod oknem i patrząca na szybko zachodzące słońce, jednocześni poczęła uspokajać przyśpieszony rytm bicia serca biorąc kilka głębszych oddechów.
- Ten dzieciak kiedyś wpędzi mnie do grobu.
Mruknęła pod nosem tak, że stojący za nią shinobi jej nie usłyszeli, po czym spojrzała na niebo jakby prosiła ciała niebieskie o pomoc. Blondyna po chwili odwróciła się i wciąż utrzymując zdenerwowany wyraz twarzy, zatrzymała spojrzenie na swej asystentce chowającej się za Uzumakim.
- Shizune przynieś mi szklankę wody i teczkę oznaczoną symbolem „Typ D”.
- H-hai Tsunade-sama.
Brunetka momentalnie przybrała bardziej normalną pozę, zasalutowała, po czym w ekspresowym tempie opuściła biuro Godaime. Gdy drzwi się za nią zatrzasnęły, kobieta momentalnie spojrzała na szeroko uśmiechniętego blondyna. Patrząc prosto w jego błękitne oczy, po chwili szybko odwróciła wzrok w przeciwnym kierunku i spuściła go na podłogę. Naruto nie bardzo rozumiejąc dziwne zachowanie swej przywódczyni, zwłaszcza, że jeszcze przed chwilą wściekała się za incydent w Suna, po chwili namysłu postanowił wszystko przemilczeć i poczekać na powrót. Jak było się można tego spodziewać, Shizune powróciła po dwudziestu minutach. W jednej ręce trzymając szklankę zamówionej wody, a w drugiej tajemniczą teczkę, bez zwłocznie podeszła do Godaime.
- Dziękuje.
Tsunade jednym ruchem wychyliła zawartość szklanki do gardła, po czym oddała puste naczynie asystentce i otworzyła trzymaną w drugiej ręce teczkę. Kobieta przeglądając różne papiery w niej nagromadzone, po chwili odnalazła to, czego wymagać będą jej najbliższe postanowienia. Spojrzawszy na wciąż uśmiechniętego blondyna, zaraz sama się do niego uśmiechnęła… ale nie serdecznie, lecz złowieszczo.
- Naruto Uzumaki! Zważywszy na fakt, iż dopiero co powróciłeś z misji rangi A i zapewne liczysz na zasłużony odpoczynek, w ramach kary za to co uczyniłeś w Suna-Gakure, przez kilka najbliższych dni będziesz wykonywał misje rangi D.
Gdy Tsunade skoczyła, blondynowi momentalnie mina zrzedła. Roześmiane oczy straciły swój blask, a białe ząbki skryły się za wargami wykrzywionymi w grymas niezadowolenia. Chłopak nic nie powiedziawszy, co całkowicie zdziwiło Hokage i jej asystentkę, po kilku minutach posępnej miny na powrót się uśmiechnął.
- Skoro taka jest twoja wola Hokage-sama, to nie będę protestował. I tak, dziś już jestem na to zbyt zmęczony.
- Doskonale. Zgłoś się do mnie jutro rano po więcej informacji.
- Hai! – Naruto zasalutował, po czym zniknął w chmurze białego dymu.
~ ~ ~
 Pomysł Godaime nie specjalnie przypadł mi do gustu. Co jak co, ale jestem już jouninem… a jouninowi nie przystoi wykonywać misje zarezerwowane dla geninów. Moja frustracja urosła jeszcze bardziej, gdy sobie wyobraziłem jakie to ja zadania rangi D będę musiał wykonywać. Pojawiwszy się tuż pod drzwiami do domu państwa Haruno, jeszcze tylko ukryłem niezadowolenie pod maską szerokiego uśmiechu, po czym delikatnie zapukałem.
- Chwileczkę.
Usłyszałem głos matki mojej oblubienicy. Pięć minut później drzwi się otworzyły, a w nich stanęła na oko czterdziesto paro letnia kobieta. Pani Haruno uśmiechnęła się promiennie na mój widok, po czym gestem ręki pokazała aby śmiało wszedł do środka. Wykonawszy, to co mi polecono zaraz przekroczyłem próg i niewielkim korytarzykiem podążyłem w kierunku salonu. Tam, na kanapie zastałem siedzącego pana Haruno, akurat czytającego gazetę.
- Komban-wa.
- Witaj Naruto. – Mężczyzna szybko wstał, po czym podszedł do mnie i przytulił po przyjacielsku, mówiąc: – Dziękuję, że zaopiekowałeś się naszą córką!
Momentalnie ogarnęło mnie niemałe zdziwienie, bo niby skąd on by wiedział co zaszło na ostatniej misji? A może…
- Sakura powiedziała nam, jak nie jeden raz uratowałeś jej życie i właśnie taka informacja świadczy o tobie jak najlepiej. – Usłyszałem z tyłu radosny głos jej matki.
- Miło mi to słyszeć, ale teraz powiedzcie, gdzie znajdę mój kwiatuszek?
- Masz na myśli Sakurę? Właśnie bierze prysznic. – Odparła kobieta.
- Rozumiem.
- Ona udaje głupią czy co? Nazywając zielonooką kwiatuszkiem, właśnie o nią mi chodziło. Szczerze muszę przyznać, że inteligencja matki mojej oblubienicy nie jest jakaś powalająca… Sakura chyba nigdy by nie zareagowała w ten sposób na podobne pytanie. – Pomyślałem nieco zdegustowany, lecz na zewnątrz nie dałem tego po sobie poznać wciąż szeroko się uśmiechając. Co jak co, ale ostatnia rzecz jakiej bym teraz chciał, to złość Sakurki za obrazę poziomu inteligencji jej matki.
- Napijesz się czegoś? Proponuję herbatkę. – Krzyknęła pani Haruno z wnętrza pomieszczenia kuchennego.
- Tak, proszę. – Odparłem i za pozwoleniem gospodarza, spocząłem na kanapie tuż koło niego. Zerkając kątem oka na gazetę trzymaną przez mężczyznę, na zewnętrznej stronie zauważyłem  malutki artykulik ze swoim nazwiskiem w tekście.
- Czy mogę? – Spytałem uprzejmie, jednocześnie chwytając za interesującą mnie stronę. Pan domu uśmiechnął się podejrzliwie, po czym bez słowa oddał mi całą gazetę, wstał i udał się… chyba do kuchni. Nie zaprzątając sobie tym głowy, szybko złożyłem papier w kostkę i mrużąc oczy począłem rozszyfrowywać, co o mnie napisano.
- Naruto Uzumaki wciąż nieuchwytny. Cena za jego głowę wzrosła z pół do dwóch milionów ryou. Konoha-Gakure uznaje ten przejaw czystej agresji przeciwko ich człowiekowi za próbę skłócenia społeczeństwa i doprowadzenia do wojny domowej, co tylko sprzyjałoby nieczystym interesom jej nieprzyjaciół. Hokage-sama publicznie oświadczyła, iż jeśli ktoś z Ukrytej Wioski Liścia lub całego kraju Ognia sprobóje podnieść rękę na jej: Najlepszego jounina – to…
Blondyn nie doczytał do końca artykułu, gdyż nagle wyrwał go krzyk dobiegający z wnętrza pokoju różowo-włosej kunoichi. Chłopak momentalnie poderwał się z kanapy i chwytając za katanę uczepioną na plecach, zaraz pojawił się przy schodach. Widząc tam rodziców dziewczyny, ręką pokazał im aby zostali na dole, po czym wyciągnął miecz i biegiem udał się na piętro. Wparowawszy jak strzała do pokoju osiemnastolatki, zastał ją gołą jedynie owiniętą w biały ręcznik, siedzącą na brzegu łóżka.
- Co się stało??
Spytał chowając broń i przykucnął tuż przed nią. Dziewczyna trzymając spuszczoną głowę, dopiero po jakimś czasie spojrzała na blondyna. Chłopak dostrzegł w jej oczach kropelki słonych łez i strach.
- Sakura-chan, powiedz co się stało??
Jego głos przybrał znacznie troskliwszy ton.
- T-tam ktoś jest.
Błękitnooki od razu zrozumiał o co chodzi i spojrzawszy w stronę okna, zobaczył że jest lekko uchylone. Ucałowawszy cały czas trzęsącą się kunoichi, zaraz wyprostował się, ponownie wyciągnął katanę i powoli podszedł do parapetu. Wyjrzawszy ostrożnie na zewnątrz, gdy upewnił się, że nikogo tam nie ma i już chciał z powrotem się schować… usłyszał delikatne szuranie na dachu budynku. Spojrzawszy w stronę różowo-włosej, gdy i ona na niego spojrzała, Naruto szeroko się uśmiechnął.
- Zaraz wracam.
Powiedział i czym prędzej wyszedł na zewnątrz. Przy pomocy chakry skumulowanej w stopach, po chwili znalazł się na dachu i począł dokładnie go przeczesywać. Po kilku minutach, blondyn nagle dostrzegł czarną postać stojącą koło komina.
- Coś za jeden!?
Krzyknął, jednocześnie przygotowując się do walki. Jego oczy błyskawicznie zmieniły swoją barwę z błękitnej na krwisto-czerwoną.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki

„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, misje rangi "D" no to pewnie będzie gonił kota albo malował płot... ciekawe kim jest ten ktoś, a może to Itachi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń