Najlepsza
zapowiedź nowej notki, to brak zapowiedzi ^^. – Pozdrawiam i zapraszam na
Odcinek 146!
<<< Odcinek ukazał się 17
października 2009 roku >>>
- Spokojnie Naruto,
to tylko ja.
Z ciemności
panujących na dachu domu państwa Haruno wyłoniła się postać czarnowłosego
mężczyzny w czarnym płaszczu z czerwonymi chmurami w białych obwódkach. Jego
wciąż mało naturalny uśmiech od razu pozwolił blondynowi go rozpoznać.
- Itachi?? Co ty tu
robisz??
- Tak jak obiecałem
przed miesiącem… Oto mój raport w sprawie poczynań Akatsuki.
Uchiha wyciągnął
przed siebie rękę z niewielkim zwojem koloru czerwonego z żółtymi pasami przy
obu krawędziach, zamkniętego specjalną pieczęcią reagującą na chakrę o
specyficznej naturze, po czym jeszcze szerzej się uśmiechnął. Zaskoczenie
blondyna przerosło wszystko to, czego chłopak do tej pory mógł się spodziewać.
Naruto schowawszy broń, zaraz odebrał pismo i przyjrzał się pieczęci, po czym
spytał:
- Jak go otworzyć?
- Już tłumaczę. Otóż,
ta pieczęć reaguje tylko i wyłącznie na chakrę demona o dziewięciu ogonach.
Wybrałem taką, a nie inną, ponieważ chciałem zwiększyć tym bezpieczeństwo i
mieć pewność, że tylko ty będziesz mógł ją zdjąć i przeczytać to co ona
ochraniała. – Wyjaśnił.
- Rozumiem. Bardzo to
pomysłowe.
- Zgadzam się. Niby z niego zdrajca, ale
wciąż ma głowę na karku.
- Kyuu…!!
- No co?
- Nadal mu nie ufasz?
- Szczerze? TAK… Sorry młody, ale jeden
marny raport to dla mnie za mało, by potwierdzić jego lojalność wobec ciebie
czy Konoha-Gakure. – Odparł lis.
- A wiec, co według Ciebie powinien jeszcze uczynić??
- Na przykład zabić swojego partnera w tej
przeklętej organizacji. To byłby wystarczający dowód, by pokazać, że jest
skłonny wykonać wszystko co w jego mocy, aby tylko ochronić wioskę i jej
mieszkańców.
- Masz na myśli sprawdzenie go pod tym względem? – Blondyn spytał w myślach.
- W rzeczy samej.
- Dobra. Pogadam z nim.
Uzumaki zaraz schował
otrzymany zwój do jednej z wielu kieszeni jakie widnieją na przedzie kamizelki,
po czym spojrzał na szatyna z wciąż lekkim zaskoczeniem w oczach, ale i
odrobiną podejrzliwości. Uchiha właśnie tego się spodziewał i żeby nieco rzucić
światła na sprawę, po namyśle ponownie się odezwał:
- Naruto, chyba nie
sądziłeś, że mogłem cię wtedy okłamać, hm?
- Ja? Nieeeee, ale ON
owszem.
- To nic. Na
szczęście to TY tu rządzisz, a nie Kyuubi. Prawda?
- Tak, ale…
Naruto
niespodziewanie urwał i spuścił nieco głowę. Jego zmiana w zachowaniu nie uszła
czujnemu oku Itachi’ego.
- Ale…??
Blondyn po chwili
gapienia się na swoje buty, na powrót podniósł głowę i lekko przymrużonymi
oczami spojrzał na swego rozmówcę.
- Kyuubi jest bardzo
podejrzliwy co do twojej, nagłej zmiany i proponuje poddanie cię małemu
sprawdzianowi na lojalność wobec mnie czy Konoha-Gakure.
- Sprawdzian?? –
Uchiha wydał się być zdziwiony słowami Uzumakiego, lecz po chwili
nieoczekiwanie przybrał bardziej formalną postawę. – Dobrze. To co mam zrobić
by udowodnić WAM, że jednak nie kłamię??
- Masz zabić Kisame
Hoshigaki’ego.
Itachi nagle
spoważniał na twarzy, a jego oczy przybrały groźniejszy wygląd. Ta zmiana nie
spodobała się blondynowi, więc chłopak począł powoli cofać się do tyłu. Ku jego
zaskoczeniu, szatyn nic nie zrobił, jak jedynie na powrót się uśmiechnął.
- Dobrze. Myślę, że
to da się załatwić… ale Naruto, jego śmierć zapisze na twoje konto. Chyba to
rozumiesz?
- Tak. – Blondyn
westchnął. – Jeśli twój szef dowie się, że to ty wyeliminowałeś Kisame, więcej
się już nie spotkamy.
- Dokładnie.
Uchiha zaraz wykonał
ręką jakiś znak, po czym bez pożegnania zniknął w chmurze białego dymu. Naruto
jeszcze przez kilka minut postał w miejscu, po czym wzruszył ramionami i
obejrzawszy jeszcze raz cały dach, szybko powrócił do pokoju swojej dziewczyny.
Naturalnie przez okno, jak na shinobi przystało. Błękitnooki momentalnie
spostrzegł, że Sakura już się przebrała w koszulę nocną i położyła na łóżku, a
gdy podszedł bliżej, okazało się, że dziewczyna śpi. Nieco zawiedziony tym
faktem, Naruto jedynie poprawił nakrycie zakrywające delikatne ciało Haruno,
ucałował kunoichi w czoło, po czym usiadł na parapecie zamkniętego już okna.
Przyglądając się przez chwilę spokojnemu wyrazowi twarzy swojej ukochanej, po
kilku minutach przypomniał sobie o otrzymanym raporcie od Uchiha. Wyjąwszy zwój
i nie czekając dłużej, chłopak skumulował w opuszkach palców prawej dłoni
odrobinę chakry Kyuubiego, po czym ostrożnie przyłożył rękę do pieczęci. W
mgnieniu oka czarny znak zadrżał i zaraz zniknął z charakterystycznym, lecz
niegłośnym oddźwiękiem „puf”. Naruto rozwinął zwój i zagłębił wzrok w jego
zawartości:
- Akatsuki w najbliższym czasie nie planuje wysłania nikogo
by na ciebie zapolował, gdyż mają za mało do tego środków. Choć muszę cię
ostrzec, że Pein wydelegował dwóch członków do zdobycia funduszy na
zrealizowanie jego planów. Pierwszy to Hidan, drugi to Kakuzu. Ich głównym…
celem… jest… – Naruto
nie doczytał, gdyż dopadło go zmęczenie.
~ ~ ~
Następnego dnia, gdy
panna Haruno tylko się obudziła i otworzyła oczy, pierwsze co zobaczyła to
blond-włosego chłopaka śpiącego na parapecie w pozycji siedzącej, a z jego
otwartych na oścież ust, po brodzie ściekała strużka śliny… Cały ten widok,
bardzo rozbawił zielonooką, ale gdy dostrzegła czerwono-żółty zwój w jego prawej
ręce, momentalnie ogarnęła ją niezaspokojona ciekawość. Wahając się przez
chwilę, dziewczyna zaraz wstała i po cichutku podeszła, a gdy chwyciła za brzeg
zwoju, dłoń Uzumakiego niespodziewanie się zacisnęła.
- Przepraszam
skarbie, ale zawartość tego zwoju przeznaczona jest tylko dla mnie. Póki co,
nikt inny nie może się dowiedzieć co on zawiera.
Momentalnie usłyszała
ciepły głos chłopaka. Spojrzawszy na niego, dostrzegła niebieskie tęczówki w
siebie wpatrzone i szeroki, serdeczny uśmiech widniejący na jego ustach.
- Rozumiem. A czy
mogłabym przynajmniej wiedzieć, skąd go masz?
- Od twojego
wczorajszego gościa. – Odparł zgodnie z prawdą.
Sakurze z wrażenia aż
szczęka opadła. Myśl, że ten czarny cień w oknie, to nie było przewidzenie, w
pierwszej chwili ją przestraszył, ale przypomniawszy sobie w jakim momencie to
się stało, zaraz strach przerodził się w wielkie zawstydzenie. Dlaczego?
Ponieważ nieproszony gość mógł widzieć, jak kunoichi zdejmuje ręcznik… a co za
tym idzie, jej nagie kształty. Dziewczyna odgoniwszy od siebie te czarne myśli,
zaraz dostrzegła lekkie zmieszanie malujące się na twarzy blondyna.
- Czy jest coś o czym
powinienem wiedzieć? – Spytał, świdrując ją podejrzliwym spojrzeniem.
- Nie nic.
Odparła z serdecznym
uśmiechem, po czym powoli się wycofała i poszła do łazienki. Gdy drzwi się za
nią zatrzasnęły, Naruto momentalnie ogarnęło uczucie niepokoju, na które po
chwili zastanowienia nonszalancko machnął ręką. Blondyn zaraz spojrzał na
trzymany zwój, po czym sprawnie go zwinął i schował do kieszeni z zamiarem
późniejszego dokończenia czytania. Rozprostowawszy wszystkie kości, Uzumaki
jeszcze przez kilka minut posiedział w miejscu, gdy nagle przypomniał sobie o
rozkazie jaki poprzedniego dnia wydała mu Hokage. Znając jej nieco wybuchowy
temperament, błękitnooki szybko otworzył okno przez które następnie wyskoczył i
biegiem udał się do swojego dom, gdzie w trybie ekspresowym wziął prysznic. Zjadłszy
szybko prowizoryczne śniadanie składające się z suchej kromki chleba z masłem i
szklanki chudego mleka, nie zamknąwszy domu, Naruto ruszył do biura Godaime. Po
drodze zahaczył o kwiaciarnie państwa Yamanaka. Nie wiele się zastanawiając
polecił właścicielce wysłanie dużego bukietu kwiatów Wiśni do panny Sakury
Haruno, a rachunek wystawić na konto Piątej.
- Tobie kompletnie odbiło!?
- O co ci chodzi?
- Kupujesz kwiaty i mówisz aby rachunek
wystawić twojej przywódczyni? Jeśli suma do zapłacenia będzie jakaś bardzo
astronomiczna, to ta kobieta da ci nieźle popalić. Jednym słowem, już możesz
pisać testament.
- Spokojnie Kyuu… nie boje się jej, po za tym
moje poczynanie tylko da jej pretekst do jeszcze dłuższego uziemienia mnie w
wiosce, a to tylko sprzyja mojemu planowi. – Naruto zaśmiał się krótko.
- Co!? Nic nie rozumiem. Jaki plan??
- Heheh… wszystko niebawem ci się rozjaśni.
- Nadal nic nie rozumiem. – Demon
westchnął przeciągle. – Ech… rób co
chcesz, ale jeśli ten rachunek dojdzie do niej przed twoim przybyciem do biura,
to nie licz na moje wsparcie.
- Bez obaw, nie będzie ono potrzebne. Wątpię
aby jej wydzieranie się na mnie mogłoby mnie wyprowadzić z równowagi. Jej
krzyki będą jedynie nieodłącznym element całego przedstawienia.
Kyuubi nic więcej już
nie powiedział. Ta cisza utwierdziła blondyna w przekonaniu, że naprędce
wymyślony plan zna tylko on. Pojawiwszy się pod drzwiami biura swojej
przywódczyni, zaraz w nie zapukał. Nie otrzymawszy żadnej odpowiedzi, ponowił
czynność, lecz i tym razem bez skutku. Zapukawszy po raz trzeci, tym razem po
chwili nacisnął klamkę i momentalnie zorientował się, że drzwi są zamknięte na
klucz.
- Co jest, do cholery!?
Krzyknął, tym samym
zwracając na siebie uwagę, akurat przechodzących za jego plecami, dwóch
chuninów niosących sterty teczek. Mężczyźni zatrzymawszy się, spojrzeli ku
blondynowi, po czym jednej z nich odchrząknął. Naruto momentalnie odwrócił się
i puścił im pytające spojrzenie, jednocześnie wskazując ręką na zamknięte drzwi
do biura Hokage. Shinobi jedynie pokręcili głowami i wzruszyli ramionami, po
czym poszli dalej ku tylko sobie wiadomemu celowi.
- To było dziwne. – Naruto
tak zdziwiła przed chwilą rozegrana scena, że jeszcze przez długi czas nie mógł
wyjść z szoku. Pierwszy raz w życiu rozmawiał z kimś jedynie poprzez
gestykulację i odpowiednio dobraną mimikę twarzy. Całkowicie bez słów.
Błękitnooki skierował
po chwili swoje kroki z powrotem do wyjścia z budynku i dalej ku szpitalowi
Konoha-Gakure. Gdy po kolejnych dziesięciu minutach marszu dotarł na miejsce i
w recepcji dowiedział się, że Hokage-sama właśnie opuściła obiekt… poczuł
ogarniającą go rezygnację i narastającą złość.
- Tylko spokojnie. Wdech, wydech…
Chłopak mruknął pod
nosem, co nie uszło uwadze ciekawskiej pielęgniarki-recepcjonistki, teraz
przyglądającej się mu z jeszcze większą uwagą. Blondyn spojrzawszy na nią,
momentalnie zmarszczył brwi w geście niezadowolenia. Kobieta momentalnie
odwróciła wzrok i szybko zabrała się za wykonywanie przerwanej pracy, a Uzumaki
lekko uśmiechnąwszy się, zaraz poprawił katanę wiszącą na jego plecach, po czym
dosłownie wybiegł ze szpitala. Tym razem, by nie tracić czasu na łażenie już
trzeci raz tego samego dnia, tą samą ulicą, wskoczył na dach pobliskiego
budynku i po chwili znalazł się ponownie pod wejściem do biura Hokage.
- Wejść! – Usłyszał
gdy tylko zapukał. Po naciśnięciu klamki, w chwili następnej popchnął lekko
drzwi i ostrożnie wszedł do środka, gdyż wyczuł wiszącą w powietrzu groźbę.
Naruto dostrzegł Piątą
siedzącą przy jakimś stole, zapewne tym czasowo póki nie zdobędzie nowego
biurka, pochylającą się nad jakimś świstkiem papieru. Zbliżywszy się, blondyn
momentalnie zorientował się, że to rachunek za zamówione kwiaty. Widząc
niebezpiecznie pulsującą żyłę na czole Godaime, w jednej chwili poczuł zimny
dreszcz przeszywający jego ciało na wskroś, choć na zewnątrz nie dał tego po
sobie poznać.
- NARUTO… – Tsunade
wrzasnęła na całe gardło, jednocześnie wstając z zajmowanego miejsca. Kobieta
storpedowała chłopaka wzrokiem mrożącym krew w żyłach. Gdyby takie spojrzenie
mogło zabijać, blondyn z całą pewnością leżałby już martwy. – …UZUMAKI! CO TO,
DO CHOLERY, JEST!!??
- Hmm… raport z
jakiejś misji?? – Spytał udając debila niewiedzącego o co może chodzić. Nie
ruszając się z miejsca, jounin po chwili jedynie szelmowsko się uśmiechnął.
- NIE!! – Wrzasnęła Tsunade,
po czym w napadzie furii niespodziewanie przeskoczyła stół, złapała chłopaka za
kamizelkę i wykrzyczała mu prosto w twarz: – TY GÓWNIARZU!! KTO CI DAŁ PRAWO DO
KUPOWANIA CZEGOKOLWIEK NA MOJE KONTO I JAKIM CUDEM JEDEN BUKIET KWIATÓW KOSZTOWAŁ 1558 RYOU!?!!
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi
Kishimoto
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, tak to Itachi ma zabić Kisame? nie, tutaj bardzo go lubię i zna plany Itachiego... ocho kwiaty na koszt piątej och nagrabił sobie teraz...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia