A więc mamy już wrzesień…
rety jak ten czas szybko leci, nie? Nowy rok szkolny się rozpoczął, a więc i
nowe publikowanie czas zacząć. Mam nadzieję, że wena mi dopisze przez kilka
najbliższych miesięcy… Zakładam, że nowe notki będą ukazywały się od jednej do dwóch
na tydzień, ale nic nie obiecuję. Co tam jeszcze? A tak. DEDYKACJA i szczególne
DOMO ARIGATOU GOZAIMASU dla czytelnika Otaku-kun za podsunięcie pomysłu na
stworzenie jednej z kluczowych scen w poniższej notce. Pozdrawiam i serdecznie
zapraszam na odcinek 142.
<<< Odcinek ukazał się 5 września
2009 roku >>>
Z jej drogi usuwali się
zaskoczeni lekarze, pielęgniarki i pacjenci, którzy akurat postanowili nieco
rozprostować obolałe mięście, od długotrwałego leżenia w jednej pozycji. Usuwając
się szybko na bok, przed jej zdecydowanym krokiem, u większości momentalnie
przez myśl przeleciało jedno, podstawowe pytanie. – „Co się stało, że Hokage-sama się tu pojawiła??”
Tsunade całkowicie ignorując
pytające spojrzenia mijanych ludzi, skierowane w jej kierunku, po chwili
odrobinę przyśpieszyła kroku. Zastanawiając się, jak przebiega misja
Uzumakiego, Godaime po chwili w końcu dotarła do celu swej wędrówki.
Zatrzymawszy się przed stalowymi drzwi prowadzącymi do pokoju numer 211, po
odetchnięciu zdecydowanym ruchem odsunęła je na bok i pewnie wkroczyła do
środka. Kobieta powoli podeszła do łóżka stojącego przy oknie, po czym wzięła
do ręki kartę pacjenta.
- Jak się dzisiaj czujesz?
Spytała łagodnym głosem
przepełnionym troską. Gdy nie padła żadna odpowiedź, Tsunade zaraz przeniosła
wzrok z karty na dziewczynę i momentalnie zorientowała się, że ta nadal jest
nieprzytomna. Blondyna westchnęła przeciągle, odłożyła trzymaną kartę na swoje
miejsce i podeszła do rudowłosej, po czym przykryła prześcieradłem odkryte
ramię.
- Oj Rukia, Rukia… dlaczego
mnie nie posłuchałaś?
Kobieta pokręciła głową na
boki. Przypomniawszy sobie jej trening w leczeniu ran ciętych, jak na razie
tylko na rybach w laboratorium, po chwili ponownie się odezwała.
- Jak zwykle zresztą… tym razem
także przekroczyłaś swój limit. Jeśli dalej będziesz tak postępować, to nigdy
nie dorównasz moim poprzednim uczennicom.
Tsunade pogłaskała dziewczynę
po głowie, po czym z delikatnym uśmiechem na ustach wyszła z pomieszczenia. Gdy
drzwi się za nią zatrzasnęły, rudowłosa niespodziewanie otworzyła oczy, lecz
nie podniosła głowy z poduszki. Patrząc przez moment za okno, Rukia
jednocześnie przeanalizowała w umyśle usłyszane słowa. Po chwili uśmiechnęła
się promiennie i w duchu podziękowała kobiecie za to, co jej powiedziała.
- Hokage-sama… obiecuję, że się poprawię! – Szepnęła.
~ ~ ~
Brązowooka tym czasem przeszła
korytarzem kawałek dalej i zaraz zatrzymała się przy kolejnym pokoju,
opatrzonym numerem 225. Odsunąwszy delikatnie drzwi na bok, kobieta znowu
pewnie przekroczyła próg i zdecydowanym krokiem podeszła do łóżka. Przez cały
dzień słońce mocno świeciło za oknem, a na niebie nie było widać nawet
najmniejszej chmurki zwiastującej jakiekolwiek pogorszenie się pogody. Teraz,
pomarańczowa łuna zachodzącego słońca oświetlająca delikatną twarzyczkę młodej
blondynki, w mniemaniu przyglądającej się jej kobiety, nadała jej więcej uroku.
Choć od zabiegu pieczętowania
minęło już sporo czasu, Tsunade nadal nie pozwalała wypisywać podopiecznej
Uzumakiego do domu. Jej siły, wtedy poważnie nadwątlone, teraz już się na
szczęśnie w pełni zregenerowały. Blondyna po chwili namysłu postanowiła, że
czas najwyższy, aby dziewczynka opuściła szpital i póki Naruto nie wróci, Inaba
zamieszka w jej domu. Nachyliwszy się, Tsunade zaraz delikatnie wzięła śpiące
dziecko na ręce i po chwili wyszła z pomieszczenia, a moment później ze
szpitala. Po około dwudziestu minutach zdrowego marszu po przez wioskę,
ignorując trochę zdziwione spojrzenia mieszkańców, po chwili znalazła się u
wejścia do jednorodzinnego domu z ogrodem. Po wejściu do środka, kobieta zaraz
zaniosła blondynkę do od dawna nieużywanego pokoju gościnnego, po czym na
powrót położyła ją, lecz tym razem już na znacznie wygodniejszym posłaniu.
Przykrywszy ją jeszcze kocem, zaraz serdecznie się uśmiechnęła i po chwili
patrzenia na dziewczynkę, po cichu wyszła z pokoju.
Cztery godziny później słońce
całkowicie zaszło za horyzont, jednoczenie zamieniając się miejscem z białym
księżycowi i złocistymi gwiazdom migoczącymi w jego blasku. Cała Ukryta Wioska
Liścia powoli stawia kroki ku nocnemu odpoczynkowi po pracowitym dniu, a w
jednym z domów, dopiero teraz snu wybudza się granatowooka dziewczynka. Uchyliwszy
delikatnie powieki, zaraz szybko je rozwarła i ze strachem w oczach poczęła
rozglądać się po pomieszczeniu w jakim się obecnie znajduje. Nie mogąc sobie
przypomnieć jak się tu znalazła, Miyoko przesunęła się do tyłu i opierając się
plecami o ścianę, podkuliła nogi do piersi. Po dwudziestu minutach siedzenia w
bez ruchu, dziewczynka poczuła dokuczliwy ból brzucha spowodowany od dawna nie
konsumowaniem pożywienia. Nie mogąc wytrzymać ssania w żołądku, po chwili
usiadła na brzegu łóżka, po czym nie pewnie wstała i skierowała się ku wyjściu
z pokoju. Znalazłszy się na korytarzu, Inaba spojrzała wpierw w lewą stronę
gdzie dostrzegła drzwi do łazienki. Następnie, spojrzawszy w prawą stronę…
ujrzała schody na końcu korytarza, a tuż przed nimi kolejne drzwi. Skierowawszy
się w tamtą stronę, dziewczynka prowadzona chęcią znalezienia czegoś do
jedzenia, zaraz skręciła na schody i zeszła na parter. Stopnie pod jej
delikatnym krokiem zaczęły przeraźliwie skrzypieć, wprawiając dziewczynkę w
jeszcze większy stres i lodowate dreszcze na plecach. Gdy po kilku minutach
znalazła się u wejścia do kuchni, widząc na stole talerz pełen kanapek i
szklankę wody, Miyoko odetchnęła z ulgą, po czym nadal nie pewnie podeszła do
stołu. Wdrapawszy się na pobliskie krzesło, jeszcze ostrożnie rozejrzała się
dookoła, po czym zatrzymała wzrok na stojącym przednią talerzu. Przyglądając
się przez chwile kanapkom z szynką, serem i liściem sałaty, gdy jeszcze raz
upewniła się, że rzeczywiście jest tu sama, momentalnie zabrała się do
jedzenia.
Blondynka w mgnieniu oka
pochłonęła sześć sporych kanapek, które łapczywie popiła zostawionym napojem.
Wytarłszy buzie, z pełnym brzuchem, niebieskooka zeszła z krzesła, po czym
wyszła z powrotem na schody. Gdy miała już wrócić do pokoju, nagle dostrzegła
za schodami dębowe drzwi. Odczuwając nagła chęć bliższego zapoznania się z
miejscem w jakim się znalazła, ostrożnie wyminęła poręcz i ostrożnie podreptała
w głąb ciemnego zaułka. Nacisnąwszy na klamkę, po chwili zamek trzasną, a
zawiasy zaskrzypiały. Miyoko momentalnie znalazła się w niewielkim pokoiku z
łóżkiem pod jedną ze ścian, masywnym biurkiem pod drugą i regałem w rogu. Dziewczynka
zrobiła krok na przód i nagle zawadziła nogą o coś szklanego, turlającego się
po podłodze. Gdy jej wzrok już przyzwyczaił się do półmroku panującego w
pomieszczeniu, po chwili dostrzegła jeszcze kilkanaście innych, pustych butelek
po sake leżących na podłodze tu i tam. Zrobiwszy kolejny krok na przód, Miyoko
dostrzegła sterty najprzeróżniejszych papierzysk i dokumentów, niedbale
poukładanych w stosy, na biurku. Tam też zobaczyła mosiężną lampkę nocną i
kilka zdjęć oprawionych w skromnie zdobione ramki.
W regale za przeszklonymi
drzwiczkami, na najwyższej półce… siedmiolatka zobaczyła mnóstwo zwojów z
technikami medycznymi. Piętro niżej, na półce środkowej alfabetycznie poustawiane
zostały księgi anatomii człowieka i innych dziedzin w medycynie. Na najniższej
półce ustawione zostały ceramiczne butelki z Sake. Jeszcze nie odkorkowane, ale
za to poukładane według dat ich wytworzenia. Najstarsza nosi na sobie datę z
przed dwustu lat, najmłodsza zaledwie z przed dwudziestu. Inaba z uwagą i
zaciekawieniem w ciągu następnych kilkudziesięciu minut zaznajomiła się jeszcze
z wieloma innymi duperelami poupychanymi wszędzie dookoła. Gdy oglądanie
wnętrza biura właścicielki domu w końcu się jej znudziło i już miała wychodzić
z pokoju, niespodziewanie uwagę Miyoko przykuł metalowy, błyszczący przedmiot…
leżący przy krawędzi biurka, pod jedną z zapisanych kartek. Dziewczynka
chwyciwszy go do reki, momentalnie zorientowała się, że jest to kunai – popularna
broń miotana, używana przez wszystkich szanujących się shinobi. Inaba
obejrzawszy sztylet z każdej strony i sprawdziwszy jego ostrość, po chwili
namysłu mocniej zacisnęła rękę na jego rękojeści, po czym wyszła na korytarz
koło schodów. W momencie gdy zamek w drzwiach się zatrzasnął, do uszu
dziewczynki doleciał innych trzask zamka w drzwiach wejściowych. Zareagowawszy
natychmiast, siedmiolatka schowała się w cieniu zaułka i w pozycji
przykucniętej poczęła czekać na dalszy rozwój sytuacji. Dziewczynka po chwili
usłyszała kroki, a gdy wyjrzała z ciemności, momentalnie dostrzegła blondwłosą
kobietę o brązowym, zmęczonym spojrzeniu. Tsunade nieco ociężałym krokiem podeszła
do wejścia do kuchni i od razu spostrzegła pusty talerz na stole. Kobieta uśmiechnęła
się delikatnie, po czym ruszyła dalej i gdy znalazła się przy schodach,
momentalnie zorientowała się, że jest obserwowana.
- Miyoko proszę, wyjdź z
cienia. Wiem, że tam jesteś.
Powiedziała ciepłym i spokojnym
tonem, jednocześnie patrząc w stronę ciemnego zaułka pod schodami. Po chwili
zwłoki z mroku wyłoniła się dziewczynka o tym samym kolorze włosów co jej.
Piąta z początku nic nie zauważyła, lecz gdy Inaba do niej podeszła, jej uwagę
przykuł kunai trzymany przez siedmiolatkę.
- Skąd to masz!?
Zagrzmiała wyraźnie poruszona
tym co widzi, a jej głos ostro przybrał na swej intensywności. Barwa głosu
kobiety momentalnie wstrząsnął granatowooką. Dziewczynka przestraszywszy się
jej, po chwili upadła na kolana, wypuściła z ręki trzymaną broń, po czym ukryła
twarz w dłoniach i się rozpłakała. Hokage widząc to, błyskawicznie złagodniała
na twarzy, zaraz uklękła i przytuliła Inabę do swej piersi, jednocześnie
próbując ją uspokoić.
- Ciiii… przepraszam, nie
chciałam cię wystraszyć.
Miyoko zaraz uspokoiła się i
wytarła łzy. – Gdzie jest Naruto-sensei?
– Szepnęła, a Tsunade oczy rozszerzyły się ze zdziwienia. Kobieta nigdy by nie
przypuszczała, że dziewczynka tak się przywiąże do tego chłopaka i będzie przy
każdej okazji o niego pytać. Co więcej… słowo jakim ona go tytułuje, również ją
zaskoczyło… zwłaszcza, że Uzumaki formalnie jeszcze nie jest niczyim mistrzem.
Odczekawszy aż Inaba całkowicie się już uspokoi, Godaime zaraz wstała i bez
słowa zawróciła do kuchni, gdzie podeszła do czajnika elektrycznego i wstawiła
wodę. Włożywszy papierową torebkę z listkami herbaty do kubka, w tym momencie
usłyszała szuranie odsuwanego krzesła. Kobieta po chwili zalała kubek gorącą
wodą i odwróciła się w stronę blondynki… akurat zajmującej miejsce przy stole.
Obserwując ją przez chwilę, Tsunade zaraz usiadła naprzeciwko siedmiolatki i
popadła w zadumę. Widząc jak Miyoko bez większego trudu obchodzi się z tym
niebywale ostrym kawałkiem stali, jakim niewątpliwie jest kunai, kobieta
zaczęła poważnie rozmyślać nad…
„To
prawda, Uzumaki nadal jeszcze nie jest sensei’em i mianowanie go na to
stanowisko zapewne nie byłoby problemem.”
– Blondyna nie znacznie się uśmiechnęła. – „Ale
co powiedzieliby na to inny? Co jak co, ale ten chłopak jest Jinchuuriki i jak
ostatnio widziałam, jeszcze nie potrafi w pełni panować nad mocą w nim
zapieczętowaną. Byłabym bardzo niepocieszona wiedząc, że jakiś genin zginął tylko
dlatego, że Naruto stracił panowanie nad sobą.” – Kobiecie momentalnie mina
zrzedła. Przypomniawszy sobie obraz cztero-ogonowej miniaturki lisiego demona
szalejącego w centrum wioski, niespodziewanie tuż koło jej twarzy przeleciał
kunai i wbił się w ścianę z tyłu. Hokage natychmiast otrzeźwiała i spojrzała
szeroko otwartymi oczami na siedzącą przed nią dziewczynkę. Dopiero po chwili
poczuła nie wielkie rozcięcie na policzku i kropelkę krwi z niego wyciekającą.
- S-sumimasen gozaimasu. – Szepnęła Inaba.
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to
Masashi Kishimoto
Miał być post podwójny, ale jego pisanie zajęło by mi
jeszcze trochę czasu, tak więc postanowiłem jak na razie opublikować to co już
mam gotowe. Pozdrawiam i zapraszam do komentowania.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńcudnie, czyli to naprawdę może być Rukia, ale właśnie interesuje mnie jak przeżyła... a Miyoko pierwsze co to gdzie jest Naruto...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia