sobota, 27 stycznia 2018

143. Wybawiciel

Wiem, że bardzo długo nic nie pisałem. Moja wena, towarzysząca mi przez ostatnie 142 odcinki, niespodziewanie mnie opuściła… i teraz wymyślenie czegokolwiek zajmuje mi bardzo dużo czasu. Tak więc, od razu uprzedzam, że poniższy odcinek nie jest jakiś nadzwyczajnie dobry. Po prawie 3 tygodniach przerwy w publikowaniu, od dziś wszystko chyba powróci do poprzedniego stanu. – Pozdrawiam i zapraszam na Odcinek 143!



<<< Odcinek ukazał się 25 września 2009 roku >>>



Czarna noc spowiła niebo nad piaskowym pustkowiem Suna-Gakure no Sato. Teraz, gdy rozpalone do białości słońce w końcu schowało się za horyzontem, a temperatura powietrza spadła po niżej zera, prowadzenie walki w takich warunkach, dla zwykłego człowieka jest nieco utrudnione. Okolicą właśnie targnęła kolejna potężna eksplozja. Olbrzymia chmura pyłu przysłoniwszy wszystko swoją istotą, jednocześnie dała walczącym stronom czas chwilowego wytchnienia.
„Nie jest dobrze! Jak dotąd walka z nim nie sprawiła mi większych problemów… lecz powoli dochodzę do swojego limitu chakry i kolejny atak może przesądzić o wyniku tego starcia.” – Pomyślał Gaara patrząc zrezygnowanym wzrokiem na teraz już siedmio-ogonową miniaturkę Kyuubiego. – „Przy takiej sile, nawet moja obrona jest za słaba.”
Jego ubranie dawno temu przestało istnieć. Odsłonięta klatka piersiowa, gołe plecy i ramiona oraz liczne otarcia, i rozcięcia… z których cieknąca krew dodatkowo osłabiła organizm. Wszystko to pokazuje, jak ciężki bój został przez niego stoczony. Stojąc na dnie rozległego krateru i nie opuszczając gardy ani na chwilę, młody Kazekage począł zastanawiać się nad kolejnym swoim posunięciem w tej bezsensownej walce, gdy nagle coś czerwonego mignęło mu tuż przed oczami. Gaara przestraszywszy się, momentalnie odskoczył do tyłu i szybko przybrał postawę obronną, po czym wyszukał wzrokiem swojego przeciwnika. Mini Kyuubi ponownie ruszył do natarcia, lecz ku zaskoczeniu zielonookiego, po przebyciu połowy odległości ich dzielącej, nagle stanął w miejscu niczym zahipnotyzowany.
- Może pomóc?
Spytał spokojny głos dobiegający zza pleców Kazekage z krawędzi krateru. Kiedy czerwono-włosy już chciał się odwrócić i sprawdzić kto chce mu pomóc, w tym samym momencie tuż koło niego pojawił się czarno-włosy mężczyzna w czarnym płaszczu z czerwonymi chmurami.
- Uchiha Itachi!?
Gaara niemalże krzyknął, gdy tylko rozpoznał swego wybawiciela. W mgnieniu oka do głowy nasunęło mu się całe stado najróżniejszych pytań bez odpowiedzi. Nie wiedząc czemu, ale patrząc na tego missing-nina, zielonooki niespodziewanie poczuł pewnego rodzaju niepokój wypełniający jego duszę.
- Mhm, we własnej osobie.
- Czego tu szukasz!?
- Powiedzmy, że Kyuubi wystarczająco już narozrabiał i czas to przerwać.
Szatyn pokrótce wyjaśnił swoje intencje. Młody Kazekage pokiwał głową ze zrozumieniem, ale zaraz poczuł, że jednak coś mu tu nie pasuje i po chwili namysłu postanowił dokładniej zbadać całą sytuację.
- Chwileczkę! Przecież ty należysz do Akatsuki, a waszym priorytetem jest wyłapanie wszystkich Jinchuuriki i wyciągnięcie z nich Bijuu… Więc co zamierzasz??
- Nic, co by mogło zagrozić życiu Uzumakiego, a teraz jeśli łaska… zamilknij!
~ ~ ~
Uchiha znalazłszy się w przyciemnionym korytarzu do kostek zalany wodą, w pierwszym momencie nieco się zdziwił, lecz gdy dostrzegł przed sobą poświatę czerwonej chakry, zaraz zrozumiał że tak właśnie musi wyglądać więzienie dziewięcio-ogoniastej bestii w duszy błękitnookiego jounina Ukrytego Liścia. Itachi robiąc krok za krokiem, powoli zbliżył się do źródła czerwonej poświaty wypełniającej korytarz. Stanąwszy w wejściu do szerszego korytarza, na którego końcu znajduje się stalowa krata, mężczyzna po chwili dostrzegł blondyna swobodnie unoszącego się na tafli wody. Jego całe ciało spowija gęsta skorupa utworzona z demonicznej chakry. Szatyn, przeniósłszy wzrok z chłopaka na stalową kratę, tuż za jej prętami zobaczył parę czerwonych ślepi lubieżnie przyglądających się blondynowi.
- A więc tak wygląda więzienie demona w ciele jego nosiciela.
Po namyśle stwierdził z lekkim uznaniem wyczuwalnym w wypowiedzianych słowach. Momentalnie czerwone spojrzenie lisa zostało przeniesione na jego osobę, a w chwilę potem w duszy Uzumakiego rozbrzmiał zaskoczony, ale i wściekle brzmiący głos.
- Uchiha!? Jakim prawem blokujesz przepływ mojej chakry!?
Kyuubi wysyczał przez mocno zaciśnięte zębiska, a Naruto jak poparzony podniósł się do pozycji wyprostowanej, po czym również spojrzał na przybysza. Czerwona chakra do tych czas spowijająca jego ciało gęstym strumieniem, zaraz niespodziewanie zelżała i po chwili całkowicie zniknęła.
- Itachi?? Co ty tu robisz?? Jak się tu dostałeś??
- Młody spójrz w jego oczy… to Mangekyou Sharingan.
- Zgadza się. – Odparł szatyn. – Choć, by się tu dostać wystarczyłoby mi użycie samego Sharingana. Ale teraz jest to nie ważne. Przychodzę Naruto, by Ci przekazać kilka ważnych informacji nie mogących długo czekać.
- Hę?
- A pro po naszej poprzedniej rozmowy, na razie nie mogę odejść z Akatsuki, by nie wzbudzić żadnych podejrzeń, co do mojego wyzwolenia się spod genjutsu Peina. Dlatego mam dla ciebie propozycję, Naruto. Zważywszy na fakt, że jak na razie tylko ty i Kisame znacie prawdę o mnie, chciałbym zostać twoim szpiegiem w organizacji Akatsuki. – Wyjaśnił Uchiha.
- CO????
- Ja bym mu nie ufał.
- Kyuubi, zamknij paszczę! Nie z tobą teraz rozmawiam!
Krzyknął blondyn, a demon jedynie mruknął coś niezrozumiałego pod nosem, po czym w całkowitym milczeniu wycofał się w głąb własnej klatki. Martwa cisza jaka na kilka minut zapanowała w duszy chłopaka, po chwili została zakłócona odgłosem kroków robionych na wodzie.
- Naruto, wierzę, że twoje marzenie o zostaniu Hokage niebawem się ziści. Już teraz jesteś bardzo silny, choć przyznam się bez bicia, że do perfekcji jeszcze trochę ci brakuje. – Itachi nieznacznie się uśmiechnął. – Ale teraz już się ciebie pytam… czy zostaniesz moim przyszłym Rokudaime Hokage?
Po tych słowach ponownie zapanowała grobowa cisza. Blondyn nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie było mu dane usłyszeć, jeszcze przez kilkanaście następnych minut stał jak wryty z szeroko otwartymi oczami wlepionymi w Uchiha. Czarno-włosy mężczyzna uśmiechając się do niego przyjaźnie, zaraz rozwarł ramiona:
- To jak?
- Eeee… dobrze, skoro tego chcesz.
- Świetnie. Naruto, teraz już pójdę, ale możesz być pewny, że jeśli Akatsuki zacznie coś kombinować przeciwko tobie lub Konoha-Gakkure, to Cię o tym zawiadomię… a co ty uczynisz, to będzie zależało już tylko od ciebie.
Starszy Uchiha zaraz wystawił otwartą dłoń ku blondynowi, a gdy ten ją uścisną, po chwili odwrócił się do niego plecami i szybko zniknął w ciemnościach korytarza.
~ ~ ~
Nie minęła godzina, a w środkowej części rozległego krateru pojawiła się sylwetka blondwłosego chłopaka odzianego w czarne spodnie, czarną bluzę i zieloną kamizelkę z symbolem Konoha na plecach. Uzumaki odzyskawszy po chwili świadomość umysłu i władzę nad własnym ciałem, zaraz podniósł się do pozycji przyklękniętej, jeszcze chwilę potrwał w takiej pozie, po czym wstał na równe nogi.
„Kurczę… czy to ja dokonałem takich zniszczeń?” – Pomyślał rozglądając się w koło.
- Można tak to ująć.
„Kyuubi! Czy twoja forma rozrywki zawsze ma tak destrukcyjne skutki??”
- Mhm.
„Rozumiem. A więc ten łowca nagród zginął?” – Blondyn spytał w myślach. Grobowa cisza. – „Twoje milczenie wszystko mi wyjaśnia. Dobra… to gdzie ja jestem???”
- Jeśli pamięć mnie nie zawodzi, to w Suna-Gakure no Sato. Stoczyliśmy tu poważny bój z obecnym Kazekage. – Demon zaśmiał się. – Muszę przyznać, że dawno nie miałem takiego przeciwnika.
- CO TAKIEGO??!! CO ZNACZY… STOCZYLIŚMY TU POWAŻNY BÓJ Z OBECNYM KAZEKAGE??!! – Naruto wydarł się na całą okolicę, jednocześnie powtarzając słowa lisa. Chłopakowi momentalnie do głowy napłynęło kilkadziesiąt pytań bez odpowiedzi.
- Naruto?
Chłopak usłyszał głos za plecami. Odwróciwszy się, ujrzał zbliżających się Gaarę i Itachiego. Twarz jednego wyrażała nie małe zaskoczenie, drugiego zaś spokojny stan ducha. Co blondyn momentalnie zauważył, to brak górnej części ubioru czerwono-włosego i nienaturalny uśmiech widniejący na ustach Uchiha.
- Gaara! Przepraszam!
- Już dobrze… Itachi wszystko mi opowiedział. Teraz już wiem, co sprawiło, że się przemieniłeś i szczerze powiedziawszy, jestem mu wdzięczny, że uspokoił twojego demona.
- Eeee… bez przesady. Ja tylko chciałem porozmawiać z moim przyszłym Kage.
Zielonooki spojrzał na szatyna ździebko zdziwionymi oczami, a po chwili przeniósł wzrok na Uzumakiego, który skromnym uśmiechem wszystko mu wyjaśnił.
- Dobra panowie… – Uchiha ciągnął dalej. – …ja się zmywam, gdyż wyczuwał zbliżające się do nas spore stado twoich poddanych Kazekage-sama. Naruto, my się jeszcze spotkamy. – Szatyn ponownie się uśmiechnął, po czym zniknął w chmurze białego dymu.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki

„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniale, zastanawiam się czy ten medyk nie jest w to zamieszany, ciekawe jakby zareagowali gdyby dowiedzieli się,  że Michalis jest jego opiekunem...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń