Wiem, że bardzo długo
nic nie pisałem. Moja wena, towarzysząca mi przez ostatnie 142 odcinki,
niespodziewanie mnie opuściła… i teraz wymyślenie czegokolwiek zajmuje mi
bardzo dużo czasu. Tak więc, od razu uprzedzam, że poniższy odcinek nie jest
jakiś nadzwyczajnie dobry. Po prawie 3 tygodniach przerwy w publikowaniu, od
dziś wszystko chyba powróci do poprzedniego stanu. – Pozdrawiam i zapraszam na
Odcinek 143!
<<< Odcinek ukazał się 25 września
2009 roku >>>
Czarna noc spowiła niebo nad
piaskowym pustkowiem Suna-Gakure no Sato. Teraz, gdy rozpalone do białości
słońce w końcu schowało się za horyzontem, a temperatura powietrza spadła po
niżej zera, prowadzenie walki w takich warunkach, dla zwykłego człowieka jest
nieco utrudnione. Okolicą właśnie targnęła kolejna potężna eksplozja. Olbrzymia
chmura pyłu przysłoniwszy wszystko swoją istotą, jednocześnie dała walczącym
stronom czas chwilowego wytchnienia.
„Nie
jest dobrze! Jak dotąd walka z nim nie sprawiła mi większych problemów… lecz powoli
dochodzę do swojego limitu chakry i kolejny atak może przesądzić o wyniku tego
starcia.” – Pomyślał Gaara patrząc
zrezygnowanym wzrokiem na teraz już siedmio-ogonową miniaturkę Kyuubiego. – „Przy takiej sile, nawet moja obrona jest za
słaba.”
Jego ubranie dawno temu
przestało istnieć. Odsłonięta klatka piersiowa, gołe plecy i ramiona oraz
liczne otarcia, i rozcięcia… z których cieknąca krew dodatkowo osłabiła
organizm. Wszystko to pokazuje, jak ciężki bój został przez niego stoczony. Stojąc
na dnie rozległego krateru i nie opuszczając gardy ani na chwilę, młody
Kazekage począł zastanawiać się nad kolejnym swoim posunięciem w tej
bezsensownej walce, gdy nagle coś czerwonego mignęło mu tuż przed oczami. Gaara
przestraszywszy się, momentalnie odskoczył do tyłu i szybko przybrał postawę
obronną, po czym wyszukał wzrokiem swojego przeciwnika. Mini Kyuubi ponownie
ruszył do natarcia, lecz ku zaskoczeniu zielonookiego, po przebyciu połowy
odległości ich dzielącej, nagle stanął w miejscu niczym zahipnotyzowany.
- Może pomóc?
Spytał spokojny głos
dobiegający zza pleców Kazekage z krawędzi krateru. Kiedy czerwono-włosy już
chciał się odwrócić i sprawdzić kto chce mu pomóc, w tym samym momencie tuż
koło niego pojawił się czarno-włosy mężczyzna w czarnym płaszczu z czerwonymi
chmurami.
- Uchiha Itachi!?
Gaara niemalże krzyknął, gdy
tylko rozpoznał swego wybawiciela. W mgnieniu oka do głowy nasunęło mu się całe
stado najróżniejszych pytań bez odpowiedzi. Nie wiedząc czemu, ale patrząc na
tego missing-nina, zielonooki niespodziewanie poczuł pewnego rodzaju niepokój wypełniający
jego duszę.
- Mhm, we własnej osobie.
- Czego tu szukasz!?
- Powiedzmy, że Kyuubi
wystarczająco już narozrabiał i czas to przerwać.
Szatyn pokrótce wyjaśnił swoje
intencje. Młody Kazekage pokiwał głową ze zrozumieniem, ale zaraz poczuł, że
jednak coś mu tu nie pasuje i po chwili namysłu postanowił dokładniej zbadać
całą sytuację.
- Chwileczkę! Przecież ty
należysz do Akatsuki, a waszym priorytetem jest wyłapanie wszystkich Jinchuuriki
i wyciągnięcie z nich Bijuu… Więc co zamierzasz??
- Nic, co by mogło zagrozić
życiu Uzumakiego, a teraz jeśli łaska… zamilknij!
~ ~ ~
Uchiha znalazłszy się w
przyciemnionym korytarzu do kostek zalany wodą, w pierwszym momencie nieco się
zdziwił, lecz gdy dostrzegł przed sobą poświatę czerwonej chakry, zaraz
zrozumiał że tak właśnie musi wyglądać więzienie dziewięcio-ogoniastej bestii w
duszy błękitnookiego jounina Ukrytego Liścia. Itachi robiąc krok za krokiem,
powoli zbliżył się do źródła czerwonej poświaty wypełniającej korytarz.
Stanąwszy w wejściu do szerszego korytarza, na którego końcu znajduje się
stalowa krata, mężczyzna po chwili dostrzegł blondyna swobodnie unoszącego się
na tafli wody. Jego całe ciało spowija gęsta skorupa utworzona z demonicznej
chakry. Szatyn, przeniósłszy wzrok z chłopaka na stalową kratę, tuż za jej
prętami zobaczył parę czerwonych ślepi lubieżnie przyglądających się
blondynowi.
- A więc tak wygląda więzienie
demona w ciele jego nosiciela.
Po namyśle stwierdził z lekkim
uznaniem wyczuwalnym w wypowiedzianych słowach. Momentalnie czerwone spojrzenie
lisa zostało przeniesione na jego osobę, a w chwilę potem w duszy Uzumakiego
rozbrzmiał zaskoczony, ale i wściekle brzmiący głos.
- Uchiha!? Jakim prawem blokujesz przepływ mojej chakry!?
Kyuubi wysyczał przez mocno
zaciśnięte zębiska, a Naruto jak poparzony podniósł się do pozycji
wyprostowanej, po czym również spojrzał na przybysza. Czerwona chakra do tych czas
spowijająca jego ciało gęstym strumieniem, zaraz niespodziewanie zelżała i po
chwili całkowicie zniknęła.
- Itachi?? Co ty tu robisz??
Jak się tu dostałeś??
- Młody spójrz w jego oczy… to Mangekyou Sharingan.
- Zgadza się. – Odparł szatyn.
– Choć, by się tu dostać wystarczyłoby mi użycie samego Sharingana. Ale teraz
jest to nie ważne. Przychodzę Naruto, by Ci przekazać kilka ważnych informacji
nie mogących długo czekać.
- Hę?
- A pro po naszej poprzedniej
rozmowy, na razie nie mogę odejść z Akatsuki, by nie wzbudzić żadnych
podejrzeń, co do mojego wyzwolenia się spod genjutsu Peina. Dlatego mam dla
ciebie propozycję, Naruto. Zważywszy na fakt, że jak na razie tylko ty i Kisame
znacie prawdę o mnie, chciałbym zostać twoim szpiegiem w organizacji Akatsuki.
– Wyjaśnił Uchiha.
- CO????
- Ja bym mu nie ufał.
- Kyuubi, zamknij paszczę! Nie
z tobą teraz rozmawiam!
Krzyknął blondyn, a demon
jedynie mruknął coś niezrozumiałego pod nosem, po czym w całkowitym milczeniu
wycofał się w głąb własnej klatki. Martwa cisza jaka na kilka minut zapanowała
w duszy chłopaka, po chwili została zakłócona odgłosem kroków robionych na
wodzie.
- Naruto, wierzę, że twoje
marzenie o zostaniu Hokage niebawem się ziści. Już teraz jesteś bardzo silny,
choć przyznam się bez bicia, że do perfekcji jeszcze trochę ci brakuje. –
Itachi nieznacznie się uśmiechnął. – Ale teraz już się ciebie pytam… czy
zostaniesz moim przyszłym Rokudaime Hokage?
Po tych słowach ponownie
zapanowała grobowa cisza. Blondyn nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie było mu
dane usłyszeć, jeszcze przez kilkanaście następnych minut stał jak wryty z
szeroko otwartymi oczami wlepionymi w Uchiha. Czarno-włosy mężczyzna
uśmiechając się do niego przyjaźnie, zaraz rozwarł ramiona:
- To jak?
- Eeee… dobrze, skoro tego
chcesz.
- Świetnie. Naruto, teraz już
pójdę, ale możesz być pewny, że jeśli Akatsuki zacznie coś kombinować przeciwko
tobie lub Konoha-Gakkure, to Cię o tym zawiadomię… a co ty uczynisz, to będzie
zależało już tylko od ciebie.
Starszy Uchiha zaraz wystawił
otwartą dłoń ku blondynowi, a gdy ten ją uścisną, po chwili odwrócił się do
niego plecami i szybko zniknął w ciemnościach korytarza.
~ ~ ~
Nie minęła godzina, a w
środkowej części rozległego krateru pojawiła się sylwetka blondwłosego chłopaka
odzianego w czarne spodnie, czarną bluzę i zieloną kamizelkę z symbolem Konoha
na plecach. Uzumaki odzyskawszy po chwili świadomość umysłu i władzę nad
własnym ciałem, zaraz podniósł się do pozycji przyklękniętej, jeszcze chwilę
potrwał w takiej pozie, po czym wstał na równe nogi.
„Kurczę…
czy to ja dokonałem takich zniszczeń?” –
Pomyślał rozglądając się w koło.
- Można tak to ująć.
„Kyuubi!
Czy twoja forma rozrywki zawsze ma tak destrukcyjne skutki??”
- Mhm.
„Rozumiem.
A więc ten łowca nagród zginął?” –
Blondyn spytał w myślach. Grobowa cisza. – „Twoje
milczenie wszystko mi wyjaśnia. Dobra… to gdzie ja jestem???”
- Jeśli pamięć mnie nie zawodzi, to w Suna-Gakure no Sato. Stoczyliśmy
tu poważny bój z obecnym Kazekage. – Demon zaśmiał się. – Muszę przyznać, że dawno nie miałem
takiego przeciwnika.
- CO TAKIEGO??!! CO ZNACZY… STOCZYLIŚMY
TU POWAŻNY BÓJ Z OBECNYM KAZEKAGE??!! – Naruto wydarł się na całą okolicę,
jednocześnie powtarzając słowa lisa. Chłopakowi momentalnie do głowy napłynęło
kilkadziesiąt pytań bez odpowiedzi.
- Naruto?
Chłopak usłyszał głos za
plecami. Odwróciwszy się, ujrzał zbliżających się Gaarę i Itachiego. Twarz
jednego wyrażała nie małe zaskoczenie, drugiego zaś spokojny stan ducha. Co
blondyn momentalnie zauważył, to brak górnej części ubioru czerwono-włosego i
nienaturalny uśmiech widniejący na ustach Uchiha.
- Gaara! Przepraszam!
- Już dobrze… Itachi wszystko
mi opowiedział. Teraz już wiem, co sprawiło, że się przemieniłeś i szczerze
powiedziawszy, jestem mu wdzięczny, że uspokoił twojego demona.
- Eeee… bez przesady. Ja tylko
chciałem porozmawiać z moim przyszłym Kage.
Zielonooki spojrzał na szatyna
ździebko zdziwionymi oczami, a po chwili przeniósł wzrok na Uzumakiego, który
skromnym uśmiechem wszystko mu wyjaśnił.
- Dobra panowie… – Uchiha
ciągnął dalej. – …ja się zmywam, gdyż wyczuwał zbliżające się do nas spore
stado twoich poddanych Kazekage-sama. Naruto, my się jeszcze spotkamy. – Szatyn
ponownie się uśmiechnął, po czym zniknął w chmurze białego dymu.
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to
Masashi Kishimoto
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, zastanawiam się czy ten medyk nie jest w to zamieszany, ciekawe jakby zareagowali gdyby dowiedzieli się, że Michalis jest jego opiekunem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia