Twoje opowiadania niejednokrotnie doprowadziły mnie do łez,
bólu brzucha ze śmiechu i odczuwania wszelkich możliwych uczuć. Tych
pozytywnych, jak i tych negatywnych. Czytałem już wiele twoich dzieł, ale tylko
jedno tak prawdziwie przypadło mi do gustu i szczerze się przyznam, że z miłą
chęcią przeczytam je jeszcze nie raz, nie dwa… lecz nie zliczoną ilość razy. I
zakładam, że zawsze będę odczuwał wielki SZACUN względem twojego kunsztu
pisarskiego. To, w jakim świetle przedstawiłaś losy głównego bohatera w tej
powieści, dosłownie powalają czytelnika na kolana. Wiem co mówię, bo już nie
jedno podobne opowiadanie czytałem.
Dzisiejszą notkę dedykuję wytrwałej czytelniczce i
wspaniałej Autorce niezrównanych opowieści o Naruto Uzumaki i Minato Namikaze –
Kitka, WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO z okazji 21 urodzin!! – Pozdrawiam.
<<< Odcinek ukazał się 15 listopada
2009 roku >>>
Dwóch chuninów w pośpiechu i z
grobowymi minami przekroczyło wschodnią bramę wioski. Mijając nieco zdziwionych
strażników, bruneci nawet na nich nie spojrzeli i czym prędzej ruszyli główną
ulicą.
- I co teraz?
Spytał młody Akimichi patrząc z
niepokojem na przyjaciela.
- Jak to co!? Widząc w jaką
furię wpadł Naruto, raczej wątpię by sobie żartował z groźby zabicia Ino! Wiem,
że jest to nie pojęte… ale na wszelki wypadek lepiej go nie lekceważmy! – Krzyknął
Nara. – Dlatego Chouji, biegnę do Hokage po więcej informacji na temat tego
Minato Namikaze, a ty skrzyknij ferajnę i za dwie godziny spotykamy się z
powrotem pod bramą!
- Hai!
Chunini szybko rozdzielili
między siebie obowiązki, po czym na jednym z najbliższych skrzyżowań rozdzielili
się. Gdy Chouji zniknął za załomem ulicy, Nara momentalnie wskoczył na dach
pobliskiego budynku i w tempie błyskawicznym począł przemieszczać się w stronę
największego budynku w Konoha.
- Masz czas do zachodu słońca na odnalezienie odpowiedzi na swoje pytanie,
albo Ino uśnie snem wiecznym.
Shikamaru odtworzył w pamięci
słowa blondyna i od razu zaczął zastanawiać się, dlaczego to właśnie na jego
barki spadło rozwikłanie tej niespodziewanej zagadki. Pytanie… kim jest Minato
Namikaze również zostało pozostawione bez odpowiedzi i to właśnie ono stanowi
teraz główny przedmiot najbliższej konwersacji z Hokage. Brunet pojawiwszy się
po kilku minutach u wejścia do budynku Kage Ukrytego Liścia, zaraz szybko
przekroczył jego próg i bezzwłocznie udał się długim korytarzem do biura
czcigodnej. Po chwili zapukał, a gdy usłyszał dobrze znaną już komendę, od razu
wszedł do środka.
- Tsunade-sama, kto to jest
Minato Namikaze?
- Hmm?
Kobieta powoli podniosła wzrok
na bruneta. Przyglądając się mu z zaciekawieniem w oczach, po paru minutach
milczenia ponownie się odezwała:
- Ta informacja potrzebna jest
Ci do…?
Młody chunin westchnął
przeciągle.
- Proszę posłuchać. Moja
przyjaciółka Ino jest w niebezpieczeństwie i dlatego prosiłbym o udzielenie
odpowiedzi na moje pytanie. Im ta rozmowa będzie dłuższa, tym mniej czasu
zostaje na uratowanie jej.
- Co?? A co się stało??
- Nie mogę powiedzieć.
Kobieta niezwykle zdziwiła się
na tajemnicze słowa chłopaka. Oparłszy łokcie na blacie, położyła brodę na
splecionych palcach. Patrząc przeszywającym wzrokiem na młodego potomka klanu
Nara, przeanalizowała w głowie usłyszane informacje i momentalnie do niej
dotarło, że tu może chodzić o Naruto. Zastanowiwszy się jeszcze przez chwilę,
Godaime nagle wstała i zwróciwszy się plecami do bruneta, podeszła do okna patrząc
na powoli zachodzące słońce. Minęło jeszcze kilkanaście minut, nim w biurze
rozległ się spokojny, stonowany głos blondyny:
- Minato Namikaze, znany lepiej
jako Yondaime Hokage, będąc shinobi odznaczał się fenomenalną siłą i umiejętnościami,
był również posiadaczem gigantycznej ilości Chakry. Z czasem jego umiejętności
stały się sławne w innych ukrytych wioskach, gdzie szybko zyskał przydomek Konoha
Kiroi Senko*. Był darzony tak wielkim respektem, iż przywódcy wiosek
prowadzących działania zbrojne przeciwko Wiosce Liścia wydawali swoim
podwładnym polecenia unikania z nim konfrontacji, a w przypadku spotkania
nakazywali natychmiastową ewakuację bez podejmowania akcji, uznając, iż starcie
z Kiroi Senko jest jedynie bezsensownym marnotrawieniem zasobów ludzkich.
Tsunade nie odrywając wzroku od
kamiennej głowy swojego poprzednika, wyrecytowała z pamięci krótką historię
blond-włosego bohatera Konoha-Gakure, podając Shikamaru jedynie cząstkę wiedzy
o nim. Nara tym czasem wysłuchawszy w skupieniu opowieści swojej przywódczyni,
momentalnie począł zastanawiać się nad związkiem pomiędzy Yondaime a Naruto. A
gdy nie doszedł do żadnych konkretów, zaraz spojrzał na wciąż odwróconą do
niego plecami Hokage i w końcu się odezwał:
- W takim razie, skoro Minato
Namikaze to Yondaime Hokage, to co on ma wspólnego z Naruto Uzumaki? – Spytał
Shikamaru.
Tsunade obawiała się tego
pytania. Przeczuwała, że kiedyś będzie musiała komuś na nie odpowiedzieć, ale
nie przypuszczała, że tym kimś będzie młody Nara. Próbując dociec dlaczego
chłopak nagle zainteresował się tymi faktami, po kilku minutach milczenia
westchnęła przeciągle, po czym ponownie się odezwała:
- Yondaime jest… był ojcem
Naruto.
- Tak też podejrzewałem. Naruto
wie o tym?
- Tak. Shikamaru, po co była Ci
ta wiedza?
Brunet nie odpowiedział. Hokage
momentalnie odwróciła się i spojrzała na chunina. Widząc liczne zmarszczki na
jego czole, delikatnie wykrzywiła usta w uśmiechu, po czym na powrót usiadła za
biurkiem. Zerknąwszy na akurat wypełniane dokumenty, zaraz zamknęła teczkę i
odłożyła ją na bok, po czym utkwiła wzrok w uśmiechniętym wizerunku Czwartego,
wiszącym na ścianie.
- Dobrze powiem. Wszystko
powiem. Nie chce pani okłamywać. – Chunin wciągnął powietrze, po czym powoli je
wypuścił. – Śledziliśmy blondyna, tak jak Hokage sobie tego życzyła. W
rezultacie dotarliśmy do jakiejś większej polany oddalonej od wioski o prawie
dziesięć kilometrów, gdzie Naruto zatrzymał się pod wielkim drzewem rosnącym na
jej środku. Przez kilkanaście minut nic nie robił, tylko siedział z zamkniętymi
oczami. Wyglądało to jak medytacja, ale w którymś momencie Naruto
niespodziewanie wstał i spojrzał w naszym kierunku. Nie wiem czy wiedział, że
go obserwujemy, ale…
Chłopak urwał, gdyż nagle do
pomieszczenia weszła czarnowłosa asystentka Godaime ze stertą dokumentów w
rękach. Dziewczyna widząc Narę, w pierwszej chwili zdziwiła się niezwykle, bo
jak pamiętała, Hokage wysłała jego drużynę na misję. Czyżby już wykonali powierzone im zadanie? – Pomyślała mijając
chłopaka i stawiając trzymane dokumenty na skraju biurka Piątej. Spojrzawszy na
Tsunade, momentalnie dostrzegła niepocieszone spojrzenie w sobie utkwione.
- S-Sumimasen Godaime, ale nie
miałam reki by zapukać przed wejściem.
Shizune uśmiechnęła się zakłopotana
spojrzeniem piersiastej kobiety. Blondyna nie odpowiedziawszy, po chwili
srogiego patrzenia na asystentkę, na powrót utkwiła wzrok w młodym chuninie.
- Kontynuuj Shikamaru. –
Odezwała się.
- …gdy Naruto przyzwał siedmiu
Upiornych samurajów, zaraz ukuło mnie przeczucie zbliżającej się groźby. Nie
myliłem się. Sześciu z nich, po krótkiej rozmowie z Uzumakim rozpierzchło się
we wszystkich kierunkach. Jak było się można tego spodziewać, szybko zostaliśmy
wykryci i wywiązała się między nami walka. Jakimś szczęśliwym trafem udało nam
się obronić, przed zadziwiająco prostymi atakami posyłanymi przez samurajów.
Choć muszę się przyznać, że w kilkadziesiąt minut później, nie widząc szans na
ucieczkę poddaliśmy się.
Chłopak przełknął gorzką ślinę,
widząc liczne zmarszczki na czole swej przywódczyni. Po kilku minutach
patrzenia Tsunade prosto w oczy, Nara odwrócił wzrok i powrócił do
relacjonowania wydarzeń.
- …Żołnierze zaprowadzili nas
przed „oblicze” Naruto, a gdy się zbliżyliśmy… ten nam zadał pytanie o
szpiegowanie go. W barwie i tonacji jego głosu od razu wyczułem wszystko to, co
Hokage powiedziała nam na temat zmiany w jego zachowaniu. Gdy następnie
powiedziałem mu, że robimy to na twoje polecenie, Naruto poważnie się
zdenerwował. Zaczął krzyczeć, rzucając na oślep wieloma nieartykułowanymi
słowami. Zaraz zerwał się bardzo silny wiatr, a Naruto spowiła czerwona chakra.
Shikamaru przerwał na chwilę,
gdyż usłyszał ciche jęknięcie wydobywające się z lekko rozchylonych ust
Shizune. Hokage natomiast, wciąż się nie odzywając, nadal groźnie marszczyła
brwi, ale jednocześnie wyglądała na poważnie zaniepokojoną.
- …Widziałem, jak jego oczy w
jednej chwili zmieniły swoją barwę z niebieskiej na czerwoną. Blizny na jego
policzkach uwydatniły się, a paznokcie w dłoniach wydłużyły. Wiatr nieco zelżał,
ale nadal mocno wiał. W chwilę potem od razu uformowały się trzy długie ogony,
z czego jeden zaraz owinął się wokół wystraszonej Ino. Jak się okazało, Ino wpierw
krzyknęła przerażona, po czym chyba zemdlała. Nie wiem czy Naruto wciąż
wiedział co robi, czy może był już pod wpływem zapieczętowanego w nim demona,
ale nieprzytomne ciało Ino położył delikatnie przy swoich nogach. Chciałem coś
zrobić. Jakoś jej pomóc. Lecz nie bardzo wiedzialem jak się zachowywać względem
wściekłego Jinchuuriki, żeby nie zaszkodzić swoim bliskim, dlatego zaraz
zadałem mu podstawowe pytanie – Dlaczego…
- Dlaczego to robi? – Zdanie
dokończyła za niego Tsunade.
- Tak. Jego odpowiedź
skierowała mnie do ciebie Hokage-sama. Powiedział… Minato Namikaze. Tylko, że
nadal nie mogę zrozumieć, dlaczego to robi?? Skoro Naruto wie, kim był jego
ojciec… to o co się tu wściekać??
- Ponieważ Naruto dowiedział
się o tym dopiero w wieku 17 lat. – Nagle odezwał się nowy głos za plecami
Godaime.
- Hatake Kakashi! – Krzyknęła
Tsunade.
- Kakashi-sensei? – Zdziwił się
Nara.
- Tak, to ja.
Jounin uśmiechnął się pod
materiałową maską, po czym zsunął się z parapetu okna przez które wszedł do
pomieszczenia i skierował się do jednej ze ścian, o którą się oparł. Mężczyzna
skrzyżował ramiona na piersi, po czym spojrzał na Shikamaru.
- Naruto wścieka się, ponieważ
ukrywano to przed nim aż do tej pory.
Wyjaśnił biało-włosy.
- A dlaczego? – Spytał brunet.
- Ten idiota Sandaime
twierdził, że to będzie najlepszy sposób, aby uchronić Naruto przed atakiem ze
strony wrogów jego ojca. Głupiec, chłopak jest zbyt podobny, żeby sie nie
zorientowali. – Mruknęła Tsunade, miętoląc w ustach przekleństwo na głupotę
Trzeciego.
Shikamaru poznawszy odpowiedź
na nurtujące go pytanie zaraz się wyprostował i rzucił okiem na przyglądającego
się mu jounina. Uśmiechnąwszy się do niego porozumiewawczo, już chciał się
odwrócić i wyjść bez pożegnania, gdy Hokage jeszcze go zatrzymała:
- Shikamaru, a czemu
powiedziałeś, że Ino Yamanaka jest w niebezpieczeństwie?
- Ponieważ Naruto zagroził, że
jeśli nie wrócę z odpowiedzią na swoje pytanie do zachodu słońca, on ją zabije.
– Odparł, po czym ukłonił się i bez chwili zwłoki opuścił biuro Godaime Hokage.
~ ~ ~
Dziesięć kilometrów od wioski
Ukrytego Liścia w sercu lasów porastających ziemie kraju Ognia, kiedyś była
polana bujnie porośnięta przez setki gatunków najróżniejszych roślin. W jej
środkowej części kiedyś rosło stare, grube drzewo, jeszcze pamiętające pierwszą
wielką wojnę ninja. Teraz w tamtym miejscu nie ma nic… po za bardzo głębokim i
bardzo rozległym kraterem, jaki powstał w wyniku wyładowywania agresji przez
młodego Jinchuuriki. Chłopak siedząc na ziemi, głowę trzymał opuszczoną, a jego
oddech był powolny i ciężki.
- Ulżyło Ci??
-
Nie.
- Wiesz Naruto, szczerze powiem, że dobrze zrobiłeś nie krzywdząc tej
dziewczyny. – Zaśmiał się demon.
-
Pff… za kogo ty mnie masz!? Nie jestem potworem.
- Miło mi to słyszeć, ale jednego nie rozumiem. Skoro, przed
zrujnowaniem okolicy, kazałeś swoim żołnierzom odnieść nieprzytomną dziewczynę
do jej domu… to po co temu chuninowi powiedziałeś, że ją zabijesz jeśli nie
wróci z odpowiedzią na swoje pytanie do zachodu słońca??
-
Musiałem jakoś go zmotywować do działania. Shikamaru to straszny leń.
- Hmm… i wszystko jasne. Tylko, czy taką strategią nie przysporzyłeś
sobie dodatkowych problemów?
-
Zapewne tak… ale kogo to teraz obchodzi!? Ino jest bezpieczna w swoim domu, a
ja po części wyładowałem frustrację na tutejszej faunie i florze. – Odparł Uzumaki. Chłopak zaraz wstał i otrzepał spodnie.
Następnie spojrzał na zachodzące słońce, po czym nieznacznie się uśmiechnął. – Już widzę minę Shikamaru na wieść, że to był
zwyczajny blef.
- Chyba nie tak zwyczajny jak myślisz.
-
Oj Kyuubi, ty to zawsze zepsujesz nastrój.
Uśmiech zszedł z ust blondyna,
a na jego miejsce w mgnieniu oka pojawiła się maska obojętności i wszech
porażającej pogardy, jaką Naruto od rana wszystkich obdarzał.
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to
Masashi Kishimoto
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, zastanawiam się czy Dhikamaru orientował się, że Namikaze był czwartym Hokage bo po tak zadanym pytaniu wyglada jakby, nie bo chyba uczyli się w akademi o hokage... no i jeszcze podobieństwo w wyglądzie...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia