niedziela, 28 stycznia 2018

150. Groźba

Twoje opowiadania niejednokrotnie doprowadziły mnie do łez, bólu brzucha ze śmiechu i odczuwania wszelkich możliwych uczuć. Tych pozytywnych, jak i tych negatywnych. Czytałem już wiele twoich dzieł, ale tylko jedno tak prawdziwie przypadło mi do gustu i szczerze się przyznam, że z miłą chęcią przeczytam je jeszcze nie raz, nie dwa… lecz nie zliczoną ilość razy. I zakładam, że zawsze będę odczuwał wielki SZACUN względem twojego kunsztu pisarskiego. To, w jakim świetle przedstawiłaś losy głównego bohatera w tej powieści, dosłownie powalają czytelnika na kolana. Wiem co mówię, bo już nie jedno podobne opowiadanie czytałem.
Dzisiejszą notkę dedykuję wytrwałej czytelniczce i wspaniałej Autorce niezrównanych opowieści o Naruto Uzumaki i Minato Namikaze – Kitka, WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO z okazji 21 urodzin!! – Pozdrawiam.



<<< Odcinek ukazał się 15 listopada 2009 roku >>>



Dwóch chuninów w pośpiechu i z grobowymi minami przekroczyło wschodnią bramę wioski. Mijając nieco zdziwionych strażników, bruneci nawet na nich nie spojrzeli i czym prędzej ruszyli główną ulicą.
- I co teraz?
Spytał młody Akimichi patrząc z niepokojem na przyjaciela.
- Jak to co!? Widząc w jaką furię wpadł Naruto, raczej wątpię by sobie żartował z groźby zabicia Ino! Wiem, że jest to nie pojęte… ale na wszelki wypadek lepiej go nie lekceważmy! – Krzyknął Nara. – Dlatego Chouji, biegnę do Hokage po więcej informacji na temat tego Minato Namikaze, a ty skrzyknij ferajnę i za dwie godziny spotykamy się z powrotem pod bramą!
- Hai!
Chunini szybko rozdzielili między siebie obowiązki, po czym na jednym z najbliższych skrzyżowań rozdzielili się. Gdy Chouji zniknął za załomem ulicy, Nara momentalnie wskoczył na dach pobliskiego budynku i w tempie błyskawicznym począł przemieszczać się w stronę największego budynku w Konoha.
- Masz czas do zachodu słońca na odnalezienie odpowiedzi na swoje pytanie, albo Ino uśnie snem wiecznym.
Shikamaru odtworzył w pamięci słowa blondyna i od razu zaczął zastanawiać się, dlaczego to właśnie na jego barki spadło rozwikłanie tej niespodziewanej zagadki. Pytanie… kim jest Minato Namikaze również zostało pozostawione bez odpowiedzi i to właśnie ono stanowi teraz główny przedmiot najbliższej konwersacji z Hokage. Brunet pojawiwszy się po kilku minutach u wejścia do budynku Kage Ukrytego Liścia, zaraz szybko przekroczył jego próg i bezzwłocznie udał się długim korytarzem do biura czcigodnej. Po chwili zapukał, a gdy usłyszał dobrze znaną już komendę, od razu wszedł do środka.
- Tsunade-sama, kto to jest Minato Namikaze?
- Hmm?
Kobieta powoli podniosła wzrok na bruneta. Przyglądając się mu z zaciekawieniem w oczach, po paru minutach milczenia ponownie się odezwała:
- Ta informacja potrzebna jest Ci do…?
Młody chunin westchnął przeciągle.
- Proszę posłuchać. Moja przyjaciółka Ino jest w niebezpieczeństwie i dlatego prosiłbym o udzielenie odpowiedzi na moje pytanie. Im ta rozmowa będzie dłuższa, tym mniej czasu zostaje na uratowanie jej.
- Co?? A co się stało??
- Nie mogę powiedzieć.
Kobieta niezwykle zdziwiła się na tajemnicze słowa chłopaka. Oparłszy łokcie na blacie, położyła brodę na splecionych palcach. Patrząc przeszywającym wzrokiem na młodego potomka klanu Nara, przeanalizowała w głowie usłyszane informacje i momentalnie do niej dotarło, że tu może chodzić o Naruto. Zastanowiwszy się jeszcze przez chwilę, Godaime nagle wstała i zwróciwszy się plecami do bruneta, podeszła do okna patrząc na powoli zachodzące słońce. Minęło jeszcze kilkanaście minut, nim w biurze rozległ się spokojny, stonowany głos blondyny:
- Minato Namikaze, znany lepiej jako Yondaime Hokage, będąc shinobi odznaczał się fenomenalną siłą i umiejętnościami, był również posiadaczem gigantycznej ilości Chakry. Z czasem jego umiejętności stały się sławne w innych ukrytych wioskach, gdzie szybko zyskał przydomek Konoha Kiroi Senko*. Był darzony tak wielkim respektem, iż przywódcy wiosek prowadzących działania zbrojne przeciwko Wiosce Liścia wydawali swoim podwładnym polecenia unikania z nim konfrontacji, a w przypadku spotkania nakazywali natychmiastową ewakuację bez podejmowania akcji, uznając, iż starcie z Kiroi Senko jest jedynie bezsensownym marnotrawieniem zasobów ludzkich.
Tsunade nie odrywając wzroku od kamiennej głowy swojego poprzednika, wyrecytowała z pamięci krótką historię blond-włosego bohatera Konoha-Gakure, podając Shikamaru jedynie cząstkę wiedzy o nim. Nara tym czasem wysłuchawszy w skupieniu opowieści swojej przywódczyni, momentalnie począł zastanawiać się nad związkiem pomiędzy Yondaime a Naruto. A gdy nie doszedł do żadnych konkretów, zaraz spojrzał na wciąż odwróconą do niego plecami Hokage i w końcu się odezwał:
- W takim razie, skoro Minato Namikaze to Yondaime Hokage, to co on ma wspólnego z Naruto Uzumaki? – Spytał Shikamaru.
Tsunade obawiała się tego pytania. Przeczuwała, że kiedyś będzie musiała komuś na nie odpowiedzieć, ale nie przypuszczała, że tym kimś będzie młody Nara. Próbując dociec dlaczego chłopak nagle zainteresował się tymi faktami, po kilku minutach milczenia westchnęła przeciągle, po czym ponownie się odezwała:
- Yondaime jest… był ojcem Naruto.
- Tak też podejrzewałem. Naruto wie o tym?
- Tak. Shikamaru, po co była Ci ta wiedza?
Brunet nie odpowiedział. Hokage momentalnie odwróciła się i spojrzała na chunina. Widząc liczne zmarszczki na jego czole, delikatnie wykrzywiła usta w uśmiechu, po czym na powrót usiadła za biurkiem. Zerknąwszy na akurat wypełniane dokumenty, zaraz zamknęła teczkę i odłożyła ją na bok, po czym utkwiła wzrok w uśmiechniętym wizerunku Czwartego, wiszącym na ścianie.
- Dobrze powiem. Wszystko powiem. Nie chce pani okłamywać. – Chunin wciągnął powietrze, po czym powoli je wypuścił. – Śledziliśmy blondyna, tak jak Hokage sobie tego życzyła. W rezultacie dotarliśmy do jakiejś większej polany oddalonej od wioski o prawie dziesięć kilometrów, gdzie Naruto zatrzymał się pod wielkim drzewem rosnącym na jej środku. Przez kilkanaście minut nic nie robił, tylko siedział z zamkniętymi oczami. Wyglądało to jak medytacja, ale w którymś momencie Naruto niespodziewanie wstał i spojrzał w naszym kierunku. Nie wiem czy wiedział, że go obserwujemy, ale…
Chłopak urwał, gdyż nagle do pomieszczenia weszła czarnowłosa asystentka Godaime ze stertą dokumentów w rękach. Dziewczyna widząc Narę, w pierwszej chwili zdziwiła się niezwykle, bo jak pamiętała, Hokage wysłała jego drużynę na misję. Czyżby już wykonali powierzone im zadanie? – Pomyślała mijając chłopaka i stawiając trzymane dokumenty na skraju biurka Piątej. Spojrzawszy na Tsunade, momentalnie dostrzegła niepocieszone spojrzenie w sobie utkwione.
- S-Sumimasen Godaime, ale nie miałam reki by zapukać przed wejściem.
Shizune uśmiechnęła się zakłopotana spojrzeniem piersiastej kobiety. Blondyna nie odpowiedziawszy, po chwili srogiego patrzenia na asystentkę, na powrót utkwiła wzrok w młodym chuninie.
- Kontynuuj Shikamaru. – Odezwała się.
- …gdy Naruto przyzwał siedmiu Upiornych samurajów, zaraz ukuło mnie przeczucie zbliżającej się groźby. Nie myliłem się. Sześciu z nich, po krótkiej rozmowie z Uzumakim rozpierzchło się we wszystkich kierunkach. Jak było się można tego spodziewać, szybko zostaliśmy wykryci i wywiązała się między nami walka. Jakimś szczęśliwym trafem udało nam się obronić, przed zadziwiająco prostymi atakami posyłanymi przez samurajów. Choć muszę się przyznać, że w kilkadziesiąt minut później, nie widząc szans na ucieczkę poddaliśmy się.
Chłopak przełknął gorzką ślinę, widząc liczne zmarszczki na czole swej przywódczyni. Po kilku minutach patrzenia Tsunade prosto w oczy, Nara odwrócił wzrok i powrócił do relacjonowania wydarzeń.
- …Żołnierze zaprowadzili nas przed „oblicze” Naruto, a gdy się zbliżyliśmy… ten nam zadał pytanie o szpiegowanie go. W barwie i tonacji jego głosu od razu wyczułem wszystko to, co Hokage powiedziała nam na temat zmiany w jego zachowaniu. Gdy następnie powiedziałem mu, że robimy to na twoje polecenie, Naruto poważnie się zdenerwował. Zaczął krzyczeć, rzucając na oślep wieloma nieartykułowanymi słowami. Zaraz zerwał się bardzo silny wiatr, a Naruto spowiła czerwona chakra.
Shikamaru przerwał na chwilę, gdyż usłyszał ciche jęknięcie wydobywające się z lekko rozchylonych ust Shizune. Hokage natomiast, wciąż się nie odzywając, nadal groźnie marszczyła brwi, ale jednocześnie wyglądała na poważnie zaniepokojoną.
- …Widziałem, jak jego oczy w jednej chwili zmieniły swoją barwę z niebieskiej na czerwoną. Blizny na jego policzkach uwydatniły się, a paznokcie w dłoniach wydłużyły. Wiatr nieco zelżał, ale nadal mocno wiał. W chwilę potem od razu uformowały się trzy długie ogony, z czego jeden zaraz owinął się wokół wystraszonej Ino. Jak się okazało, Ino wpierw krzyknęła przerażona, po czym chyba zemdlała. Nie wiem czy Naruto wciąż wiedział co robi, czy może był już pod wpływem zapieczętowanego w nim demona, ale nieprzytomne ciało Ino położył delikatnie przy swoich nogach. Chciałem coś zrobić. Jakoś jej pomóc. Lecz nie bardzo wiedzialem jak się zachowywać względem wściekłego Jinchuuriki, żeby nie zaszkodzić swoim bliskim, dlatego zaraz zadałem mu podstawowe pytanie – Dlaczego…
- Dlaczego to robi? – Zdanie dokończyła za niego Tsunade.
- Tak. Jego odpowiedź skierowała mnie do ciebie Hokage-sama. Powiedział… Minato Namikaze. Tylko, że nadal nie mogę zrozumieć, dlaczego to robi?? Skoro Naruto wie, kim był jego ojciec… to o co się tu wściekać??
- Ponieważ Naruto dowiedział się o tym dopiero w wieku 17 lat. – Nagle odezwał się nowy głos za plecami Godaime.
- Hatake Kakashi! – Krzyknęła Tsunade.
- Kakashi-sensei? – Zdziwił się Nara.
- Tak, to ja.
Jounin uśmiechnął się pod materiałową maską, po czym zsunął się z parapetu okna przez które wszedł do pomieszczenia i skierował się do jednej ze ścian, o którą się oparł. Mężczyzna skrzyżował ramiona na piersi, po czym spojrzał na Shikamaru.
- Naruto wścieka się, ponieważ ukrywano to przed nim aż do tej pory.
Wyjaśnił biało-włosy.
- A dlaczego? – Spytał brunet.
- Ten idiota Sandaime twierdził, że to będzie najlepszy sposób, aby uchronić Naruto przed atakiem ze strony wrogów jego ojca. Głupiec, chłopak jest zbyt podobny, żeby sie nie zorientowali. – Mruknęła Tsunade, miętoląc w ustach przekleństwo na głupotę Trzeciego.
Shikamaru poznawszy odpowiedź na nurtujące go pytanie zaraz się wyprostował i rzucił okiem na przyglądającego się mu jounina. Uśmiechnąwszy się do niego porozumiewawczo, już chciał się odwrócić i wyjść bez pożegnania, gdy Hokage jeszcze go zatrzymała:
- Shikamaru, a czemu powiedziałeś, że Ino Yamanaka jest w niebezpieczeństwie?
- Ponieważ Naruto zagroził, że jeśli nie wrócę z odpowiedzią na swoje pytanie do zachodu słońca, on ją zabije. – Odparł, po czym ukłonił się i bez chwili zwłoki opuścił biuro Godaime Hokage.
~ ~ ~
Dziesięć kilometrów od wioski Ukrytego Liścia w sercu lasów porastających ziemie kraju Ognia, kiedyś była polana bujnie porośnięta przez setki gatunków najróżniejszych roślin. W jej środkowej części kiedyś rosło stare, grube drzewo, jeszcze pamiętające pierwszą wielką wojnę ninja. Teraz w tamtym miejscu nie ma nic… po za bardzo głębokim i bardzo rozległym kraterem, jaki powstał w wyniku wyładowywania agresji przez młodego Jinchuuriki. Chłopak siedząc na ziemi, głowę trzymał opuszczoną, a jego oddech był powolny i ciężki.
- Ulżyło Ci??
- Nie.
- Wiesz Naruto, szczerze powiem, że dobrze zrobiłeś nie krzywdząc tej dziewczyny. – Zaśmiał się demon.
- Pff… za kogo ty mnie masz!? Nie jestem potworem.
- Miło mi to słyszeć, ale jednego nie rozumiem. Skoro, przed zrujnowaniem okolicy, kazałeś swoim żołnierzom odnieść nieprzytomną dziewczynę do jej domu… to po co temu chuninowi powiedziałeś, że ją zabijesz jeśli nie wróci z odpowiedzią na swoje pytanie do zachodu słońca??
- Musiałem jakoś go zmotywować do działania. Shikamaru to straszny leń.
- Hmm… i wszystko jasne. Tylko, czy taką strategią nie przysporzyłeś sobie dodatkowych problemów?
- Zapewne tak… ale kogo to teraz obchodzi!? Ino jest bezpieczna w swoim domu, a ja po części wyładowałem frustrację na tutejszej faunie i florze. – Odparł Uzumaki. Chłopak zaraz wstał i otrzepał spodnie. Następnie spojrzał na zachodzące słońce, po czym nieznacznie się uśmiechnął. – Już widzę minę Shikamaru na wieść, że to był zwyczajny blef.
- Chyba nie tak zwyczajny jak myślisz.
- Oj Kyuubi, ty to zawsze zepsujesz nastrój.
Uśmiech zszedł z ust blondyna, a na jego miejsce w mgnieniu oka pojawiła się maska obojętności i wszech porażającej pogardy, jaką Naruto od rana wszystkich obdarzał.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki

„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniale, zastanawiam się czy Dhikamaru orientował się, że Namikaze był czwartym Hokage bo po tak zadanym pytaniu wyglada jakby, nie bo chyba uczyli się w akademi o hokage... no i jeszcze podobieństwo w wyglądzie...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń