niedziela, 28 stycznia 2018

149. Intruzi

Zgodnie z prośbą… Czytelniku Yoshi-san:
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO z okazji urodzin!! Poniższa notka została zadedykowana właśnie tobie, w tym szczególnym dla ciebie dniu ^^.
Pozdrawiam i zapraszam na odcinek 149.



<<< Odcinek ukazał się 8 listopada 2009 roku >>>



Słońce świeci, że aż oczy bolą. Ptaki śpiewają, jakby dopiero nowy dzień wstał. Wiatr gwiżdże radośnie, jednocześnie wprawiając roślinność w rytm własnych podmuchów. Na jedno z pól treningowych jakich wiele daleko po za murami Konoha, w szampańskim nastoju przyszedł błękitnooki jounin Ukrytego Liścia. Kompletnie nie świadomy walki zielonookiej kunoichi z jego wrogami, w myślach prowadzi burzliwą dyskusję z mieszkańcem własnej duszy:
- Co w tym śmiesznego!?
- Kyuu, Kyuu, Kyuu… czasem jesteś taki przewidywalny.
- Hę?? – Zdziwił się lis. – Gdy powiedziałeś Hokage, by cię puściła, wyraźnie wyczułem narastający w tobie gniew i negatywne oddziaływanie na ciebie mrocznej części mojej chakry, którą ode mnie przejąłeś.
Uzumaki zaśmiał się pod nosem, po czym nie zważając na nic, usiadł wygodnie w cieniu wielkiego drzewa rosnącego na środku polany. Chłopak wziął kilka głębokich oddechów i ponownie zaśmiał się pod nosem.
- Więc to był zwyczajny blef??
- Zgadza się. Pomyśl… Po co miałbym nagle stawać się zły, brutalny, kompletnie pozbawiony jakichkolwiek uczuć?
- Dla zabawy? – Demon odparł pytaniem na pytanie.
- Z początku taki był plan, ale widząc przerażenie w oczach Godaime, stwierdziłem, że to lekka przesada. To nie w moim stylu. Po za tym, takie postępowanie nie bardzo sprzyja mojemu planowi.
- A właśnie… O co chodzi z tym, twoim planem?? Wyjaśnisz mi to w końcu?? Nadal nie mogę rozszyfrować o co ci chodzi??
Naruto nie odpowiedział. W pierwszej kolejności pozwolił, by delikatny podmuch wiatru swobodnie wdarł się pomiędzy jego złociste kosmki włosów i począł szarpać nimi we wszystkich kierunkach. Następnie, energicznie wstał na równe nogi, zdecydowanym krokiem wyszedł z cienia i stanął w lekkim rozkroku. Rozejrzawszy się dokoła, chłopak w pewnym momencie zawiesił wzrok na jakimś punkcie pośród drzew rosnących kilkaset metrów po jego prawej stronie. Patrząc w tamtym kierunku przez kilka następnych minut, w tym samym czasie, w głowie rozpoczął nową debatę:
- Kyuubi, co mam zrobić z naszymi podglądaczami?
- Nie bardzo rozumiem.
- Widzisz. Gdy tylko przekroczyliśmy bramy wioski, od razu ich wyczułem, ale nic ci nie powiedziałem, bo nie byłem pewny, czy przypadkiem się nie mylę. Ale teraz, gdy nieco bardziej skupiłem się na sprawdzaniu, czy ta polana aby na pewno jest bezpieczna, moje podejrzenie zostało zweryfikowane. Wyczuwam w pobliżu trzy niewielkie skupiska chakry. – Wyjaśnił blondyn.
- Teraz bardziej rozumiem. Hmm… W pierwszej kolejności możesz ich zabić, bez zbędnego zadawania jakichkolwiek pytań.
- Póki nie dowiem się kim są i czego chcą, to wolałbym tego uniknąć.
- W takim razie proponuję schwytanie ich… a co dalej, to już sam zadecydujesz.
- Ossu! No to czas na małe polowanie.
Naruto rozciął kciuk prawej dłoni o ostre krawędzie zębów, po czym wykonał w powietrzu kilka prostych pieczęci i zaraz przystawił dłoń do ziemi.
- Kuchiyose: Jogensha soshite roku Senshi!*
Krzyknął, ale niepotrzebnie, gdyż jego słowa zagłuszył nieprzerwanie wiejący wiatr. Po chwili tuż przed nim w chmurze białego dymu pojawił się długowłosy samuraj bez maski i hełmu na głowie, w asyście sześciu zwykłych żołnierzy. Mężczyźni uklękli przed swym przywódcą i pochylając głowy do przodu, Jogensha po chwili się odezwał:
- Jakie są twoje rozkazy Naruto-sama?
- Na dobry początek mam dla was proste zadanie. – Blondyn stanął do nich przodem. – Chodzi oto, że właśnie ktoś nas obserwuje. A dokładniej… trzy osoby. Chcę byście ich schwytali i do mnie przyprowadzili. Ale zanim odejdziecie, mam jedną prośbę. Otóż, w miarę możliwości nie róbcie im krzywdy, gdyż wydaje mi się, że ich znam.
- Tak jest Naruto-sama!
~ ~ ~
Przenikliwy szum liści poruszających się na wietrze doskonale zagłusza wszelkie słowa, jakie trójka chuninów Konoha-Gakure mogłaby podsłuchać z rozmowy blondwłosego jounina i siódemki przyzwanych żołnierzy.
- I jak tu zdobywać informacje, skoro nic nie słychać? – Jęknęła Ino.
- Nie wiem.
Po chwili ciszy odpowiedzi udzielił młody Nara. Blondynka momentalnie rzuciła mu zaciekawione, ale i niepocieszone spojrzenie gdyż wyczuła w jego słowach nutę obojętności. Co prawda, to prawda… Shikamaru ma teraz nieco bardziej „kłopotliwe” zadanie, niż jedynie udzielenie bardziej przemyślanej odpowiedzi.
Nagle, brunet dostrzegł jak wezwani samurajowie kłaniają się Uzumakiemu, po czym w mgnieniu oka rozchodzą się we wszystkich możliwych kierunkach. Jeden z Upiornych wybrał ścieżkę prowadzącą dokładnie do ich kryjówki.
- Kryć się!
Rzucił krótką komendę i nie czekając na reakcję przyjaciół, bezszelestnie wskoczył na wyższe gałęzie zajmowanego drzewa. Yamanaka uczyniła taki sam krok, ale już na sąsiednim drzewie. Akamichi natomiast wybrał gęste krzaki rosnące u podnóża grubego na kilka metrów pnia. Gdy chłopak tylko się w nich usadowił, w tym samym momencie obok niego pojawił się wcześniej zauważony samuraj. Zastygnąwszy w dość niewygodnej pozycji, Chouji wgłębi duszy począł modlić się o ocalenie.
- Kuso! Co on wyprawia!? Jeśli zostaniemy zauważenie, to nasze zadanie skończy się kompletna klapą! – Pomyślała Ino obserwując całą sytuację z bezpiecznej odległości.
Żołnierz stojący w odległości dwudziestu centymetrów od kryjówki Chouji’ego, zaraz spojrzał w lewo, następnie w prawo, po czym ponownie zastygł ze wzrokiem wlepionym gdzieś hen daleko przed sobą. Nasłuchując odgłosów przyrody, po chwili pełnego skupienia, z ręką na rękojeści wciąż schowanego miecza, w końcu poszedł dalej. Gdy jego sylwetka zniknęła Yamanace z pola widzenia, dziewczyna wypuściła wstrzymywane powietrze z wyraźną ulgą. W momencie gdy chciała coś szepnąć do bruneta siedzącego w konarach sąsiedniego drzewa, u podnóża jej drzewa niespodziewanie pojawił się przed chwilą widziany żołnierz. Upiorny płynnym ruchem wyciągnął katanę, napuścił do jej ostrza odrobinę chakry, po czym zamachnął się. Ciężki pień zaskrzypiał i w chwili następnej z całym impetem grzmotnął o ziemię. Przerażona Ino, moment wcześniej… w ostatniej chwili przeskoczyła do kryjówki swojego przyjaciela z drużyny i ciężko dysząc spróbowała zapanować nad przyśpieszonym oddechem.
- Jakim… cudem… mnie… usłyszał??
- Neji coś mi wspominał, że oni chyba NIE są ludźmi.
Shikamaru odparł niezwykle jak na tą sytuację, spokojnym, przyciszonym tonem głosu. Blondynka spojrzała na niego z jeszcze większym przerażeniem w oczach, ale nic więcej już nie powiedziała.
Zwalone drzewo wzbiło w powietrze tumany pyłu i narobiło mnóstwo hałasu, co zwabiło jeszcze jednego samuraja. Nowo przybyły Upiorny po chwili przyglądania się pobojowisku i nasłuchiwania jakichś szmerów czy innych szumów, kątem oka dostrzegł jakiś błysk w konarze sąsiedniego drzewa. Spojrzawszy w tamtym kierunku, momentalnie dostrzegł dwójkę shinobi Konoha akurat patrzących na niego. Nie wiele się zastanawiając, wojownik chwycił za miecz, skumulował chakre w stopach i błyskawicznie wbiegł po pionowym pniu. Pojawiwszy się tuż koło Shikamaru, momentalnie wyprowadził proste cięcie w jego głowę. Brunet od razu zareagował i wykonał odpowiedni unik, przeskakując tym samym na sąsiednią gałąź.
- Ino uważaj!
Krzyknął, gdyż dostrzegł jak Upiorny wymierza kolejne cięcie, tym razem w jego przyjaciółkę. Blondynka uchyliwszy się od rychłej śmierci, zaraz chwyciła za kunai i również przeskoczyła na sąsiednią gałąź. Mierząc wystraszonym wzrokiem swojego przeciwnika, kątem oka spojrzała na Narę, lecz jedynie dowiedziała się, że ten właśnie obmyśla nowy plan działania.
- Gdzie jest ten trzeci?
Oboje nagle usłyszeli głos za plecami. Yamanaka odwróciwszy się, momentalnie dostrzegła jeszcze dwóch samurajów. Wojownicy mierząc ją i bruneta swymi krwisto-czerwonymi oczami, po chwili zwłoki jednocześnie wyprowadzili cięcie. Jeden od góry – w głowę blondyni, drugi od dołu – w nogi Nary. W momencie gdy ostrza miały już dotknąć swych celów, niespodziewanie na ich drodze pojawił się Akimichi. Chłopak w mgnieniu oka dobił atak wymierzony w Shikamaru, po czym własnym ciałem zablokował cięcie wymierzone w Yamanakę. Ostrze Upiornego zatrzymało się na jego ramieniu. Tylko dzięki zbroi jaką Chouji nosi, katana samuraja nie odrąbała mu ręki.
~ ~ ~
- Czy ty przypadkiem nie zabroniłeś IM używania siły?? – Odezwał się Kyuubi gdy tylko wyczuł w swojej klatce wibracje powstałe pod czas używania chakry w walce.
Uzumaki zdziwił się na to pytanie, gdyż skoro tylko on usłyszał odgłosy walki, to skąd demon posiada takie informacje? Nie znając w tej chwili odpowiedzi na tego typu zagadnienie, po chwili milczenia postanowił udzielić jakiejś odpowiedzi:
- Co mogę powiedzieć? Jak zwykle masz rację.
- No to czemu tak stoisz i tylko biernie czekasz?
- Bo chcę zobaczyć jak to się wszystko skończy. Skoro powiedziałem Jogenshy, aby w miarę możliwości nie robili krzywdy moim intruzom, to słysząc odgłos walki nie powinienem od razu reagować, gdyż to by pokazało, że być może IM nie ufam.
- Teraz, to ty masz rację. – Westchnienie. – W takim razie poczekajmy, aż żołnierze powrócą.
Blondyn nic więcej już nie odpowiedział. Na powrót zwróciwszy swoje spojrzenie w kierunku z którego dobiegają go odgłosy walki, po chwili nasłuchiwania, z usłyszanych dźwięków, Naruto wyodrębnił poważnie wystraszony głos blond-włosej piękności jaka znajduje się w gronie jego najbliższych przyjaciół. Jeszcze przez kilkanaście następnych minut do uszu jounina dochodziły stłumione krzyki, odgłosy łamanych gałęzi i walących się drzew, aż tu nagle wszystko ucichło. Zapanowała martwa cisza, jedynie co jakiś czas zakłócana przez szmer liści. Naruto patrząc przed siebie w wielkim skupieniu, po chwili mrużenia oczu na skraju polany dostrzegł trójkę shinobi Konoha w asyście sześciu Upiornych samurajów.
- Wiesz Kyuu… chyba już wiem kim są nasi nieproszeni goście.
- Kto to?
- To członkowie Teamu dziesiątego. Ciekawe co oni tu robią? Ich pojawienie się w okolicy to czysty przypadek, czy wręcz zamierzone działanie?
- Zakładam, że zaraz się tego dowiemy. – Mruknął Kyuubi.
- A jak mam się zachowywać gdy już do mnie podejdą? Mam być miły czy udawać brutala pozbawionego uczuć?
- Hmm… Sam zdecyduj.
~ ~ ~
Pod czas gdy Uzumaki prowadzi rozmowę z mieszkańcem własnej duszy, ku niemu powoli zbliża się trójka pojmanych shinobi. Odrobinę poturbowani, obolali i brudni trzymając się blisko siebie, tylko dwójka z nich z niepokojem rozgląda się dokoła. Jedynym który nadal nie okazał strachu przed zamaskowanymi napastnikami to Nara Shikamaru.
- Dlaczego mnie szpiegujecie!?
Cała trójka usłyszała zimny, beznamiętny ton głosu jakim przemówił do nich blond-włosy Jinchuuriki. Puste, wręcz mordercze spojrzenie błękitnych tęczówek sprawiło, iż młoda Yamanaka momentalnie poczuła lodowate dreszcze przeszywające jej ciało na wskroś. Natomiast młody potomek rodu Akimichi poczuł jak włos mu się na głowie zjeżył.
- Z rozkazu Hokage. – Odparł Nara.
- Cholera by ją!
Warknął Uzumaki, co wszystkich poważnie wystraszyło. Jego osobę momentalnie spowiła gęsta powłoka krwistoczerwonej chakry wylewającej się z niego kaskadami. Oczy chłopaka momentalnie zmieniły kolor, źrenice zwężyły się, a blizny na policzkach uwydatniły. Niespodziewanie zaczął wiać bardzo silny wiatr, co zmusiło trójkę chuninów do zasłonięcia twarzy wyciągniętymi przed siebie ramionami. Trzy ogony jakie po chwili uformowały się z chakry lisiego demona, wiją się swobodnie w powietrzu, niekoniecznie według podmuchów silnie wiejącego wiatru.
- Zaraz szlag mnie trafi!? – Krzyknął Naruto.
W napadzie agresji, chłopak jednym z ogonów niespodziewanie oplótł delikatne ciało blądwłosej medyczki w okolicy bioder i szybko porwał ją do góry. Przerażona do granic możliwości Yamanaka momentalnie zemdlała, a jej nieprzytomne ciało po chwili spoczęło przy nogach zdenerwowanego Uzumakiego.
- INO!!
Krzyknęli jednocześnie Chouji i Shikamaru kompletnie bezradni w tego typu sytuacji. I nic dziwnego. Kto by pomyślał, że ich przyjaciółka z drużyny zostanie zakładniczką wściekłego Jinchuuriki? Oto chodzi, że chyba nikt z tu obecnych.
- Młody opanuj się!
- Spokojnie Kyuu, jeszcze panuję nad sytuacją. Choć z drugiej strony, wieść, że Tsunade-sama kazała im mnie szpiegować… dosłownie doprowadza mnie do wrzenia. I powiem ci, że to, co Chouji i Shikamaru teraz widzą, jest tego idealnym dowodem!
- Przepraszam, a co widzi… jak jej tam??
- Ino? Ino widzi teraz ciemność.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniale, Naru się wkurzył oby jednak takim zachowaniem nie sprowadził na siebie wielkich kłopotów, Kyuu uspokajający bosko...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń