Zgodnie z prośbą… Czytelniku
Yoshi-san:
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO z
okazji urodzin!! Poniższa notka została zadedykowana właśnie tobie, w tym
szczególnym dla ciebie dniu ^^.
Pozdrawiam i zapraszam na
odcinek 149.
<<< Odcinek ukazał się 8 listopada
2009 roku >>>
Słońce
świeci, że aż oczy bolą. Ptaki śpiewają, jakby dopiero nowy dzień wstał. Wiatr
gwiżdże radośnie, jednocześnie wprawiając roślinność w rytm własnych podmuchów.
Na jedno z pól treningowych jakich wiele daleko po za murami Konoha, w
szampańskim nastoju przyszedł błękitnooki jounin Ukrytego Liścia. Kompletnie
nie świadomy walki zielonookiej kunoichi z jego wrogami, w myślach prowadzi
burzliwą dyskusję z mieszkańcem własnej duszy:
-
Co w tym śmiesznego!?
- Kyuu, Kyuu, Kyuu… czasem
jesteś taki przewidywalny.
-
Hę?? – Zdziwił się lis. – Gdy powiedziałeś Hokage, by cię puściła,
wyraźnie wyczułem narastający w tobie gniew i negatywne oddziaływanie na ciebie
mrocznej części mojej chakry, którą ode mnie przejąłeś.
Uzumaki
zaśmiał się pod nosem, po czym nie zważając na nic, usiadł wygodnie w cieniu
wielkiego drzewa rosnącego na środku polany. Chłopak wziął kilka głębokich
oddechów i ponownie zaśmiał się pod nosem.
-
Więc to był zwyczajny blef??
- Zgadza się. Pomyśl… Po co
miałbym nagle stawać się zły, brutalny, kompletnie pozbawiony jakichkolwiek
uczuć?
-
Dla zabawy? – Demon odparł pytaniem na pytanie.
- Z początku taki był plan, ale
widząc przerażenie w oczach Godaime, stwierdziłem, że to lekka przesada. To nie
w moim stylu. Po za tym, takie postępowanie nie bardzo sprzyja mojemu planowi.
-
A właśnie… O co chodzi z tym, twoim planem??
Wyjaśnisz mi to w końcu?? Nadal nie mogę rozszyfrować o co ci chodzi??
Naruto
nie odpowiedział. W pierwszej kolejności pozwolił, by delikatny podmuch wiatru
swobodnie wdarł się pomiędzy jego złociste kosmki włosów i począł szarpać nimi
we wszystkich kierunkach. Następnie, energicznie wstał na równe nogi,
zdecydowanym krokiem wyszedł z cienia i stanął w lekkim rozkroku. Rozejrzawszy
się dokoła, chłopak w pewnym momencie zawiesił wzrok na jakimś punkcie pośród
drzew rosnących kilkaset metrów po jego prawej stronie. Patrząc w tamtym
kierunku przez kilka następnych minut, w tym samym czasie, w głowie rozpoczął
nową debatę:
- Kyuubi, co mam zrobić z
naszymi podglądaczami?
-
Nie bardzo rozumiem.
- Widzisz. Gdy tylko
przekroczyliśmy bramy wioski, od razu ich wyczułem, ale nic ci nie
powiedziałem, bo nie byłem pewny, czy przypadkiem się nie mylę. Ale teraz, gdy
nieco bardziej skupiłem się na sprawdzaniu, czy ta polana aby na pewno jest bezpieczna,
moje podejrzenie zostało zweryfikowane. Wyczuwam w pobliżu trzy niewielkie
skupiska chakry. – Wyjaśnił blondyn.
-
Teraz bardziej rozumiem. Hmm… W
pierwszej kolejności możesz ich zabić, bez zbędnego zadawania jakichkolwiek
pytań.
- Póki nie dowiem się kim są i
czego chcą, to wolałbym tego uniknąć.
-
W takim razie proponuję schwytanie
ich… a co dalej, to już sam zadecydujesz.
- Ossu! No to czas na małe
polowanie.
Naruto
rozciął kciuk prawej dłoni o ostre krawędzie zębów, po czym wykonał w powietrzu
kilka prostych pieczęci i zaraz przystawił dłoń do ziemi.
-
Kuchiyose: Jogensha soshite roku Senshi!*
Krzyknął,
ale niepotrzebnie, gdyż jego słowa zagłuszył nieprzerwanie wiejący wiatr. Po
chwili tuż przed nim w chmurze białego dymu pojawił się długowłosy samuraj bez
maski i hełmu na głowie, w asyście sześciu zwykłych żołnierzy. Mężczyźni uklękli
przed swym przywódcą i pochylając głowy do przodu, Jogensha po chwili się
odezwał:
-
Jakie są twoje rozkazy Naruto-sama?
-
Na dobry początek mam dla was proste zadanie. – Blondyn stanął do nich przodem.
– Chodzi oto, że właśnie ktoś nas obserwuje. A dokładniej… trzy osoby. Chcę
byście ich schwytali i do mnie przyprowadzili. Ale zanim odejdziecie, mam jedną
prośbę. Otóż, w miarę możliwości nie róbcie im krzywdy, gdyż wydaje mi się, że
ich znam.
-
Tak jest Naruto-sama!
~ ~ ~
Przenikliwy
szum liści poruszających się na wietrze doskonale zagłusza wszelkie słowa,
jakie trójka chuninów Konoha-Gakure mogłaby podsłuchać z rozmowy blondwłosego
jounina i siódemki przyzwanych żołnierzy.
-
I jak tu zdobywać informacje, skoro nic nie słychać? – Jęknęła Ino.
-
Nie wiem.
Po
chwili ciszy odpowiedzi udzielił młody Nara. Blondynka momentalnie rzuciła mu
zaciekawione, ale i niepocieszone spojrzenie gdyż wyczuła w jego słowach nutę
obojętności. Co prawda, to prawda… Shikamaru ma teraz nieco bardziej
„kłopotliwe” zadanie, niż jedynie udzielenie bardziej przemyślanej odpowiedzi.
Nagle,
brunet dostrzegł jak wezwani samurajowie kłaniają się Uzumakiemu, po czym w
mgnieniu oka rozchodzą się we wszystkich możliwych kierunkach. Jeden z Upiornych
wybrał ścieżkę prowadzącą dokładnie do ich kryjówki.
-
Kryć się!
Rzucił
krótką komendę i nie czekając na reakcję przyjaciół, bezszelestnie wskoczył na
wyższe gałęzie zajmowanego drzewa. Yamanaka uczyniła taki sam krok, ale już na
sąsiednim drzewie. Akamichi natomiast wybrał gęste krzaki rosnące u podnóża
grubego na kilka metrów pnia. Gdy chłopak tylko się w nich usadowił, w tym
samym momencie obok niego pojawił się wcześniej zauważony samuraj. Zastygnąwszy
w dość niewygodnej pozycji, Chouji wgłębi duszy począł modlić się o ocalenie.
- Kuso! Co on wyprawia!? Jeśli
zostaniemy zauważenie, to nasze zadanie skończy się kompletna klapą! – Pomyślała
Ino obserwując całą sytuację z bezpiecznej odległości.
Żołnierz
stojący w odległości dwudziestu centymetrów od kryjówki Chouji’ego, zaraz
spojrzał w lewo, następnie w prawo, po czym ponownie zastygł ze wzrokiem
wlepionym gdzieś hen daleko przed sobą. Nasłuchując odgłosów przyrody, po
chwili pełnego skupienia, z ręką na rękojeści wciąż schowanego miecza, w końcu
poszedł dalej. Gdy jego sylwetka zniknęła Yamanace z pola widzenia, dziewczyna
wypuściła wstrzymywane powietrze z wyraźną ulgą. W momencie gdy chciała coś
szepnąć do bruneta siedzącego w konarach sąsiedniego drzewa, u podnóża jej
drzewa niespodziewanie pojawił się przed chwilą widziany żołnierz. Upiorny płynnym
ruchem wyciągnął katanę, napuścił do jej ostrza odrobinę chakry, po czym
zamachnął się. Ciężki pień zaskrzypiał i w chwili następnej z całym impetem
grzmotnął o ziemię. Przerażona Ino, moment wcześniej… w ostatniej chwili
przeskoczyła do kryjówki swojego przyjaciela z drużyny i ciężko dysząc
spróbowała zapanować nad przyśpieszonym oddechem.
-
Jakim… cudem… mnie… usłyszał??
-
Neji coś mi wspominał, że oni chyba NIE są ludźmi.
Shikamaru
odparł niezwykle jak na tą sytuację, spokojnym, przyciszonym tonem głosu.
Blondynka spojrzała na niego z jeszcze większym przerażeniem w oczach, ale nic
więcej już nie powiedziała.
Zwalone
drzewo wzbiło w powietrze tumany pyłu i narobiło mnóstwo hałasu, co zwabiło
jeszcze jednego samuraja. Nowo przybyły Upiorny po chwili przyglądania się
pobojowisku i nasłuchiwania jakichś szmerów czy innych szumów, kątem oka
dostrzegł jakiś błysk w konarze sąsiedniego drzewa. Spojrzawszy w tamtym
kierunku, momentalnie dostrzegł dwójkę shinobi Konoha akurat patrzących na
niego. Nie wiele się zastanawiając, wojownik chwycił za miecz, skumulował
chakre w stopach i błyskawicznie wbiegł po pionowym pniu. Pojawiwszy się tuż
koło Shikamaru, momentalnie wyprowadził proste cięcie w jego głowę. Brunet od
razu zareagował i wykonał odpowiedni unik, przeskakując tym samym na sąsiednią
gałąź.
-
Ino uważaj!
Krzyknął,
gdyż dostrzegł jak Upiorny wymierza kolejne cięcie, tym razem w jego
przyjaciółkę. Blondynka uchyliwszy się od rychłej śmierci, zaraz chwyciła za
kunai i również przeskoczyła na sąsiednią gałąź. Mierząc wystraszonym wzrokiem
swojego przeciwnika, kątem oka spojrzała na Narę, lecz jedynie dowiedziała się,
że ten właśnie obmyśla nowy plan działania.
-
Gdzie jest ten trzeci?
Oboje
nagle usłyszeli głos za plecami. Yamanaka odwróciwszy się, momentalnie
dostrzegła jeszcze dwóch samurajów. Wojownicy mierząc ją i bruneta swymi
krwisto-czerwonymi oczami, po chwili zwłoki jednocześnie wyprowadzili cięcie.
Jeden od góry – w głowę blondyni, drugi od dołu – w nogi Nary. W momencie gdy
ostrza miały już dotknąć swych celów, niespodziewanie na ich drodze pojawił się
Akimichi. Chłopak w mgnieniu oka dobił atak wymierzony w Shikamaru, po czym
własnym ciałem zablokował cięcie wymierzone w Yamanakę. Ostrze Upiornego
zatrzymało się na jego ramieniu. Tylko dzięki zbroi jaką Chouji nosi, katana
samuraja nie odrąbała mu ręki.
~ ~ ~
-
Czy ty przypadkiem nie zabroniłeś IM
używania siły?? – Odezwał się Kyuubi gdy tylko wyczuł w swojej klatce
wibracje powstałe pod czas używania chakry w walce.
Uzumaki
zdziwił się na to pytanie, gdyż skoro tylko on usłyszał odgłosy walki, to skąd demon
posiada takie informacje? Nie znając w tej chwili odpowiedzi na tego typu
zagadnienie, po chwili milczenia postanowił udzielić jakiejś odpowiedzi:
- Co mogę powiedzieć? Jak zwykle
masz rację.
-
No to czemu tak stoisz i tylko biernie
czekasz?
- Bo chcę zobaczyć jak to się
wszystko skończy. Skoro powiedziałem Jogenshy, aby w miarę możliwości nie
robili krzywdy moim intruzom, to słysząc odgłos walki nie powinienem od razu
reagować, gdyż to by pokazało, że być może IM nie ufam.
-
Teraz, to ty masz rację. –
Westchnienie. – W takim razie
poczekajmy, aż żołnierze powrócą.
Blondyn
nic więcej już nie odpowiedział. Na powrót zwróciwszy swoje spojrzenie w
kierunku z którego dobiegają go odgłosy walki, po chwili nasłuchiwania, z
usłyszanych dźwięków, Naruto wyodrębnił poważnie wystraszony głos blond-włosej
piękności jaka znajduje się w gronie jego najbliższych przyjaciół. Jeszcze
przez kilkanaście następnych minut do uszu jounina dochodziły stłumione krzyki,
odgłosy łamanych gałęzi i walących się drzew, aż tu nagle wszystko ucichło. Zapanowała
martwa cisza, jedynie co jakiś czas zakłócana przez szmer liści. Naruto patrząc
przed siebie w wielkim skupieniu, po chwili mrużenia oczu na skraju polany
dostrzegł trójkę shinobi Konoha w asyście sześciu Upiornych samurajów.
- Wiesz Kyuu… chyba już wiem
kim są nasi nieproszeni goście.
-
Kto to?
- To członkowie Teamu dziesiątego.
Ciekawe co oni tu robią? Ich pojawienie się w okolicy to czysty przypadek, czy
wręcz zamierzone działanie?
-
Zakładam, że zaraz się tego dowiemy.
– Mruknął Kyuubi.
- A jak mam się zachowywać gdy już do mnie podejdą? Mam być
miły czy udawać brutala pozbawionego uczuć?
- Hmm… Sam zdecyduj.
~ ~ ~
Pod czas gdy Uzumaki
prowadzi rozmowę z mieszkańcem własnej duszy, ku niemu powoli zbliża się trójka
pojmanych shinobi. Odrobinę poturbowani, obolali i brudni trzymając się blisko
siebie, tylko dwójka z nich z niepokojem rozgląda się dokoła. Jedynym który
nadal nie okazał strachu przed zamaskowanymi napastnikami to Nara Shikamaru.
- Dlaczego mnie
szpiegujecie!?
Cała trójka usłyszała
zimny, beznamiętny ton głosu jakim przemówił do nich blond-włosy Jinchuuriki.
Puste, wręcz mordercze spojrzenie błękitnych tęczówek sprawiło, iż młoda
Yamanaka momentalnie poczuła lodowate dreszcze przeszywające jej ciało na
wskroś. Natomiast młody potomek rodu Akimichi poczuł jak włos mu się na głowie
zjeżył.
- Z rozkazu Hokage. –
Odparł Nara.
- Cholera by ją!
Warknął Uzumaki, co
wszystkich poważnie wystraszyło. Jego osobę momentalnie spowiła gęsta powłoka
krwistoczerwonej chakry wylewającej się z niego kaskadami. Oczy chłopaka
momentalnie zmieniły kolor, źrenice zwężyły się, a blizny na policzkach
uwydatniły. Niespodziewanie zaczął wiać bardzo silny wiatr, co zmusiło trójkę
chuninów do zasłonięcia twarzy wyciągniętymi przed siebie ramionami. Trzy ogony
jakie po chwili uformowały się z chakry lisiego demona, wiją się swobodnie w
powietrzu, niekoniecznie według podmuchów silnie wiejącego wiatru.
- Zaraz szlag mnie trafi!?
– Krzyknął Naruto.
W napadzie agresji,
chłopak jednym z ogonów niespodziewanie oplótł delikatne ciało blądwłosej
medyczki w okolicy bioder i szybko porwał ją do góry. Przerażona do granic
możliwości Yamanaka momentalnie zemdlała, a jej nieprzytomne ciało po chwili
spoczęło przy nogach zdenerwowanego Uzumakiego.
- INO!!
Krzyknęli jednocześnie
Chouji i Shikamaru kompletnie bezradni w tego typu sytuacji. I nic dziwnego.
Kto by pomyślał, że ich przyjaciółka z drużyny zostanie zakładniczką wściekłego
Jinchuuriki? Oto chodzi, że chyba nikt z tu obecnych.
- Młody opanuj się!
- Spokojnie Kyuu, jeszcze panuję nad sytuacją. Choć z
drugiej strony, wieść, że Tsunade-sama kazała im mnie szpiegować… dosłownie
doprowadza mnie do wrzenia. I powiem ci, że to, co Chouji i Shikamaru teraz
widzą, jest tego idealnym dowodem!
- Przepraszam, a co widzi… jak jej tam??
- Ino? Ino widzi teraz ciemność.
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Naru się wkurzył oby jednak takim zachowaniem nie sprowadził na siebie wielkich kłopotów, Kyuu uspokajający bosko...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia