niedziela, 28 stycznia 2018

153. Nieopisany szok

No i proszę… nowa notka w końcu się pojawiła. Może dziś już nie jest sobota, ale za to jeszcze nie rozpoczął się nowy tydzień ^^. – Pozdrawiam i serdecznie wszystkich zapraszam na 153 odcinek publikowanej tu opowieści.



<<< Odcinek ukazał się 6 grudnia 2009 roku >>>



Po długich wyjaśnieniach i próbach zaskarbienia sobie przebaczenia od przyjaciół, zaraz po dotarciu pod bramę wioski, Naruto szybko pożegnał się ze wszystkimi i czym prędzej udał się w stronę biura Hokage. Po drodze, niespodziewanie poczuł straszny ból brzucha. W mgnieniu oka chłopak przypomniał sobie, że od rana jeszcze nic nie jadł. Zaraz zmienił kierunek biegu.
- Komban-wa*.
Przywitał się, jednocześnie zajmując wolne miejsce przy barze. Zza kotary momentalnie wyłonił się właściciel Ichiraku. Mężczyzna z szerokim uśmiechem podszedł do blondyna i nim ten zdołał ponownie się odezwać, on szybko zawrócił na zaplecze.
- Co jest?? – Pomyślał Uzumaki.
Dziwne zachowanie kucharza wzbudziło u chłopaka lekkie podejrzenie, ale jak się zaraz okazało, najzupełniej bezpodstawne. Mianowicie, po chwili postawiona została przede nim wielka micha gorącego ramen. Rzuciwszy mu pytające spojrzenie, gdy błękitnooki nie otrzymał żadnego wyjaśnienia, jedynie wzruszył ramionami i zabrał się za konsumpcję swojej ulubionej potrawy.
- Jaki on przystojny.
- Zupełnie jak jego ojciec.
Po kilku minutach blondyn usłyszał fragment rozmowy wypowiedzianej ledwo słyszalnym szeptem. Jak było się można tego spodziewać, w następnej chwili połykana kluska ugrzęzła mu w gardle. Naruto zaczął kaszleć i się dusić, a gdy cały czerwony ledwo mógł złapać oddech, nagle ktoś z całej siły uderzył go w plecy. Uspokoiwszy się, Naruto spojrzał przyćmionym wzrokiem na swego wybawcę. Okazała się nim córka właściciela Ichiraku Ramen, Ayame.
- Wszystko w porządku?
Spytała z wyczuwalną troską w głosie. Chłopak jedynie pokiwał głowa na znak aprobaty, po czym odwzajemnił serdeczny uśmiech i bez słowa dokończył zupę. Kilka minut później położył pieniądze na blacie, ukłonił się i szybko wyszedł, by następnie powrócić do poprzedniego zajęcia.
- Dlaczego nic nie powiedziałeś tej dziewczynie?
Odezwał się lis, gdy Uzumaki znów skakał po dachach w stronę siedziby Hokage.
- Nie wiem. Jakoś tak… zatkało mnie.
- Czyżby jej zachwyt twoją urodą osobistą Cię zaskoczył?
Demon roześmiał się złośliwie.
- Niewykluczone. Wiesz Kyuu… nie jestem przyzwyczajony do tego typu komentarzy, zwłaszcza, że ona jest bardzo ładna. – Blondyn uśmiechnął się pod nosem. – Dlatego, póki co, jak na razie wole reagować nijak na tego typu… nawet nie wiem jak to określić?
- Zaczepki?
- Nie. – Chłopak pokręcił głową. – Raczej myślałem o podlizywaniu się czy coś w tym guście. Wiesz co mam na myśli, prawda?
- Yhym. – Lis odparł nieznacznym mruknięciem.
- Zresztą teraz nie mam głowy do zastanawiania się nad takimi sprawami, gdyż jest jeszcze zbyt wiele innych spraw ciążących mi jak kula u nogi. Gdy się z nimi ostatecznie uporam, to może wtedy poświęcę nieco więcej uwagi czemu innemu.
Naruto pojawiwszy się pod wejściem do biura swojej przywódczyni, zaraz wyciszył umysł tym samym nie dając mieszkaniowi swojej duszy szans na odpowiedź, jeszcze tylko uspokoił oddech i delikatnie zapukał. Usłyszawszy po chwili komendę, zdecydowanym ruchem reki nacisnął na klamkę i spokojnym krokiem wszedł do środka.
- Naruto? A co ty tu robisz? – Zdziwiła się Piąta, a w jej brązowych tęczówkach zabłysnął niepokój wywołany minionym zachowaniem chłopaka. – Myślałam, że dziś już się nie pokażesz.
- Jak widać zmieniłem zdanie. – Uzumaki nieznacznie się uśmiechnął, po czym niespodziewanie uklęknął na jedno kolano i schylił głowę w geście głębokiej skruchy. – Godaime Hokage, Tsunade-hime proszę przyjąć moje najszczersze przeprosiny za krzywdy jakich dopuściłem się ostatnimi czasy. Proszę o puszczenie w niepamięć mojego chamstwa wobec twojej osoby. Wybacz Hokage-sama, jeśli zbezcześciłem majestat jaki reprezentujesz, a który powinienem ochraniany. Moje zachowanie było karygodne i niewybaczalne, dlatego Tsunade-hime… błagam o przebaczenie.
Gdy chłopak skończył mówić, w pomieszczeniu zalęgła się przytłaczająca cisza. Zszokowana przywódczyni Ukrytego Liścia, z oczami wielkimi jak spodki filiżanek, w chwili bieżącej nie jest wstanie nic powiedzieć. Blondynę ogarnął, dosłownie, paraliż emocjonalny.
- To już drugi raz, kiedy kogoś w ten sposób potraktowałeś. Ile osób jeszcze dozna zaszczytu usłyszenia podobnych słów?
- Jeszcze tylko jedna.
- Kto mianowicie?
- Nie powiem. Przepraszam Kyuu… ale dowiesz się jak do tego dojdzie, a teraz wybacz, ale muszę sprawdzić co się stało Tsunade, bo coś długo nie odpowiada.
- Pewnie ją zatkało. – Zaśmiał się lis.
Przedłużająca się cisza sprawiła, iż blondyn w końcu podniósł głowę i spojrzał na kobietę. Dostrzegłszy szeroko rozwarte usta i kompletne zaskoczenie w jej oczach, serdecznie się uśmiechnął. Demon miał rację… Hokage odjęło mowę.
- To było coś, Naruto.
Nagle koło blondyna stanął białowłosy mężczyzna w czerwonym kimonie, drewnianych sandałach na nogach i z uczepionym na plecach, wielkim zwojem. Sannin uśmiechnął się serdecznie.
- Arigatou sensei.
- Czułem w kościach, że jednak będziesz próbował się poprawić po dzisiejszym, porannym przedstawieniu jakie tu odstawiłeś.
- To sensei wiedział?
- Eee… coś mi się obiło o uszy. – Pustelnik zaśmiał się. – Choć jakoś nie chce mi się wierzyć, że powodem twojego „złego” zachowania było ukrywanie przed tobą informacji o twoim ojcu. Hmm?
Blondyn spojrzał na mężczyznę, a w chwilę potem na swoją przywódczynię, która jeszcze nie do końca wyszła z szoku jaki ją niedawno ogarnął. Patrząc jej prosto w oczy przez kilka następnych minut, po dłuższym namyślaniu się, zaraz odwrócił wzrok i rozpiął kamizelkę. Naruto podciągnął do góry bluzę i koszulkę, po czym się odezwał:
- Tsunade-sama, Jiraiya-sensei…
Sannini jednocześnie jęknęli zdumieni. Ich oczom, po raz pierwszy, ukazany został widok jakiego nigdy by się nie spodziewali ujrzeć, a jaki z całą pewnością nawet najtwardszych i najodważniejszych shinobi by przeraził.
- …oto prawdziwy powód zmiany w moim zachowaniu.


- To jest… – Mruknęła Tsunade.
- …niemożliwe. – Dokończył Jiraiya.
W biurze Hokage, już trzeci raz wciągu ostatnich czterdziestu minut, zapanowała grobowa cisza. Można by śmiało rzec, że powiało grozą. Blondyn trzymając jeszcze przez chwilę odsłonięty brzuch, po kilku minutach go zasłonił i gdy zapiął kamizelkę pod szyję, począł cierpliwie czekać na TĄ właściwą reakcję ze strony mentora i przywódczyni rodzinnej wioski.
- Jakim cudem ta pieczęć nie jest kompletna??
W głosie Ero-sennina blondyn wyczul nutkę zdruzgotania i obawy, ale przed czym? Tego Uzumaki nie jest wstanie w tej chwili stwierdzić, lecz jednego jest pewien, właśnie takiej reakcji się po nim spodziewał.
- CZY TO JAKIŚ DURNY KAWAŁ!?
Według chłopaka, kobieta prawidłowo zareagowała. Pojawienie się nieznacznego uśmiechu na jego ustach dodatkowo jeszcze to potwierdziło.
- NARUTO NATYCHMIAST WYTŁUMACZ SIĘ Z TEGO!?
- No i obietnica dana temu chuninowi właśnie nie została spełniona.
W umyśle blondyna rozbrzmiał gardłowy śmiech demona zamkniętego we wnętrzu jego duszy. To stwierdzenie momentalnie zmyło z twarzy młodego shinobi niewielki uśmieszek i przywiało na myśl widok niepocieszonej miny Shikamaru.
- No, to było tak, że…
Naruto, nieco przyciszonym tonem głosu rozpoczął swoje, długo ukrywane, wyjaśnienie braku prawie ponad połowy pieczęci zamykającej potęgę demona o 9-ciu ogonach w swojej duszy.
- …około rok temu, gdy wracałem z wioski Bez Nazwy w Iwa-Gakure do Konoha-Gakure natknąłem się na niecodziennego przeciwnika. Okazał się nim być mój przyjaciel Sasuke Uchiha. – Chłopak zrobił chwilową pauzę. – Z niezrozumiałych dla mnie powodów, ten gnojek mnie zaatakował. Bez powodu! Chociaż nie. Jak spytałem go o powód, wiecie co mi odparł?
Sannini pokręcili głowami z dezaprobatą.
- Że dla zabawy! DLA ZABAWY!**
Naruto krzyknął i momentalnie poczuł jak do oczu napływają mu liczne, gorzkie łzy. Bardzo długo tłumione łzy, wywołane tamtymi wspomnieniami. Wspomnieniami walki z najlepszym przyjacielem. Przyjacielem, którego blondyn kiedyś traktował jak własnego brata. Ale teraz…
- Naruto tylko spokojnie.
Odezwał się Jiraiya, gdyż dostrzegł jak chłopaka powoli, lecz sukcesywnie zaczęła spowijać krwisto-czerwona chakra lisiego demona. Gdy blondynowi blizny na policzkach uwydatniły się, a demoniczna powłoka przybrała na swej gęstości i intensywności, sannin nie czekał dłużej. Szybko wyciągnął z uczepionej na biodrze torby jakąś kartkę z bliżej nieokreśloną pieczęcią, po czym:
- Powiedziałem, USPOKOJ SIĘ!
Krzyknął i przykleił trzymaną kartkę na czole Uzumakiego. W mgnieniu oka, chakra dziewięcio-ogoniastej bestii szybko się cofnęła, a wygląd zewnętrzny blondyna powrócił do poprzedniego stanu. Naruto zaś upadł na kolana i podparł się na wyprostowanych ramionach, oddychając przy tym bardzo ciężko. Strumień łez wypływający z pod mocno zaciśniętych powiek chłopaka, szybko zwilżyły drewnianą klepkę ułożoną na podłodze.
- Dziękuję Jiraiya, że w porę zareagowałeś. – Tsunade uśmiechnęła się do białowłosego przyjaciela, a gdy ten odwzajemnił gest, po chwili spojrzała na klęczącego jounina. – Naruto, rozumiem co musisz teraz czuć, ale jaki jest związek pomiędzy twoją walką z Sasuke Uchiha a źródłem uszkodzenia pieczęci Czwartego??
Po tych słowach w biurze Godaime Hokage zapanowała dłuższa minuta idealnej ciszy. Jednak, szelest ubrania towarzyszący przy przybieraniu wyprostowanej postawy ciała, zakłócił ten spokój.
- W tym właśnie problem, Tsunade-sama. Podczas walki, Sasuke użył jakiejś techniki bazującej na żywiole błyskawicy, która w zetknięciu z moim ciałem, nie tylko sprawiła mi wiele bólu, ale także uszkodziła pieczęć Yondaime Hokage.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto



__________________
*Dobry wieczór.

**Dla tych, co nie pamiętają, zaznaczyłem związek z 62 odcinkiem.

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniale, oj Tsunade zaniemówiła usłyszawszy przeprosiny Naruto, bardzo z szacunkiem ja potraktował...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń