Wiecie co? Też już mi brakuje sceny NaruSaku
w tym opowiadania, ale skoro tak to wszystko sobie wymyśliłem, to nie mogę teraz
obecnie dziejącej się akcji pozostawić bez odpowiedzi. Tak więc na scenę
NaruSaku będziemy musieli jeszcze chwilę poczekać. Pozdrawiam i zapraszam na
odcinki 107 ^___^
<<<
Odcinek ukazał się 18 lutego 2009 roku >>>
Słońce wiszące nad Ukrytą Wioską Liścia, niespodziewanie
zostało przysłonięte przez gęste chmury. W jednej chwili zrobiło się szaro i
buro, zupełnie jakby miał lunąć ulewny deszcz, lecz z takiego nieba nie spadła
ani jedna kropla. W całej wiosce, na każdym skrzyżowaniu w gęstych kłębach
białego dymu pojawiło się po dwudziestu żołnierzy, którzy trzymając dłonie
zaciśnięte na swych zakrwawionych katanach, w piątkach poustawiali się na
każdym z czterech rogów skrzyżowań. W koło Akademii Ninja, szpitala i budynku
Hokage, w podobny sposób pojawiło się po czterdziestu żołnierzy. Wszyscy
Upiorni, trzymając katanę przy piersi, ustawili się w odległości 2 metrów od siebie
tworząc swego rodzaju pierścienie w koło tych budynków. W ciągu kolejnych 10
minut, dokładnie takie same sceny odbyły się w koło domu rodu Hyuuga, Yamanaka,
Inuzuka, Akimichi, Aburame, Nara oraz w koło domów wszystkich geninów i
chuninów Ukrytej Wioski Liścia.
Strażnicy Wschodniej, Zachodniej, Południowej i Północnej
bramy wioski, siedząc w swoich budkach z przerażeniem i niepokojem w oczach,
dokładnie obserwują, jak czterdziestoosobowe odziały Upiornych żołnierzy
szczelnie zamykają gigantyczne wrota bram i ustawiwszy się po obu ich stronach,
z powyciąganymi katanami bronią dostępu. W tym samym czasie na murach
obronnych, otaczających wioskę i odgradzających jej mieszkańców od reszty kraju
Ognia, w podobnych gęstych chmurach dymu pojawiły się równe szeregi, sześciu
tysięcy łuczników Ukrytej Armii. Upiorni trzymając strzały z zatrutymi grotami
na cięciwach, stoją skierowani na zewnętrzną stronę murów. Pozostałe cztery
tysiące Upiornych łuczników w czwórkach pojawiło się na dachach każdego domu w
wiosce, również gotowi do natychmiastowego otwarcia ognia.
*
* *
Na budziku stojącym na drewnianej szafeczce, ulokowanej koło
niewielkiego łóżka, duża wskazówka właśnie pokazała godzinę 10.30 rano, a w
chwilę potem odezwał się dźwięk. Urządzenie momentalnie zostało stłamszone
przez leniwie wyciągniętą rękę, która zrzuciła go z szafki na podłogę. To
jednak nie zdołało go uciszyć, wiec właściciel ociężałej dłoni, przekręciwszy
się na brzuch sięgnął pod łóżko, gdzie poleciał budzik. Po kilku minutach,
poirytowany właściciel hałaśliwego urządzenia, gdy je w końcu znalazł z pełną
premedytacją wywalił je przez uchylone okno. Ustrojstwo lecąc 3 metry w dół, po
chwili rozsypało się w drobny mak, uderzywszy o hełm jednego z Upiornych. Gdy
błoga cisza na powrót ogarnęła pomieszczenie sypialne, nagle otworzyły się
drewniane drzwi przez które wbiegł biały pies. Zwierzę wskoczywszy na łóżko,
tym samym znalazło się na plecach swojego pana i poczęło donośnie szczekać.
- Co się stało Akamaru?
Pies ponownie zaszczekał, tym razem czterokrotnie.
- Co? Jak to nie możesz wyjść na ulicę??
Chłopak zdziwił się niezwykle na tą wiadomość, po czym jak
poparzony usiadł na łóżku, pogłaskał swego pupila, szybko się ubrał i poszedł
do kuchni. Tam wyjrzał przez okno i momentalnie poczuł jak zmraża mu krew w
żyłach. Nie wiedząc za bardzo o co może chodzić, brunet wyszedł przed dom i
nagle poczuł jak paraliżuje go blady strach.
*
* *
Brunet mierząc swojego przeciwnika przeszywającym wzrokiem,
przy użyciu sekretnej techniki Byakugan, którą zna i może używać jedynie jego
rodzina, począł szukać punktów przepływu chakry. Zaniepokojony tym, że nie może
ich znaleźć, ponownie już tego ranka zebrał chakrę w otwartych dłoniach i
szybko podbiegł do przeciwnika. Jego ataki chyba zdają się być bezsilne, gdyż
Upiorny który wyszedł z szeregu okalającego dom Hyuuga, wszystko paruje swoją
kataną.
- Kim jesteście i czemu oblegacie nasz dom!! – Krzyknął.
Chłopak powoli odczuwając zmęczenie, wywołane długotrwałym,
niespodziewanym sparingiem w końcu postanowił chyba dać za wygraną. Usiadłszy
na brzegu werandy, z tyłu domu, Neji teraz obmyśla kolejny już plan wydostania
się na zewnątrz. W tym czasie wewnątrz domu, a dokładniej w jednym z pokoi z
błogiego i długiego snu, powoli budzi się do życia młoda kunoichi. Dziewczyna
otwarłszy delikatnie swe oczy, spojrzała za okno i widząc gęste chmury na
niebie, poczuła że jednak nie chce się jej dzisiaj wstawać. Leżąc na lewym boku
i trzymając głowę na puchowej poduszce, kruczowłosa ponownie zamknęła oczy,
lecz czując ze już się wyspała, w końcu postanowiła wstać. Usiadłszy na łóżku,
momentalnie kątem oka dostrzegła jakichś ludzi stojących na dachu sąsiedniego
domu. Zaciekawiona tym faktem, zaraz podeszła do okna i otwarłszy je na oścież,
dosłownie doznała szoku. Wiśniowe zbroje i krwistoczerwone oczy, to widok który
i jej zmroził krew w żyłach. Lecz co się rzuca w oczy, to broń jaką ci
żołnierze trzymają w dłoniach.
„Łucznicy??” –
Pomyślała.
Dziewczyna nie wiele się zastanawiając zaraz ubrała szlafrok,
nasunęła kapcie na bose stopy i szybko zeszła do ogrodu. Wychodząc na werandę
dostrzegła swojego kuzyna ciężko oddychającego, który wyraźnie przed chwilą
trenował lub z kimś walczył. Spojrzawszy na ogród, zobaczyła poważnie zorany
trawnik z licznymi pomniejszymi kraterami, na końcu otoczony rzędem upiornie
wyglądających ludzi.
- Neji-san, co tu się dzieje i kim oni są??
- Hinata nie mam bladego pojęcia, ale jedno jest pewne. –
Chłopak wskazał palcem na Upiornych. – Oni NIE są ludźmi.
*
* *
Stojąc pod swoim domem i opierając się o ścianę, chłopak o nieprzeciętnej
inteligencji obecnie stara się odzyskać siły oraz utraconą chakrę w walce z
Upiornym. Czując kropelki potu ściekające mu z czoła, dalej po policzku…
zbytnio się nimi teraz nie przejmuje, gdyż ma przed sobą poważniejszy problem
do rozgryzienia. Przykucnąwszy, brunet po chwili otworzył oczy i jeszcze raz
spojrzał w ten przerażający wyraz maski, jaka zasłania twarz żołnierza w
wiśniowej zbroi.
„Jakby Cię tu pokonać?
Hmm…”
Shikamaru wykorzystawszy do pracy wszystkie szare komórki,
począł zastanawiać się nad odnalezieniem najodpowiedniejszej taktyki, gdyż jak
się już przekonał, walka w ręcz na nic się tu nie zdaje.
„Nie dość, że wygląd tego
gościa przyprawia mnie o lodowate ciarki na plecach, to jeszcze jest bardzo
szybki w unikaniu moich ciosów. Rzucanie w niego kunaiami też jest bez sensu, a
o shurikenach już nie wspomnę. Ale to upierdliwe!” – Chłopak
odetchnął głębiej.
- Tato! – Zawołał po chwili.
- Słucham?! – Mężczyzna odezwał się z kuchni.
- Choć tu na chwilę!
„Rety, czego ten dzieciak
ode mnie chce…” – Pomyślał pan Nara, po czym podszedł do drzwi
wejściowych by je otworzyć. – O co chodzi Shikamaru?
Gdy mężczyzna wyjrzał na zewnątrz, w pierwszej kolejności
spojrzał na syna pytającym wzrokiem, a potem na Upiornych otaczających jego
dom. Zatrzymawszy wzrok na żołnierzu stojącym w połowie dróżki prowadzącej od
furtki do drzwi, w tym momencie z jego twarzy nie można wyczytać nic, co by
wskazywało na jakiekolwiek zaskoczenie czy niepokój. Zmierzywszy
niespodziewanych gości od stóp do głów, surowym wzrokiem, po chwili milczenia
na powrót spojrzał na syna.
- Czy to twoi, nowi znajomi?? – Spytał, wskazując palcem ów
„znajomych”.
- Nie zadawaj idiotycznych pytań! Oczywiście, że nie!
- To w takim razie, kim oni są??
- A żebym to ja wiedział… – Shikamaru odparł z całkowitą
rezygnacją w głosie.
*
* *
Ceramiczna miska stojąca na drewnianym blacie baru, wypełniona
po brzegi brązową cieczą o smakowitym zapachu, powoli zaczyna stygnąć, gdyż
osoba która zamówiła przysmak twardogłowego shinobi w obecnej chwili kompletnie
straciła ochotę na jedzenie. Siedząc przodem do kucharza, głowę ma spuszczoną,
ręce splecione na kolanach i wzrok wlepiony w stygnące danie.
- Nie jesteś głodna? – Spytał staruszek wyraźnie zaniepokojony
nostalgicznym wyglądem twarzy dziewczyny.
- Nie. Dziękuję. – Odparła krótko, na co kucharz wzruszył
obojętnie ramionami i zabrał danie z przed nosa kunoichi, po czym zaniósł je na
zaplecze. Właścicielka różowych włosów o miękkim, aksamitnym dotyku spojrzała
na oddalającego się barmana.
„Straciłam apetyt na to
danie już dwa dni temu. Tak mi ciężko jest teraz poruszać się po wiosce, gdy
wiem że Naruto został wysłany na misję rangi S+ i że może już z niej nie
wrócić.” – Pomyślała kunoichi.
„Naruto! Gdzie jesteś?
Moje serce coraz bardziej tęskni za twoją osobą. Chcę byś mnie przytulił,
pocałował… chcę żebyś wiedział, że strasznie za tobą tęsknie.” –
Dziewczyna rozmyślając o błękitnookim, zaraz wstała z miejsca i podeszła do
wyjścia.
- Do widzenia.
Powiedziała i przekroczyła próg drzwi wejściowych do
restauracji Ichiraku Ramen. Skierowawszy się w stronę swojego domu, zielonooka
na najbliższym skrzyżowaniu dostrzegła grupkę dziwnie ubranych mężczyzn.
„Co to za jedni???” –
Dziewczyna zdziwiła się i zaraz rozejrzała po pobliskiej okolicy, by po chwili
dostrzec jeszcze kilkudziesięciu żołnierzy na innych skrzyżowaniach oraz
łuczników stojących na dachach pobliskich domów.
„O co tu chodzi???” – Sakura
zaraz zatrzymała się w miejscu i po chwili przyglądania się jednemu z
Upiornych, postanowiła zmienić kierunek swojego marszu.
„Muszę natychmiast
porozmawiać z Hokage!!” – Dziewczyna przyśpieszywszy kroku, czym
prędzej skierowała się ku największemu budynkowi w jej rodzinnej wiosce.
*
* *
Brązowooka kobieta, siedząc w swoim fotelu trzyma łokcie oparte
o blat masywnego biurka. Patrząc prosto przed siebie na brązowe drzwi wejściowe
do jej biura i rozmyślając o tym, co przed chwila uczynił Naruto, teraz co
jakiś czas kątem oka spogląda na blondyna dziwacznie uśmiechającego się. Jego
wyraz twarzy, co prawda trochę ją zaskakuje, ale również i przeraża, gdyż nie
wie co on zamierza. Blondyna oddychając równomiernie powoli zaczyna odczuwać
napięcie i zirytowanie tym czekaniem, które jak na razie trwa 30 minut. Gdy w
końcu miały już puścić jej nerwy, nagle rozległo się pukanie do drzwi.
- Wejść!
Tsunade powiedziała lekko ociężałym głosem. Po chwili drzwi
otworzyły się, a w progu pojawiła się zielonooka dziewczyna z wyraźnie
zaniepokojonym i zamyślonym wyrazem twarzy. Tym czasem, Uzumaki stojący koło
Hokage niespodziewanie wykonał rękoma jakieś znaki i nagle gdzieś znikną, czego
Tsunade nie zdołała już zaobserwować. Gdy się odwróciła by spojrzeć na Naruto,
jej zdumienie urosło jeszcze bardziej.
„A on to gdzie się
podział?!” – Pomyślała zaniepokojona i momentalnie poczęła rozglądać się
po pomieszczeniu, gdy nagle usłyszała głos różowowłosej.
- Hokage-sama, w wiosce pojawili się jacyś obcy żołnierze.
- Co? Jak to??
Kobieta w mgnieniu oka zerwała się na równe nogi i czym
prędzej podeszła do wielkiego okna, znajdującego się za jej plecami.
Otworzywszy je na oścież, jej uwagę od razu przykuło zachmurzone niebo, a po
chwili widok niezliczonej ilości łuczników na dachach domów i żołnierzy
otaczających jej budynek, jak i Akademię i szpital.
- NARUTO DO JASNEJ CHOLERY, CZEGO TY CHCESZ?!?!
Wrzasnęła przerażona Tsunade.
- Sprawiedliwości.
Odparł spokojnie blondyn, nagle pojawiając się za plecami Haruno,
która przestraszywszy się, gwałtownie odwróciła się i od razu napotkała
błękitne spojrzenie przyglądające się jej z uwagą.
- Na-Naruto…??!! –
Szepnęła.
NEXT
COMING SOON…
~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story
by Wielki
„Naruto”
and its characters belong to Masashi Kishimoto
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńpięknie, naprawdę pięknie, ale zastanawiam się nad kwestią właśnie tych informacji które Neji zbierał... bo co? nie spotykali sie w ogóle... to nawet ich nie przekazał, jak widać Sakura dość swobodnie się poruszała...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia