sobota, 20 stycznia 2018

106. Naruto, co to ma znaczyć?!

Poniższą notkę dedykuję czytelnikom:
Taras – żebyś uzbroił się w większą ilość cierpliwości w oczekiwaniu na nowe posty. ^^
Pele – za pisanie mi konkretnych komentarzy, tak jak o to proszę w Regulaminie. ^^



<<< Odcinek ukazał się 14 lutego 2009 roku >>>



Powoli zaczyna już świtać. Pierwsze promienie słońca, przedzierające się przez poranną mgłę powoli zaczyna wszystko i wszystkich budzić z błogiego snu. Lekki wiaterek wiejący od zachodu sprawia, że coraz częściej daje się odczuć jesienną aurę, jaka zapanowała nad przyroda kraju Ognia. Gdy do uszu strażników bramy Ukrytej Wioski Liścia, doleciał świergot ptaków, przy bramie nagle pojawił się jakiś blondyn z małą dziewczynką, śpiącą mu na rękach z głową opartą o jego tors.
- Ej Kotetsu. Patrz.
Izumo szturchnął swego odwiecznego towarzysza.
- Co? O co chodzi?
Kotetsu spojrzał we wskazanym kierunku. Jego zaspanym oczom ukazał się niecodzienny widok blondwłosego shinobi z małą dziewczynką na rękach. Zmierzywszy go podejrzliwym wzrokiem od stóp po głowę, po chwili namysłu stwierdził, że już gdzieś tego blondyna widział.
- Czy to możliwe? – Spytał.
- Na to wygląda. Naruto powrócił cały i bezpieczny. – Izumo uśmiechnął się. – Choć nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek wychodził. Poza tym, kim może być ta dziewczynka leżąca na jego rękach?
- Nie mam zielonego poję... – Kotetsu nie dokończył zdania, gdyż błękitnooki chłopak wkroczył do wioski znikając mu tym samy z pola widzenia. Mężczyźni wymienili między sobą zdziwione spojrzenia, po czym szybko zabrali się do pisania porannego raportu dla Hokage.
* * *
„O rany, nareszcie jesteśmy.” – Pomyślałem popychając nogą drzwi wejściowe. Zaraz zaniosłem śpiącą Miyoko do swojego pokoju i położyłem na łóżku, po czym nakryłem ją kocem. Wyprostowawszy się, jeszcze przez chwilę się na nią popatrzyłem i zaraz wyszedłem, by jej nie zbudzić. Wchodząc do kuchni zaraz zajrzałem do szafek i lodówki, by sprawdzić czego braku. Po krótki rozeznaniu zrobiłem listę zakupów i wyszedłem z domu, aby uzupełnić zapasy. Skierowawszy się w stronę najbliższego sklepu, po chwili spacerku przypomniałem sobie, ze przecież chciałem się wpierw przebrać. Tak wiec zamiast do sklepu, skierowałem się ku biurze Tsunade-sama gdzie przed misją zostawiłem swoje ubranie jounina. Przemknąwszy błyskawicznie i niezauważalnie przez wioskę, po kilku minutach znalazłem się pod wejściem do budynku Hokage. Ku mojej uciesze, jeszcze nikogo znajomego nie spotkałem i aby to się za szybko nie stało, przed wejściem do środka jeszcze tylko poskładałem dłonie w odpowiednie pieczęci.
„Inbiji no Jutsu.” – Pomyślałem i zaraz stałem się niewidzialny dla ludzkiego oka. W takiej postaci, bezszelestnie wszedłem do budynku i zaraz minąłem wychodzącą gdzieś Shizune. Dziewczyna na szczęście nie zorientowała się, że mnie minęła. Idąc dalej korytarzem, po chwili dotarłem do biura Hokage gdzie usłyszałem interesującą rozmowę…
- …czy to co mi teraz relacjonujesz to szczera prawda??
- Tak, Tsunade-sama. Na własne oczy widziałem setki zmasakrowanych ciał z odciętymi głowami.
- Nie do wiary. – Westchnęła blondyna. – I pomyśleć, że ja chciałam się go pozbyć. Gdzie jest teraz Naruto?
- Najprawdopodobniej jeszcze w trakcie drogi powrotnej. – Odparł głos dobrze mi znajomego mężczyzny.
- Dobrze Asuma. Dziękuję, że tak szybko wróciliście. Możesz odejść.
- Hai, Hokage-sama!
Słuchając przez chwilę tej ciekawej konwersacji, po chwili kątem oka dostrzegłem Sakure idącą korytarzem w moim kierunku. Dziewczyna wydaje mi się jakaś inna odkąd widziałem ją ostatnim razem, lecz gdy podeszła bliżej mnie zaraz sobie uświadomiłem, że tak naprawdę to nic się nie zmieniła. Zielonooka zapukawszy w drzwi biura Hokage, po chwili nacisnęła klamkę i weszła do środka. Korzystając z okazji, nim drzwi się za nią zatrzasnęły i ja wszedłem do biura, po czym podszedłem do drzwi w ścianie na lewo od wejścia do pomieszczenia.
- I jak tam się czuje Kakashi? – Usłyszałem głos Tsunade.
- Dziś już lepiej. – Odparła różowo włosa. – Choć wczoraj bolało go jeszcze miejsce zaleczonej rany.
- A Mori Shibaru?
- Też dobrze. Shizune poszła właśnie wypisać go ze szpitala.
Dziewczyna uśmiechnęła się zadziornie. Kobieta z ponętnym biustem westchnęła ciężko, mrucząc coś pod nosem, po czym wstała i podeszła do okna.
- A jak ty się trzymasz Sakura?
- Nie najlepiej Hokage.
- Tęsknisz za nim?
- H-hai. – Haruno spuściła wzrok, po czym uroniła kilka łez.
- Nie martw się. Myślę, że niebawem się z nim spotkasz. – Hokage odwróciła się do niej przodem, jednocześnie serdecznie się uśmiechając. Gdy kobieta podeszła do zielonookiej zaraz przytuliła ją po przyjacielsku i wytarła łzy z jej policzków. Korzystając z okazji, że Tsunade i Sakura stoją w „zwarciu”, lekko uchyliłem drzwi przy których stoję i wkradłem się do środka pomieszczenia. Zaraz anulowałem działanie techniki niewidzialności, znalazłem moje stałe ubranie i szybko się przebrałem. Jeszcze tylko opaska shinobi Konoha-Gakure na czoło, materiałowa maska zasłaniająca moją twarz i już jestem gotowy. Uchyliwszy leciutko drzwi, tak aby nie zauważono mnie zaraz przyjrzałem się Sakurze i ku mojej uciesze, nie zauważyłem już na jej policzku żadnego zadrapania.
„Co za szczęście. Ślad po tej aferze z Lee nareszcie się zagoił.” – Pomyślałem, jednocześnie uśmiechając się szeroko.
* * *
Naruto patrząc przez dosłownie chwilę, jak Sakura rozmawia o czymś z Tsunade, zaraz na powrót zamknął drzwi i nie wiele się zastanawiając… złożył dłonie przed sobą, by po chwili zniknąć w chmurze białego dymu. Blondyn dosłownie po kilku sekundach pojawił się w identycznej chmurze na dachu budynku Hokage. Przy użyciu chakry skumulowanej w podeszwach butów, zgrabnie i bezszelestnie przeskoczył na dach sąsiedniego domu, po czym w błyskawicznym tempie skierował się do swojego domu. Zrobiwszy po drodze niewielkie zakupy, po chwili wszedł do kuchni i zabrał się za przygotowywanie śniadania. Gdy skończył zaparzać herbatę, nagle w drzwiach do pomieszczenia pojawiła się siedmioletnia blondynka, przecierająca zaspane oczy.
- Konnichi-wa*. – Szepnęła na powitanie, po czym jakby nigdy nic usiadł przy nie wielkim, kuchennym stole.
- Dzień dobry. – Odparł, uśmiechnął się i postawił na stole talerz z kanapkami.
- Co to za dom? – Spytała rozglądając się w koło.
- Mój dom. Póki nie zdecydujemy gdzie cię ulokować i nie dowiemy się z jakiej wioski pochodzisz… to właśnie tu możesz mieszkać, a spać będziesz w moim pokoju. – Naruto usiadł przy stole i zabrał się za próbowanie swoich wyrobów kanapkowych.
„Hmm… nawet zjadliwe.” – Chłopak zaśmiał się w duchu, połykając pierwszy ugryziony kęs.
- A ty sensei? Gdzie będziesz spać?
- Ja? Cóż, mam jeszcze kanapę w salonie. – Błękitnooki spojrzał na nią, po czym uśmiechnął się serdecznie. Miyoko już nic więcej nie powiedziała, jedynie tak jak Uzumaki zabrała się za kosztowanie jego wyrobów. Po 15 minutach, gdy skończyli blondynka niespodziewanie pozbierała zbrudzone naczynia i poczęła je zmywać. Naruto obserwując ją uważnie zaczął zastanawiać się czy dobrze robił, że ją do siebie przygarnia… ponieważ nie wiadomo jaka będzie reakcja Hokage, gdy się o wszystkim dowie. Gdy dziewczynka skończyła, zaraz wytarła ręce do sucha i odwróciła się do blondyna.
- Sensei? Oprowadzisz mnie po wiosce? – Spytała podchodząc do mnie.
- Oczywiście. – Odparłem z uśmiechem. – Po drodze wstąpimy do Hokage, gdyż muszę złożyć raport, a i ciebie trzeba przedstawić.
- Hai.
Zamknąwszy dom na cztery spusty, zaraz powolnym krokiem skierowaliśmy się w stronę centrum mojej ulubionej wioski. W pierwszej kolejności pokazałem Inabie miejsce, w którym najczęściej zdarza mi się jadać wszelkiego rodzaju posiłki, następnie minęliśmy kwiaciarnię państwa Yamanaka i bibliotekę Konoha-Gakure. Kolejnym punktem była nasza Akademia Ninja, do której zapewne poślemy Miyoko, gdyż każdy młody członek naszej społeczności aby zdobyć opaskę shinobi, musi wpierw skończyć pomyślnie naukę pod bacznym okiem Iruki Umino. Dziewczynka słuchając z zaciekawieniem i zapałem wszystkiego co jej mówię o tym miejscu, jednocześnie cały czas szeroko się do mnie uśmiecha. Minąwszy szpital zaraz podeszliśmy pod wejście do głównego budynku w Konoha.
- Miyoko. Gotowa na spotkanie z Godaime Hokage?
- Myślę że tak. – Odparła bez chwili zwłoki, a w jej głosie wyczułem nutkę tremy.
Ale czy ja jestem gotowy na to spotkanie? Po tym co usłyszałem przed wyruszeniem na to zadanie, to… a zresztą będzie co ma być.” – Pomyślałem i puściłem Inabe przodem. Po chwili swobodnego spacerku dotarliśmy do drzwi z napisem – HOKAGE – w które oczywiście zapukałem.
- Wejść!!
Od razu usłyszałem odpowiedź Tsunade, a jej donośny głos chyba lekko przestraszył Miyoko, gdyż zobaczyłem że się trzęsie i twarz jej pobladła.
- Spokojnie.
Uśmiechnąłem się do dziewczynki i położyłem rękę na jej ramieniu, co chyba pomogło jej w uspokojeniu się. Otworzywszy drzwi w pierwszej kolejności zobaczyłem Godaime siedzącą za swoim starym biurkiem, otoczoną stertami papierów, obok której stoi Shizune.
„Dobrze że Sakury już tu nie ma.” – Pomyślałem. – „Kto wie, jakby zareagowała na mój widok.”
Obie kobiety momentalnie spojrzały w naszym kierunku, a gdy weszliśmy na twarzy Tsunade zaobserwowałem powagę i nieznaczny uśmieszek. W jednej chwili nastała chwila konsternacji przecinanej przez jednolitą ciszę. Mierząc się poważnymi spojrzeniami, począłem zastanawiać się, co się zaraz stanie.
„Jak Tsunade zareaguje na mój powrót? Czy będzie to pozytywne powitanie czy może negatywne?” – Pomyślałem stając za plecami Miyoko, a gdy położyłem jej ręce na ramionach, to poczułem że się trzęsie. Zacisnąwszy lekko ręce, dałem jej tym samym do zrozumienia, że nie jest sama. Patrząc przez chwilę prosto w oczy Shizune, po chwili dostrzegłem nieznaczny rumieniec na jej policzkach, co szczerze powiem trochę mnie rozbawiło. Uśmiechnąwszy się do niej, zaraz na powrót spojrzałem na Hokage, która odkąd przyszedłem w ogóle się nie poruszyła. Nawet nie mrugnęła… zupełnie jakby moja obecność ją zaskoczyła.
- Naruto, widzę że wypełniłeś powierzone ci zadanie. – Godaime w końcu raczyła coś powiedzieć, a jej głos zabrzmiał jakby to była rutynowa misja.
- Owszem i mam tu nawet pamiątkę. – Uśmiechnąłem się jakby nigdy nic i wskazałem na Inabę stojącą przede mną.
- Urocza ta pamiątka. – Skwitowała Shizune.
- Tak, muszę przyznać ci rację. – Dodała Hokage.
- Ekhm!! – Burknąłem, co spowodowało że obie na powrót na mnie spojrzały. – Hokage, nie tego się spodziewałaś co?!
Kobieta puściwszy mi zdziwione spojrzenie, zaraz spuściła wzrok jakby próbowała sobie przypomnieć o co może mi chodzić. Po kilku minutach kolejnej tafli grobowej ciszy, blondyna zawiesiła swoje poważne spojrzenie na mojej osobie, po czym się odezwała.
- Shizune, czy możesz zabrać stąd to dziecko i zostawić nas samych?! – Jej głos zabrzmiał niezwykle nieprzyjemnie, że aż przeszył mnie dreszcz.
- H-hai, Hokage-sama!! – Czarnowłosa zaraz do mnie podeszła, a gdy chciała chwycić dziewczynkę za rękę, ta niespodziewanie się cofnęła jakby się jej bała. Gdy Shizune ponowiła próbę chwycenia Miyoko za rękę, ta jedynie schowała się za mną.
- Shizune!! – Krzyknęła Godaime.
- Sumimasen, ale to dziecko nie chce współpracować.
- Ja to załatwię. – Odsunąłem się na chwilę do tyłu, po czym złożyłem ręce przed sobą. – Kage Bunshin no Jutsu.
Powiedziałem i zaraz w chmurze białego dymu, pojawił się obok mnie mój klon. Zrobiwszy krok do przodu, po chwili uklęknąłem przy Miyoko i spojrzałem jej w oczy.
- Nie bój się. Idź teraz za tą panią… – Wskazałem na Shizune. – …a jeśli to coś pomoże, to razem z wami pójdzie mój klon.
- Hai. – Blondynka uśmiechnęła się do mnie, po czym grzecznie wyszła z biura za Shizune, a w ślad za nią podążył mój klon. Gdy drzwi się za nimi zatrzasnęły, a ja i Hokage w reszcie zostaliśmy sami, ponownie zapadła między nami martwa cisza. Kobieta siedząc naprzeciwko mnie i świdrując mnie swym podejrzliwym spojrzeniem, po kilku minutach w końcu się odezwała.
- Naruto, czy ty…
- Tak! Wszystko wiem! – Odparłem z lekką pogardą w głosie. – W dniu kiedy wezwałaś mnie do siebie, gdy tu dotarłem to słyszałem waszą rozmowę o zamiarach pozbycia się mnie. Wiem, że ta misja rangi S+ miała na celu wyeliminowanie mnie ze społeczeństwa naszej wioski, ale jak widać tak się nie stało i teraz wróciłem aby wszystko wyjaśnić. Wiem również, że wysłałaś za mną Team 10, tylko w jakim celu to zrobiłaś, to nie mam zielonego pojęcia. Może chciałaś mieć pewność że zginąłem, może nie, ale teraz to jest już bez znaczenia.
Moje słowa chyba ją wyraźnie zaskoczyły, gdyż w jej spojrzeniu wyczytałem spory niepokój. Po chwili zrobiłem krok do tyłu, stanąłem w rozkroku i wyciągnąłem katanę.
- Naruto, co to ma znaczyć?! – Hokage chyba się przestraszyła, bo jak poparzona wstała z fotela.
- To moja odpowiedź na wasze plany co do mojej osoby! – Krzyknąłem i wbiłem miecz w drewnianą podłogę tuż przed sobą. Zaraz błyskawicznie wykonałem w odpowiedniej kolejności dwanaście znanych mi pieczęci, po czym ukląkłem przy katanie, rozciąłem kciuk o zęby i przejechałem nim wzdłuż ostrza. – Kuchiyose no Jutsu: Hitoshirezu Houmentai**! – Dodałem, a na podłodze w koło mnie pojawiły się jakieś dziwne znaki i pieczęcie.
Momentalnie zapadła grobowa cisza, a Hokage patrząc na mnie zdezorientowanym wzrokiem, gdy się podniosłem i schowałem katanę na swoje miejsce, po chwili otworzyła usta aby się odezwać.
- Co żeś zrobił?!?
Nic jej nie odpowiedziawszy, powoli podszedłem do niej i tak jak to zwykle robi Shizune, stanąłem po jej lewej stronie.
- Tsunade, zaraz otrzymasz odpowiedź, a teraz usiądź proszę. – Powiedziałem, a kobieta po chwili przyglądania mi się z uwagą, spokojnie wykonała moją prośbę.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto




*Dzień dobry

**Technika przywołania: Ukryta Armia

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniale, czyżby Naruto wezwał upiornych z tymi skrzyniami pelnymi głów?
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń