sobota, 20 stycznia 2018

110. To ja Rukia… Rukia Nakamura!

Wiem, że notka miała ukazać się dopiero jutro, ale jak widać… los chciał inaczej. Pozdrawiam i zapraszam na notkę 110 ^__^.



<<< Odcinek ukazał się 6 marca 2009 roku >>>



Odgłos kapiącej wody powoli rozprzestrzenia się po korytarzu. Niewielkie kropelki wody, rozbijające się o taflę wody, jaka wypełnia podłogę korytarza, wydają bardzo stłumione odgłosy. Na ścianie wiszą niewielkie lampy jarzeniowe, które nieco brzęcząc, jednocześnie migają i sprawiają, że przed moimi oczami pojawiają się czarne plamki. Wolno wiszące kable, poprzyczepiane do ścian za pomocą niewielkich haków. Zardzewiałe rury podwieszone pod sufitem, z których co jakiś czas przecieka woda… to właśnie widok i odgłosy, które zobaczyłem czy usłyszałem, gdy tylko się ocknąłem. Leżąc na podłodze i patrząc zmęczonym wzrokiem w wilgotny sufit momentalnie począłem zastanawiać się, czemu to się wydarzyło. Próbując sobie przypomnieć, co takiego Miyoko robiła pod czas rozmowy z Sakurą…
- Nad czym dumasz Naruto??
…nagle usłyszałem znajomy głos.
- Wiesz Kyuubi. Tak się zastanawiam, skoro Miyoko chciałby żebym został jej mistrzem, tylko nadal nie wiem czemu… – Westchnąłem. – …to czy nie powinienem wpierw w jakiś sposób zapanować nad tą jej tajemniczą mocą??
- Hmmm, biorąc pod uwagę fakt, że ona nie jest Jinchuriki, to mógłbyś…
- Nie jest Jinchuriki?!! – Momentalnie podniosłem się na równe nogi.
- No nie jest!!
Krzyknął demon, gdyż chyba zdenerwował się, że mu przerwałem.
- Gdyby ona była nosicielem któregokolwiek z moich braci, to już dawno bym Ci o tym powiedział, ale tak to nie miałem powodu by się wtrącać!!
- A no, chyba że tak.
Ponownie usiadłem w kałuży wody, gdyż i tak mam już mokre spodnie, po czym podparłem brodę rękoma i na powrót popadłem w zadumę.
- Tak wiec, wracając do tematu… o pomoc mógłbyś poprosić jednego z Sanninów.
- No nie wiem. Tsunade-sama raczej nie zna żadnej pieczęci podobnej do mojej, a Jiraiyi-sama nie ma obecnie w wiosce.
- Skąd wiesz? Sprawdziłeś już wszystkie potencjalne miejsca jego pobytu??
- Eeee, jeszcze nie.
- To na co czekasz?! Na oklaski?! Do roboty!!
- Hai!! – Odkrzyknąłem, zasalutowałem i oddaliwszy się od klatki 9-ogoniastego, zaraz powróciłem do świata żywych.
* * *
Gdy otworzyłem oczy, momentalnie okazało się, że nie jestem już w Ichiraku Ramen. Podniósłszy się do pozycji wyprostowanej, zaraz się rozejrzałem i to co zobaczyłem niebywale mnie zaskoczyło. Mianowicie jestem w jakimś pomieszczeniu. Po mojej lewej widzę drewniany regał, kanapę z zielona tapicerką i sporej wielkości telewizor. Po prawej stronie natomiast trochę wolnej przestrzeni, niewielki dywan na podłodze i zamknięte drzwi. Gdy spojrzałem przed siebie, dostrzegłem wyrwę w ścianie, a na podłodze skruszone cegły.
„Cholera! Eksplozja chyba wyrzuciła mnie gdzieś daleko i teraz zrujnowałem komuś mieszkanie.” – Pomyślałem lekko zdenerwowany tym co się stało i zaraz ruszyłem się z miejsca. Przemieściwszy się z tego zburzonego pomieszczenia do innego, po chwili znalazłem się w kuchni, gdzie przy stole zastałem siedzących mieszkańców tego domu. Po ich twarzach wywnioskowałem, że są niezwykle zdziwieni moim nagłym pojawieniem się, wiec zaraz zastygłem w bez ruchu począłem czekać na to co się zaraz wydarzy. Patrząc prosto w błękitne oczy młodej dziewczyny siedzącej przy stole dokładnie naprzeciwko mnie, zaraz począłem zastanawiać się… czy ja gdzieś już jej nie widziałem.
„Kurczę. Te oczy, ten uśmiech, ten wyraz twarzy… ona jest taka podobna do Rukii Nakamury, lecz ma nie ten kolor włosów. Poza tym, Rukia została zamordowana, a jej śmierć pomszczona!” – Pomyślałem, przypomniawszy sobie tamten wieczór, i zaraz zacisnąłem pieść.
- N-Naruto?! – Nagle odezwała się obserwowana przeze mnie dziewczyna. Momentalnie coś we mnie drgnęło. Gdy usłyszałem jej głos, w mgnieniu oka do mnie dotarło, że to jednak musi być ona.
„Ale jak to możliwe?? Wyraźnie widziałem zwęglone jej ciało! Więc skąd ona tutaj się wzięła?!!” – Krzyknąłem w myślach i zaraz, bez słowa wyjaśnienia, wycofałem się do tyłu, po czym zniknąwszy za drzwiami, postanowiłem się nie odwracać i wyjść przez otwór w ścianie.
„Nie! Musiałem się przesłyszeć! Przecież ona nie żyje!!” – Bijąc się z myślami w głowie, zaraz wskoczyłem na dach pobliskiego budynku i już chciałem ruszyć w kierunku Ichiraku Ramen, gdy ponownie usłyszałem głos tej dziewczyny.
- Naruto! Zaczekaj!
Nie znajoma dziewczyna wybiegła za mną z domu i dzięki temu, że szybko wskoczyłem na dach innego budynku, ona już mnie nie zauważyła. Obserwując ją z ukrycia, jak gorączkowo rozgląda się w poszukiwaniu mnie, na chwile przysiadłem na krawędzi dachu i jeszcze raz się jej przyjrzałem.
„Te ruchy, ta mimika twarzy… wszystko takie podobne, prawie identyczne, ale wyraźnie widziałem jej zwłoki!? Więc o co chodzi??” – Od tego główkowania aż mnie głowa rozbolała.
„Zaraz... a może to kto inny został tam zamordowany?? Może to nie ciało Rukii tam widziałem?? Taka możliwość też istnieje.” – Do głowy przyszedł mi inny pomysł wytłumaczenia tego, co właśnie obserwuję. Rozmyślając jeszcze przez chwilę o tamtym wieczorze, po chwili wstałem do pozycji wyprostowanej i w tym momencie zostałem dostrzeżony prze rozglądającą się dziewczynę.
- Naruto!! Czemu przede mną uciekasz?! – Krzyknęła i zaraz zaczęła wchodzić po ścianie budynku.
„Co?! A wiec ona też jest ninja.” – Pomyślałem widząc jak dziewczyna bez trudu wdrapuje się po pionowej ścianie.
- To ja, Rukia… Rukia Nakamura!! Nie poznajesz mnie?!?
Jak tylko weszła na dach, zaraz ponownie się odezwała. Nic jej nie odpowiedziałem, tylko jedynie zrobiłem krok do tyłu i spojrzałem jej w oczy.
- Dlaczego tak sie zachowujesz?
- Bo cie nie znam. Może i jesteś podobna do Rukii którą znałem, nawet bardzo podobna… ale ona umarła. – Odparłem z kamiennym wyrazem twarzy. Dziewczynie momentalnie spłynęło kilka łez po policzku.
- Jak możesz tak mówić? Przecież stoję tu. – Niebieskooka teraz już nie kryjąc się, na całego wylewa łzy.
- Przepraszam, ale sam widziałem jej zwęglone zwłoki, więc ty nie możesz nią być.
Patrząc jej prosto w oczy, z wciąż kamiennym wyrazem twarzy, jednocześnie coś mnie podkusiło, aby dziewczynę sprawdzić… bo jeśli ona mówi prawdę, to tamtej nocy pomściłem śmierć jakieś innej dziewczyny. Martwa cisza, jaka momentalnie między nami zapadła, zaraz jednak została przerwana.
- Skoro tak stawiasz sprawę, to może spróbujmy innego sposobu.
Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie tajemniczo, po czym błyskawicznie do mnie podeszła i nim zdołałem cokolwiek uczynić, ona w oka mgnieniu pocałowała mnie prosto w usta. Momentalnie zastygłem w jednej pozycji, a po plecach przebiegł mi dziwnie znajomy dreszczyk emocji. Gdy się ode mnie odkleiła i na powrót stanęła na przeciw mnie, ja nadal ani drgnąłem.
- I jak? – Spytała, chyba zadowolona z tego co zrobiła.
Ponownie nic jej nie odpowiedziałem.
„Muszę przyznać, że pod względem całowania, to daleko jej do standardów jakie oferuje mi Sakura-chan… wiec chyba będę musiał ja jakoś spławić.” – Pomyślałem i zaraz otworzyłem usta, by w końcu udzielić odpowiedzi.
- Gdyby moja dziewczyna teraz nas widziała, to zapewne nie dożyłbym jutra… tak wiec, pozwól że to co przed chwilą zrobiłaś, pozostawię bez odpowiedzi.
* * *
Shizune i Sakura, dzięki wspólnemu wysiłkowi, w szybkim tempie uleczyły znaczną część poparzonego ciała, nieprzytomnego właściciela Ichiraku Ramen, lecz nie na tyle, aby pozostawić go już bez opieki. Czarnowłosa podniósłszy po chwili głowę do góry, poczęła szukać wzrokiem kogoś do pomocy. Wypatrzywszy po chwili Kibę Inuzuka i Neji’ego Hyuuga, dziewczyna zaraz do nich krzyknęła…
- Kiba! Neji! Możecie tu podejść?!
Zawołani chunini momentalnie zareagowali i po przebiegnięciu połowy długości ulicy, po chwili znaleźli się koło kunoichi. Gdy czarnowłosa ponownie chciała się już odezwać, nagle za plecami wezwanych chłopaków pojawił się jeszcze trzeci shinobi.
- Ja go wezmę!
Powiedział młody Akimichi wyraźnie zaniepokojony stanem jego ulubionego kucharza. Asystetka Hokage, spojrzawszy mu w oczy, momentalnie dostrzegła w nich powagę i zrozumiała, że nie ma co się wykłócać, kto zaniesie Staruszka do szpitala.
- Dobrze, ale czy poradzisz sobie?
- Spokojnie, już nie takich nosiłem na plecach.
Największy łakomczuch w wiosce odparł z lekkim entuzjazmem w głosie, ale i jednocześnie z wielką pewnością siebie. Brunet z lekkim stęknięciem pod nosem podniósł mężczyznę, prawie dwa razy większego od siebie i przerzuciwszy go przez ramię, powolnym lecz zdecydowanym krokiem skierował się w stronę szpitala. Gdy chłopak znikną wszystkim z pola widzenia, zaraz odezwał się Inuzuka.
- Eee, to w takim razie…
- Do czego my się możemy przydać? – Dokończył Hyuuga.
Shizune spojrzawszy im prosto w oczy, zaraz popadła w chwilową zadumę, a gdy nie wymyśliła nic konkretnego, inicjatywę przejęła jej koleżanka po fachu.
- Przeszukajcie dokładnie to gruzowisko w poszukiwaniu jeszcze około 3 osób. – Głos zielonookiej wydał się im taki nazbyt władczy i rozkazujący, ale rzuciwszy sobie jedynie porozumiewawcze spojrzenia, Kiba i Neji zaraz uśmiechnęli się nieco rozbawieni tym co usłyszeli. Stanąwszy na baczność, jakby składali raport przed obliczem Hokage…
- Hai! – Zasalutowali i rozpoczęli misję pod tytułem: „Znajdź i uratuj życie.”
Różowo włosa, czując coś w rodzaju wielkiego respektu, jakim mogliby darzyć ją jej przyjaciele, nie znacznie się uśmiechnęła… lecz widząc zaskoczone spojrzenie czarnookiej zawieszone na jej osobie, momentalnie spłonęła wielkim rumieńcem i na powrót zawiesiła wzrok na piaszczystej drodze.
- Sakura, a kogo szukamy?? – Nagle odezwał się Kiba, brodzący pomiędzy gruzowiskiem. Wołana dziewczyna momentalnie się otrząsnęła i skierowała swoje zielone spojrzenie ku brunetowi.
- Szukamy 7-latki o blodwlosach, Naruto i Ayame, córki właściciela Ichiraku. – Odkrzyknęła. – A raczej, właściciela tego co zostało z Ichiraku. – Dodała Haruno półgłosem, patrząc jednocześnie na słup dymu unoszący się wysoko ponad wioskę.
„Jak to się stało? Ta Miyoko, to takie sympatyczne dziecko, a wyzwoliła się z niej taka niszczycielska energia. I to wszystko niespodziewanie nastąpiło.” – Pomyślała różowo włosa, kierując się powoli w stronę swoich kolegów w tym czasie przeczesujących gruzowisko. Gdy dotarła do granicy zawaliska, sama również poczęła rozglądać się za znajomą Uzumakiego. Dziewczyna, starając się wyczuć… choćby znikome ślady chakry swojego ukochanego, jednocześnie rozglądając się dokoła, nie może uwierzyć, że tak młoda osoba mogła, jak Miyoko, potrafi dokonać takich zniszczeń w koło siebie.
- ZNALAZŁEM!! – Nagle rozbrzmiał donośny głos Inuzuki, przepełniony dumą i entuzjazmem. Momentalnie, ze wszystkich kierunków zbiegli się do niego wszyscy pomagający w przeszukiwaniu gruzowiska.
- Kogo odnalazłeś? – Pierwszy odezwał się Neji.
- Sakura, czy to ta dziewczynka, o której mówiłaś?? – Brunet o psim węchu, odsunął większy kawał stropu restauracji i zebranym oczom ukazał się widok nieprzytomnej Inaby leżącej plackiem na strzaskanej podłodze.
- Miyoko!! – Momentalnie uklękła przy niej Shizune i odruchowo poczęła sprawdzać, czy dziewczynka odniosła jakieś obrażenia. Czarnooka, po chwili dostrzegła nieznaczne, choć miejscami poważne oparzenia skory nóg i ramion dziewczynki.
- Szybko! Trzeba ją natychmiast przenieść do szpitala! – Krzyknęła, jednocześnie podnosząc wzrok na męską część zebranych.
- No to na co jeszcze czekamy?! – Odezwał się Hyuuga i schyliwszy się, delikatnie wziął Inabę na ręce i pobiegł w stronę szpitala Konoha-Gakure. Asystentka Hokage, również po chwili wstała i nie zważając na przyglądających się jej Kibie i Sakurze, czym prędzej pobiegła w ślad za białookim. Obserwująca wszystko Sakura, gdy czarnowłosa zniknęła za rogiem najbliższego domostwa, ta momentalnie popadła w zadumę nad tym co właśnie zobaczyła.
„Kurczę… ta jej moc, naprawdę jest bardzo niebezpieczna. Choć z drugiej strony, pierwszy raz widziałam niebieski ogień samoczynnie wydobywający się z ludzkiego ciała.” – Dziewczyna z bardzo zamyślonym wyrazem twarzy, powoli poczęła oddalać się od stojącego nieopodal Inuzuki. – „Gdy Miyoko odzyska świadomość, będzie trzeba o tym powiadomić Hokage. A właśnie… jestem ciekawa, czy Naruto wiedział coś o tej dziwnej mocy?” – Sakura spytała samą siebie i w tym momencie dostrzegłam kątem oka Uzumakiego idącego powoli w jej kierunku.
* * *
„Odkąd przed chwilą widziałem się z Rukią, choć nie mam pewności czy to naprawdę była ona, to jakoś cały czas prześladuje mnie jedna myśl… jak zareaguje Sakura na wiadomość, że przeszłości prawie ją zdradziłem z inną?? Nie wiem, naprawdę nie wiem, co mam teraz zrobić.” – Pomyślałem i podniosłem wzrok do góry, aby sprawdzić gdzie jestem i w tym momencie dostrzegłem machająca do mnie Sakurę-chan. Dziewczyna zaraz podbiegła…
- Naruto! Czy wszystko w porządku?!
Spytała, jednocześnie przyglądać mi się z uwagą.
- Tak. Mam tylko kilka siniaków, ale to nic poważnego.
- To dobrze, bo widzisz… martwiłam się o ciebie! – Dziewczyna zarumieniła się nie znacznie.
- Och Sakura-chan, jesteś taka kochana!!
Chwyciłem ją w tali i przyciągnąłem bliżej siebie, by po chwili patrzenia w te jej zabójczo zielone oczy, delikatnie lecz namiętnie ją pocałować. Dziewczyna w mgnieniu oka oddała pocałunek, a gdy się po chwili rozkleiliśmy…
- A tak w ogóle, to gdzie ty się podziewałeś przez ten cały czas?
- Przepraszam, ale eksplozja wyrzuciłam mnie daleko stąd. – Uśmiechnąłem się głupawo, jednocześnie drapiąc się w tył głowy. – Aż na drugi koniec wioski. – Dodałem po chwili namysłu, na co dziewczyna zareagowała wielkim zaskoczeniem.
- Kochany, nie masz za co przepraszać. Przecież to nie twoja wina.
- Niby tak, ale nikogo nie ostrzegłem o tej tajemniczej mocy malej. Przepraszam.
„A więc wiedział.” – Pomyślała Haruno.
- Mój ty lisie! Nic się nie stało, naprawdę! – Zielonooka uśmiechnęła się do mnie promiennie, po czym obydwoje złączyliśmy się w jeszcze jednym, bardzo namiętnym pocałunku.
- Co?! Czy ja dobrze usłyszałem?!?



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki

„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    czyli co Ruki naprawdę żyje, ale w takim razie kto wtedy zginął... wybuch był teraz silniejszy niż poprzednio...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń