Wiem, że notka
miała ukazać się dopiero jutro, ale jak widać… los chciał inaczej. Pozdrawiam i
zapraszam na notkę 110 ^__^.
<<< Odcinek ukazał się 6 marca 2009
roku >>>
Odgłos kapiącej wody powoli
rozprzestrzenia się po korytarzu. Niewielkie kropelki wody, rozbijające się o
taflę wody, jaka wypełnia podłogę korytarza, wydają bardzo stłumione odgłosy.
Na ścianie wiszą niewielkie lampy jarzeniowe, które nieco brzęcząc,
jednocześnie migają i sprawiają, że przed moimi oczami pojawiają się czarne
plamki. Wolno wiszące kable, poprzyczepiane do ścian za pomocą niewielkich
haków. Zardzewiałe rury podwieszone pod sufitem, z których co jakiś czas
przecieka woda… to właśnie widok i odgłosy, które zobaczyłem czy usłyszałem,
gdy tylko się ocknąłem. Leżąc na podłodze i patrząc zmęczonym wzrokiem w
wilgotny sufit momentalnie począłem zastanawiać się, czemu to się wydarzyło.
Próbując sobie przypomnieć, co takiego Miyoko robiła pod czas rozmowy z Sakurą…
- Nad czym dumasz Naruto??
…nagle usłyszałem znajomy głos.
- Wiesz Kyuubi. Tak się
zastanawiam, skoro Miyoko chciałby żebym został jej mistrzem, tylko nadal nie
wiem czemu… – Westchnąłem. – …to czy nie powinienem wpierw w jakiś sposób
zapanować nad tą jej tajemniczą mocą??
- Hmmm, biorąc pod uwagę fakt, że ona nie jest Jinchuriki, to mógłbyś…
- Nie jest Jinchuriki?!! – Momentalnie
podniosłem się na równe nogi.
- No nie jest!!
Krzyknął demon, gdyż chyba
zdenerwował się, że mu przerwałem.
- Gdyby ona była nosicielem któregokolwiek z moich braci, to już dawno
bym Ci o tym powiedział, ale tak to nie miałem powodu by się wtrącać!!
- A no, chyba że tak.
Ponownie usiadłem w kałuży wody,
gdyż i tak mam już mokre spodnie, po czym podparłem brodę rękoma i na powrót
popadłem w zadumę.
- Tak wiec, wracając do tematu… o pomoc mógłbyś poprosić jednego z
Sanninów.
- No nie wiem. Tsunade-sama
raczej nie zna żadnej pieczęci podobnej do mojej, a Jiraiyi-sama nie ma obecnie
w wiosce.
- Skąd wiesz? Sprawdziłeś już wszystkie potencjalne miejsca jego
pobytu??
- Eeee, jeszcze nie.
- To na co czekasz?! Na oklaski?! Do roboty!!
- Hai!! – Odkrzyknąłem,
zasalutowałem i oddaliwszy się od klatki 9-ogoniastego, zaraz powróciłem do
świata żywych.
* * *
Gdy otworzyłem oczy, momentalnie
okazało się, że nie jestem już w Ichiraku Ramen. Podniósłszy się do pozycji
wyprostowanej, zaraz się rozejrzałem i to co zobaczyłem niebywale mnie
zaskoczyło. Mianowicie jestem w jakimś pomieszczeniu. Po mojej lewej widzę drewniany
regał, kanapę z zielona tapicerką i sporej wielkości telewizor. Po prawej
stronie natomiast trochę wolnej przestrzeni, niewielki dywan na podłodze i
zamknięte drzwi. Gdy spojrzałem przed siebie, dostrzegłem wyrwę w ścianie, a na
podłodze skruszone cegły.
„Cholera!
Eksplozja chyba wyrzuciła mnie gdzieś daleko i teraz zrujnowałem komuś
mieszkanie.” – Pomyślałem lekko
zdenerwowany tym co się stało i zaraz ruszyłem się z miejsca. Przemieściwszy
się z tego zburzonego pomieszczenia do innego, po chwili znalazłem się w
kuchni, gdzie przy stole zastałem siedzących mieszkańców tego domu. Po ich
twarzach wywnioskowałem, że są niezwykle zdziwieni moim nagłym pojawieniem się,
wiec zaraz zastygłem w bez ruchu począłem czekać na to co się zaraz wydarzy.
Patrząc prosto w błękitne oczy młodej dziewczyny siedzącej przy stole dokładnie
naprzeciwko mnie, zaraz począłem zastanawiać się… czy ja gdzieś już jej nie
widziałem.
„Kurczę.
Te oczy, ten uśmiech, ten wyraz twarzy… ona jest taka podobna do Rukii
Nakamury, lecz ma nie ten kolor włosów. Poza tym, Rukia została zamordowana, a
jej śmierć pomszczona!” – Pomyślałem,
przypomniawszy sobie tamten wieczór, i zaraz zacisnąłem pieść.
- N-Naruto?! – Nagle odezwała się
obserwowana przeze mnie dziewczyna. Momentalnie coś we mnie drgnęło. Gdy
usłyszałem jej głos, w mgnieniu oka do mnie dotarło, że to jednak musi być ona.
„Ale
jak to możliwe?? Wyraźnie widziałem zwęglone jej ciało! Więc skąd ona tutaj się
wzięła?!!” – Krzyknąłem w myślach i zaraz,
bez słowa wyjaśnienia, wycofałem się do tyłu, po czym zniknąwszy za drzwiami,
postanowiłem się nie odwracać i wyjść przez otwór w ścianie.
„Nie!
Musiałem się przesłyszeć! Przecież ona nie żyje!!” – Bijąc się z myślami w głowie, zaraz wskoczyłem
na dach pobliskiego budynku i już chciałem ruszyć w kierunku Ichiraku Ramen,
gdy ponownie usłyszałem głos tej dziewczyny.
- Naruto! Zaczekaj!
Nie znajoma dziewczyna wybiegła
za mną z domu i dzięki temu, że szybko wskoczyłem na dach innego budynku, ona
już mnie nie zauważyła. Obserwując ją z ukrycia, jak gorączkowo rozgląda się w
poszukiwaniu mnie, na chwile przysiadłem na krawędzi dachu i jeszcze raz się
jej przyjrzałem.
„Te
ruchy, ta mimika twarzy… wszystko takie podobne, prawie identyczne, ale
wyraźnie widziałem jej zwłoki!? Więc o co chodzi??” – Od tego główkowania aż mnie głowa rozbolała.
„Zaraz...
a może to kto inny został tam zamordowany?? Może to nie ciało Rukii tam
widziałem?? Taka możliwość też istnieje.”
– Do głowy przyszedł mi inny pomysł wytłumaczenia tego, co właśnie obserwuję. Rozmyślając
jeszcze przez chwilę o tamtym wieczorze, po chwili wstałem do pozycji
wyprostowanej i w tym momencie zostałem dostrzeżony prze rozglądającą się
dziewczynę.
- Naruto!! Czemu przede mną
uciekasz?! – Krzyknęła i zaraz zaczęła wchodzić po ścianie budynku.
„Co?!
A wiec ona też jest ninja.” –
Pomyślałem widząc jak dziewczyna bez trudu wdrapuje się po pionowej ścianie.
- To ja, Rukia… Rukia Nakamura!!
Nie poznajesz mnie?!?
Jak tylko weszła na dach, zaraz
ponownie się odezwała. Nic jej nie odpowiedziałem, tylko jedynie zrobiłem krok
do tyłu i spojrzałem jej w oczy.
- Dlaczego tak sie zachowujesz?
- Bo cie nie znam. Może i jesteś
podobna do Rukii którą znałem, nawet bardzo podobna… ale ona umarła. – Odparłem
z kamiennym wyrazem twarzy. Dziewczynie momentalnie spłynęło kilka łez po
policzku.
- Jak możesz tak mówić? Przecież
stoję tu. – Niebieskooka teraz już nie kryjąc się, na całego wylewa łzy.
- Przepraszam, ale sam widziałem
jej zwęglone zwłoki, więc ty nie możesz nią być.
Patrząc jej prosto w oczy, z
wciąż kamiennym wyrazem twarzy, jednocześnie coś mnie podkusiło, aby dziewczynę
sprawdzić… bo jeśli ona mówi prawdę, to tamtej nocy pomściłem śmierć jakieś
innej dziewczyny. Martwa cisza, jaka momentalnie między nami zapadła, zaraz
jednak została przerwana.
- Skoro tak stawiasz sprawę, to
może spróbujmy innego sposobu.
Dziewczyna uśmiechnęła się do
mnie tajemniczo, po czym błyskawicznie do mnie podeszła i nim zdołałem
cokolwiek uczynić, ona w oka mgnieniu pocałowała mnie prosto w usta.
Momentalnie zastygłem w jednej pozycji, a po plecach przebiegł mi dziwnie
znajomy dreszczyk emocji. Gdy się ode mnie odkleiła i na powrót stanęła na
przeciw mnie, ja nadal ani drgnąłem.
- I jak? – Spytała, chyba
zadowolona z tego co zrobiła.
Ponownie nic jej nie
odpowiedziałem.
„Muszę
przyznać, że pod względem całowania, to daleko jej do standardów jakie oferuje
mi Sakura-chan… wiec chyba będę musiał ja jakoś spławić.” – Pomyślałem i zaraz otworzyłem usta, by w końcu
udzielić odpowiedzi.
- Gdyby moja dziewczyna teraz nas
widziała, to zapewne nie dożyłbym jutra… tak wiec, pozwól że to co przed chwilą
zrobiłaś, pozostawię bez odpowiedzi.
* * *
Shizune i Sakura, dzięki
wspólnemu wysiłkowi, w szybkim tempie uleczyły znaczną część poparzonego ciała,
nieprzytomnego właściciela Ichiraku Ramen, lecz nie na tyle, aby pozostawić go
już bez opieki. Czarnowłosa podniósłszy po chwili głowę do góry, poczęła szukać
wzrokiem kogoś do pomocy. Wypatrzywszy po chwili Kibę Inuzuka i Neji’ego Hyuuga,
dziewczyna zaraz do nich krzyknęła…
- Kiba! Neji! Możecie tu
podejść?!
Zawołani chunini momentalnie
zareagowali i po przebiegnięciu połowy długości ulicy, po chwili znaleźli się
koło kunoichi. Gdy czarnowłosa ponownie chciała się już odezwać, nagle za
plecami wezwanych chłopaków pojawił się jeszcze trzeci shinobi.
- Ja go wezmę!
Powiedział młody Akimichi
wyraźnie zaniepokojony stanem jego ulubionego kucharza. Asystetka Hokage,
spojrzawszy mu w oczy, momentalnie dostrzegła w nich powagę i zrozumiała, że
nie ma co się wykłócać, kto zaniesie Staruszka do szpitala.
- Dobrze, ale czy poradzisz
sobie?
- Spokojnie, już nie takich
nosiłem na plecach.
Największy łakomczuch w wiosce
odparł z lekkim entuzjazmem w głosie, ale i jednocześnie z wielką pewnością
siebie. Brunet z lekkim stęknięciem pod nosem podniósł mężczyznę, prawie dwa
razy większego od siebie i przerzuciwszy go przez ramię, powolnym lecz
zdecydowanym krokiem skierował się w stronę szpitala. Gdy chłopak znikną wszystkim
z pola widzenia, zaraz odezwał się Inuzuka.
- Eee, to w takim razie…
- Do czego my się możemy przydać?
– Dokończył Hyuuga.
Shizune spojrzawszy im prosto w
oczy, zaraz popadła w chwilową zadumę, a gdy nie wymyśliła nic konkretnego,
inicjatywę przejęła jej koleżanka po fachu.
- Przeszukajcie dokładnie to
gruzowisko w poszukiwaniu jeszcze około 3 osób. – Głos zielonookiej wydał się
im taki nazbyt władczy i rozkazujący, ale rzuciwszy sobie jedynie
porozumiewawcze spojrzenia, Kiba i Neji zaraz uśmiechnęli się nieco rozbawieni
tym co usłyszeli. Stanąwszy na baczność, jakby składali raport przed obliczem
Hokage…
- Hai! – Zasalutowali i
rozpoczęli misję pod tytułem: „Znajdź i uratuj życie.”
Różowo włosa, czując coś w
rodzaju wielkiego respektu, jakim mogliby darzyć ją jej przyjaciele, nie
znacznie się uśmiechnęła… lecz widząc zaskoczone spojrzenie czarnookiej
zawieszone na jej osobie, momentalnie spłonęła wielkim rumieńcem i na powrót
zawiesiła wzrok na piaszczystej drodze.
- Sakura, a kogo szukamy?? – Nagle
odezwał się Kiba, brodzący pomiędzy gruzowiskiem. Wołana dziewczyna momentalnie
się otrząsnęła i skierowała swoje zielone spojrzenie ku brunetowi.
- Szukamy 7-latki o blodwlosach,
Naruto i Ayame, córki właściciela Ichiraku. – Odkrzyknęła. – A raczej, właściciela tego co zostało z
Ichiraku. – Dodała Haruno półgłosem, patrząc jednocześnie na słup dymu
unoszący się wysoko ponad wioskę.
„Jak
to się stało? Ta Miyoko, to takie sympatyczne dziecko, a wyzwoliła się z niej
taka niszczycielska energia. I to wszystko niespodziewanie nastąpiło.” – Pomyślała różowo włosa, kierując się powoli w
stronę swoich kolegów w tym czasie przeczesujących gruzowisko. Gdy dotarła do
granicy zawaliska, sama również poczęła rozglądać się za znajomą Uzumakiego. Dziewczyna,
starając się wyczuć… choćby znikome ślady chakry swojego ukochanego,
jednocześnie rozglądając się dokoła, nie może uwierzyć, że tak młoda osoba
mogła, jak Miyoko, potrafi dokonać takich zniszczeń w koło siebie.
- ZNALAZŁEM!! – Nagle rozbrzmiał
donośny głos Inuzuki, przepełniony dumą i entuzjazmem. Momentalnie, ze
wszystkich kierunków zbiegli się do niego wszyscy pomagający w przeszukiwaniu
gruzowiska.
- Kogo odnalazłeś? – Pierwszy
odezwał się Neji.
- Sakura, czy to ta dziewczynka,
o której mówiłaś?? – Brunet o psim węchu, odsunął większy kawał stropu
restauracji i zebranym oczom ukazał się widok nieprzytomnej Inaby leżącej
plackiem na strzaskanej podłodze.
- Miyoko!! – Momentalnie uklękła
przy niej Shizune i odruchowo poczęła sprawdzać, czy dziewczynka odniosła
jakieś obrażenia. Czarnooka, po chwili dostrzegła nieznaczne, choć miejscami
poważne oparzenia skory nóg i ramion dziewczynki.
- Szybko! Trzeba ją natychmiast
przenieść do szpitala! – Krzyknęła, jednocześnie podnosząc wzrok na męską część
zebranych.
- No to na co jeszcze czekamy?! –
Odezwał się Hyuuga i schyliwszy się, delikatnie wziął Inabę na ręce i pobiegł w
stronę szpitala Konoha-Gakure. Asystentka Hokage, również po chwili wstała i
nie zważając na przyglądających się jej Kibie i Sakurze, czym prędzej pobiegła
w ślad za białookim. Obserwująca wszystko Sakura, gdy czarnowłosa zniknęła za
rogiem najbliższego domostwa, ta momentalnie popadła w zadumę nad tym co
właśnie zobaczyła.
„Kurczę…
ta jej moc, naprawdę jest bardzo niebezpieczna. Choć z drugiej strony, pierwszy
raz widziałam niebieski ogień samoczynnie wydobywający się z ludzkiego ciała.” – Dziewczyna z bardzo zamyślonym wyrazem twarzy,
powoli poczęła oddalać się od stojącego nieopodal Inuzuki. – „Gdy Miyoko odzyska świadomość, będzie trzeba
o tym powiadomić Hokage. A właśnie… jestem ciekawa, czy Naruto wiedział coś o
tej dziwnej mocy?” – Sakura spytała samą siebie i w tym momencie
dostrzegłam kątem oka Uzumakiego idącego powoli w jej kierunku.
* * *
„Odkąd
przed chwilą widziałem się z Rukią, choć nie mam pewności czy to naprawdę była
ona, to jakoś cały czas prześladuje mnie jedna myśl… jak zareaguje Sakura na
wiadomość, że przeszłości prawie ją zdradziłem z inną?? Nie wiem, naprawdę nie
wiem, co mam teraz zrobić.” – Pomyślałem i
podniosłem wzrok do góry, aby sprawdzić gdzie jestem i w tym momencie
dostrzegłem machająca do mnie Sakurę-chan. Dziewczyna zaraz podbiegła…
- Naruto! Czy wszystko w
porządku?!
Spytała, jednocześnie przyglądać
mi się z uwagą.
- Tak. Mam tylko kilka siniaków,
ale to nic poważnego.
- To dobrze, bo widzisz… martwiłam
się o ciebie! – Dziewczyna zarumieniła się nie znacznie.
- Och Sakura-chan, jesteś taka
kochana!!
Chwyciłem ją w tali i
przyciągnąłem bliżej siebie, by po chwili patrzenia w te jej zabójczo zielone
oczy, delikatnie lecz namiętnie ją pocałować. Dziewczyna w mgnieniu oka oddała
pocałunek, a gdy się po chwili rozkleiliśmy…
- A tak w ogóle, to gdzie ty się
podziewałeś przez ten cały czas?
- Przepraszam, ale eksplozja
wyrzuciłam mnie daleko stąd. – Uśmiechnąłem się głupawo, jednocześnie drapiąc
się w tył głowy. – Aż na drugi koniec wioski. – Dodałem po chwili namysłu, na
co dziewczyna zareagowała wielkim zaskoczeniem.
- Kochany, nie masz za co
przepraszać. Przecież to nie twoja wina.
- Niby tak, ale nikogo nie
ostrzegłem o tej tajemniczej mocy malej. Przepraszam.
„A
więc wiedział.” – Pomyślała Haruno.
- Mój ty lisie! Nic się nie
stało, naprawdę! – Zielonooka uśmiechnęła się do mnie promiennie, po czym
obydwoje złączyliśmy się w jeszcze jednym, bardzo namiętnym pocałunku.
- Co?! Czy ja dobrze usłyszałem?!?
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi
Kishimoto
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńczyli co Ruki naprawdę żyje, ale w takim razie kto wtedy zginął... wybuch był teraz silniejszy niż poprzednio...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia