<<<
Odcinek ukazał się 21 sierpnia 2010 roku >>>
Powoli dochodziło południe. Na spalonej
słonecznym żarem ścieżce, wejściu do Ukrytej Wioski Liścia, stała trójka
czternastoletnich geninów. Mieli przy sobie wypchane plecaki, zapakowane na
kilkudniowy pobyt po za granicami rodzinnej miejscowości. Po co? Tego nie
wiedzieli, choć się nad tym zastanawiali. Jakież było ich zdziwienie, kiedy
dzień wcześniej zostali powiadomieni o możliwości wysłania ich na misję z nowym
sensei. Teraz, Moegi oparta o obramowanie gigantycznych wrót, cierpliwie i w
milczeniu czekała na pojawienie się nowego jounina w życiu jej drużyny. W głębi
ducha modliła się, by był nim Naruto-oniisan lub Sakura-oneesan, ale dobrze
wiedziała, że oboje nie mieli jeszcze statusu sensei. Sakura-oneesan nawet nie
była jeszcze jouninem, co całkowicie ją wykluczało z grona podejrzanych.
Stojący obok Udon podzielał myśli i uczucia swojej koleżanki, lecz jemu było
wszystko jedno, kim będzie ich nowy przywódca. Dla niego ważne tylko było, by
potrafił odpowiednio wywiązać się ze swojego stanowiska w teamie, które
dotychczas zajmował wnuczek Sandaime Hokage. Młody Sarutobi jako jedyny z całej
trójki, przez cały czas od momentu przyjścia pod bramę, niespokojnie kręcił się
w te i z powrotem. Rzucając poważnym spojrzeniem co jakiś czas na rozwidlenie
ulic wioski, jednocześnie mamrotał pod nosem bliżej niezrozumiałe frazesy i
epitety. Dlaczego? Ponieważ Konohamaru nie podobał się pomysł z przydzieleniem
jego drużynie nowego sensei. Dotychczas sami bardzo dobrze sobie radzili.
Oczywiście cieszyłby się, gdyby tym nowym sensei był jego idol, Naruto Uzumaki,
ale…
- Co my tu właściwie robimy?
Milczenie przerwał wiecznie zakatarzony
brunet. Kiedy kunoichi podniosła na niego wzrok i chciała udzielić
wyczerpującej odpowiedzi, w odległości kilkunastu metrów od nich, w chmurze
białego dymu niespodziewanie zmaterializował się jakiś shinobi. Blond czupryna
swobodnie falująca na delikatnych podmuchach południowego wiatru od razu
powiedziała Moegi, kim on był:
- Naruto-sensei??
- Zgadza się, Moegi. Teraz jestem już
pełnoprawnym Sensei, a od dziś zostaję również liderem waszej drużyny i mam
nadzieję, że w ciągu kilku najbliższych miesięcy będzie się nam dobrze współpracowało.
– Naruto uśmiechnął się szeroko, ukazując zaskoczonym geninom rządek białych
ząbków. – To jak, gotowi do drogi?
- Ossu!! – Krzyknęła cała trójka z
widocznym entuzjazmem.
*
* *
Nad krajem Ognia powolnymi krokami zapadał
zmierzch. Wszechobecna przyroda i zwierzęta szykowały się do snu. Pomarańczowe
promienie zachodzącego słońca oświetlały swym końcowym blaskiem twarze czwórki
shinobi Ukrytego Liścia. Naruto wraz z trójką geninów już od przeszło sześciu
godzin byli w podróży. Przez całą drogę nikt się słowem nie odezwał.
Blondyn zastanawiał się nad swoim
treningiem, który teoretycznie zakończył pełnym sukcesem, lecz z drugiej strony
nie był co do tego przekonany. Choć Upiorni pomogli mu w ukończeniu techniki
Czwartego, to wykonywanie trzydziestu dwóch pieczęci za każdym razem, gdy
będzie chciało się jej użyć, z czasem może stać się bardzo uciążliwe. Naruto
wiedział, że póki co, innego rozwiązania nie widział, ale miał nadzieję, że w
końcu ponownie zabierze się za trening manipulacji kształtem i wtedy być może
uda mu się nauczyć wykonywać wszystko tylko przy użyciu jednej ręki.
- Do tego czasu będę musiał ciężko
pracować. – Mruknął pod nosem, tak że podążający za nim genini go nie
usłyszeli. – Tym czasem… Kyuu, jesteś ze
mną?
- Cały
czas, młody. O co chodzi?
- Pamiętasz
technikę, którą przypadkiem wykonałem pod czas walki z tamtym Upiornym? Tą, jak
połączyłem Rasengana stworzonego z mojej chakry z tym wytworzonym z twojej?
– Spytał spokojnym tonem, byle tylko znowu się o coś z demonem nie pokłócić.
Lis milczał. Wyglądało to tak, jakby starał się przypomnieć sobie jak najwięcej
szczegółów z tamtego wieczora, by móc swemu nosicielowi udzielić jak
najbardziej prostą odpowiedź. Kiedy jednak jego milczenie zaczęło się
przedłużać, chłopak poważnie się tym zaniepokoił:
- Kyuu?
Stało się coś?
- Nie.
Przepraszam, zamyśliłem się. Ekhm, tak… pamiętam tamtą technikę i z twojego
pytania wnioskuję, że pewnie chciałbyś spróbować ponownie ją wytworzyć. Mam
rację?
- Zgadza
się. Czy pamiętasz w jakich okolicznościach ją wykonałem? – Chłopak odparł
pytaniem.
- Ooo,
tak… – Demon zaśmiał się drapieżnie. – Byłeś wściekły, że ten samuraj Cię zignorował. Myślę, że tylko
dlatego udało ci się wtedy połączyć obydwa Rasengany.
- Sugerujesz,
że będąc opanowanym i spokojnym nie potrafiłbym tego powtórzyć!? – Naruto
odkrzyknął w myślach jednocześnie udając obrażonego słowami demonicznego lisa.
- Tego
nie powiedziałem, ale wydaje mi się, że twoja złość miała znaczny wpływ na to,
co się wydarzyło. Wniosek z tego taki, że póki nie spróbujesz ponownie połączyć
obydwu kul chakry, tym razem będąc opanowanym i spokojnym, to się nie dowiemy,
czy stworzenie zupełnie nowej techniki było tylko wynikiem twojego rozchwiania
emocjonalnego.
- Rozumiem.
Naruto zakończył rozmowę z Kyuubim, po czym
wrócił umysłem do otaczającej go rzeczywistości. Oprzytomniawszy, spojrzał ku
niebu, a widząc na nim gwiazdy, szybko obejrzał się za siebie. Zmęczenie
wymalowane na twarzach wciąż dzielnie podążających za nim geninów, powiedziało
mu, że czas najwyższy na postój. Zatrzymując się na najbliższej gałęzi, nieco
zaskoczył tym czternastolatków, którzy momentalnie stanęli koło niego:
- Co się stało, sensei? – Spytał Moegi.
- Właśnie. Czemu stanęliśmy? – W słowach
Konohamaru dało się wyczuć nutę pretensji.
Uzumaki w odpowiedzi puścił im krótkie
spojrzenie, po czym serdecznie się uśmiechnął i bez słowa zeskoczył na ziemię.
Gdy się zatrzymał i począł rozkładać namiot, zdziwieni genini szybko zrozumieli,
o co chodzi. Przyłączywszy się do jounina, po kilkunastu minutach tym czasowe
obozowisko było gotowe. Naruto następnie, jedynie przy pomocy dłoni,
gestykulując, kazał chłopakom przynieść drewna na opal. Gdy Ci zniknęli z pola
widzenia, Moegi weszła do swojego namiotu, rzucając przez ramię, że jest już
zmęczona i musi odpocząć. Pięć minut później wrócili młody Sarutobi i Udon. Kiedy
rzucili zebrane drewno na jedną kupkę, powiedzieli, że również są już zmęczeni
i zaraz zniknęli we wnętrzu swojego namiotu. Gdy Naruto został sam, nagle
uświadomił sobie, że nie wie jak rozpalić ognisko. Dawniej nosił przy sobie
zapałki i/lub krzesiwo, lecz w tej chwili żadnego z tych dwóch przedmiotów nie
posiadał, a pocieranie o siebie dwóch mokrych kawałków drewna raczej nie
wchodziło w rachubę. Usiadłszy po turecku przed niewielkim stosem drewna, ułożonym
w stożkowa bryłę o okrągłej podstawie, popadł w zadumę:
- Kyuubi,
czy twoja chakra może tylko wszystko niszczyć, parzyć i… leczyć? – Spytał
pojawiając się bez zapowiedzi przez zielonkawo-złotymi kratami więzienia
Kyuubigo. – Można wykorzystywać ją tylko
do ninjutsu czy też nie?
- Wiesz,
że to bardzo dobre pytania? Nigdy nie zastanawiałem się nad czymś podobnym.
– Lisi demon wyszczerzył się nikle, po czym kontynuował: – Tak w ogóle, czemu pytasz?
- Pomyślałem,
że skoro posiadasz… posiadamy jej nieograniczone zasoby, to można by zacząć
wykorzystywać ją do różnych celów, a nie tylko do walki. Na przykład, do
rozpalenia ogniska lub podgrzania wody w kubku. Co ty na to?
- Hmm.
Sądzę, że to wykonalne. – Demon odparł po chwili głębokiego
przeanalizowania słów Uzumakiego. – Tak
naprawdę, aby dowiedzieć się, czego można dokonać przy pomocy mojej chakry,
trzeba jej częściej używać. Na chwile obecną jak na razie wiemy, że można nią
walczyć i leczyć. A co jeszcze? Nie mam bladego pojęcia. Serio, Naruto.
- So
ka. Arigatou gozaimasu, tomodachi.
Naruto zerwał połączenie mentalne z demonem
powracając umysłem do otaczającej go rzeczywistości, po czym spojrzał na stosik
drewna przed nim się znajdujący. Następnie wyciągnął przed siebie jedną rękę
utrzymując wewnętrzną stronę dłoni skierowaną do zewnątrz z wyprostowanymi,
rozcapierzonymi palcami. Po chwili, z niewidocznych gołym okiem punktu tenketsu
rozmieszczonych na dłoni poczęła uwalania się kontrolowana przez Naruto dawka
krwisto czerwonej chakry. Kiedy pierwiastki demonicznej potęgi zetknęły się z
lekko mokrawym od nocnej rosy drewnem, momentalnie cały stosik buchnął żywym
płomieniem. Chłopak zadowolony z natychmiastowego rezultatu swojego
eksperymentu, odczuwając na twarzy ciepło radośnie tańczącego ognia, ponownie
przymknął powieki, wyciszył zmysły i począł wsłuchiwać się w otaczającą go
ciemność. W ten sposób miał nadzieję na wychwycenie wszelkich oznak zagrożenia
jakie mogłoby pojawić się w okolicy. Po godzinie bezczynnego siedzenie, nic nie
wyczuwając, Naruto rozluźnił się i na powrót otworzył oczy. Patrząc na ogień zaczął
zastanawiać się, dlaczego Sakura mu tak szybko wybaczyła. Czy to było
spowodowane jego prawdomównością i nie ukrywaniem przed nią prawdy? A może
kolejne dwa tygodnie rozłąki sprawiły, że na tyle zatęskniła, iż puściła
wszystko w niepamięć? Odpowiedzi na obydwa postawione sobie pytanie były bardzo
prawdopodobne, choć blondyn tego nie wiedział, a jeszcze miej rozumiał. Tak
naprawdę, niczego z jej zachowania nie rozumiał.
Starając się rozwikłać zagadkę, blondyn na
dosłownie sekundę opuścił gardę, co zaowocowało nie wyczuciem intruza, jaki
zdradził swoją pozycję szeleszcząc liśćmi krzaka, za którym się krył. Blondyn w
mgnieniu oka poderwał się z ziemi i chwycił za miecz, gotując się do walki.
Zrobiwszy krok w stronę podejrzanie poruszającej się rośliny, kiedy kissaki klingi odchylił jedną z gałęzi
na bok, w tej chwili wyskoczył zza niej jakiś cień, przewracając i przygniatając
go swoim ciężarem. Naruto wciąż trzymając katanę w ręku podniósł ją do góry by
zadać cios, lecz w ostatniej chwili dostrzegł parę soczyście zielonych oczu
wpatrujących się w niego z lubością i odrobiną poirytowania. Różowe, aksamitne
w dotyku włosy napastniczki wdzierały mu się do nosa i oczu.
- Sakura-chan?? – Zdziwił się, gdyż jak
pamiętał, zostawił kunoichi śpiącą w swoim pokoju. – Co ty tu robisz??
- Dlaczego mnie nie powiedziałeś, że
wyruszasz na kolejną misję? – Dziewczyna odparła pytaniem na pytanie pozornie
spokojnym tonem głosu. Następnie wyprostowała się i okrakiem siedząc na
ukochanym, wydęła policzki w geście niezadowolenia. – No? Słucham?
Chłopakowi mowę odjęło. Cała ta sytuacja
tak go zaskoczyła, że musiał dłużej pomyśleć, nim odpowiedział na dziwnie
brzmiące pytanie.
- A powinienem był Ci powiedzieć? – Odezwał
się w końcu.
- Jeszcze się pytasz!? – Kunoichi nagle
podniosła głos, po czym wstała i odeszła kawałek za ognisko w stronę leśnych
ciemności. – Nawet nie wiesz, jak ja się wystraszyłam, gdy się obudziłam, a
ciebie przy mnie nie było. Przestraszyła mnie myśl, że ZNOWU nie będziemy się
widzieli, nie wiem, jak długo. Ja tak nie mogę żyć, Naruto. – Dziewczyna
odwróciła się i spojrzała na niego. – Po wizycie twojego klona w szpitalu
tamtej nocy, postanowiłam dać Ci drugą szansę bez jakiegoś mszczenia się na
tobie, ale obiecałam sobie również, że od tamtej pory będę wszędzie z Tobą
chodziła. – Kunoichi zbliżyła się, a gdy ich twarze dzieliło zaledwie kilka
centymetrów, zawiesiła ramiona na jego szyi. – Chcesz czy nie, od teraz, mój
drogi, wszelkie misje będziemy wykonywać we dwójkę.
Dziewczyna złożyła namiętnego całusa na
jego lekko rozwartych wargach.
- No dobrze, ale czy Hokage-sama o tym wie?
- Oczywiście, że tak! Gdybym nic jej nie
powiedziała, to wiesz jaką by mi potem awanturę zrobiła? Nawet nie chce sobie
tego wyobrażać.
- Domyślam się. – Blondyn uśmiechnął się nieznacznie,
schował katanę na swoje miejsce, po
czym oddał pocałunek. – A teraz, Sakura-chan, czy wiesz, że mamy tu trójkę
geninów, których Sensei’em zostałem?
- Wiem. Jestem z ciebie taka dumna.
Haruno wtuliła głowę w umięśniony tors Jounina
i przymknęła oczy. Zmęczona całodniową gonitwą za ukochanym, chwilę potem przysnęła
opierając się już całym swym ciężarem o blondyna. Chłopak momentalnie podniósł
ją na ręce, po czym zaniósł do swojego namiotu, gdzie ułożył na wcześniej
przygotowanym posłaniu. Jeszcze głęboki całus na dobranoc i wrócił do dalszego
pilnowania obozowiska.
Wychodząc na zewnątrz, przy palenisku
dostrzegł dwóch Upiornych Samurajów, których zostawił w domu do pilnowania
różowowłosej. W świetle buchających ku niebu płoniemy, żołnierze wyglądali
naprawdę przerażająco. Wyrazy ich masek i postrzępione flagi wystające nad
głowami, mówiły same za siebie dodając im więcej grozy.
Naruto spoważniał i się do nich zbliżył.
*
* *
Dnia następnego, kiedy Sakura tylko
otworzyła oczy i nie zobaczyła Naruto przy swoim boku, zerwała się szybko
wychodząc z namiotu. Blondyn siedziała z zamkniętymi oczami przy dymiącym
palenisku. Zmarszczone brwi świadczyły, że nad czymś gorliwie rozmyślał.
Dziewczyna uśmiechnęła się serdecznie, po czym zrobiła krok z zamiarem
podejścia do niego, lecz wtem zatrzymana została przez Upiornego, który wyrósł
znikąd:
- Naruto-sama rozkazał, by mu nie
przeszkadzano.
Kiedy żołnierz się odezwał, zielonookiej
lodowaty dreszcz przeszedł po plecach. Ton głosu wojownika był tak zimny, że aż
zmroziło jej krew w żyłach. Przestraszona nie na żarty, momentalnie się cofnęła.
W tej też chwili z pozostałych trzech namiotów, równocześnie wyszli Konohamaru,
Udon i Moegi. Nieco zdziwieni widokiem różowowłosej, jako pierwsza z zaskoczenia
wyszła pomarańczowowłosa czternastolatka:
- Sakura-oneechan?? Co ty tu robisz??
- To długa historia, Moegi. – Haruno
odwzajemniła uśmiech.
- Co robi sensei? – Spytał Udon widząc
drugiego Upiornego stojącego tuż koło blondyna. Tylko wnuczek Trzeciego nic
jeszcze tego ranka nie powiedział. Dobitnie zaskoczony widokiem Samurajów i
różowowłosej medyczki, zatracił poczucie rzeczywistości. Chłopak ocknął się
dopiero, gdy padła odpowiedź na postawione pytanie.
- Nie mam bladego pojęcia, ale to musi być coś
ważnego, skoro zabronił sobie przeszkadzać. Wiecie, wydaje mnie się, że Naruto
rozmawia z NIM… – Sakura sugestywnie zawiesiła głos dodatkowo podkreślając
ostatnie wypowiadane słowo. Genini od razu załapali o co chodzi i o nic więcej
już nie pytali. Czekając cierpliwie, kilka minut później, Uzumaki otworzył oczy
i wstał na równe nogi. Chłopak kilkoma gwałtownymi ruchami ciała na boki
rozprostował zdrętwiałe ramiona, nogi i kręgosłup, po czym odwrócił twarz.
- Wypoczęci? – Spytał.
Genini bez błędnie odczytawszy do kogo
Naruto przemówił, pokiwali zgodnie głowami. Kiedy jounin spojrzał zielonookiej
w oczy, zaraz odwzajemnił jej uśmiech i gestem ręki kazał Upiornym ją
przepuścić. Gdy to nastąpiło, dziewczyna szybko do niego podeszła.
- Siedziałeś całą noc przy ognisku?
- Tak. Przez cały czas czuwałem. – Chłopak
uśmiechnął się tajemniczo, po czym zgrabnym ruchem dłoni przyciągnął ją do
siebie i na dzień dobry namiętnie pocałował prosto w usta. Donośne westchnięcie
padające od strony obserwujących parę geninów, sprawiło, że błyskawicznie
oprzytomnieli i zaraz się od siebie odkleili.
- Skoro przez całą noc czuwałeś nad naszym
bezpieczeństwem… – Sakura odezwała się głosem pełnym troski, jednocześnie przeczesując
jego nieco potargane włosy rozcapierzonymi palcami lewej dłoni. – To, kiedy
spałeś? Do Suna-Gakure jeszcze daleka przed nami droga, a ty…
- Oj, Sakura-chan. Chyba mnie nie
doceniasz. – Blondyn uśmiechnął się puszczając jej oczko. – Mam swoje sposoby
na regenerację zużytych sił.
- Chyba nawet wiem jakie. – Dziewczyna
odparła z figlarnym uśmieszkiem, pocałowała jounina w policzek i wróciła do
namiotu. Naruto powiódł za nią nieco rozmarzonym wzrokiem, po czym przeniósł
spojrzenie na trójkę geninów. Bez słowa kazał im złożyć swoje namioty, a sam
zajął się zacieraniem śladów po ognisku. Jak tylko skończył i rozprostował
plecy, otaczający go krajobraz niespodziewanie zmienił barwy. Chłopak
przekręcił głowę w bok, by zobaczyć co się dzieje z jego dziewczyną i drużyną,
lecz tylko tyle mógł zrobić. Jego ciało wisiało kilka metrów nad ziemią, drutem
kolczastym przywiązane do wielkiego krzyża. Ręce miał rozpostarte, również
drutem kolczastym przywiązane do ramion krzyża. Chłopak nie mógł się ruszyć.
- Kuso!
Co się dzieje!? Co to takiego!? – Krzyknął w myślach.
- Spokojnie.
Zostałeś złapany w Genjutsu. – Odparł demon.
- CO!?!?
Ale, jak!?!?
- Widocznie
w pobliżu musi znajdować się ktoś używający tego typu ataków. Hmm… Sądzę, że to
może być jeden z Uchiha. – Kyuubi widząc zamyślony wyraz twarzy
stojącego przed jego klatką blondyna, wyszczerzył kły drapieżnie, po czym
kontynuował: – Nad czym się zastanawiasz?
- Po
pierwsze: Nad wyjściem z opresji. Jakieś konkluzje? Po drugie: Czy Itachi nie
miał przypadkiem wysyłać mi raportów zamkniętych w specjalnych zwojach? – Wyjaśnił.
- Hmm,
odpowiadając na twoje drugie pytanie, sądzę, że to nie Itachi złapał Cię w to
proste Genjutsu. To raczej jego młodszy braciszek… jak mu tam było?
- Sasuke!
– Naruto spojrzał prosto w czerwone ślepia demona. – Dobra. A jak brzmi odpowiedź na moje pierwsze pytanie?
- Żeby
skutecznie uwolnić się z jakiegokolwiek Genjutsu, ktoś musi zakłócić przepływ
twojej chakry własną. W naszym przypadku wystarczy, że wyzwolisz moją chakrę,
tworząc z niej demoniczną powłokę o czterech ogonach. Dla twojej wiadomości,
Naruto, Genjutsu nie zadziała na Jinchuuriki, który kontroluje lub jest w
porozumieniu ze swoim demonem. – Kyuubi błysnął w ciemności więzienia
wyszczerzonymi kłami.
*
* *
Sakura ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy
patrzyła na Uzumakiego. Chłopak stał sztywno na baczność z rozpostartymi
ramionami i patrzył się prosto przed siebie. Wahając się, czy do niego podejść,
po namyśle spojrzała na Upiornego stojącego opodal niej. Wojownik z
wyciągniętym mieczem w pozycji bojowej stał zwrócony w stronę, w którą patrzył
blondyn. Kiedy dziewczyna też tam spojrzała, w pierwszej chwili nic
niepokojącego nie dostrzegła, lecz przeniósłszy wzrok z powrotem na Naruto,
momentalnie pomyślała, że mógł zostać złapany w Genjutsu.
- Naruto-sensei! Co się stało!? – Krzyknął
Konohamaru i chciał podejść, lecz Haruno zatrzymała go stanowczym machnięciem
ręki. Nim kunoichi zdążyła cokolwiek wyjaśnić, cała czwórka usłyszała odgłos
bulgotania. Brzmiało to, jakby się woda w czajniku gotowała. Haruno przeniosła
zmartwione spojrzenie na stojącego w bez ruchu blondyna. Momentalnie zbladła
przerażona. Z napiętego ciała blondyna powoli zaczęły wydobywać się mniejsze i
większe, krwistoczerwone bąbelki chakry, które chwilę potem pokryły go całego.
Na głowie pojawiły się mu spiczaste uszy, a z tyłu wyrosły cztery demoniczne
ogony. Kiedy Naruto opuścił ręce i spojrzał w ich stronę, jego oczy miały barwę
czerwoną, a źrenice były pionowe:
- Nie martwcie się, nic się nie dzieje,
lecz mamy nieproszonego gościa.
Gdy to powiedział, zza drzewa przed nim
wyszedł czarnowłosy chłopak w granatowych spodniach, białej koszuli rozpiętej
na klatce piersiowej i grubym, fioletowym sznurze w pasie przewiązanym. Za
plecami, na wysokości biodra wystawała jego standardowa broń… katana, a na twarzy błąkał się kpiący
uśmieszek:
- Bardzo sprytnie, Młotku.
- Sasuke!? – Sakura krzyknęła zaskoczona, momentalnie
przybierając postawę obroną. Przypomniawszy sobie szybko ostatni raz, kiedy się
z nim widziała, w przypływie złości z całej siły zacisnęła pięści. Aż jej
kostki pobielały, a palce strzeliły. – Czego znowu chcesz, ZDRAJCO!?
- Porozmawiać.
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi
Kishimoto
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńopowiadanie jest super, liczę na więcej... mam nadzieję, że powrócisz tutaj... bo chce poznać co dalej..
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Kaśka