A teraz ogłoszenia parafialne: Bez owijania w bawełnę i trucia, od dziś
ukaże się ok. 2-3 notek, z prawie samymi dialogami, poczynając od poniższego
posta! – Pozdrawiam i zapraszam do czytania ^^
<<< Odcinek ukazał się 23 sierpnia 2008 roku
>>>
>>> Dusza Naruto
<<<
Gdy zamknąłem oczy, cały obraz momentalnie poczerniał, a ja
sam pojawiłem się po chwili w korytarzu, który zalany jest wodą aż po kostki.
Co kilkanaście metrów, na ścianie wisi jakaś lampa, która trochę brzęcząc,
również chyba nie kontaktuje, gdyż jej miganie przyprawia mnie o ból głowy.
Robiąc kolejne kroki do przodu, za kilka chwil doszedłem do ogromnej, stalowej
graty na zamku której widnieje karteczka pieczętująca z uszkodzonym jednym
bokiem. Wpatrując się w nią z zaciekawieniem, nagle poczułem jak robi mi się
coraz goręcej. Po chwili jednak wszystko się uspokoiło, a za stalową kratą
pojawiła się dobrze mi znana para czerwonych ślepi.
- Witaj Kyuubi. – Rzekłem spokojnym i poważnym tonem.
- Naruto? Co cię do
mnie sprowadza? – Demona wydał się niezwykle zaskoczony tą wizytą, gdyż
w jego głosie można wyczytać zaciekawienie.
- Mam pytanie?
- Słucham cię?
- Czy podczas dzisiejszej walki, maczałeś swe pazury w tym co
się wydarzyło? – Spytałem wciąż patrząc mu prosto w oczy. Lis w pierwszej
chwili nic mi nie odparł, zupełnie tak jakby zastanawiał się nad udzieleniem
odpowiedzi, która by mnie usatysfakcjonowała. Między nami zapadło dłuższe
milczenie, co szczerze powiem, jakoś mnie nie zdenerwowało, gdyż niby czemu
demon miałby chęć zabicia Hatake?
- Naruto, jak pewnie
sam zauważyłeś, pod czas twej przemiany… zapewne czułeś się jak nowo narodzony
i przepełniała Cię rządza mordu?
- Nie zaprzeczę, ale jaki to ma związek?
- Widzisz, dzięki
uszkodzeniu pieczęci… gdy wpadasz we wściekłość, to teraz nie tylko budzisz do życia
moją zwykła chakrę, ale także moją mroczną część chakry.
- Mroczną część chakry? – Powtórzyłem pytająco, zdumiony jego
słowami.
- Tak, gdyby cała ta
moc się uwolniła, wolałbym nie być na miejscu mieszkańców kraju Ognia. Dziś
postarałem się, abyś zasmakował jej nie znacznej części, więc odpowiadając na
twoje pytanie… to Tak, maczałem swe pazury w tym co się wydarzyło. –
Teraz to już kompletnie mi szczęka opadła. – Widząc twoje zdumienie, domyślam się że masz kilka pytań?
- Tak. Czy jest jakaś możliwość, aby się ta moc nie uwolniła?
- Są dwie. Pierwsza
to naprawienie pieczęci.
– Demon pokazując mi swój pazur, wskazał na karteczkę widniejącą na kracie. – Druga zaś to nauczenie się nad nią
panować. Gdybyś tego dokonał, to wszyscy twoi znajomi i przyjaciele, mogliby
spać spokojnie.
- Rozumiem. – Zaraz popadłem w chwilowa zadumę. – Dobra.
Dziękuję Kyuubi za poświęcony mi czas.
- Ależ nie ma sprawy,
zawsze z chęcią z Tobą porozmawiam. – Demon wyraźnie się do mnie
uśmiechnął, gdyż w czarnej pustce jego klatki, dostrzegłem liczne jego białe zęby i ogromne kły. Po wymianie między
sobą, jeszcze kilku spojrzeń, zaraz się odwróciłem i poszedłem z powrotem
zalanym korytarzem. Zaraz obraz przede mną ponownie poczerniał, a za chwile powróciłem
do świata zewnętrznego.
* * *
>>> Wioska Ukryta
w Liściach <<<
Gdy otworzyłem oczy, od razu dostrzegłem zaciekawione
spojrzenie białowłosego jounina, leżącego na drewnianych i za pewnie nie zbyt
wygodnych, noszach, przygotowanych przez dwóch z czterech żołnierzy, wedle
mojego rozkazu. Zaraz na powrót podniosłem wzrok, po czym odezwałem się bardzo
spokojnym i opanowanym głosem.
- Dobra robota, a teraz bierzcie za rogi noszy i idziemy do
szpitala! – Krzyknąłem, tak aby żaden nawet nie próbował się przeciwstawić. Ku
mojemu lekkiemu zaskoczeniu, wojownicy, jedynie kiwnęli mi głowami, po czym
każdy chwycił nosze za jeden róg, tak aby zaraz podnieść je do góry, z leżącym
na nich, rannym jouninem.
Idąc powolnym, lecz zdecydowanym krokiem ku centralnej części
wioski, nadal czując na swej osobie wzrok przyjaciela jak i byłego sensei,
postanowiłem w końcu do niego zagadnąć. Zwolniwszy odrobinę kroku, tak aby
idący za mną żołnierze wyprzedzili mnie, zaraz znalazłem się pomiędzy dwoma z
prawej strony noszy.
- Chciałbyś się mnie o coś spytać Kakashi-sensei? – Spytałem,
spoglądając mu w jedyne odkryte oko. Mężczyzna w pierwszej chwili się zawahał,
ale zaraz się przemógł.
- Tak. Naruto, pod czas naszej walki, ile razy używałeś mocy
9-ogoniastego demona?
- Szczerze to po raz pierwszy, po twojej iluzji. – Moja
odpowiedz chyba nie do końca zadowoliła Hatake, ale widząc chęć zadania
kolejnego pytania, postanowiłem go wysłuchać.
- A od kiedy panujesz nad JEGO chakrą?
- Od około 4 lat. – Chcąc nie chcąc, na razie wole mu nie
mówić całej prawdy co do kontrolowania mocy Kyuubiego. Kakashi słysząc moją
odpowiedź, zaraz odetchnął z ulgą, tak jakby przez cały ten czas czegoś się
obawiał, a co teraz już odeszło w zapomnienie. Uśmiechnąwszy się do niego
przyjaźnie, zaraz na powrót wyprzedziłem żołnierzy. Po kilku minutach
dotarliśmy do zatłoczonej, jednej z głównych ulic wioski, z powrotem idąc na
przedzie naszej kolumny medyczno-wojskowej, w którymś momencie dostrzegłem
wiele zaciekawionych spojrzeń, skierowanych w naszą stronę. Mijając kolejnych
mieszkańców, jak i zdziwionych shinobi, w końcu ktoś zareagował pozytywnie.
- Przejście! Proszę zrobić przejście! – krzyknął jeden z
przyglądających się jouninów, który zaraz podbiegł do tłumu, kłębiącego się
przede mną i z pomocą kilku innych shinobi, utorował nam gładkie dojście prosto
do szpitala. Zaskoczeni mieszkańcy, grzecznie i po cichu ustąpili z drogi, ale
ich ciekawskie spojrzenia powoli zaczynają mnie już irytować. Powstrzymując się
od palnięcia jakiejś głupoty, jedynie ciężko westchnąłem i zaraz dotarliśmy do
celu naszej wędrówki przez zatłoczone ulice wioski Ukrytej w Liściach.
Zatrzymawszy się przed schodami, zaraz kazałem położyć nosze na ziemi.
- Dobra, jesteśmy na miejscu. – Powiedziałem, jednocześnie pomagając Kakashiemu wstać. – Słuchajcie
żołnierze, macie pozostać tu pod wejściem i na mnie czekać, jednocześnie mając
na uwadze bezpieczeństwo najbliższej okolicy.
- Hai Naruto-sama! – Wojownicy powiedzieli chórem i skłonili
się nisko, po czym zajęli miejsca po dwóch z obu stron wejścia do szpitala. Ja
tym czasem z ramieniem Hatake przewieszonym przez swoje ramię, razem weszliśmy
powoli do środka białego budynku z dużymi oknami wychodzącymi na jedno z
bocznych podwórek. Przekroczywszy próg szpitalnego wejścia, pierwsze co mnie
zainteresowało to, to że nikt się nami nie zajął, dopiero gdy podszedłem do
pobliskiej recepcji…
- Dzień dobry, czy przyjmiecie do siebie Kakashiego Hatake na
kilka tygodni? – Spytałem wciąż trzymając opierającego się o mnie jounina.
Recepcjonistka dopiero po kilku minutach podniosła na nas wzrok, a gdy nasze
spojrzenia się spotkały, kobieta po chwili przyglądania się, w końcu
zareagowała tak jak należy.
- Tak, tak, już… Sakura Haruno wspominała, że niebawem się
zjawicie. Proszę za mną. – Pielęgniarka i jednocześnie recepcjonistka, wyszła z
za lady i zaprowadziła nas do odpowiedniej sali, wcześniej już przygotowanej
przez Sakurę i inne pielęgniarki. Po wejściu do środka, zaraz pomogłem Hatake
położyć się na łóżku, a po chwili wszedł do sali jeden z tutejszych lekarzy.
- Z tego co mi powiedziała Hokage, to pan Naruto Uzumaki
poważnie poturbował Kakashiego Hatake. – Mężczyzna powoli podszedł do nas,
obrzucił mnie ledwo widocznym spojrzeniem, po czym sprawdził co jounin ma
połamane.
- No tak… – Westchnął ciężko. – …pęknięte 3 żebra, lewa noga
złamana i prawa ręka w okolicy łokcia. – Medyk zadziwiająco szybko stwierdził,
co Kakashiemu jest.
„Dziwne, czyżby ten koleś miał rentgen w oczach, czy co?” –
Spytałem w myślach. – „Nie, to nie możliwe, więc co?” – Moje myśli poczęły
krążyć w koło bezużytecznego pytania, które zaraz mi się nasunęło do głowy.
Mężczyzna tym czasem dokładnie mi się przyglądając zaraz szeroko się
uśmiechnął, co mnie odrobinę zaskoczyło. Dokładnie tak samo zareagował, wciąż
milczący Hatake, który patrząc zdziwionym wzrokiem na lekarza, sam zaczął się
zastanawiać nad wytłumaczeniem takiego szybkiego zdiagnozowania co mu jest.
- Czemu się pan uśmiecha? – spytałem po chwili namysłu.
Mężczyzna przez chwilę jeszcze się szeroko uśmiechając, zaraz wybuch gromkim
śmiechem, by po chwili zniknąć w chmurze biało-szarego dymu. Gdy chmura się
rozrzedziła, moim i Kakashiego oczom ukazał się widok, głośno śmiejącej się,
czarnowłosej asystentki Godaime Hokage.
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to
Masashi Kishimoto
Mam nadzieję, że notka się wam podobała ^^ ??
– Pozdrawiam i zapraszam do komentowania :D:D
Hej,
OdpowiedzUsuńNaruto musi tą mroczną chakre Kyuubiego opanować bo może być z tego nieszczęście...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia