piątek, 19 stycznia 2018

105. Droga powrotna

Mam nadzieję, że poprzednia notka się wam podobała, tak wiec teraz przedstawiam wam ciąg dalszy tej pokręconej historii. Pozdrawiam i zapraszam na odcinek 105…



<<< Odcinek ukazał się 7 lutego 2009 roku >>>



Gdy wreszcie zapłaciłem gospodarzowi za wynajęty pokój, razem z moją „uczennicą” ruszyliśmy po jeszcze jedną część ubrania, której wolałem sam już nie kupować.
- No moja droga, to teraz jeszcze tylko potrzebne jest ci nowe obuwie.
Powiedziałem jednocześnie spoglądając na poważnie zniszczone i już lekko za małe japonki widniejące na jej gołych stopach.
- Jakie buty?
- Do twojego stroju zapewne najlepsze były by nowe japonki, lecz zważywszy na to że przed nami jest jeszcze daleka droga, to kupimy ci obuwie shinobi.
- Dziękuję. – Inaba uśmiechnęła się serdecznie, po czym chwyciła mnie za rękę. Z początku lekko się zdziwiłem, lecz zaraz mi przeszło i poczułem że chyba jestem dla niej kimś ważnym. Może to lekka przesada, bo ona ma dopiero 7 lat, ale sadząc po miejscu w którym ją znalazłem, to ona tak właśnie może o mnie myśleć.
„Nie wiem skąd mi się to wzięło, ale odkąd przeczytałem kilka ksiąg i zwojów na temat szkolenia młodych adeptów Akademii Ninja, to coraz częściej zdarza mi się filozofować. Może spowodowane jest to moim wiekiem i doświadczeniem, a może głęboką chęcią zostania czyimś mentorem? Nie wiem, ale jedno jest pewne… jeśli kiedyś otrzymam stopień Sensei, to będę lepszy od Kakashiego i Jiraiyi razem wziętych.” – Pomyślałem idąc z Miyoko w kierunku najbliższego sklepu obuwniczego. Po kilkunastu minutach dotarliśmy na miejsce i blondynka zaraz wybrała sobie odpowiednie dal siebie buty. Wygodne, koloru niebieskiego i znacznie bezpieczniejsze od japonek. Zadowoleni z zakupów, jeszcze tylko uzupełniliśmy zapas wody przy miejskim źródełku wody pitnej i opuściwszy miasteczko, ruszyliśmy w dalszą podróż.
- Do Konoha-Gakure pozostało nam dwa dni drogi. – Odezwałem się po wspólnym przebyciu kilku kilometrów.
- Hai. – Krzyknęła Miyoko.
* * *
Tym czasem w szpitalu w Konoha. W jednej z licznych sal na dwóch łóżkach postawionych obok siebie w odległości 4 metrów, leżą i wypoczywają shinobi biorący udział w schwytaniu Sasuke Uchiha.
- Kakashi, jak sądzisz… czy Naruto wypełni powierzone mu zadanie?? – Spytał Mori, jednocześnie siadając na swoim łóżku i spoglądając w stronę drugiego łóżka, na którym po chwili dostrzegł ruch.
- Sądzę, że tak. – Odparł białowłosy nie odrywając wzroku od sufitu.
- Tak też myślałem.
- Chociaż z drugiej strony… – Jounina odetchnął głębszym chłystem powietrza. – …z tego co pamiętam, Naruto został wysłany na misję rangi S+. Więcej, minęły już 4 dni odkąd wyruszył i jak dotąd nie było żadnych wieści.
- Tego rodzaju misje zwykle mają bilet tylko w jedną stronę. – Shibaru sprostował z żalem i wyraźnym smutkiem w głosie.
Po chwili głuchej ciszy jaka momentalnie zapadła po miedzy rozmawiającymi, nagle otworzyły się białe drzwi i do pomieszczenia weszły dwie kunoichi. Jedna czarnowłosa, druga różowo włosa.
- Shizune? Sakura? – Zdziwił się Mori.
- Konnichi-wa. – Odparły chórem z szerokimi uśmiechami. Czarnooka zaraz podeszła do łóżka bruneta, a zielonooka do łóżka szarowłosego. Jounin spojrzawszy na swoją byłą uczennicę, widząc jej zamyślony wyraz twarzy, począł się jej przyglądać z zaciekawieniem i czekać na to co powie. Haruno natomiast, widząc wpatrzone w siebie spojrzenie Hatake, momentalnie oblała się purpurowym rumieńce, lecz nie dała tego po sobie poznać. Zbliżywszy się do jego łóżka, zaraz pochwyciła kartę zdrowia wiszącą przy ograniczniku nóg i poczęła coś w niej sprawdzać.
- Jak się dziś czujesz sensei? – Spytała po chwili namysłu.
- Dobrze, choć miejsce niedawnej rany wciąż nie pozwala mi o sobie zapomnieć.
- Dlatego dziś jeszcze sensei nie pozwolę ci stąd wyjść.
Dziewczyna spojrzała na szarowłosego i uśmiechnęła się zadziornie. Lustrzany shinobi widząc jej uśmieszek lekko się zdziwił, lecz nie dał tego po sobie poznać.
- Sakura?
- Hmm? – Mruknęła kunoichi.
- Co Tsunade-sama zrobiła ze złapanym Sasuke?
Zielonooka momentalnie oderwała wzrok od lekarskiej karty i zdziwiona zadanym pytaniem, wlepiła go w jounina. Po chwili ciszy jaka między nimi zapadła, mimika twarzy dziewczyny mgnieniu oka zgorzkniała.
- Nie wiem i nie chcę wiedzieć! – Odparła chłodno. – Gardzę tym śmieciem i nie obchodzi mnie co się z nim stało!
Kakashi słysząc lodowaty ton różowowłosej w pierwszej chwili wystraszył i zawiesił spojrzenie na jej osobie. Przyglądając się jej w milczeniu, po chwili przypomniał sobie co jest powodem takiego zachowania Sakury wobec młodszego z braci, nieistniejącego klanu Uchiha. Zielonooka spojrzawszy raz jeszcze na swojego byłego senseia, zaraz z niewiadomych przyczyn, grobowa mimika jej twarzy gdzieś się ulotniła, a w jej miejsce wszedł serdeczny uśmiech.
- Kakashi-sensei, zdrowiej szybko i do zobaczenia wkrótce.
Kunoichi skierowała się w stronę drzwi, by po chwili zniknąć za nimi. Gdy drzwi się zatrzasnęły, do łóżka Hatake podeszła asystentka Hokage.
- Nieprzytomnego Sasuke szybko przeniesiono do twierdzy na wyspie i aby uniemożliwić mu ucieczkę, zablokowano przepływ chakry w jego ciele. – Wyjaśniła, uśmiechnęła się i powróciła do łóżka bruneta. Dziewczyna uśmiechając się do niego serdecznie, pochwyciła jego dłoń i odrobinę się nachylając, delikatnie przyłożyła ją do swojego rozgrzanego policzka. Chłopak obserwując każdy jej nawet najmniejszy ruch, poczuł jak powoli zaczyna mu się robić coraz goręcej.
- Czy to co wtedy powiedziałeś to prawda??
Shibaru w pierwszej chwili nic jej nie odpowiedział, gdyż akurat sięgnął pamięcią do dnia poprzedniego. Przypomniawszy sobie co się wtedy wydarzyło, zaraz serdecznie się uśmiechnął.
- Tak.
Shizune wyprostowawszy się… poczuła, że strasznie się rumieni i na chwilę schowała twarz w dłoniach. Po chwili poczuła chłodny dotyk po zewnętrznej stronie swych dłoni, a gdy odsłoniła twarz momentalnie została pocałowana prosto w usta. Dziewczyna odruchowo chciała odepchnąć go od ciebie, lecz ten ją przytrzymał i nie zaprzestał całowania. Gdy po paru minutach Mori skończył wykonywania tego jakże przyjemnego zabiegu, spojrzał czarnowłosej głęboko w oczy.
- Kocham cię całym sercem i nic na to nie poradzisz. – Uśmiechnął się do niej zadziornie.
- Ale ja nie chcę nic z tym robić, bo też cię kocham. – Odparła i tym razem to ona go pocałowała, napierając jednocześnie na niego. Ponieważ brunet klęczy na łóżku, to pod naciskiem ciała asystentki Hokage, przewrócił się na łóżko, pociągając dziewczynę za sobą.
* * *
Powoli zbliża się już wieczór, gdyż promienie słońca zmalały na swej intensywności. Dotychczas błękitne niebo powoli zaczyna już szarzeć, no i rosa zaczęła pojawiać się na roślinach.
- Naruto-sensei jestem już zmęczona. Czy możemy zrobić przystanek? – Nagle odezwała się Miyoko, a jej głos zabrzmiał jakbyśmy znali się od lat.
- Dobrze. Krótka przerwa nam nie zaszkodzi. – Odparłem uśmiechnąwszy się do niej, po czym oboje zeskoczyliśmy na ziemię. Jeszcze kawałek spacerku i po chwili zatrzymaliśmy pod jednym z drzew, jakich wiele w tej okolicy. Usiadłszy na ziemie, założyłem zaraz ręce za głową i zamknąłem na chwilę oczy. Po około 20 minutach wytchnienia nagle poczułem niesamowity żar na twarzy, a gdy otworzyłem oczy momentalnie doznał szoku. Zobaczyłem Inabę spowitą jakimiś niebieskimi płomieniami. Jej oczy są zamknięte, postawę klęczącą a ręce rozłożone, jakby miała ja przywiązane do gałęzi drzewa. Gwałtownie się podniosłem, lecz bijący od niej żar nie pozwolił mi się do niej zbliżyć. Nagle ta aura nasiliła się co zaowocowało nagłym, oślepiającym błyskiem i potężną eksplozją, która odrzuciła mnie do tyłu na dość sporą odległość. Lekko oszołomiony zaraz uderzyłem plecami o coś bardzo twardego, co chyba skruszyło się, gdyż zaryłem głową w błotnistej ziemi. Otrząsnąwszy się z tego bajora i szoku, zaraz poczułem głowie głuchy oddźwięk eksplozji, po którym nastąpił silny gwizd.
- AAA, MOJE USZY!! – Krzyknąłem, ukrywając uszy w dłoniach. Po kilku minutach klęczenia w takiej pozycji z głowa przy samej ziemi, nagle poczułem chłodny dotyk na swoich dłoniach. Gdy się podniosłem do pozycji klęczącej, ponownie na mojej twarzy w ciągu kilku minut pojawiło się zaskoczenie. Zobaczyłem Miyoko stojącą nade mną i coś mówiącą, lecz nic nie mogę usłyszeć. Głucha cisza spowiła moją osobę, co szczerze musze powiedzieć, że wystraszyło mnie to nie na żarty.
„Cholera!! Straciłem słuch!!” – Krzyknąłem w myślach, wpadając jednocześnie w lekką histerię.
- Spokojnie Naruto to minie. – Odezwał się Kyuubi.
„Oby!!”
- To naturalna reakcja organizmu na nagły, bardzo wysoki dźwięk.
„Tak?! To czemu nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło, choć tyle razy brałem już udział w podobnych eksplozjach?!” – Spytałem lekko roztrzęsiony.
- Przykro mi, ale na to pytanie nie potrafię ci odpowiedzieć.
„No właśnie…”
Urwałem bo Miyoko nagle położyła mi swoje ręce na moich uszach, a w chwilę potem usłyszałem świergot wystraszonych ptaków, szelest liści powiewających na wietrze i pytający głos Inaby.
- Naruto-sensei, daijoubu??*
- T-tak. – Uśmiechnąłem się nie znacznie, jednocześnie nic z tego nie rozumiejąc. Dziewczynka odwzajemniwszy mój uśmiech, zaraz pomogła mi się podnieść z błotnistej kałuży. Przyjrzawszy się jej dokładnie, zobaczyłem że na jej ubraniu nie widać ani śladu po eksplozji, tak samo na jej rękach i twarzyczce. Bez słowa oboje skierowaliśmy się w stronę naszego postoju, a grypo chwili spacerku tam dotarliśmy, dostrzegłem równy okrąg nienaruszonej trawy o średnicy około 1,5 metra, a po za nim rozszerzający się okrąg doszczętnie wypalonej ściółki o średnicy około 6 metrów. Moje zdumienie jeszcze bardziej urosło gdy zobaczyłem nadpalone lub całkowicie spalone, olbrzymie drzewa jakie porastają kraj Ognia.
„Co to było?!” – Spytałem w myślach, jednocześnie spoglądając na Inabę. – „Cokolwiek to było, teraz już wiem… że ona nie jest zwyczajnym dzieckiem i od teraz musze bardziej na nią uważać.”
Moje stwierdzenia tak mnie zdziwiło, że się nawet uwydatniło na mojej twarzy w postaci szeroko otwartych oczu i ust, co Miyoko doskonale zauważyła i po chwili odezwała się.
- Co tu się stało?
Jej pytanie trochę mnie zdziwiło. Czyżby ona nie pamiętała co się przed kilkoma minutami wydarzyło? Być może, choć jest jeszcze wiele pytań, które domagają się odpowiedzi.
- Miyoko, naprawdę nie wiesz?
Dziewczynka popatrzyła na mnie zdziwiona.
- Nie.
- Hmmm. W takim razie ruszajmy w dalszą drogę.
- Hai. – Inaba bez słowa sprzeciwu kiwnęła głową, po czym oboje wskoczyliśmy na pobliskie drzewo znikając w jego konarze.
„Jak wrócimy, natychmiast będę musiał porozmawiać o tym z Hokage.” – Pomyślałem spoglądając co jakiś czas na swoją podopieczną.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





*Wszystko dobrze??

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniale, no właśnie Inaba czyżby posiadała coś w stylu klanowego dojutsu? Sakura i ten ton aż przerażający...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń