Czas na odcinek następny, czyli będzie to już
109 post ^^. Pozdrawiam i zapraszam na chwilę relaksu…
<<<
Odcinek ukazał się 28 lutego 2009 roku >>>
Całując się bardzo namiętnie, jak rasowi kochankowie, po kilku
minutach w końcu się od siebie odkleiliśmy, a Sakura jedynie westchnęła z
zadowoleniem.
- No co?
- Nic, po prostu strasznie mi tego brakowało. – Odparła z
charakterystycznym błyskiem w oku i szerokim uśmiechem. Odwzajemniwszy ten
słodki uśmiech, od razu zrobiło mi się lżej na sercu. Nie słysząc już wrzasków
wydobywających się z wnętrza biura Hokage, pomyślałem sobie, że Tsunade może
krzywdę sobie zrobiła, ale gdy spróbowałem otworzyć drzwi, niespodziewanie
Haruno mnie powstrzymała.
- Zostaw. Skoro Tsunade-sama już sie uciszyła, to nie oznacza
że już się uspokoiła.
- Rozumiem.
Odparłem i zaraz zacząłem kierować się w stronę wyjścia.
Naturalnie dziewczyna zaraz mnie dogoniła i tak w milczeniu, spokojnie
wyszliśmy z budynku. Gdy zatrzymałem się w progu, momentalnie dostrzegłem co
najmniej setkę par oczu, teraz nas obserwującą.
- Wiesz Sakura-chan. Mam takie dziwne wrażenie, jakby to co
się teraz dzieje, już się kiedyś wydarzyło. – Powiedziałem po chwili namysłu i
spojrzałem na wciąż zachmurzone niebo.
- Zdaje ci się.
- Pewnie masz rację. – Westchnąłem i na powrót zawiesiłem
wzrok na zdziwionych twarzach mieszkańców. Po chwili rozglądania się,
dostrzegłem w tym tłumie kilka znajomych twarzy. Są tam chyba wszyscy i wszyscy
mają tak samo zaskoczony wyraz twarzy. Jedynie Neji podejrzanie się uśmiecha.
- Naruto? Jak ich ominiemy? – Spytała Sakura i wskazała na
Upiornych, odwróconych do nas plecami.
- A jak ich ominęłaś za pierwszym razem?
Dziewczyna zaskoczona tym pytaniem, zaraz popadła w zadumę.
- Szczerze powiem, to sama tak do końca tego nie wiem. Gdy się
do nich zbliżyłam, ci… samurajowie po prostu odsunęli się na bok i mnie tu
wpuścili. Tylko nie rozumiem, dlaczego???
- Bo im kazałem. – Odparłem i spojrzałem na dziewczynę, która
teraz już zdębiała całkowicie.
- Ka-kazałeś??
- Tak.
- To znaczy, że ci wszyscy…
- Tak, to moje prywatne wojsko. – Odparłem bez chwili namysłu.
Kunoichi momentalnie popatrzyła na mnie, jakby się mnie przestraszyła, lecz gdy
ją objąłem ramieniem, jedynie nieznacznie się uśmiechnęła. Momentalnie zapadła
między nami bardzo długa cisza, którą jedynie co jakiś czas zakłócają szmery
wydobywające się z tłumu.
- Naruto.
- Tak skarbie?
- Z dzisiejszej rozmowy z Tsunade-sama, jest jeszcze jedno
pytanie, które nie doczekało się odpowiedzi z twojej strony.
Kunoichi wyrwała się z pod mojego ramienia i stanęła tuż
przede mną, zasłaniając sobą widok niespokojnego tłumu mieszkańców
Konoha-Gakure.
- Hę? Jak brzmiało to pytanie??
- Ilu ich jest?! – Dziewczyna spojrzał mi głęboko w oczy. W
jej spojrzeniu wyczułem nutkę napięcia i powagi.
- Z tego co pamiętam z rozmowy z Jogenshą… to jest ich około 50
000. – Odparłem ze stoickim spokojem w głosie, na co Sakura zareagowała bardzo
gwałtownym odruchem, wyrażającym maksymalne zaskoczenie i przerażenie. Kunoichi
odskoczywszy ode mnie, po chwili zrobiła jeszcze jeden krok do tyłu i niczego
nie świadoma, zetknęła się plecami z jednym z Upiornych. Zielonooka,
odwróciwszy głowę w lewą stronę, spojrzała przestraszona na przeszkodę, na jaką
przyszło się jej natknąć. Żołnierz z początku nie zareagowawszy, zaraz jednak
odwrócił się do Haruno i spojrzał na nią swymi czerwonymi ślepiami. Ta
momentalnie upadła na ziemię i zakryła twarz rękoma, zupełnie jakby
paraliżujący strach nie pozwolił jej na nic innego. Oglądając ta scenę z lekkim
rozbawieniem, zaraz dostrzegłem, że Sakura rzeczywiście się ich boi.
Momentalnie, bez chwili zwłoki, podszedłem do niej i przykucnąłem.
- Sakura-chan?
Spytałem troskliwie, a gdy nie otrzymałem jakiejkolwiek
odpowiedzi, powstałem i spojrzałem na żołnierza. Wojownik, jakby przeczuwając
że jego zagranie nieco mnie zdenerwowało, zaraz skłonił mi się w geście
przepraszającym, po czym powrócił do swojej poprzedniej pozycji.
„Czy ich wygląd, obecność…
rzeczywiście sieją taki zamęt, strach i przerażenie w sercach ludzi??” –
Spytałem samego siebie, jednocześnie patrząc na trzęsącą się różowowłosą.
Przykucnąwszy po chwili, ponownie pogłaskałem dziewczynę po głowie, a gdy ta w
końcu na mnie spojrzała, zaraz się do niej uśmiechnąłem.
- Już dobrze. Oni nic ci nie zrobią. – Powiedziałem i bez
uprzedzenia wziąłem ja na ręce.
- Ej! Co robisz? Postaw mnie na ziemi!
Sakura momentalnie oburzyła się, a jej stanowczy głos jedynie
mnie ucieszył. Moje zagranie chyba sprawiło, że dziewczyna błyskawicznie zapomniała
o tym co się przed chwilą wydarzyło. Gdy jednak nie zrobiłem tak, jak mi
kazała, ona po chwili przestała się rzucać i przytuliła się do mojej piersi.
*
* *
Tym czasem w restauracji Ichiraku Ramen, gdzie przed kilkoma
godzinami zawitała się Miyoko Inaba przyprowadzona za rękę przez klona
Uzumakiego w towarzystwie Shizune. Cała trójka, zająwszy miejsce przy jednym z
większych stolików w oczekiwaniu na przybycie prawdziwego blondyna i Sakury,
prowadzą bardzo luźną rozmowę.
- A wiec Naruto, mówisz że to zadanie nie było takie trudne,
jakby mogła na to wskazywać jego ranga? – Asystentka Hokage, zaciekawiona
wylewnością klona, zadała tego dnia już kolejne pytanie.
- Tak, choć nie powinniśmy mówić tu o całkowitym braku
trudności.
- Rozumiem. Misje rangi S+ zaliczane są do najtrudniejszych i
tobie udało się ją wykonać w zaledwie 5 dni. – Dziewczyna uśmiechnęła się z
wielkim podziwem w oczach.
- Nie Shizune, nie mnie. Ja jestem tylko klonem tego, który
prawdziwie wykonał to przeklęte zadanie i to on zasługuje na największy szacunek.
- Oczywiście… a właśnie, kiedy ten prawdziwy Naruto się tu
pojawi??
- Już nie długo.
Odparł klon i w tym momencie do restauracji Ichiraku Ramen
wkroczyła dwójka shinobi, kurczowo trzymających się za ręce. Blondyn w
pierwszej chwili rozejrzał się po pomieszczeniu do którego właśnie wkroczył, a
gdy w końcu dostrzegł machającego, do niego, innego blondyna… zacisnął swoją
dłoń na dłoni dziewczyny stojącej obok niego i razem podeszli do stolika.
- Cześć wam! – Krzyknęła Sakura, wyraźnie znacznie bardziej
spokojna i roześmiana, niż przed kilkoma godzinami. Uzumaki w tym czasie
podszedł do swojego klona, którego wziął na stronę.
- I jak? Czy Miyoko nie miała żadnego ataku tej dziwnej mocy?
– Spytałem z poważną miną.
- Nie i wiesz co, odkąd wyszliśmy z gabinetu piątej, to
jeszcze ani razu się nie odezwała. Zupełnie jakby znowu czegoś się obawiała. –
Odparł klon.
- Rozumiem. Wniosek z tego taki, że dziewczynka po prostu
jeszcze nie zdołała przyzwyczaić się do ludzi. – Stwierdziłem z przykrością. – No
nic, teraz pozostaje nam jedyni czekać na dalszy rozwój wydarzeń… a i dzięki za
pomoc.
- Naruto, nie ma sprawy… w końcu jestem tobą, nie? – Zaśmiał
się klon. Uścisnąwszy sobie jeszcze dłonie na pożegnanie, mój klon po chwili
zniknął w chmurze białego dymu.
„Zgadza się, ja i moje klony to wciąż jedna i ta sama osoba.”
– Pomyślałem i uśmiechnąłem się pod nosem. Odwróciwszy się i powróciwszy do
stolika, zaraz zaobserwowałem bardzo interesujący widok. Mianowicie Sakura i
Miyoko rozmawiały jakby znały się od lat, a czarnowłosa asystentka Hokage
jedynie im się przysłuchuje.
Stojąc przez chwilę w cieniu, zaraz poczułem w pobliżu jakieś
drgania potężnej ilości chakry, a gdy po rozejrzeniu się po barze niczego
niepokojącego nie dostrzegłem, nagle usłyszałem krzyk dobiegający od strony
śmiejących się dziewczyn.
- Miyoko! Co ci jest?!
Gdy spojrzałem w tamtym kierunku, momentalnie dostrzegłem te
same niebieskie płomienie, powoli spowijające drobne ciało dziewczynki. Nie
wiele się zastanawiając, podbiegłem do przestraszonej Sakury i zaskoczonej Shizune,
patrzących przerażonym wzrokiem na blondynkę.
- Szybko! Uciekajcie jak najdalej stąd!!
- Co się dzieje?! – Spytały Shizune i Sakura.
- Nie czas na wyjaśnienia. Już was tu nie ma!!
Krzyknął Naruto, a po tonacji jego głosu dziewczyny
zrozumiały, że on nie żartuję i szybko wykonawszy polecenie, po chwili wybiegły
z restauracji. Gdy zniknęły za drzwiami, chłopak jeszcze tylko rzucił krótkie
spojrzenie na Inabę i nagle całe pomieszczenie rozbłysło białym, oślepiającym
światłem, przez co Uzumaki musiał zakryć twarz rękami, a w sekundę potem
nastąpiła potężna eksplozja.
- NARUTOOO!!!!
Krzyknęły Sakura i Shizune jednocześnie, po czym zakryły twarz
rękoma przed nadciągającą, niewielką falą uderzeniową, jaka powstała po
wybuchu. W mgnieniu oka, z restauracji pozostała jedynie bardzo duża kula pyłu
i kurzu, powoli unosząca się ku szaremu niebu, a zewsząd spadające odłamki
drewna i kamienia rozsypały się po całej najbliższej okolicy. Patrząca na to
wszystko przestraszonym wzrokiem Shizune, po chwili kątem oka dostrzegła
jakiegoś mężczyznę leżącego na ziemi, nie opodal tego co pozostało po
restauracji.
- Sakura! Tam ktoś leży! – Krzyknęła i razem z różowowłosą
podbiegła do rannego. Nieznajomym okazał się być właścicielem baru Ichiraku, którego
stan nie jest najlepszy. Poważnie poparzone ciało mężczyzny z początku
przeraziło Haruno, lecz gdy Shizune przy nim uklękła i ona to uczyniła.
Czarnooka dziewczyna bez chwili namysłu, zaraz skumulowała w dłoniach leczniczą
chakrę i poczęła leczyć poważnie poranione ciało Staruszka.
- Sakura pomóż mi, jeśli mamy go ocalić!
- H-hai!
Zielonooka po chwili skupiła się i również przy użyciu skumulowanej
leczniczej chakry w dłoniach, poczęła pomagać w ratowaniu życia Staruszkowi.
Gdy kunoichi starają się o ocalenie życia właścicielowi baru Ramen, w okolicy
gruzowiska nagle pojawili się inni shinobi zwabieni odgłosem wybuchu.
- Co tu się stało?! – Krzyknął zaniepokojony Inuzuka, widząc
jedynie kłęby dymu i kurzu nieprzepuszczającego światło dzienne.
- Nie wiem Kiba, ale jedno jest pewne… cokolwiek to było, to
zmiotło Ichiraku Ramen z powierzchni naszej wioski. – Odparł mu Neji.
- NIEEE!!! MOJE KOCHANE ICHIRAKU RAMEN!!!! – Wydarł się Choji,
wyraźnie zbulwersowany zaobserwowanym widokiem.
- Kto to zrobił?! No, kto?! Niech się pokaże!! Zabije gnoja!!
– Akimichi dostał białej gorączki i rzucając się na wszystkie strony, począł
szukać winowajcy. Momentalnie ku niemu rzucili się jego przyjaciele, chcąc go w
jakiś sposób uspokoić, a gdy to w końcu nastąpiło… Choji najzwyczajniej w
świecie rozpłakał się i załamał ręce.
NEXT
COMING SOON…
~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story
by Wielki
„Naruto”
and its characters belong to Masashi Kishimoto
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, czy to jakaś technika czy coś innego, bo mała nic nie pamięta po tym wszystkim, och Iraku zburzony... buuuu
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia