sobota, 20 stycznia 2018

109. Ichiraku Ramen zburzone!

Czas na odcinek następny, czyli będzie to już 109 post ^^. Pozdrawiam i zapraszam na chwilę relaksu…



<<< Odcinek ukazał się 28 lutego 2009 roku >>>



Całując się bardzo namiętnie, jak rasowi kochankowie, po kilku minutach w końcu się od siebie odkleiliśmy, a Sakura jedynie westchnęła z zadowoleniem.
- No co?
- Nic, po prostu strasznie mi tego brakowało. – Odparła z charakterystycznym błyskiem w oku i szerokim uśmiechem. Odwzajemniwszy ten słodki uśmiech, od razu zrobiło mi się lżej na sercu. Nie słysząc już wrzasków wydobywających się z wnętrza biura Hokage, pomyślałem sobie, że Tsunade może krzywdę sobie zrobiła, ale gdy spróbowałem otworzyć drzwi, niespodziewanie Haruno mnie powstrzymała.
- Zostaw. Skoro Tsunade-sama już sie uciszyła, to nie oznacza że już się uspokoiła.
- Rozumiem.
Odparłem i zaraz zacząłem kierować się w stronę wyjścia. Naturalnie dziewczyna zaraz mnie dogoniła i tak w milczeniu, spokojnie wyszliśmy z budynku. Gdy zatrzymałem się w progu, momentalnie dostrzegłem co najmniej setkę par oczu, teraz nas obserwującą.
- Wiesz Sakura-chan. Mam takie dziwne wrażenie, jakby to co się teraz dzieje, już się kiedyś wydarzyło. – Powiedziałem po chwili namysłu i spojrzałem na wciąż zachmurzone niebo.
- Zdaje ci się.
- Pewnie masz rację. – Westchnąłem i na powrót zawiesiłem wzrok na zdziwionych twarzach mieszkańców. Po chwili rozglądania się, dostrzegłem w tym tłumie kilka znajomych twarzy. Są tam chyba wszyscy i wszyscy mają tak samo zaskoczony wyraz twarzy. Jedynie Neji podejrzanie się uśmiecha.
- Naruto? Jak ich ominiemy? – Spytała Sakura i wskazała na Upiornych, odwróconych do nas plecami.
- A jak ich ominęłaś za pierwszym razem?
Dziewczyna zaskoczona tym pytaniem, zaraz popadła w zadumę.
- Szczerze powiem, to sama tak do końca tego nie wiem. Gdy się do nich zbliżyłam, ci… samurajowie po prostu odsunęli się na bok i mnie tu wpuścili. Tylko nie rozumiem, dlaczego???
- Bo im kazałem. – Odparłem i spojrzałem na dziewczynę, która teraz już zdębiała całkowicie.
- Ka-kazałeś??
- Tak.
- To znaczy, że ci wszyscy…
- Tak, to moje prywatne wojsko. – Odparłem bez chwili namysłu. Kunoichi momentalnie popatrzyła na mnie, jakby się mnie przestraszyła, lecz gdy ją objąłem ramieniem, jedynie nieznacznie się uśmiechnęła. Momentalnie zapadła między nami bardzo długa cisza, którą jedynie co jakiś czas zakłócają szmery wydobywające się z tłumu.
- Naruto.
- Tak skarbie?
- Z dzisiejszej rozmowy z Tsunade-sama, jest jeszcze jedno pytanie, które nie doczekało się odpowiedzi z twojej strony.
Kunoichi wyrwała się z pod mojego ramienia i stanęła tuż przede mną, zasłaniając sobą widok niespokojnego tłumu mieszkańców Konoha-Gakure.
- Hę? Jak brzmiało to pytanie??
- Ilu ich jest?! – Dziewczyna spojrzał mi głęboko w oczy. W jej spojrzeniu wyczułem nutkę napięcia i powagi.
- Z tego co pamiętam z rozmowy z Jogenshą… to jest ich około 50 000. – Odparłem ze stoickim spokojem w głosie, na co Sakura zareagowała bardzo gwałtownym odruchem, wyrażającym maksymalne zaskoczenie i przerażenie. Kunoichi odskoczywszy ode mnie, po chwili zrobiła jeszcze jeden krok do tyłu i niczego nie świadoma, zetknęła się plecami z jednym z Upiornych. Zielonooka, odwróciwszy głowę w lewą stronę, spojrzała przestraszona na przeszkodę, na jaką przyszło się jej natknąć. Żołnierz z początku nie zareagowawszy, zaraz jednak odwrócił się do Haruno i spojrzał na nią swymi czerwonymi ślepiami. Ta momentalnie upadła na ziemię i zakryła twarz rękoma, zupełnie jakby paraliżujący strach nie pozwolił jej na nic innego. Oglądając ta scenę z lekkim rozbawieniem, zaraz dostrzegłem, że Sakura rzeczywiście się ich boi. Momentalnie, bez chwili zwłoki, podszedłem do niej i przykucnąłem.
- Sakura-chan?
Spytałem troskliwie, a gdy nie otrzymałem jakiejkolwiek odpowiedzi, powstałem i spojrzałem na żołnierza. Wojownik, jakby przeczuwając że jego zagranie nieco mnie zdenerwowało, zaraz skłonił mi się w geście przepraszającym, po czym powrócił do swojej poprzedniej pozycji.
„Czy ich wygląd, obecność… rzeczywiście sieją taki zamęt, strach i przerażenie w sercach ludzi??” – Spytałem samego siebie, jednocześnie patrząc na trzęsącą się różowowłosą. Przykucnąwszy po chwili, ponownie pogłaskałem dziewczynę po głowie, a gdy ta w końcu na mnie spojrzała, zaraz się do niej uśmiechnąłem.
- Już dobrze. Oni nic ci nie zrobią. – Powiedziałem i bez uprzedzenia wziąłem ja na ręce.
- Ej! Co robisz? Postaw mnie na ziemi!
Sakura momentalnie oburzyła się, a jej stanowczy głos jedynie mnie ucieszył. Moje zagranie chyba sprawiło, że dziewczyna błyskawicznie zapomniała o tym co się przed chwilą wydarzyło. Gdy jednak nie zrobiłem tak, jak mi kazała, ona po chwili przestała się rzucać i przytuliła się do mojej piersi.
* * *
Tym czasem w restauracji Ichiraku Ramen, gdzie przed kilkoma godzinami zawitała się Miyoko Inaba przyprowadzona za rękę przez klona Uzumakiego w towarzystwie Shizune. Cała trójka, zająwszy miejsce przy jednym z większych stolików w oczekiwaniu na przybycie prawdziwego blondyna i Sakury, prowadzą bardzo luźną rozmowę.
- A wiec Naruto, mówisz że to zadanie nie było takie trudne, jakby mogła na to wskazywać jego ranga? – Asystentka Hokage, zaciekawiona wylewnością klona, zadała tego dnia już kolejne pytanie.
- Tak, choć nie powinniśmy mówić tu o całkowitym braku trudności.
- Rozumiem. Misje rangi S+ zaliczane są do najtrudniejszych i tobie udało się ją wykonać w zaledwie 5 dni. – Dziewczyna uśmiechnęła się z wielkim podziwem w oczach.
- Nie Shizune, nie mnie. Ja jestem tylko klonem tego, który prawdziwie wykonał to przeklęte zadanie i to on zasługuje na największy szacunek.
- Oczywiście… a właśnie, kiedy ten prawdziwy Naruto się tu pojawi??
- Już nie długo.
Odparł klon i w tym momencie do restauracji Ichiraku Ramen wkroczyła dwójka shinobi, kurczowo trzymających się za ręce. Blondyn w pierwszej chwili rozejrzał się po pomieszczeniu do którego właśnie wkroczył, a gdy w końcu dostrzegł machającego, do niego, innego blondyna… zacisnął swoją dłoń na dłoni dziewczyny stojącej obok niego i razem podeszli do stolika.
- Cześć wam! – Krzyknęła Sakura, wyraźnie znacznie bardziej spokojna i roześmiana, niż przed kilkoma godzinami. Uzumaki w tym czasie podszedł do swojego klona, którego wziął na stronę.
- I jak? Czy Miyoko nie miała żadnego ataku tej dziwnej mocy? – Spytałem z poważną miną.
- Nie i wiesz co, odkąd wyszliśmy z gabinetu piątej, to jeszcze ani razu się nie odezwała. Zupełnie jakby znowu czegoś się obawiała. – Odparł klon.
- Rozumiem. Wniosek z tego taki, że dziewczynka po prostu jeszcze nie zdołała przyzwyczaić się do ludzi. – Stwierdziłem z przykrością. – No nic, teraz pozostaje nam jedyni czekać na dalszy rozwój wydarzeń… a i dzięki za pomoc.
- Naruto, nie ma sprawy… w końcu jestem tobą, nie? – Zaśmiał się klon. Uścisnąwszy sobie jeszcze dłonie na pożegnanie, mój klon po chwili zniknął w chmurze białego dymu.
„Zgadza się, ja i moje klony to wciąż jedna i ta sama osoba.” – Pomyślałem i uśmiechnąłem się pod nosem. Odwróciwszy się i powróciwszy do stolika, zaraz zaobserwowałem bardzo interesujący widok. Mianowicie Sakura i Miyoko rozmawiały jakby znały się od lat, a czarnowłosa asystentka Hokage jedynie im się przysłuchuje.
Stojąc przez chwilę w cieniu, zaraz poczułem w pobliżu jakieś drgania potężnej ilości chakry, a gdy po rozejrzeniu się po barze niczego niepokojącego nie dostrzegłem, nagle usłyszałem krzyk dobiegający od strony śmiejących się dziewczyn.
- Miyoko! Co ci jest?!
Gdy spojrzałem w tamtym kierunku, momentalnie dostrzegłem te same niebieskie płomienie, powoli spowijające drobne ciało dziewczynki. Nie wiele się zastanawiając, podbiegłem do przestraszonej Sakury i zaskoczonej Shizune, patrzących przerażonym wzrokiem na blondynkę.
- Szybko! Uciekajcie jak najdalej stąd!!
- Co się dzieje?! – Spytały Shizune i Sakura.
- Nie czas na wyjaśnienia. Już was tu nie ma!!
Krzyknął Naruto, a po tonacji jego głosu dziewczyny zrozumiały, że on nie żartuję i szybko wykonawszy polecenie, po chwili wybiegły z restauracji. Gdy zniknęły za drzwiami, chłopak jeszcze tylko rzucił krótkie spojrzenie na Inabę i nagle całe pomieszczenie rozbłysło białym, oślepiającym światłem, przez co Uzumaki musiał zakryć twarz rękami, a w sekundę potem nastąpiła potężna eksplozja.
- NARUTOOO!!!!
Krzyknęły Sakura i Shizune jednocześnie, po czym zakryły twarz rękoma przed nadciągającą, niewielką falą uderzeniową, jaka powstała po wybuchu. W mgnieniu oka, z restauracji pozostała jedynie bardzo duża kula pyłu i kurzu, powoli unosząca się ku szaremu niebu, a zewsząd spadające odłamki drewna i kamienia rozsypały się po całej najbliższej okolicy. Patrząca na to wszystko przestraszonym wzrokiem Shizune, po chwili kątem oka dostrzegła jakiegoś mężczyznę leżącego na ziemi, nie opodal tego co pozostało po restauracji.
- Sakura! Tam ktoś leży! – Krzyknęła i razem z różowowłosą podbiegła do rannego. Nieznajomym okazał się być właścicielem baru Ichiraku, którego stan nie jest najlepszy. Poważnie poparzone ciało mężczyzny z początku przeraziło Haruno, lecz gdy Shizune przy nim uklękła i ona to uczyniła. Czarnooka dziewczyna bez chwili namysłu, zaraz skumulowała w dłoniach leczniczą chakrę i poczęła leczyć poważnie poranione ciało Staruszka.
- Sakura pomóż mi, jeśli mamy go ocalić!
- H-hai!
Zielonooka po chwili skupiła się i również przy użyciu skumulowanej leczniczej chakry w dłoniach, poczęła pomagać w ratowaniu życia Staruszkowi. Gdy kunoichi starają się o ocalenie życia właścicielowi baru Ramen, w okolicy gruzowiska nagle pojawili się inni shinobi zwabieni odgłosem wybuchu.
- Co tu się stało?! – Krzyknął zaniepokojony Inuzuka, widząc jedynie kłęby dymu i kurzu nieprzepuszczającego światło dzienne.
- Nie wiem Kiba, ale jedno jest pewne… cokolwiek to było, to zmiotło Ichiraku Ramen z powierzchni naszej wioski. – Odparł mu Neji.
- NIEEE!!! MOJE KOCHANE ICHIRAKU RAMEN!!!! – Wydarł się Choji, wyraźnie zbulwersowany zaobserwowanym widokiem.
- Kto to zrobił?! No, kto?! Niech się pokaże!! Zabije gnoja!! – Akimichi dostał białej gorączki i rzucając się na wszystkie strony, począł szukać winowajcy. Momentalnie ku niemu rzucili się jego przyjaciele, chcąc go w jakiś sposób uspokoić, a gdy to w końcu nastąpiło… Choji najzwyczajniej w świecie rozpłakał się i załamał ręce.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki

„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, czy to jakaś technika czy coś innego, bo mała nic nie pamięta po tym wszystkim, och Iraku zburzony... buuuu
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń