Co prawda, notka miała ukazać się dopiero za
2 dni, ale jak widać… mój dobry humorek zechciał inaczej ^^. Serdecznie
zapraszam na kolejną notkę mojej skromnej Opowieści o życiu Naruto Uzumakiego i
jego przyjaciół.
<<<
Odcinek ukazał się 12 marca 2009 roku >>>
Gdy Shizune, dobiegła w pobliże budynku swej przywódczyni,
jaki i Hokage całego kraju Ognia, momentalnie poczuła lodowaty wiatr na plecach.
Przedarłszy się przez zebrany tłum gapiów, dziewczyna w pierwszej chwili
dostrzegła Upiornych, wciąż okalających siedzibę Kage, a dopiero po chwili zobaczyła
brak ponad połowy budynku. Poczucie strachu jakie momentalnie nią zawładnęło,
dosłownie powaliło ją na kolana…
- Tsunade-sama! Co ci
się stało?!
Spytała półgłosem, ledwo powstrzymując się od wykrzyczenia
tych słów. Kawałki dachu, ścian, podłogi, okien, drzwi i muru leżą porozrzucane
na całym terenie, jaki przynależy do budynku Piątej. Z wnętrza rozwalonego
gmachu unosi się niewielki dymek, z pourywanych rur tryska woda tworząc sporą
fontannę. Shizune spojrzawszy załzawionymi oczyma na Upiornych, po chwili
poczuła jak zalewa ją krew, by się nagle podnieść i z morderczym spojrzeniem
podejść do kilku z nich, stojących najbliżej niej.
- Natychmiast mnie przepuśćcie!! – Zażądała.
Upiorni w pierwszej chwili nie zareagowali, lecz widząc że
dziewczyna się ich nie lęka, po chwili jedynie rzucili sobie krótkie spojrzenia
i ku kompletnemu zaskoczeniu całego tłumu, jak i czarnowłosej, kilku z nich
opuściło broń i się rozstąpiło. Shizune, odsunąwszy mordercze myśli na bok, bez
słowa minęła ich i czym prędzej wbiegła do jeszcze niezawalonej części budynku
Hokage. Dotarłszy do schodów, jeszcze tylko głośno przełknęła ślinę i czym
prędzej wbiegła na pierwsze piętro. Stanąwszy w progu drzwi prowadzących na
korytarz, dziewczynie ukazał się widok przepaści… gdyż podłoga się zawaliła.
- TSUNADE-SAMA?!! TSUNADE-SAMA?!! – Zawołała dwukrotnie imię
swojej mentorki i przywódczyni zarazem.
- Tu jestem Shizune. – Dziewczyna usłyszała za plecami
przyciszony głos, a gdy się odwróciła na podłodze pod ścianą dostrzegła ponury
wyraz twarzy Hokage, nieznacznie oświetlony przez lewie paląca się lampę
sufitową.
- Tsunade-sama. Czy wszystko w porządku??
- Teraz już tak.
Czarnowłosa uklękła koło Godaime i spojrzawszy jej w oczy,
momentalnie wyczytała z nich, że choć kobieta na zewnątrz jest już spokojna, to
wewnątrz wciąż kipi w niej czysta furia.
- Co robi Naruto?! – Hokage spytała głosem nakazującym
udzielenia natychmiastowej odpowiedzi.
„Powiedzieć jej co zaszło
w Ichiraku Ramen, czy może poczekać do wieczora??” –
Pomyślała Shizune wciąż nie spuszczając spojrzenia z twarzy blondyny. – „A co tam, powiem jej, by mieć to już z
głowy.”
- Nie wiem Tsunade-sama. Odkąd Ichiraku Ramen przestało
istnieć…
- Co?! – Zdziwiła się Hokage. – Shizune! Czy jest coś o czym
powinnam wiedzieć?!?
- Eeee… tak. Około 3 godziny temu w Ichiraku Ramen miał
miejsce dość niespodziewany incydent… – Dziewczyna usiadłszy pod tą samą ścianą
co Godaime, w odległości pół metra od niej, poczęła dokładnie relacjonować
wszystko to, co zaszło w restauracji. Blondyna z kamiennym wyrazem twarzy i z wciąż
lekkim niepokojem w duchu, poczęła słuchać tego niespodziewanego raportu.
Nagle, nad ich głowami, nad resztkami nie zawalonego dachu… wysoko w pobliżu
czarnych chmur, rozbrzmiał gruchot. W oka mgnieniu, na niebie pojawiła się
błyskawica długa na kilkanaście metrów i z czarnych chmur w końcu zaczął padać
deszcz. Z początku nie wielkie krople poczęły spadać bardzo rzadkim
strumieniem, co wszystkim ludziom zebranym pod budynkiem Hokage dało czas na
schowanie się w swoich domach. Gdy w wiosce rozbrzmiał kolejny huk i pojawiła
się nowa błyskawica, malutkie deszczowe kropelki przerodziły się w prawdziwą
ulewę. Brzęczenie rozbijających się kropli wody, gęsto lecących z nieba, o
mokre już zbroje i hełmy Upiornych, jedynie tylko dodatkowo utwierdzają
wszystkich ich obserwatorów, że ci „ludzie” nie zamierzają prędko opuścić tego
miejsca. Ich nie złomna postawa, z wciąż podniesioną bronią, gotową do użytku,
wygląda zupełnie jakby oni nie byli prawdziwi.
„I pomyśleć, że ja byłam
taka głupia!” – Tsunade zaklęła w myślach, wciąż nie przestając
słuchać opowieści swojej asystentki.
Wszystko to, czego blondyna dowiedziała się przez ostatnie
kilka godzin od Naruto i jak usłyszane słowa wpłynęły na jej dalsze zachowanie,
teraz to wszystko utwierdziło ją w przekonaniu, że ostatnie 20 lat jej życia,
to było jedno wielkie kłamstwo. Przez te wszystkie lata wierząc, że Ukryta
Wioska Liścia zawdzięcza swoją siłę i przetrwanie tylko dzięki interwencji
Yondaime Hokage, Tsunade aż do dzisiejszego dnia, nie wiedziała co tak naprawdę
wtedy się stało. Oczywiście, to że Kyuubi… demon o 9 ogonach zaatakował wioskę
i w odpowiedzi został zapieczętowany w nowo narodzonym synu ówczesnego Hokage,
nie jest żadna tajemnicą, ale dlaczego do tego doszło, to jak na razie tylko
Godaime poznała prawdę.
„I co ja mam teraz zrobić?
Raczej, co powinnam zrobić??” – Pomyślała kobieta patrząc
pustym wzrokiem prosto przed siebie, gdzieś hen daleko. – „Wiedząc i widząc jaką potężną armią dysponuje Naruto, i nie do końca
wiedząc co zamierza zrobić w sprawie Starszyzny… muszę jak najszybciej coś wykombinować.”
- …i gdy Neji pobiegł do szpitala, ja postanowiła sprawdzić co
się z tobą Godaime dzieje. – Shizune zakończyła składanie raportu odnośnie
wydarzeń z Ichiraku Ramen i zaraz zapadła martwa cisza, co jakiś czas
przerywana przez grzmoty i błyskawice. Po kilku minutach siedzenia w milczeniu,
blond włosa kobieta nagle wstała na równe nogi.
- Dziękuję Shizune.
Nim dziewczyna zdołała odpowiedzieć, Tsunade ruszyła przed
siebie i po woli zaczęła schodzić na parter. Gdy tam dotarła, gwałtownie
skręciła w lewo i podeszła do ścianki pod schodami. Jej asystenta nie
rozumiejąc o co może chodzić, postanowiła więcej się już nie odzywać, lecz
zaczekać na dalszy rozwój akcji. Hokage rozejrzała się po całej ściance, po
czym zaczęła szurać po niej opuszkami palców.
- Tsunade-sama??
- Ciii! Szukam… a jest. – Odpowiedziała kobieta, po czym
wcisnęła fragment ścianki do środka, a obok momentalnie otworzył się ukryty
schowek. Blondyna wyjęła ze środka płaszcz i kapelusz Kage oraz jakiś zwój.
Zarzuciwszy biały płaszcz z czerwonymi płomieniami przy dolnej krawędzi na
ramiona i kapelusz w tych samych kolorach na głowę, Godaime zaraz odwróciła się
i wystawiła rękę ze zwojem przed siebie.
- Shizune! Przekaż ten zwój Ibiki’emu Morino i odnajdź Naruto
Uzumakiego!
- Do-dobrze. Tylko, gdy znajdę Naruto, to gdzie mamy przyjść??
- Do Akademii.
- Hai! – Dziewczyny wyprostowała się, zasalutowała i zaraz
zniknęła za frontowymi drzwiami, wpadając prosto w ulewny deszcz. Światło
pojawiającej się błyskawicy, jeszcze tylko oświetliły skrawek jej pleców, po
czym dziewczyna już całkowicie zniknęła w mroku. Tsunade uśmiechnąwszy się pod
kapeluszem, dokładnie skrywającym jej twarz, jeszcze tylko zapięła płaszcz,
schowała pod nim ręce i wyszła na dwór. Skierowawszy się powolnym, lecz
zdecydowanym krokiem w stronę wspomnianej Akademii, ku jej zaskoczeniu nie
zobaczyła już żadnego z Upiornych, otaczających jej zrujnowaną siedzibę.
„Gdzie oni się podziali?!”
–
Pomyślała lekko zaniepokojona tym faktem. Gdy na pochmurnym niebie pojawiła się
kolejna błyskawica, w jej świetle kobieta momentalnie ich dostrzegła, wciąż
stojących na swoich miejscach. – „Ta
burza, to niezły dla nich kamuflaż.” – Dodała i nieznacznie się
uśmiechnęła. Korzystając z chakry skumulowanej w stopach, brązowooka z
łatwością omija i przechodzi przez gigantyczne, błotniste kałuże jakie zdołały
już się utworzyć, choć pada dopiero od godziny. Przemieszczając się sukcesywnie
w stronę Akademii, Hokage z kamiennym wyrazem twarzy w końcu dotarła do dużego,
okrągłego budynku, gdzie młodzi obywatele Ukrytej Wioski Liścia rozpoczynają
swoją przygodę jako shinobi. Przekroczywszy próg, kobieta od razu skierowała
się głównym korytarzem w stronę jednej z sal, gdzie zwykle odbywa się pierwszy
etap egzaminu na chunina. Idąc korytarzem i mijając poszczególne sale
wykładowe, Tsunade po chwili dotarła do celu swej wędrówki i nagle za plecami
usłyszała znajomy głos.
- Co zamierzasz??
Gdy się odwróciła, momentalnie dostrzegła białowłosego
pustelnika siedzącego na czwartym stopniu, schodów prowadzących na piętro,
gdzie znajdują się kwatery mieszkalne świeżo upieczonych geninów. Kobieta nic
mu nie odpowiedziała, tylko na powrót odwróciła się do drzwi i stanowczym
ruchem ręki otworzyła je, i weszła do środka. Rozejrzawszy się po
pomieszczeniu, blondyna zaraz podeszła do burka ustawionego przy przeciwległej
ścianie, zdjęła kapelusz z głowy i położyła go na blacie, po czym obeszła mebel
do koła i usiadła na środkowym krześle twarzą do wejścia.
„Co zamierzam?!” – Po
chwili powtórzyła w myślach pytanie przyjaciela. – „Zamierzam, jak to nazwał Naruto, wymierzyć sprawiedliwość!” –
Tsunade spojrzawszy zamyślonym wzrokiem na okno, znajdujące się po jej prawej
stronie, a gdy na czarnym niebie pojawiła się jaskrawa błyskawica, po chwili w
sali, w kłębach białego dymu pojawili się wezwani shinobi.
- O co chodzi, Hokage-sama? – Spytał Ibiki.
- Co się stało? – Odezwał się jeden z czterech mężczyzn w
białych płaszczach z ceramicznymi maskami na twarzy.
- Jakie są twoje rozkazy? – Spytał inny ANBU.
Kobieta patrząc przez chwilę za okno i próbując wyłapać
wzrokiem spadające z nieba krople lodowatej wody, w pierwszym momencie nie
zareagowała na słowa podkomendnych. Czując mokre powietrze wlatujące przez
szczelinę między niedomkniętym oknem a jego futryną, blondyna odetchnęła nim
kilkakrotnie.
- Ibiki i wy, dowódcy ANBU… chcę abyście sprowadzili tu do
mnie naszą szanowną Starszyznę.
- Hai, Godaime Hokage! – Mężczyźni nieco zaskoczeni tym
dziwnym rozkazem, od razu, bez zadawania zbędnych pytań, zasalutowali i
zniknęli w ten sam sposób co się pojawili.
*
* *
Po tym jak odprowadziłem Sakurę-chan do szpitala, gdyż ona
chciała dowiedzieć się, jak wygląda stan zdrowia Miyoko i Staruszka, ja w tym
czasie czym prędzej udałem się na poszukiwanie Ero-sennina. W czasie drogi
sporo rozmyślałem na temat tego niespodziewanego spotkania z tą dziwną
dziewczyną… tak podobną do nieżyjącej już Ruki. Nie mogąc uwierzyć, że to chyba
jednak nie ona tam zginęła, po chwili w końcu dotarłem do budynku łaźni
miejskich, gdzie ten zboczeniec często przybywa. Gdy zatrzymałem się pod
wejściem, momentalnie z poczerniałego nieba luną rzęsisty deszcz, co zmusiło
mnie do skrycia się we wnętrzu budynku.
- Dzień dobry. Może relaksującą kąpiel?
Po chwili usłyszałem głos pracującej tu dziewczyny.
- Nie dziękuję. Szukam pewnego mężczyzny. Ma on białe włosy i
jest mniej więcej tego wzrostu. – Uniosłem rękę ponad swoją głowę, aby pokazać wysokość
Ero-sennina.
- Chodzi ci o Jiraiyię-sama?
- Tak. Czy był tu dziś?
- Zaraz sprawdzę… – Dziewczyna poczęła szukać palcem po
zeszycie z wpisami klientów. – …przykro mi, ale dziś go u nas nie było.
- Rozumiem. Dziękuję i dowidzenia.
Uśmiechnąłem się serdecznie i wybiegłem na zewnątrz. Biegnąc
po przez opustoszałą wioskę, z prawdziwą zwinnością omijając błotniste kałuże…
w ciągu następnych kilkudziesięciu minut sprawdziłem jeszcze kilka
potencjalnych miejsc, w jakich mógłby przebywać Jiraiya-sensei. W końcu
straciwszy już jakąkolwiek nadzieję na odnalezienie go, nagle przyszła mi do
głowy inna myśl.
„A może odwiedzę Kakashiego?
Kiedyś, pamiętam, pomógł on Sasuke w ujarzmieniu mocy, jaką dała mu przeklęta
pieczęć Orochimaru.” – na samą myśl o wężoustym momentalnie przeszły
mi ciarki po plecach. – „Tak. To jest
myśl. Hatake będzie wiedział jak mi pomóc!” – Krzyknąłem w myślach i czym
prędzej pobiegłem w stronę jego domu, kompletnie nie przejmując się tym, że już
przesiąkłem do suchej nitki. Ciężkie krople brudnego deszczu, rozbijające się o
liczne kałuże, nie dość że strasznie utrudniają mi poruszanie się, to jeszcze
sprawiają, że praktycznie mało widać. Aby nieco ułatwić sobie przedostawanie
się przez wioskę, po chwili wskoczyłem na dach jednego z budynku i momentalnie
zatrzymałem się na jego krawędzi. Upiorny stojący na rogu dachu, w pierwszej
chwili mnie nie zobaczyłem, ale gdy tak się jednak zaraz stało, odwrócił się do
mnie i skłonił w geście najwyższego szacunku.
- Witaj Rokudaime Hokage.
Zdębiałem. – „Jak on
mnie nazwał?!!” – Pomyślałem, nie mogąc uwierzyć w to co powiedział ten
żołnierz. Patrząc na niego, jak na jakiegoś głupka… zaraz rzuciłem przelotne
spojrzenia pozostałym łucznikom stojącym na dachu, a gdy nasze spojrzenia się
spotkały, oni jedynie ukłonili się w podobny sposób. Powróciwszy wzrokiem na
pierwszego Upiornego, patrząc mu prosto w oczy, momentalnie popadłem w zadumę.
„Czy ty Kyuubi też to
słyszałeś?”
- Tak.
„Powiedz. Jak ja mam to
rozumieć?”
- Ale co tu jest do
rozumienia? Widać koleś właśnie przepowiedział ci przyszłość. Ha! Ha! Ha! Ha!
– Zaśmiał się demon.
„Ej! Bardzo zabawne!”
- Spokojnie Naruto, ja
tylko żartowałem. Wiesz, najprostszy sposób aby dowiedzieć się, o co może mu
chodzić…
„…to wypytanie go o
szczegóły. Tak wiem.” – Odparłem nieco zrezygnowanym głosem i zaraz
powróciłem do świata rzeczywistego. Rzęsiście padający deszcz, rozbijając się o
metalową zbroję tego gościa, jednocześnie wydaje brzęczący oddźwięk. „Ciekawe czy im to czasem nie przeszkadza?”
– Pomyślałem założywszy ręce na piersi.
- Dobra. – W końcu się odezwałem. – Co to miało znaczyć?!
Upiorny przekrzywił lekko głowę na lewa stronę, zupełnie jakby
nie wiedział o co może mi chodzić.
- Proszę o wybaczenie Naruto-sama, ale nie rozumiem pytania??
- Czy ty żołnierzu jaja sobie ze mnie robisz?! – Spytałem
tonem nieznającym sprzeciwu.
- Ja? Ależ skądże. Nie śmiałbym.
- To w takim razie, czemu nazwałeś mnie Szóstym Hokage?!?
Upiorny już mi nie odpowiedział na to pytanie. Wyprostowawszy
głowę, zupełnie jakby mnie tu niebyło, powrócił do poprzedniej pozycji i już
tak pozostał.
NEXT
COMING SOON…
~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story
by Wielki
„Naruto”
and its characters belong to Masashi Kishimoto
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńciekawe jak Tsunade potraktuje starszyznę, może ich wyrzuci z tych stanowisk... ocho został nazwany szóstym hokage... ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia