poniedziałek, 22 stycznia 2018

122-123. Nowy problem do kolekcji

We wstępie chciałbym ustalić jedną sprawę:
Gdy zrobiłem to glosowanie odnośnie przyszłości publikowanej tu opowieści, miałem na calu zrobienia tylko i wyłącznie rozeznania w tej sprawie. Nie mówiłem, że od razu, jak się tylko skończy głosowanie, to pojawi się jakiś odcinek z wygranej wersji.
Skoro Naruto i jego przyjaciele, zostali przez Hokage wysłani na misję, to musi ona zostać dokładnie opisana w kilku lub kilkunastu (góra 25) odcinkach, nie?? No jakby to wyglądało, gdyby nagle Sakura zaszła w ciąże od tak?? Nie, to byłoby nie realne… do tej sceny potrzebne jest odpowiednie zaplecze. Tym zapleczem będzie poniższy odcinek, jak i wszystkie następne. Przykro mi, że źle mnie zrozumieliście, ale teraz musicie jedynie uzbroić się w sporą dozę cierpliwości. Pozdrawiam i zapraszam na podwójny odcinek…



<<< Odcinek ukazał się 22 maja 2009 roku >>>



Następnego dnia, bardzo wczesnym rankiem, gdy słońce postanowiło w końcu wyjrzeć zza horyzontu, zaraz pierwsze swoje promienie rzuciło na jeszcze opustoszałe ulice Ukrytej Wioski Liścia. Z wolna wiejący, chłodny wiatr, poruszając gałęziami licznych drzew porastających okolice centralnego punku wioski, wprawia w ruch nieco pożółkłe liście. W centrum wioski, u podnóża masywu skalnego, na którego szczycie zostały pieczołowicie wykute podobizny piątki wielkich shinobi, stoi budynek o okrągłym planie architektonicznym. Teren przylegający do niego, dawno temu został ogrodzony murem, a nad bramą wejściową widnieje znak kraju Ognia.
Upiorny żołnierz, pozostawiony tu aby samotnie strzec dostępu do tego przybytku władzy, ani drgnąwszy, zupełnie jak kamienny posąg dzielnie stawia zaciekły opór coraz silniej wiejącemu wiatrowi. Jego krwisto-czerwone spojrzenie, utkwione gdzieś hen daleko przed sobą, w jakimś niewiadomym punkcie, każdego dnia napawa strachem wszystkich tych, którzy odważą się w nie spojrzeć. Nikt tak naprawdę nie wie, kim jest ten żołnierz, jakie jest jego pochodzenie. Zakrywająca jego twarz maska, wykrzywiona w przerażającym uśmiechu, skrywa wiele tajemnic. Gdyby ją zdjąć, co można by ujrzeć? Ludzką twarz, pokrytą licznymi szramami… czy może czarną nicość, najlepiej świadczącą o jego upiornej naturze.
Blond włosa kobieta, nie przespawszy nocy z powodu dręczących ją koszmarów, siedząc w kuchni swojego skromnego domu, powoli sączy z kubka gorący napój. Patrząc zmęczonym wzrokiem w bliżej nie określony punkt na ścianie, Tsunade, odkąd tu usiadła, cały czas rozmyśla nad ewentualnym, przedwczesnym odejściem na emeryturę. Lecz gdy w końcu coś sobie postanowi, kobieta zaraz odchodzi myślami od tego pomysłu, usprawiedliwiając samą siebie brakiem godnego następcy. Wypiwszy poranną kawę do końca, Taunade zaraz wstała i zostawiając brudne naczynie na stole, powolnym krokiem udała się do sypialni. Przebrawszy się z szlafroka w codzienny strój, kobieta jeszcze tylko zarzuciła na ramiona płaszcz Hokage, a na głowę kapelusz, po czym wyszła z domu. Skierowawszy się w zamyśleniu w stronę swojego biura, zaraz poczuła jak promienie słońca padające na jej plecy, powoli zaczynają przyjemni ją rozgrzewać. Wyraz jej twarzy, nie odzwierciedlający w tym momencie żadnych głębszych uczuć, utrzymuje jednak jej usta wykrzywione w chytrym uśmieszku. Dlaczego? Tego nikt nie wie, dlatego też nikt się jej oto nie wypytuje. Po krótkim spacerku, blondyna w końcu dotarła do celu, a gdy podniosła wzrok na upiornego żołnierza stojącego pod wejściem… momentalnie przypomniały się jej słowa Uzumakiego, jakie chłopak powiedział wychodząc z jej biura poprzedniego dnia. – Hokage-sama, zostawiam w wiosce moją armię samuraiów i łuczników, by pod naszą nieobecność strzegli twego majestatu i mieszkańców Ukrytej Wioski Liścia. – Tsunade uśmiechnąwszy się na to wspomnienie, zaraz zatrzymała się w niewielkiej odległości od żołnierza. Chłodny wiatr, jaki momentalnie uderzył ją w plecy, nagle zerwał z jej głowy kapelusz kage i nim kobieta zdołała w jakikolwiek sposób zareagować, ten poszybował wysoko w powietrze. Tsunade jak głupia, poczęła gonić za wolno fruwającym kapeluszem, a gdy ten przeleciawszy sporą odległość nad wioską i gdy wiatr nieco zelżał, nagle począł spadać ku ziemi, by po chwili zatrzymać się na nodze jednego z samuraiów stojących u wejścia do Akademii. Upiorny z początku nie zareagowawszy, po chwili jednak schylił się po nakrycie głowy. Gdy mężczyzna na powrót stanął prosto, momentalnie ruszył się ze swojego miejsca i powoli podszedł do Tsunade, która akurat zatrzymała się kilkanaście metrów od niego. Zbliżywszy się na odpowiednią odległość, ku wielkiemu zaskoczeniu blondyny, momentalnie głęboko się ukłonił, po czym oddał jej kapelusz.
- Dziękuję. – Powiedziała Tsunade.
Upiorny nic nie powiedziawszy ponownie głęboko się jej ukłonił, po czym w milczeniu powrócił na swoje docelowe stanowisko strażnicze. Godaime stojąc jeszcze przez chwilę w kompletnym zaskoczeniu, zaraz jednak z powrotem założyła kapelusz na głowę i z dziwnym uczuciem wielkości, ruszyła w kierunku szpitala. Ponownie, już nieco mocniejsze promienie słońca poczęły grzać ją, lecz tym razem od frontu. Po kilkunastominutowym, żwawym marszu, kobieta o brązowych oczach w końcu dotarła do nowego celu… a gdy wchodziła po schodach, ponownie została zaskoczona nagłymi, głębokimi skłonami ze strony stróżujących tam Upiornych samuraiów.
„O co chodzi? Dlaczego nagle wszyscy CI goście poczęli mi się kłaniać?? Nic już z tego nie rozumiem…” – Pomyślała Tsunade, gdy weszła na główny korytarz szpitala. Rozejrzawszy się w koło, momentalnie zauważyła zbliżającą się do niej jakąś pielęgniarkę.
- Hokage-sama! – Krzyknęła. – Co cię do nas sprowadza??
- Inspekcja.
- Inspekcja??
Pielęgniarka powtórzyła odpowiedź swej zwierzchniczki, zamieniając ją w pytanie. Blondyna nic więcej już nie powiedziawszy, po chwili wyminęła zbitą z tropu medyczkę i powoli ruszyła korytarzem w stronę windy. Wciąż rozmyślając o dziwnym zachowaniu podkomendnych błękitnookiego jounina, kobieta zaraz wjechała windą na drugie piętro szpitala. Znalazłszy się tam, po chwili ruszyła nowym korytarzem do nikomu nieznanego celu. Po zrobieniu niespełna kilkudziesięciu kroków, Godaime dostrzegła dwóch upiornych stojących po obu stronach białych drzwi do jednej z sal. Zbliżywszy się do nich, mężczyźni momentalnie głęboko się skłonili, lecz gdy Tsunade chciała wejść do środka, oni nagle chwycili za broń. Kobieta momentalnie odskoczywszy do tyłu, przez następną chwilę poczęła baczni ich obserwować, a gdy samuraie na powrót schowali swoje miecze i nic więcej się już nie wydarzyło, kobieta odetchnęła z ulgą. Wyprostowawszy się i stanąwszy naprzeciw nich, blondyna momentalnie zaczęła zastanawiać się nad rozwiązaniem…
„Dziwne, dlaczego tak zareagowali? Dlaczego nie chcą mnie wpuścić? Czyżby to właśnie w tej Sali odbywało się pieczętowanie mocy Miyoko Inaby?…” – Brązowooka urwała nagle swoją myśl, gdyż przez dotychczas zamknięte drzwi, nagle wyszedł kolejny samurai. Jedynym wyjątkiem jest jego goła głowa i odkryta twarz. Mężczyzna widząc zamyślony wyraz twarzy Godaime, zaraz nieznacznie się do niej uśmiechnął, po czym szybko zamknął drzwi za sobą. Stanąwszy po między dwoma pozostałymi samurajami, Jogensha począł cierpliwie czekać.
- Dlaczego nie chcecie mnie tam wpuścić?? – Po trzydziestu minutach milczenia, Tsunade w końcu postanowiła się odezwać. Czarnowłosy z początku nic jej nie odpowiedziawszy, po chwili jednak ponownie się uśmiechnął.
- Bo otrzymaliśmy taki rozkaz.
- Od Naruto?
- Tak. – Odparł Jogensha.
Po tej odpowiedzi, mina Tsunade momentalnie sposępniała, a jej wzrok na dosłownie chwilę spadł na podłogę. Kobieta nie za bardzo rozumiejąc intencji Uzumakiego, po krótkiej debacie w głowie, w końcu postanowiła nie wdawać się w dalszą dyskusję na ten temat. Blondyna po chwili odwróciła się do nich bokiem i już miała odejść, gdy nagle…
- Ale z jednym wyjątkiem.
Usłyszała głos czarnowłosego samuraia. Spojrzawszy na niego z niemałym zaciekawieniem w oczach, Tsunade momentalnie dostrzegła szeroki uśmiech widniejący na jego ustach. Nic nie powiedziawszy, blondyna zaraz zwróciła się do niego przodem i poczęła czekać na wyjawienie tego „wyjątku”.
- Naruto-sama powiedział nam, że możemy do środka wpuścić, ściśle określone przez niego osoby. Uprzedzając pani pytanie, od razu powiem, że tymi osobami są Sakura Haruno i Godaime Hokage. – Wyjaśnił samurai. – Tak wiec, Tsunade-sama… pani może wejść do środka, lecz pod jednym warunkiem!
- Jakim?
- Proces pieczętowania nie może zostać zakłócony w żaden sposób!!
Kobieta kiwnęła głową na znak zrozumienie. Jogensha po chwili usunął się na bok i ruchem ręki pokazał jej, że już może wejść. Blondyna nie zwlekając, szybko minęła strażników i powoli weszła do pomieszczeni. Gdy drzwi się za nią już zatrzasnęły, momentalnie poraził ją blask różnokolorowego światła dochodzącego z lewego końca sali. Przymrużywszy oczy, Tsunade po chwili dostrzegła czterech żołnierzy w ciemno-zielonych zbrojach, stojących każdy przy innym z rogów szpitalnego posłania. Wszyscy mają wyciągnięte przed siebie ramiona, a ich spojrzenia utkwione są w drobnym ciele siedmioletniej dziewczynki, przebywającej w pewnego rodzaju uśpieniu. Mężczyźni szepcząc jakieś słowa, w kompletnie nieznanym Tsunade języku, gdy kobieta zajęła dogodne miejsce do obserwowania niedaleko drzwi wejściowych, wszyscy nagle krzyknęli jakąś frazę. W mgnieniu oka, stworzone przez nich bariery rozświetliły liczne nikomu nie znane znaki, a dosłownie w chwilę potem leżąca na łóżku Inaba, przez jakąś niewidoczną siłę została podniesiona ku górze, następnie przekręcona na plecy i z powrotem opuszczona na miękkie posłanie. Ku wielkiemu zaskoczeniu Hokage, zaraz na jej plecach, dokładnie pomiędzy łopatkami, uformowała się jakaś pieczęć. Tsunade wytężywszy wzrok, po chwili dostrzegła, że symbolizuje ona… płomień ognia, zamknięty w okręgu.
Upiorni medycy, gdy stworzona przez nich pieczęć w końcu się uformowała, wszyscy bez wyjątku zaraz opuścili dłonie, tym samym dezaktywując wcześniej stworzone bariery z poszczególnych żywiołów. Gdy w pomieszczeniu na powrót zapanował mrok, po chwili, żołnierze stojący pod oknem odsłonili je, wpuszczając do środka nieco światła zewnętrznego.
- Udało się?
Nagle odezwał się jeden z medyków.
- Myślę, że tak. Naruto-sama będzie z nas bardzo zadowolony.
Odparł drugi z upiornych. Po chwili do tej rozmowy przyłączyli się pozostali żołnierze, kompletnie nieświadomi obecności Hokage w pomieszczeniu. Tsunade stojąc w milczeniu tuż za ich plecami, na chwilę zamknęła oczy i popadła w zadumę.
„Nigdy nie przypuszczałabym, że istnieją na tym świecie tak świetni medycy, może nawet lepsi ode mnie…” – Godaime uśmiechnęła się pod nosem, po czym otworzyła oczy i rzuciła krótkie spojrzenie na rozmawiających żołnierzy. Choć blondyna nie widzi ich twarzy, to z ich głosu wyczytuje wielki entuzjazm z poprawnie wykonanego zadania pieczętowania. Nie chcąc zakłócać im tak dobrego samopoczucia, Tsunade po chwili wymacała ręką klamkę drzwi i niezauważalnie wyszła na korytarz. Zaraz, czym prędzej udała się ku windzie, a dalej z powrotem ku wyjściu i dość żwawym krokiem ruszyła w stronę swojego biura.
* * *
Blade, popołudniowe promienie słońca, przeciskające się pomiędzy gęsto porośniętym lasem kraju Ognia, po chwili dotarły do okien drewnianego domu japońskiego i przedarłszy się przez nie, po chwili opromieniły twarz brązowookiej dziewczyny z dwoma kokami na głowie. Kunoichi wtulona w umięśniony tors swojego narzeczonego, czując na twarzy narastające ciepło, delikatnie uchyliła powieki. Podniósłszy się do pozycji siedzącej, dziewczyna zaraz przetarła oczy i spojrzała na wciąż śpiącego bruneta. Uśmiechnąwszy się do niego słodko, pocałowała go w odsłonięte czoło, następnie w policzek, a na końcu w usta. Gdy ten nie zareagował, powtórzyła czynność. Nadal nie widząc reakcji z jego strony, w końcu z bezsilności wzruszyła ramionami i powoli wstała. Rozprostowawszy pogniecioną koszulę nocną, Tenten zaraz uchyliła drzwi pokoju i wyjrzała na korytarz. Nikogo nie widząc, kunoichi śmielej otworzyła drzwi i na paluszkach skierowała się do głównego salonu, gdzie poprzedniego dnia widziała przyjaciół siedzących pod ścianami. Dotarłszy tam w krótkim czasie, momentalnie dostrzegła Lee leżącego na podłodze z głową w kałuży śliny wyciekającej mu z szeroko otwartej buzi. Uśmiechnąwszy się łobuzersko na ten widok, brunetka rozejrzawszy się po pomieszczeniu, pod przeciwległą sianą dostrzegła zielonooką… śpiącą z niespokojnym wyrazem twarzy. Grymas w jakim wykrzywiły się jej usta, mogłyby świadczyć tylko o jednym… że rozległa rana brzucha wciąż niedane o sobie zapomnieć. Leżąca obok Yamanaka wyraz twarzy ma już zupełnie inny. Taki niewinny i spokojny.
- Coś się stało?
Nagle usłyszał głos za plecami i całkowicie tym wystraszona, momentalnie odwróciła się i spojrzała zdenerwowanym wzrokiem na właściciela ów głosu.
- Neji! Czy ty chcesz żebym zeszła tu na zawał?! – Krzyknęła.
Brunet kompletnie nie rozumiejąc o co może jej chodzić, jedynie pokręcił przecząco głową, po czym nie znacznie się uśmiechnął. Kunoichi uspokoiwszy się, po chwili odwzajemniła ten słodki gest i zaraz mocno przytuliła się do Hyuugi. Oboje trwając tak w uścisku, nagle usłyszeli skrzypnięcie nad głowami.
- Co to było?? – Szepnęła Tenten.
Brunet nic jej nie odpowiedziawszy, niezauważalnie uaktywnił sekretną technikę swojego klanu i począł błądzić przenikliwym wzrokiem po suficie.
- Neji??
- Cii… szukam.
Chłopak w pierwszej chwili sprawdził piętro domu i nic niepokojącego tam nie zobaczywszy, zaraz powędrował wzrokiem wyżej. Sprawdziwszy zachodnią, potem wschodnią i południową część dachu, dopiero na północnej stronie dostrzegł wyraźny zarys kanalików przepływu chakry intruza. Zatrzymawszy wzrok w tamtym miejscu, chłopak zaraz puścił swoją narzeczoną z uścisku.
- Tenten! Idź się szybko ubrać! Mamy na dachu intruza!
Powiedział dobitnie nawet na nią nie spojrzawszy. Kunoichi kiwnąwszy głową, po chwili posłusznie wróciła do pokoju by się oporządzić. Gdy się oddaliła, jak na zawołanie tuż obok Hyuugi pojawił się, dotychczas smacznie śpiący, Lee. Mając oczy szeroko otwarte… z niepohamowanym zapałem do walki „brewka” począł wpatrywać się w towarzysza z drużyny.
- Lee! Ty go zajdziesz od wschodu, a ja od zachodu!
- Hai, Neji-san!!
Shinobi liścia, ustaliwszy szybki plan działania, zaraz rozeszli w dwóch różnych kierunkach. Podopieczny Maito wyskoczywszy jak z procy przez drzwi frontowe, czym prędzej okrążył dom i powoli zaczął wspinać się na dach. Neji tym czasem obudził Sakurę i Ino, po czym uświadomił je o zaistniałej sytuacji. Gdy upewnił się, że zrozumiały jego słowa, zaraz ruszył w kierunku swojego pokoju, gdzie zastał pakująca się Tenten. Nic nie powiedziawszy z kamiennym wyrazem twarzy podszedł do okna i odsuną je. Stanąwszy na parapecie, jeszcze raz spojrzał na przyglądającą mu się brunetkę, po czym wyszedł na zewnątrz i również powoli zaczął wspinać się na dach. Dotarłszy po chwili do jego krawędzi, Neji wyjrzał ponad nią i zaraz napotkał spojrzenie Lee. W oka mgnieniu, pokazawszy mu kilka znaków dłońmi, gdy ten kiwną głową na znak zrozumienia, obaj weszli na dach i trzymając się blisko krawędzi ze swojej strony, powoli skierowali się ku północnej części dachu. Zbliżywszy się tam, „brewka” momentalnie wyskoczył w powietrze…
- Konoha Senpuu!!
Krzyknął i wycelował kopniaka w przeciwnika, lecz nie napotkawszy na swej drodze żadnej przeszkody, Lee przeleciał kilka metrów w powietrzu… po czym z hukiem spadł i grzmotnął o ziemię. Neji tym czasem, z kunaiem w dłoni wolno zbliżył się do miejsca, w którym jeszcze przed chwilą stał intruz. Stanąwszy na krawędzi dachu, chłopak zaraz rozejrzał się w koło i nie mogąc nic dostrzec, ponownie uruchomił Byakugan. W jednej chwili wyczuł czyjąś obecność za plecami. Nie mogąc rozpoznać, kto to taki, chłopak bez chwili namysłu zamachnął się kunaiem do tyłu. Zobaczywszy kompletnie zaskoczoną Tenten, w ostatniej chwili zatrzymał rękę, tuż przed jej policzkiem. Dziewczyna odczuwszy na twarzy podmuch wiatru, zaraz skrzywiła się na twarzy, po czym odsunęła zastygłe ramię bruneta i delikatnie pocałowała go w policzek.
- Co ty kombinujesz Neji, hmm??
- N-nic, ja tylko myślałem…
- …że jestem tym intruzem??
- Dokładnie.
Hyuuga rozluźniwszy napięte mięśnie, zaraz schował broń i mocno przytulił dziewczynę do siebie… dziękując w głębi duszy, że w porę się pohamował. Kunoichi odwzajemniwszy jego uścisk, zaraz go puściła. Odwróciwszy się do chłopaka tyłem, brunetka machnęła mu przed oczami ręką i powolnym krokiem ruszyła w drogę powrotną do pokoju. Neji dostrzegłszy, że na jej dłoni brakuje jednego elementu, lekko się tym zaniepokoił i nim dziewczyna zdąży się oddalić, postanowił ją o to spytać.
- Tenten?
- Tak kochanie??
Brunetka zatrzymała się i spojrzała na białookiego. Gdy ten już chciał zadać swoje właściwe pytanie, nagle usłyszał w oddali świst przecinanego powietrza. W mgnieniu oka tuż pod stopami jego dziewczyny powbijały się dziesiątki najróżniejszej broni białej, co zmusiło brązowooką do wykonaniu kilku uników. Momentalnie, gdy ta ponownie się zatrzymała, tuż kolo Nejiego pojawiła się druga Tenten. Chłopak przestraszywszy się tego zagrania, błyskawicznie odskoczył w bok.
- Neji czekaj! To ja, twoja narzeczona…
Zawołała widząc jego reakcję. Hyuuga przyjrzawszy się jej dokładnie od stóp po głowę, zaraz pokręcił głową i spojrzał ku drugiej Tenten, która obecnie szeroko się do niego uśmiecha. Białooki przyjrzawszy się jej z równie wielką uwagą, po chwili ponownie spojrzał na pierwszą Tenten.
- Hmm. Dwie Tenten??
Zmrużył oczy i popadł w chwilową zadumę.
- Neji, o co chodzi? Nie poznajesz mnie??
Nagle odezwała się dziewczyna stojąca bliżej niego. Brunet spojrzawszy na nią, w pierwszej chwili nic jej nie odpowiedział, a gdy otworzył usta by udzielić odpowiedzi, nagle… zawahał się. Spojrzawszy na druga dziewczynę, gdy ta ponownie się do niego uśmiechnęła, poczuł że coś nie pozwala mu rozstrzygnąć tego zaskakującego incydentu. Chłopak bijąc się z licznymi bezużytecznymi myślami, całymi kaskadami napływające teraz do jego mózgu…
- Masz pięć minut na rozwiązanie tej zagadki!
…nagle usłyszał groźnie brzmiący głos Tenten, która dotychczas w ogóle się nie odzywała. Dziewczyna puściwszy mu lodowate spojrzenie, zaraz przybrała postawę gotowej do ataku i już tak zastygła. Zaskoczony Hyuuga, czując presję od niej bijącą, jednocześnie nie chcąc wdawać się z nią w walkę… nagle przypomniał sobie o jednej rzeczy.
- Dobra. Czy mógłbym prosić abyście pokazały mi swoją lewą dłoń?
Obydwie brunetki zdziwiwszy się na tą prośbę, szybko rzuciły sobie krótkie spojrzenia, po czym równocześnie wystawiły przed siebie lewą dłoń. Neji przyjrzawszy się z daleka obydwu bardzo dokładnie… na serdecznym palcu dziewczyny stojącej  bliżej niego, momentalnie dostrzegł złoty pierścionek, jaki dał swojej narzeczonej w dniu zaręczyn. Uśmiechnąwszy się do niej nieznacznie, zaraz jednak spoważniał i spojrzał ku drugiej brunetce. Ku swej uciesze, Neji u niej nie dostrzegł ów pierścionka na żadnym z pięciu palców. Odetchnąwszy z ulgą, zaraz w końcu ruszył się z miejsca i podszedł do tej właściwej kunoichi.
- Przepraszam Tenten, że cię nie poznałem.
Powiedział i przytulił ją mocno do swej piersi. Ta odwzajemniwszy jego uścisk, po chwili odebrała od niego bardzo namiętnego całusa. Para stojąc tak jeszcze przez chwilę w tym romantycznym uniesieniu, nagle usłyszeli odgłos klaskania.
- Brawo Neji-san, jak widzę nadal potrafisz trzeźwo myśleć!
Krzyknęła druga brunetka, po czym zniknęła w kłębie białego dymu. Gdy mocniejszy podmuch wiatru po chwili wszystko rozwiał, oczom zdziwionej dwójki narzeczonych pojawił się dowódca elitarnego oddziału ANBU.
- Ale miałem ubaw patrząc na wasze zaskoczone twarze.
- Co?!?! A wiec to był tylko głupi żart?!! – Oburzyła się Tenten.
- Tak.
- To nie poważne!! – Zagrzmiał Neji. – Żeby dowódca ANBU robił sobie takie jaja ze mnie i mojej dziewczyny!! Gdybyś nie był tym, kim jesteś, to tylko Hokage-sama mogłaby mnie teraz powstrzymać od rozerwania cię na strzępy!!
Jak widać, brunetowi puściły nerwy. Jego słowa, przepełnione nienawiścią i wściekłością, w mgnieniu oka sprawiły, że śmiejący się ANBU momentalnie zamilkł. Gdy po paru minutach, młody Hyuuga w końcu ochłonął i razem z narzeczoną powrócił do swojego tymczasowego pokoju, dowódca elitarnego oddziału ponownie złożył dłonie przed sobą w charakterystycznym znaku i zniknąwszy w chmurze białego dymu, tym samym teleportował się do miejsca gdzie poprzedniego dnia stoczył walkę z shinobi piasku. Mężczyzna zbliżywszy się do jednych zwłok, zaraz przykucnął i dokładnie je obszukał. Nie znalazłszy niczego, co by go zainteresowało… shinobi nagle dostrzegł skrawek granatowego materiału wystającego z pod nakrycia głowy trupa, a nie będącego jakąkolwiek częścią ubioru. Przewróciwszy ciało z brzucha na plecy, ANBU zobaczył twarz zabitego, wykrzywioną w grymasie nieopisanego bólu. Przy pomocy sztyletu kunai, zaraz przeciął materiał zakrywający głowę i momentalnie dostrzegł prawdziwy ochraniacz zabitego wojownika.
- Iwa-Gakure no Sato…
Mruknął pod maską, po czym szybko wstał i podobną czynność wykonał z pozostałymi zwłokami. Znalazłszy jeszcze czternaście takich samych ochraniaczy, mężczyzna zaraz zebrał wszystkie do kupy, zawinął w kawałek materiału odciętego z ubrania jednego z ciał, po czym schował zawiniątko pod płaszcz do wewnętrznej kieszeni.
- To się Hokage-sama wścieknie.
ANBU stwierdził ponuro.
„Czy powinienem omówić to z pozostałymi?”
- Tak!
„No nie wiem.”
- Naruto, lepiej zastanów się nad tym. Chciałbym ci przypomnieć, że ta dziewczyna… Shizune, jest prawą ręką twojej Hokage i to właśnie ona będzie najlepiej wiedziała co dalej robić.
„Jak zwykle masz rację Kyuubi, ale czy w takim razie powinienem się też ujawnić?”
- Pomyślmy. Hmm, jeśli dobrze pamiętam… Hokage-sama chyba zabroniła ci to robić, nie? Przypomnij sobie co ci mówiła, nim wyszedłeś. – Pamiętaj Naruto, jeśli zdecydujesz się komukolwiek ujawnić, będzie to równoważne z usunięciem cię z listy elitarnych oddziałów! Skoro zdecydowałeś się na pozostanie w ANBU, to musisz przestrzegać odgórnie ustalonych zasad! – Czy tak??
„Niestety tak…” – Chłopak przyznał z wyraźnym smutkiem w głosie. – „…ale coś mi się wydaje, że przed Sakurą długo ten sekret nie będzie istniał.”
- Ech, ty i te twoje rozterki.
„No co??!”
- Nic! Mówię tylko, że ta dziewczyna…
„KYUUBI!! CZY TY MASZ COŚ DO SAKURY?!!”



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki

„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, no wreszcie sprawdził ciała tych zabitych i w końcu poznał prawdziwą tożsamość, muszę szybko działać bo i w kraju Wiatru będa takie same ataki...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń