Dziś, jak zwykle
ciąg dalszy poczynań naszych głównych bohaterów: Naruto Uzumakiego w drodze
powrotnej do domu i Sakury Haruno oczkującej na werdykt Godaime Hokage ^^ -
życzę miłego czytania..
<<< Odcinek ukazał się 5
sierpnia 2008 roku >>>
>>>
Wioska Ukryta w Liściach <<<
Blondyna dokładnie i
spokojnie wysłuchawszy swej najlepszej uczennicy, popadła w chwilowe zadumanie,
by po kilku minutach odezwać się stanowczym głosem…
- Rozumiem, że jest ci
Sakura z tego powodu przykro i prosisz o rozgrzeszenie..?!
- T-tak – dziewczyna
odparła przez łzy, lecz nie spojrzała na kobietę.
- Dobrze..! Kakashi.. Zaprowadź
Sakurę do jej domu i każ pilnować, a sam wróć tu do mnie.
- Hai, Godaime Hokage –
jounin chwycił dziewczynę za ramię, po czym oboje zniknęli w chmurze biało-szarego
dymu, by po kilku minutach pojawić się przed domem Haruno.
- Sakura.. Szybko schowaj
to przebranie do tej torby… – mężczyzna podał zielonookiej czarną, foliowa
torbę – …i czy jesteś gotowa na spotkanie z rodzicami..?
- Chyba tak.
- Zatem chodźmy – Hatake
zapukał w drzwi, które za chwilę się otworzyły a w ich obramowaniu pojawiła się
matka dziewczyny. Kobieta przez kilka pierwszych minut zaczęła bacznie
przyglądać się białowłosemu, lecz gdy ten się odsunął ujrzała coś, czego po tak
długiej przerwie, się nie spodziewała…
- Sakura..?! Gdzie ty się
tyle czasu podziewałaś..? – Spytała, jednocześnie przytulając dziewczynę do
swej matczynej piersi. Zielonooka nic nie odpowiedziawszy, zaraz odepchnęła
zaskoczoną matkę i z kolejnymi łzami w oczach pobiegła czym prędzej do swojego
pokoju.
- Pani Haruno, proszę
wybaczyć.. Ale z rozkazu Hokage, Sakura ma tymczasowy areszt domowy, a pilnować
będą jej członkowie ANBU..! – Kakashi mówiąc to, wydał się bardzo opanowany,
ale tak naprawdę było mu strasznie przykro że musi robić takie rzeczy. Że jest
zmuszony do więzienia i pilnowania Sakury, gdyż wierzy w jej słowa, jakie
usłyszał w gabinecie Hokage.
- ANBU..?? – Matka różowo
włosej lekko się wzdrygnęła słysząc nazwę elitarnej jednostki jouninów Kraju
Ognia – …a-ale co ona takiego zrobiła, że aż muszą ja pilnować tacy
wojownicy..? – Kobieta spytała, wciąż nie mogąc uwierzyć w słowa jounina.
- Przykro mi… ale nie
mogę udzielić odpowiedzi na to pytanie, proszę tylko o cierpliwość… do
widzenia. – Hatake przemawiając bardzo stanowczym tonem głosu, pożegnał się, po
czym na powrót zniknął w chmurze biało-szarego dymu.
* * *
Tym czasem, Sakura po
wejściu do swojego pokoju, w pierwszej chwili nie zauważyła nic specjalnego,
lecz gdy podeszła do łóżka, zaraz spojrzała na okno i dostrzegła, że zostało
zamknięte i zapieczętowane specjalnymi karteczkami wybuchowymi, które mogą
zdjąć tylko i wyłącznie specjalnie do tego wezwani członkowie ANBU. Dziewczyna
powoli podeszła do parapetu i spojrzawszy przez lekko brudnawą szybę, zaraz
dostrzegła odbicie dwóch członków tejże właśnie organizacji, w szybie okna domu
stojącego naprzeciwko. Jednego stojącego a drugiego przykucniętego,
znajdujących się dokładnie nad jej oknem, na dachu domu. Zielonookiej ponownie
spłynęła łza po policzku, która dotarłszy do jej podbródka, zaraz skapnęła na
drewniany parapet, rozbijając się o niego z prawie nie słyszalnym chlapnięciem.
Sakura odwróciwszy się przodem do środka pokoju, westchnęła ciężko pod nosem, a
gdy zrobiła krok na przód, poczuła że ktoś zbliża się do drzwi jej pokoju.
Zamarłszy w bezruchu, poczęła wsłuchiwać się w odgłosy wpadające z holu jej
domu. Jakby się mogła spodziewać, nikt do środka nie wszedł, tylko stanąwszy po
obu stronach drzwi, również zamarł w bezruchu. Dziewczyna powoli zbliżyła się
do drzwi, przystawiając do ich wewnętrznej strony, jedno ze swoich uszu. W
pierwszej minucie, jedyne co zdołała wyłapać, to nieznaczne szuranie obuwia o
drewnianą podłogę, lecz zaraz wszystko ucichło, co dziewczynę raczej nie
zmartwiło. Zielonooka po chwili stania w milczeniu pod drzwiami własnego
pokoju, po chwili namysłu, powoli podeszła do łóżka, by się na nim położyć i
odpocząć po poranku pełnym wrażeń i nieprzyjemności. Oparłszy głowę o puchowa
poduszkę, dziewczyna poczęła zastanawiać, jak na jej słowa zareagowała Hokage i
co się teraz z nią stanie…
„Jestem w rozsypce
psychicznej.. Nie dość że nie odnalazłam Naruto, to jeszcze ten pomysł z
wstępowaniem w szeregi Akatsuki…”. – Jej rozmyślania spełzły na niczym, a oczy
ponownie się zaszkliły, gdyż Haruno nie może już wytrzymać tej rozłąki.
„Pomyśleć że niegdyś moje
serce szalało za tym zdrajcą Sasuke, a teraz nie może wytrzymać, gdy Naruto nie
ma w pobliżu… ech, jakby to powiedział Shikamaru… jakie to żenujące..”. – Dziewczyna
przytoczyła w myślach, dobrze wszystkim znane słowa, jednego z jej przyjaciół.
Leżąc wciąż na łóżku i spoglądając w sufit swego pokoju, różowo włosej w jednej
chwili przeleciały przed oczami wszystkie chwile w jej dotychczasowym życiu. To
jak poznała swój Team i jak się potem wszystko posypało, jak zawsze
rywalizowała z Ino Yamanaka w zdobyciu serca Uchihy, wówczas jedynego chłopaka
który podobał się wszystkim dziewczynom, i to jak zawsze znęcała się
psychicznie i fizycznie nad twardogłowym ninja nr 1 w wiosce, który znosił
wszystkie jej wybryki z wielkim poszanowaniem dla jej osoby, gdyż od zawsze
bardzo ją kochał. Potem, gdy stali się odrobinę starsi, ona przekonała się iż
nie dostrzegała jak znakomitym przyjacielem jest Naruto, który zawsze jej
pomagał i wspierał w trudnych chwilach. Wiele razy przekonała się, iż jest on
naprawdę wspaniałym shinobi, który dla przyjaciół a zwłaszcza ukochanej osoby,
zrobi naprawdę dużo. Potem, za sprawą głupiego dowcipu, blondyn odszedł co jej z
kolei zrujnowało psychikę, gdyż nie mogąc wytrzymać rozłąki, poczyniła kroki,
które teraz czekają na rozstrzygnięcie przez Hokage.
„Jaka ja jestem głupia…
kto przy zdrowych zmysłach dobrowolnie wstępowałby do Akatsuki..? Teraz moja
przyszłość jako shinobi Kraju Ognia stoi pod znakiem zapytania, a ja stałam się
więźniem we własnym domu..!” – Krzyknęła Sakura w myślach i zerwała się na
równe nogi, lecz te zaraz się pod nią ugięły, a ona sama opadła z powrotem na
łóżko.
* * *
>>>
Gdzieś na granicy Konoha-Gakure a Iwa-Gakure <<<
Podróżując już dobrych
kilka godzin, Naruto przebył znaczą odległość między wioską Bez Nazwy a granicą
kraju Skały. Chłopak spacerując powolnym krokiem przed siebie, ma założone na
głowie ręce, a jego twarz oświetlają liczne promienie, już zachodzącego słońca.
Odgłos szurania wydobywający się z pod jego stóp, może świadczyć iż jest już
odrobinę zmęczony, lecz jego wiara we własne siły nie pozwala mu na zrobienie,
nawet malutkiego postoju, gdyż chciałby powrócić do domu jak najszybciej. Lekki
wiaterek wiejący od zachodu, delikatnie porusza kosmykami jego włosów o blond
odcieniu, a ich długość może świadczyć o tym iż odrobinę zmienił się jego
wygląd przez ostatnie 10 miesięcy, a samemu chłopakowi chyba taka długość
włosów nie przeszkadza. Naruto przemierzając kolejne metry, coraz bardziej
zaczyna odczuwać zmęczenie, a jego twarz coraz to częściej wykrzywia się w
grymas niezadowolenia z tego faktu. Po jakimś czasie oparłszy się o jakieś
drzewo, westchnął ciężko…
- Już nie mogę. Choć nie
chce robić postoju, to i tak w końcu będę musiał to zrobić.
- Oj Naruto, Naruto… jak nie zrobisz w końcu postoju to
padniesz z wycieńczenia. Z resztą nie masz co się śpieszyć.. Z tego co pamiętam
masz jeszcze ze 2 miesiące na powrót..?
- Tak wiem, ale myślę, że
Kiba chyba się nie obrazi jak wrócę wcześniej, no i Sakura chyba też się
ucieszy.
- Ten Inuzuka to już chyba w ogóle zapomniał o tej waszej umowie, a co
do dziewczyny, to nie wiem jak zareaguje.
- A ja wiem, przynajmniej
tak mi się wydaje.
- Dobra.. Nie będę się z tobą o to sprzeczał. To jak, zrobisz w końcu
ten postój..?
- Jasne, moje nogi i tak
już nigdzie więcej nie pójdą. – Blondyn uśmiechnął się promiennie, po czym
opadł bez sił na ziemie pokrytą długimi i gęstymi kłosami trawy. Oparłszy się o
drzewo, momentalnie poczuł jak jego ciało odpoczywa, a nogi stają się coraz
lżejsze. Naruto leżąc i odpoczywając po długim czasie żwawego maszerowania po
przez pustkowia jakie są na terenach Iwa-Gakure, nagle usłyszał w oddali dziwne
dźwięki, które w pierwszej chwili zlekceważył. Lecz ów odgłosy nie tylko nie
ucichły, ale wręcz przybrały na sile, co blondyn odczytał jak krzyki wołania o
pomoc. Natychmiast zerwawszy się na równe nogi, nie zważając na zmęczenie,
wskoczył na pobliskie drzewo i skacząc po gałęziach, począł zbliżać się do
źródła hałasu. Zatrzymawszy się w konarze jednego z potężnych dębów, jego oczom
ukazał się widok, raczej niespotykany na ziemiach kraju Ognia.
- Oddawaj wszystkie
kosztowności jakie masz..!! – Krzyknął jeden z napastników, przystawiając nóż
do gardła przerażonego kupca. Inny z goryli natomiast począł przeszukiwać
powóz. Uzumaki kątem oka dostrzegł woźnicę kupca, z wbitym nożem w pierś,
leżącego nie opodal całego zajścia.
- A-ale.. j-ja.. n-nic..
n-nie.. m-ma.. nie zabijajcie mnie..! – odparł łysy i niski mężczyzna,
jednocześnie trząsać i jąkając się przy tym strasznie.
- Łżesz świnio..!! –
krzyknął zbir wbijając swój nóż w pokaźnych rozmiarów brzuch kupca. Tym czasem,
Naruto oglądając całą tą scenę, poczuł przypływ furii na widok zabicia
niewinnych ludzi i nie mogąc pozwolić odejść zbirom, zaraz zeskoczył z drzewa.
Pojawiwszy się w odległości kilkunastu metrów, zaraz został dostrzeżony przez
jednego ze zbirów.
- Patrzcie, patrzcie...
kogo my tu mamy..! – rzucił oschłe spojrzenie ku Uzumakiemu.
- Wyyy… mordercy..!
- No, no, no.. jakie
ostre słowa..! – parsknął śmiechem drugi z bandziorów. Blondyn nie mogąc już
więcej wytrzymać tego tonu, powoli chwycił ręką za siebie za katanę i wyciągnął
ją z pochwy. Bandyci widząc jego zagranie, spojrzeli po sobie, po czym chwycili
za swoje miecze uwieszone z boku nogi. Chłopak usłyszawszy charakterystyczny dźwięk
pocieranego metalu o metal, dosłownie w mgnieniu oka zniknął bandziorom z oczu,
by po chwili pojawić się koło jednego z nich, z kataną wymierzoną wprost w jego
klatkę piersiową. Mężczyzna spróbował się uchylić przed ciosem, ale że nie jest
tak biegły w unikaniu takich ciosów jak Naruto, po chwili został przecięty na
pół w okolicy brzucha. Po lesie ich otaczającym, rozległ się głuchy wrzask, a krew
bandziora trysnęła na wszystkie strony. Naruto zatrzymawszy się dwa metry za
swoją ofiara, po chwili wyprostował się i spojrzał na drugiego z oprychów.
- Ja-jak to możliwe..?! –
spytał, a po jego policzku słynęła lodowata kropla potu.
- Trochę za późno na
takie pytania..!! – zbir nagle usłyszał szyderczy śmiech za plecami, a gdy się
odwrócił, nie zdążył nic zobaczyć, gdyż jego głowa została oddzielona od ciała
i poturlała się po ziemi. Ciało pozbawione głowy, opadło bezwiednie na ziemię,
wprost w kałuże krwi swego kompana. Uzumaki w błyskawicznym tempie rozprawił
się z napastnikami nieszczęsnego kupca, wytarł ostrze miecza z krwi, po czym
schował go do pochwy uczepionej na plecach.
„Czy ja właśnie
posiekałem tych gości przy użyciu katany..?” – spytałem samego siebie.
Wzruszywszy ramionami na ten fakt, rozejrzałem się do koła i po chwili
spojrzeniem odnalazł rannego kupca, który jeszcze dysząc, obejrzał całą walkę z
pozycji leżącej tuż pod wozem. Blondyn szybko do niego podszedł, lecz gdy po
chwili uklęknął tuż obok, w oczach mężczyzny dostrzegł przerażenie i lęk.
Chłopka bez słowa wyjaśnienia, powoli odsłonił ranę, która kupiec zasłaniał
własną ręką. Gdy chwycił za rękojeść noża wciąż tkwiącego w ranie, z chęcią
wyciągnięcia go, kupiec złapał chłopaka za nadgarstek.
- Spokojnie.. proszę się
nie ruszać – powiedział Uzumaki z chęcią odpędzenia strachu jaki dopadł kupca.
Mężczyzna chyba usłuchał go, gdyż zaraz opuścił ręce w dół, by po chwili poczuć
lekkie ukucie towarzyszące przy wyciąganiu ostrza z rany, a potem zobaczył jak
jego nowy przyjaciel, zamyka na chwilę oczy, by zaraz na powrót je otworzyć.
Blondyn skupił się maksymalnie jak tylko potrafił, po czym wykonawszy 4
pieczecie pokazane przez Kyuubiego, za pomocą jego chakry począł leczyć ranę
mężczyzny. Rozcięcie momentalnie się zasklepiło, a grubemu kupcowi powróciły
wszystkie siły, utracone pod czas szarpaniny z bandytami. Błękitnooki
wyleczywszy ranę, zaraz podniósł się na równe nogi i podszedł do woźnicy
leżącego nie o podał wozu, przystawiwszy mu palec do szyi, zaraz ciężko
westchnął..
- Kuso, nie żyje..!
Blondyn zamknął jeszcze
oczy woźnicy, po czym z powrotem spojrzał w kierunku kupca, który już podniósł
się z wilgotnawej ziemi.
- Dziękuję przyjacielu za
uratowanie życia… proszę przyjmij tą skromną zapłatę za twój uczynek. –
mężczyzna po chwili wyciągnął ciężką sakwę z rękawa palta jakie ma na sobie i
rzucił ją w stronę chłopaka. Blondyn z początku zaskoczony takim
podziękowaniem, zaraz jednak złapał sakwę.
- A-ale nie potrzeba,
naprawdę..!
- Potrzeba, potrzeba,
tacy ludzie jak ty powinni być nagradzani za swe uczynki. – kupiec zaraz wsiadł
do wozu i sam go poprowadził w dalsza drogę, zostawiając ciało swego woźnicy na
środku polany. Naruto ciał coś powiedzieć, ale kupiec tak szybko się oddalił,
że już nie było sensu się wydzierać.
„Cholera i co ja mam
teraz zrobić, mam tu dwa zmasakrowane ciała bandziorów i jednego woźnicę z
nożem w piersi, a na dokładkę trzymam w rękach pokaźną sumę pieniędzy..” – po
krótkim namyśle, błękitnooki schował pieniądze w bezpieczne miejsce.
- Kage Bunshin no Jutsu – blondyn zaraz powiedział pod nosem,
jednocześnie złożywszy dłonie w charakterystyczny znak dla tej techniki, a po
chwili pojawiły się przed nim 4 jego wierne klony.
- Witajcie.. mam do was
nie typową prośbę.
- Słuchamy cię Naruto –
odparły klony jednocześnie.
- Pomożecie mi w
pochowaniu tego oto człowieka..? – Uzumaki wskazał na ciało martwego woźnicy.
- Jasne..!! – i cała
piątka Naruto zabrała się do wspólnego kopania grobu. Po skromnie przyrządzonym
pochówku, chłopak podziękował klonom za pomoc, które promieniście się do niego
uśmiechając, po chwili zniknęły w chmurach biało-szarego dymu. Popatrzywszy
jeszcze przez chwilę na bez imienny grub, Naruto powoli począł się oddalać od
miejsca walki, pozostawiając posiekane ciała bandziorów, tak jak ich pokonałem.
* * *
>>>
Wioska Ukryta w Liściach <<<
Gdy Kakashi ulotnił się z
Sakura u boku, Hokage poczuła lekki niesmak w ustach. Nadal mając przed oczami
widok dziewczyny w stroju Akatsuki, splunęła gorzką śliną wprost do kosza
stojącego tuż obok jej biurka. To zagranie lekko wzdrygnęło stojącymi obok
Iruką i Shizune, którzy poczuli że lepiej jest się od niej odsunąć, gdyż nie
wiadomo jak zareaguje. Hokage nadal nic nie mówiąc, tak jakby zamarła, a na jej
czole pokazały się liczne krople potu, które mogłyby świadczyć o intensywnej
pracy umysłu. W końcu jednak kobieta podniosła się z krzesła i zrobiwszy
dosłownie dwa kroki, podeszła do okna, wychodzącego wprost na dom państwa
Haruno. W tym Momocie, na zewnątrz budynku zerwał się potężny wiatr, który
targając konarami pobliskich drzew, sprawił iż oberwało się wiele liści. Nagle
w biurze Godaime pojawiła się chmura biało-szarego dymu, z której wyszedł białowłosy
jounin.
- Hokage-sama, zadanie
wykonane… Sakura jest zamknięta i pilnowana w swoim domu. – powiedział Hatake,
prostując się do pozycji na baczność. Ku jego wielkiemu zaskoczeniu kobieta w
pierwszej chwili nie zareagowała, tylko skrzyżowała ręce za plecami i wpatrując
się w lekko zachmurzone niebo, poczęła coś mamrotać pod nosem. Kakashi trochę
nie rozumiejąc dziwnego zachowania swej przywódczyni, postanowił nawiązać
rozmowę, choć dobrze wie, ze przeszkadzanie Hokage w myśleniu, może się dla
niego źle skończyć.
- Czy wszystko w porządku..? – spytał półgłosem i zaraz stanął obok
niego Iruka.
- Tsunade-sama chyba nie może uwierzyć w to co zobaczyła i usłyszała.
– szepnął.
- Chyba masz rację. – przytaknął mu sharinganowiec.
Gdy jounini sobie tak
szemrają za plecami Tsunade, ta wciąż nie spuszczając wzroku z kołyszących się
drzew na wietrze, powoli się w końcu odwróciła i pokazała wszystkim swój
pochmurny wyraz twarzy. Usiadłszy z powrotem za biurkiem, zaraz wyjęła z
szuflady teczkę z aktami. Stojąca obok asystentka Hokage, rozpoznała teczkę i
zagryzła mocno żeby, by po chwili zacisnąć usta w grymasie lekkiego niepokoju.
Spojrzawszy na Kakashiego i Irukę, dała im jasno do zrozumienia, iż teczka
która wyjęła Hokage, to akta osobowe Sakury Haruno.
NEXT
COMING SOON…
~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story
by Wielki
„Naruto”
and its characters belong to Masashi Kishimoto
I to było by na
tyle, jeśli chodzi o ten odcinek ^^, oczywiście jak zwykle nie jestem w pełni
przekonany co do niektórych fragmentów tego posta >.< - pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na wasze liczne komentarze ^^
Hej,
OdpowiedzUsuńoch jak widać to potrafi bardzo dobrze władać kataną, bardzo szybko udało mu się załatwić tych bandziorów...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia