piątek, 12 stycznia 2018

061. Niespodziewana zapłata

Dziś, jak zwykle ciąg dalszy poczynań naszych głównych bohaterów: Naruto Uzumakiego w drodze powrotnej do domu i Sakury Haruno oczkującej na werdykt Godaime Hokage ^^ - życzę miłego czytania..



<<< Odcinek ukazał się 5 sierpnia 2008 roku >>>



>>> Wioska Ukryta w Liściach <<<
Blondyna dokładnie i spokojnie wysłuchawszy swej najlepszej uczennicy, popadła w chwilowe zadumanie, by po kilku minutach odezwać się stanowczym głosem…
- Rozumiem, że jest ci Sakura z tego powodu przykro i prosisz o rozgrzeszenie..?!
- T-tak – dziewczyna odparła przez łzy, lecz nie spojrzała na kobietę.
- Dobrze..! Kakashi.. Zaprowadź Sakurę do jej domu i każ pilnować, a sam wróć tu do mnie.
- Hai, Godaime Hokage – jounin chwycił dziewczynę za ramię, po czym oboje zniknęli w chmurze biało-szarego dymu, by po kilku minutach pojawić się przed domem Haruno.
- Sakura.. Szybko schowaj to przebranie do tej torby… – mężczyzna podał zielonookiej czarną, foliowa torbę – …i czy jesteś gotowa na spotkanie z rodzicami..?
- Chyba tak.
- Zatem chodźmy – Hatake zapukał w drzwi, które za chwilę się otworzyły a w ich obramowaniu pojawiła się matka dziewczyny. Kobieta przez kilka pierwszych minut zaczęła bacznie przyglądać się białowłosemu, lecz gdy ten się odsunął ujrzała coś, czego po tak długiej przerwie, się nie spodziewała…
- Sakura..?! Gdzie ty się tyle czasu podziewałaś..? – Spytała, jednocześnie przytulając dziewczynę do swej matczynej piersi. Zielonooka nic nie odpowiedziawszy, zaraz odepchnęła zaskoczoną matkę i z kolejnymi łzami w oczach pobiegła czym prędzej do swojego pokoju.
- Pani Haruno, proszę wybaczyć.. Ale z rozkazu Hokage, Sakura ma tymczasowy areszt domowy, a pilnować będą jej członkowie ANBU..! – Kakashi mówiąc to, wydał się bardzo opanowany, ale tak naprawdę było mu strasznie przykro że musi robić takie rzeczy. Że jest zmuszony do więzienia i pilnowania Sakury, gdyż wierzy w jej słowa, jakie usłyszał w gabinecie Hokage.
- ANBU..?? – Matka różowo włosej lekko się wzdrygnęła słysząc nazwę elitarnej jednostki jouninów Kraju Ognia – …a-ale co ona takiego zrobiła, że aż muszą ja pilnować tacy wojownicy..? – Kobieta spytała, wciąż nie mogąc uwierzyć w słowa jounina.
- Przykro mi… ale nie mogę udzielić odpowiedzi na to pytanie, proszę tylko o cierpliwość… do widzenia. – Hatake przemawiając bardzo stanowczym tonem głosu, pożegnał się, po czym na powrót zniknął w chmurze biało-szarego dymu.
* * *
Tym czasem, Sakura po wejściu do swojego pokoju, w pierwszej chwili nie zauważyła nic specjalnego, lecz gdy podeszła do łóżka, zaraz spojrzała na okno i dostrzegła, że zostało zamknięte i zapieczętowane specjalnymi karteczkami wybuchowymi, które mogą zdjąć tylko i wyłącznie specjalnie do tego wezwani członkowie ANBU. Dziewczyna powoli podeszła do parapetu i spojrzawszy przez lekko brudnawą szybę, zaraz dostrzegła odbicie dwóch członków tejże właśnie organizacji, w szybie okna domu stojącego naprzeciwko. Jednego stojącego a drugiego przykucniętego, znajdujących się dokładnie nad jej oknem, na dachu domu. Zielonookiej ponownie spłynęła łza po policzku, która dotarłszy do jej podbródka, zaraz skapnęła na drewniany parapet, rozbijając się o niego z prawie nie słyszalnym chlapnięciem. Sakura odwróciwszy się przodem do środka pokoju, westchnęła ciężko pod nosem, a gdy zrobiła krok na przód, poczuła że ktoś zbliża się do drzwi jej pokoju. Zamarłszy w bezruchu, poczęła wsłuchiwać się w odgłosy wpadające z holu jej domu. Jakby się mogła spodziewać, nikt do środka nie wszedł, tylko stanąwszy po obu stronach drzwi, również zamarł w bezruchu. Dziewczyna powoli zbliżyła się do drzwi, przystawiając do ich wewnętrznej strony, jedno ze swoich uszu. W pierwszej minucie, jedyne co zdołała wyłapać, to nieznaczne szuranie obuwia o drewnianą podłogę, lecz zaraz wszystko ucichło, co dziewczynę raczej nie zmartwiło. Zielonooka po chwili stania w milczeniu pod drzwiami własnego pokoju, po chwili namysłu, powoli podeszła do łóżka, by się na nim położyć i odpocząć po poranku pełnym wrażeń i nieprzyjemności. Oparłszy głowę o puchowa poduszkę, dziewczyna poczęła zastanawiać, jak na jej słowa zareagowała Hokage i co się teraz z nią stanie…
„Jestem w rozsypce psychicznej.. Nie dość że nie odnalazłam Naruto, to jeszcze ten pomysł z wstępowaniem w szeregi Akatsuki…”. – Jej rozmyślania spełzły na niczym, a oczy ponownie się zaszkliły, gdyż Haruno nie może już wytrzymać tej rozłąki.
„Pomyśleć że niegdyś moje serce szalało za tym zdrajcą Sasuke, a teraz nie może wytrzymać, gdy Naruto nie ma w pobliżu… ech, jakby to powiedział Shikamaru… jakie to żenujące..”. – Dziewczyna przytoczyła w myślach, dobrze wszystkim znane słowa, jednego z jej przyjaciół. Leżąc wciąż na łóżku i spoglądając w sufit swego pokoju, różowo włosej w jednej chwili przeleciały przed oczami wszystkie chwile w jej dotychczasowym życiu. To jak poznała swój Team i jak się potem wszystko posypało, jak zawsze rywalizowała z Ino Yamanaka w zdobyciu serca Uchihy, wówczas jedynego chłopaka który podobał się wszystkim dziewczynom, i to jak zawsze znęcała się psychicznie i fizycznie nad twardogłowym ninja nr 1 w wiosce, który znosił wszystkie jej wybryki z wielkim poszanowaniem dla jej osoby, gdyż od zawsze bardzo ją kochał. Potem, gdy stali się odrobinę starsi, ona przekonała się iż nie dostrzegała jak znakomitym przyjacielem jest Naruto, który zawsze jej pomagał i wspierał w trudnych chwilach. Wiele razy przekonała się, iż jest on naprawdę wspaniałym shinobi, który dla przyjaciół a zwłaszcza ukochanej osoby, zrobi naprawdę dużo. Potem, za sprawą głupiego dowcipu, blondyn odszedł co jej z kolei zrujnowało psychikę, gdyż nie mogąc wytrzymać rozłąki, poczyniła kroki, które teraz czekają na rozstrzygnięcie przez Hokage.
„Jaka ja jestem głupia… kto przy zdrowych zmysłach dobrowolnie wstępowałby do Akatsuki..? Teraz moja przyszłość jako shinobi Kraju Ognia stoi pod znakiem zapytania, a ja stałam się więźniem we własnym domu..!” – Krzyknęła Sakura w myślach i zerwała się na równe nogi, lecz te zaraz się pod nią ugięły, a ona sama opadła z powrotem na łóżko.
* * *
>>> Gdzieś na granicy Konoha-Gakure a Iwa-Gakure <<<
Podróżując już dobrych kilka godzin, Naruto przebył znaczą odległość między wioską Bez Nazwy a granicą kraju Skały. Chłopak spacerując powolnym krokiem przed siebie, ma założone na głowie ręce, a jego twarz oświetlają liczne promienie, już zachodzącego słońca. Odgłos szurania wydobywający się z pod jego stóp, może świadczyć iż jest już odrobinę zmęczony, lecz jego wiara we własne siły nie pozwala mu na zrobienie, nawet malutkiego postoju, gdyż chciałby powrócić do domu jak najszybciej. Lekki wiaterek wiejący od zachodu, delikatnie porusza kosmykami jego włosów o blond odcieniu, a ich długość może świadczyć o tym iż odrobinę zmienił się jego wygląd przez ostatnie 10 miesięcy, a samemu chłopakowi chyba taka długość włosów nie przeszkadza. Naruto przemierzając kolejne metry, coraz bardziej zaczyna odczuwać zmęczenie, a jego twarz coraz to częściej wykrzywia się w grymas niezadowolenia z tego faktu. Po jakimś czasie oparłszy się o jakieś drzewo, westchnął ciężko…
- Już nie mogę. Choć nie chce robić postoju, to i tak w końcu będę musiał to zrobić.
- Oj Naruto, Naruto… jak nie zrobisz w końcu postoju to padniesz z wycieńczenia. Z resztą nie masz co się śpieszyć.. Z tego co pamiętam masz jeszcze ze 2 miesiące na powrót..?
- Tak wiem, ale myślę, że Kiba chyba się nie obrazi jak wrócę wcześniej, no i Sakura chyba też się ucieszy.
- Ten Inuzuka to już chyba w ogóle zapomniał o tej waszej umowie, a co do dziewczyny, to nie wiem jak zareaguje.
- A ja wiem, przynajmniej tak mi się wydaje.
- Dobra.. Nie będę się z tobą o to sprzeczał. To jak, zrobisz w końcu ten postój..?
- Jasne, moje nogi i tak już nigdzie więcej nie pójdą. – Blondyn uśmiechnął się promiennie, po czym opadł bez sił na ziemie pokrytą długimi i gęstymi kłosami trawy. Oparłszy się o drzewo, momentalnie poczuł jak jego ciało odpoczywa, a nogi stają się coraz lżejsze. Naruto leżąc i odpoczywając po długim czasie żwawego maszerowania po przez pustkowia jakie są na terenach Iwa-Gakure, nagle usłyszał w oddali dziwne dźwięki, które w pierwszej chwili zlekceważył. Lecz ów odgłosy nie tylko nie ucichły, ale wręcz przybrały na sile, co blondyn odczytał jak krzyki wołania o pomoc. Natychmiast zerwawszy się na równe nogi, nie zważając na zmęczenie, wskoczył na pobliskie drzewo i skacząc po gałęziach, począł zbliżać się do źródła hałasu. Zatrzymawszy się w konarze jednego z potężnych dębów, jego oczom ukazał się widok, raczej niespotykany na ziemiach kraju Ognia.
- Oddawaj wszystkie kosztowności jakie masz..!! – Krzyknął jeden z napastników, przystawiając nóż do gardła przerażonego kupca. Inny z goryli natomiast począł przeszukiwać powóz. Uzumaki kątem oka dostrzegł woźnicę kupca, z wbitym nożem w pierś, leżącego nie opodal całego zajścia.
- A-ale.. j-ja.. n-nic.. n-nie.. m-ma.. nie zabijajcie mnie..! – odparł łysy i niski mężczyzna, jednocześnie trząsać i jąkając się przy tym strasznie.
- Łżesz świnio..!! – krzyknął zbir wbijając swój nóż w pokaźnych rozmiarów brzuch kupca. Tym czasem, Naruto oglądając całą tą scenę, poczuł przypływ furii na widok zabicia niewinnych ludzi i nie mogąc pozwolić odejść zbirom, zaraz zeskoczył z drzewa. Pojawiwszy się w odległości kilkunastu metrów, zaraz został dostrzeżony przez jednego ze zbirów.
- Patrzcie, patrzcie... kogo my tu mamy..! – rzucił oschłe spojrzenie ku Uzumakiemu.
- Wyyy… mordercy..!
- No, no, no.. jakie ostre słowa..! – parsknął śmiechem drugi z bandziorów. Blondyn nie mogąc już więcej wytrzymać tego tonu, powoli chwycił ręką za siebie za katanę i wyciągnął ją z pochwy. Bandyci widząc jego zagranie, spojrzeli po sobie, po czym chwycili za swoje miecze uwieszone z boku nogi. Chłopak usłyszawszy charakterystyczny dźwięk pocieranego metalu o metal, dosłownie w mgnieniu oka zniknął bandziorom z oczu, by po chwili pojawić się koło jednego z nich, z kataną wymierzoną wprost w jego klatkę piersiową. Mężczyzna spróbował się uchylić przed ciosem, ale że nie jest tak biegły w unikaniu takich ciosów jak Naruto, po chwili został przecięty na pół w okolicy brzucha. Po lesie ich otaczającym, rozległ się głuchy wrzask, a krew bandziora trysnęła na wszystkie strony. Naruto zatrzymawszy się dwa metry za swoją ofiara, po chwili wyprostował się i spojrzał na drugiego z oprychów.
- Ja-jak to możliwe..?! – spytał, a po jego policzku słynęła lodowata kropla potu.
- Trochę za późno na takie pytania..!! – zbir nagle usłyszał szyderczy śmiech za plecami, a gdy się odwrócił, nie zdążył nic zobaczyć, gdyż jego głowa została oddzielona od ciała i poturlała się po ziemi. Ciało pozbawione głowy, opadło bezwiednie na ziemię, wprost w kałuże krwi swego kompana. Uzumaki w błyskawicznym tempie rozprawił się z napastnikami nieszczęsnego kupca, wytarł ostrze miecza z krwi, po czym schował go do pochwy uczepionej na plecach.
„Czy ja właśnie posiekałem tych gości przy użyciu katany..?” – spytałem samego siebie. Wzruszywszy ramionami na ten fakt, rozejrzałem się do koła i po chwili spojrzeniem odnalazł rannego kupca, który jeszcze dysząc, obejrzał całą walkę z pozycji leżącej tuż pod wozem. Blondyn szybko do niego podszedł, lecz gdy po chwili uklęknął tuż obok, w oczach mężczyzny dostrzegł przerażenie i lęk. Chłopka bez słowa wyjaśnienia, powoli odsłonił ranę, która kupiec zasłaniał własną ręką. Gdy chwycił za rękojeść noża wciąż tkwiącego w ranie, z chęcią wyciągnięcia go, kupiec złapał chłopaka za nadgarstek.
- Spokojnie.. proszę się nie ruszać – powiedział Uzumaki z chęcią odpędzenia strachu jaki dopadł kupca. Mężczyzna chyba usłuchał go, gdyż zaraz opuścił ręce w dół, by po chwili poczuć lekkie ukucie towarzyszące przy wyciąganiu ostrza z rany, a potem zobaczył jak jego nowy przyjaciel, zamyka na chwilę oczy, by zaraz na powrót je otworzyć. Blondyn skupił się maksymalnie jak tylko potrafił, po czym wykonawszy 4 pieczecie pokazane przez Kyuubiego, za pomocą jego chakry począł leczyć ranę mężczyzny. Rozcięcie momentalnie się zasklepiło, a grubemu kupcowi powróciły wszystkie siły, utracone pod czas szarpaniny z bandytami. Błękitnooki wyleczywszy ranę, zaraz podniósł się na równe nogi i podszedł do woźnicy leżącego nie o podał wozu, przystawiwszy mu palec do szyi, zaraz ciężko westchnął..
- Kuso, nie żyje..!
Blondyn zamknął jeszcze oczy woźnicy, po czym z powrotem spojrzał w kierunku kupca, który już podniósł się z wilgotnawej ziemi.
- Dziękuję przyjacielu za uratowanie życia… proszę przyjmij tą skromną zapłatę za twój uczynek. – mężczyzna po chwili wyciągnął ciężką sakwę z rękawa palta jakie ma na sobie i rzucił ją w stronę chłopaka. Blondyn z początku zaskoczony takim podziękowaniem, zaraz jednak złapał sakwę.
- A-ale nie potrzeba, naprawdę..!
- Potrzeba, potrzeba, tacy ludzie jak ty powinni być nagradzani za swe uczynki. – kupiec zaraz wsiadł do wozu i sam go poprowadził w dalsza drogę, zostawiając ciało swego woźnicy na środku polany. Naruto ciał coś powiedzieć, ale kupiec tak szybko się oddalił, że już nie było sensu się wydzierać.
„Cholera i co ja mam teraz zrobić, mam tu dwa zmasakrowane ciała bandziorów i jednego woźnicę z nożem w piersi, a na dokładkę trzymam w rękach pokaźną sumę pieniędzy..” – po krótkim namyśle, błękitnooki schował pieniądze w bezpieczne miejsce.
- Kage Bunshin no Jutsu – blondyn zaraz powiedział pod nosem, jednocześnie złożywszy dłonie w charakterystyczny znak dla tej techniki, a po chwili pojawiły się przed nim 4 jego wierne klony.
- Witajcie.. mam do was nie typową prośbę.
- Słuchamy cię Naruto – odparły klony jednocześnie.
- Pomożecie mi w pochowaniu tego oto człowieka..? – Uzumaki wskazał na ciało martwego woźnicy.
- Jasne..!! – i cała piątka Naruto zabrała się do wspólnego kopania grobu. Po skromnie przyrządzonym pochówku, chłopak podziękował klonom za pomoc, które promieniście się do niego uśmiechając, po chwili zniknęły w chmurach biało-szarego dymu. Popatrzywszy jeszcze przez chwilę na bez imienny grub, Naruto powoli począł się oddalać od miejsca walki, pozostawiając posiekane ciała bandziorów, tak jak ich pokonałem.
* * *
>>> Wioska Ukryta w Liściach <<<
Gdy Kakashi ulotnił się z Sakura u boku, Hokage poczuła lekki niesmak w ustach. Nadal mając przed oczami widok dziewczyny w stroju Akatsuki, splunęła gorzką śliną wprost do kosza stojącego tuż obok jej biurka. To zagranie lekko wzdrygnęło stojącymi obok Iruką i Shizune, którzy poczuli że lepiej jest się od niej odsunąć, gdyż nie wiadomo jak zareaguje. Hokage nadal nic nie mówiąc, tak jakby zamarła, a na jej czole pokazały się liczne krople potu, które mogłyby świadczyć o intensywnej pracy umysłu. W końcu jednak kobieta podniosła się z krzesła i zrobiwszy dosłownie dwa kroki, podeszła do okna, wychodzącego wprost na dom państwa Haruno. W tym Momocie, na zewnątrz budynku zerwał się potężny wiatr, który targając konarami pobliskich drzew, sprawił iż oberwało się wiele liści. Nagle w biurze Godaime pojawiła się chmura biało-szarego dymu, z której wyszedł białowłosy jounin.
- Hokage-sama, zadanie wykonane… Sakura jest zamknięta i pilnowana w swoim domu. – powiedział Hatake, prostując się do pozycji na baczność. Ku jego wielkiemu zaskoczeniu kobieta w pierwszej chwili nie zareagowała, tylko skrzyżowała ręce za plecami i wpatrując się w lekko zachmurzone niebo, poczęła coś mamrotać pod nosem. Kakashi trochę nie rozumiejąc dziwnego zachowania swej przywódczyni, postanowił nawiązać rozmowę, choć dobrze wie, ze przeszkadzanie Hokage w myśleniu, może się dla niego źle skończyć.
- Czy wszystko w porządku..? – spytał półgłosem i zaraz stanął obok niego Iruka.
- Tsunade-sama chyba nie może uwierzyć w to co zobaczyła i usłyszała. – szepnął.
- Chyba masz rację. – przytaknął mu sharinganowiec.
Gdy jounini sobie tak szemrają za plecami Tsunade, ta wciąż nie spuszczając wzroku z kołyszących się drzew na wietrze, powoli się w końcu odwróciła i pokazała wszystkim swój pochmurny wyraz twarzy. Usiadłszy z powrotem za biurkiem, zaraz wyjęła z szuflady teczkę z aktami. Stojąca obok asystentka Hokage, rozpoznała teczkę i zagryzła mocno żeby, by po chwili zacisnąć usta w grymasie lekkiego niepokoju. Spojrzawszy na Kakashiego i Irukę, dała im jasno do zrozumienia, iż teczka która wyjęła Hokage, to akta osobowe Sakury Haruno.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





I to było by na tyle, jeśli chodzi o ten odcinek ^^, oczywiście jak zwykle nie jestem w pełni przekonany co do niektórych fragmentów tego posta >.< - pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na wasze liczne komentarze ^^

1 komentarz:

  1. Hej,
    och jak widać to potrafi bardzo dobrze władać kataną, bardzo szybko udało mu się załatwić tych bandziorów...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń