Notka ujrzała światło dzienne 19 stycznia 2008 roku
Pewnie się zastanawiacie… dlaczego zmienił się właściciel bloga… powiem wprost… podpis „Naruto Uzumaki” – to tak naprawdę - „WIELKI”… od początku byłem autorem wszystkiego co tu zamieszczam i dziś postanowiłem się ujawnić… ale mam nadzieje że to nie pogorszy popularności tego bloga… Pozdrawiam i kończę już te małe wyjaśnienia… i zapraszam wszystkich na kolejną notkę…
Pewnie się zastanawiacie… dlaczego zmienił się właściciel bloga… powiem wprost… podpis „Naruto Uzumaki” – to tak naprawdę - „WIELKI”… od początku byłem autorem wszystkiego co tu zamieszczam i dziś postanowiłem się ujawnić… ale mam nadzieje że to nie pogorszy popularności tego bloga… Pozdrawiam i kończę już te małe wyjaśnienia… i zapraszam wszystkich na kolejną notkę…
~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Po stanowczych
groźbach ze strony naszego sensei, Satoo w końcu zgodził się wyjawić nam całą
prawdę… to co usłyszałem jakoś mnie nie zaskoczyło, a mianowicie…
- Jesteśmy biednymi
ludźmi i nie było nas stać na zapłacenie za misje rangi S – powiedział
siwobrody mężczyzna.
- Co…?? To teraz
to jest misja rangi S – krzyknąłem ze zdziwieniem głosie.
- Tak… Naruto… -
dostałem prostą odpowiedź od Kakshi’ego.
- Ha…
hhhhhuuurrrraaaa…. jestem na misji rangi S – zacząłem podskakiwać ze szczęścia
i się wydzierać na całą okolicę.
„O co chodzi… ten
chłopak jest jakiś dziwny… naprawdę, bardzo dziwny…” – Kabayashi patrząc na
Naruto, zaczął drapać się ręką po głowie ze zdziwieniem w oczach.
„Rany… co za
idiota… co w tym takiego wspaniałego…” – pomyślał Sasuke i krzywo się popatrzył
na blondyna.
„Naruto… ty
wariacie, może i to fajne, ale bardzo niebezpieczne… zwłaszcza że jesteśmy
dopiero geninami…” – pomyślała Sakura i się w głębi duszy uśmiechnęła, patrząc
na wygłupy niebieskookiego…
Gdy się już
uspokoiłem… a Satoo dokończył swoje wyjaśnienia, pozostawiliśmy bandziorów
przywiązanych do drzewa i poszliśmy dalej… w końcu zaczęła się już ściemniać, a
że jest nas 5 i mamy tylko 2 dwuosobowe namioty… wypadło na to, że…
- Co… dlaczego to
ja mam spać pod gołym niebem – założyłem ręce przed sobą i udałem obrażonego.
- A co… boisz
się… - usłyszałem to pytanie, padające z ust Sasuke… ale tym razem sobie
darowałem i nic mu nie odpowiedziałem, tylko popatrzyłem się jeszcze przez
chwilę na Sakurę.
„I znowu patrzy
się na mnie tym swoim niebieskim wzrokiem… i znowu czuję, że coraz bardziej mi
się to podoba… co… dziewczyno, o czym ty myślisz… znowu się rumienisz, gdy
blondyn ci się przygląda… o co chodzi…” – młoda kunoichi przez chwilę patrzyła
się prosto w oczy blondyna, ale zaraz uciekła wzrokiem na gwieździste niebo.
- Naruto… -
zaczął Kakashi - …losowaliśmy, kto nocuje na dworze i padło akurat na ciebie.
- Tak… ale… - i
nie dokończyłem, bo zaraz sobie pomyślałem: „…a co mi tam, jedna noc spędzona
na drzewie, to nic takiego, dla kogoś mojego pokroju…”.
- Ale… - Kakashi
spytał zdziwiony, moim nagłym przerwaniem zdania.
- Już nic… idźcie
spać, a ja jakoś sobie poradzę – i odwróciwszy się do nich plecami, założyłem
ręce na głowę i poszedłem prosto przed siebie.
- Dobra… ja i
Satoo, nocujemy w jednym namiocie… a Sakura i Sasuke w drugim – Hatake wskazał
palcem na namioty.
- A ty Naruto… -
zaraz się odwrócił, ale mnie już tam nie było.
„Ha… a co tam…
nie boję się… nie okażę strachu…” – rozpocząłem bitwę myśli.
Gdy Hatake,
Kabayashi, Uchiha i Haruno… poszli spać, ja tym czasem udałem się w stronę
pobliskiego wodospadu, który spokojnie sobie szumi pod osłoną nocy. Usiadłem
nad jego brzegiem i oparłszy się rękoma z tyłu, zacząłem przyglądać się niebu.
Dzisiejszej nocy, gwiazdy świecą tak jakby mocniej, jakby chciały oświetlić to,
czego nie widać w półmroku.
Nagle, nad moją
głową, dostrzegłem spadającą gwiazdę i zaraz pomyślałem życzenie…
„Dattebayo… jak
ja bym chciał, aby tu i teraz siedziała obok mnie Sakura…” – i się szeroko
uśmiechnąłem… ale zaraz posmutniałem, bo przyszła mi do głowy inna myśl – „…ale
to przecież nie realne… żeby Sakura, moja ukochana Sakura… teraz usiadła tu,
obok mnie…” – i uroniłem samotną łezkę. Posiedziałem tak jeszcze chwilę,
patrząc gdzieś tam daleko w niebo i nagle usłyszałem kroki. Odruchowa
wyciągnąłem shuriken i nie zastanawiając się długo, odwróciłem się i rzuciłem.
- Aaa… Naruto…
czyś ty oszalał – zaraz zobaczyłem przerażone spojrzenie różowowłosej.
- Sa… Sakura… -
wyjąkałem zaskoczony jej obecnością.
- Tak… to ja… -
odpowiedziała już rozluźnionym głosem.
- Sakura-chan…
strasznie cię przepraszam, ale po dzisiejszym dniu jestem, jakiś lekko
przewrażliwiony i ostrożniejszy – wstałem i popatrzyłem w te jej zielone
oczęta.
- Już nic nie
szkodzi… - dziewczyna zaczęła do mnie podchodzić.
„…nie wiem czy to
sprawa mojego życzenia… ale po części się spełnia… Sakura tu jest i idzie w
moim kierunku…” – pomyślałem z szerokim uśmiechem na ustach…
- Sakura…. Co ty
tu robisz… dlaczego jeszcze nie spisz… - spytałem, jak już do mnie podeszła i
razem usiedliśmy nad brzegiem małego jeziorka, do którego wpada wodospad.
- Nie wiem… tam w
namiocie… leżąc obok Sasuke to czułam cały czas, pewnego rodzaju, niepokój… i
nie mogłam zasnąć… więc poszłam się przejść… - dziewczyna wyjaśniła mi swoje
przybycie.
„Dziewczyno… o
czym ty mówisz… ale z drugiej strony, to co powiedziałaś to szczera prawda… a
tu, przy blondynie, cały niepokój zaraz się rozpłyną…” – zielonooka uśmiechnęła
się tak, że niebieskooki tego nie dostrzegł.
Dziwne… ale nic
jej nie odpowiedziałem tylko… - „A jednak, marzenia się spełniają… Arigato…” –
powiedziałem sobie w duchu i zaraz się szeroko uśmiechnąłem.
- Naruto… o czym
rozmyślasz – nagle wyrwał mnie przyjemny głos młodej Haruno.
- Hę…? Ja… o… o
niczym… - odparłem jąkając się przy tym strasznie.
- Jak to o
niczym… przecież widzę, ten słodki uśmiech… - i nie do kończyła, bo ze
zdziwieniem spojrzałem się jej w oczy – „Czy… ona… powiedziała… słodki
uśmiech…? Tak, a jednak… wiedziałem że ona coś do mnie czuje, a nie do tego
debila, co ją cały czas olewa…” – pomyślałem i przysunąłem się bliżej,
ryzykując tym samym, dostanie pięścią po głowie.
„Sakura… co ty
mówisz… nigdy wcześniej nie prawiłaś mu komplementów…” – dziewczyna zamilkła,
dziwiąc się sobie samej.
- Sakura… powiedz… czy… ty… - próbuję wyjąkać to słowo, ale jakoś nie mam odwagi.
- Sakura… powiedz… czy… ty… - próbuję wyjąkać to słowo, ale jakoś nie mam odwagi.
- Tak… w pewnym
sensie… - i zaraz otrzymałem odpowiedź, której kompletnie się nie spodziewałem…
a i zapewne dziewczyna, też.
„Co… nie to nie
możliwe, co ty mówisz… Sakura, ty przecież kochasz Sasuke… a może jednak nie…
nie wiem… sama już nie wiem co o tym wszystkim myśleć…” – zielonooka zaczęła
płakać.
- Sakura… co się
stało… czemu płaczesz… - spytałem i chwyciłem jej dłoń, na znak, aby nie
płakała, żeby wiedziała, że ja tu jestem.
- Naruto… ja… ja
cię strasznie przepraszam… - powiedziała to, wylewając kolejne niepotrzebne
łzy.
- Ale za co… -
zrobiłem zdziwioną minę.
- Za wszystko… -
różowowłosa, mówiąc to, szybko wstała i pobiegła zpowrotem do lasu.
- SAKURA…
zaczekaj… - krzyknąłem i pobiegłem za nią.
„Co się stało…
dlaczego nagle zaczęłaś płakać… czy coś cię trapi… jeśli tak… to czemu nie
powiesz mi tego wprost… jeśli coś złego, to zrozumiem i usunę się w cień…” – do
mojej głowy zaczęły napływać bez użyteczne myśli i jednocześnie wielki
niepokój, dziwnym zachowaniem zielonookiej dziewczyny. Gdy tak szedłem i się
rozglądałem dokoła w poszukiwaniu mojej ukochanej… usłyszałem płacz, z za
pobliskich krzaków. Podszedłem i wyjrzawszy z za nich, zobaczyłem Sakurę
siedzącą pod wielkim dębem. Zaraz powoli do niej podszedłem i usiadłem obok.
- Sakura… powiesz
mi, co się dzieje… - wyszeptałem, z wielką troską w głosie.
- Naruto… już
sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć… – dziewczyna podniosła głowę do góry,
a ja rękawem kurtki otarłem jej policzki – …jeszcze, dzisiejszego dnia,
myślałam że kocham Sasuke, ale wiesz… w końcu widzę, że on nie jest
zainteresowany moją osobą… i teraz zaczym już wątpić w moją miłość do niego –
dziewczyna mówiąc to zaraz znowu zaczęła płakać.
- Oj Sakura…
proszę cię… nie płacz… - gdy to powiedziałem, to stało się to, czego bym się
nie spodziewał w najśmielszych snach. Zielonooka, zaraz po moich słowach
otuchy, pocałowała mnie w policzek i oparłszy głowę o moje ramie, zasnęła
błogim snem.
„Kurczę… ale
szczęście… z drugiej jednak strony, jutro rano, dziewczyna zapewne nie będzie
nic pamiętać, z tego co tu się właśnie wydarzyło” – pomyślałem i nie mając z
byt wielkiego wyboru, oparłem swoja głowę o jej głowę i również udałem się do
krainy snów.
TO BE CONTINUED…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
Hohoho…
ale się porobiło… Sakura odkochuje się od Sasuke i… no właśnie, co? Tego
dowiemy się już wkrótce… pozdrawiam i proszę o pisanie komci…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz