Uwaga!!!
W tej notce zastosuję tzw. „przesunięcie w czasie do przodu”, tak samo w notce
18 i może 19, więc nie dziwcie się, jak nagle skończę scenę… i następna będzie
odgrywać się… powiedzmy pół roku później… Pozdrawiam i życzę miłej lektorki…
<<< Notka
wyjrzała na światło dzienne 4 lutego 2008 roku >>>
„Ach ci młodzi… zawsze tacy… tacy… tacy… cholera, akurat
teraz nie wiem jak to nazwać…” – Jiraiya przyglądając się Naruto i Sakurze,
poczuł się dziwnie nie swojo.
- Ekhm… Naruto, czy
możemy już iść – w końcu się odezwał.
Po jego słowach… Sakura szybko się odkleiła ode mnie i
zrobiła kroczek w tył. Ja nadal stojąc jak kołek… patrzę się na nią ze
zdziwieniem…
- Przepraszam… - w końcu wyszeptała. Ponownie nic jej nie
odpowiedziałem, ale tym razem się uśmiechnąłem, na co Sakura zareagowała
oblewając się różowym rumieńcem na policzkach. Gdy tak stoimy w milczeniu i się
sobie przyglądamy… kątem oka dostrzegłem że Ero-sennin, zaczyna powoli się
irytować.
- Hej… hej… nie zapomnieliście o czymś – pustelnik zaczął
machać mi rękami przed oczami.
- Dobra… już idę… jeszcze chwila – odparłem zirytowanym
głosem na jego zachowanie. Gdy to powiedziałem, powoli podszedłem do Sakury…
Dziewczyna przygląda mi się z coraz większym zaciekawieniem w oczach. Gdy już
podszedłem na tyle blisko, a być z nią twarzą w twarz, powiedziałem…
- Dziękuję za tego całusa… nie spodziewałem się go dostać
od ciebie… - i się uśmiechnąłem.
- To było, abyś o mnie nie zapomniał – zielonooka ponownie
się zarumieniła i do mnie przytuliła.
- Sakura… a to ode mnie, abyś ty o mnie nie zapomniała… - popatrzyłem
dziewczynie w oczy i tym razem jak ja pocałowałem. Sakura, o dziwo nic nie ma
przeciwko i nawet zarzuciła mi ręce na szyję.
- Dobra… ja już mam tego dość… Naruto, idę przodem…
dogonisz mnie – usłyszeliśmy poirytowany głos Jiraiyi. Nic mu nie
odpowiedziałem, bo akurat jestem zajęty inną czynnością i moje usta nie nadają
się do mówienia… Po ok. 5 minutach puściłem Sakurę…
- No idź już… bo Jiraiya cię zabije… - zielonooka cichutko
się zaśmiała.
- Dattebayo… to do zobaczenia za 3 lata, Sakura-chan – i
pobiegłem za moim sensei. Gdy się jeszcze raz odwróciłem, aby zobaczyć Sakurę
ten ostatni raz… to dostrzegłem w jej oczach smutek i tęsknotę… ale za czym… to
nie wiem…
>>> Rok później… <<<
Jest wieczór, wszystkie zwierzęta właśnie kładą się spać… a
ja, wraz z moim sensei… siedzimy właśnie przy ognisku, a nie daleko nas, stoi
rozłożony namiot.
- Jiraiya-sensei… ile to już… - spojrzałem na przyjaciela.
- Naruto… dokładnie rok… dokładnie rok temu wyruszyliśmy na
ten trening, a co… - odparł bez chwili zwłoki i właśnie teraz zapalił fajkę.
- Nic… tak tylko rozmyślał o tym co się zmieniło w wiosce…
- i spojrzałem na gwieździste niebo.
- Wiesz… ostatnio też się nad tym zastanawiałem, ale myślę…
że Hokage-sama czuwa nad wszystkim, tak jak powinna – pustelnik mocniej się
zaciągnął.
- Pewnie masz rację… a tak w ogóle, to od kiedy ty palisz
fajkę – spytałem spojrzawszy na niego ze zdziwieniem w oczach.
- A nie wiem… tak jakoś naszła mnie ochota na coś
niezdrowego – sannin uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Dobra… jak chcesz… a truj się sobie dalej… - i nie
dokończyłem… bo usłyszeliśmy w pobliskich zaroślach trzask łamanego patyka. W
tym momencie z dużą szybkością, wyciągnąłem Kunai z pochewki i rzuciłem go w
miejsce hałasu. Po dosłownie minucie usłyszeliśmy przeraźliwy wrzask. Szybko z
sensei zerwaliśmy się na nogi i pozostawiwszy wszystko, pobiegliśmy w miejsce
wrzasku. Gdy tam dotarliśmy, to co zobaczyłem… to mnie trochę przeraziło… a
mianowicie, młodą dziewczynę leżącą pod jednym z drzew z kunaiem wbitym w
drzewo tuż przy jej czubku głowy. Dziewczyna chyba zemdlała, bo jak do niej
podeszliśmy to nic nie powiedziała, nawet się nie poruszyła.
- I co… żyje – spytałem Jiraiye, który przykucną przy niej
i sprawdził jej puls.
- Tak… ale przez tego kunaia, to się biedactwo przeraziło
prawie na śmierć – powiedział to z niezwykłym spokojem w głosie.
- Przepraszam… ale tak jakoś mi to wyszło – zacząłem się
usprawiedliwiać.
- Naruto… musisz bardziej uważać i panować nad swoimi
odruchami… a gdybyś ją trafił i zabił… - i tu przerwał, po wziął dziewczynę na
ręce i zaczął kierować się z powrotem w stronę obozowiska. „Na pierwszy rzut
oka… szczerze powiem… że jej uroda mnie oszołomiła, dawno się tak nie czułem
patrząc na jakąkolwiek dziewczynę” – pomyślałem i wyciągnąłem kunai z drzewa.
- Naruto… idziesz… trzeba się nią zaopiekować – nagle
usłyszałem glos pustelnika i czym prędzej pobiegłem za nim.
Gdy dobiegłem do ogniska, Jiraiya właśnie kładzie
dziewczynę na rozłożonej wcześniej macie, a pod głowę położył jej mój plecak.
- I co teraz zrobimy… - spytałem przyglądając się owej
dziewczynie.
- Jak to co… musimy ja ocucić i wypytać o parę rzeczy –
białowłosy odparł, po czym chwycił za bukłak wody i pochlapał dziewczynę po
twarzy. Ta się chyba ocknęła, bo otworzyła lekko oczy.
- Gdzie…gdzie ja jestem – spytała, a jej głos jest taki
kojący dla nerwów - …aaaaa.... – po chwili krzyknęła i usiadła na ziemi.
- Dobry wieczór… kim jesteś – spytał Ero-sennin,
uśmiechając się do niej przyjaźnie.
- No właśnie… coś za jedna i co żeś robiła w tych zaroślach
– powiedziałem poważnym tonem głosu i wskazałem ręką na krzaczory.
Dziewczyna, w milczeniu… najpierw się rozejrzała dokoła,
potem spojrzała na uśmiechniętego Jiraiya – „…a ja wiem, czego on się tak
szczerzy… cholerny zboczeniec…” – pomyślałem i uśmiechnąłem się sobie w duchu.
W końcu dziewczyna zatrzymała swój wzrok na mojej osobie i się lekko
uśmiechnęła. Wtedy dostrzegłem jej błękitne oczy, zupełnie jak moje.
„Hmm… nie wiem kim są ci dawaj… ale ten młody jest nawet
przystojny…” – niebieskooka patrząc się na blondyna… uśmiechnęła się do niego
szeroko.
Przez pierwsze parę minut, patrzyliśmy się sobie głęboko w
oczy, ale zaraz tą cisze przerwał Ero-sennin.
- Dobra mała… no to kim jesteś – spytał pustelnik i
ponownie się uśmiechnął.
- Ja… nazywał się Rukia Nakamura i mieszkam tu… zaraz za
lasem – odparła po chwili milczenia i wskazała nam ręką kierunek marszu.
- Skoro mieszkasz tam… to co robiłaś, tutaj i o tej porze -
spytałem i zrobiłem poważną minę.
- Zbierałam grzyby… - dziewczyna zrobiła głupią minę i
wstała z zimnej ziemi.
- W środku nocy… - spytałem zdziwionym glosem, ale
jednocześnie po patrzyłem się na nią jak na wariatkę.
- No dobrze… Powiem prawdę… ale najpierw chcę wiedzieć, kim
wy jesteście i co tu robicie.
TO BE CONTINUED…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
I co powiecie na taki rozwój wypadków… czy
podobał się wam ten odcinek..? Mam nadzieje że tak… pozdrawiam i zapraszam do
komentowania…
Hej,
OdpowiedzUsuńmmmm pocałunek, wygląda na to, że Sakura zaczyna coś czuć do Naruto, a ta reakcja Naruto moim zdaniem odpowiednia... a gdyby ktoś tam się zakradł na przykład jakaś szajka złodziei?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia