Gorąco zapraszam na kolejną chwilę relaxu…
<<< Notka
wyjrzała na światło dzienne 2 lutego 2008 roku >>>
Gdy Sakura wybiegła z mojego domu, z załzawionymi oczyma,
to nadal słyszę w głowie jej słowa… które naprawdę ostro mnie zabolały –
„…nienawidzę cię…” – ciągle to i tylko to jedno mnie teraz dręczy… Dręczą mnie
wyrzuty sumienia…
„Cholera… może nie powinienem był jej tego mówić… nie wiem,
naprawdę… ja już nic nie wiem…” – moje myśli zaczęły doprowadzać mnie do szału.
Opierając się rękoma o blat stołu, złapałem się za głowę i próbuje uspokoić
zszargane nerwy. Gdy już to nastąpiło… posprzątałem rozlaną herbatę, postawiłem
przewrócone krzesła na swoje miejsce i jeszcze raz spojrzawszy na już zamknięte
drzwi wejściowe… uroniłem samotną łezkę… Ale zaraz wziąłem się w garść, otarłem
policzek i z szerokim uśmiechem na ustach poszedłem spać.
* * *
Zielonooka kunoichi, z łzami w oczach wbiegła czym prędzej
do domu i nie witając się z nikim, pobiegła do swojego pokoju. Tam, zatrzasnęła
za sobą drzwi i padła na łóżko.
„Dlaczego mnie to spotyka… najpierw Sasuke… a teraz…
Naruto…” – dziewczyna zaczęła wylewać łzy w poduszkę, którą miała akurat pod
ręką.
„Co zrobiłam nie tak… co robie źle, że wszyscy ranią moje
głęboko zakorzenione uczucia… nie szanują mnie… przecież wszyscy dobrze wiedzą
jaka jestem wrażliwa i uczuciowa… a zwłaszcza dobrze to wie Naruto… więc co go
skłoniło do tego, aby mnie teraz opuszczać…” – Sakura, lekko otarłszy
zaczerwienione oczy, usiadła na rogu łóżka i ponownie tego dnia, wzięła do ręki
zdjęcie jej Teamu.
- Sakura kochanie… czy wszystko w porządku – nagle do uszu
młodej Haruno, dotarło pytanie z ust jej matki, dobiegające z za drzwi. W
pierwszej chwili, dziewczyna nic jej nie odpowiedział, tylko przejechawszy
kciukiem prawej ręki po wizerunku swojego ukochanego, a potem swojego
najlepszego przyjaciela, ponowie zalała się łzami i padła na łóżko.
- Sakura… proszę, powiedz co się stało – pani Haruno, nie
daje za wygraną i próbuje wejść do pokoju swojej córki, lecz drzwi stawiają
opór.
- Nic… - Sakura w końcu się odezwała… ale jak sobie zaraz
przypomniała, że jednak cos się stało… ponownie się rozpłakała.
- Jak to nic… przecież słyszę… że jesteś jakaś, tak nie
swoja… - kobieta nie dokończyła myśli, bo podszedł do niej od tyłu pan Haruno.
- Kochanie… zostaw… widać, że nasza córka, przechodzi teraz
trudny okres… najwidoczniej, jest w kimś zakochana…
- Tak… chyba masz rację… niech dziewczyna się wypłacze… a
potem z nią porozmawiamy… - pani Haruno, przytaknęła swojemu mężowi i razem z
nim z powrotem zeszła do kuchni.
„Sakura… weź się w garść… nie powinnaś wylewać bez potrzeby
tyle łez…” – dziewczyna poczęła w myślach rozmawiać sama ze sobą (nie pomyślcie, że zwariowała :p) – „…jak
to bez potrzeby… właśnie że jest potrzeba i to wielka… właśnie teraz… w tej oto
chwili…”.
* * *
Następnego dnia, jak zwykle, słońce wpadające przez okno w
moim pokoju musiało mnie obudzić. Za bardzo mi się nie chce, ale gdy spojrzałem
na zegarek stojący tuż przy łóżku… - „O kurcze… jest już 9.45… cholera…” – moje
oczy odrazy się szeroko otworzyły, a ja aż z wrażenia spadłem z wyrka i sobie
guza nabiłem.
„Aaałłła… ja to mam szczęście… nabić sobie guza, tuż przed
treningiem…” – pomyślałem masując obolałe miejsce. Gdy się już podniosłem z
podłogi, to poszedłem do łazienki się odświeżyć. Po paru minutach stamtąd
wyszedłem i pośpiesznie się pakując i ubierając, jeszcze posłałem łóżko i
szybko z biegłem na dół coś przekąsić. Na chybcika zaparzyłem herbatę… i
zrobiłem sobie parę kanapek. Już miałem wychodzić, gdy nagle usłyszałem pukanie
do drzwi. Gdy poszedłem i je otworzyłem… to mi normalnie szczęka opadła.
- Witaj Naruto-kun… - powiedział gość.
- Ooo… cześć Hinata… a co ty tu robisz… – spytałem,
kompletnie zaskoczony jej wizytą.
- Chciałam cię jeszcze raz zobaczyć i się pożegnać… zanim
odejdziesz – gdy wpuściłem dziewczynę do środka swojego domu, usłyszałem te
słowa i zobaczyłem przygnębienie na jej twarzy.
- Nie martw się… przecież nie wyjeżdżam na zawsze… wrócę za
3 lata – powiedziałem ze szczerym uśmiechem i podszedłem do niej bliżej… nie
wiem czemu…
- Naruto-kun… - białooka wyszeptała patrząc mi prosto w
oczy, a gdy ją przytuliłem… to się zaczerwieniła jak burak…
- Naruto-kun… - ponownie usłyszałem dźwięk swojego imienia
- O co chodzi… - spytałem, puszczając ją z uścisku.
- Ja… ja… ch… chci… chciałam powiedzieć, że… - Hyuuga
zaczęła się strasznie jąkać i nie dokończyła swojej wypowiedzi, bo z jej oczy
zaczęły lecieć łzy, a gdy podniosłem rękę, aby otrzeć jej policzki… ta tylko
odepchnęła moją dłoń, odwróciła się do mnie tyłem i wybiegła z domu.
„Dziwne… czemu Hinata nagle zaczęła płakać… nic już z tego
nie kapuje…” – pomyślałem i spojrzałem na zegarek – „…o cholera… jestem już
ostro spóźniony… Jiraiya mnie zabije” – po tych myślach szybko wziąłem plecak i
wybiegłem z domu.
* * *
- Cholera… gdzie go wcięło… może coś się stało – białowłosy
mężczyzna powoli zaczyna się niecierpliwić, ciągłym oczekiwanie na swojego
ucznia.
- Czy ten cały Naruto Uzumaki, to zawsze się tak spóźnia… -
odezwała się jego towarzyszka.
- Nie… Naruto to wspaniały dzieciak… zawsze i wszędzie jest
pierwszy… ale dzisiaj najwyraźniej coś go zatrzymało… – i tu Jiraiya przerwał,
bo dostrzegł biegnącego blondyna na horyzoncie.
- Cześć Ero-sennin… przepraszam za spóźnienie, ale miałem
bardzo nie oczekiwanego gościa – zacząłem się tłumaczyć i zaraz zobaczyłem,
straszą kobietę o blond włosach, stojącą z boku… na oko, w wieku Jiraiyi, czyli
ok. 50-tki.
- Naruto… tyle razy cię prosiłem, abyś mnie tak nie nazywał
– pustelnik lekko się oburzył moimi słowami…
- Dobrze, już dobrze… ale kim jest ta kobieta stojąca za
tobą – wskazawszy na nią palcem, lekko się uśmiechnałem.
- A no tak… poznajcie się… to jest Tsunade Koichi… nasza
nowa Hokage – sannin wskazał ręką na kobietę.
- Co… taka stara baba jest naszym nowym Hokage –
powiedziałem to z ironicznym uśmiechem.
- Jak śmiesz gówniarzu tak się do mnie zwracać – oburzyła
się blondynka i walnęła mnie ręką w głowę… zupełnie jak Sakura…
- Ej… dlaczego od razu przechodzić do rękoczynu… może
najpierw się lepiej poznajmy… - trzymając się za obolałem miejsce, ponownie się
lekko uśmiechnąłem. Hokage nic mi nie odpowiedział tylko cała czerwona ze
złości, odwróciła się do nas przodem i pokazując swój wielki tyłek, poszła
sobie…
- Naruto… nie powinieneś jej obrażać… w końcu została
wybrana na naszego Hokage… - Jiraiya uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Dobra… postaram się poprawić… ale wiedz, że następny będę
ja… - i się wyszczerzyłem.
- Co… następny będziesz ty… - zdziwił się pustelnik i
przymrużył oczy.
- No… ja zostanę 6 Hokage – krzyknąłem tak głośno, że aż
odbiło się to echem od pobliskich budynków.
- No tak… już to gdzieś słyszałem… – Ero-sennin, się
uśmiechnął i po chwili milczenia, dodał – …to jak… Idziemy na ten trening ??
- Jasne… prowadź – odparłem i już mieliśmy przekroczyć
bramę wioski, gdy nagle usłyszałem wołanie za plecami…
- Naruto… zaczekaj… - a gdy się odwróciłem, aby zobaczyć
kto to, zobaczyłem Sakurę biegnącą w naszym kierunku.
- Naruto… przepraszam za moje wczorajsze zachowanie… -
dziewczyna mówiąc to, rzuciła mi się na szyję… co mnie szczerze lekko
zaskoczyło. Przez pierwsze kilka minut stałem jak kołek, ale gdy ta mnie nie
puszczała, to postanowiłem się odwdzięczyć. Objąłem Sakurę w tali i mocno
przytuliłem do siebie. Całej tej scenie, oczywiście przygląda się Jiraiya z
wielkim zaciekawieniem na twarzy.
- Naruto… jak mogłeś się ze mną nie pożegnać… - zielonooka
mówiąc to, lekko mnie odepchnęła, ale tak, że nadal jesteśmy bardzo blisko i
wtedy dostrzegłem łzy ściekające po jej policzku.
- To ja Cię przepraszam… - i otarłem jej policzki, rękawem
swojej bluzy.
- Naruto… obiecaj mi coś, zanim nas opuścisz na te 3 lata –
Sakura uwolniła się z mojego uścisku
- Słucham… - i spojrzałem w te jej zielone oczy.
- Obiecaj mi, że wrócisz do… mni… do… nas cały i zdrowy –
Sakura odwzajemniła moje spojrzenie.
- Dobrze… obiecuję… masz to jak w banku – gdy skończyłem
mówić… zrobiła coś, co już na ostro mnie zaskoczyło, a mianowicie… Sakura
chwyciwszy oburącz mój podbródek… złożyła długiego i namiętnego całusa na moich
ustach.
TO BE CONTINUED…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
I jak się wam podobał ten odcinek… pełen
pożegnań ;p;p;p – pozdrawiam i zapraszam do pozostawienia po sobie jakiegoś
komcia…
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, jak dobrze, że jednak Sakura się pojawiła i ten pocałunek... a Hinatka taka nieśmiała...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia