czwartek, 4 stycznia 2018

016. Naruto! Zaczekaj...

Gorąco zapraszam na kolejną chwilę relaxu…



<<< Notka wyjrzała na światło dzienne 2 lutego 2008 roku >>>



Gdy Sakura wybiegła z mojego domu, z załzawionymi oczyma, to nadal słyszę w głowie jej słowa… które naprawdę ostro mnie zabolały – „…nienawidzę cię…” – ciągle to i tylko to jedno mnie teraz dręczy… Dręczą mnie wyrzuty sumienia…
„Cholera… może nie powinienem był jej tego mówić… nie wiem, naprawdę… ja już nic nie wiem…” – moje myśli zaczęły doprowadzać mnie do szału. Opierając się rękoma o blat stołu, złapałem się za głowę i próbuje uspokoić zszargane nerwy. Gdy już to nastąpiło… posprzątałem rozlaną herbatę, postawiłem przewrócone krzesła na swoje miejsce i jeszcze raz spojrzawszy na już zamknięte drzwi wejściowe… uroniłem samotną łezkę… Ale zaraz wziąłem się w garść, otarłem policzek i z szerokim uśmiechem na ustach poszedłem spać.
* * *
Zielonooka kunoichi, z łzami w oczach wbiegła czym prędzej do domu i nie witając się z nikim, pobiegła do swojego pokoju. Tam, zatrzasnęła za sobą drzwi i padła na łóżko.
„Dlaczego mnie to spotyka… najpierw Sasuke… a teraz… Naruto…” – dziewczyna zaczęła wylewać łzy w poduszkę, którą miała akurat pod ręką.
„Co zrobiłam nie tak… co robie źle, że wszyscy ranią moje głęboko zakorzenione uczucia… nie szanują mnie… przecież wszyscy dobrze wiedzą jaka jestem wrażliwa i uczuciowa… a zwłaszcza dobrze to wie Naruto… więc co go skłoniło do tego, aby mnie teraz opuszczać…” – Sakura, lekko otarłszy zaczerwienione oczy, usiadła na rogu łóżka i ponownie tego dnia, wzięła do ręki zdjęcie jej Teamu.
- Sakura kochanie… czy wszystko w porządku – nagle do uszu młodej Haruno, dotarło pytanie z ust jej matki, dobiegające z za drzwi. W pierwszej chwili, dziewczyna nic jej nie odpowiedział, tylko przejechawszy kciukiem prawej ręki po wizerunku swojego ukochanego, a potem swojego najlepszego przyjaciela, ponowie zalała się łzami i padła na łóżko.
- Sakura… proszę, powiedz co się stało – pani Haruno, nie daje za wygraną i próbuje wejść do pokoju swojej córki, lecz drzwi stawiają opór.
- Nic… - Sakura w końcu się odezwała… ale jak sobie zaraz przypomniała, że jednak cos się stało… ponownie się rozpłakała.
- Jak to nic… przecież słyszę… że jesteś jakaś, tak nie swoja… - kobieta nie dokończyła myśli, bo podszedł do niej od tyłu pan Haruno.
- Kochanie… zostaw… widać, że nasza córka, przechodzi teraz trudny okres… najwidoczniej, jest w kimś zakochana…
- Tak… chyba masz rację… niech dziewczyna się wypłacze… a potem z nią porozmawiamy… - pani Haruno, przytaknęła swojemu mężowi i razem z nim z powrotem zeszła do kuchni.
„Sakura… weź się w garść… nie powinnaś wylewać bez potrzeby tyle łez…” – dziewczyna poczęła w myślach rozmawiać sama ze sobą (nie pomyślcie, że zwariowała :p) – „…jak to bez potrzeby… właśnie że jest potrzeba i to wielka… właśnie teraz… w tej oto chwili…”.
* * *
Następnego dnia, jak zwykle, słońce wpadające przez okno w moim pokoju musiało mnie obudzić. Za bardzo mi się nie chce, ale gdy spojrzałem na zegarek stojący tuż przy łóżku… - „O kurcze… jest już 9.45… cholera…” – moje oczy odrazy się szeroko otworzyły, a ja aż z wrażenia spadłem z wyrka i sobie guza nabiłem.
„Aaałłła… ja to mam szczęście… nabić sobie guza, tuż przed treningiem…” – pomyślałem masując obolałe miejsce. Gdy się już podniosłem z podłogi, to poszedłem do łazienki się odświeżyć. Po paru minutach stamtąd wyszedłem i pośpiesznie się pakując i ubierając, jeszcze posłałem łóżko i szybko z biegłem na dół coś przekąsić. Na chybcika zaparzyłem herbatę… i zrobiłem sobie parę kanapek. Już miałem wychodzić, gdy nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Gdy poszedłem i je otworzyłem… to mi normalnie szczęka opadła.
- Witaj Naruto-kun… - powiedział gość.
- Ooo… cześć Hinata… a co ty tu robisz… – spytałem, kompletnie zaskoczony jej wizytą.
- Chciałam cię jeszcze raz zobaczyć i się pożegnać… zanim odejdziesz – gdy wpuściłem dziewczynę do środka swojego domu, usłyszałem te słowa i zobaczyłem przygnębienie na jej twarzy.
- Nie martw się… przecież nie wyjeżdżam na zawsze… wrócę za 3 lata – powiedziałem ze szczerym uśmiechem i podszedłem do niej bliżej… nie wiem czemu…
- Naruto-kun… - białooka wyszeptała patrząc mi prosto w oczy, a gdy ją przytuliłem… to się zaczerwieniła jak burak…
- Naruto-kun… - ponownie usłyszałem dźwięk swojego imienia
- O co chodzi… - spytałem, puszczając ją z uścisku.
- Ja… ja… ch… chci… chciałam powiedzieć, że… - Hyuuga zaczęła się strasznie jąkać i nie dokończyła swojej wypowiedzi, bo z jej oczy zaczęły lecieć łzy, a gdy podniosłem rękę, aby otrzeć jej policzki… ta tylko odepchnęła moją dłoń, odwróciła się do mnie tyłem i wybiegła z domu.
„Dziwne… czemu Hinata nagle zaczęła płakać… nic już z tego nie kapuje…” – pomyślałem i spojrzałem na zegarek – „…o cholera… jestem już ostro spóźniony… Jiraiya mnie zabije” – po tych myślach szybko wziąłem plecak i wybiegłem z domu.
* * *
- Cholera… gdzie go wcięło… może coś się stało – białowłosy mężczyzna powoli zaczyna się niecierpliwić, ciągłym oczekiwanie na swojego ucznia.
- Czy ten cały Naruto Uzumaki, to zawsze się tak spóźnia… - odezwała się jego towarzyszka.
- Nie… Naruto to wspaniały dzieciak… zawsze i wszędzie jest pierwszy… ale dzisiaj najwyraźniej coś go zatrzymało… – i tu Jiraiya przerwał, bo dostrzegł biegnącego blondyna na horyzoncie.
- Cześć Ero-sennin… przepraszam za spóźnienie, ale miałem bardzo nie oczekiwanego gościa – zacząłem się tłumaczyć i zaraz zobaczyłem, straszą kobietę o blond włosach, stojącą z boku… na oko, w wieku Jiraiyi, czyli ok. 50-tki.
- Naruto… tyle razy cię prosiłem, abyś mnie tak nie nazywał – pustelnik lekko się oburzył moimi słowami…
- Dobrze, już dobrze… ale kim jest ta kobieta stojąca za tobą – wskazawszy na nią palcem, lekko się uśmiechnałem.
- A no tak… poznajcie się… to jest Tsunade Koichi… nasza nowa Hokage – sannin wskazał ręką na kobietę.
- Co… taka stara baba jest naszym nowym Hokage – powiedziałem to z ironicznym uśmiechem.
- Jak śmiesz gówniarzu tak się do mnie zwracać – oburzyła się blondynka i walnęła mnie ręką w głowę… zupełnie jak Sakura…
- Ej… dlaczego od razu przechodzić do rękoczynu… może najpierw się lepiej poznajmy… - trzymając się za obolałem miejsce, ponownie się lekko uśmiechnąłem. Hokage nic mi nie odpowiedział tylko cała czerwona ze złości, odwróciła się do nas przodem i pokazując swój wielki tyłek, poszła sobie…
- Naruto… nie powinieneś jej obrażać… w końcu została wybrana na naszego Hokage… - Jiraiya uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Dobra… postaram się poprawić… ale wiedz, że następny będę ja… - i się wyszczerzyłem.
- Co… następny będziesz ty… - zdziwił się pustelnik i przymrużył oczy.
- No… ja zostanę 6 Hokage – krzyknąłem tak głośno, że aż odbiło się to echem od pobliskich budynków.
- No tak… już to gdzieś słyszałem… – Ero-sennin, się uśmiechnął i po chwili milczenia, dodał – …to jak… Idziemy na ten trening ??
- Jasne… prowadź – odparłem i już mieliśmy przekroczyć bramę wioski, gdy nagle usłyszałem wołanie za plecami…
- Naruto… zaczekaj… - a gdy się odwróciłem, aby zobaczyć kto to, zobaczyłem Sakurę biegnącą w naszym kierunku.
- Naruto… przepraszam za moje wczorajsze zachowanie… - dziewczyna mówiąc to, rzuciła mi się na szyję… co mnie szczerze lekko zaskoczyło. Przez pierwsze kilka minut stałem jak kołek, ale gdy ta mnie nie puszczała, to postanowiłem się odwdzięczyć. Objąłem Sakurę w tali i mocno przytuliłem do siebie. Całej tej scenie, oczywiście przygląda się Jiraiya z wielkim zaciekawieniem na twarzy.
- Naruto… jak mogłeś się ze mną nie pożegnać… - zielonooka mówiąc to, lekko mnie odepchnęła, ale tak, że nadal jesteśmy bardzo blisko i wtedy dostrzegłem łzy ściekające po jej policzku.
- To ja Cię przepraszam… - i otarłem jej policzki, rękawem swojej bluzy.
- Naruto… obiecaj mi coś, zanim nas opuścisz na te 3 lata – Sakura uwolniła się z mojego uścisku
- Słucham… - i spojrzałem w te jej zielone oczy.
- Obiecaj mi, że wrócisz do… mni… do… nas cały i zdrowy – Sakura odwzajemniła moje spojrzenie.
- Dobrze… obiecuję… masz to jak w banku – gdy skończyłem mówić… zrobiła coś, co już na ostro mnie zaskoczyło, a mianowicie… Sakura chwyciwszy oburącz mój podbródek… złożyła długiego i namiętnego całusa na moich ustach.



TO BE CONTINUED…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





I jak się wam podobał ten odcinek… pełen pożegnań ;p;p;p – pozdrawiam i zapraszam do pozostawienia po sobie jakiegoś komcia…

1 komentarz:

  1. Hej,
    wspaniale, jak dobrze, że jednak Sakura się pojawiła i ten pocałunek... a Hinatka taka nieśmiała...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń