piątek, 5 stycznia 2018

023. A jemu to co się stało?

Przepraszam, że dopiero teraz publikuje ten odcinek, ale wczoraj ok. godziny 17, popsuło mi się połączenie z internetem. Miałem dzisiaj rano opublikować go, ale nadal nie było neta i dopiero teraz, jak włączyłem kompa, internet zadziałał i teraz już wszystko gra i mogę w spokoju opublikować 23 odcinek… - dobra, wystarczy tego bzdurnego gadania… Serdecznie wszystkich zapraszam na chwilę błogiego relaxu :p…



<<< Odcinek ukazał się 15 lutego 2008 roku >>>



- Cholera… że akurat teraz musiała popsuć się pogoda… - Jiraiya, najwidoczniej nie jest zachwycony z deszczu, jaki właśnie leci z szarego nieba…
„O co mu chodzi… mi tam odpowiada taka pogoda… a nawet, było by lepiej, gdy by zaczął padać mocniejszy deszcz…” – powiedziałem sobie w myślach i jak na zawołanie, lunęło jak z cebra.
- Cholera… ja chyba oszaleje przez tą pogodę – Ero-sennin zaczął się głupawo śmiać i krzyczeć.
- Możesz przestać się tak wydzierać… nie można się skupić – powiedziałem bardzo nieprzyjemnym tonem, co w ogóle nie jest do mnie podobne.
„A jemu to co się stało?? Dziwnie się zachowuje… jak by nie był sobą…” – pomyślał Jiraiya z poważną miną i popatrzył na blondyna idącego tuż obok niego.
- Naruto… - w końcu po paru minutach błogiej ciszy… usłyszałem głos mojego sensei.
- Tak..? – odparłem już łagodniejszym tonem, może to przez ten deszcz się uspokoiłem.
- Dlaczego taki jesteś… co ci się nagle stało – białowłosy pustelnik zwrócił swój wzrok ku mnie.
- Jaki..? – odparłem pytaniem na pytanie nie odrywając wzroku od błotnistej ziemi.
- No… a zresztą… już nic – mężczyzna, w końcu zrezygnował z pytania, jakie zadał przed sekundą, ale ja poczułem że chcę znać odpowiedź.
- No jaki..? – tym razem spytałem już trochę głośniej, a w moim głosie, dało usłyszeć się nutkę zdenerwowania.
- Agresywny… co cię ugryzło… jesteś taki od tamtej nocy… - pustelnikowi załamał się głos bo zaczęliśmy do chodzić do Konohy.
- Nawet mi nie przypominaj o tamtym zdarzeniu… - warknąłem na niego, na co Jiraiya lekko odsunął się od mojej osoby.
„Cholera… jeśli Naruto będzie taki po dotarciu do wioski, to już zaczynam się obawiać co może z tego wyniknąć… jego najbliżsi go nie poznają… wręcz mogą się go przestraszyć, a to jeszcze bardziej go zdołuje i odizoluje od reszty świata… Jak tylko dotrzemy na miejsce… muszę jak najszybciej skontaktować się z Tsunade i wszystko jej opowiedzieć, może ona znajdzie na to lekarstwo…” – pustelnik, drapiąc się po mokrej brodzie, zaczął prowadzić dyskusję w swojej głowie, nad dziwnym zachowaniem Naruto.
Przemierzając kolejne kilometry w ulewnym deszczu, w końcu przekroczyliśmy granice Konohy-Gakure i teraz zaczęliśmy kierować się w stronę wioski.
- Naruto… zostało nam jeszcze 20 kilometrów do przejścia… może by tak wskoczyć na drzewa i… - sannin nie dokończył, bo zaraz otrzymał odpowiedź.
- Jasne… czemu nie… - odparłem z nie zwykłym spokojem w głosie, na co Jiraiya bardzo się zdziwił.
* * *
„Dzisiejszego dnia, pogoda jest naprawdę paskudna… nie dość że jest duże zachmurzenie, to jeszcze ten ulewny deszcz…” – młoda kunoichi o zielonych oczach, po otwarciu ich, zaraz spojrzała za okno – „…ciekawe, kiedy wraca Naruto-kun… muszę w końcu wstać i przejść się do Hokage” – dziewczyna jak pomyślała, tak też zrobiła. Zwlekła się z łóżka i powolnym krokiem udała się w stronę łazienki. Po paru minutach gorącego, ale jakże przyjemnego prysznica, powróciła do pokoju i wyciągnęła świeże i czyste ubranie z szafy. Po zejściu do kuchni… zaparzyła sobie herbatę i przygotowała talerz z kanapkami dla rodziców, którzy jeszcze nie wstali tego dnia. Dziewczyna zjadła może ze 2 kanapki i popiła je herbatą, poczym podeszła do szafy stojącej w korytarzu i wyciągnęła z niej zieloną pelerynę przeciw deszczową.
„Ale paskudna pogoda…” – pomyślała różowowłosa i założywszy kaptur na głowę, poszła do biura Hokage. Po paru minutach… idąc w stronę największego budynku w wiosce, spotkała przyjaciółkę.
- Witaj Ino… - powiedziała z uśmiechem na ustach.
- O cześć Sakura… wielko czoła – blondynka zaśmiała się głośno, z szerokim uśmiechem na ustach.
- Ino brzydka świnko… odczep się ode mnie – zielonooka, lekko się oburzyła i już chciała odejść, ale Yamanaka ją zatrzymała.
- Czekaj… ja tylko tak żartowałam… nie obrażaj się od razu – blondynka uśmiechnęła się szeroko.
- Tak też myślałam – Sakura odwzajemniła jej uśmiech.
- Taaa… jasne… a tak w ogóle, to gdzie idziesz – Ino spytała i spojrzała z pod swojego kaptura.
- Ja..? Idę do Hokage-sama – odparła różowowłosa.
- A to ci los… bo ja właśnie od niej wracam – Yamanaka ponownie się uśmiechnęła i zaraz dodała - …i wiesz co ci powiem… dowiedziałam się, że do wioski wraca ten przygłup… Naruto…
- Naruto wraca dziś…? – Sakura tak jakby się lekko ożywiła na ta wieść.
- Tak… ale jeszcze nie wiadomo, o której to będzie – Ino, lekko zaskoczyła reakcja różowowłosej.
- Nie ważne o której, ważne że nareszcie wraca – Sakura powiedziała to ożywionym głosem.
- Chwila… a co ty tak się cieszysz z jego powrotu… jak go nie było, to przynajmniej był święty spokój, a teraz znowu się zacznie Sajgon – blondynka zaczęła się wyśmiewacz z blondyna.
- Nie mów tak… nie widziałaś go 3 lata i nie wiesz jaki teraz jest – zielonooka się obraziła.
- Wiesz co Sakura… coś ostatnio dziwnie się zachowujesz… co cię interesuje ten debil – Ino powiedziała to z ironicznym uśmiechem.
- Osz ty… nigdy więcej tak o nim nie mów – Sakura nie wytrzymała i przywaliła Yamanace prosto w twarz, a ta z impetem upadła w kałużę błota znajdującą się tuż za nią.
„Rany… co ją dzisiaj ugryzło… nigdy wcześniej tak nie reagowała na obelgi rzucane na Naruto…” – pomyślała Ino masując sobie obolały policzek.
* * *
Skacząc z drzewa na drzewo… to z zawrotną szybkością dotarliśmy do bramy wioski Ukrytej w Liściach. Gdy się tak rozglądam, to, to miejsce jakoś bardzo się nie zmieniło przez te 3 lata. Stara i zardzewiała brama, jak zwykle jest otwarta na oścież, a wejście jest pilnowane przez dwóch chuninów.
- No Naruto… już jesteśmy… czy lepiej już z twoim samopoczuciem… - usłyszałem mojego towarzysza, a gdy na niego spojrzałem, to zaraz mina mu zbledła.
- A jednak nie… Naruto… nie możesz taki ponury wejść do wioski… bo będziesz tylko wzbudzał strach i niepokój – białowłosy próbuje chyba mnie zdenerwować.
- Jiraiya-sensei… daj se siana z tymi gatkami… jestem ponury i będę ponury tyle czasu ile będę chciał – odparłem z bardzo groźnym spojrzeniem.
- Dobrze… już dobrze… tylko spokojnie… rób co chcesz… ja zaraz idę do Tsunade… złożyć raport… a tym czasem… chodź się przywitać z tymi dwoma strażnikami – Ero-sennin wskazał ręka na chuninów.
- Idź sam… ja na razie nie chce nikogo więcej widzieć – gdy to powiedziałem… z powrotem spuściłem głowę i zniknąłem…
- Naruto… czekaj… - Jiraiya, próbuje zatrzymać blondyna, ale ten był szybszy.
„Cholera… i znowu mi uciekł… no nic… w końcu się znajdzie… a tym czasem, chodźmy się przywitać…” – sannin z wielkim uśmiechem na ustach podszedł do strażników Konohy. Gdy Naruto się ulotnił z pod bramy wioski, używając Jutsu które poznał na treningu… pogoda zaraz się uspokoiła i wyszyło słońce.
- Witajcie… co słychać – przywitał się Jiraiya.
- K… kim jesteś… - spytał Izomo z lekko drżącym głosem.
- Jak to… nie poznajecie mnie – zdziwił się pustelnik.
- Czekaj… przecież to jest jeden z legendarnych… Jiraiya-sama… wybacz naszą sklerozę… - powiedział Kotetsu i się szeroko uśmiechnął.
- No… a już myślałem, że wy naprawdę mnie nie poznajecie – pustelnik zaraz szeroko się uśmiechnął.
- A twój towarzysz… kim jest i gdzie się podział… którego przed chwilą widzieliśmy u twojego boku…
- Naru… znaczy… mój towarzysz… źle się poczuł i poszedł do lekarza… - Jiraiya ostro skłamał i dla niepoznaki zrobi głupi uśmieszek – …dobra, miło było, ale teraz musze iść do Hokage… do zobaczenia i nie spać mi tu.
- Hai, Jiraiya-sama – strażnicy przytaknęli chórem i stanęli na baczność.
- Ciekawe kim był jego towarzysz… - po chwili, gdy Ero-sennin się oddalił, Izomo spojrzał na towarzysza.
- No właśnie… mam tylko nadzieję, że to nikt wrogo nastawiony.
- Eee…. Nie gadaj bzdur… jak mógłby być wrogo nastawiony, skoro pojawił się w wiosce wraz z jednym z legendarnych.
- No tak, rzeczywiście… jak zwykle masz rację – Kotetsu uśmiechnął się do niego szeroko i zrobił głupawą minę.
Obaj shinobi, to krótkim wyjaśnieniu sobie całej sytuacji, powrócili do swoich codziennych czynności.



TO BE CONTINUED…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





I co powiecie o tej notce… podobała się wam czy raczej wyszła mi strasznie denna…;/;/;/ Niestety i w tej notce i w następnej, Naruto jeszcze się nie spotka z Sakurą, na to przyjdzie jeszcze czas :D :D… ale mogę was zapewnić, że stanie się to w 25 odcinku - Pozdrawiam i proszę o pisanie komci…

1 komentarz:

  1. Hej,
    och taki Naruto to mi się bardzo podoba,  czyżby to właśnie Naruto był sprawcą takiej koszmarnym pogody? a Sakura na wieści o powrocie Naruto od razu się ożywiła...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń