Przepraszam, że dopiero teraz publikuje ten
odcinek, ale wczoraj ok. godziny 17, popsuło mi się połączenie z internetem.
Miałem dzisiaj rano opublikować go, ale nadal nie było neta i dopiero teraz,
jak włączyłem kompa, internet zadziałał i teraz już wszystko gra i mogę w
spokoju opublikować 23 odcinek… - dobra, wystarczy tego bzdurnego gadania… Serdecznie wszystkich zapraszam na chwilę błogiego relaxu :p…
<<< Odcinek
ukazał się 15 lutego 2008 roku >>>
- Cholera… że akurat teraz musiała popsuć się pogoda… -
Jiraiya, najwidoczniej nie jest zachwycony z deszczu, jaki właśnie leci z
szarego nieba…
„O co mu chodzi… mi tam odpowiada taka pogoda… a nawet,
było by lepiej, gdy by zaczął padać mocniejszy deszcz…” – powiedziałem sobie w
myślach i jak na zawołanie, lunęło jak z cebra.
- Cholera… ja chyba oszaleje przez tą pogodę – Ero-sennin
zaczął się głupawo śmiać i krzyczeć.
- Możesz przestać się tak wydzierać… nie można się skupić –
powiedziałem bardzo nieprzyjemnym tonem, co w ogóle nie jest do mnie podobne.
„A jemu to co się stało?? Dziwnie się zachowuje… jak by nie
był sobą…” – pomyślał Jiraiya z poważną miną i popatrzył na blondyna idącego
tuż obok niego.
- Naruto… - w końcu po paru minutach błogiej ciszy…
usłyszałem głos mojego sensei.
- Tak..? – odparłem już łagodniejszym tonem, może to przez
ten deszcz się uspokoiłem.
- Dlaczego taki jesteś… co ci się nagle stało – białowłosy
pustelnik zwrócił swój wzrok ku mnie.
- Jaki..? – odparłem pytaniem na pytanie nie odrywając
wzroku od błotnistej ziemi.
- No… a zresztą… już nic – mężczyzna, w końcu zrezygnował z
pytania, jakie zadał przed sekundą, ale ja poczułem że chcę znać odpowiedź.
- No jaki..? – tym razem spytałem już trochę głośniej, a w
moim głosie, dało usłyszeć się nutkę zdenerwowania.
- Agresywny… co cię ugryzło… jesteś taki od tamtej nocy… -
pustelnikowi załamał się głos bo zaczęliśmy do chodzić do Konohy.
- Nawet mi nie przypominaj o tamtym zdarzeniu… - warknąłem
na niego, na co Jiraiya lekko odsunął się od mojej osoby.
„Cholera… jeśli Naruto będzie taki po dotarciu do wioski,
to już zaczynam się obawiać co może z tego wyniknąć… jego najbliżsi go nie
poznają… wręcz mogą się go przestraszyć, a to jeszcze bardziej go zdołuje i
odizoluje od reszty świata… Jak tylko dotrzemy na miejsce… muszę jak
najszybciej skontaktować się z Tsunade i wszystko jej opowiedzieć, może ona
znajdzie na to lekarstwo…” – pustelnik, drapiąc się po mokrej brodzie, zaczął
prowadzić dyskusję w swojej głowie, nad dziwnym zachowaniem Naruto.
Przemierzając kolejne kilometry w ulewnym deszczu, w końcu
przekroczyliśmy granice Konohy-Gakure i teraz zaczęliśmy kierować się w stronę
wioski.
- Naruto… zostało nam jeszcze 20 kilometrów do
przejścia… może by tak wskoczyć na drzewa i… - sannin nie dokończył, bo zaraz
otrzymał odpowiedź.
- Jasne… czemu nie… - odparłem z nie zwykłym spokojem w
głosie, na co Jiraiya bardzo się zdziwił.
* * *
„Dzisiejszego dnia, pogoda jest naprawdę paskudna… nie dość
że jest duże zachmurzenie, to jeszcze ten ulewny deszcz…” – młoda kunoichi o
zielonych oczach, po otwarciu ich, zaraz spojrzała za okno – „…ciekawe, kiedy
wraca Naruto-kun… muszę w końcu wstać i przejść się do Hokage” – dziewczyna jak
pomyślała, tak też zrobiła. Zwlekła się z łóżka i powolnym krokiem udała się w
stronę łazienki. Po paru minutach gorącego, ale jakże przyjemnego prysznica,
powróciła do pokoju i wyciągnęła świeże i czyste ubranie z szafy. Po zejściu do
kuchni… zaparzyła sobie herbatę i przygotowała talerz z kanapkami dla rodziców,
którzy jeszcze nie wstali tego dnia. Dziewczyna zjadła może ze 2 kanapki i
popiła je herbatą, poczym podeszła do szafy stojącej w korytarzu i wyciągnęła z
niej zieloną pelerynę przeciw deszczową.
„Ale paskudna pogoda…” – pomyślała różowowłosa i założywszy
kaptur na głowę, poszła do biura Hokage. Po paru minutach… idąc w stronę
największego budynku w wiosce, spotkała przyjaciółkę.
- Witaj Ino… - powiedziała z uśmiechem na ustach.
- O cześć Sakura… wielko czoła – blondynka zaśmiała się
głośno, z szerokim uśmiechem na ustach.
- Ino brzydka świnko… odczep się ode mnie – zielonooka,
lekko się oburzyła i już chciała odejść, ale Yamanaka ją zatrzymała.
- Czekaj… ja tylko tak żartowałam… nie obrażaj się od razu
– blondynka uśmiechnęła się szeroko.
- Tak też myślałam – Sakura odwzajemniła jej uśmiech.
- Taaa… jasne… a tak w ogóle, to gdzie idziesz – Ino
spytała i spojrzała z pod swojego kaptura.
- Ja..? Idę do Hokage-sama – odparła różowowłosa.
- A to ci los… bo ja właśnie od niej wracam – Yamanaka
ponownie się uśmiechnęła i zaraz dodała - …i wiesz co ci powiem… dowiedziałam
się, że do wioski wraca ten przygłup… Naruto…
- Naruto wraca dziś…? – Sakura tak jakby się lekko ożywiła
na ta wieść.
- Tak… ale jeszcze nie wiadomo, o której to będzie – Ino,
lekko zaskoczyła reakcja różowowłosej.
- Nie ważne o której, ważne że nareszcie wraca – Sakura
powiedziała to ożywionym głosem.
- Chwila… a co ty tak się cieszysz z jego powrotu… jak go
nie było, to przynajmniej był święty spokój, a teraz znowu się zacznie Sajgon –
blondynka zaczęła się wyśmiewacz z blondyna.
- Nie mów tak… nie widziałaś go 3 lata i nie wiesz jaki
teraz jest – zielonooka się obraziła.
- Wiesz co Sakura… coś ostatnio dziwnie się zachowujesz… co
cię interesuje ten debil – Ino powiedziała to z ironicznym uśmiechem.
- Osz ty… nigdy więcej tak o nim nie mów – Sakura nie
wytrzymała i przywaliła Yamanace prosto w twarz, a ta z impetem upadła w kałużę
błota znajdującą się tuż za nią.
„Rany… co ją dzisiaj ugryzło… nigdy wcześniej tak nie
reagowała na obelgi rzucane na Naruto…” – pomyślała Ino masując sobie obolały
policzek.
* * *
Skacząc z drzewa na drzewo… to z zawrotną szybkością
dotarliśmy do bramy wioski Ukrytej w Liściach. Gdy się tak rozglądam, to, to
miejsce jakoś bardzo się nie zmieniło przez te 3 lata. Stara i zardzewiała
brama, jak zwykle jest otwarta na oścież, a wejście jest pilnowane przez dwóch
chuninów.
- No Naruto… już jesteśmy… czy lepiej już z twoim
samopoczuciem… - usłyszałem mojego towarzysza, a gdy na niego spojrzałem, to
zaraz mina mu zbledła.
- A jednak nie… Naruto… nie możesz taki ponury wejść do
wioski… bo będziesz tylko wzbudzał strach i niepokój – białowłosy próbuje chyba
mnie zdenerwować.
- Jiraiya-sensei… daj se siana z tymi gatkami… jestem
ponury i będę ponury tyle czasu ile będę chciał – odparłem z bardzo groźnym
spojrzeniem.
- Dobrze… już dobrze… tylko spokojnie… rób co chcesz… ja
zaraz idę do Tsunade… złożyć raport… a tym czasem… chodź się przywitać z tymi
dwoma strażnikami – Ero-sennin wskazał ręka na chuninów.
- Idź sam… ja na razie nie chce nikogo więcej widzieć – gdy
to powiedziałem… z powrotem spuściłem głowę i zniknąłem…
- Naruto… czekaj… - Jiraiya, próbuje zatrzymać blondyna,
ale ten był szybszy.
„Cholera… i znowu mi uciekł… no nic… w końcu się znajdzie…
a tym czasem, chodźmy się przywitać…” – sannin z wielkim uśmiechem na ustach
podszedł do strażników Konohy. Gdy Naruto się ulotnił z pod bramy wioski,
używając Jutsu które poznał na treningu… pogoda zaraz się uspokoiła i wyszyło
słońce.
- Witajcie… co słychać – przywitał się Jiraiya.
- K… kim jesteś… - spytał Izomo z lekko drżącym głosem.
- Jak to… nie poznajecie mnie – zdziwił się pustelnik.
- Czekaj… przecież to jest jeden z legendarnych…
Jiraiya-sama… wybacz naszą sklerozę… - powiedział Kotetsu i się szeroko
uśmiechnął.
- No… a już myślałem, że wy naprawdę mnie nie poznajecie –
pustelnik zaraz szeroko się uśmiechnął.
- A twój towarzysz… kim jest i gdzie się podział… którego
przed chwilą widzieliśmy u twojego boku…
- Naru… znaczy… mój towarzysz… źle się poczuł i poszedł do
lekarza… - Jiraiya ostro skłamał i dla niepoznaki zrobi głupi uśmieszek –
…dobra, miło było, ale teraz musze iść do Hokage… do zobaczenia i nie spać mi
tu.
- Hai, Jiraiya-sama – strażnicy przytaknęli chórem i
stanęli na baczność.
- Ciekawe kim był jego towarzysz… - po chwili, gdy Ero-sennin
się oddalił, Izomo spojrzał na towarzysza.
- No właśnie… mam tylko nadzieję, że to nikt wrogo
nastawiony.
- Eee…. Nie gadaj bzdur… jak mógłby być wrogo nastawiony, skoro
pojawił się w wiosce wraz z jednym z legendarnych.
- No tak, rzeczywiście… jak zwykle masz rację – Kotetsu
uśmiechnął się do niego szeroko i zrobił głupawą minę.
Obaj shinobi, to krótkim wyjaśnieniu sobie całej sytuacji,
powrócili do swoich codziennych czynności.
TO BE CONTINUED…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to
Masashi Kishimoto
I co powiecie o tej notce… podobała się wam
czy raczej wyszła mi strasznie denna…;/;/;/ Niestety i w tej notce i w
następnej, Naruto jeszcze się nie spotka z Sakurą, na to przyjdzie jeszcze czas
:D :D… ale mogę was zapewnić, że stanie się to w 25 odcinku - Pozdrawiam i
proszę o pisanie komci…
Hej,
OdpowiedzUsuńoch taki Naruto to mi się bardzo podoba, czyżby to właśnie Naruto był sprawcą takiej koszmarnym pogody? a Sakura na wieści o powrocie Naruto od razu się ożywiła...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia