piątek, 5 stycznia 2018

021. Ach… te jej niebieskie oczy…

Serdecznie dziękuję wszystkim za oddane głosy w obydwu sondach i mam głęboką nadzieję, że nie zostanę rozszarpany, za to co tu napisałem… - hehehe :D:D - …pozdrawiam i zapraszam na chwilę relaxu…



<<< Odcinek ukazał się 13 lutego 2008 roku >>>



Gdy dotarłem na miejsce i już miałem nacisnąć klamkę, aby wejść do pokoju, przyszła mi pewna myśl – „…ej… blondasie… co robisz… chyba nie zamierzasz…” – nie wiem dlaczego, ale jakoś nie słucham swoich myśli i mimo to, co teraz myślę… nacisnąłem klamkę i po cichutku wszedłem do środka. Pomieszczenie jest raczej ciemne… w końcu to środek nocy.
- Rukia… śpisz ? – spytałem i zacząłem powoli podchodzić do jej łóżka, ale zaraz poczułem, że coś wala się po podłodze i oczywiście musiałem zawadzić o to nogą. Jak się wywaliłem i narobiłem hałasu, że dziewczynę ze sny wyrwałem.
- Co..? Kto tu jest ? – zaraz usłyszałem lekko przerażony głos niebieskookiej.
- To tylko ja… Naruto – zaraz odparłem i podniosłem się z podłogi.
- Ach… Naruto… czy coś się stało – dziewczyna tak jakby się uspokoiła na dźwięk mojego imienia.
- Nie… tak tylko chciałem pogadać, ale skoro już śpisz, to sobie pójdę i pogadamy jutro rano – odwróciłem się do niej plecami i chwyciwszy na klamkę, już miałem opuścić to miejsce.
- Nie… zaczekaj… - niebieskooka krzyknęła i usiadła na brzegu swojego łóżka.
- Naruto… usiądź przy mnie – zaraz, po chwili ciszy, wyszeptała te słowa, które lekko mnie zaskoczyły.
„Chwila, co ja robie… nie to nie możliwe… czyżbym zapomniał już o Sakurze… nie wiem, co mam już o tym wszystkim myśleć…” – zaraz wszystkie moje myśli się rozwiały, bo zająłem miejsce na łóżku, zaraz obok Rukii.
- No… Naruto, to o czym chciałeś ze mną porozmawiać – dziewczyna zwróciła się swoim błękitnym wzrokiem w moją stronę.
„Boże… jakie ona ma piękne te oczy… nie… Naruto, o czym ty myślisz, nie możesz przecież jej tego zrobić…” – zaraz pomyślałem i bez słowa, wstałem z łóżka podszedłem do okna.
- Co się stało… Naruto, powiedz mi – niebieskooka mówiąc to, podeszła do mnie i stanęła zaraz obok.
- Rukia… na razie, chciałbym cofnąć wszystkie te słowa, które padły wczoraj wieczorem – patrząc się na ciemne niebo usłane gwiazdami, kątem oka dostrzegłem, że moje słowa, w pewien sposób ucieszyły dziewczynę.
- Co chcesz przez to powiedzieć – i zobaczyłem dobrze znajomy mi błysk w jej oku.
- Chcę powiedzieć… że na razie sam do końca nie wiem, czy mam dziewczynę, czy też nie – odparłem i uroniłem nie jedną, ale kilka samotnych łez.
„Hę… czyżby on chciał mi powiedzieć, że jest szansa na…” – niebieskooka nie dokończyła myśli, bo blondyn zrobił coś, czego ani ona, ani on sam się nie spodziewali. Naruto najzwyczajniej w świecie, pocałował ją prosto w usta… Ta chwila trwała dosłownie kilka chwil, gdy chłopak w końcu się od niej odkleił i z łzami w oczach, szybko wybiegł z jej pokoju, zatrzaskując drzwi za sobą.
„Co…? Co się stało…? Czy Naruto właśnie mnie pocałował…? Nie mogę uwierzyć, że do tego doszło…” – Rukia, jeszcze chwilę postała przy oknie i zaraz z wielkim uśmiechem od ucha do ucha, położyła się z powrotem spać.
Następnego dnia, obudziłem się z dziwnym uczuciem, że właśnie zrobiłem coś, czego będę żałował jeszcze przez długi czas. Gdy wstałem, spojrzałem na zegarek i zobaczyłem, że jest już 10:00 rano, wiec długo nie myśląc udałem się do łazienki, aby odbyć poranną toaletę, po czym powróciłem do pokoju i się ubrałem, w już lekko zniszczone ubranie… zniszczone ciągłymi treningami… a teraz ponoć czeka mnie kolejny ciężki trening pod okiem Wady. Gdy wchodziłem do kuchni, dostrzegłem siedzą tam już Rukię i ten jej szczery uśmiech. Może to on sprawił, że postąpiłem tak, a nie inaczej. Bez słowa, zająłem miejsce na drugim końcu stołu, jak najdalej od niej… nie wiem dlaczego, ale poczułem, że jeśli postaram się ją unikać, to nie pogorszę tej, i tak już, złej sytuacji.
- Czy coś się stało ? – nagle zostałem wyrwany z zamyślenia, przez jej głos.
- Nie – odparłem i spuściłem wzrok, tak aby nie zobaczyła mojego przygnębienia.
- Dzień dobry – w końcu do pomieszczenia wszedł pan Wada.
- Witaj ojcze – odparła niebieskooka.
- Ohayo Wada… - uśmiechnąłem się do mężczyzny, co sprawiło mi lekkie utrudnienie w okazaniu dobrego humoru.
- Naruto… to jak… zgadzasz się, abym cię trenował przez najbliższy rok czasu – w końcu odezwał się gospodarz popijając poranną kawę.
- Tak… wiele o tym rozmyślałem i jestem pewien, że będzie nam się wspólnie świetnie pracowało – odparłem i zrobiłem kciukiem znak, w stylu Rock’a Lee.


>>> Rok później <<<
Właśnie minął rok, odkąd Jiraiya-sama mnie tu zostawił… mówiąc, że idzie na zdobywanie informacji. Dzisiejszego dnia, jest przepiękna pogoda, bezchmurne niebo i lekki wiaterek. Ponoć, dzisiaj ponownie spotkam się z dobrze znajomym mi zboczeńcem.
„Jestem bardzo ciekaw, co on robił na tym swoim zdobywaniu informacji… przeklęty zboczeniec…” – pomyślałem i zaspanym wzrokiem wyjrzałem po za okno, mojego dotychczasowego pokoju. Nagle usłyszałem pukanie do moich drzwi.
- Proszę… - powiedziałem i się odwróciłem.
Do pokoju weszła piękna, 16-sto letnia dziewczyna, w dżinsowych szortach do połowy ud i bluzeczce z rękawkami w kolorze fioletowym.
„Ach… te jej niebieskie oczy, które wiedzą co to prawdziwe uczucie… uczucie, które panowało między nami przez ostatni rok… ale…” – i tu moje głębokie rozmyślanie, zostało zakłócone przez jej głos.
- Naruto… już nie śpisz… to dobrze… bo jest już śniadanie na stole – uśmiechnęła się do mnie i wyszła z powrotem z pokoju.
„Rany… jak to dobrze… że już minął ten rok… mam nadzieję, że w końcu spotkam się z Ero-senninem i wyruszę z nim na kolejny rok ciężkiego treningu…” – ponownie zapadłem w zadumę i nic nie mówiąc, poszedłem do łazienki się umyć, po wczorajszych ćwiczeniach.
„Kurczę… ale mnie boli głowa, od tego nowego Jutsu… nigdy bym nie przypuszczał, że taka technika w ogóle istnieje… i też dobrze, że Wada zechciał mnie jej nauczyć, bo z całą pewnością bardzo mi się przyda w przyszłości…” – myjąc zęby, popatrzyłem lekko zmęczonym wzrokiem na swoje lustrzane odbicie, jakie teraz widzę przed sobą. Po tej skromnej toalecie, ubrałem się w ubranie… nowe ubranie, które musiałem sobie kupić, bo tamto  się poszarpało, od tego treningu jaki przeszedłem pod okiem Nakamury. Gdy zszedłem do kuchni, usiadłem przy stole naprzeciwko mojego mistrza i zacząłem jeść to, co mi przygotowała pani Nakamura… niestety, nigdy nie poznałem jej imienia, co wcale mi nie przeszkadza...
- I jak się dzisiaj czujesz Naruto – nagle usłyszałem to pytanie, padające z ust gospodarza.
- A dobrze… dziękuję – odparłem popijając poranną herbatę.
- No… minął rok, odkąd Jiraiya nas opuścił i kiedy podjąłeś nauki u mego boku – powiedział mężczyzna i się do mnie szeroko uśmiechnął.
- A tak… i chyba było warto – odwzajemniłem uśmiech. W końcu dołączyła do nas Rukia, która jak się zaraz okazało, poszła się przebrać. Gdy ją zobaczyłem, o mało się nie zadławiłem herbatą.
„Kurdę… ale ona wygląda sexi…” – pomyślałem i się do siebie szeroko uśmiechnąłem.
- Naruto… co się tak na mnie patrzysz… - to pytanie troszeczkę mnie zaskoczyło, bo ja tylko na nią zerknąłem, a ona mówi tak jakbym gapił się na nią jak na jakąś boginię…
- Wiesz… chyba dopiero teraz to zauważyłem – powiedziałem i zrobiłem ironiczny uśmieszek.
- Co zauważyłeś – dziewczyna zrobiła pytającą minę.
- Dopiero teraz zauważyłem, jak się zmieniłaś… wypiękniałaś – walnąłem prosto z mostu, bo co ja będę się patyczkował.
„Chociaż… musze przyznać, że nigdy więcej się z nią nie całowałem od tamtego wieczoru… nigdy więcej sobie nie pozwoliłem na tego typu rozkosz… ponieważ… jest jeszcze inna osoba, o której nie mogę zapomnieć… o tym, co mi podarował, te 2 lata temu…” – zaraz pomyślałem i ponownie posmutniałem, ale tak, aby inni tego nie dostrzegli.
- Ach… Arigato, Naruto – niebieskooka się do mnie uśmiechnęła, a jej policzki się zarumieniły.
- No, no, no… i kogo ja tu widzę – nagle odezwał się, jak mi dobrze znany, głos.
- Ero-sennin… - krzyknąłem i poderwałem się z miejsca, aby - …TRZASK… - i walnąłem go z piąchy prosto w twarz, tak że wyleciał przez drzwi, w których stał.
- NARUTO… CO TY WYRABIASZ – Jiraiya, trzymając się za obolały policzek, wstał na równe nogi i zaczął się na mnie wydzierać…
- No… teraz jesteśmy kwita – powiedziałem dumnym głosem, a za plecami usłyszałem cichutki chichot, dochodzący od strony niebieskookiej.
- Jak to… nic nie rozumiem… po za tym… tak się wita starych znajomych – powiedział pustelnik i podszedł do mnie.
- Nie… to było, za to żeś nagle mnie tu zostawił i to na rok – krzyknąłem mu prosto w twarz.
- A co… żałujesz – białowłosy zrobił do mnie ironiczny uśmieszek i pokazał swoje białe ząbki.
- Nie… nie żałuję… było świetnie i wiele się nauczyłem… - odparłem zadowolony.
- No to w czym rzecz… - Ero-sennin ponownie się zdziwił, moją reakcją.
- Sorry, za to uderzenie, ale musiałem ratować honor – i się do niego uśmiechnąłem.
- Aha… rozumiem… to czy teraz możemy w spokoju usiąść i porozmawiać… mam dla ciebie pewne informacje… - pustelnik, mówiąc to wydał się bardzo tajemniczy. Bez słowa sprzeciwu, tylko kiwnąłem głową na znak zgody i razem z białowłosym, weszliśmy z powrotem do domu i zajęliśmy miejsca przy stole w kuchni.
- Naruto… jak pewnie wiesz, organizacja o nazwie Akatsuki… - i tu nie dokończył, bo mu przerwałem.
- Co… Akatsuki… a to dranie, co z nimi – spytałem lekko zdenerwowanym głosem.
- Spokojnie Naruto… daj mi skończyć – Jiraiya-sama machnął ręką, abym usiadł.
- Dobrze… już dobrze, uspokoję się – odparłem i usiadłem naburmuszony.
- Tak więc… mam dobre wieści… Akatsuki sobie odpuścili ściganie cię… - pustelnik szeroko się do mnie uśmiechnął.
- Jak to sobie odpuścili… - zaskoczyła mnie wypowiedź Ero-sennina.
- Dowiedziałem się… że na razie odpuścili sobie, na kolejne 3 lata – pustelnik ponownie się do mnie uśmiechnął.
- NO TO SUPER, DATTEBAYO !!!!!!!!! – wykrzyczałem na całą okolice.
- Taaaak… jest się z czego cieszyć, teraz Naruto, będziesz mógł w spokoju dalej rozwijać swoje umiejętności.
- A jak, dattebayo  - i ja uśmiechnąłem się szeroko, zakładając ręce na głowie.
Gdy w końcu dokończyłem jeść swoje śniadanie, a Jiraiya-sama dopił swoją herbatę, przyszedł czas pożegnań.
- No… Wada, przyjacielu… dziękuję ci serdecznie, że zająłeś się treningiem tego oto blondyna – uśmiechnął się Ero-sennin i wskazał ręką na mnie.
- Nie ma sprawy… to był czysta przyjemność dla mnie – odpowiedział gospodarz i odwzajemnił szczery uśmiech.
- Dobra Naruto… na nas już czas… jest jeszcze parę miejsc, które chciałbym z tobą odwiedzić – Jiraiya rzucił mi przelotne spojrzenie i wyszedł z domu. Ja mu tylko przytaknąłem, jeszcze poszedłem do swojego dotychczasowego pokoju, spakowałem swoje rzeczy i pożegnawszy się ze wszystkimi wyszedłem z domu.
- Naruto… zaczekaj… - nagle usłyszałem kobiecy głos za plecami i zaraz pomyślałem – „…chwila moment… wydaje mi się, jak bym już raz przeżył coś takiego…” – i popadłem w chwilową zadumę. Gdy się odwróciłem, zobaczyłem przed sobą parę niebieskich oczy, wpatrujących się we mnie.
- Naruto… mam nadzieję, że jeszcze nas odwiedzisz… - właścicielka błękitnych oczu, na dowidzenia pocałowała mnie w policzek, na co ja bez zastanowienia odpowiedziałem tym samym i zaraz zobaczyłem na jej policzkach rumieńce.
Po tej wymianie uprzejmości, bez słowa odwróciłem się i pobiegłem za Jiraiyą.



TO BE CONTINUED…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto




Mam nadzieję, że się wam podobał ten odcinek, i skomentujecie mi go jak najszybciej :D:D – Pozdrawiam i zapraszam do komciowania.


INFO: Od następnej notki zaczyna się nowa przygoda Naruto… więc postanowiłem, że już nie będę opisywać co się wydarzyło przez ten 3 rok treningu Naruto Uzumakiego – Ponownie pozdrawiam i zapraszam do komciowania.

1 komentarz:

  1. Hej,
    rozdział jest wspaniały, na czym polega ta technika, którą Wada nauczył Naruto? i to przywitanie Jirayi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń