Serdecznie dziękuję wszystkim za oddane
głosy w obydwu sondach i mam głęboką nadzieję, że nie zostanę rozszarpany, za
to co tu napisałem… - hehehe :D:D - …pozdrawiam i zapraszam na chwilę relaxu…
<<< Odcinek
ukazał się 13 lutego 2008 roku >>>
Gdy dotarłem na miejsce i już miałem nacisnąć klamkę, aby
wejść do pokoju, przyszła mi pewna myśl – „…ej… blondasie… co robisz… chyba nie
zamierzasz…” – nie wiem dlaczego, ale jakoś nie słucham swoich myśli i mimo to,
co teraz myślę… nacisnąłem klamkę i po cichutku wszedłem do środka.
Pomieszczenie jest raczej ciemne… w końcu to środek nocy.
- Rukia… śpisz ? – spytałem i zacząłem powoli podchodzić do
jej łóżka, ale zaraz poczułem, że coś wala się po podłodze i oczywiście
musiałem zawadzić o to nogą. Jak się wywaliłem i narobiłem hałasu, że
dziewczynę ze sny wyrwałem.
- Co..? Kto tu jest ? – zaraz usłyszałem lekko przerażony
głos niebieskookiej.
- To tylko ja… Naruto – zaraz odparłem i podniosłem się z
podłogi.
- Ach… Naruto… czy coś się stało – dziewczyna tak jakby się
uspokoiła na dźwięk mojego imienia.
- Nie… tak tylko chciałem pogadać, ale skoro już śpisz, to
sobie pójdę i pogadamy jutro rano – odwróciłem się do niej plecami i chwyciwszy
na klamkę, już miałem opuścić to miejsce.
- Nie… zaczekaj… - niebieskooka krzyknęła i usiadła na
brzegu swojego łóżka.
- Naruto… usiądź przy mnie – zaraz, po chwili ciszy,
wyszeptała te słowa, które lekko mnie zaskoczyły.
„Chwila, co ja robie… nie to nie możliwe… czyżbym zapomniał
już o Sakurze… nie wiem, co mam już o tym wszystkim myśleć…” – zaraz wszystkie
moje myśli się rozwiały, bo zająłem miejsce na łóżku, zaraz obok Rukii.
- No… Naruto, to o czym chciałeś ze mną porozmawiać –
dziewczyna zwróciła się swoim błękitnym wzrokiem w moją stronę.
„Boże… jakie ona ma piękne te oczy… nie… Naruto, o czym ty
myślisz, nie możesz przecież jej tego zrobić…” – zaraz pomyślałem i bez słowa,
wstałem z łóżka podszedłem do okna.
- Co się stało… Naruto, powiedz mi – niebieskooka mówiąc
to, podeszła do mnie i stanęła zaraz obok.
- Rukia… na razie, chciałbym cofnąć wszystkie te słowa,
które padły wczoraj wieczorem – patrząc się na ciemne niebo usłane gwiazdami,
kątem oka dostrzegłem, że moje słowa, w pewien sposób ucieszyły dziewczynę.
- Co chcesz przez to powiedzieć – i zobaczyłem dobrze
znajomy mi błysk w jej oku.
- Chcę powiedzieć… że na razie sam do końca nie wiem, czy
mam dziewczynę, czy też nie – odparłem i uroniłem nie jedną, ale kilka
samotnych łez.
„Hę… czyżby on chciał mi powiedzieć, że jest szansa na…” –
niebieskooka nie dokończyła myśli, bo blondyn zrobił coś, czego ani ona, ani on
sam się nie spodziewali. Naruto najzwyczajniej w świecie, pocałował ją prosto w
usta… Ta chwila trwała dosłownie kilka chwil, gdy chłopak w końcu się od niej
odkleił i z łzami w oczach, szybko wybiegł z jej pokoju, zatrzaskując drzwi za
sobą.
„Co…? Co się stało…? Czy Naruto właśnie mnie pocałował…?
Nie mogę uwierzyć, że do tego doszło…” – Rukia, jeszcze chwilę postała przy
oknie i zaraz z wielkim uśmiechem od ucha do ucha, położyła się z powrotem
spać.
Następnego dnia, obudziłem się z dziwnym uczuciem, że
właśnie zrobiłem coś, czego będę żałował jeszcze przez długi czas. Gdy wstałem,
spojrzałem na zegarek i zobaczyłem, że jest już 10:00 rano, wiec długo nie
myśląc udałem się do łazienki, aby odbyć poranną toaletę, po czym powróciłem do
pokoju i się ubrałem, w już lekko zniszczone ubranie… zniszczone ciągłymi
treningami… a teraz ponoć czeka mnie kolejny ciężki trening pod okiem Wady. Gdy
wchodziłem do kuchni, dostrzegłem siedzą tam już Rukię i ten jej szczery
uśmiech. Może to on sprawił, że postąpiłem tak, a nie inaczej. Bez słowa,
zająłem miejsce na drugim końcu stołu, jak najdalej od niej… nie wiem dlaczego,
ale poczułem, że jeśli postaram się ją unikać, to nie pogorszę tej, i tak już,
złej sytuacji.
- Czy coś się stało ? – nagle zostałem wyrwany z
zamyślenia, przez jej głos.
- Nie – odparłem i spuściłem wzrok, tak aby nie zobaczyła
mojego przygnębienia.
- Dzień dobry – w końcu do pomieszczenia wszedł pan Wada.
- Witaj ojcze – odparła niebieskooka.
- Ohayo Wada… - uśmiechnąłem się do mężczyzny, co sprawiło
mi lekkie utrudnienie w okazaniu dobrego humoru.
- Naruto… to jak… zgadzasz się, abym cię trenował przez
najbliższy rok czasu – w końcu odezwał się gospodarz popijając poranną kawę.
- Tak… wiele o tym rozmyślałem i jestem pewien, że będzie
nam się wspólnie świetnie pracowało – odparłem i zrobiłem kciukiem znak, w
stylu Rock’a Lee.
>>> Rok później <<<
Właśnie minął rok, odkąd Jiraiya-sama mnie tu zostawił…
mówiąc, że idzie na zdobywanie informacji. Dzisiejszego dnia, jest przepiękna
pogoda, bezchmurne niebo i lekki wiaterek. Ponoć, dzisiaj ponownie spotkam się
z dobrze znajomym mi zboczeńcem.
„Jestem bardzo ciekaw, co on robił na tym swoim zdobywaniu
informacji… przeklęty zboczeniec…” – pomyślałem i zaspanym wzrokiem wyjrzałem
po za okno, mojego dotychczasowego pokoju. Nagle usłyszałem pukanie do moich
drzwi.
- Proszę… - powiedziałem i się odwróciłem.
Do pokoju weszła piękna, 16-sto letnia dziewczyna, w
dżinsowych szortach do połowy ud i bluzeczce z rękawkami w kolorze fioletowym.
„Ach… te jej niebieskie oczy, które wiedzą co to prawdziwe
uczucie… uczucie, które panowało między nami przez ostatni rok… ale…” – i tu
moje głębokie rozmyślanie, zostało zakłócone przez jej głos.
- Naruto… już nie śpisz… to dobrze… bo jest już śniadanie
na stole – uśmiechnęła się do mnie i wyszła z powrotem z pokoju.
„Rany… jak to dobrze… że już minął ten rok… mam nadzieję,
że w końcu spotkam się z Ero-senninem i wyruszę z nim na kolejny rok ciężkiego
treningu…” – ponownie zapadłem w zadumę i nic nie mówiąc, poszedłem do łazienki
się umyć, po wczorajszych ćwiczeniach.
„Kurczę… ale mnie boli głowa, od tego nowego Jutsu… nigdy
bym nie przypuszczał, że taka technika w ogóle istnieje… i też dobrze, że Wada
zechciał mnie jej nauczyć, bo z całą pewnością bardzo mi się przyda w
przyszłości…” – myjąc zęby, popatrzyłem lekko zmęczonym wzrokiem na swoje
lustrzane odbicie, jakie teraz widzę przed sobą. Po tej skromnej toalecie,
ubrałem się w ubranie… nowe ubranie, które musiałem sobie kupić, bo tamto się poszarpało, od tego treningu jaki
przeszedłem pod okiem Nakamury. Gdy zszedłem do kuchni, usiadłem przy stole
naprzeciwko mojego mistrza i zacząłem jeść to, co mi przygotowała pani
Nakamura… niestety, nigdy nie poznałem jej imienia, co wcale mi nie przeszkadza...
- I jak się dzisiaj czujesz Naruto – nagle usłyszałem to
pytanie, padające z ust gospodarza.
- A dobrze… dziękuję – odparłem popijając poranną herbatę.
- No… minął rok, odkąd Jiraiya nas opuścił i kiedy podjąłeś
nauki u mego boku – powiedział mężczyzna i się do mnie szeroko uśmiechnął.
- A tak… i chyba było warto – odwzajemniłem uśmiech. W
końcu dołączyła do nas Rukia, która jak się zaraz okazało, poszła się przebrać.
Gdy ją zobaczyłem, o mało się nie zadławiłem herbatą.
„Kurdę… ale ona wygląda sexi…” – pomyślałem i się do siebie
szeroko uśmiechnąłem.
- Naruto… co się tak na mnie patrzysz… - to pytanie
troszeczkę mnie zaskoczyło, bo ja tylko na nią zerknąłem, a ona mówi tak jakbym
gapił się na nią jak na jakąś boginię…
- Wiesz… chyba dopiero teraz to zauważyłem – powiedziałem i
zrobiłem ironiczny uśmieszek.
- Co zauważyłeś – dziewczyna zrobiła pytającą minę.
- Dopiero teraz zauważyłem, jak się zmieniłaś… wypiękniałaś
– walnąłem prosto z mostu, bo co ja będę się patyczkował.
„Chociaż… musze przyznać, że nigdy więcej się z nią nie
całowałem od tamtego wieczoru… nigdy więcej sobie nie pozwoliłem na tego typu
rozkosz… ponieważ… jest jeszcze inna osoba, o której nie mogę zapomnieć… o tym,
co mi podarował, te 2 lata temu…” – zaraz pomyślałem i ponownie posmutniałem,
ale tak, aby inni tego nie dostrzegli.
- Ach… Arigato, Naruto – niebieskooka się do mnie
uśmiechnęła, a jej policzki się zarumieniły.
- No, no, no… i kogo ja tu widzę – nagle odezwał się, jak
mi dobrze znany, głos.
- Ero-sennin… - krzyknąłem i poderwałem się z miejsca, aby
- …TRZASK… - i walnąłem go z piąchy prosto w twarz, tak że wyleciał przez
drzwi, w których stał.
- NARUTO… CO TY WYRABIASZ – Jiraiya, trzymając się za
obolały policzek, wstał na równe nogi i zaczął się na mnie wydzierać…
- No… teraz jesteśmy kwita – powiedziałem dumnym głosem, a
za plecami usłyszałem cichutki chichot, dochodzący od strony niebieskookiej.
- Jak to… nic nie rozumiem… po za tym… tak się wita starych
znajomych – powiedział pustelnik i podszedł do mnie.
- Nie… to było, za to żeś nagle mnie tu zostawił i to na
rok – krzyknąłem mu prosto w twarz.
- A co… żałujesz – białowłosy zrobił do mnie ironiczny
uśmieszek i pokazał swoje białe ząbki.
- Nie… nie żałuję… było świetnie i wiele się nauczyłem… -
odparłem zadowolony.
- No to w czym rzecz… - Ero-sennin ponownie się zdziwił,
moją reakcją.
- Sorry, za to uderzenie, ale musiałem ratować honor – i
się do niego uśmiechnąłem.
- Aha… rozumiem… to czy teraz możemy w spokoju usiąść i
porozmawiać… mam dla ciebie pewne informacje… - pustelnik, mówiąc to wydał się
bardzo tajemniczy. Bez słowa sprzeciwu, tylko kiwnąłem głową na znak zgody i
razem z białowłosym, weszliśmy z powrotem do domu i zajęliśmy miejsca przy
stole w kuchni.
- Naruto… jak pewnie wiesz, organizacja o nazwie Akatsuki…
- i tu nie dokończył, bo mu przerwałem.
- Co… Akatsuki… a to dranie, co z nimi – spytałem lekko
zdenerwowanym głosem.
- Spokojnie Naruto… daj mi skończyć – Jiraiya-sama machnął
ręką, abym usiadł.
- Dobrze… już dobrze, uspokoję się – odparłem i usiadłem
naburmuszony.
- Tak więc… mam dobre wieści… Akatsuki sobie odpuścili
ściganie cię… - pustelnik szeroko się do mnie uśmiechnął.
- Jak to sobie odpuścili… - zaskoczyła mnie wypowiedź
Ero-sennina.
- Dowiedziałem się… że na razie odpuścili sobie, na kolejne
3 lata – pustelnik ponownie się do mnie uśmiechnął.
- NO TO SUPER, DATTEBAYO !!!!!!!!! – wykrzyczałem na całą
okolice.
- Taaaak… jest się z czego cieszyć, teraz Naruto, będziesz
mógł w spokoju dalej rozwijać swoje umiejętności.
- A jak, dattebayo -
i ja uśmiechnąłem się szeroko, zakładając ręce na głowie.
Gdy w końcu dokończyłem jeść swoje śniadanie, a
Jiraiya-sama dopił swoją herbatę, przyszedł czas pożegnań.
- No… Wada, przyjacielu… dziękuję ci serdecznie, że zająłeś
się treningiem tego oto blondyna – uśmiechnął się Ero-sennin i wskazał ręką na
mnie.
- Nie ma sprawy… to był czysta przyjemność dla mnie –
odpowiedział gospodarz i odwzajemnił szczery uśmiech.
- Dobra Naruto… na nas już czas… jest jeszcze parę miejsc,
które chciałbym z tobą odwiedzić – Jiraiya rzucił mi przelotne spojrzenie i
wyszedł z domu. Ja mu tylko przytaknąłem, jeszcze poszedłem do swojego
dotychczasowego pokoju, spakowałem swoje rzeczy i pożegnawszy się ze wszystkimi
wyszedłem z domu.
- Naruto… zaczekaj… - nagle usłyszałem kobiecy głos za
plecami i zaraz pomyślałem – „…chwila moment… wydaje mi się, jak bym już raz
przeżył coś takiego…” – i popadłem w chwilową zadumę. Gdy się odwróciłem,
zobaczyłem przed sobą parę niebieskich oczy, wpatrujących się we mnie.
- Naruto… mam nadzieję, że jeszcze nas odwiedzisz… -
właścicielka błękitnych oczu, na dowidzenia pocałowała mnie w policzek, na co
ja bez zastanowienia odpowiedziałem tym samym i zaraz zobaczyłem na jej
policzkach rumieńce.
Po tej wymianie uprzejmości, bez słowa odwróciłem się i
pobiegłem za Jiraiyą.
TO BE CONTINUED…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
Mam nadzieję, że się wam podobał ten
odcinek, i skomentujecie mi go jak najszybciej :D:D – Pozdrawiam i zapraszam do
komciowania.
INFO: Od następnej notki zaczyna się nowa
przygoda Naruto… więc postanowiłem, że już nie będę opisywać co się wydarzyło
przez ten 3 rok treningu Naruto Uzumakiego – Ponownie pozdrawiam i zapraszam do
komciowania.
Hej,
OdpowiedzUsuńrozdział jest wspaniały, na czym polega ta technika, którą Wada nauczył Naruto? i to przywitanie Jirayi...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia