piątek, 5 stycznia 2018

022. Księżycowa noc

INFORMACJA !!!!
Od tej notki… zaczyna się nowa przygoda Naruto… jako już 17-latek… nowa przygoda miłosna… po jego 3 letnim treningu z Jiraiyą :D po za granicami Konohy-Gakure… - pozdrawiam i zapraszam na chwilę relaxu…



<<< Odcinek ukazał się 14 lutego 2008 roku >>>



Ostatniego wieczoru przed powrotem do wioski Ukrytej w Liściach… siedząc, z moim sensei Jiraiyą przy ognisku, wiele rozmyślałem o – „…co się zmieniło przez ostatnie 3 lata, jak ja się bardzo zmieniłem i czego to ja nie widziałem… jakich przyjaciół to ja straciłem…” – nagle moja zaduma została przerwana, bo mi z oka łezka poleciała.
- Naruto… znowu rozmyślasz o tamtej sprawie…? – usłyszałem ciepły głos mojego mentora, kolejne słowa otuchy.
- Nie… - odparłem krótko i wytarłem policzek rękawem od bluzy.
- Jak to nie… przecież widzę to po twojej ponurej minie – białowłosy spojrzał na mnie, ale ja nie zareagowałem i dalej się wpatruje, jak kolejne patyki są pochłaniane przez ogień.
„Dlaczego… dlaczego mnie to spotkało…” – i spojrzałem w gwieździste niebo, jakie rozpościera się nad naszymi głowami.
- Słuchaj… musisz się w końcu podnieść z tego dołka psychicznego… bo jak to będzie wyglądało, jak jutro wkroczymy do wioski, po 3 latach nieobecności, a ty będziesz miał grobową minę – słowa sannina jakoś mnie nie pocieszyły… wręcz przeciwnie, dały mi do zrozumienia, że jeszcze nie jestem gotowy, aby spojrzeć moim znajomym w oczy i powiedzieć – „Siemano, co tam u was”.
„Nie… to nie może tak się skończyć… jeszcze nie teraz…” – pomyślałem i podniosłem głowę do góry, aby popatrzeć jeszcze raz na gwiazdy, nim pójdę spać.
- Jiraiya… czy życie zawsze takie jest… - pierwszy raz, tego wieczoru, odważyłem się na parę słów.
- Zależy co masz na myśli – mężczyzna rzucił mi przelotne spojrzenie.
- Chodzi mi o to… czy… takie sytuacje, są nie odłącznym elementem naszego życia – w końcu wydałem z siebie te słowa, pełne smutku i zakłopotania.
- Tak… Naruto… nie uciekniesz od tego, choć by nie wiem, jak byś tego chciał – dostałem bardzo krótką, a zarazem i wszystko wyjaśniającą, odpowiedź. Po tych słowach, ponownie popadłem w pewnego rodzaju zadumę.
„Dlaczego… dlaczego do tego doszło…” – moja głowa ponownie się zapełniła pytaniami na, które nie znam odpowiedzi – „…czemu ludzie to robią… co ich nakłania do tego typu czynów…” – przed pójściem spać, postanowiłem się jeszcze chwilę przejść i spróbować zapomnieć o tych strasznych rzeczach.
- Naruto… tylko nie połóż się za późno, bo jutro czeka nas jeszcze długi marsz – gdy już wstałem i miałem odejść, usłyszałem głos za plecami… który wskazywał na to, że Ero-sennin idzie w kimono (mówiąc po ludzku… idzie spać). Nie daleko miejsca, w którym spędzamy noc, jest nie wielka polana, z dużym dębem po środku rosnącym. Idąc powolnym krokiem i trzymając ręce w kieszeniach, wyszedłem z lasu i wszedłem na polane oświetloną przez księżyc w pełni. Gdy doszedłem do owego dębu, usiadłem opierając się plecami o pień i zacząłem wpatrywać się w księżyc. Nagle, wszystkie moje troski się rozpłynęły, a do mojej głowy napłynęły wspomnienia o moich bliskich…
„Mam tyle pytań… czy jak wrócę, to ktokolwiek mnie rozpozna… a zwłaszcza Sakura… jak bardzo się zmieniła… czy wydoroślała i czy nadal kocha Sasuke…” – pytania i myśli tego typu, zaczęły zaprzątać moja głowę i jednocześnie wypierać wszystkie te myśli, które miałem przed paroma minutami…
* * *
„Naruto… gdzie jesteś… kiedy do nas powrócisz…” – jest jeszcze jedna osoba, która tej nocy jeszcze nie zasnęła i siedząc teraz przy oknie w domowym zaciszu, patrzy się w księżyc i prowadzi głębokie rozmyślanie – „…dawno cię nie widziałam i nawet nie wiem, jak teraz wyglądasz… czy bardzo się zmieniłeś, nie tylko pod względem fizycznym ale i psychicznym… nigdy Ci tego nie powiedziałam, ale zawsze gdy byłam w twoim otoczeniu… to czułam pewnego rodzaju ukojenie dla nerwów, choć zdarzały się pomyłki i zamiast koić moje nerwy, tylko je rozdrażniałeś…” – zielonooka zaraz uśmiechnęła się szeroko.
- Sakura… kochanie – nagle do pokoju dziewczyny, weszła jej matka.
- Tak mamo… słucham, o co chodzi – różowowłosa wyrwana z marzeń, spojrzała się na nią lekko zmęczonym wzrokiem.
- Dziecko drogie… dlaczego ty jeszcze nie śpisz – kobieta podeszła do niej i usiadła na brzegu łóżka.
- Jakoś nie mogę zasnąć… - odparł Sakura.
- Znowu o nim myślisz… - mama uśmiechnęła się szeroko…
- Nie… tak tylko siedzę przy oknie… - zielonooka… powiedziała to, choć doskonale wie, że jest zupełnie inaczej.
- W porządku… tylko bardzo cię proszę… nie sieć za długo – pani Haruno wstała i wyszła z pokoju, pozostawiając różowowłosą samą ze swoimi wspomnieniami.
„Mamo… gdybyś wiedziała, że przez te całe 3 lata… moja głowa była zajęta rozmyślaniem tylko i wyłącznie o jednej osobie…” – Sakura zaraz ponownie uśmiechnęła się w duchu, popatrzyła jeszcze przez chwilę na księżyc, po czym poszła do łazienki, umyła się, przebrała, zamknęła okno i zgasiwszy lampkę nocną, pochwili zasnęła wtulona w poduszkę.
* * *
„Sakura… mam nadzieję, że poczekasz jeszcze parę dni… aż do końca oswoję się z tą myślą, że już nigdy więcej ich nie spotkam…” – pomyślałem i jeszcze raz spojrzawszy na księżyc w pełni, po około godzinnym siedzeniu, postanowiłem powrócić do namiotu. Ale jak się już położyłem, to znowu poczułem to samo, co odczuwam przez ostatni tydzień… czyli bezsenność.
„Kuso… i znowu nie zmrużę oka…” – powiedziałem sobie w głowie, trochę już zirytowany tym ciągłym niespaniem po nocach. Wiedząc, że i tak nie zmrużę oka, z powrotem się ubrałem i nie budząc Jiraiyi, po cichutku wygramoliłem się z namiotu i usiadłem z powrotem przy ognisku, pilnując aby nie zagasło.
„O ja biedny… co się ze mną dzieje… nigdy wcześniej tak nie reagowałem gdy zginął ktoś, kogo darzyłem wielkim zaufaniem i przyjaźnią… coś nie dobrego się ze mną dzieje i nawet nie potrafię tego sobie wytłumaczyć…” – moja przemęczona głowa, ponownie zapełniła się tymi samymi myślami, które od jakiegoś czasu nie dają mi spokoju. Przesiedziałem tak całą noc, co kilkanaście minut dorzucając do ognia, aby nadal dawał to przyjemne ciepło, jakiego czasem strasznie mi brakuje… - „…choć nie jest to ciepło drugiej osoby… to na razie musi mi wystarczyć…” – w końcu noc zaczęła przemijać i miejsce księżyca zaczęło zastępować słońce. Gdy gorące oko (chodzi tu o słońce) wyjrzało już z za horyzontu, z namiotu wygramolił się białowłosy i szeroko ziewając, przeciągnął się jak stary dziadek.
- Dzień dob… - Jiraiya przerwał powitanie, gdy spostrzegł moją ponurą minę - …co, znowu nie zmrużyłeś oka… oj… ty biedaku… wykończysz się tą ciągłą bezsennością.
- Nic mi nie będzie – odparłem z ironicznym uśmiechem.
- Dobra… czas ruszać w dalszą drogę… do wioski mamy jeszcze ok. 50 km – sannin mówiąc to, spakował swoje rzeczy… bo moje od wczoraj są nie tknięte… spakował jeszcze tylko namiot i po skromnym śniadaniu…
- No… Naruto… komu w drogę temu w czas – głośno się zaśmiał i poszedł przodem.
„Kiedyś, to ja bym pierwszy pobiegł… aby tylko jak najszybciej znaleźć się w domu… ale teraz wiedząc, jaki jest stan mojego umysłu i nerwów… jakoś mi się odechciało tam wracać, ale co mi szkodzi… może w domu odzyskam równowagę ducha i w końcu wszystko powróci do normy… oby tak się stało… bo inaczej jeszcze jedna bezsenna noc i chyba popełnię samobójstwo, tym oto kunai’em…” – pomyślałem i z grobowa miną popatrzyłem się na Kunai trzymany w ręku.
- Naruto… idziesz czy nie – nagle z tych samobójczych myśli, wyrwał mnie krzyk idący od strony mojego towarzysza. Nic mu nie odpowiedziałem, tylko spojrzawszy w jego kierunku, z powrotem schowałem broń. Po paru minutach, nagle niebo zasnuło się szarymi chmurami, a z nich zaczął padać lekki i przyjemny deszcz. Jeszcze postałem tak w ciszy i zaraz wyciągnąwszy z plecaka czarną pelerynę, zarzuciłem ją na ramiona i założyłem kaptur, zakrywający moją głowę i twarz.



TO BE CONTINUED…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto




Ciutkę dziwny wyszedł ten odcinek, nie prawdaż?? Ale akurat miałem taki pomysł na coś oryginalnego :D – pozdrawiam i zapraszam do komentowania…


PS. – pewnie zastanawiacie, że co tak gnębi Naruto…? Wyjaśnienie tej sytuacji napiszę w którejś kolejnej notce… - Pozdrawiam…

1 komentarz:

  1. Hej,
    wspaniale, bardzo duży przeskok, choć mam nadzieję, że poznamy co się nauczył przez ten czas... Sakura bardzo tęskni za nim.... och jaki ponury Naruto...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń