A
oto i następna notka, tak przez wszystkich wyczekiwana... mam nadzieję, że się
wam spodoba i nie krzyczcie na mnie, jeśli przerwałem w nieodpowiednim
momencie, ale jest już późno, a chciałem tą notkę dąć jak najszybciej... hehehe
^_^ - tak więc pozdrawiam i życzę miłej lekturki i chwili relaxu przy jej
czytaniu...
<<<
Odcinek wyszedł 9 marca 2008 roku >>>
- W takim razie... nasz
kolejny kierunek, to dom rodziny Nakamura – powiedziałem szeroko się
uśmiechając i wskazałem ręką kierunek marszu.
- W drogę... dattebayo!!
– krzyknął Naruto i po chwili wyruszyliśmy dalej.
Po przebyciu paru
kilometrów, w końcu zaczęliśmy zbliżać się do celu, lecz zaraz poczułem w
powietrzu swąd palonego drewna i unoszący się w powietrzu zapach śmierci. Na
miejscu nasze miny zaraz zrzedły, a w oczach Uzumakiego, nawet dostrzegłem
kropelki łez.
- C-co tu się stało..?! –
zaraz usłyszałem donośny krzyk blondyna, który podbiegł do miejsca w którym
niegdyś stał dom Wady, jego żony i Rukii, ich córki.
- To straszne... ale co
się z nimi stało – powiedziałem z wielkim smutkiem w głosie, co chyba nie
dotarło do uszu Nurota, bo ten wszedł w zgliszcza spalonej chaty. Po upływie
może 5 minut, usłyszałem cichutki szloch. Zaraz pobiegłem w miejsce, z którego
dobiega odgłos, ujrzałem spalone zwłoki trzech osób i zrozpaczonego Naruto.
Jiraiya na chwilę przystanął ze swoją
opowieścią, ponieważ zaschło mu w gardle. Gdy sięgnął po butelkę, aby sobie
nalać... zobaczył wielkie zaciekawienie w oczach jego słuchaczki. No właśnie,
Tsunade kompletnie nieświadoma tego co się wydarzyło dzisiejszego wieczoru, z
nieodpartą chęcią, wsłuchuje się w każde słowo, jakie wypowiada Ero-sennin.
Pustelnik po wypiciu filiżanki sake, kontynuował swoją opowieść...
Gdy go zobaczyłem,
dopiero teraz zrozumiałem, czemu tak się cieszył że zobaczy Rukie Nakamurę...
teraz dopiero zrozumiałem, że on się zżył z tą dziewczyną, ale nigdy mi nie
powiedział nic na temat jakiegokolwiek uczucia, jakim darzyłby tą osobę, oprócz
wielkiej przyjaźni oczywiście.
- Naruto, przyjacielu...
tak mi przykro – podszedłem do chłopaka i poklepałem go po ramieniu.
- Co tu się stało... kto
to zrobił..? – blondyn tylko podniósł do góry załzawione oczy i spytał, tak
jakby mnie tam nie było, jakby w powietrze.
- Naruto..? – zagadnąłem,
chcąc nawiązać z nim kontakt.
- Czego..? – warknął, co
kompletnie mnie zaskoczyło, bo nigdy tak nie reagował, a i dostrzegłem te jego
czerwone źrenice.
- Tylko spokojnie...
gniewem niczego nie zdziałasz... może tam w wiosce, którą mijaliśmy, dowiemy
się więcej... co ty na to..? – spytałem, lecz blondyn nadal nic mi nie
odpowiadał, tylko pustym wzrokiem zaczął przyglądać się zwłokom nie dawnych
przyjaciół. Lecz po kilku długich minutach kompletnej ciszy, w końcu się
odezwał...
- Dobrze.. chodźmy to
zbadać... koniecznie muszę się dowiedzieć, co tu zaszło – po tych słowach,
dostrzegłem zmianę w jego osobie. Przed sekundą był szczęśliwy i pełen życia, a
teraz stał się nie czuły, tak jakby zabrakło mu entuzjazmu do zwalczenia
swojego załamania...
Nagle do restauracji wpadła zziajana
i czerwona, ze zmęczenia Shizune, tym samym przerywając pustelnikowi swoją opowieść.
- Hokage-sama..!! – krzyknęła i
podbiegła do ich stolika, po czym jeszcze dodała, łapiąc oddech – nareszcie Cię...
znalazłam.
- C-co się stało..? – Tsunade tak
jakby została wyrwana z transu, w jaki wpadła słuchając swego przyjaciela.
- Nie uwierzysz... ale Kiba
Inuzuka... przeszło 2 godziny temu został przyniesiony do szpitala z licznymi
ranami kłutymi i mocno poturbowany, z niewyczuwalnym pulsem – ta jej tylko
wyjaśniła sytuację.
- Co..!! Dlaczego nikt mnie nie
zawiadomił – czcigodna się oburzyła i gwałtownie wstała, przewracając krzesło –
szybko... do szpitala, może jeszcze nie jest za późno!!
- Hai.. – dziewczyna jej przytaknęła
i razem pobiegły do szpitala.
„Cholera... ani chwili spokoju...
chyba nigdy jej nie powiem, co zaszło na tym treningu... co tak gwałtownie
zmieniło Uumakiego..” – pomyślał z zażenowaną miną Jiraiya i nalał sobie
jeszcze jednego, tym razem porządniejszego.
*
* *
Gdy różowo-włosa weszła do swojego
pokoju, z początku nie dostrzegła i nie wyczuła obecności blondyna, ponieważ
on, gdy ją zobaczył, nawet nie drgnął, a i w pokoju panuje kompletna ciemność.
Dziewczyna już miała sięgnąć i zapalić światło, gdy nagle, tuż nad jej ręką,
wbił się w ścianę kunai. Ta szybko zabrała rękę i przymrużywszy oczy,
rozejrzała się po pokoju i po upływie może 2 minut, jej wzrok utkwił na
sylwetce nieznajomego, stojącego pod oknem.
- Naruto...
co ty robisz, chcesz ją skrzywdzić – nagle usłyszałem w głowie głos
demona.
- Nie..! – odparłem pół głosem, co
oczywiście zwróciło uwagę dziewczyny, która w tym momencie zastygła w bezruchu.
- N-Naruto... cz-czy to ty..? – po
chwili ciszy usłyszałem jej słodki głos, który zaraz podziałał na moje nerwy,
kojąco. Lecz ja jej nic nie odpowiedziałem, chcąc poznać jej następny krok.
-
No.. czemu nic nie
powiedziałeś... dlaczego to zrobiłeś..? – lis nie daje mi
spokoju swoimi ciągłymi pytaniami.
- Pozwól, że zrobię to po swojemu –
odparłem mu, ale tym razem w myślach, tak aby zielonooka tego nie usłyszała.
- Dobra...
jak chcesz... to ja idę na odpoczynek – Kyuubi jak powiedział tak też
zrobił i zostawił mnie sam na sam z Sakurą. Dziewczyna, chcąc nie chcąc, ku
mojemu zadowoleniu, zamknęła za sobą drzwi i skierowawszy się w stronę łóżka,
zrobiła 3 kroki. Ja dalej stojąc na baczność, obserwowałem jej każdy, nawet
najmniejszy ruch, jak słodko porusza biodrami. Sakura, gdy już dotarła do łoża,
przystanęła tuż nad nim i teraz dzieli nas zaledwie odległość szerokości łóżka.
- Naruto, czy to na prawdę ty..? – po
chwili ponownie usłyszałem jej pytanie i postanowiłem się ukazać. Zrobiłem krok
w tył i usiadłem na parapecie, gdzie świetliło mnie światło księżyca.
- Tak.. – powiedziałem krótko i
spuściłem głowę w dół, tak aby kaptur zakrył dokładnie moją twarz. To jedno
słowo, zobaczyłem że podziałało na nią, bo zaraz odezwała się już nieco
śmielej.
- Dlaczego to zrobiłeś... co się z tobą
stało... i czemu kryjesz twarz pod kapturem..? – jej pytania jakoś mnie nie
zaskoczyły, lecz przeciwnie, utwierdziły w przekonaniu, że nie uniknę
wyjaśnień, aczkolwiek wolałbym o tym nie rozmawiać, ale chyba nie mam wyboru.
- Jeśli chodzi o poranne zdarzenie na
dziedzińcu, to nie wiem co mnie napadło... tak samo w przypadku Kiby, chciałbym
go za to, co się stało, przeprosić... a jeśli chodzi o twoje ostatnie pytanie,
to proszę.. oto odpowiedź.. – po tych krótkich wyjaśnieniach, zdjąłem kaptur z
głowy i spojrzałem w jej zielone tęczówki. Zaraz dostrzegłem lekki przerażenie
i smutek rysujący się na jej twarzy.
- N-Naruto... c-co się stało z twoimi
oczami... cz-czemu są czerwone..? – Sakura lekko jąkając się, poczęła spoglądać
mi głęboko w oczy, a po jej policzku spłynęła samotna łza.
- No właśnie... o to powód mojego
zakrywania twarzy.. – lekko się do niej uśmiechnąłem i z powrotem odwróciłem
wzrok od niej.
„Sakura... no dalej, podejdź do niego
bliżej...” – różowo-włosa po krótkim namyśle, postanowiła zbliżyć się do
blondyna jeszcze bardziej, mając wciąż nadzieję, że nie zrobi jej krzywdy,
licząc na odrobinę łaski od Najwyższego (mam
tu na myśli Boga – Autor Opowiadania).
- Sakura STÓJ ..!! Nie zbliżaj się do mnie... nie chcę cię skrzywdzić.. –
kątem oka odczytałem jej zamiary i powiedziałem stanowczym głosem, lecz ku
mojemu zaskoczeniu, usłyszałem słowa sprzeciwu.
- Zaryzykuję.. – zielonooka zbliżyła
się do mnie na odległość 1 metra i usiadła na brzegu łóżka, dokładnie na
przeciwko. Nie mogąc wytrzymać, bliskości jej ciała i osoby, mimo wielkiej
niechęci, odwróciłem się i spojrzałem na nią.
- A teraz... mój drogi... masz mi
odpowiedzieć jeszcze na parę ważnych pytań – jej słowa trochę mnie zaskoczyły,
lecz poczułem, że to najodpowiedniejszy moment na wyjaśnienia.
Gdy opowiadałem jej wszystkie
zdarzenia, jakie miały miejsce na moim treningu, jak z Jiraiyą odwiedziliśmy
jego przyjaciela i że była tam dziewczyna równie piękna jak Sakura, to
dostrzegłem lekką zazdrość w oczach różowo-włosej i wielkie zaciekawienie moją
historią.
Lecz gdy przeszedłem z opowieścią do
wydarzeń z przed 6 tygodni, mina jej odrazy zrzedła. Każde kolejne słowa, jakie
wypowiedziałem, sprawiało, że Sakura poczęła mi się dokładniej przyglądać i
wsłuchiwać, jednocześnie lekko odchylając się ode mnie do tyłu.
- Czy coś się stało..? – po chwili
spytałem i spuściłem wzrok, czerwony wzrok.
- N-nie, tylko opowiadasz mi bardzo
niesłychaną rzecz... powoli zaczynam rozumieć twoje dziwne zachowanie – gdy to
powiedziała, wyczułem w powietrzu nutkę zazdrości.
- Nie rozumiem..? – ponownie się na
nią spojrzałem.
- Powiedz coś więcej.. o tej całej
Rukii..? – jej słowa całkowicie mnie zaskoczyły i sam, również zrozumiałem,
czemu o nią pyta.
*
* *
Tym czasem... do szpitala w wiosce
Ukrytego Liścia, wpadła jak oszalała, Tsunade-sama i bez zbędnych pytań, szybko
udała sie do pokoju, w którym odpoczywa już Kiba Inuzuka.
- Gdzie on jest..?! – krzyknęła.
Wszystkie osoby siedzące przy łóżku
bruneta, poderwały się na równe nogi i spojrzały na zmęczoną Hokage.
- Ale kto..? – zaraz otrzymała,
raczej pytanie niż odpowiedź.
- No Kiba Inuzuka... ponoć jest
śmiertelnie ranny i potrzebuje natychmiastowej mojej pomocy – kobieta z grubsza
wyjaśniła swoje zachowanie, lecz rozejrzawszy się po pomieszczeniu, zaraz
dostrzegła śpiącego bruneta i już się uspokoiła.
„No.. widzę, że moja podopieczna
spisała się na medal... i zrobiła to doskonale, nie czekając na mnie, podjęła
odpowiednie środki i uratowała życie temu biedakowi…” – Hokage zaraz podeszła
do szpitalnego łóżka.
TO BE CONTINUED…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
I
co powiecie... jestem ciekaw, która część tej notki, najbardziej się wam
spodobała... tak więc zachęcam do pisania komci i do wyrażania swoich uczuć,
jakie macie po przeczytaniu jej... ^_^ ^_^ ^_^ - Pozdrawiam Was gorąco :D:D
Hej,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, już wiemy po krótce co miało wpływ na zmianę zachowania, ale czy dowiedzieli się co tam naprawę zaszło?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia