sobota, 6 stycznia 2018

026. ...gdyby Hokage tu była...

A oto i dalszy ciąg poprzedniej notki... życzę miłego czytania i komentowania ^_^



<<< Odcinek wyszedł 7 marca 2008 roku >>>



- NIE !! Ja to wiem... coś musiało się stać złego – Hokage-sama lekko wzburzyła się obojętnością Sennina na zaistniałą sytuację.
- Dobrze, już dobrze... tylko spokojnie, czy ja coś mówię – pustelnik uśmiechnął się z ironiczną nutką na ustach.
- Kurczę, jak ja nie lubię takich rzeczy... to strasznie denerwujące – Tsunade spuściła wzrok z Jiraiyi i lekko posmutniała.
- Eee... lepiej sobie wypij, to ci zaraz pomoże się uspokoić – Ero-sennin podsunął jej nową szklankę z porcyjką procentowego trunku. W restauracji, w której dwoje Sanninów siedzi, obecnie panuje półmrok, ponieważ światła są lekko przygaszone, a na zewnątrz panuje już kompletna ciemność, wieczorna i późna pora, sprowadzająca lekko schłodzone powietrze. Jiraiya pijąc już kolejną filiżankę sake, nagle począł dramat i grozę unoszącą się w powietrzu, postawiwszy naczynie na stole, spojrzał przez okno w gwieździste niebo.
- No dobrze... to co takiego chciałeś mi powiedzieć – w końcu, po wielu minutach błogiej ciszy, odezwała się blondyna o brązowych oczach.
- Hę..? – białowłosy został nagle wyrwany z zadumy i po otrząśnięciu się, zaraz odparł - ...tak, chciałem się z tobą podzielić swoimi odczuciami na temat dziwnego zachowania Naruto.
Piąta bez słowa, założyła nogę na nogę i podpierając się jedną ręką o stół, zaczęła bacznie słuchać swojego przyjaciela.
- A więc... cofnijmy się 6 tygodni wstecz... – pustelnik zaczął swoją opowieść.
(Wszystko co napisane jest pochyłym tekstem, zostało powiedziane przez Jiraiyę, więc będę pisał w 1 osobie, jak i 3 osobie – Autor Opowiadania).
Wędrowaliśmy z Naruto w drodze powrotnej do Konoha, z dalekich krain, jakie było nam dane zwiedzić w naszej wspólnej wędrówce. Rozpromienieni i pełni szczęścia, powolnym, lecz zdecydowanym krokiem, szliśmy przed siebie z chęcią jak najszybszego powrotu do domu.
- Naruto... powiedz, cieszysz się że już wracamy..? – spytałem, spojrzawszy na blondyna.
- A jak... nareszcie spotkam się z Sakurą – ten mi tylko z wielkim uśmiechem od ucha do ucha, odparł i odwzajemnił spojrzenie.
Gdy tak szliśmy, to po drodze minęliśmy niewielką osadę, w której oczywiście Naruto musiał zatrzymać się na parę misek ramen, za które musiałem zapłacić... (tu Jiraiya, na chwilę zatrzymał się z opowieścią i lekko skrzywił na samą myśl, zapłaty za ten gigantyczny posiłek) ...po paru minutach, najedzeni poszliśmy dalej i zaraz za murami wioski, spytałem.
     - Co powiesz na odwiedzenie rodziny Nakamura..?
- Hmm... czemu nie, jestem ciekaw co tam słychać u Rukii, ciekawe jak się zmieniła przez ten rok – po jego słowach, wyczułem lekkie rozmarzenie, co mnie wcale nie zdziwiło, w końcu spędził z nią cały rok.
- W takim razie... nasz kolejny kierunek, to dom rodziny Nakamura – powiedziałem szeroko się uśmiechając i wskazałem ręką kierunek marszu.
- W drogę... dattebayo!! – krzyknął Naruto i po chwili wyruszyliśmy dalej.
* * *
Tym czasem, gdy Ero-sennin opowiada ostatnie 6 tygodni treningu Uzumakiego, w szpitalu wioski Ukrytego Liścia, trwa walka o życie Kiby Inuzuki.
- Teraz... 200 impulsów – powiedziała Sakura i lekarz przystawił urządzenie reanimacyjne do gołej klatki bruneta.
- Brak reakcji... – po chwili, z wielkim zażenowaniem w głosie, odezwał się inny medyk.
- Jeszcze raz... 300 impulsów – ponownie krzyknęła zielonooka, a lekarz posłusznie wykonał polecenie.
- Brak reakcji – medyk zrobił ponownie smutną minę.
„Cholera... gdyby Hokage tu była, to z całą pewnością lepiej ode mnie by to rozegrała... ale nie, nie ma jej teraz tu i muszę sobie poradzić... nie mogę zawieść, Kiba nie może umrzeć” – Sakura pomyślała i zaraz znowu się odezwała...
- No... dalej, nie poddawać się... zwiększyć dawkę prądu do 400 impulsów.
- Hura... jest reakcja serca... słaba, ale jest – powiedział medyk z wielkim uradowaniem w głosie.
- Uff... udało się, żyje... ale to jeszcze nie koniec roboty – Haruno spojrzawszy na ninja, wydała odpowiednie rozporządzenia i zabrała się za leczenie ran chłopaka. Gdy różowo-włosa w asyście dwóch lekarzy, leczy rany przyjaciela, do szpitala wbiega zapłakana kobieta.
- Gdzie on jest... gdzie jest mój syn – krzyknęła matka Kiby.
- Został zabrany na salę reanimacyjną... – odparła recepcjonistka i po chwili dodała – proszę się uspokoić, chłopak jest w dobrych rękach.
- Co..? Uspokoić się... nie, póki go nie zobaczę, nie będę spokojna – pani Inuzuka, po tych słowach, szybko pobiegła pod salę reanimacyjną. Gdy już tam dotarła, spotkała drużynę swojego syna i podeszła do czarno-włosego chłopaka, siedzącego na ławce ze spuszczoną głową.
- Co z Kibą... czy już coś wiadomo – zaraz spytała i usiadła obok.
- Nie... żadnych wieści – władca owadów odparł smutnym głosem.
- K-Kiba jest w dobrych rękach, proszę się o niego nie martwić, na pewno z tego wyjdzie – po chwili odezwała się Hinata, która podeszła i w przyjacielskim geście, zaczęła pocieszać matkę przyjaciela z drużyny.
- Dziękuję wam, że tu jesteście i również jak ja, martwicie się o Kibę – powiedział kobieta i wytarła policzki z łez. jej słowa spowodowały liczne rumieńce na policzkach Hyuugi, co zwróciło uwagę Shino.
Po słowach pani Inuzuki, ponownie zapadła długa i niekończąca się cisza. Jedyne co było słychać w tym czasie, to niewielkie odgłosy dochodzące z za drzwi Sali reanimacyjnej oraz oddechy shinobi siedzących pod nią. Po upłynięciu kolejnych 2 godzin, drzwi się lekko uchyliły, a w nich pojawiła się zielonooka dziewczyna z poważnym, lecz zamyślonym, wyrazem twarzy. Zaraz jak poparzona, podniosła się matka bruneta i podeszła do niej.
- I co z Kibą – spytała nie pewna, jaką otrzyma odpowiedź.
- Wszystko w najlepszym porządku... Kiba żyje i ma się dobrze, lecz jego rany są jeszcze rozległe i będzie musiał tu zostać jeszcze tydzień – Sakura spojrzała jej w oczy i się lekko uśmiechneła.
- Dziękuję... nie wiem jak ci dziękować – kobieta ze łzami szczęścia w oczach, przytuliła po przyjacielsku dziewczynę i odwzajemniła uśmiech.
- To był mój obowiązek mu pomóc... proszę, może pani do niego wejść, leszcze Kiba jeszcze nie odzyskał przytomności – różowo-włosa przepuściła panią Inuzukę przodem, a sama podeszła do Shino i Hinaty.
- Sakura... byłaś wspaniała, Hokage-sama lepiej by tego nie wykonała – nagle powiedziała Hinata z wielkim uśmiechem i rumieńcem widniejącym na jej twarzy.
- Eee... przesadzasz, co miałam robić... czekać aż Tsunade raczy się tu zjawić, czy ratować życie przyjaciela? – Sakura spytała, lecz odpowiedź jest oczywista.
- To prawda... nie masz sobie równych... być może kiedyś będziesz lepsza od Hokage – po chwili ciszy odezwał się Shino, prawiąc zielonookiej komplement, co kompletnie zaskoczyło dziewczyny, bo to do niego w ogóle nie podobne.
- Dziękuję... to miło z twojej strony, że tak mówisz... – Sakura lekko się zarumieniła i serdecznie do niego uśmiechnęła, po czym zaraz dodała – ...a teraz wybaczcie, ale jestem zmęczona i chciałabym się udać do domu na odpoczynek.
* * *
Tym czasem w innej części wioski, w domu różowo-włosej, w jej pokoju na parapecie, siedzi chłopak w czarnym płaszczu z kapturem nasuniętym na głowę i spogląda przez okno na gwieździste niebo.
- Lisie... i co ja mam jej powiedzieć..? – spytałem mieszkańca mojego ciała wciąż spoglądając za okno.
- O czym? – zaraz odezwał pytany.
- O tym, co się wydarzyło... o wszystkim – odparłem lekko smutny całym dzisiejszym dniem... „W końcu tyle się działo... wpierw zaatakowałem Nejiego... a potem spotkanie z Kibą... mam nadzieje, że przeżyje... bo jeśli nie, to będę musiał stąd wiać...” – zaraz pomyślałem i również w tej samej chwili otrzymałem odpowiedź, która szczerze mnie mile zaskoczyła.
- Naruto, kochasz ją..? – demon zadając to pytanie, wydał się niezwykle przyjacielski... zupełnie jakbyśmy byli dobrymi kuplami i być może tak jest, w końcu jesteśmy razem przez caaaaały czas.
- Co to za pytanie..! – lekko się oburzyłem, robiąc przy tym obrażoną minę.
- No kochasz ją, czy nie..? – Kyuubi powtórzył swoje pytanie.
- Oczywiście, że ją kocham... i to bardzo mocno... powinieneś to wiedzieć, w końcu mieszkasz we mnie..!! – krzyknąłem półgłosem, tak aby nie zdradzić swojej obecności w domu państwa Haruno.
- Spokojnie, Naruto... ja to wiem, tylko tak się upewniam... więc... – Lis na chwilę zawiesił swoja wypowiedź.
-  Więc..?? – spytałem.
- Więc.. skoro ją kochasz, to powinieneś jej powiedzieć, powiedzieć całą prawdę...
- Ale jak mam tego dokonać... widziałeś co zrobiłem z najlepszym przyjacielem i tylko dlatego, że nazwał mnie tchórzem... –  lekko się zdziwiłem na swoje słowa, ale to najszczersza prawda... sam nie wiem, co we mnie wstąpiło po tych słowach...
- Najnormalniej w świecie... jak już tu przyjdzie, to z nią porozmawiaj... – Kyuubi, coraz częściej służy mi dobra radą.
- A jeśli nie będzie chciała ze mną rozmawiać... jeśli po tym co zrobiłem Kibie, nie będzie chciała mnie znać – spytałem z wielkim smutkiem w głosie, a po moim policzku spłynęła samotna łza, która za chwilę skapnęła na moje kolano.
- Myślę, że jak cię już zobaczy... to nie pozwoli ci odejść... – demon mówiąc to, zaskoczył mnie, ale już nie tak, jak za pierwszym razem... - ...tylko przy tym spotkaniu, musisz być już bardziej wyluzowany... bo to się dla niej źle skończy.
- Tak wiem... już jestem spokojniejszy, po części dzięki Tobie – mówiąc to, szeroko i ironicznie się uśmiechnąłem. Zaraz po moich słowach, usłyszeliśmy donośne odgłosy dochodzące z kuchni tegoż właśnie domu.
- Sakura, kochanie... gdzie byłaś tak długo..? – usłyszałem głos matki mojej ukochanej.
- W szpitalu... mieliśmy ciężki przypadek do uratowania życia.
- I co... jak ci poszło..? – ponownie usłyszałem jej głos, ale nadal jakoś nie słyszę odpowiedzi padających z ust różowo-włosej.
- Uratowałam go... lecz teraz wybacz mamo, ale jestem padnięta i chcę iść już do pokoju – w końcu usłyszałem jej słodki głos, który zaczął zbliżać się do schodów, prowadzących do jej pokoju.
- Naruto... pamiętaj co Ci powiedziałem..! – jeszcze tylko usłyszałem głos mieszkańca mojego ciała i zaraz otworzyły się na oścież, drzwi pokoju i w nich stanęła zielonooka piękność.



TO BE CONTINUED…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto




Hehehe ^_^ ^_^ - i co powiecie o tej notce..?? Nieźle się zaczyna rozkręcać akcja... czy ta notka nie była aby nudnawa w niektórych miejscach, tak jakoś mi się wydaje... ale może to moje złudzenie... no nic... pozdrawiam i proszę o pisanie komci...

1 komentarz:

  1. Hej,
    wspaniale, czyli Sakura poszukiwała Naruto, a on siedział u niej w pokoju :) ech porozmawiajcie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń