A oto i dalszy ciąg poprzedniej
notki... życzę miłego czytania i komentowania ^_^
<<< Odcinek wyszedł 7 marca
2008 roku >>>
- NIE !! Ja to
wiem... coś musiało się stać złego – Hokage-sama lekko wzburzyła się
obojętnością Sennina na zaistniałą sytuację.
- Dobrze, już
dobrze... tylko spokojnie, czy ja coś mówię – pustelnik uśmiechnął się z
ironiczną nutką na ustach.
- Kurczę, jak ja
nie lubię takich rzeczy... to strasznie denerwujące – Tsunade spuściła wzrok z
Jiraiyi i lekko posmutniała.
- Eee... lepiej
sobie wypij, to ci zaraz pomoże się uspokoić – Ero-sennin podsunął jej nową
szklankę z porcyjką procentowego trunku. W restauracji, w której dwoje Sanninów
siedzi, obecnie panuje półmrok, ponieważ światła są lekko przygaszone, a na
zewnątrz panuje już kompletna ciemność, wieczorna i późna pora, sprowadzająca
lekko schłodzone powietrze. Jiraiya pijąc już kolejną filiżankę sake, nagle
począł dramat i grozę unoszącą się w powietrzu, postawiwszy naczynie na stole,
spojrzał przez okno w gwieździste niebo.
- No dobrze... to
co takiego chciałeś mi powiedzieć – w końcu, po wielu minutach błogiej ciszy,
odezwała się blondyna o brązowych oczach.
- Hę..? –
białowłosy został nagle wyrwany z zadumy i po otrząśnięciu się, zaraz odparł - ...tak,
chciałem się z tobą podzielić swoimi odczuciami na temat dziwnego zachowania
Naruto.
Piąta bez słowa, założyła nogę na
nogę i podpierając się jedną ręką o stół, zaczęła bacznie słuchać swojego
przyjaciela.
- A więc... cofnijmy się 6 tygodni
wstecz... – pustelnik zaczął swoją opowieść.
(Wszystko
co napisane jest pochyłym tekstem, zostało powiedziane przez Jiraiyę, więc będę
pisał w 1 osobie, jak i 3 osobie – Autor Opowiadania).
Wędrowaliśmy z Naruto w
drodze powrotnej do Konoha, z dalekich krain, jakie było nam dane zwiedzić w
naszej wspólnej wędrówce. Rozpromienieni i pełni szczęścia, powolnym, lecz
zdecydowanym krokiem, szliśmy przed siebie z chęcią jak najszybszego powrotu do
domu.
- Naruto... powiedz,
cieszysz się że już wracamy..? – spytałem, spojrzawszy na blondyna.
- A jak... nareszcie
spotkam się z Sakurą – ten mi tylko z wielkim uśmiechem od ucha do ucha, odparł
i odwzajemnił spojrzenie.
Gdy tak szliśmy, to po drodze
minęliśmy niewielką osadę, w której oczywiście Naruto musiał zatrzymać się na
parę misek ramen, za które musiałem zapłacić...
(tu Jiraiya, na chwilę zatrzymał się z opowieścią i lekko skrzywił na samą myśl,
zapłaty za ten gigantyczny posiłek) ...po
paru minutach, najedzeni poszliśmy dalej i zaraz za murami wioski, spytałem.
- Co powiesz na odwiedzenie rodziny Nakamura..?
- Hmm... czemu nie,
jestem ciekaw co tam słychać u Rukii, ciekawe jak się zmieniła przez ten rok –
po jego słowach, wyczułem lekkie rozmarzenie, co mnie wcale nie zdziwiło, w
końcu spędził z nią cały rok.
- W takim razie... nasz
kolejny kierunek, to dom rodziny Nakamura – powiedziałem szeroko się
uśmiechając i wskazałem ręką kierunek marszu.
- W drogę... dattebayo!!
– krzyknął Naruto i po chwili wyruszyliśmy dalej.
*
* *
Tym czasem, gdy Ero-sennin opowiada
ostatnie 6 tygodni treningu Uzumakiego, w szpitalu wioski Ukrytego Liścia, trwa
walka o życie Kiby Inuzuki.
- Teraz... 200 impulsów – powiedziała
Sakura i lekarz przystawił urządzenie reanimacyjne do gołej klatki bruneta.
- Brak reakcji... – po chwili, z
wielkim zażenowaniem w głosie, odezwał się inny medyk.
- Jeszcze raz... 300 impulsów –
ponownie krzyknęła zielonooka, a lekarz posłusznie wykonał polecenie.
- Brak reakcji – medyk zrobił
ponownie smutną minę.
„Cholera... gdyby Hokage tu była, to
z całą pewnością lepiej ode mnie by to rozegrała... ale nie, nie ma jej teraz
tu i muszę sobie poradzić... nie mogę zawieść, Kiba nie może umrzeć” – Sakura
pomyślała i zaraz znowu się odezwała...
- No... dalej, nie poddawać się...
zwiększyć dawkę prądu do 400 impulsów.
- Hura... jest reakcja serca...
słaba, ale jest – powiedział medyk z wielkim uradowaniem w głosie.
- Uff... udało się, żyje... ale to
jeszcze nie koniec roboty – Haruno spojrzawszy na ninja, wydała odpowiednie
rozporządzenia i zabrała się za leczenie ran chłopaka. Gdy różowo-włosa w
asyście dwóch lekarzy, leczy rany przyjaciela, do szpitala wbiega zapłakana
kobieta.
- Gdzie on jest... gdzie jest mój syn
– krzyknęła matka Kiby.
- Został zabrany na salę
reanimacyjną... – odparła recepcjonistka i po chwili dodała – proszę się
uspokoić, chłopak jest w dobrych rękach.
- Co..? Uspokoić się... nie, póki go
nie zobaczę, nie będę spokojna – pani Inuzuka, po tych słowach, szybko pobiegła
pod salę reanimacyjną. Gdy już tam dotarła, spotkała drużynę swojego syna i
podeszła do czarno-włosego chłopaka, siedzącego na ławce ze spuszczoną głową.
- Co z Kibą... czy już coś wiadomo –
zaraz spytała i usiadła obok.
- Nie... żadnych wieści – władca
owadów odparł smutnym głosem.
- K-Kiba jest w dobrych rękach,
proszę się o niego nie martwić, na pewno z tego wyjdzie – po chwili odezwała
się Hinata, która podeszła i w przyjacielskim geście, zaczęła pocieszać matkę
przyjaciela z drużyny.
- Dziękuję wam, że tu jesteście i
również jak ja, martwicie się o Kibę – powiedział kobieta i wytarła policzki z
łez. jej słowa spowodowały liczne rumieńce na policzkach Hyuugi, co zwróciło
uwagę Shino.
Po słowach pani Inuzuki, ponownie
zapadła długa i niekończąca się cisza. Jedyne co było słychać w tym czasie, to
niewielkie odgłosy dochodzące z za drzwi Sali reanimacyjnej oraz oddechy
shinobi siedzących pod nią. Po upłynięciu kolejnych 2 godzin, drzwi się lekko
uchyliły, a w nich pojawiła się zielonooka dziewczyna z poważnym, lecz
zamyślonym, wyrazem twarzy. Zaraz jak poparzona, podniosła się matka bruneta i
podeszła do niej.
- I co z Kibą – spytała nie pewna,
jaką otrzyma odpowiedź.
- Wszystko w najlepszym porządku...
Kiba żyje i ma się dobrze, lecz jego rany są jeszcze rozległe i będzie musiał
tu zostać jeszcze tydzień – Sakura spojrzała jej w oczy i się lekko
uśmiechneła.
- Dziękuję... nie wiem jak ci
dziękować – kobieta ze łzami szczęścia w oczach, przytuliła po przyjacielsku
dziewczynę i odwzajemniła uśmiech.
- To był mój obowiązek mu pomóc...
proszę, może pani do niego wejść, leszcze Kiba jeszcze nie odzyskał
przytomności – różowo-włosa przepuściła panią Inuzukę przodem, a sama podeszła
do Shino i Hinaty.
- Sakura... byłaś wspaniała,
Hokage-sama lepiej by tego nie wykonała – nagle powiedziała Hinata z wielkim
uśmiechem i rumieńcem widniejącym na jej twarzy.
- Eee... przesadzasz, co miałam
robić... czekać aż Tsunade raczy się tu zjawić, czy ratować życie przyjaciela?
– Sakura spytała, lecz odpowiedź jest oczywista.
- To prawda... nie masz sobie
równych... być może kiedyś będziesz lepsza od Hokage – po chwili ciszy odezwał
się Shino, prawiąc zielonookiej komplement, co kompletnie zaskoczyło
dziewczyny, bo to do niego w ogóle nie podobne.
- Dziękuję... to miło z twojej
strony, że tak mówisz... – Sakura lekko się zarumieniła i serdecznie do niego uśmiechnęła,
po czym zaraz dodała – ...a teraz wybaczcie, ale jestem zmęczona i chciałabym
się udać do domu na odpoczynek.
*
* *
Tym czasem w innej części wioski, w
domu różowo-włosej, w jej pokoju na parapecie, siedzi chłopak w czarnym
płaszczu z kapturem nasuniętym na głowę i spogląda przez okno na gwieździste
niebo.
- Lisie... i co ja mam jej
powiedzieć..? – spytałem mieszkańca mojego ciała wciąż spoglądając za okno.
- O
czym? – zaraz odezwał pytany.
- O tym, co się wydarzyło... o
wszystkim – odparłem lekko smutny całym dzisiejszym dniem... „W końcu tyle się
działo... wpierw zaatakowałem Nejiego... a potem spotkanie z Kibą... mam
nadzieje, że przeżyje... bo jeśli nie, to będę musiał stąd wiać...” – zaraz
pomyślałem i również w tej samej chwili otrzymałem odpowiedź, która szczerze
mnie mile zaskoczyła.
- Naruto,
kochasz ją..? – demon zadając to pytanie, wydał się niezwykle
przyjacielski... zupełnie jakbyśmy byli dobrymi kuplami i być może tak jest, w
końcu jesteśmy razem przez caaaaały czas.
- Co to za pytanie..! – lekko się oburzyłem,
robiąc przy tym obrażoną minę.
- No
kochasz ją, czy nie..? – Kyuubi powtórzył swoje pytanie.
- Oczywiście, że ją kocham... i to
bardzo mocno... powinieneś to wiedzieć, w końcu mieszkasz we mnie..!! –
krzyknąłem półgłosem, tak aby nie zdradzić swojej obecności w domu państwa
Haruno.
- Spokojnie,
Naruto... ja to wiem, tylko tak się upewniam... więc... – Lis na chwilę
zawiesił swoja wypowiedź.
- Więc..?? – spytałem.
- Więc..
skoro ją kochasz, to powinieneś jej powiedzieć, powiedzieć całą prawdę...
- Ale jak mam tego dokonać...
widziałeś co zrobiłem z najlepszym przyjacielem i tylko dlatego, że nazwał mnie
tchórzem... – lekko się zdziwiłem na swoje
słowa, ale to najszczersza prawda... sam nie wiem, co we mnie wstąpiło po tych
słowach...
- Najnormalniej
w świecie... jak już tu przyjdzie, to z nią porozmawiaj... – Kyuubi,
coraz częściej służy mi dobra radą.
- A jeśli nie będzie chciała ze mną
rozmawiać... jeśli po tym co zrobiłem Kibie, nie będzie chciała mnie znać –
spytałem z wielkim smutkiem w głosie, a po moim policzku spłynęła samotna łza,
która za chwilę skapnęła na moje kolano.
- Myślę,
że jak cię już zobaczy... to nie pozwoli ci odejść... – demon mówiąc
to, zaskoczył mnie, ale już nie tak, jak za pierwszym razem... - ...tylko przy tym spotkaniu, musisz być
już bardziej wyluzowany... bo to się dla niej źle skończy.
- Tak wiem... już jestem spokojniejszy,
po części dzięki Tobie – mówiąc to, szeroko i ironicznie się uśmiechnąłem. Zaraz
po moich słowach, usłyszeliśmy donośne odgłosy dochodzące z kuchni tegoż
właśnie domu.
- Sakura, kochanie... gdzie byłaś tak
długo..? – usłyszałem głos matki mojej ukochanej.
- W szpitalu... mieliśmy ciężki przypadek
do uratowania życia.
- I co... jak ci poszło..? – ponownie
usłyszałem jej głos, ale nadal jakoś nie słyszę odpowiedzi padających z ust
różowo-włosej.
- Uratowałam go... lecz teraz wybacz
mamo, ale jestem padnięta i chcę iść już do pokoju – w końcu usłyszałem jej
słodki głos, który zaczął zbliżać się do schodów, prowadzących do jej pokoju.
- Naruto...
pamiętaj co Ci powiedziałem..! – jeszcze tylko usłyszałem głos
mieszkańca mojego ciała i zaraz otworzyły się na oścież, drzwi pokoju i w nich
stanęła zielonooka piękność.
TO BE CONTINUED…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
Hehehe
^_^ ^_^ - i co powiecie o tej notce..?? Nieźle się zaczyna rozkręcać akcja...
czy ta notka nie była aby nudnawa w niektórych miejscach, tak jakoś mi się
wydaje... ale może to moje złudzenie... no nic... pozdrawiam i proszę o pisanie
komci...
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, czyli Sakura poszukiwała Naruto, a on siedział u niej w pokoju :) ech porozmawiajcie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia