Zapraszam, na kolejną odsłonę mojej historii NaruSaku
i mam głęboką nadzieję, że się wam spodoba, co dla was przygotowałem... – życzę
miłej lekturki ^_^
<<< Odcinek wyszedł 12 marca
2008 roku >>>
- NIE..!! –
powiedziałem stanowczym tonem, co sprawiło, że dziewczyna się wystraszyła.
Wciąż patrząc sobie w oczy, w milczeniu zaczęliśmy się bacznie nawzajem
przyglądać.
- Przepraszam...
ale to jest już przeszłość – w końcu postanowiłem się odezwać.
- Nic nie szkodzi,
skoro nie chcesz, to nie mów.. ale mam nadzieję że między wami do niczego nie
doszło – jej słowa mnie zaskoczyły, bo niby co takiego miałoby między nami
zajść, chyba jednak jest jeszcze trochę za wcześnie na powrót.
- Niby co..?! Czy
ty mi coś sugerujesz..?! – lekko się oburzyłem na jej słowa i zrobiłem groźną
minę.
- N-Naruto, co się
z tobą dzieje, nigdy taki nie byłeś..? – zielonooka spytała z troską w głosie i
jednocześnie chciała się ode mnie odsunąć jeszcze bardziej, tak jakby obawiała
się czegoś.
- ZOSTAŃ..!! –
warknąłem i chwyciłem ją za nadgarstek.
- Aaa... puszczaj,
to boli.. – dziewczyna krzyknęła i zaczęła się wyrywać.
- Sakura, przestań
sie szarpać, to nic ci nie będzie – mówiąc to, przystawiłem jej kunai do szyi,
na co dziewczyna natychmiast się uspokoiła, a z jej oczu poleciały łzy.
- C-co robisz, czy
już zapomniałeś co było między nami te 3 lata temu... co się zaczynało dopiero
rodzić..? – Sakura postanowiła, tak prosto z mostu zagadnąć do blondyna, który
akurat w tym momencie zaczął tracić kontrolę nad swoimi odruchami.
- Naruto.. ponoć nie chciałeś jej
skrzywdzić..? – nagle w mojej głowie odezwał się głos, mi tak dobrze
znany.
- To prawda... ale
nie wiem co się ze mną dzieje... pomóż mi nad tym zapanować – odparłem w
myślach, nadal trzymając dziewczynę pod nożem.
- Przykro mi, ale musisz sam sobie z tym poradzić.. – jego słowa bardzo mnie rozczarowały. Musze się jak
najszybciej uspokoić, bo nie chciałbym stracić mojej zielonookiej, chociaż
jeszcze nic jej nie wyznałem i nie wiem kiedy to nastąpi.
- Sa..Sakura-chan..
wybacz mi, nie chciałem… – mój głos zadrżał, z moich oczu poleciały łzy, a ręce
zwolniły uścisk, dzięki czemu dziewczyna odzyskała swoją rękę, a ja upuściłem
broń, która zaraz wbiła się w drewnianą podłogę.
- Prze..przepraszam..
Sakura-chan, wybacz mi.. nie wiem co się ze mną dzieje... – po tych słowach
padłem przed nią na kolana i oparłem głowę o jej nogi, mając nadzieję że
zapomni o tym co przed chwilą zaszło. Różowo-włosa kompletnie zaskoczona
poczynaniami blondyna, z początku nie wiedziała co ma robić, czy ma mu
wybaczyć, czy też nie. Zaczęła bić się w głowie z własnymi przemyśleniami na
ten temat, ale po krótkiej chwili postanowiła jednak mu przebaczyć.
- No już..
spokojnie, wszystko będzie dobrze… – powiedziała bardzo troskliwym tonem i
pogłaskała mnie po czuprynie – …wybaczam Ci!!
Jej słowa
podziałały na moją duszę, bardzo kojąco, co sprawiło, że natychmiast przestałem
płakać i podniosłem głowę do góry, aby spojrzeć jej w oczy. Dziewczyna z
powrotem, w ciszy zaczęła przyglądać się moim czerwonym tęczówkom.
- Czy Hokage
mówiła coś o mnie..? – po chwili ciszy, zadałem ważne dla mnie pytanie.
- N-nie.. czemu o
to pytasz..?
- No.. no bo,
porządnie dziś narozrabiałem i chcę wiedzieć, co mi za to grozi – odparłem i
spuściłem wzrok, po czym z powrotem usiadłem na parapecie.
- A jeśli nawet..
to ja cię obronie..! – Sakura mówiąc to, ponownie spojrzała mi w oczy, które z
każdą chwilą na powrót zaczęły przybierać swoją starą barwę.
- Arigato..
chociaż nie zasługuję na to – lekko uśmiechnąłem się i odwróciłem wzrok.
- Niby dlaczego
miałbyś nie zasługiwać na moją pomoc..?
- Dlatego, że... –
i nie dokończyłem, bo nagle do pokoju różowo-włosej, ktoś podszedł...
- Sakura,
kochanie... czy tam ktoś jest u ciebie..? – usłyszeliśmy głos jej ojca. Szybko
zastygłem w bezruchu, tak samo zareagowała zielonooka.
- Jesteś tam..? –
mężczyzna ponownie się odezwał.
- Naruto....
szybko, schowaj się pod łóżko.. jeśli mój ojciec cię tu zobaczy, to nieźle mi
się oberwie – po chwili milczenia, Sakura wyszeptała do mnie, tych parę słów.
Skinąłem głową, że zrozumiałem i szybko wczołgałem się pod jej wyrko. Po chwili,
drzwi sie otworzyły i stanął w nich pan Haruno.
- Sakura, czemu
się nie odzywasz.. i co tu tak ciemno..? – jeszcze raz zadał to samo pytanie i
zaraz zapalił światło.
- Bo jestem
zmęczona i jest mi już trochę trudno cokolwiek mówić – Sakura odparła i się
szeroko uśmiechnęła.
- Aha.. – ojciec
spojrzał na nią i gdy już miał wyjść z pomieszczenia, dodał.
- Może to ze
zmęczenia, ale wydawało mi się, że słyszałem tu jak rozmawiałaś z kimś –
ponownie zwrócił swój wzrok w jej kierunku.
- To telewizja –
dziewczyna palnęła pierwsze co jej przyszło do głowy i się cichutko zaśmiała.
- Rozumiem.. –
mężczyzna z zażenowaną miną, prawie zamknął już za sobą drzwi, gdy znowu
wrócił.
- Chwila moment..
przecież ty nie masz telewizora… – spojrzał się na zielonooką, podejrzliwym
wzrokiem – …czy ty coś przede mną ukrywasz..?
- Nie.. co to za
pytanie..? – dziewczyna lekko się oburzyła.
- Normalne..
przepraszam, ale martwię się o ciebie, dziwnie się zachowujesz.. – mówiąc to
wszedł do pomieszczenia i otworzył gwałtownym ruchem szafę.
„Cholera... czyżby
on postanowił przeszukać cały pokój... mam nadzieję, że nie zajrzy tu pod
łóżko...” – zaraz sobie pomyślałem, słysząc co się dzieje.
- Tato... czego
szukasz..? – spytała różowo-włosa, widząc co jej ojciec wyprawia.
- Intruza..!! –
ten po chwili odparł i zamknąwszy szafę, wparował do łazienki.
- Ale przecież tu
nikogo innego niema, po za mną i tobą.
- Uwierzę Ci na
słowo, gdy sprawdzę jeszcze jedno miejsce – zaraz kątem oka dostrzegłem, że
mężczyzna stoi tuż przy łóżku.
* * *
- Hokage-sama... i
co dalej – spytała Shizune, widząc rysujące sie zadowolenie na twarzy
blondynki.
- Hę..? – kobieta
tak jakby została wyrwana z głębokiej zadumy – …widząc, że Sakura świetnie
sobie poradziła z tak trudnym przypadkiem, mogę chyba powiedzieć, że nic tu po
nas... – piąta szeroko się uśmiechnęła i zaczęła iść w stronę drzwi, gdy nagle
odezwał się poszkodowany.
- Hokage-sama...
nie miej pretensji do Naruto, za to co się stało – kobieta na te słowa szybko
się odwróciła i spostrzegła bardzo poważną minę Kiby, który odzyskał już
przytomność. Zaraz się do niego uśmiechnęła i odparła..
- Pomyśle nad
tym... a teraz wypoczywaj – chłopak jak mu powiedziano, tak też zrobił i
ponownie poszedł spać, a piata wraz z innymi, opuściła pomieszczenie. Po paru minutach, Tsunade wreszcie dotarła do
swojego biura i zaraz dostrzegła stertę papierów do wypełnienia.
„Kurczę, jak ja
czasem nienawidzę tej robory...” – kobieta krzywo się do siebie uśmiechnęła i
zajęła miejsce przy biurku. Już miała się zabrać do roboty, gdy do
pomieszczenia wszedł znajomy, białowłosy mężczyzna.
- Komban-wa..!! –
powiedział, szeroko się uśmiechając – nie dokończyliśmy naszej pogawędki, a
raczej mojej opowieści.
Na te słowa,
blondyna wyjrzała z za sterty teczek i spojrzała na przedmiot trzymany w ręku,
przez Jiraiyę.
- Taaa... – zaraz
przytaknęła, lekko znudzonym i zmęczonym głosem.
- To jak...
napijesz się jeszcze – pustelnik postawił przed nią butelkę i dwa kieliszki.
- Hmm... czemu
nie... z chęcią, mam co oblewać – Hokage chytrze się uśmiechnęła i spojrzałam
na Ero-sennina.
- Wspaniale... –
Jiraiya, się uśmiechnął, nalał sake do kieliszków i zajął krzesło, stojące przed biurkiem.
- No to drogi
przyjacielu, opowiesz mi w końcu do końca, co się stało na treningu z Naruto..?
– po chwili spytała Tsunade, popijając sake.
TO BE CONTINUED…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
Mam nadzieję, że to co tu opisałem, podobało się wam i
napiszecie mi kilka słów od siebie na ten temat ^_^ - Pozdrawiam was gorąco i
zachęcam do wyrażania swoich odczuć i uczuć ^_^ - przyznaję, że notka może
krótka, ale nie miałem pomysłu na nic więcej, po za tym, nie wszystkie notki
będą takiej samej długości, a jak chcecie poznać dalszy ciąg, to musicie się
uzbroić w odrobinę cierpliwości... Pozdrawiam jeszcze raz ^_^ i zachęcam do
komciowania ^_^
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, ciekawe czy ojciec Sakury znajdzie Naruto pod tym łóżkiem... czyli co Kiba wie, że to był Naruto...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia