sobota, 6 stycznia 2018

029. Bardzo wygadany barman

No cóż mogę powiedzieć... nic konkretnego, tylko tyle że zapraszam Was serdecznie na kolejny odcinek z życia Naruto Uzumakiego – życzę miłego czytania ^_^



<<< Chapter wyszedł 20 marca 2008 roku >>>



- A więc... – pustelnik wypił łyk sake i rozpoczął dalszy ciąg swojej opowieści.
Gdy Naruto już się pozbierał psychicznie, pomógł mi wykopać 3 groby i pochować spalone ciała, tak jak na to zasłużyli poczciwi ludzie. Po odmówieniu modlitwy za ich dusze, udaliśmy się z powrotem do miasta na małe dochodzenie i zbieranie informacji o tej tragedii. Naruto, już wtedy wydawał mi się jakiś inny, przez całą drogę nie odezwał się ani słowem, przez cały czas miał grobową minę, co wzbudzało we mnie lekki obawy, co do jego zachowania, wobec mieszkańców tegoż miasta.
- Naruto, rozumiem że śmierć przyjaciół jest dla ciebie czymś nowym, ale rozchmurz się... jakoś to się ułoży – zagadnąłem do niego, próbują rozluźnić atmosferę. Lecz chłopak nic mi nie odpowiedział, wydawał się nie obecny duchem. Trochę mnie to zaskoczyło, ale w końcu pierwszy raz na oczy widział spalone ciała i śmierć, pewnie kogoś ważnego dla jego serca, a jeśli nie... to i tak na pewno ważnego przyjaciela, jakim był Wada Nakamura. Owszem, nie ukrywam, że też mocno przeżyłem stratę przyjaciela, ale w swoim życiu doznałem już wiele takich sytuacji, a dla blondyna było to coś zupełnie nowego.
Po szybkim marszu i skokach z drzewa na drzewo, w końcu dotarliśmy do owego miasta, gdzie serdecznie zostaliśmy powitani, przez strażników. Coś tam im odpowiedziałem, lecz teraz nie mogę sobie przypomnieć co, dobra... mniejsza z tym, lecz Naruto zareagował, tak jak się tego spodziewałem... mianowicie nie odezwał się do nich ani słowem, tylko puścił groźne przelotne spojrzenie, co lekko przestraszyło strażników i jednocześnie zaniepokoiło. W tym przypadku, musiałem wyjaśnić im co się wydążyło i co jest powodem naszego powrotu. Po tych krótkich wyjaśnieniach, udaliśmy się z blondynem w głąb miasta, do hotelu z restauracją, w którym zatrzymaliśmy się dnia poprzedniego. Od razu na wejściu, ponownie zostaliśmy serdecznie przywitani przez właściciela, tegoż miejsca. Obawiając się ponownego zaskoczenia, dziwnym zachowaniem blondyna, postanowiłem z nim porozmawiać.
- Naruto, proszę cię, przestań się tak na wszystkich wrogo patrzeć, bo nic dobrego z tego nie wyniknie – blondyn chyba mnie zrozumiał, bo jego oczy zaraz z powrotem przybrały stary, błękitny kolor, a jego mimika powróciła do normalności, gdzie nawet zaobserwowałem lekki uśmiech na jego ustach. Zapewne było to fałszywy uśmiech, bo Naruto nawet nie myślał o uśmiechaniu się do kogokolwiek. Zaraz powróciliśmy do hotelu, gdzie wynająłem pokój z dwoma łóżkami i łazienką. Ze względu na stan, w jaki wpadł mój przyjaciel, postanowiłem zaryzykować i pójść z nim do restauracji na małe co nie co. Zająwszy miejsca przy barze, zamówiłem dwie miski ramenu, jakie znalazłem w karcie z oferowanymi daniami. Na nasze szczęście, tamtejszy barman był bardzo wygadany.
- A co to za ponure miny.. – zagadnął podając nam zamówione jedzenie.
- Nie twój interes..! – blondyn odparł bardzo oschle i puścił mu groźne spojrzenie. Ja nic nie odpowiedziałem, tylko czekając na rozwój akcji, zacząłem powoli jeść swoje danie, co jakiś czas spoglądając na Naruto lub na barmana. Mężczyzna lekko po 50-tce, zaraz po słowach niebieskookiego, powoli odwrócił się do niego plecami z miną lekko zniesmaczonego i zaraz podchodząc do mnie, wychylił się z za lady.
- Sumimasen.. ale co się stało twojemu towarzyszowi..? – spytała lekko przytłumionym głosem, zapewne aby Naruto nic nie słyszał. Z początku nic mu nie odpowiedziałem, lecz zaraz spojrzawszy na blondyna, po minucie namysłu, wszystko mu wytłumaczyłem. Barman, słuchał mnie dokładnie i bez przerwy, na chwilę zapominając o swoich obowiązkach obsługiwania innych gości.
- Już rozumiem... też tak reagowałem, gdy umarł ktoś bliski memu sercu – mężczyzna, zaraz się wyprostował i powróciwszy do swoich zajęć, w końcu dał mi dokończyć posiłek. Gdy spojrzałem na Naruto, dostrzegłem wielki smutek i przygnębienie na jego twarzy. Wzrok miał raczej skierowany na podłogę, a jego ramen był praktycznie nie naruszony. To już kompletnie mnie zaskoczyło.. śmierć przyjaciela, tak go zdołowała, że nawet nie ruszył posiłku, który po prostu ubóstwiał.
W tym momencie, Jiraiya przerwał na chwilę swoją opowieść i wziął głębszego łyka alkoholu. Tsunade-sama również, zrobiła sobie małą przerwę w słuchaniu i również się napiła, jednocześnie czując, ze jej uczennica, dokonała na prawdę ogromnych postępów w szkoleniu.
- Niesamowita historia... czyli to całe dziwne zachowanie Naruto, to wynik nagłej śmierci przyjaciela..? – blondyna spytała, nawet nie spojrzawszy na przyjaciela z młodzieńczych lat.
- No nie do końca..
- Jak to..?
- Moim zdaniem, Naruto ma po prostu wyrzuty sumienia, za to co się wydarzyło później..
- Hmm..? – Hokage zaraz spojrzała na sannina, zdziwionym wzrokiem.
- Słuchaj dalej…
Gdy skończyłem jeść swoja zupkę, przysiadłem się bliżej mojego ucznia, chcąc dogłębniej poznać, przyczynę jego dziwnego zachowania i przygnębienia, oczywiste było, że to śmierć przyjaciela tak go poruszyła, ale zdawało mi się, jakby on kochał tą dziewczynę.
- Naruto.. powiesz mi, co się dzieje..? – po chwili spytałem i spojrzałem w jego kierunku. Niestety nie dostałem żadnej odpowiedzi na moje pytanie, lecz blondyn po chwili podniósł na mnie swój wzrok i wtedy dostrzegłem, że chłopak najzwyczajniej w świecie płacze. Jego policzki były zalane licznymi łzami, a oczy były wręcz czerwone od tych łez. Zaraz doszedłem do wniosku, że Naruto jednak musiał podsłuchać moja rozmowę z barmanem i zapewne, od razu powróciły mu wspomnienia.
- Jiraiya-sensei, a co ty czułeś.. gdy.. gdy zobaczyłeś zwęglone ciało Wady..? – gdy to mówił, jego głos drżał i był przyciszony.
- Co czułem..., czułem wielki smutek i rozpacz, po stracie przyjaciela, jakim był Wada Nakamura. Ten człowiek był prawie jak rodzina, znałem go od najmłodszych lat, był mi bliski jak rodzony brak, którego nigdy nie miałem.. to był wspaniały człowiek.. – moja odpowiedź, chyba usatysfakcjonowała blondyna, ale z drugiej strony zobaczyłem, że poprawiło mu to samopoczucie w bardzo nieznacznym stopniu.
- To prawda... Wada był niezwykłym człowiekiem.. – nagle usłyszeliśmy głębokie westchnienie barmana, który akurat wycierał świeżo umyte kieliszki do sake – Tak... to był ktoś, nie dawno pojawił się w naszym mieście i zaraz zyskał sobie wielu przyjaciół, jak i wrogów.. – po ostatnim słowie, zobaczyłem jak Naruto drgnął, jakby poczuł, że to jest to.
- Co masz na myśli, mówiąc.. „wrogów”..? – zaraz spytałem, spojrzawszy na niego.
- A tak... od jakiegoś czasu, grasuje tu banda zbirów, co wyłudza haracz od ludzi za domniemaną ochronę przed złodziejami i los chciał, że właśnie Nakamura, im podpadł... nie wiem w jaki sposób, nie znam szczegółów, ale jedno jest pewne, oni zażądali od niego pieniędzy za ochronę, a gdy ten się nie zgodził.. to.. – mężczyzna nagle przerwał, aby odstawić naczynia  do szafki.
- TO..?! – nagle krzyknął Uzumaki, cały poruszony opowieścią barmana.
- Naruto, uspokój się... krzykiem nic nie zdziałasz – powiedziałem do niego spokojnym lecz zdecydowanym tonem głosu. Chłopak, tak jakby mnie posłuchał i z powrotem zajął swoje miejsce, przy barze, spuszczając głowę i wzrok na ziemie, wyczekując tym samym dokończenia opowieści barmana.
- A więc, myślę.. że gdy Nakamura nie zgodził się im płacić za ochronę, to go „puścili z dymem”... – gdy 50-latek skończył mówić zaraz na równe nogi, poderwał się Naruto i z nadal spuszczoną głową, mocno zacisnął dłonie w pięści, po czym wymamrotał..
- A to dranie... Jiraiya, nie czekaj na mnie, muszę się przejść – mówiąc to, siedemnastolatek wyszedł z restauracji.
* * *
„Ooo... robi się nie przyjemnie, nie chcę, aby Sakura miała przeze mnie jakiekolwiek nieprzyjemności w rodzinie, więc chyba musze użyć mojego Jutsu, bezszelestnego znikania...” – pomyślałem i leżąc na plecach pod łóżkiem różowo-włosej, szybko złożyłem ręce w odpowiednią kombinację.
Tym czasem, pan Haruno, patrząc się przez chwilę w zielone oczy swojej córki, szeroko się uśmiechnął i zaraz klęknął na podłodze, aby zajrzeć pod łóżko. Sakura, stanęła jak zahipnotyzowana, czekając tylko na to co się zaraz wydarzy. Wiedząc, że pod jej łóżkiem, leży blond włosy chłopak, którego zaczyna coraz mocniej kochać, gdy jej ojciec tam zajrzał, zamknęła oczy.
- No, dobra... Sakura.. jednak to ze zmęczenia – mężczyzna zaraz się wyprostował i zrobił lekko zakłopotaną minę.
- Przepraszam cię serdecznie, za ten wieczorny nalot, ale chyba musiałem się przesłyszeć... rzeczywiście, tam nikogo nie ma – mówiąc to, jedną ręką zaczął drapać się po głowie, a drugą wskazał na łóżko.
„Co.. jak to nikogo nie ma...” – dziewczyna zaraz spytała samą siebie i tylko, gdy jej ojciec się odwrócił aby w końcu wyjść z pokoju, szybko kucnęła i sama spojrzał pod łóżko – „...dziwne, ciekawe co się stało z Naruto... przecież nie mógł, tak po prostu się rozpłynąć.
- No to kochanie, spokojnej nocy Ci życzę i jeszcze raz sumimasen gozaimasu – jej ojciec wyszedł z pokoju i zamknął drzwi za sobą.
- N-Naruto... gdzie jesteś..? – po chwili odczekania, aż jej ojciec się oddali, spytała z niemałym zdziwieniem na twarzy.



TO BE CONTINUED…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





Wiem, że zbytnio akcji tu nie było, ale taka notka był potrzeba i jak pewnie zauważyliście to jeszcze nie jest koniec opowieści Ero-sennina. Na dalszy ciąg musicie znowu troszeczkę poczekać, ale postaram się o jak najszybsze napisanie tego ^_^ - pozdrawiam i zapraszam do komentowania ^_^

1 komentarz:

  1. Hej,
    rozdział wspaniały, ciekawa jestem tej dalszej historii, co się jeszcze wydarzylo, nawet ramenu Naruto nie tknał to bardzo nie spotykane...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń