wtorek, 9 stycznia 2018

049. Wioska Bez Nazwy

UWAGA! Niniejszy odcinek będę pisał fragmentami w 3 osobie… ^^ a tym czasem zapraszam na kolejną chwilę relaxu… ^^



<<< Odcinek ukazał się 18 czerwca 2008 roku >>>



>>> Iwa-Gakure <<<
Otwierane wrota, momentalnie zatrzeszczały, dając tym samym pogłos iż ktoś nowy przybył do wioski. Gdy blond włosy chłopak zrobił pierwszy krok na przód, zaraz w jego kierunku zwróciły się wszystkie oczy okolicznych mieszkańców. Można na ich twarzach wyczytać zaskoczenie i pytanie. Uzumaki nie zwracając na to uwagi powolnym krokiem zaczął przechadzać się po głównej ulicy wioski Bez Nazwy, lecz ilość spojrzeń teraz w niego zapatrzonych, powoli poczęła go irytować.
- I czego się gapicie..?! – rzucił od niechcenia, a jego słowa zaraz sprawiły iż ludzie odwrócili swój wzrok.
- No.., to rozumiem – chłopak zaraz podsumował wszystko pod nosem i począł powili zbliżać się do czegoś na kształt rynku.
- Naruto.. czemu jesteś taki ostry..? – nagle odezwał się demon.
„Gdyż nie wiem jak wyglądają ci bandyci i gdzie są, a mogą myć wszędzie..” – odparł blondyn w myślach.
- Co prawda to prawda, mogą być wszędzie.
Naruto dotarłszy do celu jakim stał się dziedziniec ów wioski Bez Nazwy, w pierwszej chwili dostrzegł wielu mężczyzn ubranych dokładnie w takie same stroje co Arukoru, mnich którego miał okazję poznać w połowie swej wędrówki. W pierwszej chwili nikt na niego nie zwrócił uwagi, lecz gdy chłopak chciał zrobić krok na przód, zaraz zagrodziło mu drogę 4 innych ludzi.
- STAĆ..!!! – krzyknął jeden z nich, trzymając nerwowo rękę na swej katanie. Zaraz wzrok otaczając ich mnichów, spoczął na zaistniałem sytuacji, a między nimi rozgorzała dyskusja i liczne szepty. Naruto, nadal stojąc w bez ruchu, niezauważalnie wypościł kunai z rękawa prosto do ręki i począł tylko czekać na kolejny ruch swojego przeciwnika.
- Kim jesteś i jak ominąłeś naszych kumpli pod bramą..? – spytał drugi z bandytów, trzymający w rekach coś na kształt kosy.
- To intruz..!! – nagle krzyknął ktoś z tłumu, jaki zebrał się za plecami Uzumakiego.
- Co..? Intruz..? Zabić go, natychmiast..!! – krzyknął trzeci z goryli i rzucił się na Naruto z kataną, która na milimetry musnęła go z tyłu. Blondyn czując na swych plecach podmuch powietrza z katany, postanowił więcej nie stać w bezruchu, bo mogło by się to dla niego źle skończyć. Nagle jeden z bandytów wyciągnął ku niemu rękę, aby chwycić go za ramię, ale niebieskooki wyczuł jego zamiary i w momencie dotknięcia jego ramienia, chwycił bandziora za rękę i przerzucił przez ramię, posyłając go z impetem na ziemię. Towarzysze poszkodowanego chcieli mu pomóc, ale nie zdążyli nic zrobić, bo Naruto już był przy jednym z nich z kunaiem wbitym w jego brzuch. Dwóch pozostałych coś wymieniło między sobą, po czym jeden z nich rzucił się z mieczem na Uzumakiego, a drugi czym prędzej pobiegł po swoich towarzyszy.
„No to teraz się zacznie..” – jedyne co blondyn zdążył pomyśleć, by zaraz zrobić unik przed śmiertelnym ciosem ostrej jak brzytwa katany. Wyciągnąwszy kolejnego kunia, chwycił go pewnie i już paruje kolejne ataki przeciwnika. Wszystko zaczęło dziać się tak szybko, walka między Naruto a trzecim bandziorem rozgorzała na dobre, ani jeden a ni drugi nie skłaniał się ku jej zakończeniu. Gdy napastnik ponownie się zamachnął, by zadąć ostateczny cios, popełnił dokładnie taki sam błąd, co jego poprzednik pod bramą. Błękitnooki widząc okazję do zakończenia pojedynku, odepchnął wroga w tył po czym rzucił w niego kunaiem. Lekko zdezorientowany przeciwnik, nie dostrzegł broni lecącej w jego stronę i gdy tylko spojrzał się na blondyna, zaraz otrzymał cios w brzuch, by po chwili paść trupem na piaszczystą ulicę.
- Czy to wszyscy..? – spytał Uzumaki pod nosem, widząc 3 zakrwawione ciała. Nie przejmując się wzrokiem zaciekawionych mieszkańców i mnichów, Naruto skierował się główną aleją w stronę budynku po drugiej stronie placu. Na pierwszy rzut oka, nie odróżnia się on niczym od reszty zabudowań w mięście, ale po przyjrzeniu się, można zobaczyć, że to nie jest zwykły budynek. Przed jego wejściem, stoi dwóch strażników, podobnie ubranych do kręcących się po placu mnichów. Gdy blondyn w końcu dotarł pod wielkie schody prowadzące do świątyni, ku jego uciesze i zaskoczeniu, nikt go nie śmiał zatrzymać, dopiero na górze, tuż pod drzwiami wejściowymi, zatrzymało go dwóch owych strażników.
- Tyś jest Naruto Uzumaki…? – zaraz spytał jeden z nich.
- Tak.. zaraz, a skąd wy wiecie jak się nazywam..? – lecz chłopak już nie otrzymał odpowiedzi na jego pytanie, tylko niewyjaśniony uśmiech.
- Czekaliśmy na ciebie.. – powiedział drugi ze strażników, uśmiechając się serdecznie i otwierając wrota świątyni przed chłopakiem. Niebieskooki z dziwnym uczucie, wszedł przez nie bez słowa i zaraz doznał szoku. Z zewnątrz może i ten budynek nie wygląda za dobrze, ale od wewnątrz powala na kolana swoim pięknem wykończenia i użytych kolorów przy jego budowie. Zagłębiając się co raz to bardziej, z początku jego oczy nie mogąc przyzwyczaić się do pół mroku panującego w środku, zaczęły go boleć, lecz po kilku minutach, ból ustąpił a obraz stał się wyraźniejszy. Blondyn poczuł w powietrzu unoszący się zapach palonych kadzideł, co sprawiło iż po chwili zakręciło mu się w głowie i upadł na kolana. Po kilku chwilach, spędzonych na kamiennej posadzce, w jej odbiciu, Naruto dostrzegł postać, zbliżającą się do niego miarowym krokiem. Gdy podniósł głowę, zobaczył mężczyznę w zupełnie innej szacie niż te które widział do tych czas. Po podniesieniu się na nogi, spojrzał na człowieka, który teraz bacznie mu się przygląda i nieznacznie uśmiecha.
- Witamy w wiosce Bez Nazwy.. nazywam się Toushi Iru i jestem tutejszym Arcykapłanem – powiedział mężczyzna w podeszłym wieku.
- K-konichi-wa.. – Naruto po raz pierwszy od bardzo dawna zawahał się i zajęknął przy witaniu. Po jego oczach w tej chwili można wyczytać wielkie zaciekawienie, gdyż słowa strażnika nie dają mu spokoju.
- Naruto Uzumaki, czekaliśmy na ciebie – kapłan powtórzył słowa strażnika, tak jakby byli połączeni mentalnie.
- Przepraszam.. ale jak to „czekaliście na mnie”..? – spytał zdezorientowany i niebywale ciekawy Uzumaki. Mężczyzna tylko nie znacznie się uśmiechnął, po czym pokazał blondynowi ręką, aby ten poszedł zanim. Po kilku minutach wsłuchiwania się w szepty innych mnichów znajdujących się we wnętrz budowli, blondyn wraz z Iru dotarli do niewielkiego cokołu oświetlanego przez promienie słońca padające przez nie wielki otwór w suficie. Na owym podniesieniu leży ogromna i stara księga.
- Naruto, oto Święta Księga, która przepowiedziała nam twoje przybycie – powiedział Toushi, spoglądając raz to na księge a raz to na chłopaka.
- Jak to „przepowiedziała”, nic z tego nie rozumiem.
- Bo widzisz… dawno temu, gdy jeszcze żył pierwszy Kage Iwa-Gakure, przez pewien czas mieszkał on w naszej wiosce. Często przychodził tu do nas się modlić i właśnie wtedy zaczął zapisywać różne rzeczy, wydarzenia które miały się ziścić w przyszłości… do końca nie wiem, skąd on to wszystko wiedział… ale zapisał tu wiele bardzo istotnych informacji. Przykładowo powiem ci Naruto, iż przepowiedział on atak Kyuubiego, 9-ogoniastego lisa demona na Konoha-Gakure… – kapłan nagle przerwał, tak jakby zagłębił się we własnych wspomnieniach.
- I co dalej..? Powiedz Toushi-sama, co tu jeszcze zapisano..? – ciekawość Uzumakiego właśnie sięgnęła zenitu, zwłaszcza po informacji o pewnym demonie, który w nim został zapieczętowany.
- Inną bardzo dla nas istotną rzeczą, stała się informacja, że dokładnie 18 lat po ataku Kyuubiego na Konoha-Gakure, odwiedzi naszą wioskę młody chłopak o bląd czuprynie i opasce shinobi, właśnie z Konoha-Gakure – tu kapłan ponownie przerwał, tym razem spoglądając na Naruto. Nagle, gdy Iru chciał kontynuować swoją opowieść, przerwało mu donośne wołanie z placu przed świątynią.
- TY, KTÓRYŚ WSZEDŁ DO TEJ BUDOWLI.. WYJDŹ PRZEDNIĄ NATYCHMIAST.. MASZ DZIESIĘĆ SEKUND…!!!! – krzyczącym mężczyzną okazał się przywódca bandytów, stojący na przedzie swojego 43 osobowego oddziału, uzbrojonych po zęby ludzi.
- To chyba o mnie chodzi.. – rzekł Naruto, spuszczając wzrok.
- Uzumaki.. nie martw się, wierzymy w ciebie, wierzymy że dasz sobie radę, że ich pokonasz i nas oswobodzisz.
- Jasne że ich pokonam, choć zapewne jest ich znacznie więcej niż dotychczas – błękitnooki odwróciwszy się do kapłana tyłem, począł kierować się ku wyjściu, a gdy już przy nim był, rzekł…
- Zaraz wracam – …uśmiechnął się serdecznie i przekroczył próg świątyni.
Gdy wyszedłem na zewnątrz, zaraz zostałem porażony ostrymi promieniami słońca prosto w oczy. W pierwszej chwili pomyślałem, że zostałem zaatakowany, lecz gdy mój wzrok przyzwyczaił się na nowo do zewnętrznego światła, po drugiej stronie placu dostrzegłem sporą grupkę nie zbyt zadowolonych gości. Policzywszy ich szybko, okazało się że mam doczynienia już z nie 3 lecz 43 bandytami.
„Cholera.. czyżbym się przeliczył co do tego zadania..? Pokonanie ich chyba nie będzie proste, zważywszy na broń jaką mają..” – zaraz pomyślałem i powoli zszedłem po kamiennych schodach, aby znaleźć się na ich poziomie.
- TY..! BLONDYN..! CZY TO TY ZABIŁES MOICH 7 LUDZI..?! – zaraz odezwał się do mnie jeden z bandytów. Wnioskując po jego ubiorze i słowach jakimi mnie obrzucił, jest on przywódcą.
- Tak… a co, boicie się że was też tak urządzę..? – spytałem z pogardą i chytrym uśmieszkiem.
- OŻESZ TY..!! POŻAŁEUJESZ TYCH SŁÓW..!! – bandzior począł się odgrażać.
„Dobra.. załatwię ich klasycznie, przy użyciu Wielokrotnej Replikacji Cienia..” – pomyślałem i przybrałem pozycję do wykonania jutsu.
- Naruto, zaczekaj chwilę..! – nagle odezwał się Kyuubi.
„O co chodzi lisie, jestem zajęty..!” – oburzyłem się lekko.
- Za nim załatwisz ich klasycznie, to może chciałbyś poznać dwie nowe techniki..?
„Co..? O czym ty mówisz..?”
- Jeśli dasz mi na chwilę kontrolę nad swoim ciałem, to ci pokaże dwie ciekawe techniki, a ci bandyci będą dobrym materiałem do pokazu..
„Teraz? Hmm.. no dobra..” – po chwili zastanowienia zgodziłem się, gdyż zawsze chciałem poznawać nowe techniki ninjutsu. Zaraz zamknąłem oczy, aby Kyuubi mógł swobodnie przejąć kontrolę nad moimi rękami i oczami.
„Dziwne.. czemu Naruto ich nie atakuje..?” – pomyślał Toushi pojawiając się w wejściu do świątyni.
- Iru-sama, czemu Naruto nie atakuje przeciwnika..? – spytał jeden ze świątynnych strażników.
- No właśnie też się nad tym zastanawiam.
Po kilku minutowej ciszy jaka zapanowała na placu znajdującym się przed świątynią w wiosce Bez Nazwy, po chwili Naruto otworzył wcześniej zamknięte oczy, ukazując swojemu przeciwnikowi ich czerwony kolor, kolor oczu Kyuubiego.
- Dobra.. teraz moja kolei!! – chłopak przybrawszy pozę do ataku, złożył przed sobą dłonie i ponowie zastygł w bezruchu, aby zaraz pojawiła się czerwona chakra wirująca wokół jego stóp. W pierwszej chwili, bandyci się zlękli, gdyż mimo rozkazu nie ruszania się, zrobili pół kroku w tył.
- Katon Ninpou, Kajibashiri!! – po chwili zabrzmiały słowa wypowiedziane przez blondyna, a w chwilę potem, przed nim pojawił się płomień ognia. Przerażeni bandyci, nie wiedząc co się dzieje, wybrali atak na chłopaka, lecz nic im to nie dało, gdyż ogień zaraz zakręcił się w koło Uzumakiego i w kilku strużkach powędrował po ziemi w stronę biegnących zbirów. Płomienie otoczywszy ich dookoła, stworzyły coś na kształt nie przepuszczalnego muru ognia o temperaturze spopielającej ludzkie ciało.
- Tylko spokojnie, to zwykły ogień.. – dowódca bandziorów, począł uspokajać swoich ludzi, którzy zaczęli wydawać dziwne odgłosy przerażenia i zwątpienia we własne siły.
Blondyn jednak nie skończył jeszcze ataku, przez chwilę przyglądając się swoim wrogom, teraz otoczonym przez płomienie, zaraz zakręcił się wokół własnej osi…
- Fuuton Ninpou, Kamikaze!! – …by po chwili z rozwartych ramion, wyrzucić w stronę przeciwnika trąbę powietrzną, która w zetknięciu z murem ognia, stworzyła płonącą trąbę. Bandyci, jeszcze do niedawna stojący na ziemi, teraz zostali porwani przez wiatr do góry, gdzie dodatkowo zostali żywcem spaleni przez ogień.
- AAAAA!! – rozległo się po całej wiosce, która teraz z wyczekiwaniem patrzy na to co się dzieje przed świątynią.
Po skończonym przedstawieniu, ogień jeszcze palący się w miejscu pobytu bandytów, zaraz zgasł, jak i płonąca trąba powietrzna wraz z ciałami swych ofiar, znikła wszystkim gapiom z widoku, a oczy Naruto Uzumakiego na powrót przybrały kolor niebieski.



TO BE CONTINUED…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki

„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto

1 komentarz:

  1. Hej,
    fantastyczny rozdział, ciekawe bardzo ciekawe, oczekiwali na niego, ha Kyuubi przejął kontrolę ale było spokojnie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń