środa, 10 stycznia 2018

052. Nieznajomi

Nie wiem czy się wam spodoba ta notka.. ale gwiżdżę na to… akurat miałem taki pomysł, aby lekko skomplikować życie moich bohaterów… - pozdrawiam i zapraszam na notkę ^^



<<< Odcinek ukazał się 28 czerwca 2008 roku >>>



>>> Wioska Ukryta w Liściach <<<
Panna Haruno, z niewielkim uśmieszkiem na ustach przyszła do Ichiraku Ramen, zaproszona przez swojego przyjaciela z wielkimi brwiami.
- Poprosimy ramen dwa razy..! – krzyknął Lee do kucharza, który zmierzywszy ich miarowym wzrokiem, zaraz zniknął na zapleczu. W tym czasie, Sakura nadal nic nie mówiąc, ponownie zanurzyła się w swych problemach i rozterkach.
„Dlaczego nagle Hokage zainteresowała się tym zdrajcą..?! Czyżby planowała sprowadzenie go z powrotem do wioski..?! Przecież minęły już 3 lata, odkąd odszedł i dopiero teraz się tym zajęła.. dziwne, naprawdę dziwne..” – różowo włosa za chwilę zakończyła główkowanie, gdyż otrzymała zamówione jedzenie.
- Itadakimasu..! – ponownie krzyknął Lee, łapiąc w palce pałeczki. Po upływie może 10 minut, czarnooki już zaczął kończyć swoją miskę, lecz gdy spojrzał na dziewczynę siedzącą tuż obok niego, lekko się zaniepokoił, gdyż ta nawet nie tknęła swojej miski.
- Sakura-chan.. nie masz apetytu..? – spytał bardzo troskliwym tonem głosu. Różowo włosa, spojrzała na niego pustym wzrokiem, a potem na swoją miskę i z powrotem na chłopaka.
- Chyba nie.. przepraszam, ale ostatnio jakoś mało jem.
- Martwisz się o Naruto..? – lecz zielonooka już mu nie odpowiedziała.
- Hmm.. ta cisza wszystko mi wyjaśnia… rozumiem, jest ci ciężko… nie wiem, jak to jest stracić dwóch przyjaciół z drużyny… ale wiedz, że zawsze możesz na mnie polegać – w tym momencie, Lee uśmiechnął się do niej szeroko, po czym w charakterystyczny sposób uniósł rękę do góry, pokazując kciuk. Haruno, pierwszy raz od dłuższego czasu, spojrzała na swego przyjaciela i lekko się uśmiechnęła.
- Arigato Lee – rzekła krótko i zwięźle, po czym w końcu zabrała się za swój ramen, który już prawie wystygł. Przez cały czas posiłku, czuła dziwne uczucie zawieszonego wzroku na jej osobie. Gdy już skończyła i spojrzała w domniemanym kierunku, jedyne co dostrzegła to właśnie to spojrzenie swojego przyjaciela, który najwyraźniej lekko się zarumienił, gdy i ona na niego spojrzała.
- Lee czy jest coś o czym powinnam wiedzieć..? – czarnowłosego, lekko zaskoczyło to pytanie, lecz po chwili namysłu..
- Skąd to pytanie..? – odrzekł pytaniem na pytanie, udając przy tym głupka.
- Bo tak mi się przyglądasz..?
- Sakura-chan, chyba to wiesz..? – Lee ponownie zrobił szeroki uśmiech, pokazując dziewczynie swe białe ząbki.
- Co takiego..? – zielonooka tym pytanie została wyrwana ze swoich problemów i przemyśleń, które natychmiast odeszły w niepamięć, a na ich miejsce przyszła ciekawość.
- No… no to, że… ech… – Lee na chwilę zamilkł, spuścił wzrok na ziemię, przełknął ślinę i zaraz dokończył zdanie – Sakura-chan, strasznie mi się podobasz..!!
Różowo włosa kunoichi momentalnie zesztywniała, a na jej policzkach zaraz pojawił się spory rumieniec. Sakura dawno już nie słyszała od nikogo takich słów, a co dopiero od chłopaka, który zawsze ją rozśmieszał. Nagle dziewczynie strasznie zrobiło się gorąco, a w brzuchu poczuła jakby szalało tam stado motyli. Jej zielone tęczówki zaraz się rozszerzyły, a na ustach pojawił się sporych rozmiarów uśmiech. Dziewczyna mimo wolnie, odwróciła się do swojego kolegi przodem, by w chwilę potem spojrzeć mu w oczy.
- Rocku Lee, dziękuję że tak mówisz… ale może powiem wprost… moje serce kocha innego i chyba nic już tego nie zmieni.
- Rozumiem.. – czarnowłosemu niezauważalnie spłynęła po policzku łezka rozczarowania. Nagle zapadła grobowa cisza między dwójką przyjaciół, która jakby się można spodziewać nie trwała z byt długo.
- A czy mógłbym wiedzieć kto to taki..?
- Hę..? – Sakura lekko zaskoczona tym pytaniem.. udała, że Lee sobie z niej żartuje.
- Powiedzmy.. że jeśli nie mogę zdobyć twojego serca w inny sposób, to wpierw zlikwiduję konkurencję..!! – momentalnie od słów czarnookiego, poleciało chłodem, który wyraźnie zaniepokoił dziewczynę.
„Czy ja dobrze usłyszałam..?! Rock, chce zabić Naruto..?! Nie to nie możliwe..” – jej głowa natychmiast zapełniła się mnóstwem bezużytecznych pytań.
- Ty żartujesz.. prawda..?! – spytała po chwili, aby upewnić się co do swych obaw.
- Nie… mówię poważnie… – jego ton głosu przybrał złowrogi wyraz – …a teraz Sakura-chan, wybacz ale muszę jeszcze potrenować przed konfrontacją. Gdy czarnooki wreszcie się ulotnił, po wcześniejszej zapłacie za obydwie miski remen, Sakura popadła w chwilowe ale i długie zadumanie.
„Co w ciebie wstąpiło Lee, czy to moja osoba cię tak zmieniła..?! Nie, ja chyba śnie.. on poważnie podchodzi do tego.. naprawdę chce bić się z Naruto o mnie..!! Ale czy on wie, że to właśnie o Naruto chodzi..?!” – dziewczyna z tymi pytaniami w głowie, podziękowała kucharzowi za pyszny posiłek, po czym pogrążona we własnych rozterkach, udała się do domu na odpoczynek.
* * *
>>> Tajemnicza Komnata <<<
Po przejściu przez kamienne wrota, stanąłem na krawędzi wielkiego kanionu, doliny, czy jak to tam nazwać… porośniętej gęstym lasem.
Jestem już tu dobrych kilka godzin. Zewsząd otacza mnie dzika roślinność, kompletnie nie spotykana na ziemiach Konoha-Gakure. O tak, klimat tutaj panujący, jest zupełnie inny… bardziej wilgotny.
- Rany… co ja tu robie..? – spytałem na głos.
- Ponoć byłeś ciekaw co tu jest..? – po chwili odezwał się demon.
- No tak… ale tu nic nie ma, prócz gęstego i mokrego lasu.. ech.. ale ja się nuuudzę..!! – usiadłszy pod jednym z drzew, w tej chwili mnie okalających, podparłem rękoma brodę i począłem się głęboko zastanawiać, nad sensem mojego pobytu w tej dziczy.
- Naruto.. skoro się nudzisz, to może potrenujesz ulepszanie Rasengana..?? – Kyuubi co raz częściej zaskakuje mnie swoimi dobrymi pomysłami.. choć czasem strasznie brakuje mi tego, jego złego nastawienia do mojej osoby, to bardzo się cieszę, że się zmienił.
- Nie zła myśl.. – zaraz uśmiechnąłem się i wstając z ziemi, otrzepałem ubranie. Za chwilę podszedłem do innego drzewa, znajdującego się przede mną i stanąwszy w lekkim rozkroku, począłem przygotowywać się do wykonania jutsu. Gdy już miałem stworzyć klona, nagle niebo zasnuło się szarymi chmurami, z których lunął siarczysty deszcz.
- No pięknie.. – mruknąłem nie zadowolony pod nosem, po czym przy pomocy chakry zebranej w stopach, wdrapałem się na ów drzewo, aby przeczekać ulewę. Mijają minuty i godziny, a deszcz jak padał mocno, tak pada nadal…
„Zaraz… przecież niby jestem we wnętrzu góry..? To niby skąd tu jakakolwiek roślinność, a co dopiero zjawiska atmosferyczne..? No i co Toushi-sama miał na myśli mówiąc, iż czas płynie tu znacznie wolniej..?” – począłem zastanawiać się nad wyjaśnieniem paru znaczących spraw – „Ech… nigdy nie miałem głowy do główkowania…” – gdy tylko skończyłem ostatnią myśl, jak na zawołanie z nieba spadła ostatnia kropla, by po chwili zaświtało słońce.
- Nareszcie..! – krzyknąłem zadowolony schodząc z drzewa.
- Ooo… ale mi zdrętwiały gnaty.. – mruknąłem pod nosem, rozprostowując nogi, po długim i bezczynnym siedzeniu na drzewie. Nastawiwszy wszystkie kręgi i kości na swoje miejsce oraz porządne rozciągnięcie mięśni, kilkunastominutowym treningiem, postanowiłem ruszyć dalej w te nie znane mi gęstwiny leśne. Ten przeklęty las jest tak gęsty, że musiałem stworzyć 4 klony aby pomogły mi w przedzieraniu się przez niego. Dzięki takiemu zgraniu zespołowemu, przy użyciu kunai wycięliśmy sobie drogę do sporej wielkości polany.
- Kyuubi..?
- Słucham Naruto..?
- Czy mi się zdaje, czy ktoś mnie obserwuje..? – spytałem, wyczuwając czyjąś obecność w pobliżu polany.
- Tak.. jest ich ok. 4, ale nie wydaje mi się aby mieli złe intencje.
- W takim razie co robimy..?
- Myślę, że oni też nie wiedzą kim jesteś i na co cię stać… więc może mały pokaz..?
- Dobra.. to do dzieła – przytaknąłem, po czym szybko znalazłem sobie ofiarę do zastosowania ulepszonej formy Rasengana. Po podejściu do odpowiedniego drzewa, ponownie stanąłem w lekkim rozkroku, lecz tym razem wpierw sprawdziłem czy znowu nie zacznie padać deszcz. Upewniwszy się co do moich obaw przed nadmiernym zmoknięciem, złożyłem ręce przed sobą – Bunshin no Jutsu – szepnąłem pod nosem i stworzyłem klona. Nie wiele się zastanawiając wystawiłem do niego prawą rękę, aby uformował mi kulę chakry w dłoni, po czym klon zniknął w chmurze biało-szarego dymu. Mając już pierwotną formę Rasengana w dłoni, ponownie Kyuubi dodał do niego odrobinę swojej chakry, co sprawiło natychmiastowe rezultaty. Tak jak za pierwszym razem próby udoskonalenia Rasengana, i w tym przypadku chakra we wnętrz kuli przybrała na prędkości wirowania, co zaowocowało dość silnymi wstrząsami. Złapawszy się drugą ręką za nadgarstek prawej ręki, zaraz wszystko ustabilizowałem. Gdyby bardziej się przyjrzeć mojej nowej technice, to kula chakry ma teraz kolor niebiesko-czerwony i jak zakładam ma znacznie większe pole rażenia.
- KYUUBI RASENGAN..!! – krzyknąłem ile sił w płucach, by po chwili cisnąć kulą chakry w drzewo, które w momencie zetknięcia, zostało rozsadzone w milion drzazg i większych kawałków drewna, a ja sam zostałem potraktowany sporym podmuchem powietrza wymieszanego z piachem i kurzem.
- Tfu, tfu, tfu… - zacząłem spluwać na ziemię, śliną wymieszaną z piachem. Gdy pył i kurz, unoszący się w koło mnie po wybuchu, wreszcie opadł, nagle odezwał się lis…
- Kyuubi Rasengan..????
- No co.. nie dobra nazwa..? – spytałem z chytrym uśmieszkiem, jednocześnie wycierając twarz z piachu.
- Wręcz przeciwnie… czuję się zaszczycony…
- Bez przesady… pomyślałem, iż wykorzystując twoją i swoją chakrę do tej techniki, to czemu nie miałbyś mieć jakichś zasług w nazwie..?
- Zgadzam się z tobą w pełni – demon chyba pierwszy raz od dłuższego czasu się uśmiechnął, choć tego raczej nie zobaczę póki nie pójdę pod jego klatkę. Po tej jakże przyjemnej pogawędce z gościem w mym ciele, jeszcze raz spojrzałem na moje dzieło. Wszędzie, gdzie nie spojrzeć, leżą odłamki i kawałki drzewa, które niestety zakończyło swój żywot w bardzo szybkim tempie. W miejscu, w którym stało, został tylko wielki krater o głębokość, tak na oko, ok. 4 m. Po kilku minutowym staniu i dumaniu nad sensem wykonania tej ulepszonej formy Rasengana, doszedłem do wniosku, iż pora zaprzyjaźnić się z moimi obserwatorami. Odwróciwszy się przodem do miejsca, w którym prawdopodobnie się znajdują.. zaraz krzyknąłem…
- Wy, którzy mnie obserwujecie, pokażcie się!



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





Zakładam, iż bardzo się nie wynudziliście czytając tą notkę..? A jeśli jest inaczej, to Gomen-nasai, ale nie miałem pomysłu na nic innego.. ^^ - skoro już to przeczytaliście, to serdecznie zapraszam do komentowania ^^

1 komentarz:

  1. Hej,
    zastanawiam się kim są ci ludzie co obserwują Naruto i jakie mają zamiary... Lee chce wyeliminować Naruto w walce o Sakure...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń