środa, 10 stycznia 2018

053. Zaraz zobaczysz...

Czy dziś jest 2 lipca..? No tak… czyli to moje urodziny ^_^. Z tej że właśnie okazji DEDYKUJĘ poniższą notkę kilku moim stałym czytelnikom:
~ Patrysia… dziękuję za tak piękne komentarze, które zawsze dodają mi weny na nowe notki, gdy je czytam to zaraz mam pomysł na dalszy ciąg, wielkie dzięki ^_^
~ Szadzia… zazwyczaj skromnie, ale rzetelnie, również serdecznie dziękuję ^_^
~ Cass… chodź prawie nigdy mnie tu nie odwiedziłaś… to twoje opowiadania, z kolei wzbudzają we mnie, za każdym razem, wiele łez, gdyż twoje opisy są nie z tej ziemi ^_^
~ Patrickoo92… tworzysz coraz to lepsze opowiadania i oby tak dalej… a twoje komentarze, choć nie tak wspaniałe jak Patrysii, to też maja swoją zasługę w tworzeniu nowych postów ^_^
~ Awai… serdecznie dziękuję za piękne choć skromne komentarze ^_^
~ Akira… twoje komcie napawają mnie radością i chęcią dalszego prowadzenia bloga :33
No i wreszcie, wielkie dzięki WSZYSTKIM tym, których nie wymieniłem, a mnie komentują,  jak i tym, którzy czytają ale nie zawsze komentują ^­_^ - skoro to już wszystko to teraz:
Serdecznie zapraszam na kolejną notkę z życia Naruto Uzumakiego ^_^



<<< Odcinek ukazał się 2 lipca 2008 roku >>>



>>> Inny świat w Tajemniczej Komnacie <<<
Nie usłyszawszy żadnego odzewu, czy choćby nawet szelestu… z lekko zrezygnowaną miną począłem kierować się w stronę domniemanych gości. Gdy zrobiłem pierwszy krok na przód, od razu poczułem straszny ból brzucha. Zupełnie tak jakbym nie jadł od miesiąca. Złapawszy się rękoma za brzuch, nagle poczułem że tracę możliwość poruszania się, a moje nogi stały się jak z waty. To uczucie zmusiło mnie do uklęknięcia na trawie, by w chwilę potem paść na ziemię z uczuciem tracenia przytomności. W momencie upadku, odruchowo przymknąłem powieki, lecz gdy je otworzyłem ponownie uświadomiłem sobie, że przecież od bardzo dawna nic nie jadłem, a do tego jeszcze zużyłem trochę energii przy wykonywaniu techniki. Momentalnie obraz zaczął mi się zamazywać, zupełnie jakbym miał wodę w oczach, a na dodatek dostrzegłem bardzo niewyraźne zarysy 4 sylwetek, wyłaniających się z lasu. Kompletnie nie czując jakichkolwiek sił do podniesienia się z wilgotnej ziemi.. straciłem przytomność.
~ ~ ~
Gdy blond włosy chłopak zemdlał z wycieńczenia organizmu, w chwilę potem podeszły do niego cztery osoby, które od dłuższego czasu bacznie go obserwowały.
- Masamichi-sama, kim może być ten chłopak i jak się tu dostał..?
- Nie mam pojęcia.. ale myślę, że niebawem się tego dowiemy.
- Co z nim zrobimy..? – nagle spytał inny z mężczyzn.
Masamichi spojrzał badawczo na Naruto, po czym na swojego kompana, a potem na dwóch pozostałych. Siwowłosy starzec, ruchem laski którą się podpiera, bez słowa wyjaśnienia pokazał aby zabrano blondyna, by w chwilę potem cała czwórka nieznajomych wraz z błękitnookim na rękach, wyruszyła w drogę powrotną do domu.
~ ~ ~
Budząc się z błogiego snu, natychmiast poczułem straszny ból brzucha, a w chwilę potem ból głowy. Gdy przyłożyłem rękę do czoła, poczułem na nim wilgotny kawałek materiału, a gdy otworzyłem oczy aby zobaczyć gdzie jestem, pierwsze co dostrzegłem to serdeczny uśmiech młodej dziewczyny, siedzącej tuż obok mnie. W pierwszej chwili pomyślałem, że chyba nie umarłem.. lecz zaraz sobie uświadomiłem co się stało. Usiadłszy na łóżku bacznie rozejrzałem się po pomieszczeniu, w którym się znajdujemy.
- Gdzie ja jestem..? – po chwili spytałem, lecz dziewczyna mi nie odpowiedziała. Nie minęła minuta, a z cienia panującego naprzeciwko łóżka, wyłonił się siwobrody starzec podpierając się na drewnianej lasce.
- Nie bój się.. jesteś w dobrych rękach… – mężczyzna zdał mi się bardzo tajemniczy, a jego ton głosu jest nad wyraz przyjacielski – …a znajdujesz się w domu przywódcy wioski.
Jego słowa lekko mnie zdezorientowały co do miejsca w którym się akurat znajduję, lecz góra pytań jaka zaraz nasunęła mi się do głowy, nie pozwoliła mi dłużej czekać w niepewności.
- Jakiej wioski..? – spytałem z głosem pełnym niewiedzy, która czasem jest nie do zniesienia. Ponownie spojrzawszy na mężczyznę a potem na dziewczynę, po chwili usiadłem na brzegu łóżka, gdyż poczułem że wracają mi siły, choć mój głód nadal nie został zaspokojony.
- Widząc twoje lekkie zakłopotanie, pozwól że się przedstawię.. nazywam się Masamichi Iwataki i jestem przywódcą Strażniczej Wioski – w końcu, po dłuższej ciszy, odezwał się siwobrody mężczyzna, podchodząc bliżej mnie.
- Rozumiem.. a czy moja opiekunka ma jakiś imię..? – zaraz spytałem z chytrym uśmieszkiem spoglądając na dziewczynę.
- Tak.. nazywam się Yuki Iwataki – brunetka, bo właśnie takie ma włosy, sama odpowiedziała na moje lekko złośliwe pytanie.
- Zaraz… czy wy aby przypadkiem nie jesteście spokrewnieni..?
- Zgadza się… Masamichi-sama jest moim ojcem – dziewczyna szeroko się uśmiechnęła, spoglądając raz to na mnie, a raz to na staruszka.
„Kurcze, aż dziw co taka ładna dziewczyna robi w takim miejscu..” – szeroko się uśmiechnąłem spoglądając w jej, piwnego koloru, oczęta.
„Zaraz, zaraz, zaraz… o czym ja myślę… nie, nie, nie… teraz nie mogę myśleć o dziewczynach…” – zaraz skarciłem się w myślach. Spojrzawszy ponownie na moich nowych znajomych, dostrzegłem u nich lekkie zdziwienie moim zachowaniem, a po ich spojrzeniach wyczytałem, iż coś im nie odpowiada..
- A tak.. ale ze mnie gapa.. ekhm.. ja nazywam się Naruto Uzumaki – gdy się w końcu przedstawiłem, ich miny zaraz się poprawiły, na ustach mężczyzny jak i dziewczyny, zagościł  kolejny uśmiech.
- Przepraszam… ale ile czasu byłem nie przytomny..?
- Cztery dni.. – odparł mężczyzna z siwą brodą.
„Aż tyle..? Kurczę, ta udoskonalona forma Rasengana nie źle dała mi w kość..”.
- A wiec Naruto.. może jesteś głodny..? – po chwili spytała Yuki, jednocześnie wstając z miejsca i odsłaniając mi kompletnie zastawiony stół. Zaraz, jak na zawołanie, zerwałem się z wyrka i dosłownie rzuciłem na to żarcie. Bez opamiętania, począłem wszystko dokładnie pochłaniać, a jest tego cała góra. Po około 5 minutach, opamiętałem się co do swojego zachowania i usiadłszy na swoim miejscu przy stole, zacząłem zachowywać się jak człowiek.
- Hmm… interesujące… – wymamrotał pod nosem Masamichi, co nie szczególnie mnie zainteresowało i nie przejmując się jego ciężkim wzdychaniem, nie przerwałem posiłku. Gdy skończyłem, zaraz się wyprostowałem i odetchnąłem z ulgą.
- Aaa… pyszności… – westchnąłem zadowolony i się szeroko uśmiechnąłem. Gdy moje emocje, po sytym posiłku w końcu opadły, spojrzałem na mojego gospodarza, a po chwili na jego córkę, która siedzi teraz z dziwnym i lekko rozmarzonym wzrokiem wpatrzonym w moją osobę.
- Naruto… mam pytanie..? – nagle odezwał się siwobrody starzec, a gdy na niego spojrzałem, dostrzegłem wielkie zainteresowanie w jego oczach.
- Słucham..?
- Jak się tu dostałeś… znaczy, skąd się wziąłeś w naszym lesie..?
- Hmm.. jak by ci to powiedzieć… – chwilowo popadłem w zadumę, by po chwili dokończyć swoją myśl – …widzisz, to było tak… – i wszystko mu opowiedziałem ze szczegółami. Po ok. 20 minutach, od rozpoczęcia mojej opowieści, katem oka dostrzegłem iż powoli w końcu zaczyna się ściemniać za oknem, a moje myśli zaraz zawiodły mnie do kolejnego pytania… gdzie ja będę nocował. Gdy skończyłem, zdumienie jakie powstało na twarzy Yuki i Masamichi’ego, pod czas mojego wywodu, gdy już skończyłem, nadal nie znikało, a ja sam się zacząłem zastanawiać, czy aby na pewno dobrze zrobiłem mówiąc im o tym. Brunetka jak i jej ojciec widząc moją minę, zaraz spojrzeli po sobie, by w chwilę potem padło kolejne pytanie z ust starca…
- Naruto.. może to trochę dziwnie zabrzmi… ale tam, na polanie… jak tego dokonałeś… znaczy, w jaki sposób zniszczyłeś to drzewo i kim był chłopak, który nagle pojawił się obok ciebie, a zaraz potem zniknął..? – szczerze powiem, że to pytanie to już zupełnie mnie zdezorientowało, gdyż myślałem iż nie ma ludzi na tym świecie, którzy by nie znali dróg Shinobii i chakry. Po jego słowach, na chwilę zapadła między nami grobowa cisza, która od razu im powiedział, iż się zastanawiam nad odpowiedzią. Dokładnie tak… dogłębnie analizuję wszystko w głowie, tak aby to co zaraz powiem, stało się dla nich zrozumiałem.
- Ech… - zrobiłem lekko zażenowaną minę, poczym podparłem się ręką o stół i poprawiłem pozycję na krześle.
- Coś nie tak..?
- Nie skądże… tylko nie wiem od czego zacząć.
- Najlepiej od początku… - uśmiechnęła się Yuki.
- Dobra.. może powiem tak.. jestem shinobi Konoha-Gakure i mieszkam w Wiosce Ukrytej w Liściach, a to co widziałeś, to był mój klon przeze mnie przywołany – gdy skończyłem, to już wiedziałem że nie uwierzyli, gdyż na twarzy brunetki narysowało się wielkie zdumienie, a na twarzy starca… zażenowanie i, jak zakładam, irytacja.
„Cholera… gdzie ja trafiłem… do wioski niedowiarków i nieuków. Kuso..!” – zakląłem w myślach po czym dodałem pół głosem.
- Wiedziałem, że wyda wam to się śmieszne..
- A czego się spodziewałeś… że uwierzymy w takie brednie… - Masamichi na swoje nieszczęście usłyszał mnie i jak widać nawet się zdenerwował, bo chyba z góry założył że w ciskam mu kit.
- To jak w inny sposób wytłumaczysz to co widziałeś..? – i ja się lekko zdenerwowałem jego słowami, ale jak na razie staram się być spokojnym.
- Nie mam pojęcia… ale to co ty mi powiedziałeś, to stek kłamstw… żyję już tak długo na tym świecie i nigdy wcześniej nie słyszałem większych bredni… Shinobi, ta jasne, toż to kłamstwo!! – ostatnie słowa, Masamichi dodał pod nosem, ale na jego nie szczęście ja wszystko doskonale usłyszałem.
- Ja Ci wierzę.. przynajmniej mam taką nadzieję – nagle odezwała się dziewczyna, co zaowocowała dziwnym spojrzeniem jej ojca, spoczywającym na jej osobie.
- Arigato… a ty Masamichi..?
- Co ja..? Już ci powiedziałem, nie wierze w ani jedno słowo..! – jego ton głosu przybrał na intensywności, co zapewne obudziło nie jednego mieszkańca wioski, gdyż patrząc za okno, jest już kompletnie ciemno i zapewnie wielu poszło już spać.
- Skoro tak.. to nie mam innego wyboru – po chwili wstałem, zasunąłem swoje krzesło i stanąwszy w lekkim rozkroku w odległości 3 metrów od stołu, złożyłem ręce przed sobą.
- Naruto… c-co robisz..? – Yuki chyba trochę się wystraszyła moimi poczynaniami, gdyż jej głos lekko się zachwiał.
- Zaraz zobaczysz.. – szepnąłem, po czym zamknąwszy oczy, skupiłem się nad wydobyciem chakry z całego swojego ciała. Dosłownie po minucie takiego czekania, nagle pojawił się niebieski okrąg chakry, powoli wirujący po podłodze. Za chwilę jego obroty przybrały na sile, a całe moje ciało zostało spowite niebieską aurą stworzoną z chakry. Dosłownie w całym pomieszczeniu natychmiast zaczął wiać dość silny wiatr, który począł wydobywać się z chakry teraz okalającej moje ciało. Spojrzawszy na mojego gospodarza i na jego córkę, dostrzegłem ogromne zdumienie, jak i lekki przerażenie. Pod czas pokazu, moje włosy i ubranie swobodnie poruszają się z wiatrem, który jednak zaraz ustał gdyż już wystarczająco dużo chakry zużyłem i musiałem zakończyć pokaz. Gdy wszystko ucichło, ponownie spojrzałem na Masamichi’ego i Yuki, po czym poprawiwszy włosy i zawiązawszy opaskę shinobi na czole, jeszcze raz złożyłem ręce przed sobą. Moi widzowie chyba lekko skamienieli, gdyż nawet nie drgnęli, a ich oddechy przybrały na szybkości. Po ich spojrzeniach wywnioskowałem, że teraz po prostu się mnie boją, lecz to co im zaraz pokaże to Bóg jeden wie co zrobią.
- Kage Bunshin no Jutsu – powiedziałem pół głosem, a zaraz po obu stornach mojej postaci, pojawiły się po dwie biało-szare chmury, które w chwilę potem zniknąwszy, ukazały moim widzom 4, doskonałe moje klony. Yuki, jak poparzona zaraz zerwała się z miejsca, na którym dotychczas siedziała, by po chwili z lekko bladym wyrazem twarzy, omdleć na drewnianą podłogę. Nie czekając na reakcję Masamichi’ego, dwa moje klony podeszły do dziewczyny i wziąwszy ją na ręce, w chwilę potem położyły na łóżku.
- Dzięki – powiedziałem już normalnym głosem.
- Nie ma sprawy… - odparł pierwszy klon.
- …w końcu jesteśmy tobą – uśmiechnął się drugi klon, poczym obydwaj rozpłynęli się w dymie. Po tej krótkiej wymianie uprzejmości miedzy sobą, na powrót odwróciłem się do mojego gospodarza niedowiarka, przy którym już stoją moje pozostałe dwa klony.
- No Masamichi Iwataki… to jak, zmieniłeś zdanie co do mnie..? – nagle odezwał się klon stojący po jego prawej stronie.
- Czy może mam ci pokazać coś innego..? – zaraz odezwał się klon stojący po jego lewej stronie, który po chwili wyciągnął kunai i wbił go w blat stołu tuż przed mężczyzną.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





Hehe… to się Naruto wkurzył drwinami starca… zakładam, iż spotka go za to marny los ^^ - mam nadzieję iż notka się podobała i dostanę jakieś komcie :D

1 komentarz:

  1. Hej,
    wspaniały rozdział, oj Naruto to bardzo się zdenerwował tym, że staruszek sobie drwi z niego...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń