Czy dziś jest 2
lipca..? No tak… czyli to moje urodziny ^_^. Z tej że właśnie okazji DEDYKUJĘ poniższą
notkę kilku moim stałym czytelnikom:
~ Patrysia… dziękuję za tak piękne komentarze, które
zawsze dodają mi weny na nowe notki, gdy je czytam to zaraz mam pomysł na
dalszy ciąg, wielkie dzięki ^_^
~ Szadzia… zazwyczaj skromnie, ale rzetelnie, również
serdecznie dziękuję ^_^
~ Cass… chodź prawie nigdy mnie tu nie odwiedziłaś… to
twoje opowiadania, z kolei wzbudzają we mnie, za każdym razem, wiele łez, gdyż
twoje opisy są nie z tej ziemi ^_^
~ Patrickoo92… tworzysz coraz to lepsze opowiadania i
oby tak dalej… a twoje komentarze, choć nie tak wspaniałe jak Patrysii, to też
maja swoją zasługę w tworzeniu nowych postów ^_^
~ Awai… serdecznie dziękuję za piękne choć skromne
komentarze ^_^
~ Akira… twoje komcie napawają mnie radością i chęcią
dalszego prowadzenia bloga :33
No i wreszcie, wielkie dzięki WSZYSTKIM tym, których
nie wymieniłem, a mnie komentują, jak i
tym, którzy czytają ale nie zawsze komentują ^_^ - skoro to już
wszystko to teraz:
Serdecznie
zapraszam na kolejną notkę z życia Naruto Uzumakiego ^_^
<<< Odcinek ukazał się 2 lipca
2008 roku >>>
>>>
Inny świat w Tajemniczej Komnacie <<<
Nie usłyszawszy żadnego
odzewu, czy choćby nawet szelestu… z lekko zrezygnowaną miną począłem kierować
się w stronę domniemanych gości. Gdy zrobiłem pierwszy krok na przód, od razu
poczułem straszny ból brzucha. Zupełnie tak jakbym nie jadł od miesiąca. Złapawszy
się rękoma za brzuch, nagle poczułem że tracę możliwość poruszania się, a moje
nogi stały się jak z waty. To uczucie zmusiło mnie do uklęknięcia na trawie, by
w chwilę potem paść na ziemię z uczuciem tracenia przytomności. W momencie
upadku, odruchowo przymknąłem powieki, lecz gdy je otworzyłem ponownie
uświadomiłem sobie, że przecież od bardzo dawna nic nie jadłem, a do tego
jeszcze zużyłem trochę energii przy wykonywaniu techniki. Momentalnie obraz
zaczął mi się zamazywać, zupełnie jakbym miał wodę w oczach, a na dodatek
dostrzegłem bardzo niewyraźne zarysy 4 sylwetek, wyłaniających się z lasu.
Kompletnie nie czując jakichkolwiek sił do podniesienia się z wilgotnej ziemi..
straciłem przytomność.
~ ~ ~
Gdy blond włosy chłopak
zemdlał z wycieńczenia organizmu, w chwilę potem podeszły do niego cztery osoby,
które od dłuższego czasu bacznie go obserwowały.
- Masamichi-sama, kim może
być ten chłopak i jak się tu dostał..?
- Nie mam pojęcia.. ale
myślę, że niebawem się tego dowiemy.
- Co z nim zrobimy..? –
nagle spytał inny z mężczyzn.
Masamichi spojrzał
badawczo na Naruto, po czym na swojego kompana, a potem na dwóch pozostałych.
Siwowłosy starzec, ruchem laski którą się podpiera, bez słowa wyjaśnienia
pokazał aby zabrano blondyna, by w chwilę potem cała czwórka nieznajomych wraz
z błękitnookim na rękach, wyruszyła w drogę powrotną do domu.
~ ~ ~
Budząc się z błogiego
snu, natychmiast poczułem straszny ból brzucha, a w chwilę potem ból głowy. Gdy
przyłożyłem rękę do czoła, poczułem na nim wilgotny kawałek materiału, a gdy
otworzyłem oczy aby zobaczyć gdzie jestem, pierwsze co dostrzegłem to serdeczny
uśmiech młodej dziewczyny, siedzącej tuż obok mnie. W pierwszej chwili
pomyślałem, że chyba nie umarłem.. lecz zaraz sobie uświadomiłem co się stało.
Usiadłszy na łóżku bacznie rozejrzałem się po pomieszczeniu, w którym się
znajdujemy.
- Gdzie ja jestem..? – po
chwili spytałem, lecz dziewczyna mi nie odpowiedziała. Nie minęła minuta, a z
cienia panującego naprzeciwko łóżka, wyłonił się siwobrody starzec podpierając
się na drewnianej lasce.
- Nie bój się.. jesteś w
dobrych rękach… – mężczyzna zdał mi się bardzo tajemniczy, a jego ton głosu
jest nad wyraz przyjacielski – …a znajdujesz się w domu przywódcy wioski.
Jego słowa lekko mnie
zdezorientowały co do miejsca w którym się akurat znajduję, lecz góra pytań
jaka zaraz nasunęła mi się do głowy, nie pozwoliła mi dłużej czekać w
niepewności.
- Jakiej wioski..? –
spytałem z głosem pełnym niewiedzy, która czasem jest nie do zniesienia.
Ponownie spojrzawszy na mężczyznę a potem na dziewczynę, po chwili usiadłem na
brzegu łóżka, gdyż poczułem że wracają mi siły, choć mój głód nadal nie został
zaspokojony.
- Widząc twoje lekkie
zakłopotanie, pozwól że się przedstawię.. nazywam się Masamichi Iwataki i
jestem przywódcą Strażniczej Wioski – w końcu, po dłuższej ciszy, odezwał się
siwobrody mężczyzna, podchodząc bliżej mnie.
- Rozumiem.. a czy moja
opiekunka ma jakiś imię..? – zaraz spytałem z chytrym uśmieszkiem spoglądając
na dziewczynę.
- Tak.. nazywam się Yuki
Iwataki – brunetka, bo właśnie takie ma włosy, sama odpowiedziała na moje lekko
złośliwe pytanie.
- Zaraz… czy wy aby
przypadkiem nie jesteście spokrewnieni..?
- Zgadza się…
Masamichi-sama jest moim ojcem – dziewczyna szeroko się uśmiechnęła,
spoglądając raz to na mnie, a raz to na staruszka.
„Kurcze, aż dziw co taka
ładna dziewczyna robi w takim miejscu..” – szeroko się uśmiechnąłem spoglądając
w jej, piwnego koloru, oczęta.
„Zaraz, zaraz, zaraz… o
czym ja myślę… nie, nie, nie… teraz nie mogę myśleć o dziewczynach…” – zaraz
skarciłem się w myślach. Spojrzawszy ponownie na moich nowych znajomych,
dostrzegłem u nich lekkie zdziwienie moim zachowaniem, a po ich spojrzeniach
wyczytałem, iż coś im nie odpowiada..
- A tak.. ale ze mnie
gapa.. ekhm.. ja nazywam się Naruto Uzumaki – gdy się w końcu przedstawiłem,
ich miny zaraz się poprawiły, na ustach mężczyzny jak i dziewczyny,
zagościł kolejny uśmiech.
- Przepraszam… ale ile
czasu byłem nie przytomny..?
- Cztery dni.. – odparł
mężczyzna z siwą brodą.
„Aż tyle..? Kurczę, ta
udoskonalona forma Rasengana nie źle dała mi w kość..”.
- A wiec Naruto.. może
jesteś głodny..? – po chwili spytała Yuki, jednocześnie wstając z miejsca i
odsłaniając mi kompletnie zastawiony stół. Zaraz, jak na zawołanie, zerwałem
się z wyrka i dosłownie rzuciłem na to żarcie. Bez opamiętania, począłem
wszystko dokładnie pochłaniać, a jest tego cała góra. Po około 5 minutach,
opamiętałem się co do swojego zachowania i usiadłszy na swoim miejscu przy
stole, zacząłem zachowywać się jak człowiek.
- Hmm… interesujące… –
wymamrotał pod nosem Masamichi, co nie szczególnie mnie zainteresowało i nie
przejmując się jego ciężkim wzdychaniem, nie przerwałem posiłku. Gdy
skończyłem, zaraz się wyprostowałem i odetchnąłem z ulgą.
- Aaa… pyszności… –
westchnąłem zadowolony i się szeroko uśmiechnąłem. Gdy moje emocje, po sytym
posiłku w końcu opadły, spojrzałem na mojego gospodarza, a po chwili na jego córkę,
która siedzi teraz z dziwnym i lekko rozmarzonym wzrokiem wpatrzonym w moją
osobę.
- Naruto… mam pytanie..?
– nagle odezwał się siwobrody starzec, a gdy na niego spojrzałem, dostrzegłem
wielkie zainteresowanie w jego oczach.
- Słucham..?
- Jak się tu dostałeś…
znaczy, skąd się wziąłeś w naszym lesie..?
- Hmm.. jak by ci to
powiedzieć… – chwilowo popadłem w zadumę, by po chwili dokończyć swoją myśl –
…widzisz, to było tak… – i wszystko mu opowiedziałem ze szczegółami. Po ok. 20
minutach, od rozpoczęcia mojej opowieści, katem oka dostrzegłem iż powoli w
końcu zaczyna się ściemniać za oknem, a moje myśli zaraz zawiodły mnie do
kolejnego pytania… gdzie ja będę nocował. Gdy skończyłem, zdumienie jakie
powstało na twarzy Yuki i Masamichi’ego, pod czas mojego wywodu, gdy już
skończyłem, nadal nie znikało, a ja sam się zacząłem zastanawiać, czy aby na
pewno dobrze zrobiłem mówiąc im o tym. Brunetka jak i jej ojciec widząc moją
minę, zaraz spojrzeli po sobie, by w chwilę potem padło kolejne pytanie z ust
starca…
- Naruto.. może to trochę
dziwnie zabrzmi… ale tam, na polanie… jak tego dokonałeś… znaczy, w jaki sposób
zniszczyłeś to drzewo i kim był chłopak, który nagle pojawił się obok ciebie, a
zaraz potem zniknął..? – szczerze powiem, że to pytanie to już zupełnie mnie
zdezorientowało, gdyż myślałem iż nie ma ludzi na tym świecie, którzy by nie
znali dróg Shinobii i chakry. Po jego słowach, na chwilę zapadła między nami
grobowa cisza, która od razu im powiedział, iż się zastanawiam nad odpowiedzią.
Dokładnie tak… dogłębnie analizuję wszystko w głowie, tak aby to co zaraz
powiem, stało się dla nich zrozumiałem.
- Ech… - zrobiłem lekko
zażenowaną minę, poczym podparłem się ręką o stół i poprawiłem pozycję na
krześle.
- Coś nie tak..?
- Nie skądże… tylko nie
wiem od czego zacząć.
- Najlepiej od początku…
- uśmiechnęła się Yuki.
- Dobra.. może powiem
tak.. jestem shinobi Konoha-Gakure i mieszkam w Wiosce Ukrytej w Liściach, a to
co widziałeś, to był mój klon przeze mnie przywołany – gdy skończyłem, to już
wiedziałem że nie uwierzyli, gdyż na twarzy brunetki narysowało się wielkie
zdumienie, a na twarzy starca… zażenowanie i, jak zakładam, irytacja.
„Cholera… gdzie ja
trafiłem… do wioski niedowiarków i nieuków. Kuso..!” – zakląłem w myślach po
czym dodałem pół głosem.
- Wiedziałem, że wyda wam to się śmieszne..
- A czego się
spodziewałeś… że uwierzymy w takie brednie… - Masamichi na swoje nieszczęście
usłyszał mnie i jak widać nawet się zdenerwował, bo chyba z góry założył że w
ciskam mu kit.
- To jak w inny sposób wytłumaczysz
to co widziałeś..? – i ja się lekko zdenerwowałem jego słowami, ale jak na
razie staram się być spokojnym.
- Nie mam pojęcia… ale to
co ty mi powiedziałeś, to stek kłamstw… żyję już tak długo na tym świecie i
nigdy wcześniej nie słyszałem większych bredni… Shinobi, ta jasne, toż to kłamstwo!! – ostatnie słowa, Masamichi
dodał pod nosem, ale na jego nie szczęście ja wszystko doskonale usłyszałem.
- Ja Ci wierzę..
przynajmniej mam taką nadzieję – nagle odezwała się dziewczyna, co zaowocowała
dziwnym spojrzeniem jej ojca, spoczywającym na jej osobie.
- Arigato… a ty
Masamichi..?
- Co ja..? Już ci
powiedziałem, nie wierze w ani jedno słowo..! – jego ton głosu przybrał na
intensywności, co zapewne obudziło nie jednego mieszkańca wioski, gdyż patrząc za
okno, jest już kompletnie ciemno i zapewnie wielu poszło już spać.
- Skoro tak.. to nie mam
innego wyboru – po chwili wstałem, zasunąłem swoje krzesło i stanąwszy w lekkim
rozkroku w odległości 3 metrów od stołu, złożyłem ręce przed sobą.
- Naruto… c-co robisz..?
– Yuki chyba trochę się wystraszyła moimi poczynaniami, gdyż jej głos lekko się
zachwiał.
- Zaraz zobaczysz.. – szepnąłem, po czym zamknąwszy oczy, skupiłem
się nad wydobyciem chakry z całego swojego ciała. Dosłownie po minucie takiego
czekania, nagle pojawił się niebieski okrąg chakry, powoli wirujący po
podłodze. Za chwilę jego obroty przybrały na sile, a całe moje ciało zostało
spowite niebieską aurą stworzoną z chakry. Dosłownie w całym pomieszczeniu natychmiast
zaczął wiać dość silny wiatr, który począł wydobywać się z chakry teraz
okalającej moje ciało. Spojrzawszy na mojego gospodarza i na jego córkę,
dostrzegłem ogromne zdumienie, jak i lekki przerażenie. Pod czas pokazu, moje
włosy i ubranie swobodnie poruszają się z wiatrem, który jednak zaraz ustał
gdyż już wystarczająco dużo chakry zużyłem i musiałem zakończyć pokaz. Gdy
wszystko ucichło, ponownie spojrzałem na Masamichi’ego i Yuki, po czym
poprawiwszy włosy i zawiązawszy opaskę shinobi na czole, jeszcze raz złożyłem
ręce przed sobą. Moi widzowie chyba lekko skamienieli, gdyż nawet nie drgnęli,
a ich oddechy przybrały na szybkości. Po ich spojrzeniach wywnioskowałem, że
teraz po prostu się mnie boją, lecz to co im zaraz pokaże to Bóg jeden wie co zrobią.
- Kage Bunshin no Jutsu – powiedziałem pół głosem, a zaraz po obu
stornach mojej postaci, pojawiły się po dwie biało-szare chmury, które w chwilę
potem zniknąwszy, ukazały moim widzom 4, doskonałe moje klony. Yuki, jak
poparzona zaraz zerwała się z miejsca, na którym dotychczas siedziała, by po
chwili z lekko bladym wyrazem twarzy, omdleć na drewnianą podłogę. Nie czekając
na reakcję Masamichi’ego, dwa moje klony podeszły do dziewczyny i wziąwszy ją
na ręce, w chwilę potem położyły na łóżku.
- Dzięki – powiedziałem
już normalnym głosem.
- Nie ma sprawy… - odparł
pierwszy klon.
- …w końcu jesteśmy tobą
– uśmiechnął się drugi klon, poczym obydwaj rozpłynęli się w dymie. Po tej
krótkiej wymianie uprzejmości miedzy sobą, na powrót odwróciłem się do mojego
gospodarza niedowiarka, przy którym już stoją moje pozostałe dwa klony.
- No Masamichi Iwataki…
to jak, zmieniłeś zdanie co do mnie..? – nagle odezwał się klon stojący po jego
prawej stronie.
- Czy może mam ci pokazać
coś innego..? – zaraz odezwał się klon stojący po jego lewej stronie, który po
chwili wyciągnął kunai i wbił go w blat stołu tuż przed mężczyzną.
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
Hehe… to się
Naruto wkurzył drwinami starca… zakładam, iż spotka go za to marny los ^^ - mam
nadzieję iż notka się podobała i dostanę jakieś komcie :D
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, oj Naruto to bardzo się zdenerwował tym, że staruszek sobie drwi z niego...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia