czwartek, 11 stycznia 2018

060. Niebywałe, wstrząsające…

Dziś notka podzielona na dwie sceny..^^ - Pozdrawiam i zapraszam do czytania…



<<< Odcinek ukazał się 1 sierpnia 2008 roku >>>



>>> Wioska Bez Nazwy <<<
Gdy wpuszczono mnie do środka przez ogromne wrota, zaraz przypomniało mi się, że tak wyglądają drzwi do tajemnej komnaty. Skierowawszy się na wprost od wejścia, ujrzałem zielonooką siedzącą przy stole nie wielkich rozmiarów.
- Chciałaś się ze mną widzieć Arcykapłanko..? – Spytałem.
- Owszem i wybacz Naruto, że tak szybko cię niepokoję, ale.. – Dziewczyna nie dokończyła, gdyż jej przerwałem.
- Nic nie szkodzi, bo i tak nie zmrużyłem oka.
- Dlaczego.. Coś cię gnębi..?
- W sumie nie, choć niedawno wydarzyło się kilka znaczących zdarzeń, które z całą pewnością odmieniły moje życie na zawsze.
- Co takiego..?
- Przepraszam, ale na razie nie mogę o tym mówić.
„Rany, co za dociekliwa dziewczyna..” – Pomyślałem, słysząc co raz to kolejne pytania.
- Nie możesz czy nie chcesz..?
- Nie twoja sprawa..!! – Krzyknąłem zirytowany.
„Kuso..! Co za wścibska baba..!” – Pomyślałem, odwróciwszy się do niej tyłem. Między nami zapadła grobowa cisza, która nie przeszkodziła mi w wyjściu z hukiem z auli bez pożegnania.
- Naruto..! Stój..! To rozkaz..! – Krzyknęła dziewczyna, lecz blondyn już jej nie usłyszał, gdyż wszystko stłumiły kamienne wrota.
„A to bezczelny typ.. Jak on śmie podnosić na mnie głos..!! – Takeya krzycząc w myślach, również wyszła z auli, lecz skierowała swe kroki wprost do dowódcy Świątynnych Strażników.
„Kuso..! Może i jest Arcykapłanką, ale to nie daje jej prawa do przesłuchań..!” – Krzyknąłem w myślach wychodząc z świątyni.
- Naruto… co ty robisz..? Chcesz mieć wroga w jej osobie..? – Zaraz usłyszałem wołanie demona.
„Nie”.
- No to, co to było..?
„Nie wiem.. Teraz mam ważniejsze rzeczy do roboty, niż martwienie się takimi bzdetami..!”
- Jakie rzeczy..?
„Ty też zaczynasz..?”
- Nie, ale jako mieszkaniec twojej duszy, chciałbym pokrótce wiedzieć dokąd zmierzasz..?
„Powiem tylko tyle, że do biblioteki” – odparłem zgodnie z prawdą. Między nami zapadła cisza, po której Kyuubi wybuchnął śmiechem…
- Ty i czytanie..?! Pierwsze słyszę.. hahaha..!!
„Nie, ale jest jedna rzecz którą muszę sprawdzić” – powiedziałem w myślach powoli dochodząc do celu mej wędrówki. Spytawszy się kilku osób o interesujący mnie dział, zostałem skierowany do regału stojącego pod oknem na samym końcu ogromnego pomieszczenia bibliotecznego. Ten ogrom najróżniejszych zwojów i ksiąg, z początku zaczął mnie poważnie przytłaczać, lecz po jakimś czasie powoli zacząłem się przyzwyczajać.
„U jak Ukryta Armia..” – pomyślałem wodząc palcem po regale i szukając interesującej mnie lektury. Po kilku minutach znalazłem wielką i stara księgę o takiej samej nazwie, jaka została wyryta na ostrzu katany jaką przy sobie mam. Zająwszy wygodne miejsce przy jednym ze stołów tam stojących, jeszcze tylko zdmuchnąłem grubą warstwę kurzu i zacząłem przewracanie zżółkłych kartek.
- Naruto..? A co ty tu robisz..? – nagle wyrwał mnie głos znajomego mnicha.
- Arukoru.. przestraszyłeś mnie.
- Wybacz... myślałem, że rozmawiasz z Yumiko-samą..?
- Już nie.. powiedzmy, że się z nią pokłóciłem – odparłem zgodnie z prawdą.
- Naruto.. jeśli zaczęła cię o wszystko wypytywać, to nie gniewaj się na nią.. jest jeszcze młoda i niedoświadczona – mężczyzna zajął krzesło obok mnie.
- Właśnie zauważyłem.
- Jak to dobrze że już wróciłeś..! Od naszego ostatniego spotkania minęło już 10 miesięcy i powili zaczynałem się o ciebie martwić..! – po jego słowach moje zdumienie urosło jeszcze bardziej.
- Nie potrzebnie, umiem o siebie zadbać.. ale mam pytanie..?
- Słucham..? – mnich zaraz nadstawił uszy.
- Powiedziałeś że minęło 10 miesięcy, ale ja jak liczę to niebyło mnie zaledwie 10 dni..?!
- Tak.. Toushi-sama mówił mi, że w tej komnacie co byłeś, czas płynie bardzo powoli… tak więc skoro mówisz że byłeś tam tylko 10 dni, tu na zewnątrz minęło już 10 miesięcy.
„Czyli minęło już 10 miesięcy, cholera, to czas najwyższy wracać do domu” – pomyślałem i się szeroko do siebie uśmiechnąłem.
- A wracając do twej lektury.. to co takiego czytasz..? – mnich wyrwał księgę z moich rak i spojrzał na zakurzoną okładkę. Jego oczy momentalnie się rozszerzyły, a ręce lekko zaczęły się trząść.
- Coś się stało… – spytałem widząc stan w jaki wpadł mnich – …czy jest coś co powinienem wiedzieć..?
Mężczyzna w pierwszej chwili nic mi nie odpowiedział, a spojrzawszy mi w oczy zaraz z hukiem wstał, jednocześnie przewracając krzesło, po czym odwrócił się do mnie tyłem i szybko wyszedł z pomieszczenia bibliotecznego.
- Co jest..? O co chodzi..? – spytałem pod nosem, by po chwili postawić przewrócone krzesło na swoje miejsce, a zaraz powrócić do czytania i szukania interesujących mnie informacji. Przekładając kolejne kartki księgi, w końcu, tracąc już nadzieję, doczytałem się czegoś bardzo interesującego…
…aby przywołać jednego z żołnierzy Ukrytej Armii.. użytkownik musi w pierw wykonać wszystkie znane mu pieczęcie, w odpowiedniej kolejności, by następnie przy wymawianiu odpowiednich słów, na końcu dodać liczbę i nazwę przywoływanej osoby…” – przeczytawszy tych kilka słów, zaraz to wszystko wydało mi się takie proste, że aż trudne do uwierzenia. Zamknąwszy i odłożywszy na swoje miejsce księgę, nie oglądając się na nic więcej, szybko skierowałem się do wyjścia, by za chwilę szukać jakiejś wolej polany do treningu, jaki mam zamiar odbyć. Nie znalazłszy takiego miejsca w wiosce Bez Nazwy, skierowałem się do jej wyjścia i minąwszy uśmiechniętych strażników, poszedłem w las do polany oddalonej o kilka kilometrów. Dotarłszy na miejsce, stanąłem po środku trawiastej równiny i począłem sobie przypominać słowa zapisane w księdze…
„Jak to szło.. a tak, już wiem..” – zraza stanąłem w lekkim rozkroku, złożyłem przed osobą palce po czym zacząłem wykonywać wszystkie pieczecie w odpowiedniej kolejności.
„Baran, Pies, Królik, Małpa, Ptak, Wąż, Świnia, Smok, Koń, Wół, Szczur i Tygrys..” – Pod czas wykonywania pieczęci, w myślach, po kolei mówiłem sobie ich nazwy. Gdy skończyłem, zaraz przystawiłem dłoń do ziemi…
- Kuchiyose, San-ju Heitai – krzyknąłem pod nosem, a na ziemi pokazały się jakieś znaki. Po chwili, dosłownie w momencie, gdy się wyprostowałem, nagle pojawiła się gęsta jak mleko mgła, a gdy ta opadła pokazało się przede mną 30 żołnierzy z Ukrytej Armii.
- Wzywałeś nas Naruto-sama..? – Spytał jeden z nich, a gdy spojrzałem w jego kierunku, wszyscy jak na zawołanie w mgnieniu oka uklękli przede mną, trzymając głowy nisko.
„Kuso.. Jeszcze się do końca z tym nie oswoiłem..” – Moje myśli musiałem natychmiast zakończyć, gdyż poczułem, że ktoś nas obserwuje.
- Proszę.. Wstańcie, nie jestem jeszcze do końca oswojony z takim zachowaniem, jakie czynicie względem mnie.. – Rzekłem tak, aby tylko i wyłącznie żołnierze to usłyszeli. Wojownicy, ukazawszy mi swe czerwone ślepia, zaraz się wyprostowali i stanęli w jednym rzędzie.
„Co robić, co robić.. Czy kazać im rozprawić się z podglądaczami..?” – Na chwilę poważnie się zamyśliłem, a moje zadumanie zostało całkiem spokojnie odebrane przez wezwanych samuraiów.
- Naruto-sama… wybacz że ci przeszkadzam, ale ktoś nas obserwuje – nagle odezwał się inny żołnierz.
- Wiem o tym… i chyba nawet wiem jak rozwiązać ten problem… wy dwaj zostajecie ze mną… – wskazałem ręką na żołnierzy stojących najbliżej mnie – …a reszta ma mi przyprowadzić tych nieproszonych gości, tylko ich nie zabijajcie..! – Rozkazałem pokazując ręką, aby już odeszli. W tym momencie dwóch wskazanych wojów stanęło po mojej prawej i lewej stronie, a pozostałych dwudziestu ośmiu zniknęło w chmurach biało-szarego dymu.
- Naruto..? Co ty planujesz..? – Nagle odezwał się Kyuubi.
„Chyba wiem, kto mnie obserwuje i powiedzmy, że ich tylko troszeczkę nastraszę..” – Odparłem zgodnie z mym szaleńczym planem.
- Dobra, tylko żebyś się nie przeliczył.
„Spokojna głowa, nic im nie zrobię” – gdy skończyłem zdanie, zaraz usłyszałem krzyki przerażenia, ale gdy spojrzałem w kierunku odgłosu, ten zaraz ucichł a w chwile potem nagle w chmurach dymu, pojawili się wszyscy wysłani żołnierze z zakładnikami. Jak się okazało, tymi podglądaczami są Arcykapłanka, Arukoru i 4 świątynnych strażników. Moi kochani obserwatorzy zostali jedynie związani i zakneblowani przez wojowników, którzy czekając na moje dalsze rozkazy, stanęli w dość dużym okręgu w koło nas, odwracając się tyłem i pilnując aby nikt nas nie zaatakował. Spoglądając w zszokowane i przestraszone oczy moich 6 zakładników, zacząłem zastanawiać się nad rozwiązaniem tego spotkania…
- I co powiecie na swoje usprawiedliwienie..? – Spytałem i zaraz się zorientowałem, że przecież mają zasłonięte usta…
„Kuso.. Ale ze mnie debil..!” – Skarciłem się w myślach.
- Natychmiast mi ich rozwiązać.. – Rzekłem stanowczym głosem, a żołnierze stojący obok mnie, natychmiast wykonali mój rozkaz. W kilka minut oswobodzili Takeye, Arukoru i strażników z więzów, co zapewne sprawiło im wielką ulgę, lecz strach jaki wyczytuje z ich oczu nie minął. Gdy wojownicy powrócili na swoje miejsca… w końcu Yumiko odważyła się coś powiedzieć…
- N-Naruto… chciałam cię tylko przeprosić – powiedziała prawie nie słyszalnie.
- Przeprosiny przyjęte Arcykapłanko – odparłem z szerokim uśmiechem.
Strażnicy patrząc wytrzeszczonymi oczyma dookoła siebie, nic nie powiedzieli, tak jakby im mowę odebrano. Arukoru natomiast, również nic nie mówiąc, począł dokładnie się wszystkiemu przyglądać, by po chwili jednak się odezwać…
- C-czy to przypadkiem nie jest Hitoshirezu Houmentai..? – Gdy się o to spytał, otaczający nas żołnierze nadal nie odwracając się, co jakiś czas zaczęli spoglądać na mnicha. Zobaczywszy to, zaraz machnąłem na nich ręką, a ci tylko posłusznie zaprzestali się odwracać i na powrót stanęli na baczność.
- Może sprecyzujmy… nieznaczna jej część… a dokładnie tylko 30 żołnierzy – szeroko się uśmiechnąłem, zakładając ręce na głowie.
- Niebywałe..! – Mruknął jeden ze strażników.
- Wstrząsające – dodał kolejny strażnik.
- Nie wiarygodne..! – Westchnął 3 ze strażników, a czwartemu po prostu szczęka opadła z wrażenia.
- Co..? O czym wy mówicie..? – Spytała zdezorientowana Takeya.
- Czcigodna Arcykapłanko, potem ci wszystko wyjaśnię – Arukoru zbliżył się do dziewczyny, by ta nie zadawała więcej pytań.
„Dobra, czas zakończyć to przedstawienie..” – Pomyślałem i zaraz się odezwałem…
- Żołnierze..!! Dziękuję.. Możecie odejść..! – Krzyknąłem tak aby wszyscy mnie usłyszeli.
- Hai.. Naruto-sama..!! – Wojownicy zaraz się do nas odwrócili przodem, po czym uklękli na ziemi i spuścili głowy, to samo uczynili woje stojący obok mnie. Po chwili ponownie pojawiła się gęsta mgła, która pochłonęła wszystkich zebranych żołnierzy. Gdy niebo się przejaśniło, jeszcze chwilę porozmawiałem z przyjaciółmi, wyjaśniając im to i owo, po czym pożegnawszy się, skierowałem się w drogę powrotną do domu.
* * *
>>> Wioska Ukryta w Liściach <<<
- S-Sa-Sakura..?! – Hatake momentalnie rozszerzyło się jedyne widoczne oko, a kunai który akurat dzierży w dłoni, wypadł z jego dłoni by wbić się zaraz w ziemię, tuż obok stopy. Jego zdumienie urosło jeszcze bardziej, gdyż nie spodziewał się iż różowo włosa może należeć do Akatsuki.
- O co chodzi..? – Spytał głupkowato, lekko zdezorientowany Gai, co szczerze powiedziawszy Kurenai uznała za głupi żart, ale widząc zdumienie rysujące się na twarzy posiadacza wielkich brwi, sama zaczęła zastanawiać się, czy to co widzi jest prawdziwe.
- Uważajcie.. To może być jakiś podstęp..! – Jedynie Sarutobi nie popadł w osłupienie, coś podejrzewając, podniósł wyżej broń, tak aby dziewczyna ją dostrzegła. Zielonooka widząc wielki zaskoczenie w oczach sensei’ów oraz podejrzliwość u Asumy, postanowiła na razie nic nie robić, aby przypadkiem jej nie zaatakowano, gdyż to mogłoby się źle skończyć. Zrobiwszy krok w tył, dziewczyna z powrotem założyła kapelusz, zasłaniając tym samym twarz, po czym ręce na powrót opuściła wzdłuż smukłego ciała. Kakashi patrząc wciąż przeszywającym wzrokiem na kunoichi, począł prowadzić bitwę z myślami, gdy nagle jego rozważania zostały zakłócone przez krzyk towarzysza…
- Uwaga..! Ona chyba coś knuje..! – Jak na zawołanie, Kurenai i Gai wyciągnęli swoje kunaie, a sam Asuma, do swych kastetów dołączył jeszcze chakre, wydłużając tym samym ich końce. Mężczyzna nie zważając na nic zaczął biec w stronę dziewczyny, aby ja zaatakować i gdy był już blisko, nagle odezwał się chwilowo nie obecny Hatake…
- STÓJ..! TO ROZKAZ..! – Krzyknął i w mgnieniu oka, pojawił się miedzy kolegą a zielonooką. Sarutobi widząc lekko zdenerwowaną minę przyjaciela jak i dowódcy ANBU do którego razem należą, zaraz się zatrzymał i natychmiast opuścił broń, mocniej zaciągając się papierosem. Sakura nadal się nie odzywając, spojrzała na białowłosego stojącego kilka kroków przed nią, po czym lekko się uśmiechnęła.
- Nie tak szybko przyjacielu… – powiedział Kakashi, kładąc rękę na ramieniu Asumy – …mimo iż dziewczyna wstępując do Akatsuki, stała się naszym wrogiem.. To bez wyraźnego rozkazu Hokage, nie możemy z nią walczyć. – Po chwili dodał i się lekko uśmiechnął, co jego rozmówca przyjął i na znak zrozumienia kiwną głową. Posiadacz Sharingana widząc akceptację jego słów, zaraz odwrócił się do byłej uczennicy.
- Sarutobi, Kurenai… stańcie za plecami Haruno Sakury, a Gai tu, obok mnie..! – Zakomenderował kopiujący ninja.
- Hai..! – Odparli wszyscy zgodnie, po czym zastosowali się do słów Hatake.
- Sakura.. Mam nadzieję iż nie będziesz stawiać oporu, gdyż w tym szyku musimy cię zaprowadzić do Hokage-sama – Kakashi wypowiedział te słowa, śmiertelnie poważnym tonem głosu.
- Arigato… – jedyne co dziewczyna odpowiedziała, po czym razem z jouninami skierowała się do największego budynku w wiosce. W tym czacie, Izumo i Kotetsu, schowawszy broń na swoje miejsce, jakby nigdy nic, powrócili do swych poprzednich zajęć, choć ich zaskoczenie nie dawało im spokoju jeszcze przez długi czas.
Pod czas tej wędrówki pod bacznym okiem czterech jouninów, osoba zielonookiej w przebraniu Akatsuki, poczęła przyciągać coraz to więcej spojrzeń, w wyniku czego za plecami eskorty, zaczął zbierać się coraz to szerszy tłum ciekawskich mieszkańców jak i innych jouninów czy chuninów wioski Ukrytej w Liściach.
„Wybaczcie mi przyjaciele.. Ale moje głęboko zakorzenione uczucie do pewnego blondyna, zmusiło mnie do podjęcia tak radykalnych decyzji..” – Sakura ze wzrokiem wbitym w podłoże, po którym akurat się porusza, poczęła zastanawiać się nad wymówką lub uzasadnieniem, jakie przejdzie jej złożyć przed V Hokage kraju Ognia. Gdy w końcu cała piątka dotarła szczęśliwie pod budynek piątej, tuz przed wejściem odezwał się Kakashi…
- Sakura... Nie wiem co się podkusiło do takiego czynu, ale raczej nie licz na ciepłe powitanie..!
- Rozumiem i jestem gotowa ponieść konsekwencje swych czynów, nad którymi ubolewam i jestem bardzo przygnębiona – odpowiedź dziewczyny wielce wszystkich zaskoczyła i jednocześnie dała do zrozumienia, że było to podyktowane przez siły wyższe. Po wejściu do budynku, w chwilę potem białowłosy delikatnie zapukał w drzwi biura.
- Wejść..! – Usłyszawszy charakterystyczny i donośny głos brązowookiej przywódczyni, jounin nacisnął klamkę i razem z Gai’em, wprowadził Haruno do środka, jednocześnie każąc pozostałej dwójce eskortujących jouninów, pozostać na zewnątrz i nikogo nie wpuszczać.
- O co chodzi.. Jestem troszeczkę zajęta..! – Krzyknęła Tsunade-sama, kompletnie nic nie widząc, gdyż widok na drzwi zasłaniają jej troję innych shinobi, właśnie składających raport z odbytej misji. Na nieszczęście zielonookiej w biurze Hokage akurat znajduje się Shikamaru Nara, Ino Yamanaka oraz Chouji Akimichi.
- Wybacz Hokage-sama to najście… ale mamy nie lada problem..! – Odezwał się Kakashi poważnym głosem. W tym momencie, drużyna Nary odsunąwszy się na bok, odsłoniła blondynie widok na nowych gości. W mgnieniu oka, w pomieszczeniu zapadła grobowa cisza, a Sakura z wciąż zasłoniętą twarzą, poczęła zastanawiać się, czy powrót do domu w ogóle był dobrym pomysłem. Ta cisza oczywiście nie potrwała zbyt długo, gdyż została zakłócona przez wiecznie zrzędzącego Shikamaru…
- O rany… ale ciekawie rozpoczął się ten dzień. Nie dość że nasza misja nie poszła najlepiej, to teraz jeszcze popatrzymy co Hokage zgotuje temu gościowi – chłopak zobaczywszy jednego z członków Akatsuki, pierwszej chwili zaczął mówić sam do siebie, lecz gdy ów postać odwróciła głowę w jego kierunku, zaraz ujrzał znajome zielone spojrzenie i momentalnie zamilkł.
- Przymknij się Shikamaru i nie pogarszaj naszej sytuacji.. Przyznaje, misja poszła nam nie najlepiej, ale to nie powód aby dramatyzować – odezwała się Ino, waląc przyjaciela w ramię. Z całego tego towarzystwa jedynie Chouji się nie odezwał, gdyż zajmuje go spożywanie, kolejnej już tego dnia, paczki chipsów. Nagle drzwi biura się otworzyły…
- Tsunade-sama.. Oto sake.. O.. Które.. Prosiłaś.. – dziewczyna minąwszy Gaia, ostatnie 3 słowa wypowiedziała niemalże szeptem. Przyciszenie jej głosu może wynikać tylko z tego, iż jest tak samo wielce zaskoczona, jak wszyscy zebrani w biurze Hokage, faktem niespodziewanego pojawienia się w wiosce Ukrytej w Liściach, jakiegokolwiek członka tak zbrodniczej organizacji jak Akatsuki. Tym czasem blondyna siedząca za biurkiem z łokciami opartymi o blat i palcami splecionymi na wysokości nosa oraz z bardzo poważną miną, poczęła głęboko zastanawiać się nad rozwiązaniem tej sytuacji.
„Kim jesteś..? Dlaczego nas niepokoisz swoim przybyciem..?” – Kobieta prowadząc burzliwą dyskusję w głowie, teraz wpatruje się wprost w osobę członka Akatsuki.
- Gai..! – Nagle odezwała się, a jej ton głosu wywarł u wszystkich lekkie ciarki.
- Tak Godaime Hokage..?
- Wyprowadź proszę tą trójkę za drzwi.. – tu wskazała na drużynę Nary – ..z nimi skończę później i przyślij do mnie Irukę Umino. – dodała po chwili.
- Tak jest..!! Chodźcie..! – jounin podszedł do trójki młodych shinobi i wyprowadził ich na zewnątrz. Gdy te się zatrzasnęły z hukiem, nagle odezwała się błękitnooka blondynka…
- To nie fair, ja też chcę zobaczyć, kim jest ten koleś.
- Nie martw się, nie jesteś jedyna – westchną Shikamaru.
- Nooo.. – dodał Chouji połykając kolejnego chipsa. Trojka przyjaciół z jednej drużyny, zajęła ławkę stojąca dokładnie naprzeciwko drzwi biura, oczekując gdy Hokage skończy ważniejsze sprawy i zechce zakończyć z nimi poprzednią rozmowę. Wracając do wydarzeń z przed kilku chwil w biurze Godaime Hokage…
- A więc Kakashi..? Co mi powiesz ciekawego..? – spytała brązowooka. Nim jounin się odezwał, do biura wszedł wcześniej wezwany Iruka Umino i lekko dziwiąc się na widok członka Akatsuki, powoli i cichutko podszedł do Tsuande…
- Wzywałaś mnie Hokage..?
- Tak… jesteś mi potrzebny, gdyż dłużej ode mnie zajmujesz się takimi sprawami.. – tu, kobieta wskazała na postać stojąca obok Hatake.
- A-ale niby jak mam pomoc, skoro nie wiem, kim jest ta osoba.
- No właśnie zaraz się tego dowiemy… – odparła kobieta, jednocześnie biorąc łyk sake przyniesionego przez Shizune – …to jak Kakashi, dowiem się w końcu czegoś..?
- Eee… widzisz Hokage, ten… eee… ta… eee… - białowłosy począł się jąkać, gdyż za bardzo nie wie jak powiedzieć Tsunade, że ta osoba to jej uczennica.
- No..?! – Spytała zniecierpliwiona blondyna.
- Może ja to wyjaśnię..! – Nagle odezwał się kobiecy głos z pod słomianego kapelusza. W tym momencie wszystkie pary oczu zebrane w pomieszczeniu padły na członka Akatsuki.
- Zaraz..! Ten głos.. – Pomyślała na głos Hokage.
- Tak.. Tsunade-sama, to ja.. Sakura Haruno – dziewczyna przedstawiając się, jednocześnie zdjęła kapelusz. Gdy to uczyniła, w biurze kage momentalnie zapadła grobowa cisza, gdyż wszystkich strasznie zaskoczyła taka sytuacja. Shitzune trzymająca w rękach tacę z Sake, wypuściła ją, robiąc przy tym mnóstwo hałasu, Iruce odebrało mowę, a samej Hokage szczęka opadła.
- Tsunade-sama, proszę mi wybaczyć…, ale są dwa powody, dzięki którym jestem dziś tym, kim jestem – powiedziała Sakura, a po jej policzku spłynęła kolejna samotna łza.
- Hę..?! Słucham..?!
- Po pierwsze, dwa miesiące temu, gdy odeszłam z wioski by odnaleźć Naruto, jeszcze tego samego dnia, w drodze do Suna-Gakure, zostałam porwana przez Itachiego Uchihę, argumentującego wszystko, że ich organizacja potrzebuje medyka. Z początku nie byłam skora do współpracy, ale on przy pomocy genjutsu zmusił mnie do wstąpienia w ich szeregi. Po drugie.. W 2 tygodnie po porwaniu, sama uznałam, iż tylko dzięki wstąpieniu do ich organizacji uda mi się szybko odnaleźć Uzumakiego i po długich rozmowach z ich przywódcą, dobrowolnie się do nich przyłączyłam. Teraz, gdy minęły 2 miesiące, wciąż nie mogąc odnaleźć Naruto, za pozwoleniem Peina, odeszłam od nich, by powrócić tu i zacząć wszystko od początku. Wiem, że z dniem odejścia z wioski stałam się, Missing-ninem, ale mam nadzieję, iż moje uczynki podyktowane przez siły wyższe, zostaną mi wybaczone… - różowowłosa skończywszy to krótkie, lecz pełne wytłumaczenie, z powrotem założyła słomiany kapelusz na głowę i poczęła czekać na werdykt Hokage.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





I co powiecie… jak się wam podobał odcinek..? Czy zasługuje on na otrzymanie jakichkolwiek komentarzy..? Czy zdobędę waszą akceptację na kontynuowanie przedstawianej tu akcji..? – Pozdrawiam i zapraszam do komentowania ^^

1 komentarz:

  1. Hej,
    och wspaniale, ta kapłanka wypytująca o wszystko jest bardzo irytująca, ale Naruto pięknie trochę poćwiczył przywoływanie armii i pokazał swoją siłę... i co postanowi Tsunade?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń