W dzisiejszej notce zastosowałem nieznaczne
przeniesienie w czasie do przodu z rozgrywającą się akcją. Pozdrawiam i mam
nadzieję, że poniższa notka się wam spodoba…
<<< Odcinek ukazał się 3 października
2008 roku >>>
Właśnie mija 2 miesiąc od mojej
walki z Lee, w której nie obyło się bez wyprowadzenia mnie z równowagi, w
wyniku czego zostałem opętany przez mroczną część chakry Kyuubiego.
Dzisiejszego dnia, niebo nad wioską Ukrytego Liścia w kraju Ognia, spowijają
szaro-czarne burzowe chmury, z których nie spadła jeszcze ani jedna kropla
deszczu. Nadal, chodząc po wiosce można zobaczyć nie do końca odbudowane domy,
a spojrzenia ludzi kierowane w moją stronę, nie napawają optymizmem. Nie ma co
się im dziwić, w końcu gdy uformował mi się 3 ogon, kompletnie straciłem
kontrolę nad sobą i prawie zabiłem przyjaciela, przy okazji niszcząc ¼ wioski. Również
po tej walce, wielu moich przyjaciół tak jakby się ode mnie odwróciło.
Wyraźnie, od pewnego czasu zauważyłem, że po prostu mnie unikają, zupełnie tak
jakby wydano im taki rozkaz, choć niby czemu Hokage miała by to robić? Co więcej,
Sakura chyba się mnie przestraszyła, gdyż po całym tamtym zajściu, przez
ostatnie dwa miesiące słowem się do mnie nie odezwała. Nawet nie dała się
namówić do udzielenia odpowiedzi na pytanie, kto jej zrobił takie zadrapanie na
policzku. Szczerze powiem, że strasznie mi z tym ciężko… za każdym razem gdy ją
widziałem na dworze, to zaraz gdzieś uciekała wzrokiem. Gdy próbowałem ją zatrzymać
to sie wyrywała, odpychała mnie, zupełnie tak jakbym był kimś obcym. Chcąc nie
chcąc, po jakimś tygodniu dałem za wygraną i już więcej jej nie dręczyłem.
Teraz to tylko widuję ją z ukrycia, jak rozmawia z Ino czy Hinatą, a z kolei w
domu, to widuję ją siedzącą na łóżku i wylewająca łzy w poduszkę.
Po wszystkim, nie spodziewanie
zostałem aresztowany i odprowadzony do domu przez odział ANBU, gdzie byłem
pilnowany całodobowo. Hokage wydała mi tymczasowy zakaz opuszczania wioski, aż
do podjęcia decyzji o wymierzeniu kary. Tak więc, jak obiecałem Kyuubiemu, w
miesiąc po walce, zacząłem wszystkie dni przesiadywać w bibliotece, aby jak
najlepiej zapoznać się z teorią szkolenia młodych ninja. W 3 tygodnie
opanowałem do perfekcji wszystkie zagadnienia. Pod czas uczenia się, na
trafiłem na kilka stron opisujących bardzo ciekawe jutsu Niewidzialności. Gdy
spojrzałem na rangę okazała się to technika na poziome Jounina. Zaraz zacząłem
zastanawiać się, skąd się ona tutaj wzięła, ale po chwili wzruszywszy ramionami
na ten fakt, postanowiłem się jej nauczyć, a może kiedyś się przyda.
Ale dosyć już tego wracania do
przeszłości, dziś jest niedziela.. niby dzień jak co dzień, ale gdy poszedłem
do Hokage na jej wezwanie i już miałem zapukać, nagle do moich uszu dobiegły odgłosy
rozmowy odbywającej się za drzwiami…
- Ale Tsunade-sama, czy to aby nie za ostre słowa?
Usłyszałem głos Shizune.
- NIE!! Wiem, że trochę czasu zajęło mi przekalkulowanie tego co się
ostatnio wydarzyło, ale teraz mogę stwierdzić, że mianowanie Naruto jouninem,
było wielkim błędem.
Gdy usłyszałem te słowa, nagle
poczułem jak coś mnie mocno ukuło prosto w serce.
- W pełni się z Toba zgadzam, Hokage-sama!
Zaraz odezwał się ktoś inny, lecz
już go nie rozpoznałem.
- Sami widzieliście, co ten potwór zrobił z naszą wioską… do dziś jej
jeszcze nie odbudowaliśmy!!
Tym razem rozpoznałem właściciela
tego głosu, a okazał się nim, nie kto inny jak Hiashi Hyuuga.
- Tylko spokojnie! Naruto może nie jest potworem, ale to co ma w sobie,
to jest demonem w 100%.
Te słowa z kolei należą do
Kakashiego, wszędzie rozpoznam ten spokój w jego głosie.
- Ale to nie zmienia faktu, że łatwo można go wyprowadzić z równowagi, a
to jak wiecie nic dobrego nie wróży.
Ponownie odezwał się Hyuuga.
- I tu się muszę z tobą Hiashi zgodzić!
Powiedziała Godaime i na chwile
zapadła martwa cisza.
- Już sama nie wiem, co mam robić? Czy z powrotem go zdegradować do
genina?
Spytała lodowatym tonem głosu.
- Nie Hokage, bo mógłby nabrać jakichś podejrzeń.
- To co proponujesz Shizune, hę?
Dziewczyna chyba się zamyśliła,
gdyż nic nie odpowiedziała.
- Ja mam pomysł.
Nagle odezwał się ktoś, kogo
nadal nie rozpoznałem.
- Słuchamy?
-
Może wysłać Naruto na jakąś bardzo trudną misję, być może wręcz samobójczą
misję, taką z jaką jeszcze nigdy nie miał do czynienia.
- Samobójcza misja, hmm… chyba akurat mam taką, której i tak nikt na
poziomie jounina by nie wykonał.
Powiedziała Hokage, a z jej głosu
wywnioskowałem, że się śmieje.
„Nie, to nie może być prawda!!” –
Krzyknąłem w myślach, a do moich oczu napłynęły łzy. – „Chcecie się mnie pozbyć?
Tak?! Doskonale, wykonam tą misję bez mrugnięcia okiem i zobaczymy co wtedy
powiecie!!” – Zacisnąwszy pięści, poczułem jak nagromadzone łzy, powoli zaczynają
ściekać po moich rozpalonych policzkach. Zaraz powróciło wspomnienie, że
przecież gdyby nie ja, to te 2 miesiące temu, wioski Ukrytego Liścia już by nie
było na mapie świata.
Zaraz jeszcze wszyscy tam zebrani
o czymś podyskutowali, gdy nagle usłyszałem szuranie odsuwanych krzeseł, a po
chwili kroki zbliżające się do drzwi.
„Inbiji no Jutsu*” – Powiedziałem
w myślach i momentalnie stałem się niewidzialny dla ludzkiego oka.
Stanąwszy z boku, po chwili drzwi
do biura Hokage otworzyły się i wyszli z nich wszyscy których słyszałem przed
kilkoma chwilami oraz mężczyzna w czarnym płaszczu z czarną chustą na głowie.
„Ibiki Morino! I ty także jesteś
przeciwko mnie?” – Spytałem samego siebie, rozpoznawszy mężczyznę.
Po odczekaniu, aż wszyscy wyjdą,
zaraz się ujawniałem, wytarłem załzawione oczy i jeszcze raz na szybko
przemyślawszy usłyszane wypowiedzi, zaraz zapukałem i po chwili nacisnąłem
klamkę.
- Wzywałaś mnie Hokage-sama? –
Spytałem od razu na wejściu, utrzymując na ustach sztuczny uśmiech.
- Tak Naruto, mam dla ciebie
misję. – Odparła blondyna i zaraz otworzyła teczkę, leżącą tuż przed nią. Gdy
zrobiłem krok na przód, zaraz zauważyłem na jej biurku jakieś ubranie, ładnie i
skrupulatnie złożone w kostkę. Zbliżywszy się jeszcze bardziej, w końcu
zobaczyłem, że jest to przygotowany uniform ANBU.
- Twoje milczenie odrobinę mnie
zaskoczyło, gdyż spodziewałam się bardziej spontanicznej reakcji z twojej
strony. – Nagle usłyszałem głos Tsunade, a gdy na nią spojrzałem, dostrzegłem
brązowe oczy wpatrzone we mnie.
„Ty szmato, a niby czego się spodziewasz
po tym co o mnie mówiłaś?” – Pomyślałem.
- Eee, przepraszam jeśli cię
Hokage zawiodłem, ale zamyśliłem się. – Uśmiechnąłem się głupawo, drapiąc ręką
w tył głowy.
- Rozumiem. Twoja misja polega na
zlikwidowaniu tego mężczyzny, zlokalizowanego niedawno przez odział Gai’a. –
Zaraz otrzymałem zdjęcie mojego celu. – A tu masz mapę z zaznaczonym miejscem
jego pobytu. – Dodatkowo dostałem jeszcze mapę.
- A jakiej rangi jest ta misja,
jeśli wolno wiedzieć? – Spytałem przyglądając się otrzymanemu zdjęciu i mapie.
- Rangi „S+”! – Tu ponownie na
nią spojrzałem, tylko po to aby dostrzec śmiertelnie poważny wyraz jej twarzy.
„Nie wykonalna misja, tak?! No to
się starucho przekonasz na co mnie stać!!” – Lekko się do niej uśmiechnąłem,
powstrzymując się od wybuchnięcia złością na jej bezczelność, po czym
schowawszy zdjęcie i mapę do torby, wiszącej na biodrze, za chwilę się
odezwałem…
- Misja rangi „S+”, tak? Czy
idzie ktoś ze mną?
- Nie. Wysyłam cię na tą misję
samego. Wyruszysz jeszcze dziś wieczorem.
- Rozumiem, a więc jest to misja
samobójcza? – Spytałem równie poważnym tonem głosu.
- Można tak to określić. – Po tym
stwierdzeniu, nic więcej już nie powiedziałem.
„Można tak to określić!?!
Cholerne babsko!! Zaraz mnie szlak trafi!!” – Krzyknąłem myślach i zaraz
pożałowałem, że jej tego nie powiedziałem wprost.
- Naruto jeszcze jedno… – Kobieta
sięgnęła ręką do ubioru leżącego na jednej z krawędzi jej biurka. – …to dla
ciebie. Zważywszy na to, iż jeszcze nie brałeś udziału w żadnej tego typu misji,
dlatego chciałabym abyś wykonał ją w tym przebraniu. – Blondyna podała mi strój
ANBU wraz z czarnym płaszczem i kazała pójść się przebrać. Po ok. 10 minutach,
powróciłem do głównego pomieszczenia jej biura i otrzymałem swoją, ceramiczną
maskę z podobizną w kształcie lisa. Przez chwilę trzymając ją oburącz,
zatopiłem swój wzrok w jej obliczu.
„Od dziś Naruto Uzumaki już nie
należy do społeczności kraju Ognia.” – Pomyślałem z nie zauważalną łezką w oku,
po czym zakryłem otrzymaną maską twarz, by zaraz na głowę naciągnąć kaptur,
zasłaniający moją blond czupryną.
- Pomyślałam, że taka maska
powinna Ci się spodobać. – W końcu wyrwał mnie głos Hokage.
- Dziękuję. – Odparłem krótko.
- Możesz odejść.
- Hai Tsunade-baachan! – Zaśmiałem
się szyderczo i zniknąłem w chmurze białego dymu.
* * *
Tym czasem w domu, a raczej w
ogrodzie posiadłości jednego z najpotężniejszych rodów w wiosce, po wspólnym treningu,
na brzegu werandy siedzi dwójka przyjaciół i rozmawia…
- Hinata, dlaczego mi to robisz?!
– Krzyknął Kiba, już lekko zdenerwowanym głosem.
- Ale o co Ci chodzi?
- Już ty dobrze wiesz… chodzi mi
o Naruto!
- A co z nim? – Kruczowłosa
zrobiła minę, jakby nie wiedziała o co może chodzić Inuzuce.
- Dlaczego wciąż go kochasz?!
Przecież to potwór! – Brunet ponownie krzyknął. Białookiej, chyba nie spodobało
się to pytanie i końcowe stwierdzenie, gdyż zaraz wstała na równe nogi, a w
kącikach jej oczu pojawiły się nowe krople słonej cieczy.
- Nie twoja sprawa i nawet nie waż się tak o nim mówić! Może jest w nim zapieczętowany demon, ale to nie jego wina! – Dziewczyna wydarła się na chłopaka i szybko pobiegła do domu, aby tylko już więcej nie rozmawiać na ten drażliwy temat. Gdy dziewczyna zniknęła we wnętrzu domu, brunet jeszcze przez chwilę posiedział w milczeniu, po czym sam się zaraz zerwał z miejsca i pobiegł za kruczowłosą.
- Nie twoja sprawa i nawet nie waż się tak o nim mówić! Może jest w nim zapieczętowany demon, ale to nie jego wina! – Dziewczyna wydarła się na chłopaka i szybko pobiegła do domu, aby tylko już więcej nie rozmawiać na ten drażliwy temat. Gdy dziewczyna zniknęła we wnętrzu domu, brunet jeszcze przez chwilę posiedział w milczeniu, po czym sam się zaraz zerwał z miejsca i pobiegł za kruczowłosą.
- Hinata! Zaczekaj! – Krzyknął
gdy ją tylko ujrzał. Dziewczyna oczywiście go posłuchała i choć już nie chciała
go więcej widzieć, zaraz się zatrzymała.
- Czego chcesz? – Rzuciła przez
łzy. Młody potomek klanu Inuzuka, widząc w jaki stan wprawił swoją koleżankę,
jak i niedoszłą dziewczynę, zaraz się uspokoił. Po chwili milczenia odezwał się
spokojnym głosem..
- Hinata-chan, przepraszam cię.
Wiem, że nie lubisz tego tematu, ale powiedz… dlaczego??
- T-to jest silniejsze ode mnie.
– Dziewczyna zrobiwszy krok na przód, nagle poczuła jak ktoś chwyta ją za
ramię. Zatrzymana zaraz się odwróciła, aby wyrwać się z uścisku i nagle jej
usta złączyły się w szybkim, lecz delikatnym pocałunku z ustami bruneta,
stojącego tuż obok niej. Po kilku minutach ich usta się rozłączyły, a na
policzkach białookiej momentalnie pojawiły się spore rumieńce, które
błyskawicznie rozpaliły całą jej twarz.
- K-Kiba-kun…
- Hinata… ja cię kocham całym
swoim sercem i nic tego nie zmieni. A co do Naruto, wiesz już co o nim myślę. –
Brunet powiedziawszy tych kilka słów, zaraz zrobił krok w tył i odwróciwszy się
do białookiej tyłem, już miał się oddalić, gdy nagle tuż przed jego oczami
pojawiła się postać w czarnym płaszczu. Chłopak lekko wystraszony, zaraz upadł
na podłogę tuż pod nogi Hyuugi. Inuzuka odwróciwszy się przodem do tajemniczego
gościa, już chciał rzucić jakiś komentarz, gdy nagle dostrzegł fragment
ceramicznej maski, wystającej z pod dużego kaptura.
„ANBU? Tutaj? Czego oni mogą
chcieć?” – Pomyślał Kiba, jednocześnie wstając z podłogi.
- Wybacz Inuzuka, jeśli cię wystraszyłem.
– Powiedziałem, kryjąc twarz pod maską od Tsunade-baachan.
Hinata stojąc jak słup soli,
kompletnie zaskoczona wizytą członka ANBU w jej domu, słysząc znajomy głos,
zaraz się otrząsnęła.
- Ten głos… – Szepnęła.
- …właśnie, bardzo znajomy. – Dokończył posiadacz białego psa, a
Akamaru jedynie zaszczekał merdając ochoczo ogonem.
- Czy wszystko w porządku? –
Nagle w pomieszczeniu pojawił się Neji, zwabiony hałasem, jaki towarzyszył przy
pojawianiu się niespodziewanego gościa. Gdy brunet dostrzegł zakapturzoną
postać, również na chwilę wpadł w osłupienie, lecz gdy ta spojrzał w jego
kierunku, chłopak zaraz się otrząsnął.
- ANBU?? – Spytał normalnym
głosem, nie kryjąc zaskoczenia.
- Tak i przepraszam za to
najście, ale mam sprawę do ciebie Neji Hyuuga. – Powiedziałem stanowczym
głosem, aby nie zdradzić swego rozbawienia widząc miny przyjaciół.
- D-do mnie? – Zdziwił się
białooki.
- Tak. – Powtórzyłem i zaraz do
niego podszedłem. Gdy zbliżyłem się na odpowiednią odległość, nagle usłyszałem
za plecami komentarz, który padł z ust Kiby.
- Ciekawe co ten demon teraz porabia, nie widziałem go dobre 2 miesiące,
ale i tak nie żałuje, bo kto chciałby kumplować się z potworem co niszczy
własną wioskę?!
Gdy się odwróciłem, w tym
momencie zobaczyłem jak Hinata zdenerwowana słowami bruneta, zaciska dłoń w
pięść i przywala mu z całej siły w szczękę. Inuzuka z charakterystycznym
jęknięciem pada na kolana, po czym dostaje dodatkowo kopniaka, który powala go
na łopatki.
- Powiedziałam Ci!! NIGDY WIECEJ
NIE WAŻ SIĘ TAK MOWIĆ O NARUTO!!!! – Wrzasnęła wściekła potomkini klanu Hyuuga,
po czym podeptawszy kompana z drużyny, skierowała się schodami do swojego
pokoju.
„Dziękuję Ci Hinata, przynajmniej
ty nie jesteś moim wrogiem.” – Uśmiechnąłem się pod maską, po czym na powrót
spojrzałem na bruneta.
- Kiba Inuzuka! Czy masz coś do
Naruto Uzumakiego?! – Spytałem lodowato i już całkowicie odwróciłem się do
niego.
- A co? Może go znasz i lubisz? –
Usłyszałem zaczepne pytanie, padające z ust Kiby.
- Tak, to mój przyjaciel i zabiję
każdego, kto powie o nim źle choć jedno słowo! – Krzyknąłem, jednocześnie
wyciągając katanę z pod płaszcza.
- T-tylko spokojnie, to był
niewinny żarcik..
- Czyżby?! – Nagle odezwał się
Neji, najwyraźniej podzielający zdanie Hinaty.
- Neji, chyba nie zaprzeczysz że
ten głupek Naruto, to nie potwór?!
- Nic do ciebie nie mam Inuzuka,
ale w pełni podzielam frustrację mojej kuzynki i NIE POZWOLĘ OCZERNIAĆ NARUTO W OBECNOŚCI JEGO PRZYJACIÓŁ!! – Wrzasnął już zirytowany Hyuuga, postawą kolegi.
Na chwilę zapadał grobowa cisza, w trakcie której dostrzegłem jak Kiba mierzy
wzrokiem swego rozmówcę.
- A wiec ty i Hinata jesteście zdrajcami.. – Szepnął Inuzuka i zaraz
tego pożałował.
- JAK ŚMIESZ.. TY ŚMIECIU!! – Wrzasnął
Neji i zebrawszy chakre w dłoniach, zaraz walnął Kibę z całej siły w brzuch a
potem w twarz, co sprawiło że ten z hukiem wyleciał przez okno i już się nie
podniósł. Gdy brunet z klanu Hyuuga, zaraz ochłonął, na powrót odwrócił się do
mnie z lekkim uśmiechem…
- Przepraszam za tego imbecyla,
ale skoro jesteś przyjacielem Uzumakiego, to wiedz że ja i Hinata nadal
jesteśmy jego przyjaciółmi, którzy nie żywią do niego urazy za to co się stało.
- Rozumiem i dziękuje Neji. –
Odparłem i zaraz zdjąłem kaptur z głowy, a po nim maskę, tym samym odsłaniając
ukrytą twarz. Momentalnie po twarzy białookiego przeleciał spazm zdumienia i
wielkiego zaskoczenia.
- Naruto??
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
*Jutsu Niewidzialności.
Ale sie akcja potoczyła, nie? Czy Naruto
odejdzie z wioski, wiedząc że nadal posiada w niej sprzymierzeńców? –
Odpowiedzi na to pytanie wypatrujcie w kolejnych notkach. Pozdrawiam…
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, no tak wysyłają Naruto na misję samobójczą, ale na pewno powróci i to jeszcze silniejszy, podobała mi się reakcja Hinaty i Nejiego na słowa Kiby ;) ale po co Naruto zjawił się u Hyuuga?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia