Zakładam, że fani Sakury i
NaruSaku, za jeden fragment tego odcinka, zmieszają mnie z błotem… ale cóż, nie
zawsze może być tak pięknie, nie? ^^ - Pozdrawiam i zapraszam do czytania…
<<< Odcinek ukazał się 28 września
2008 roku >>>
Gdy opętany przez chakre Kyuubiego,
zaatakowałem Lee zmodyfikowanym Rasenganem, nagle obraz przed moimi oczyma
poczerniał, a gdy w końcu jakieś światło do nich dotarło, w pierwszej chwili
nie poznałem otoczenia w którym się znalazłem.
„Gdzie ja jestem? Zaraz…” – Gdy
przetarłem oczy i się rozejrzałem, po chwili uświadomiłem sobie, że znajduję
się głęboko w mojej duszy, tuż pod klatką 9 ogoniastego demona – „…poznaje to
miejsce, tylko czemu będąc tu, moje ciało spowija fioletowo-czerwona chakra?” –
Spytałem widząc, takie właśnie wstęgi, spiralnie kręcące się w lewą stronę i
oplatające moje ciało. Obejrzawszy się dokładnie, zaraz spojrzałem na podłogę,
by zobaczyć skąd one płyną, a gdy podniosłem wzrok przed siebie, momentalnie doznałem
szoku. Uszkodzenie widniejące na karteczce pieczętującej moc Kyuubiego w moim
ciele, jeszcze bardziej się powiększyło i w tym momencie brakuje dosłownie 3
centymetrów, aby została do końca przerwana.
- Tak Naruto. – Nagle usłyszałem, gruby i niski głos, z
którego mógłbym wywnioskować lekkie załamanie mego rozmówcy. – Prawda w oczy kole!
„Lisie? Co się dzieje?” –
Spytałem kompletnie nic nie rozumiejąc z tego się stało.
- Jak by Ci to powiedzieć… jak Ci to przekazać?
„Ale co takiego?”
- Gdy walczyłeś z tym całym Lee… – Demona na chwilę zawiesił
swój głos. – …i jak użyłeś mojej
chakry do uformowania zmodyfikowanego Rasengana, ja tu w tym monecie doznałem
szoku.
„A co się stało?”
- Jak sam już zauważyłeś… ja tu zobaczyłem jak mroczna część mojego
„JA”, coraz bardziej napiera na tą karteczkę pieczętujący, by po chwili jeszcze
bardziej ją uszkodzić. – Kyuubi zaraz wyłonił się z ciemności. – A za chwilę wylawszy się po za kratę,
objęła swoją mocą twój umysł i ciało.
„CO TAKIEGO!?!?!” – Wrzasnąłem na
całe gardło. Przez jedną chwilę w padłem w taką wściekłość jak nigdy, ale zaraz
cała para złości ze mnie uszła, bo co ja mogę na to wszystko poradzić? No
właśnie chyba nie wiele… mój ojciec, Yondaime skazał mnie na taki los, ale miał
do tego poważny powód, wiec nie mam mu tego za złe.
- Podzielam twoje zdanie i też nie jestem z tego powodu zadowolony, bo
polubiłem ciebie i twój dom, który teraz pod wpływem tej mocy niszczysz i nawet
o tym nie wiesz!
„Nie, to nie możliwe, ja chyba
śnię…” – Zaraz po moim policzku spłynęła samotna łza. – „…i co ja mogę na to
poradzić? CO? Niby poco mi o tym mówisz, skoro i tak dobrze wiesz, że jestem bez
silny.” – Patrząc w podłogę, po przez spowijającą mnie złowieszczą chakrę, moje
oczy już się zrobiły czerwone od licznych łez, a ja sam kompletnie się
załamałem. Zaraz padłem na kolana i ukryłem twarz w dłoniach. „Dlaczego do tego
doszło? Przecież zostałem już jouninem, a nadal tak łatwo można wyprowadzić
mnie z równowagi.” – Powiedziałem przez łzy, mimo iż zasłaniam usta rękoma,
byle tylko nie krzyczeć.
„Jeśli przeżyję, to obiecuję Ci
Kyuubi, że postaram się to zmienić i dodatkowo zapanuje nad twoją mocą jedną i
drogą, a gdy już tego dokonam to poproszę Hokage o pozwolenie mi na zostanie
sensei!” – Spojrzałem na demona spod ochraniacza, który tylko lekko się do mnie
uśmiechnął.
* * *
Tym czasem poza ciałem
Uzumakiego, będąc pod wpływem mrocznej chakry lisa, chłopak rozpętał piekło,
doszczętnie rujnując ¼ wioski Ukrytego Liścia. Zaatakowawszy z niewyobrażalna
siłą swojego kolejnego przeciwnika, jakim stał się białowłosy jounin, nagle do
konfrontacji wkroczyła V Hokage z zamiarem powstrzymania dalszej demolki.
„No co jest?! Czyżbyś demonie
jednak postanowił więcej nie niszczyć mojego domu?!” – Pomyślała Tsunade,
jednocześnie obmyślając sposób na wybawienie czerwonego stwora po za mury
wioski. Nim kobieta zakończyła swoje rozmyślanie, mały Kyuubi nagle zerwał się
z miejsca w którym do tych czas siedział i wystawiwszy łapy przed siebie,
wyprowadził pierwszy od dłuższej chwili atak, który Hokage bez trudu uniknęła.
Gdy demon, z zawrotną prędkością ja minął, nie omieszkał zawadzić jej jednym z
ogonów, powodując tym samy spore rozcięcie na lewym udzie. Blondyna momentalnie
syknęła, czując pieczenie w okolicy rozcięcia, zaraz zebrawszy leczniczą chakre
w dłoni, w błyskawiczny sposób zaleczyła ranę i odwróciwszy się do swego
przeciwnika…
„Psia krew! Muszę uważać na te
jego ogony!” – Zaklęła w myślach, po czym uderzyła obcasem w ziemie, powodując
tym samym popękanie jej i nie wielkie trzęsienie ziemi. Gdy powstały kurz
wreszcie opadł, piąta w pierwszej chwili nie dostrzegła swojego wroga, lecz
zaraz do jej uszu doszedł dźwięk nabierania powietrza w płuca, a po chwili z
rumowiska prosto w nią wyleciał ogromny czerwono-biały pocisk, który ryjąc
kolejny rów w ziemi, dosłownie minął ja o kilka milimetrów. Dokładnie tak jak w
przypadku Kakashiego, kobieta momentalnie poczuła na swym biodrze nie
wyobrażalny żar, który minąwszy ją z zawrotną prędkością zaraz rozbił się o
inny, jeszcze nie zburzony dom, równając go z ziemią.
- A masz ty kreaturo!! – Nagle
krzyknął Hiashi, włączając się do walki. Mężczyzna, uaktywniwszy Byakugan,
zaraz podbiegł do lekko zdezorientowanego demona i zadał mu silny cios w klatkę
piersiową przy pomocy skoncentrowanej chakry w dłoniach, odrzucając stwora na
kilka metrów w tył. Rozwścieczony tym zagraniem przeminiony Uzumaki, zaraz
zawył przerażająco, po czym błyskawicznie wyskoczył w powietrze i kierując się
wprost na przedstawiciela klanu Hyuuga, wystawił swe szpony na przód.
- Kaiten!! – Krzyknął długowłosy
i zaczął kręcić się w koło własnej osi, tworząc z chakry coś na kształt bariery
ochronnej, potrafiącej zniwelować każdy atak. Gdy mini Kyuubi doleciał do swej
ofiary i zadał cios szponami, w momencie zetknięcia się ich z chakrą Hyuugi,
powstał bardzo jasny, oślepiający błysk, po którym nastąpiła gigantyczna
eksplozja. Powstałe tumany kurzu i pyłu powybuchowego, zaraz przykryły całą
najbliższą okolicę, tak wiec wszyscy znajdujący się w niedalekiej odległości od
eksplozji, momentalnie stracili widoczność na kilka chwil. Gdy kurz w końcu
raczył się rozrzedzić, oczom zebranych shinobi ukazał sie widok demona
trzymającego łapy na zakrwawionym i poturbowanym ciele przedstawiciela rodu
Hyuuga. Demon rycząc w najlepsze z okazji wygrania pojedynku, już miał swej
ofierze zadać decydujący i zarazem ostateczny cios, gdy nagle nadbiegła
zielonooka kunoichi.
- NIE!! NARUTO!! NIE RÓB TEGO!! –
Krzyknęła, myśląc że Uzumaki ją usłyszy, lecz się chyba pomyliła, gdyż demona
przez ułamek sekundy spojrzawszy na różowowłosą, za chwilę zaatakował ją
niespodziewanym machnięciem lewej łapy. Dziewczyna odrzucona w bok i
przeleciawszy kilkanaście metrów, zaraz została złapana przez swojego eks-sensei.
Na jej zapłakanym policzku wkrótce potem pojawiły się trzy równe kreski,
ociekające szkarłatną cieczą, o zabarwieniu czerwonym.
- Dlaczego to zrobił? – Wyszeptała, gdy Kakashi tylko ją położył
delikatnie koło nieprzytomnego Lee. Jounin spojrzawszy jej w oczy, zaraz
jeszcze rzucił krótkie spojrzenie demonowi, po czym westchnął ciężko.
- Sakura… Naruto już tu nie ma,
znaczy jest, ale będąc pod wpływem mocy zapieczętowanego w nim Kyuubiego, nie
odróżnia przyjaciół od wrogów.
* * *
Demon ponownie spojrzawszy na
Hyuugę, o której się opiera, przyciskając go do ziemi i miażdżąc żebra,
ponownie się zamachnął, gdy nagle do walki powróciła Hokage. Kobieta pojawiwszy
się nagle tuż obok, z chakra zebraną w dłoniach, ponownie uderzyła mini
Kyuubiego w brzuch, co go odrobinę odrzuciło od Hiashiego. Stwór ryknął
oburzony, lecz nim się zdołał ruszyć, ponownie tuż obok niego, pojawiła się
Tsunade z zamiarem zadania kolejnego ciosu. Blondyna zamachnąwszy się za
pierwszym razem nie trafiła, wiec demon wykorzystawszy to, zamachnął się jednym
z ogonów, wytwarzając przy tym bardzo silny podmuch wiatru. Brązowooka nie
mając zamiaru przegrać, również ponownie zadała cios i nim ogon demona ją trawił,
ta z chakrą zebrana w pięści, walnęła Kyuubiego w twarz. Potwór lekko
oszołomiony poleciał z ogromna prędkością do tyłu i uderzywszy plecami o jakiś
budynek, oczywiście wpadł do środka, przy okazji burząc go doszczętnie.
„Cholera! To już 20 budynek.
Jeśli zaraz tego nie zakończymy, w wiosce nie pozostanie już ani jeden cały
dom!!” – Pomyślał Ibiki Morino, zastanawiając się nad momentem jego wkroczenia
do walki.
- Hahaha! W końcu dostał to na co
zasłużył… – Krzyknęła zadowolona z siebie Godaime.
„Kuso!! Choć po głębszym namyśle,
taka walka do niczego nie prowadzi, chyba że do zniszczenia Konohy!” – Dodała w
myślach i się zaraz skarciła, że wciąż nie odciągnęła demona poza mury wioski.
* * *
Przez dosłownie chwilę, patrząc
się w te jego krwisto-czerwone oczy, zaraz uciekłem wzrokiem na otaczającą mnie
wodę, w której właśnie klęczę.
- Naruto, co cię nurtuje?
„Czy jest jakiś sposób aby
zapobiec dalszemu niszczeniu Konohy przeze mnie?”
- Niech pomyślę, hmm... – Zamyślił się demon. – …tak, jest to możliwe, ale czy dasz sobie
z tym radę?
„A co niby miałbym zrobić?”
- Pokonać mnie!! – Nagle
usłyszałem drugi niski głos za moimi plecami, a gdy się odwróciłem, zobaczyłem
lisa o czerwono-fioletowym futrze z 4 ogonami, będącego mniej więcej wielkości
obecnego Akamaru. – Jeśli ze mną wygrasz, to pozwolę ci zapanować nad moją mocą… lecz jeśli
przegrasz, to utopie twoją wioskę we krwi jej mieszkańców!! Stoi?! – Po
chwili zastanowienia i zmierzenia go dokładnie wzrokiem, zaraz szeroko się
uśmiechnąłem…
„Stoi!!” – Krzyknąłem, a po
chwili oplatająca mnie mroczna chakra, nagle gdzieś zniknęła. Spojrzawszy na
sobowtóra Kyuubiego, zaraz razem poszliśmy w głąb korytarza, by po chwili
dotrzeć na jego drugi koniec, gdzie zaraz uformowało się coś na kształt jednego
z pól treningowych, okalających centrum wioski Ukrytego Liścia.
- To tu odbędziemy walkę!
„Co to za miejsce i skąd tu się
wzięło to pole treningowe?” – Spytałem spojrzawszy podejrzliwym wzrokiem na
mojego nieoczekiwanego przeciwnika.
- Jest to Twoja
dusza oczywiście, a że przejąłem nad tym miejscem władzę, to moja zasługa, to
co widzisz! – Uśmiechnął się demon.
„Nie ciesz się tak, gdyż zaraz
stracisz tą posadę!!”
- Tak? A co ty mi możesz zrobić?!
„Zaraz się przekonasz!” –
Przybrałem postawę atakującego. – „Jak walczymy?”
- Hmm… może inaczej! –
Powiedział demon i zaraz przybrał postać człowieka w mniej więcej moim wieku i
podobnych rysach twarzy do Sasuke, lecz o czerwonych włosach i fioletowych
oczach. – Teraz ta walka powinna być wyrównana!
Przez chwilę dokładnego
przyglądania się sobie w milczeniu, mój przeciwnik nie spodziewanie, szyderczo
się do mnie uśmiechnął, po czym wyciągnąwszy kunai…
- No dalej! Zaskocz mnie!!
– Krzyknął demon, po czym rzucił się na mnie. Zrobiwszy unik w bok, zaraz
wyprowadziłem kontr atak i trafiłem go w ramię. Fioletowo oki zasyczał żałośnie
i zrobił groźną minę. Nie wzruszony na jego miny, zaraz przybrałem postawę
gotową do wykonania techniki…
- Kage Bunshin no Jutsu! –
Krzyknąłem i stworzyłem 20 klonów. Wszyscy na moja komendę, jednocześnie
wyciągnęliśmy uczepione nas katany i przybrawszy odpowiednią postawę, razem
ruszyliśmy ku czerwono włosemu. Mój przeciwnik, zgrabnie wymijając wszystkie
zadane ciosy z góry, z dołu, z lewej, z prawej, od przodu i od tyłu, w miedzy
czasie wybił 10 moich klonów.
- Dobry jesteś, ale czy poradzisz
sobie z tym? – Demon odskoczywszy w bok na kilka metrów ode mnie, zaraz
zaśmiał się szyderczo, po czym zaczął składać dłonie w odpowiednie pieczęci. – Katon,
Goukakyu no Jutsu!! – Nabrawszy powietrza w płuca, fioletowo oki,
puścił w moja stronę gigantyczną, ognistą kulę. Technika momentalnie zmiotła
pozostałem 10 moich klonów i przedarłszy się przez powstałe chmury białego
dymu, zaraz dotarła do mnie. Zrobiwszy unik w bok, w ostatniej chwili uniknął
popaczenia, jednocześnie zajmując doskonałe miejsce do wyprowadzenia kontrataku.
Skupiwszy się na wykonywaniu pieczęci, w międzyczasie nabrałem odrobinę
powietrza do ust. Gdy dotarłem ze składaniem rąk w pieczecie… - „Katon Ninpou,
Tatsumaki!” – Krzyknąłem w myślach i nagle, tuż przede mną pojawił się nie
wielki płomień. Po chwili wykonałem ostatnią pieczęć i zaraz dmuchnąłem
zebranym powietrzem w płomień, tworząc w ten sposób, ogniowe tornado. Technika kręcąc
się spiralnie w prawą stronę, w błyskawicznym tempie dotarła do mojego
przeciwnika i nim jeszcze w niego uderzyła, jedyne co dostrzegłem, to lekkie
przerażenie w jego oczach.
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
Wiem, że ostatnia scena
walki jest do chrzanu, ale nie miałem pomysłu na nic lepszego… zatem,
przepraszam, jeśli się wam ona nie podobała i zapraszam do komentowania ^^
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, no i mroczna chakra lisa za panowała bad Naruto... ale coś mi się zdaje teraz patrząć po reakcji tej mrocznej wersji lisa, że Naruto uda mu się go pokonać...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia