poniedziałek, 15 stycznia 2018

084. A co, jeśli odkryje spisek?

Jak pewnie większość z was drodzy czytelnicy, zauważyło pojawienie się pod statystyką „Kalendarza notek” według którego, w ciągu najbliższych kilku lub kilkunastu miesięcy będę publikował nowe posty. Jak to już widać, będzie to jak na razie następowało co 7 dni, ale uprzedzam, że czasem odstępy między publikacjami mogą być nie co większe. Musicie mnie zrozumieć, że Studia które właśnie rozpocząłem, to już nie przelewki i wieczne obijanie się, tylko wieczna nauka :(:( Ale nie zawieszam bloga, ani też nie zaprzestaje pisania nowych notek. Może to mi tylko zajmować teraz znacznie więcej czasu… To tyle co chciałem wam przekazać, a teraz zapraszam na…
…na trochę nudnawych dialogów^^ - Pozdrawiam i zapraszam do zagłębienia się w lekturze, która TAK się niektórym podoba ^^



<<< Odcinek ukazał się 10 października 2008 roku >>>



Zaskoczenie jakie momentalnie pojawiło się na twarzy, teraz już drugiego przyjaciela, zaraz przekształciło się w radość, jaką Hyuuga okazał serdecznym uśmiechem.
- Naruto, tak też myślałem że to ty, twój głos zdał mi się jakoś bardzo znajomy.
- Jak widać, dobrze mnie znasz. – Odwzajemniłem uśmiech, choć przyszło mi to z wielkim trudem. Po tym co o mnie powiedział Kiba, moje serce jeszcze bardziej zlodowaciało. Zaraz schowałem na próżno wyciągniętą katanę i spojrzałem na białookiego.
- Ale jakim cudem stałeś się członkiem ANBU?
- Ech, ANBU to ja zostałem w dniu awansu na jounina… – Przerwałem na chwilę. – …ale Neji nie o tym przyszedłem z Tobą porozmawiać.
- Coś się stało?
- Można tak powiedzieć i wiedząc, że mam w Tobie i Hinacie wiernych przyjaciół, to chyba mogę ci powiedzieć, że twój wuj, Ibiki, Shizune i Tsunade-sama, postanowili wspólnie pozbyć się mnie z wioski. – Posmutniałem.
- Co!?! Jak to?!
- Widzisz, po tym co się wydarzyło 2 miesiące temu, Hokage stwierdziła, że jestem z byt wielkim zagrożeniem dla Konohy i nie zasługuje na miano Jounina. – Zobaczyłem na twarzy bruneta rysuje się współczucie, ale i jednocześnie oburzenie.
- Nie wierzę!
- Uwierz, słyszałem ich rozmowę, dosłownie 30 minut temu.
- Toż to skandal! Przecież to nie twoja wina, że jesteś Jinchuriki!!
- No właśnie, ale ich to nie obchodzi. – Odparłem z poważnym wyrazem twarzy. Po mojej wypowiedzi, momentalnie zapadła między nami martwa cisza, zupełnie tak jakby Neji nad czymś się zastanawiał.
- Hmm.. a wiesz może coś więcej?
- Niestety tak.
- Co takiego?
- Hokage wysyła mnie na misję rangi „S+” z nadzieją, że jej nie wykonam i może tam też zginę. – Moje słowa chyba już kompletnie zaskoczyły białookiego, który przysłuchując mi się uważnie, zaraz zacisnął pięści jeszcze bardziej.
- I co zamierzasz z robić?
- Oczywiście wykonam to zadanie, choćby tylko po to aby pokazać, że nie taki ze mnie słabeusz. – Odparłem z szerokim uśmiechem, lecz na powrót posmutniałem.
- Naruto nie musisz tego robić! – Krzyknął Hyuuga.
- Ale ja chce, już od bardzo dawna czekałem na taką misję, ale też jeśli pozostali uznają mnie za zagrożenie, to jeśli nie wrócę z tej misji, to przynajmniej nikt nie będzie mnie szukał i uznają, że tam zginałem.
- Nie! Wierzę, że sobie poradzisz, choć co do twojego pytania, to mogę dla ciebie wybadać jaka jest sytuacja.
- Naprawdę? Zrobiłbyś to dla mnie?
- Pewnie! Zresztą sam jestem tego ciekaw. – Zaśmiał się Neji.
- Ariogato przyjacielu!! – Uścisnąłem mu dłoń, po czym niespodziewanie przytuliłem go po przyjacielsku. Białooki z początku kompletnie zaskoczony tym co zrobiłem, zaraz się otrząsnął i odwzajemnił uścisk. Gdy go już puściłem, zaraz ponownie posmutniałem…
- Tylko pytanie, jak mi powiesz o wynikach swojego dochodzenia?
- Masz jakiś konkretny pomysł?
- Hmm… - Zamyśliłem się przez chwilę. – Zależy ile zajmie ci to niby proste zadanie?
- Myślę, że do jutra wieczorem powinienem już co nie co wiedzieć.
- Dobrze, w takim razie… znacz pewnę polanę w drodze do Suny, dzień drogi od wioski Ukrytego Liścia? – Spojrzałem badawczo na przyjaciela, który zaraz popadał w zadumę.
- Tak, rośnie tam wielkie, grube drzewo na samym środku.
- Dokładnie, w takim razie spotkajmy się tam jutro ok. 20:00.
- Hai!
- Dziękuje, że się tak dla mnie poświęcasz.
- Ej! Bez przesady, w końcu jesteś my przyjaciółmi, nie? Zresztą czego nie robi się dla przyjaciół!! – Uśmiechnął się Neji, po czym zamilkł, a po chwili trwania grobowej ciszy, obaj wybuchliśmy gromkim śmiechem. Uścisnąwszy sobie jeszcze dłonie, zaraz naciągnąłem z powrotem maskę na twarz, po czym zakryłem głowę kapturem płaszcza i zniknąłem w chmurze białego dymu.
* * *
Tym czasem w innej części wioski, a dokładnie w biurze Hokage, blond włosa kobieta, siedzi z zamyślonym wyrazem twarzy w swym miękkim fotelu i zastanawia się nad odbyta rozmową z Hiashi’m, Kakashi’m, Ibiki’m i Shizune. Kobieta po chwili trwania w jednej pozycji, zaraz ją zmieniła, wstając i podchodząc do okna.
„Czy dobrze zrobiłam, wysyłając Naruto na tą misję? A jeśli odkryje spisek, mający na celu wyeliminowanie go?” – Zamyśliła się Tsunade i nawet nie usłyszała wchodzącej do biura, jej asystentki. – „Co wtedy? Wpadnie we wściekłość, przemieni się i zniszczy Konohe!!”
- Tsunade-sama, co cię gnębi? Wyglądasz na zmartwioną. – Nagle odezwała się czarnooka dziewczyna.
- Mam wątpliwość.
- Co do?
- Co do tego, czy dobrze zrobiłam wysyłając Uzumakiego na samobójczą misję.
- Czym się przejmujesz? – Rzuciła Shizune z obojętnością.
- Że odkryje spisek, po czym wróci tu i wszystkich nas pozabija, oczywiście pod postacią Kyuubiego. – Kobieta wyraźnie posmutniała.
- No tak, o tym nie pomyślałam.
- Co teraz? – Spytała Hokage, jakby była kage od wczoraj. Jej asystentka nic już nie powiedziała. Odłożywszy trzymane dokumenty na biurko, zaraz popadła w chwilową zadumę. Dziewczyna założywszy ręce przed sobą, usiadła na krześle stojącym nieopodal i spuściła wzrok na podłogę.
- A może by tak pozwolić Naruto na zostanie sensei? – Tsunade momentalnie spojrzała na nią jak na wariatkę, po czym już otworzyła usta  by rzucić jakąś ripostę, lecz się powstrzymała.
- A czy to nie za duże ryzyko i co powiedzą na to inni? – Spytała po chwili namysłu, znacznie spokojniejszym głosem, niż to mówiły by jej myśli.
- Nie sadzę aby mieli coś do powiedzenia.
- No nie wiem. – Hokage spuściła wzrok na podłogę. – Hiashi może na to nie pójść. Wiesz jaki on jest. Zwłaszcza po tym ostatnim zajściu.
- Nie zaszkodzi spróbować.
- Dobrze, jak Naruto wróci... – Tsunade urwała w pół zdania. – …jeśli wróci, to pozwolę mu zostać Sensei.
- Tylko co będzie, jeśli któryś z geninów za bardzo go zdenerwuje? – Zaraz dodała.
- Spokojnie, myślę, że z tym nie będzie problemu.
- Niby dlaczego? Widziałaś co się stało, gdy Rock Lee wyprowadził Uzumakigo z równowagi.
- Tak widziałam i jest pewne ryzyko, ale powiem Ci Tsunade-sama, że któregoś dnia wybrałam się do biblioteki z zamiarem sprawdzenia, co ten Naruto tak tam czyta. – Uśmiechnęła się brunetka, na co jej przełożona zareagowała wielkimi oczyma.
- I co tam znalazłaś?
- Że Naruto w ciągu ostatniego miesiąca przeczytał cały księgozbiór na temat poprawnego szkolenia i wychowywania świeżo upieczonych geninów… czyli krótko mówiąc, podręczniki dla Sensei. – Gdy Shizune zakończyła swoją przemowę, na twarzy Hokage- sama momentalnie pojawiło się kompletne zaskoczenie. Kobieta kalkulując w głowie wszystko co przed chwilą usłyszała, dopiero po kilku minutach zareagowała. Brązowooka nadal milcząc, po chwili na powrót zajęła miejsce w swym skurzanym fotelu, po czym oparłszy łokcie na blacie biurka, w końcu się odezwała…
- Czyli Naruto cały ten wolny czas poświecił na przygotowywanie się do zostania Sensei?
- Na to wygląda.
- Hmm… rozumiem.
- To jak, wysłać kogoś za Naruto, aby go zawrócili z misji?
- NIE!! Jeśli Naruto będzie chciał zostać Sensei, to tylko jeśli wykona to zadanie pomyślnie! – Powiedziała Tsunade poważnym tonem, po czym ponownie wstała i podeszła zamyślona do okna.
* * *
Gdy tylko zapadł zmierzch, blond włosy jounina po wcześniejszym zostawieniu czarnej peleryny w swoim domu, teraz skacząc po dachach nowo odbudowanych domów, w krótkim czasie dotarł do zachodniej bramy wioski Ukrytego Liścia.
„Dobra, misję czas zacząć!” – Krzyknąłem w myślach, poprawiłem maskę z podobizną lisa. – „Ale wpierw sprawdzę czy mnie rozpoznają.” – Dodałem i zeskoczywszy na ziemię, powoli podszedłem do budki strażniczej, aby sprawdzić jak się mają moi starzy znajomi chunini.
- Ładnie to tak spać na warcie?! – Krzyknąłem poważnym głosem. Zaraz z budki wyszedł jedne ze strażników i gdy mnie zobaczył, momentalnie pobladł na twarzy.
- K-Kotetsu.. wstawaj mamy gościa.. – Szepnął chunin, jąkając się odrobinę.
- Mamo, jeszcze 5 minut.. – Odparł wzywany strażnik.
- OBUDŹ SIĘ DO JASNEJ CHOLERY… ANBU TU JEST!! – Krzyknął chunin, lecz jego przyjaciel nie zareagował. Zdenerwowany strażnik, już miał z powrotem wejść do środka, lecz go zatrzymałem.
- Izumo, zostaw go, niech śpi. – Mężczyzna spojrzał na mnie zaskoczony i zobaczyłem jak się chłopak trzęsie.
- S-s-skąd znasz m-moje imię??
- Hehehe... – Zaśmiałem się złowieszczo. – Ciebie i twojego przyjaciela mam figurujących na specjalnej liście. Gdybyście postanowili niespodziewanie uciec z wioski, to miejcie na uwadze, że was dorwę! – Rzekłem lodowatym głosem, co sprawiło, że chunin prawie zemdlał ze strachu.
- T-to jest taka lista?!
- Tak, ale spokojnie, na razie jesteście bezpieczni.
- J-jak t-to na r-razie?! – Zaraz podszedłem do niego tak, że dzieli nas dosłownie kilka centymetrów.
- JEŚLI NIE PRZESTANIECIE ZASYPIAĆ NA WARCIE, TO KTÓREGOŚ DNIA PO WAS PRZYJDĘ!! – Krzyknąłem, co sprawiło że do tych czas śpiący w najlepsze Kotetsu, wybiegł z budki jak poparzony. Przewidując co sie zaraz wydarzy, w ostatniej chwili zrobiłem krok do tyłu, a wystraszony mężczyzna wpadł na przyjaciela jednocześnie przewracając go na ziemię.
- C-co to za wrzaski? – Spytał Kotetsu, gdy się już podniósł. Gdy spojrzał na przyjaciela, jedyne co dostrzegł, to przerażenia w jego oczach.
- Kto cię tak przestraszył, że trzęsiesz się jak osika?
- On! – Izuma wskazał w moim kierunku, a gdy Koketsu się do mnie odwrócił…
- Buu!! – Krzyknąłem mu w twarz, co sprawiło że ten upadł na ziemię. Mężczyzna przez chwilę przyglądając mi się uważnie, już chciał coś powiedzieć, lecz go wyprzedziłem.
- Dobra panowie, to ja lecę na misję. – Uśmiechnąłem się pod maska, czego oni nie mogli dostrzec. – A ty Izumo, pamiętaj co ci powiedziałem!
Naruto po chwili wybiegł za bramę, po czym wskoczył na gałąź najbliższego drzewa, by zaraz zniknąć w ciemnościach lasu w Konoha-Gakure. Strażnicy jeszcze przez chwilę trwając w idealnej ciszy, po chwili spojrzeli po sobie, by zaraz wrócić do budki.
- Izumo? O czym masz pamiętać? Co ci ten ANBU powiedział?
- Lepiej nie pytaj... – Odparł chunin zażenowanym głosem.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





I co powiecie… misji może jeszcze nie zacząłem opisywać, ale wkrótce to nastąpi ^^ - Pozdrawiam i zapraszam do komentowania…

1 komentarz:

  1. Hejka,
    fantastycznie, o tak w pięknym stylu Naruto wystraszył tą dwójkę strażników... zastanawiam się kto z przyjaciół okaże się być po stronie Naruto...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń