Jak pewnie większość z was
drodzy czytelnicy, zauważyło pojawienie się pod statystyką „Kalendarza notek” według
którego, w ciągu najbliższych kilku lub kilkunastu miesięcy będę publikował
nowe posty. Jak to już widać, będzie to jak na razie następowało co 7 dni, ale
uprzedzam, że czasem odstępy między publikacjami mogą być nie co większe.
Musicie mnie zrozumieć, że Studia które właśnie rozpocząłem, to już nie
przelewki i wieczne obijanie się, tylko wieczna nauka :(:( Ale nie zawieszam
bloga, ani też nie zaprzestaje pisania nowych notek. Może to mi tylko zajmować
teraz znacznie więcej czasu… To tyle co chciałem wam przekazać, a teraz
zapraszam na…
…na trochę nudnawych
dialogów^^ - Pozdrawiam i zapraszam do zagłębienia się w lekturze, która TAK
się niektórym podoba ^^
<<< Odcinek ukazał się 10 października
2008 roku >>>
Zaskoczenie jakie momentalnie
pojawiło się na twarzy, teraz już drugiego przyjaciela, zaraz przekształciło
się w radość, jaką Hyuuga okazał serdecznym uśmiechem.
- Naruto, tak też myślałem że to
ty, twój głos zdał mi się jakoś bardzo znajomy.
- Jak widać, dobrze mnie znasz. –
Odwzajemniłem uśmiech, choć przyszło mi to z wielkim trudem. Po tym co o mnie
powiedział Kiba, moje serce jeszcze bardziej zlodowaciało. Zaraz schowałem na
próżno wyciągniętą katanę i spojrzałem na białookiego.
- Ale jakim cudem stałeś się
członkiem ANBU?
- Ech, ANBU to ja zostałem w dniu
awansu na jounina… – Przerwałem na chwilę. – …ale Neji nie o tym przyszedłem z
Tobą porozmawiać.
- Coś się stało?
- Można tak powiedzieć i wiedząc,
że mam w Tobie i Hinacie wiernych przyjaciół, to chyba mogę ci powiedzieć, że
twój wuj, Ibiki, Shizune i Tsunade-sama, postanowili wspólnie pozbyć się mnie z
wioski. – Posmutniałem.
- Co!?! Jak to?!
- Widzisz, po tym co się
wydarzyło 2 miesiące temu, Hokage stwierdziła, że jestem z byt wielkim
zagrożeniem dla Konohy i nie zasługuje na miano Jounina. – Zobaczyłem na twarzy
bruneta rysuje się współczucie, ale i jednocześnie oburzenie.
- Nie wierzę!
- Uwierz, słyszałem ich rozmowę,
dosłownie 30 minut temu.
- Toż to skandal! Przecież to nie
twoja wina, że jesteś Jinchuriki!!
- No właśnie, ale ich to nie
obchodzi. – Odparłem z poważnym wyrazem twarzy. Po mojej wypowiedzi,
momentalnie zapadła między nami martwa cisza, zupełnie tak jakby Neji nad czymś
się zastanawiał.
- Hmm.. a wiesz może coś więcej?
- Niestety tak.
- Co takiego?
- Hokage wysyła mnie na misję
rangi „S+” z nadzieją, że jej nie wykonam i może tam też zginę. – Moje słowa
chyba już kompletnie zaskoczyły białookiego, który przysłuchując mi się
uważnie, zaraz zacisnął pięści jeszcze bardziej.
- I co zamierzasz z robić?
- Oczywiście wykonam to zadanie,
choćby tylko po to aby pokazać, że nie taki ze mnie słabeusz. – Odparłem z
szerokim uśmiechem, lecz na powrót posmutniałem.
- Naruto nie musisz tego robić! –
Krzyknął Hyuuga.
- Ale ja chce, już od bardzo
dawna czekałem na taką misję, ale też jeśli pozostali uznają mnie za
zagrożenie, to jeśli nie wrócę z tej misji, to przynajmniej nikt nie będzie
mnie szukał i uznają, że tam zginałem.
- Nie! Wierzę, że sobie
poradzisz, choć co do twojego pytania, to mogę dla ciebie wybadać jaka jest
sytuacja.
- Naprawdę? Zrobiłbyś to dla
mnie?
- Pewnie! Zresztą sam jestem tego
ciekaw. – Zaśmiał się Neji.
- Ariogato przyjacielu!! – Uścisnąłem
mu dłoń, po czym niespodziewanie przytuliłem go po przyjacielsku. Białooki z
początku kompletnie zaskoczony tym co zrobiłem, zaraz się otrząsnął i
odwzajemnił uścisk. Gdy go już puściłem, zaraz ponownie posmutniałem…
- Tylko pytanie, jak mi powiesz o
wynikach swojego dochodzenia?
- Masz jakiś konkretny pomysł?
- Hmm… - Zamyśliłem się przez
chwilę. – Zależy ile zajmie ci to niby proste zadanie?
- Myślę, że do jutra wieczorem
powinienem już co nie co wiedzieć.
- Dobrze, w takim razie… znacz
pewnę polanę w drodze do Suny, dzień drogi od wioski Ukrytego Liścia? –
Spojrzałem badawczo na przyjaciela, który zaraz popadał w zadumę.
- Tak, rośnie tam wielkie, grube
drzewo na samym środku.
- Dokładnie, w takim razie
spotkajmy się tam jutro ok. 20:00.
- Hai!
- Dziękuje, że się tak dla mnie
poświęcasz.
- Ej! Bez przesady, w końcu
jesteś my przyjaciółmi, nie? Zresztą czego nie robi się dla przyjaciół!! –
Uśmiechnął się Neji, po czym zamilkł, a po chwili trwania grobowej ciszy, obaj
wybuchliśmy gromkim śmiechem. Uścisnąwszy sobie jeszcze dłonie, zaraz
naciągnąłem z powrotem maskę na twarz, po czym zakryłem głowę kapturem płaszcza
i zniknąłem w chmurze białego dymu.
* * *
Tym czasem w innej części wioski,
a dokładnie w biurze Hokage, blond włosa kobieta, siedzi z zamyślonym wyrazem
twarzy w swym miękkim fotelu i zastanawia się nad odbyta rozmową z Hiashi’m,
Kakashi’m, Ibiki’m i Shizune. Kobieta po chwili trwania w jednej pozycji, zaraz
ją zmieniła, wstając i podchodząc do okna.
„Czy dobrze zrobiłam, wysyłając
Naruto na tą misję? A jeśli odkryje spisek, mający na celu wyeliminowanie go?”
– Zamyśliła się Tsunade i nawet nie usłyszała wchodzącej do biura, jej
asystentki. – „Co wtedy? Wpadnie we wściekłość, przemieni się i zniszczy
Konohe!!”
- Tsunade-sama, co cię gnębi?
Wyglądasz na zmartwioną. – Nagle odezwała się czarnooka dziewczyna.
- Mam wątpliwość.
- Co do?
- Co do tego, czy dobrze zrobiłam
wysyłając Uzumakiego na samobójczą misję.
- Czym się przejmujesz? – Rzuciła
Shizune z obojętnością.
- Że odkryje spisek, po czym
wróci tu i wszystkich nas pozabija, oczywiście pod postacią Kyuubiego. –
Kobieta wyraźnie posmutniała.
- No tak, o tym nie pomyślałam.
- Co teraz? – Spytała Hokage, jakby
była kage od wczoraj. Jej asystentka nic już nie powiedziała. Odłożywszy
trzymane dokumenty na biurko, zaraz popadła w chwilową zadumę. Dziewczyna założywszy
ręce przed sobą, usiadła na krześle stojącym nieopodal i spuściła wzrok na podłogę.
- A może by tak pozwolić Naruto
na zostanie sensei? – Tsunade momentalnie spojrzała na nią jak na wariatkę, po
czym już otworzyła usta by rzucić jakąś
ripostę, lecz się powstrzymała.
- A czy to nie za duże ryzyko i
co powiedzą na to inni? – Spytała po chwili namysłu, znacznie spokojniejszym
głosem, niż to mówiły by jej myśli.
- Nie sadzę aby mieli coś do
powiedzenia.
- No nie wiem. – Hokage spuściła
wzrok na podłogę. – Hiashi może na to nie pójść. Wiesz jaki on jest. Zwłaszcza
po tym ostatnim zajściu.
- Nie zaszkodzi spróbować.
- Dobrze, jak Naruto wróci... –
Tsunade urwała w pół zdania. – …jeśli wróci, to pozwolę mu zostać Sensei.
- Tylko co będzie, jeśli któryś z
geninów za bardzo go zdenerwuje? – Zaraz dodała.
- Spokojnie, myślę, że z tym nie
będzie problemu.
- Niby dlaczego? Widziałaś co się
stało, gdy Rock Lee wyprowadził Uzumakigo z równowagi.
- Tak widziałam i jest pewne
ryzyko, ale powiem Ci Tsunade-sama, że któregoś dnia wybrałam się do biblioteki
z zamiarem sprawdzenia, co ten Naruto tak tam czyta. – Uśmiechnęła się
brunetka, na co jej przełożona zareagowała wielkimi oczyma.
- I co tam znalazłaś?
- Że Naruto w ciągu ostatniego
miesiąca przeczytał cały księgozbiór na temat poprawnego szkolenia i
wychowywania świeżo upieczonych geninów… czyli krótko mówiąc, podręczniki dla
Sensei. – Gdy Shizune zakończyła swoją przemowę, na twarzy Hokage- sama
momentalnie pojawiło się kompletne zaskoczenie. Kobieta kalkulując w głowie
wszystko co przed chwilą usłyszała, dopiero po kilku minutach zareagowała.
Brązowooka nadal milcząc, po chwili na powrót zajęła miejsce w swym skurzanym
fotelu, po czym oparłszy łokcie na blacie biurka, w końcu się odezwała…
- Czyli Naruto cały ten wolny
czas poświecił na przygotowywanie się do zostania Sensei?
- Na to wygląda.
- Hmm… rozumiem.
- To jak, wysłać kogoś za Naruto,
aby go zawrócili z misji?
- NIE!! Jeśli Naruto będzie
chciał zostać Sensei, to tylko jeśli wykona to zadanie pomyślnie! – Powiedziała
Tsunade poważnym tonem, po czym ponownie wstała i podeszła zamyślona do okna.
* * *
Gdy tylko zapadł zmierzch, blond
włosy jounina po wcześniejszym zostawieniu czarnej peleryny w swoim domu, teraz
skacząc po dachach nowo odbudowanych domów, w krótkim czasie dotarł do
zachodniej bramy wioski Ukrytego Liścia.
„Dobra, misję czas zacząć!” –
Krzyknąłem w myślach, poprawiłem maskę z podobizną lisa. – „Ale wpierw sprawdzę
czy mnie rozpoznają.” – Dodałem i zeskoczywszy na ziemię, powoli podszedłem do
budki strażniczej, aby sprawdzić jak się mają moi starzy znajomi chunini.
- Ładnie to tak spać na warcie?!
– Krzyknąłem poważnym głosem. Zaraz z budki wyszedł jedne ze strażników i gdy
mnie zobaczył, momentalnie pobladł na twarzy.
- K-Kotetsu.. wstawaj mamy gościa.. – Szepnął chunin, jąkając się
odrobinę.
- Mamo, jeszcze 5 minut.. – Odparł wzywany strażnik.
- OBUDŹ SIĘ DO JASNEJ CHOLERY…
ANBU TU JEST!! – Krzyknął chunin, lecz jego przyjaciel nie zareagował.
Zdenerwowany strażnik, już miał z powrotem wejść do środka, lecz go
zatrzymałem.
- Izumo, zostaw go, niech śpi. –
Mężczyzna spojrzał na mnie zaskoczony i zobaczyłem jak się chłopak trzęsie.
- S-s-skąd znasz m-moje imię??
- Hehehe... – Zaśmiałem się
złowieszczo. – Ciebie i twojego przyjaciela mam figurujących na specjalnej
liście. Gdybyście postanowili niespodziewanie uciec z wioski, to miejcie na
uwadze, że was dorwę! – Rzekłem lodowatym głosem, co sprawiło, że chunin prawie
zemdlał ze strachu.
- T-to jest taka lista?!
- Tak, ale spokojnie, na razie
jesteście bezpieczni.
- J-jak t-to na r-razie?! – Zaraz
podszedłem do niego tak, że dzieli nas dosłownie kilka centymetrów.
- JEŚLI NIE PRZESTANIECIE
ZASYPIAĆ NA WARCIE, TO KTÓREGOŚ DNIA PO WAS PRZYJDĘ!! – Krzyknąłem, co sprawiło
że do tych czas śpiący w najlepsze Kotetsu, wybiegł z budki jak poparzony.
Przewidując co sie zaraz wydarzy, w ostatniej chwili zrobiłem krok do tyłu, a
wystraszony mężczyzna wpadł na przyjaciela jednocześnie przewracając go na
ziemię.
- C-co to za wrzaski? – Spytał
Kotetsu, gdy się już podniósł. Gdy spojrzał na przyjaciela, jedyne co
dostrzegł, to przerażenia w jego oczach.
- Kto cię tak przestraszył, że
trzęsiesz się jak osika?
- On! – Izuma wskazał w moim
kierunku, a gdy Koketsu się do mnie odwrócił…
- Buu!! – Krzyknąłem mu w twarz,
co sprawiło że ten upadł na ziemię. Mężczyzna przez chwilę przyglądając mi się
uważnie, już chciał coś powiedzieć, lecz go wyprzedziłem.
- Dobra panowie, to ja lecę na
misję. – Uśmiechnąłem się pod maska, czego oni nie mogli dostrzec. – A ty Izumo,
pamiętaj co ci powiedziałem!
Naruto po chwili wybiegł za
bramę, po czym wskoczył na gałąź najbliższego drzewa, by zaraz zniknąć w
ciemnościach lasu w Konoha-Gakure. Strażnicy jeszcze przez chwilę trwając w
idealnej ciszy, po chwili spojrzeli po sobie, by zaraz wrócić do budki.
- Izumo? O czym masz pamiętać? Co
ci ten ANBU powiedział?
- Lepiej nie pytaj... – Odparł
chunin zażenowanym głosem.
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
I co powiecie… misji może jeszcze nie
zacząłem opisywać, ale wkrótce to nastąpi ^^ - Pozdrawiam i zapraszam do
komentowania…
Hejka,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, o tak w pięknym stylu Naruto wystraszył tą dwójkę strażników... zastanawiam się kto z przyjaciół okaże się być po stronie Naruto...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia